you & me ◈ yoonseok ✔

By GhostsOfHope

41K 4.8K 2.5K

Gdzie Hoseok pragnie, aby Yoongi znów był szczęśliwy. ➽ slow burn, fluff z elementami angstu, homofobia; 01.0... More

*✲゚*。 2 ~
*✲゚*。 3 ~
*✲゚*。 4 ~
*✲゚*。 5 ~
*✲゚*。 6 ~
*✲゚*。 7 ~
*✲゚*。 8 ~
*✲゚*。 9 ~
*✲゚*。 10 ~
*✲゚*。 11 ~

*✲゚*。 1 ~

7.7K 583 200
By GhostsOfHope

    Głośne rozmowy rówieśników przedzierały się przez muzykę w słuchawkach i drażniły uszy drobnego bruneta, który kroczył środkiem korytarza, wlepiając wzrok w ubrudzone farbą czubki zniszczonych trampek.

    Yoongi czuł na sobie kpiące spojrzenia i nie był w stanie poradzić nic na to, że jego ręce, kurczowo zaciskające się na szkicowniku, zaczęły lekko drżeć, a serce przyspieszyło, usiłując wydostać się z piersi. Przygryzł wargę i przygarbił się jeszcze bardziej, przez co wyglądał jak zagubione dziecko – i tak też się czuł.

    — Yoongi! — zawołał znajomy głos, przedzierając się przez głośne dźwięki piosenki.

    Brunet zatrzymał się i przeniósł wzrok na ciężkie buty, których właściciel zagrodził mu drogę. Przełknął nerwowo ślinę, czując, jak jego oddech przyspiesza, a on nic nie może z tym zrobić. Rozejrzał się dyskretnie na boki i zauważył, że spojrzenia wszystkich osobników znajdujących się na korytarzu skierowane się na niego.

    Obrzydliwy śmiech odbił się echem od metalowych szafek, aby dotrzeć do uszu Yoongiego i przyprawić jego całe ciało o dreszcze. Odgłos ten brzmiał bowiem dla niego tak, jakby ktoś przejechał widelcem po talerzu dla czystej zabawy.

    Zacisnął powieki, modląc się w duchu, aby to wszystko zniknęło. Nie chciał się już bać, nie wiedział nawet dlaczego się boi. Czemu strach paraliżował go tak bardzo? Przecież jeszcze niedawno czuł się bezpiecznie, co więc się zmieniło?

    Śmiech stawał się nie do wytrzymania i nawet dudniąca w uszach Yoongiego muzyka nie była w stanie go zagłuszyć. Brunet zaczął drżeć niekontrolowanie, kiedy reszta obecnych na korytarzu zawtórowała właścicielowi ciężkich butów; zebrali się w ciasne kółko, otaczając Yoongiego ze wszystkich stron. Min wypuścił z rąk szkicownik i zaczął obracać się dookoła własnej osi, przyglądając twarzom śmiejących się ludzi, lecz żadna z nich nie była znajoma. Wszystkie wyglądały tak samo – były rozmazane, niczym duchy, w przerażającym grymasie.

    Serce bruneta waliło niespokojnie; nie mógł złapać oddechu, czuł, że się dusi.

    Wariował.

    — Yoongi — zawołał czyjś głos; dobiegał z daleka, lecz po chwili zmieszał się z obrzydliwymi śmiechami i zdawał się być tak samo kpiący oraz szyderczy jak one.

    Min poczuł, że robi mu się niedobrze. Silny podmuch poderwał kartki szkicownika, które zaczęły latać w szaleńczym tańcu, kalecząc ostrymi krawędziami twarz i ręce bruneta. Przeraźliwe twarze rozmazywały się jeszcze bardziej wraz z otoczeniem, a śmiech dudnił w uszach, doprowadzając chłopaka do szaleństwa. Zdał siebie sprawę, że to nie on się kręci, a raczej cały świat wiruje wokół niego. Przyłożył dłonie do uszu, po czym nabrał w płuca powietrza i krzyknął głośno, zaciskając mocno oczy.

    Ktoś szturchnął jego lewe ramię.

    — Yoongi — powiedziała cicho drobna brunetka, której twarz wyglądała na zmartwioną.

    Min zamrugał oczami, odpędzając resztki snu, i spróbował unormować oddech oraz szaleńcze bicie serca.

    — Wszystko dobrze? — zapytała troskliwie kobieta, która wychylała się z fotelu pasażera, patrząc na niego badawczo.

    Chłopakowi chwilę zajęło, zanim zdał sobie sprawę z tego, że cała ta okropna scena była jedynie kolejnym koszmarem, z którego właśnie wybudziła go matka.

    — Tak, już tak — odparł niemrawo, wyciągając z uszu słuchawki, w których już od dawna nie grała muzyka. — Gdzie jesteśmy? — zapytał, podciągając się nieco na tylnej kanapie, i wyjrzał przez pokryte kroplami deszczu okno.

    — Prawie na miejscu — odparła kobieta, po czym posłała synowi piękny uśmiech, klepiąc go delikatnie po udzie, i zajęła swoje miejsce na przodzie.

    Yoongi położył podbródek na opartym o okno przedramieniu, po czym skupił wzrok na mijanych drzewach. Droga, po której jechali, była piaszczysta i wyboista, jak na leśną dróżkę przystało. Bo właśnie w lesie byli.

    Min westchnął, zostawiając na szybie mleczny ślad pary. Spojrzał na niego i niepewnie uniósł lewą dłoń, która lekko drżała, aby po chwili zacząć mazać na szkle bezsensowne wzory. Rękaw za dużej bluzy zsunął się lekko, ukazując fragment blizny biegnącej wzdłuż wewnętrznej strony przedramienia bruneta. Oczy chłopak spoczęły na niej, a jego twarz wykrzywił dziwny grymas.

    Samochód skręcił w prawo, po czym​ zatrzymał się, a Yoongi oderwał wzrok od blizny i spojrzał na widok za oknem. Na moment wstrzymał oddech, a jego oczy rozszerzyły się w zdumieniu, lecz zaraz prędko odpiął pas i wyszedł z auta wprost pod strugi chłodnego deszczu.

    Schowany wśród drzew dom niczym nie przypominał ich niedużego mieszkania w mieście, to było pewne. Jego ciemnobrązowe ściany i czarny dach czyniły go niemal niewidocznym na tle lasu, jedynie zniszczony, biały płot otaczający posesję przyciągał ciekawskie oczy.

    Yoongi poczuł, jak krople deszczu moczą jego czarne włosy, dlatego zaciągnął na głowę kaptur bluzy i objął się szczelnie ramionami, rozglądając po otoczeniu.

    Drzewa były wszystkim, co mógł dostrzec. A przynajmniej tak mu się zdawało.

    — Czy tu mieszka ktoś jeszcze? — zapytał cicho, uważnie przeczesując teren bystrym wzrokiem.

    — Z tego co pamiętam jest tu w pobliżu jeszcze kilka domów, lecz większość mieszkańców prawdopodobnie przeniosła się bliżej miasteczka — odparł smutno jego ojciec, wyciągając z bagażnika ogromne torby. — Jak tylko pogoda się poprawi, to powinniśmy przejść się po okolicy — dodał, posyłając synowi ciepły uśmiech.

    Yoongi westchnął jedynie, po czym podszedł do mężczyzny i odebrał z jego rąk duży karton podpisany swoim imieniem. Było w nim całe jego stare życie, a raczej to, co chciał z niego zachować. Zważył pudło w dłoniach, czując jego nieprzyjemny ciężar, i udał się za uśmiechniętą matką w stronę niedużej furtki, która cicho zaskrzypiała gdy brunetka ją otworzyła.

    Mokra ziemia przez chwilę chlupała pod trampkami Yoongiego, aby za moment zamienić się w drobną, równo ułożoną kostkę, między którą przedzierała się trawa. Prowadziła ona wprost do czterech niedużych schodków znajdujących się tuż przed ciężkimi drzwiami.

    Min wytarł buty w niewielką wycieraczkę i wpatrzył się w nadrukowany na niej napis „dzień dobry!”, przekrzywiając głowę. Prychnął pod nosem, myśląc o tym, że to niesamowicie głupie i nieuprzejme, ponieważ goście, którzy odwiedziliby ich wieczorem, mogliby poczuć się urażeni.

    Po niedbałym zrzuceniu ubłoconych trampek, podszedł prędko w stronę kręconych schodów, znajdujących się na końcu salonu tuż przy łuku, za którym zniknęła przed chwilą jego matka. Wspiął się na piętro, wsłuchując w ciche skrzypnięcia drewna pod swoim ciężarem, a po chwil stał już w niedużym przedpokoju oświetlanym wpadającym przez wielkie okno światłem dziennym.

    Po jego obydwóch stronach znajdowały się lekko uchylone drzwi, prowadzące do dwóch różnych pokoi. Niepewnie zajrzał do tego na prawo i mruknął z zadowoleniem, gdy okazała się być to jego nowa sypialnia. A w zasadzie stara sypialnia jego ojca z czasów, kiedy mieszkał tu jeszcze ze swoimi rodzicami – dziadkami Yoongiego.

    Chłopak nie miał jeszcze pojęcia, czy podoba mu się to, że rodzice zrezygnowali ze sprzedaży tego domu i zdecydowali się tu przeprowadzić. Z jednej strony był im wdzięczny za to, że wyrwali go z jego własnego piekła, które sam sobie stworzył, z drugiej jednak już zdążył zatęsknić za swoim starym pokojem i ulubioną kryjówką w parku, gdzie zawsze chował się razem z...

    Pokręcił głową, odrzucając od siebie wspomnienia, które znów zaczęły go przytłaczać. Nie mógł się im tak łatwo dać, teraz zaczynał wszystko od nowa i powinien pozwolić przeszłości odejść. Nie mógł ciągnąć jej za sobą, to było niezdrowe.

    Zagryzł wargę, rozglądając się po pomieszczeniu, które nie było jakieś wybitnie duże.

    — Idealne — mruknął cicho, po czym zatrzasnął za sobą drzwi i rzucił niedbale karton na ziemię, obok ciemnej komody.

    Podszedł do niedużych, przeszklonych drzwi, prowadzących na balkon, i wyjrzał przez nie, usiłując wypatrzeć coś w oddali – bezskutecznie.

    — Święty spokój, czego więcej można chcieć? — szepnął do siebie, po czym rzucił się na dwuosobowe łóżko, stojące tuż pod oknem, i zakopał się w pachnących starością pościelach.

🌛 🌟 🌜

    Wieczorny wiaterek pieścił jego policzki i gołe stopy, którymi machał, spuszczając je między szczebelkami barierki balkonu. Deszcz już dawno przestał padać, lecz rześkie powietrze nadal było wyczuwalne, a przyjemny chłód dawał wytchnienie.

    Yoongi leżał na starym kocu, który wygrzebał z wielkiej szafy i rozłożył na zimnych oraz nieco mokrych płytkach balkonu. Wpatrywał się w jednolicie ciemnoszare niebo ponad sobą, przekrzywiając głowę w bok. Niebieski balon wyrósł spomiędzy jego warg, aby po chwili pęknąć i znów znaleźć się w buzi bruneta jako zwykła guma do żucia.

    Podobało mu się tu, to musiał przyznać. Szum drzew uspokajał jego myśli i pozwalał niechcianym wspomnieniom trzymać się na uboczu, lecz Min nie miał pojęcia, jak długo to podziała. Westchnął głośno, nadmuchując kolejnego balona, kiedy nagle coś trzasnęło.

    Serce Yoongiego zaczęło bić kilka razy szybciej, a on sam poderwał się z koca i spojrzał do wnętrza swojego pokoju, skąd wydawało mu się, że dobiegł hałas. Przełknął nerwowo ślinę, wyplątując nogi z barierek, i zwinnie wszedł do środka, rozglądając się na wszystkie strony. Każdy z przedmiotów leżał na swoim miejscu, żaden obraz nie spadł, a o duchach na pewno nie było mowy.

    Po chwili dało się słyszeć kolejne trzaśnięcie, lecz teraz Yoongi wiedział, że przypominało to bardziej w jakiś dziwny sposób kichnięcie.

    — Przeziębienie na sam początek wakacji. Świetnie, nieprawdaż? — Dotarł do niego zniekształcony, męski głos, na którego dźwięk się wzdrygnął.

    Prędko położył się na podłodze i zajrzał pod łóżko, lecz nie znalazł tam nic, oprócz warstwy kurzu i starego komiksu.

    — Pani Pak zadała nam ogromną pracę domową na czas przerwy. Aż mi się odechciewa cieszyć z wolnego, kiedy myślę o tych paskudnych zadaniach, które będę musiał rozwiązywać — narzekał chłopak, a jego monolog pozwolił Yoongiemu zlokalizować źródło jego głosu.

    Min podczołgał się do komody i zaczął otwierać wszystkie jej szuflady aby w końcu znaleźć to, czego szukał.

    — Chyba przekupię Namjoona. To świetny pomysł, jestem genialny — powiedział wesoło głos, a Yoongi pokręcił głową na jego głupotę, przerzucając w szufladzie stare ubrania ojca z czasów młodości. — Mogę też nasłać na niego Kooka, wtedy na pewno się zgodzi odrobić te zadania za mnie. Czasem dobrze jest mieć takiego irytującego brata — zaśmiał się cicho, a Min wydał z siebie dziwaczny dźwięk zadowolenia, gdy w końcu wyłowił ze sterty ubrań ciężki przedmiot.

    Parsknął cicho, podrzucając w dłoni nieduże walkie–talkie, które pomimo wieku nieźle się trzymało. Z głośnika dało się słyszeć ciężkie westchnięcie.

    — Naprawdę fajnie by było z kimś przez to czasem pogadać. Wieczory bywają nudne, kiedy ma się za towarzysza jedynie małego smarkacza, który woli sklejać modele samolotów w swojej jamie. — Po tych słowach znów dało się słyszeć westchnięcie, a potem zapadła dość długa cisza.

    Yoongi zagryzł wargę, przyglądając się urządzeniu. Zupełnie jakby ono miało mu poradzić, co powinien teraz zrobić. Odezwać się? A może udać, że niczego nie słyszał i schować słuchawkę głęboko pod ubrania z nadzieją, że tajemniczy chłopak już więcej nie przemówi? Lub po prostu zostawić ją i...

    Zagryzł wargę jeszcze mocniej, wiercąc się na podłodze.

    Przecież to nic złego, prawda? Nie zna tego chłopaka, więc prawdopodobieństwo, że tamten kiedykolwiek dowie się o tym, że Yoongi słucha jego wywodów, jest równe zeru.

    Tak, zdecydowanie powinien zostawić słuchawkę i po prostu zwyczajnie posłuchać. Przecież nikomu nic się przez to nie stanie.

    — Jutro od rana będę pomagał mamie, nie dla wszystkich wakacje oznaczają wolne od obowiązków. Nawet z tak dobrymi wynikami nie mogę się z nią targować, jest w tym lepsza ode mnie — powiedział chłopak, a Yoongi  wzdrygnął się lekko, lecz po chwili przybliżył słuchawkę do ucha, aby lepiej słyszeć przyjemny głos z niej dobiegający. — Po południu razem z Jungkookiem i chłopakami wybieramy się nad jezioro i mamy zamiar się dobrze bawić. O ile to jest możliwe, kiedy otacza cię banda gówniarzy — zaśmiał się cicho. — Na dziś kończę swoje smętne opowieści, bo padam z nóg. Dobranoc — rzucił wesoło, po czym coś trzasnęło, rozległo się ciche „ała”, potem czyjś radosny śmiech, a po chwili zapadła głucha cisza, która raniła uszy Yoongiego.

    — Dobranoc — mruknął, po czym nadmuchał kolejnego balona z wyżutej już gumy, tylko po to, aby czymś zagłuszyć przytłaczającą ciszę.

Continue Reading

You'll Also Like

76.3K 3.7K 31
- Jesteś tego pewien jungkook? Lepiej dobrze to przemyśl, zanim będzie za późno. hej hej, to pierwsze ff pisane przeze mnie od x czasu, więc proszę b...
61.8K 4.6K 87
yup, to kolejny instagram ode mnie • shipy: drarry, theobian (theo x OC), jastoria (astoria x OC), pansmione, pavender, Oliver x Cedric, linny, Daphn...
72.2K 1.6K 44
Co by było gdyby Hailie zgodziła się wyjść za Adrien podczas tej pamiętnej kolacji?
134K 9.9K 57
Edgar to młody chłopak z toną problemów na głowie. Dla swojej siostry starał się walczyć z chęcią skończenia tego. Niestety pragnienia wzięły górę. ...