Maska Diabła

بواسطة agitag

342K 24.4K 9.9K

Nie trzeba być w Piekle, by dusza człowieka była utrapiona. Nie trzeba czekać na Nowy Rok, by lepiej zacząć ż... المزيد

Prolog
1. Nowy dom
2. Normalność nad normalnością
3. Nocne marki
4. Puk, puk - to miłość
5. Życie jest sztuką, sztuką jest życie
6. Rodzinne wyjścia zawsze kończą się źle
7. Tajemnice
8. Nie taki zły Diabeł
9. Duch mój zawsze z Tobą
10. Podróż po miłości
11. Przyjaciółka na zawsze
12. W poszukiwaniu szczęścia
13. Mapa miłości
14. Skruszony Diabeł
15. Wyprawa po naszych charakterach
16. Francuska przygoda
17. Wszystko co dobre - szybko się kończy
18. To oni: moi stwórcy
19. Nietuzinkowy zawód
20. Piekło i Niebo
21. Nowy świat
22. Dawno, dawno temu u Lucyfera na kawie
23. Nadchodzi Wielki Dzień (część 1)
23. Nadchodzi Wielki Dzień (część 2)
24. Na piaskach Kalifornii
25. Rodzina jest najważniejsza
26. Powroty zawsze bywają trudne
Wattys 2016
28. Miłość jest ciężką papką
29. Niespodziewany gość
30. W Bogu jest nadzieja
31. Wielki Dzień (część 1)
31. Wielki Dzień (część 2)
32. Coś mojego, za coś twojego
33. Wybaczam ci, Auroro
34. Jestem z tobą duszą i sercem, we dnie i w nocy
Epilog
Ankieta + krótkie słowo na zakończenie
"Maska Anioła"
Maska Agi&Alphy: A&A Team
♡100 tysięcy, playlista i GD!♡
Godzina Diabła - papierowa wersja!
Tydzień Autorski!
Maska Konkursu!

27. Dawno, dawno temu w chatce Aurory

5.3K 478 153
بواسطة agitag

Młoda dziewczyna spacerowała pięknymi uliczkami swego miasta, podziwiając nocne krajobrazy. Od zawsze uwielbiała przechadzki późniejszą porą. Słońce zachodziło, lekki wiaterek pozwalał jej nabrać powietrza nie pomieszanego z gorącem i żarem. Było bardziej klimatycznie i nastrojowo.
 W jej drobnej dłoni znajdowała się przezroczysta siatka, w której trzymała dwie świeże pomarańcze, a także dużego melona, którego udało jej się dostać od kupca na targu. Wiedziała, że mama ucieszy się z owoców, gdyż już tak dawno nie miała okazji żadnego posmakować. Wszelkie owoce podrożały, a wypłaty zbrakło, by móc kupić, chociażby, ogórka na obiad. Od trzech dni rodzina była o suchym chlebie i wodzie z kranu, lecz nie obchodziło to młodą Aurorę. Cieszyła się z dnia dzisiejszego, cieszyła się z gwiazd, które pojawiły się na niebie wraz z pełnią księżyca. Spojrzała jeszcze raz w górę i podziękowała Bogu za dobry dzień. Nigdy nie prosiła o więcej, gdyż wiedziała, że więcej nie dostanie. Coraz rzadziej dziękowała temu Panu z góry, a coraz częściej zatapiała się w refleksji, dlaczego On nie zdołał uratować jej dziadka. Było jej przykro, że zabrał tak dobrego człowieka i pozbawił babcię radości z życia. Była wściekła, a z drugiej strony mama prosiła, by nie obwiniała o to Boga. Aurora jednak nie chciała już słuchać matki. Pragnęła podążyć tropem babci, która twierdziła, że to, co widzialne i odczuwalne – istnieje, a to, czego nie da się wytłumaczyć – jest tylko wytworem wyobraźni.

Po raz kolejny dziewczyna posmutniała na samo wspomnienie teorii babci i ruszyła szybciej do domu, po drodze zauważając jeden z barów przy ulicy. Przed budynkiem znajdowała się przyczepa, w której barman sprzedawał najlepsze drinki. Aurora nigdy nie próbowała żadnego. Nie dlatego, że nie miała ochoty, bo miała, ale nie stać ją było na żaden trunek.
 Zobaczyła w oddali chłopaka, którego znała z ostatniej wizyty w kwiaciarni. Pomachał jej i podszedł do dziewczyny, całując ją w policzek.

– Aurora! Co tu robisz o tej porze? – zapytał, uśmiechając się szeroko. Widać, że ją polubił, ale ona nie miała czasu na związki i facetów. Wolała zająć się pracą, by mieć za co żyć, niż łazić po barach i wydawać całą wypłatę na alkohol i imprezy. To nie było dla niej.

– Wracam do domu z targu.

– Pomóc ci z tymi zakupami?

– Nie przesadzaj. To tylko kilka pomarańczy i melon. Nie jest ciężkie – odpowiedziała spokojnie, ale chłopak nie zrezygnował i zabrał od Aurory siatkę, podając ramię. Dziewczyna ujęła go i razem ruszyli, lecz po chwili Teodor się zatrzymał i spojrzał na dziewczynę.

– Na pewno chcesz już wracać? Może... poszłabyś ze mną na piwo? – zapytał spokojnie, wpatrując się w jej oczy. Była bardzo zdziwiona propozycją kolegi, ale postanowiła, że raz się żyje i może zgodzić się chociaż na to.

– Zgoda... Ale tylko jedno?

– Tylko jedno. Obiecuję.

Oczywiście na jednym się nie skończyło. Aurora została rozpita, a potem zaciągnięta do domu Teodora, z którym się przespała. Wiedziała, co robi, ale jej stan nie pozwalał  na odmówienie mu, poza tym nie chciała być wiecznie taką cnotką, na jaką się zdawała. Nie wiedziała jednego. Podczas gdy ona zabawiała się w klubie, pierwszy raz upijając się, jej babcia zmarła na zawał serca, poprzez ciągłe zamartwianie się o dziewczynę, która nie wróciła na noc do domu. Od tej pory Aurora każdego dnia czuła się winna śmierci ukochanej babci i postanowiła podążyć jej tropem w zamian odkupienia. Odrzuciła wiarę i została ateistką, oskarżając Boga, że nie dał jej szansy na uratowanie babci, że nie zabrał jej, a staruszki nie oszczędził.

Nawet nie zdążyłam się pożegnać, pomyślała dziewczyna w dzień pogrzebu. Dotknęła dłoni babci i czym prędzej wyszła z kościoła, miejsca, do którego więcej nie wstąpiła. Tego dnia po raz kolejny poszła do starego baru i spotkała nowych kumpli. Przywitali ją i postawili kilka drinków. Kiedy już była tak pijana, że chciała kolejnemu wskoczyć do łóżka, znalazł ją brat i wyciągnął na świeże powietrze.

– Chcesz się stoczyć, dziewczyno?! – wrzasnął na nią, a ta tylko posłała mu blady uśmiech.

– Już jestem stoczona. Zostaw mnie, tyranie – odpysknęła, bo wiedziała, że to zadziała na niego jak płachta na byka. Nienawidził, gdy mówiło się o nim jako o tyranie, tylko dlatego że chciał jakoś wychować młodszą siostrę. Wiedział, że jeśli jej nie pomoże – ona spadnie na samo dno, tak jak większość biedaków.

– Idziemy do domu, Auroro. Chcesz zawieść rodziców? – zapytał spokojnie, a te słowa odbiły się na dziewczynie, bo wybuchnęła głośnym szlochem i upadła na ziemię, chowając twarz w kolanach. Jeśli chodziło o rodziców, Aurora zawsze była miękka. Nie chciała nigdy przynieść im wstydu ani problemów. Wiedziała, że na głowie mają za dużo, by zajmować się krnąbrnym dzieckiem, które w sumie było już pełnoletnie.

– Masz dziewiętnaście lat, a zachowujesz się jak te gówniary z gimnazjum. Albo wrócisz do świata żywych, albo ja cię tego nauczę, Auroro – zagroził dziewczynie i tę noc pozwolił jej przenocować w jego domu wraz z rodziną, którą Mariano już posiadał. Był od niej o pięć lat starszy i bardziej rozumny. Dojrzał szybko i poślubił piękną Marię, która zaciążyła tuż po ich ślubie. Mieli małego synka w wieku trzech lat i mieszkali niedaleko rodziców Aurory. Woleli mieć oko na tych staruszków, żeby w razie czego im pomóc.

                                                                                        ***

 Od czasu feralnego dnia w klubie i pomocy brata minęło pięć lata, a Aurora kończyła właśnie dwadzieścia cztery wiosny swego życia. Nigdy nie obchodziła urodzin, ale tym razem coś się zmieniło. Odwiedził ją stary znajomy Teodor, który oznajmił, że zaciągnął jej brata do swojego gangu. Aurora odebrała to jako żart i wyprosiła z domu pijanego mężczyznę. Nie chciała mieć z nim nic wspólnego. Nie chciała wracać do chwil, kiedy lubiła wypić i trochę poszaleć, ale ostatecznie z nikim poza Teodorem nie spała. Nauczyła się brać słowa brata do siebie, gdyż kiedy to nie działało, stosował zwykle mocny policzek, co sprowadzało dziewczynę do pionu. Zawsze była wdzięczna bratu za to, że nauczył ją żyć jak człowiek, nie jak menel.

– Powinniśmy świętować, Aurorito – powiedziała mama kobiety, przynosząc do pokoju małe pudełeczko.

– Mamo! Obiecałyśmy coś sobie. Żadnych prezentów, żadnych urodzin – wymamrotała Aurora, skulona pod ścianą z grzybem. Jakoś nigdy się nie przejmowała tym, gdzie żyje. Przywykła do biedy, jaka u niej piszczy.

– To zrobiłam sama... Nawet tata trochę przyłożył się do tej roboty – oznajmiła dumnie kobieta i otworzyła córce białe pudełko. Wyjęła z niego jedwabny, kremowy szlafrok, który wyglądał jak z drogiego butiku. Aurora wzruszyła się tym pięknym prezentem i uściskała rodziców, dziękując im dozgonnie. Tego dnia poszła do pracy jakby nic, zapominając o tym, że ktokolwiek może mieć urodziny. Dla niej to jeden z najgorszych dni w roku. Przypominała sobie, że urodziła się po to, by zawsze nieść zło i rozpamiętywać, że siedzi w niej zły demon, zajmujący jej myśli w okrutny sposób.

                                                                              ***

– Mariano! Mariano, chodź tu! – zawołała dziewczyna, płacząc i chlipiąc. Nigdy nie przypuszczała, że jej brat... Jej ukochany brat, który nauczył dziewczynę życia w normalnych warunkach, będzie w stanie zrobić coś okropnego. Przyszła do nich policja, uświadamiając rodzinie, że mężczyzna posądzany jest o handlowanie narkotykami oraz przemoc w rodzinie. Aurora nie potrafiła uwierzyć, więc gdy tylko wypuścili brata z przesłuchania, rzuciła się do bramy, by móc usłyszeć wyjaśnienia. Nie przypuszczała, że kiedykolwiek będą jakieś problemy z Mariano. Od zawsze taki pracowity i dobry chłopak.

– Czego się drzesz? – zapytał groźnie, omijając zwijającą się w kulkę dziewczynę. Na czworakach podreptała do niego i złapała za nogawkę, przez co mężczyzna przewrócił się na trawę i spojrzał na siostrę, piorunując ją wzrokiem. – Pytam: czego?

– Powiedz, że to nieprawda! Że to, co policja wygaduje, jest zwykłym kłamstwem! Powiedz to, Marianino! – wrzasnęła tak głośno, że sąsiedzi zza płotu wychylili swe głowy i przyglądali się tej scenie z zainteresowaniem.

– Auroro, zamilcz, ludzie się patrzą – warknął na nią i kiedy chciał odejść, dziewczyna znów szarpnęła go i obróciła ku sobie.

– Jesteś moim bratem. Jedynym i najukochańszym. Uczyłeś mnie, jak żyć, by przeżyć, jak być dobrym człowiekiem, a sam wciągnąłeś się w jakieś gówno! Błagam, Marianino, powiedz mi, że to tylko plotki – powiedziała cicho, starając się pohamować swe łzy cierpienia i bólu. Nie mogła uwierzyć, że jej autorytet mógł być prawdziwym tyranem.

– Gdybym zaprzeczył – skłamałbym, moja droga – odpowiedział, czym zwalił z nóg młodą kobietę. Z impetem uderzyła go w twarz i ponownie załkała.

– Jesteś obrzydliwy! Brzydzę się tobą! Jak mogłeś zrobić to mi?! Rodzicom?! Jak mogłeś!?

– Zamknij się, wariatko! Wiedziałem, że z tobą nie można inaczej – mruknął i z całej swojej siły spoliczkował ją, przez co Aurora upadła i zemdlała z bólu, jaki poczuła w sercu i na policzku.

Tej nocy Mariano zamordował swą rodzinę za oskarżenia, które wysunęła jego żona. Aurora nie mogła pozbierać się po aferze, która wybuchnęła wokoło niej. Nie chodziła do pracy, siedziała zamknięta w swoim pokoju i łkała do poduszki, myśląc, że to jej pomoże. Nie prosiła Boga o pomoc, rodziców zbywała, a sama jedynie ruszała się wtedy, kiedy miała ochotę wyjść na spacer do jej ulubionych miejsc, gdzie jako mała dziewczynka chodziła z bratem.

Któregoś wieczoru, kiedy wracała do domu, trzymając w ręku butelkę z piwem, zastanawiała się, czy wziąć łyka, gdy nagle zaskoczyła ją starsza pani z psem, która niemal jak duch pojawiła się przed nią, strącając szklany przedmiot.

– Co pani robi? – zapytała cicho dziewczyna, biorąc głęboki wdech. To było dla niech wszystko ciężkie i spodziewała się usłyszeć z ust starszej kobiety same obelgi w kierunku jej i jej brata, ale zamiast tego pani wyciągnęła przed siebie dłoń i otworzyła ją z uścisku.

– Weź to, Auroro, pokaż rodzicom i uciekaj, póki się da. Życia tu nie będziesz miała, a ludzie będą czekali na każdą twoją potyczkę, by móc zgłosić cię na policję. Uciekaj... – powiedziała szeptem i wcisnęła w ręce Aurory wycinek z gazety. Młoda kobieta spojrzała na kartkę, gdzie znajdowało się ogłoszenie z całkiem innego państwa.

Poszukiwana dobra służka na dworku Marsheland u rodziny Marsheles w Hiszpanii.
Doświadczenie mile widziane. Zgłoszenia przysyłać pocztą tradycyjną na adres podany poniżej.

Aurora wzięła głośny wdech i kilka tygodni później pakowała się, by wyruszyć do Hiszpanii odnaleźć swoje zagubione ja, które straciła po odkryciu prawdy brata. Chciała wreszcie poczuć, że żyje...

I wyjechała. Tak po prostu.


واصل القراءة

ستعجبك أيضاً

98.4K 3.6K 71
"- Eleno, uzgodnimy coś... - spoważniał. - Chciałbym, aby wszystko co oboje zrobimy, było dobre i dla ciebie i dla mnie, rozumiesz? Chodzi mi o to, ż...
1.3K 424 12
Desiree Flores od 4 lat jest mężatką. Ostatnimi czasy w jej życiu, a tym bardziej w małżeństwie nie jest zbyt kolorowo, przez co dziewczyna zaczyna...
298K 16.1K 34
Arleen miała tylko piętnaście lat, gdy przydarzyło się jej coś strasznego i mimo tego, że później starała się pozbierać i uciekała od starego życia...
208K 13.7K 28
On zaczął, a ja nie mogłam tego zakończyć. Nie wiedziałam, jaki miał cel w tym, co mi robił. Znał mnie lepiej, niż moja własna rodzina. Z...