Nie rozpoznajesz mnie? | Clexa

By OnlyYami

93.1K 8.6K 1.9K

Clarke od miesięcy nawiedzają niepokojąco realne sny. Kosmos, postapokaliptyczna Ziemia, jej znajomi, ciągła... More

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Kim jest Yami? Czyli nominacja
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50 (+18)
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rozdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66 cz.1
Rozdział 66 cz.2
Epilog

Rozdział 30

1.2K 134 26
By OnlyYami

Powróciłam do sypialni, trzaskając drzwiami od łazienki przez nagły napływ emocji. Musiałam dać im jakiś upust. W końcu siedziałam z nagą Lexą w wannie, pozostanie obojętną w takiej sytuacji przekraczało moje możliwości. Cały czas niezmiennie odczuwałam ciepło bijące od moich zaczerwienionych policzków. Ona była naga! Tak blisko...

Policzyłam wolno do dziesięciu, ale rezultaty nie były zadowalające. Widocznie ta metoda nie sprawdza się w moim przypadku. Byłam zmuszona ponownie wybrać i założyć na siebie suche ubrania. Uprzednio uszykowane przeze mnie specjalnie śniadanie dla brunetki było w chwili obecnej zimne. Moje starania poszły na marne.

Szybko jednak odwróciłam wzrok od talerza, aby spojrzeć na dziewczynę. Woods weszła do pomieszczenia ubrana w jeden z moich ulubionych t-shirtów oraz podziurawione jeansy. W bluzce wyglądała lepiej ode mnie, lecz nie potrafiłam się złościć z tego powodu. Natomiast spodnie były przyduże, przez co zsuwały się po jej zgrabnych biodrach.

Bez słowa podałam zielonookiej pasek, by zapobiec uporczywemu obsuwaniu się spodni. Z wdzięcznością w oczach przyjęła podarunek i użyła go w celach, dla których został stworzony. Jak to możliwe, że ona zawsze, bez względu na okoliczności, odzież tudzież wszystko inne wyglądała pięknie? To wręcz nienaturalne.

- Co to? - spytała rzeczowo, wskazując palcem na tackę, którą odłożyłam wcześniej na komodę.

- Zrobiłam nam śniadanie, ale teraz już jest zimne. - Machnęłam ręką, bagatelizując sprawę. Trochę się namęczyłam przygotowując posiłek, jednak mówi się trudno.

- Wygląda pysznie, aczkolwiek obecnie nie jestem w stanie niczego przełknąć. - Rozumiałam ją, nie tak dawno zwracała do kibla. Ja w sumie też straciłam apetyt. Ponoć śniadanie jest najważniejszym posiłkiem dnia, ale chyba nie umrę od jednorazowego pominięcia tego dania.

- Może chociaż napijesz się miętowej herbaty? Dobrze ci zrobi na żołądek - zachęciłam Woods z delikatnym uśmiechem na twarzy. Westchnęła z niechęcią ostatecznie przyjmując kubek z ciepłym napojem.

Wspólnie zajęłyśmy miejsca na skraju łóżka. Żadna z nas nie była skora rozpocząć konwersacji. Siedziałyśmy w całkowitej głuszy, która z upływem czasu stawała się coraz bardziej niezręczna. Ponownie przechyliłam naczynie, lecz nie została w nim ani kropelka, dlatego przeniosłam spojrzenie na towarzyszkę. Z początku skrywała się za kubkiem, jednakże opróżniwszy go była skazana na moje przejrzyste wejrzenie.

- Zupełnie nie pamiętam, co się stało w nocy - odezwała się błyskawicznie, jak tylko załapałyśmy kontakt wzrokowy. - Nawet nie wiem jak się tutaj znalazłam, szczerze mówiąc - dopowiedziała beznamiętnie. Podniosła się i odłożyła obydwa kubeczki na tacę.

- Zacznijmy od tego, że przyszłaś do mnie w środku nocy, pijana i ze łzami w oczach. Przypominałaś trupa, Lexa - odezwałam się surowym tonem, aby przywiązała wagę do moich słów. Skrzyżowałam ramiona na klatce piersiowej oraz przekręciłam głowę.

Woods niezmiennie stała przy komodzie obrócona do mojej osoby plecami. Nie zamierzałam dopytywać się o powód jej stanu sprzed kilku godzin. Inne pytanie chodziło mi po głowie od kilku dni i chciałam wprost desperacko poznać na nie odpowiedź.

- Dlaczego nie odzywałaś się do mnie przez tyle dni? - Niewiele brakowało, aby mój głos zadrżał albo całkowicie się załamał. Bałam się prawdy, ale jej obecność w tym miejscu świadczy o tym, że to nie ja zawiniłam, prawda? - Martwiłam się o ciebie - oznajmiłam, gdy nie uzyskałam żadnej formy odpowiedzi. Im dłużej czekałam na odzew, tym bardziej się przejmowałam. Co ona przede mną zacięcie ukrywa?

Brunetka nieoczekiwanie poczęła kierować się w stronę wyjścia, jednak ja równie szybko zareagowałam. Energicznie podniosłam się z miejsca. Zdążyłam chwycić jej nadgarstek nim faktycznie doszła do drzwi. Znajdowałyśmy się mniej więcej na środku pokoju.

Stała twardo na nieugiętych nogach, lecz dzięki determinacji udało mi się ją obrócić przodem do siebie. Aby nie musieć na mnie patrzeć, zasłoniła twarz brązowymi lokami, które przez wcześniejsza kąpiel w dalszym ciągu były wilgotne.

- Powiedziałaś, że jeszcze wielu rzeczy o tobie nie wiem. - Powtórzyłam jej słowa. Zrobiłam krok do przodu, na co zareagowała stawiając krok do tyłu.

Byłam już zmęczona jej zachowaniem. Bardzo dobrze zadawałam sobie sprawę z jej obecnej sytuacji życiowej, jednak w jaki sposób mogłam pomóc dziewczynie skoro zapierała się nogami i rękami, kiedy tylko starałam się ją wesprzeć bądź zbliżyć się do niej. Moje wszelkie działania były nonsensowne, nie przynosiły żadnych efektów. Postanowiłam użyć ostrzejszej metody. Jeśli ta technika nie zadziała to koniec; będę zmuszona się poddać.

- Prawdzie nie będę zaprzeczać. - Miałam zamiar rozpocząć swój wywód od innego sformułowania, aczkolwiek przez zalew emocji wszystko mi się pomieszało. Szłam na żywioł. - Domyślam się jak ciężko ci się otworzyć przed innymi ludźmi, ale jak sama kiedyś wspomniałaś, ja nie jestem jak pozostali.

Z każdym następnym wypowiedzianym słowem mój ton stawał się pewniejszy oraz surowszy. Stawiałam kolejne kroki, brunetka zareagowała w ten sam sposób, co wówczas. Takim sposobem zbliżałyśmy się do jej upragnionego wyjścia.

- Mam dość tej twojej gadki, o tym jaka to jesteś zła i nie powinnam się z tobą spotykać. Nie jesteś moją matką, żeby mówić mi, co mam robić. - Moja mowa ciała była znacznie agresywniejsza z każdą chwilą. Ton głosu również wskazywał na bezkompromisowość.

Uderzyła grzbietem w drzwi, momentalnie wyprostowała się oraz gwałtownie nabrała powietrza w płuca. Była wkurzona, wnerwiona, podirytowana. Jeszcze nigdy nie posłała mi tak wrogiego wejrzenia. Mimo tego postanowiłam, że skoro już zaczęłam to teraz skończę.

- Dlaczego nie możesz mi po prostu zaufać, do cholery? Wiele razem przeszłyśmy, a ty nawet po tym wszystkim nie pokładasz we mnie chociaż odrobiny wiary. - Zaczęłam się wydzierać pod wpływem emocji. - Czy proszę o zbyt wiele? - Sama nie miałam pewności, czy to pytanie skierowałam do niej czy do siebie.

Była zagubiona, takie zachowanie wręcz do niej nie pasowało. Ja również nie często się tak zachowywałam. Szukała wzrokiem obiektu, na którym mogłaby się skupić, jednak nie udało jej się uniknąć mojego niezamglonego spojrzenia.

Oparłam dłonie na drewnie w taki sposób, że głowa, aktualnie sztywno stojącej brunetki znajdowała się między nimi. Dla lepszego efektu przybliżyłam twarz do jej. Czułam jej oddech na swojej twarzy.

- Pragnę cię lepiej poznać. Proszę, Lexa, wpuść mnie... - wyszeptałam błagalnie do jej ucha. Postanowiła się odezwać niezależnie od wstępnych niechęci.

- Piłam cały tydzień, aby o tobie zapomnieć, jednak skutki były odwrotne. Myślałam o tobie jeszcze intensywniej. - Odsunęłam się od sylwetki, by nie trzymać jej dalej w dyskomforcie. - Na twoim miejscu, Clarke, nawet nie zaczynałabym ze sobą znajomości.

Nie wiedziałam, o czym ona mówi. W zielonych tęczówkach było tyle przeróżnych emocji i uczuć, iż nie orientowałam się, które z nich dominowało. Miałam odczucie tak zwanego déjà vu. W pierwszej kolejności musiałam ją opamiętać, a na to znałam sprawdzony sposób.

- Znowu to samo. Po prostu się zamknij.

Ułożyłam dłonie na rozgrzanych policzkach. Powtórnie przybliżyłam się do twarzy Woods, aby swobodnie móc ją pocałować. Na początku była temu przeciwna, starała się odsunąć oraz powiedzieć coś, lecz w tym momencie wykorzystałam okazję i pogłębiłam pocałunek.

Koniec końców, czerpała przyjemność z bliższego kontaktu naszych warg. Brakowało mi tego. Niechętnie przerwałam zbliżenie ze względu na brak tlenu w płucach. Oblizałam usta, przyglądając się jak Lexa powoli oraz niepewnie unosi powieki. Parokrotnie przejechałam kciukiem po skórze jej rozgrzanych policzków.

- Zacznij od początku - poinstruowałam ją łagodnym głosem, poprawiając włosy niechlujnie opadające na jej twarz.

Pierwszy raz otrzymałam ogromną dawkę informacji od brunetki. Ledwo nadążałam za kolejnymi słowami, które zdawały się nie mieć końca, a każde z nich było równie znaczące. Odkopała cały swój żywot.

Podążając za moimi wskazówkami zaczęła omawianie swojej historii od samego początku. Lexa urodziła się w wielodzietnej rodzinie, byli to ludzie spoza marginesu społecznego. Alkoholizm, uzależnienie od nikotyny, zarówno przemoc fizyczna jak i psychiczna były na porządku dziennym. Bywały chwile, kiedy miała pusty żołądek przez kilka dni z rzędu.

W większości rodzin najmłodszy potomek ma najlepiej - jest w największym stopniu rozpieszczane przez rodziców. W przypadku Woods sytuacja była całkowicie odwrotna.

Jej starsze rodzeństwo zamiast wzajemnie się wspierać, zwalało każdy obowiązek oraz winę, jeśli któreś z nich coś zrobiło, na nią. Rodziciele nigdy nie raczyli wysłuchać jej wyjaśnień. Matka rozdzierała sobie gardło krzycząc na brunetkę, a ojciec często uciekał się do podniesienia ręki.

Nie posiadała standardowego wczesnego dzieciństwa, które moim zdaniem każde dziecko powinno uświadczyć. Podczas gdy jej rówieśnicy mieli zapewnione wszelkie podstawowe potrzeby, ona nie miała takiego szczęścia.

Wielokrotnie podkradała pieczywo z pobliskiej piekarni, aby nie zemdleć z głodu. Musiała walczyć każdego dnia o rzeczy, których reszta nie doceniała z uwagi na to, że była to dla nich codzienność. Oddałabym wszystko, aby miała szansę na normalną adolescencję.

W pewien zimowy wieczór, ojciec rozkazał jej wynieść śmieci, ponieważ przez własne lenistwo nie chciało mu się ruszyć siedzenia. Nie miała nawet nic ciepłego na sobie, wyszła w cienkim, podziurawionym sweterku na dwór z wypełnionym głównie puszkami po piwie, czarnym workiem. Wracając do kamienicy zauważyła dym i jaskrawe światło tworzące poświatę na nieboskłonie. Cały budynek stał w płomieniach.

Nie posiadała komórki, za pomocą której mogłaby zadzwonić po straż pożarną. W tym zadaniu wyręczyli ją sąsiedzi. Odpowiednie służby gasiły blok kilka godzin. Po jej mieszkaniu pozostała jedynie stalowa konstrukcja. Takim sposobem trafiła do sierocińca.

Pierwsze dni w nowym miejscu dały nadzieję zielonookiej na polepszenie się jej sytuacji. Jednak cały optymizm wyparował tydzień później. Jej usytuowanie życiowe niezmiennie było poniżej normy. Start był trudny, jednak momentalnie przywyknęła do otaczającej jej rzeczywistości. Również tam poznała naszą dobrą znajomą - Ontarii.

Moja wiedza na temat ośrodków opiekuńczych pochodziła wyłącznie z telewizji tudzież internetu. Nigdy nie miałam osobistej styczności z przytułkiem, dlatego moje wyobrażenie tego miejsca odbiegało znacząco od autentyczności.

Lexa podała zaledwie parę przykładów postępowania młodzieży w tamtym miejscu. W pierwszej chwili wydawało mi się to nieprawdopodobne. Jak młodzi nastolatkowie mogą się traktować w tak okrutny, niemalże bestialski sposób. Pobyt tam powinien im pomóc, nie sprowadzać na złą ścieżkę.

Brunetka znajdowała się w trzech rodzinach zastępczych. Za każdym razem coś poszło nie tak i wracała na "stare śmieci". Wina nie leżała po stronie dziewczyny, a po stronie co rusz to nowych opiekunów. Pech nie opuszczał Woods.

W wieku piętnastu lat, gdy myślała, że spędzi w ośrodku, później na ulicy resztę życia, zawitało małżeństwo w średnim wieku. Na pierwszy rzut oka wyglądali na nieco ponad przeciętnych jeśli chodzi o majętność. Nie wiedzieć dlaczego, spośród licznej gromadki dzieci w różnym wieku wybrali właśnie ją. Największą szansę na adopcje miały paroletnie dzieci, nie nastolatkowie. Wydawało jej się to nierealne, przez długi czas nie potrafiła w to uwierzyć. Po raz kolejny wyrwała się z gehenny.

Kobieta była niewiele młodsza od mężczyzny. Była także bardziej przyjacielska oraz otwarta na zaadoptowaną dziewczynę. Nazywała się Caileigh i była pierwszą osobą, przy której Lexa czuła się komfortowo oraz bezpiecznie. Wraz z upływem czasu Titus również przekonał się do zielonookiej. Oboje darzyli ją troską, do której nie była przyzwyczajona. W owym momencie brunetka była szczęśliwa jak nigdy dotąd.

Fatum niezmiennie było stałym towarzyszem dziewczyny w podróży zwanej życiem. Przekonała się o tym dwa lata po adopcji. Relacje Lexy z Titusem w porównaniu do Caileigh odbiegały w znacznym stopniu od perfekcji, choć nie było najgorzej. W każdym razie, nie miała powodów do narzekań.

Opiekunowie byli zapracowanymi ludźmi, dlatego zobowiązanie odbycia kolejnej podróży służbowej na drugi koniec kontynentu, który spoczywał na kobiecie nie zdziwił żadnego członka rodziny. Oczywiście wybrała najszybszy oraz najbezpieczniejszy środek transportu, czyli samolot. Niestety, powrotny lot z Seattle do Bostonu okazał się niefartowny. Kobieta, kochająca Lexę całym swoim sercem nie wróciła do domu.

Mijały dni, tygodnie, miesiące, ale żaden z domowników nie potrafił pogodzić się z losem. Wówczas zielonooka postanowiła zakopać wszystkie swoje uczucia głęboko pod ziemią, tak aby już nigdy nie musiała odczuwać smutku związanego z utratą bliskiej osoby. Emocje okazywała w niesamowicie ograniczonym zakresie. Z postanowieniem dotyczącym jej uczuć w późniejszym czasie przeszkodziła jej moja osoba.

Tymczasem Titus całkowicie oddał się swojej pracy. Na miejsce Caileigh wtargnęły pieniądze, całe stosy zielonych banknotów. Skutecznie wyprały z niego resztki człowieczeństwa. Stał się oziębły, wredny, do teraz nic się nie zmieniło, nie wliczając ilości zer na koncie.

Historia dziewczyny była bardzo poruszająca, chociaż w dalszym ciągu nie rozumiałam, dlaczego słuchała się rzeczywistego odpowiednika Ebenezer'a Scrooge'a i wykonywała jego komendy. Po chwili przerwy kontynuowała swój monolog, wyjaśniając mi przy również tę kwestie.

Tym razem jej wypowiedź była znacznie krótsza. Podsumowując, Lexa zaciągnęła długi u swojego zastępczego ojca. Nie określiła w jakich okolicznościach, jednak darowałam sobie dopytywania. W dwie godziny dowiedziałam się więcej o Woods aniżeli wciągu czterech miesięcy znajomości.

Postanowiłyśmy, a właściwie to ja zaciągnęłam dziewczynę na krótki spacer, głownie w celu rozprostowania kości, które zdążyły zdrętwieć od siedzenia w jednym miejscu. Miałam także nadzieję schłodzić umysł oraz przetworzyć sobie wszystko jeszcze raz na spokojnie.

Na zewnątrz panowała ujemna temperatura, wiatr był wyjątkowo spokojny. Przez pośpiech zapomniałam wziąć rękawiczki, zaowocowało to białosinymi czubkami palców. Chowanie dłoni w kieszeniach nie było zbyt efektywne. Dziewczyna zobaczywszy jak staram się ocieplić ręce chwyciła jedną z nich i bez słowa zamknęła w swoim uścisku.

Większość sąsiadów była obecnie w pracy lub w szkole,dlatego mogłyśmy nacieszyć się wyłącznie własnym towarzystwem. Nie krępowałam siętrzymać dziewczyny za rękę na środku pustego chodnika, ale nie jestem pewna jakwyglądałaby ta sytuacja, gdyby był przepełniony ludźmi.

Od autorki: Oto i jest - tajemnicza przeszłość Lexy

Byłam zmuszona podzielić rozdział na dwie części, ponieważ wolałam nie robić takiego długiego tasiemca. Przez to koniec może wydawać się urwany, ale dodam kontynuację jeszcze w tym roku 😀😘

Continue Reading

You'll Also Like

103K 8.1K 34
Lauren przyjaźni się z Camilą od dziecka. Są dla siebie jak siostry. Lauren zaczyna postrzegać Camilę nie tylko jak przyjaciółkę. Boi się jednak, że...
39K 1.4K 22
Dwie najlepsze przyjaciółki... A może nie? Co jeśli to nie przyjaźń? Co jeśli to coś więcej?... [08.09.2020] #1 w girlxgirl
342K 19.8K 50
Co niosą za sobą tajemnice i zakazana miłość? Okładka wykonana przez: @FuneralBlues86
8K 730 33
''W chwili, gdy zaczęłam to do Ciebie czuć, zawalił mi się cały świat. Gdy Ty przestałaś, to przestałam żyć'' ...