"Bad Things" || Camren || ✔

By rihaya

154K 9.2K 1K

Lauren to spokojna i poukładana dziewczyna. Ma wszystko co chce i jest dziewczyną najpopularniejszego chłopak... More

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Nowe opowiadanie!

Epilog

4.5K 241 37
By rihaya

Sześć lat później...

Lauren POV

Od czterech lat noszę nazwisko Cabello. Camila jest moją żoną. Jestem taka szczęśliwa. Wszystko się potoczyło według naszych planów. Skończyłyśmy obie szkołę a Camili udało się znaleźć pracę w jakiejś korporacji co się wiązało z dużymi zarobkami. Wiedziałam, że jeśli się postaramy to nam się uda ale aż tak? Moje uczucia do niej z każdym dniem stawały się coraz mocniejsze, jeśli to w ogóle możliwe. Moja żona nie chciała bym pracowała więc zajmowałam się naszym domem. Większość pieniędzy już oddaliśmy mojej mamie. Dwa lub trzy razy w miesiącu oni odwiedzają nas albo my ich a jak nie mamy czasu to rozmawiamy na facetime. 

Nasz ślub był idealny mimo, że ojciec mnie nie prowadził do ołtarza to taki był. Naprawdę. Nie mogłam sobie wyobrazić lepszego. Nasze przyjaciółki płakały szczęśliwe, nie będę już mówić o Ally, która zużyła dwie paczki chusteczek. Wszyscy byli szczęśliwi w ten dzień. Jeden z najpiękniejszych w moim życiu. Pewnie się zastanawiacie dlaczego "jeden z". Otóż to. Drugim najpiękniejszym dniem w moim życiu był dzień kiedy urodziłam naszego synka Sergio Carlosa Cabello. Dlaczego dwa imiona? Camila chciała Carlosa a ja Sergio więc poszłyśmy na kompromis i dziecko ma teraz obydwa. Zaszłam w ciąże jakoś rok po naszym ślubie więc Sergio ma już trzy latka. Jest bardzo mądrym dzieckiem jak na swój wiek i jest bardzo uroczy.

- Mamo! - krzyknął uroczy chłopczyk kiedy byłam w kuchni. Uśmiechnęłam się i poszłam do niego.

- Tak kochanie? - ukucnęłam przy nim. Bawił się grzecznie zabawkami.

- Głodny - mruknął ze smutną minką patrząc na mnie swoimi zielonymi oczami. Cmoknęłam go w czółko.

- Zaraz będzie obiadek skarbie, wytrzymasz czy dać Ci coś teraz? - zapytałam i pomiziałam go po brzuszku a on się zaśmiał - Poczekam - pokiwał główką a ja wstałam chcąc wrócić do robienia obiadu dla rodziny ale mnie zatrzymał jego głos.

- Kiedy wróci mama? - zapytał i bawił się dalej - Powinna niedługo być misiu - odpowiedziałam synkowi i poszłam. Nie mogłam się doczekać kiedy Camz wróci z pracy. Dziś mijała kolejna rocznica naszego ślubu. Jestem taka szczęśliwa. Ciekawe czy o tym pamięta... Mam dla niej prezent i mam nadzieję, że jej się spodoba. 

Camila POV

Niewiarygodne jak szybko minął czas odkąd się wprowadziłyśmy do Toronto. Zapomniałyśmy o przeszłości i żyjemy tym co się dzieje teraz. Mam wspaniałą pracę. Dziś dostałam awans na stanowisko szefowej, bo poprzedni szef odchodzi na emeryturę. O mój Boże, Lauren chyba oszaleje, tak jak właśnie ja jadąca autem i śpiewająca nawet te piosenki, których nienawidzę. Już się nie mogę doczekać aż zobaczę te dwie mordki. Kocham ich całym sercem i nie wyobrażam sobie życia bez żony i syna. 

- O Cholera dziś mamy rocznicę a ja nic nie mam, kurwa - warknęłam kiedy zorientowałam się, że już jestem na podjeździe a ja nie mam żadnego prezentu dla swojej żony. Co ze mnie za idiotka. Zawróciłam samochód i pojechałam przynajmniej kupić jakiś bukiet kwiatów. Całkiem mi wypadło z głowy przez tą pracę. Mam nadzieję, że nie będzie o to na mnie zła...

- Dzień dobry. Bukiet białych róż poproszę - uśmiechnęłam się do pani, która zajmowała się kwiaciarnią. 

- A cóż to za okazja i dla kogo? - uśmiechnęła się szeroko i zaczęła przygotowywać kwiaty.

- Dla żony, rocznica - zaśmiałam się

- I tylko kwiaty? Zabierze ją Pani gdzieś! - pokręciła głową

- Zapomniałam czegokolwiek załatwić a dziecka samego nie zostawimy w domu - westchnęłam uśmiechając się smutniej. Kobieta podała mi bukiet a po chwili zapłaciłam należność. 

- To podaruje jej Pani dobry seks, zawsze działa - zaśmiała się a ja z nią.

- Da się zrobić, dziękuję - wyszłam z lokalu i pojechałam do domu. Zaparkowałam samochód służbowy w garażu i poszłam do domu. 

- Mama! - usłyszałam radosny krzyk mojego dziecka. Uśmiechnęłam się szeroko do niego i kucnęłam by go wziąć na ręce a kwiaty trzymałam w drugiej ręce. Cmoknęłam go w usta.

- A dla kogo te kwiatki? - zapytał patrząc to na mnie to na nie - Dla Twojej mamusi - odpowiedziałam małemu a on się uśmiechnął i poinformował mnie, że kobieta jest kuchni ale po chwili ujrzałam ją jak z czułością patrzy w naszą stronę. Puściłam dziecko a on się pobiegł bawić samochodzikami. Podeszłam do Lauren.

- Wszystkiego najlepszego, kochanie. Wiem, że nie takiego prezentu oczekiwałaś ale dopiero przy domu przypomniało mi się jaki dziś mamy wyjątkowy dzień. Przepraszam. Wynagrodzę Ci to w innym dniu a dziś... szykuj się na dobry seks... - szepnęłam ostatnie słowa na co brunetka się zaśmiała.

- Dziękuję ale nie przy dziecku, Camz - mruknęła zawstydzona. Uwielbiam to w niej. Tyle razy już jej prawiłam sprośne komplementy a ona dalej się na nie rumieni - Też mam coś dla Ciebie - uśmiechnęła się szeroko a ja uniosłam brwi.

- Tak?  A co? - oblizałam usta kładąc dłonie na jej biodra ale nie na długo, bo dziewczyna się wyrwała i poszła do naszej sypialni. Wróciła do mnie z dwoma jakimiś kartkami. Zmarszczyłam brwi nie wiedząc o co chodzi.

- Zobacz - podała mi więc spojrzałam na ich treść. Otworzyłam szeroko oczy widząc co mam przed sobą.

- Lecimy na Costa Blanca?  - spojrzałam się na nią a ona się zaśmiała kiwając głową - Tak. Rozmawiałam z mamą i weźmie Sergio do siebie na czas naszych wakacji - przytuliła się do mnie a ja ją uniosłam i obkręciłam wokół.

- Kocham Cię - szepnęłam i ją namiętnie pocałowałam.

- Stooop! - jęknął nasz synek. Kiedy na niego spojrzałam zakrywał oczy. Zaśmiałam się.

- No dobrze. Jestem głodna - mruknęłam - Ja też - znowu się odezwał.

- Obiad gotowy więc chodźmy jeść - oznajmiła Lo. Wzięłam Carlosa na ręce i poszłam z nim do kuchni. Posadziłam Go i jadłam swoje a przy okazji karmiłam też jego. Nie żałuję decyzji o posiadaniu potomstwa. To była dobra decyzja i jak widzę, Lauren jest tego samego zdania co ja.

Kiedy zjadłyśmy obiad wyszliśmy we trójkę na spacer po parku. Sergio chciał koniecznie nakarmić kaczki więc musiałyśmy wziąć chleb z domu. Rzucałyśmy razem  z nim jedzenie dla tych zwierząt. Widziałam radość na jego twarzy jak i też na mojej żony. Codziennie po przebudzeniu patrzę się na nią jak śpi i sobie myślę "Kurwa jak ja kocham tą dziewczynę". Tak to jest zawsze moja myśl kiedy się obudzę. 

Wróciłyśmy do domu koło 19 więc od razu wzięłam Sergio do kąpieli. Jak to on, wróciłam cała mokra, bo chlapał na wszystkie możliwe strony. Lauren za każdym razem się z tego śmieje. Wzięła ode mnie dziecko i poszła położyć spać natomiast ja udałam się do łazienki by się umyć po całym dniu. Jeszcze nie powiedziałam jej o moim awansie. Weszłam do wanny i od razu się zaczęłam myć. Po upływie pół godziny wytarłam się i założyłam koszulkę a potem bokserki. Poszłam do sypialni i się położyłam na łóżku bawiąc się telefonem w oczekiwaniu aż Lo tu przyjdzie. Nie musiałam długo czekać, bo zjawiła się po chwili. Uśmiechnęłam się do niej.

- Pójdę się umyć i zaraz wracam - przygryzła wargę. Robi to specjalnie cwaniara. 

- Dobrze. Nie musisz nic na siebie zakładać, bo i tak długo nie pobędzie to na Tobie - zaśmiałam się a ona wywróciła oczami lecz po chwili też to zrobiła. Poszła się wykąpać więc poczekałam sobie na nią kolejne pół godziny. Cholera, jestem coraz bardziej podniecona przez to co się niedługo będzie działo. 

- Jestem - Od razu usiadła na mnie okrakiem, specjalnie się ocierając o mojego penisa. Jak prosiłam nie założyła na siebie nic choć brała ze sobą koszulkę. Przygryzłam wargę na jej ciało. Zawsze działa na mnie tak samo, ile razy bym jej tak nie widziała. 

- Jesteś taka seksowna... i tylko moja, na zawsze - uśmiechnęłyśmy się. Nachyliła się nade mną składając namiętny pocałunek na moich ustach. Udzieliłam jej wstępu i całowałyśmy się coraz bardziej zachłannie. Kochałam uczucie gdy nasze języki się ze sobą stykały. To było niesamowite. 

- Na zawsze, Camz - szepnęła i zdjęła mi moją koszulkę ukazując po chwili moje półnagie ciało.

- Nie tylko ja tu jestem seksowna - uśmiechnęła się oblizując usta. Zaczęła poruszać biodrami na moim kroczu. Kurwa mać, co za uczucie...

- Oh Lo... - jęknęłam. Widziałam zadowolenie na jej twarzy - Chcę Ci coś powiedzieć... - dodałam.

- Nadal Cię podniecam? - zapytała - Co takiego?

Spojrzałam w jej oczy - zawsze mnie będziesz podniecać, baby girl - mruknęłam - Dostałam awans w pracy i niedługo przejmę stanowisko szefa - uśmiechnęłam się szeroko a dziewczyna pisnęła szczęśliwa.

- Więc mamy podwójny powód by świętować! - przygryzła wargę a ja przerzuciłam ją pod siebie. Pisnęła cicho i się zaśmiała. Zaczęłam całować każdy skrawek jej ciała, jej oddech był coraz cięższy i wydobywały się  z jej ust pojedyncze jęki co mnie bardziej nakręcało. Nie czekając dłużej zsunęłam swoje bokserki i założyłam gumkę. Weszłam w jej dziurkę a ona jęknęła głośniej owijając swoje nogi wokół moich bioder.

- Chcę być jeszcze bliżej... - szepnęła i patrzyła mi w oczy. Nie odrywałam od niej wzroku. Między nami było tak gorąco, że ciężko było oddychać. Poruszałam rytmicznie biodrami co skutkowało przyjemnymi dla ucha jękami mojej żony. Tylko ja mogę to usłyszeć. Tylko ja mogę sprawiać, że dochodzi. Tylko ja mogę na nią patrzeć kiedy się budzę i tylko ja zostanę z nią do końca życia.

- Kocham Cię... Camz - jęknęła znowu tym razem głośniej, bo osiągnęła swój szczyt. Ja doszłam zaraz po niej i schowałam twarz w zagłębieniu jej szyi.

- Ja Ciebie też kocham, Lauren Cabello - szepnęłam do jej ucha.

Jeszcze chwilę trwałyśmy w tej pozycji aż w końcu z niej wyszłam  i wyrzuciłam gumkę do kosza. Położyłam się obok niej a ona się we mnie wtuliła.

- Jesteś dla mnie  wszystkim Lo - mruknęłam w jej włosy. Poczułam jak się uśmiecha. Uniosła głowę i spojrzała w moje oczy.

- Ty dla mnie też Camz - szepnęła i złożyła pocałunek na moich ustach.

Spędzę resztę życia u boku najpiękniejszej kobiety na świecie, która jest tylko moja i która mnie kocha tak mocno jak ja ją. Nie mogłam sobie tego lepiej wyobrazić. Oczywiście nie zapomniałam też o naszym cudownym synku. 

********************

Tak więc Witam was w epilogu. To już koniec "Bad Things". Dziękuję wszystkim czytelnikom za tak dużo wyświetleń, gwiazdek i motywujących komentarzy. Nie sądziłam, że to będzie miało nawet z 100 wyświetleń a tu taka niespodzianka. Jesteście wspaniali kochani.

Ale nie smućcie się! 

Mam w głowie zarys kolejnego ff. Oczywiście chciałabym poznać wasze zdanie na ten temat. To będzie się różnić od BT, bo będzie w formie wiadomości. Co o tym sądzicie? Czekam na wasze opinie.

Jeszcze raz bardzo dziękuję! ♥ ♥ ♥

Continue Reading

You'll Also Like

41.4K 2.7K 32
Instagram *Short Story* "Kocham cię skarbie Te Amo Mi Amor Te Amo Mi Belleza" Cover by: @helpfulkatherine 19.11.2017 #852 FanFiction 20.11.2017 #702...
101K 5K 39
Lauren jest buntowniczką,pewnego dnia poznaje Camilę dobrą uczennice jak potoczy się ich znajomość?
70.8K 3.7K 125
Zawsze twierdziliście, że jeden dzień nie może wywrócić czyjegoś życia do góry nogami? No więc się mylicie. Zwyczajne listopadowe popołudnie mogłoby...
123K 9.2K 55
Edgar to młody chłopak z toną problemów na głowie. Dla swojej siostry starał się walczyć z chęcią skończenia tego. Niestety pragnienia wzięły górę. ...