||YoonKook|| La Seine ✔

By Kasuminya

31.7K 4.3K 1.6K

"- Właściwie... - zaczął chłopiec, jąkając się trochę. - Czemu mnie przygarnąłeś? - Jak jestem pijany, to b... More

Le boîte à musique
Les Amants d'un jour
Lucille
La Pluie
L'oiseau
Arabesque
Pas de Quatre
La lune
Pont d'Iéna
OGŁOSZENIE

La Seine

5.8K 515 356
By Kasuminya

(a/n akcja dzieje się w roku 1956)

Blask księżyca odbijał się w płynącej Sekwanie, a gwiazdy lśniły jaśniej niż zwykle. Ta wiosenna noc była piękniejsza od innych - spokojna, ciepła i przyjemna. Gdzieś w oddali echem odbijało się szczekanie psów, pijani ludzie, wracający z zabaw, podśpiewywali coś radośnie, budząc przy tym wredne, stare sąsiadki, a w jednej z uliczek słychać było urokliwy dźwięk harmonijki.

Chłopiec, który na niej grał, nosił szary berecik i podarte spodnie na szelkach, a jego biała koszula była pobrudzona ulicznym kurzem. Patrzył smutno na piękną Sekwanę i wieżę Eiffla i grał kołysanki, które choć trochę go uspokajały. Takie melodie nie niosły jednak ze sobą dobrych wspomnień, ponieważ żal ściskał boleśnie jego serce, choć powinien być już przyzwyczajony do swojego marnego losu. Myślał, że już zawsze tak będzie, że jego domem stanie się ulica, jednak właśnie tej piękniejszej nocy ktoś postanowił zesłać mu cud w postaci prawdziwego anioła, co prawda trochę nieogarniętego i niezbyt trzeźwego.

Oto przechadzał się tą uliczką lekko podpity, młody mężczyzna. Zataczał się nieco, kończąc swojego papierosa i patrząc pod swoje plątające się nogi. Wtedy też, gdy usłyszał dźwięk harmonijki, odwrócił swój pijany wzrok w stronę jego źródła, a gdy jego spojrzenie skrzyżowało się z czarnymi oczami chłopca, wszystko nagle ucichło. Mężczyzna podszedł do niego powoli, a następnie kucnął przed nim, by z bliska przyjrzeć się jego ładnej twarzy.

- Co tu robisz o tej porze? - spytał chłopca, jednak ten nic mu nie odpowiedział, tylko patrzył się na niego bez wyrazu. - Zgubiłeś się?

Chłopak wciąż nie reagował, jakby nie wiedział, co właściwie powinien odpowiedzieć. Mógł ufać całkowicie obcemu i w dodatku pijanemu mężczyźnie? No raczej nie, to było nieodpowiedzialne, nawet jak na niego.

- Mówisz po francusku? - mężczyzna ponownie się odezwał, a chłopiec niepewnie kiwnął głową. - Jak ci na imię?

- Jungkook - odparł w końcu cicho.

- Nie jesteś stąd, co nie?

- Nie wiem - wzruszył obojętnie ramionami. Faktycznie nie wyglądał na typowego francuza. - Nie wiem, gdzie jest moje miejsce.

- Co to znaczy?

- Nieważne...

Mężczyzna westchnął i podrapał się po głowie, nie wiedząc, jak powinien obchodzić się z tym dzieciakiem. Wstał chwiejnie, czując, że od ciągłego kucania cierpły mu już nogi, a następnie wyjął kolejnego papierosa i odpalił go zapałkami. Zapach tytoniu unosił się nad nimi w formie szarej chmurki, która powoli wznosiła się ku gwiazdom.

- Ja jestem Yoongi - przedstawił się mężczyzna. - Ile masz lat?

- Osiemnaście.

- To mało.

- A pan?

- Dwadzieścia cztery.

- To dużo.

Mężczyzna uśmiechnął się mimowolnie. Właściwie to nie wiedział o tym dzieciaku nic a nic, jednak zdołał go już zaintrygować. Wyglądał niewinnie, choć Yoongi wyczuł, że jego charakter przeczył jego aparycji i najwyraźniej lubił pakować się w kłopoty. A kłopoty to coś, co Yoongi również uwielbiał, dlatego do jego pijanej głowy wpadł mu pewien absurdalny pomysł.

- Nie masz domu? - spytał, na co Jungkook pokręcił przecząco głową. - W takim razie możesz się zatrzymać u mnie.

- Proszę? - zdziwił się chłopak, wytrzeszczając oczy. - Naprawdę?

- No pewnie.

- Ale... Ja pana nie znam...

- A ja nie znam ciebie, a mimo to chcę cię przygarnąć. Obaj mamy coś z głową, nie uważasz? - Jungkook uśmiechnął się lekko, a gdy Yoongi zwrócił się w swoją stronę, obserwował, jak mężczyzna chwiejnym krokiem zmierzał przed siebie. - No chodź.

Chłopiec nie wiedział, czy dobrze robił, ale uznał, że skoro taka okazja mu się nadarzyła, to czemu nie miałby z niej skorzystać? Schował harmonijkę do kieszeni i wstał z brukowanego chodnika, by następnie dogonić swojego wybawiciela i dotrzymać mu kroku.

Szli powoli, ciesząc się urokami tej nocy. Chłodny wietrzyk pomagał umysłowi Yoongiego choć trochę wytrzeźwieć. Otaczała ich cisza, przerywana wyłącznie odgłosami natury lub silnikami samochodów, które jeździły od czasu do czasu po pustej ulicy. Blask latarni rozświetlał im drogę i zdobił Sekwanę żółtawym światłem, które migotało w niej niczym cekiny. Jungkook cały czas patrzył na przystojną twarz Yoongiego. Był dosyć blady, a jego podkrążone zmęczeniem oczy sprawiały, że w połączeniu z jego karnacją wyglądał trochę jak trup. Nosił zwyczajne ubrania - nie wydawał się być biednym, ale też nie pasował do wizerunku bogacza. Zresztą, tacy zawsze obojętnie mijali Jungkooka na ulicy, posyłając mu przy tym pogardliwe spojrzenia. Nawet jeśli Yoongi był pijany, sam fakt, że zlitował się nad bezdomnym chłopcem, mówił o jego złotym sercu.

- Powie mi pan coś o sobie? - spytał Jungkook, przerywając panującą między nimi ciszę.

- Mów mi po prostu po imieniu. Inaczej czuję się staro. Co chcesz konkretnie o mnie wiedzieć?

- Noo... Na przykład czym się pan... To znaczy... Czym się zajmujesz?

- Jestem malarzem.

- Naprawdę? - Jungkook uśmiechnął się szeroko podekscytowany, a Yoongi skinął głową, potwierdzając tym swoje słowa. - Fascynuje mnie malarstwo.

- Taki młody i takie rzeczy? To wręcz niespotykane w tych czasach.

- Niby dlaczego? Bardzo lubię dzieła Moneta.

- Monet - prychnął i uśmiechnął się półgębkiem. - Osobiście wolę twórczość Renoira. Choć nie przepadam za impresjonizmem. W każdym razie, teraz ty powiedz mi coś o sobie. Jakim cudem taki dzieciak jak ty trafił na ulicę?

- Ja... Uciekłem z sierocińca.

- To poważna sprawa - stwierdził, kiwając głową i wyrzucając niedopałek z papierosa, po czym skręcił w ciemniejszą uliczkę. Jungkook nic więcej nie mówił, ponieważ odniósł wrażenie, że tak naprawdę Yoongiego wcale nie interesuje jego historia. Po prostu ruszył za nim, aż w końcu zatrzymali się przed szarą kamienicą, do której po chwili weszli. - Tutaj mieszkam.

Nieprzyjemny zapach stęchlizny unosił się na ciemnej klatce schodowej, którą choć trochę rozświetlało słabe światło jednej lampy, migające od czasu do czasu irytująco. Yoongi z pomocą Jungkooka wszedł na piętro po śliskich schodach, a następnie podszedł do dużych, brązowych drzwi. Wygrzebał z kieszeni klucz i wsunął go drżącą dłonią do dziurki, przekręcając go. Jego mieszkanie było małe i zawalone sztalugami oraz płótnami - tymi pustymi, jak i pomalowanymi. Widok za oknem w salonie nie był jakoś porywający, bo prezentował jedynie ciemną uliczkę i sąsiadujące kamienice, natomiast z balkonu, który znajdował się w sypialni, widać było piękną wieżę Eiffla.

- Nie przemyślałem tego, jak ciasna jest ta klatka - westchnął malarz, zapalając światła i udał się do małej kuchni. - Nie za bardzo wiem, gdzie mógłbyś spać.

- Mogę nawet na podłodze - odparł Jungkook, na co mężczyzna parsknął śmiechem.

- Miej swoją godność, dzieciaku. Jeśli ci to nie przeszkadza, możesz spać ze mną, mam spore łóżko.

- Nie wiem, czy to w porządku...

- Przecież cię nie tknę, nie jestem zboczeńcem - przewrócił oczami, po czym podał mu małą bułkę do ręki. - Zjedz, na razie tylko tyle mam.

Jungkook niepewnie spojrzał na okrągłe, już troszkę twarde pieczywo, a następnie uniósł wzrok na Yoongiego, który udał się do sypialni. Chłopiec usiadł przy stole, przy okazji rozglądając się po małym mieszkanku i pałaszując dosyć ubogi posiłek. W pewnym momencie malarz wrócił do niego i podał mu jakieś ubrania.

- Powinieneś się wykąpać - stwierdził Yoongi.

- Ty też, śmierdzisz alkoholem - odparł Jungkook, patrząc na niego niewinnie.

- W takim razie kąpiemy się razem.

- Co? - chłopiec oblał się rumieńcem, nie wiedząc jak powinien zareagować na taką propozycję.

- Trzeba być oszczędnym, nie? - Yoongi wzruszył ramionami, nie przejmując się tym zbytnio. I to nie dlatego, że był podpity, tylko po prostu nie widział w tym żadnego problemu.

W ostateczności Jungkook zgodził się, choć początkowo siedzenie w jednej wannie z obcym mu mężczyzną, który w tym momencie palił kolejnego papierosa, było dla niego bardzo niekomfortowe. Chłopak przyglądał mu się, opierając głowę o swoje zgięte kolana. Nie pojmował, jakim cudem los pozwolił mu skończyć w takiej sytuacji, jednak nie miał mu tego za złe. Dach nad głową, jedzenie i ciepła kąpiel nie pojawiają się w życiu bezdomnej sieroty z dnia na dzień, a Jungkook miał za to jakiegoś chorego farta. Trochę się bał, że jeśli Yoongi wytrzeźwieje, wyrzuci go na zbity pysk, ale póki co cieszył się tym co miał.

W pewnym momencie mężczyzna spojrzał na niego, wypuszczając dym ze swoich ust i strzepując popiół z papierosa poza wannę.

- Mam coś na twarzy? - spytał, na co Jungkook szybko pokręcił głową, karcąc siebie w myślach, że nie powinien mu się tak przyglądać. To musiało wyglądać dziwnie.

- Właściwie... - zaczął chłopiec, jąkając się trochę. - Czemu mnie przygarnąłeś?

- Jak jestem pijany, to bardziej mięknie mi serce - odpowiedział, uśmiechając się do niego lekko. - A poza tym, masz ładną twarz i fajnie grasz na harmonijce. To chyba wystarczające powody, nie?

- Chyba tak...

- Możesz u mnie mieszkać pod warunkiem, że będziesz zarabiać. Sam nie dam rady wyżywić naszej dwójki.

- Ale nigdzie mnie nie przyjmą.

- Już o to zadbam. Wezmę cię do sklepu, w którym również pracuję. Mój szef chętnie cię przygarnie.

- Skoro tak - westchnął i spuścił wzrok. Przygryzł wargę, zastanawiając się nad czymś intensywnie. Był wdzięczny Yoongiemu za to, że tak się nim zajął i o niego zadbał, w dodatku praktycznie bezinteresownie, ale... Pewne poczucie winy zaczęło gryźć chłopca i nie dawało mu spokoju. - Jak mogę ci się za to wszystko odwdzięczyć?

- Odwdzięczyć? Nie musisz - Yoongi wypuścił ostatnią chmurę dymu i zgasił papierosa o wannę. - Po prostu tu bądź. Nie lubię być sam.

Jungkook nie rozumiał jego podejścia. Inni ludzie wymagaliby czegoś więcej, a tymczasem ten dziwaczny malarz dawał mu wszystko za samą obecność. Nigdy nie miał do czynienia z taką troską. To sprawiło, że zrobiło mu się trochę cieplej na sercu, a czegoś takiego nie czuł od wieków.

Po kąpieli, Yoongi padł twarzą w poduszki i obrócił się plecami do Jungkooka, który niepewnie zajął miejsce na drugim końcu łóżka. Chłopiec otulił się przyjemnie pachnącą kołdrą i ułożył się na boku, skupiając się na otwartym na oścież balkonie, przez który wpadał przyjemny wietrzyk. Uśmiechnął się lekko pod nosem, a następnie spuścił wzrok na leżącego tyłem do niego Yoongiego. Przez chwilę pojawiła się w jego głowie myśl, że pewnie malarz zdołał już zasnąć, jednak serce zabiło mu szybciej z zaskoczenia, gdy ten odwrócił się nagle do niego i spojrzał mu w oczy. Mężczyzna patrzył tak na niego przez chwilę, nie odzywając się ani słowem, a Jungkook zacisnął usta w cienką linię, czując się z tym trochę dziwnie. Niespodziewanie Yoongi podniósł się do siadu, wciąż nie spuszczając z chłopaka wzroku.

- Nie ruszaj się - szepnął, przechylając lekko głowę.

- Coś nie tak? - spytał Jungkook, spinając się trochę.

- Kiedy jestem pijany, mam za dużo weny twórczej.

- I co?

- Twoja twarz wygląda jeszcze ładniej w blasku księżyca - na te słowa Jungkook znów poczuł piekące rumieńce na policzkach, a jego serce przyspieszyło swój rytm. - Inspirujesz mnie.

Jungkook nic nie odpowiedział, leżąc wciąż w bezruchu i patrząc na malarza, który powoli przybliżył się do niego bardziej i nachylił się nad jego twarzą. Chłopak wstrzymał na chwilę oddech, nie mogąc nawet odwrócić wzroku od tych lśniących od ekscytacji oczu, które wpatrywały się w niego intensywnie.

- Kiedyś cię namaluję - stwierdził po chwili Yoongi, nie odsuwając się ani o milimetr. - Nazwę twój portret "Chłopiec z harmonijką" albo "Cud znad Sekwany".

Chłopak zaśmiał się cicho i przyłożył poduszkę do twarzy mężczyzny, odsuwając go od siebie na drugi koniec łóżka. Gdy ponownie się położył, spojrzał z rozbawieniem na jego zaskoczoną twarz.

- Jesteś zbyt pijany - stwierdził Jungkook.

- Masz rację - Yoongi kiwnął głową. - Bredzę głupoty.

- Dobranoc.

- Dobranoc - westchnął ciężko i przymknął oczy.

Zanim jednak Jungkook zdecydował się pójść spać, uniósł się jeszcze na łokciach i nieśmiało złożył szybki pocałunek na policzku Yoongiego, który uchylił powieki i zerknął na niego zdziwiony.

- Dziękuję za wszystko - szepnął chłopiec, a następnie oddalił się na swoją połowę i zakrył całkowicie kołdrą, paląc się intensywnym rumieńcem.

A Yoongi uśmiechnął się pod nosem i pokręcił głową z niedowierzaniem. Naprawdę znalazł cud nad Sekwaną. Tak samo jak Jungkook.  



***

To miał być tylko oneshot xD Napisałam to w autobusie, słuchając francuskich piosenek (akurat wtedy miałam jakąś fazę na La Seine, stąd tytuł). Nie planowałam z tym robić nic większego, ale nie mówię też, że nic z tym nie zrobię. To powstało kompletnie spontanicznie, więc jeśli ten spontan się Wam spodobał i chcielibyście więcej, to może bardziej to rozwinę.

A tymczasem lecę do moich głównych ff :")

Continue Reading

You'll Also Like

92.2K 3.2K 49
Haillie nie jest jedyną siostrą Monet, jest jeszcze jej bliźniaczka Mellody. Haillie wychowywana przez mamę, a Mellody no cóż przez babcie. Jak myś...
5.1K 698 16
Ktoś kiedyś powiedział „ Niebezpieczeństwo jest ciche". Nie wierzyłem nigdy w te słowa, bo jakim cudem zagrożenie życia może być określone jako ciche...
71.3K 1.6K 44
Co by było gdyby Hailie zgodziła się wyjść za Adrien podczas tej pamiętnej kolacji?
61.2K 6.4K 70
Do niedawna wydawało mi się, że każdy człowiek na tym świecie jest taki sam. Myślałem, że ludzie patrzą tylko na swoje pragnienia, mając gdzieś co cz...