Schizofrenia|The world is sca...

By AnswerSilence

898 115 72

Czy marzenia są jedynie próbą ucieczki od brutalnej rzeczywistości? Czy to możliwe, abyśmy w świecie wyobraźn... More

1. Żeby zrozumieć cierpienie... Wpierw musisz stać się jego częścią.
2. Uciec z tego miejsca. Gdzieś daleko...
3. Samotność jest taka bolesna. Jest cholernie uzależniająca...
5. Zmierzając w stronę końca.
Nominacja
6. Jak mam umrzeć, skoro w środku już odszedłem?
Nominacja II

4. Mówiąc dobranoc normalności.

97 15 3
By AnswerSilence

Cześć *^*

Wstawiam kolejny rozdział. Strasznie spieszyłam się, by wstawić go jeszcze dzisiaj i jestem z niego okropnie niezadowolona...

  Możesz nawet go pominąć, bo nie ma w nim nic mądrego. Jest jedynie częścią fabuły. 

Jeszcze mam reklamę, lel. 

Chciałabym serdecznie zaprosić Was na książkę mojej młodszej siostrzyczki xPegacekx ^^

*to nie jest reklama*

Dobra, przechodzimy do rozdziału.

16.10.16

Było jeszcze zupełnie ciemno, kiedy wyszedłem z domu. Zamknąłem cicho drzwi, oczekując na windę. Przez jedno ramię przewiesiłem szkolny plecak.

Przekroczyłem próg szkoły podążając w stronę szkolnych szafek. Usiadłem na podłodze obok tej z numerem 127, przebierając buty. Poczułem czyjś wzrok nad sobą, więc odchyliłem głowę do góry.

- Cześć – powiedziałem obojętnie, dostrzegając stojącą nade mną dziewczynę.

- Siema – odpowiedziała, uśmiechając się lekko. Była chyba jedyną osobą, z którą mogłem porozmawiać normalnie. Podziwiałem ją za to, jak potrafiła postawić się pozostałym, co pomogło mi w tym, aby postrzegać ją jako przyjaciółkę.

- Dobrze się już czujesz? – zapytała. Zdałem sobie sprawę, że nie rozmawiałem z nią od dnia, kiedy wybiegłem z klasy. Nie próbowałem jej unikać, ale nasze relacje ograniczały się do 'cześć' na powitanie i pożegnanie.

- Tak, już wszystko w porządku – odparłem, wrzucając zimowe buty do środka szafki szkolnej i pilnując, by zgromadzone w niej śmieci nie wysypały się na podłogę.

- Już? – zapytała, zatrzaskując za mnie drewniane drzwiczki tuż przed moim nosem – To przedtem nie było w porządku?

- Mówisz o tamtej lekcji? – zapytałem, nawet nie oczekując odpowiedzi – Po prostu ostatnio jakoś źle się czułem – powiedziałem, z resztą zgodnie z prawdą, podnosząc się do góry i opierając o rząd szafek.

- Dlaczego nikomu nie mówiłeś? – wymamrotała, chyba starając się udawać, że troszczy się o mnie.

- Biorąc pod uwagę, że jesteś jedną z nielicznych osób, z którymi rozmawiam, byłoby ciężko spowiadać się wszystkim naokoło.

- A robisz to tylko ze swojej głupoty – zaśmiała się opryskliwie, siadając na jednej z ławek.

- Daj spokój, wiem o tym – odparłem – Po co mam rozmawiać z innymi?

- Mógłbyś chociaż udawać, że zależy Ci na kontakcie ze światem.

- Ale mi nie zależy – stwierdziłem, spoglądając na zegarek. Siedzieliśmy chwilę obok siebie w zupełnym milczeniu. Dziewczyna poprawiła swoje włosy koloru ciemnego blondu, związując je niedbale w koka. Wstała, rozglądając się dookoła. Nagle jej wzrok zawiesił się na błyszczącym ogłoszeniu. Mrużąc oczy odczytałem na nim napis „Dyskoteka".

- Idziesz? – zapytała powątpiewająco.

- Nie – wzruszyłem ramionami, dłonie wsadzając do kieszeni bluzy.

- Idziesz – stwierdziła.

- Idę?

- Idziesz – zaśmiała się.

- Po chuj?

- Dotrzymasz mi towarzystwa.

Westchnąłem tylko, przystając na propozycję. Każdy powód był dobry, żeby chociaż na chwilę wyjść z domu. Przez moment zapomnieć o zmartwieniach.

- Pierwszy jest WF? – zapytała, próbując potrzymać te dyskusję.

- Tak – stwierdziłem – Po co pytasz, skoro wiesz?

- Skąd wiesz, że wiem? – zaśmiała się, nieco przyspieszając kroku, równocześnie nadal czesząc się, spoglądając co chwilę na ekran swojego telefonu, służący jej za lusterko.

- Jesteś już przebrana – odpowiedziałem, mierząc wzrokiem jej strój, który chyba miał imitować sportowe ubranie – Inaczej spieszyłabyś się do szatni.

- Szatnie są tylko po to, żeby dziewczyny mogły pochwalić się rozmiarem stanika – stwierdziła obojętnie – Przebrałam się w łazience.

Pokiwałem tylko głową, udając, że słucham.

- A Ty znowu nie ćwiczysz? – zapytała chwilę później.

- Jestem na zwolnieniu cały rok, wybacz.

- Z powodu?

- Z powodu Mam Wyjebane Na Sport Więc Wypiszę Sobie Zwolnienie – skłamałem.

- Ta, już w to wierzę – posłała mi ironiczne spojrzenie.

- Po co miałbym kłamać w takiej sprawie.

- Bo to Ty? – odarła pytaniem – Bo nie chcesz, aby ktoś posłał Cię do psychologa? Bo masz problemy ze sobą? Bo nie masz mózgu? – dopowiedziała szeptem.

- O czym mówisz? – zapytałem, patrząc na nią z ukosa.

   Nie udzielając mi odpowiedzi podbiegła do czekającej już na trenera grupki dziewczyn witając się z nimi. Ja sam również szybko ustawiłem się pod ścianą, obok rozmawiających o  czymś chłopców, licząc, że może nie zwrócą na mnie uwagi, i nie będę musiał mówić więcej, niż to konieczne.

---------------------

Stałem przed drzwiami szkoły, słysząc jakby przez mgłę dobiegające ze środka dźwięki muzyki.

- Fajną ma dupę, prawda? – zagadał do mnie jakiś chłopak, wzrokiem śledząc przechodzącą obok nas dziewczynę.

- Najebałeś się – odpowiedziałem tylko, odsuwając się nieco.

- No co Ty – odparł ktoś inny.

- Wali od was – pomachałem ręką przed twarzą. Od ponad pół godziny zamiast dotrzymywać koleżance towarzystwa stałem przed drzwiami szkoły rozmawiając z paroma nastolatkami, którym najwyraźniej udało się przemycić alkohol na szkolną dyskotekę.

   W jednej chwili zupełnie opadłem z sił. Oparłem ręce na kolanach, oddychając ciężko. Co jakiś czas mi się to zdarzało. Miałem wrażenie, jakbym kłócił się z kimś o władze o mój umysł. Na szczęście, z trudem, ale wygrywałem. Na razie.

- Ej, coś Ci jest? – zapytał jeden z chłopców, przyglądając mi się uważnie.

- Nie – powiedziałem, nadal z trudem łapiąc powietrze.

- Chcesz trochę? – pomachał mi przed twarzą butelką, z której wydobywała się drażniąca mój nos woń piwa.

- Daj – wyciągnąłem dłoń, prostując się. Wypiłem pierwszy łyk, starając się nie wypluć obrzydliwego płynu z odrażającym zapachem. Mimo okropnego smaku piłem dalej. Pierwszy raz w życiu sięgnąłem po alkohol. Pierwszy raz było mi tak cholernie wszystko jedno co robię.

I podobało mi się.

- Skończyło się – stwierdziłem, z uśmiechem rozbijając butelkę o ziemię – Pójdę do sklepu.

- Idziemy z Tobą – dodał ktoś, gdy całą grupą wymknęliśmy się z terenu szkoły. Nie zważając na to, że byliśmy nieletni, zapłaciliśmy szybko i nim ktokolwiek się zorientował, już siedzieliśmy w okolicznych krzakach.

- Pijesz pierwszy raz? – ktoś złapał mnie za ramię.

- No chyba, że nie – odparłem, śmiejąc się szaleńczo.

- Kłamiesz – on również wybuchnął śmiechem. Nie potrafiłem już nawet zobaczyć jego twarzy, ale jedyną osobą posiadającą tak niesamowicie pociągający śmiech mógł być Oliver.

- Nie – droczyłem się z nim, tarzając się po ziemi.

- Jesteś mocno nachlany już po jednym piwie, stary. Nie masz wprawy, serio.

- Ucz się od mistrzów! – krzyknął ktoś jeszcze. Potem już wszystko przestało do mnie docierać, słyszałem jedynie bełkoty.

Obudziłem się. Ktoś trząsł mną mocno. Dopiero po paru minutach mój wzrok wyostrzył się na tyle, że udało mi się rozpoznać w rozmazanej do tej pory sylwetce dziewczynę.

- Charlotte? – zapytałem. Było mi niedobrze, czułem pulsowanie w głowie – Co się...

- Miałeś chyba spędzać czas ze mną – powiedziała z wyrzutem, pomagając mi wstać z ziemi, podtrzymując mnie.

- Co.. Co się stało? – zapytałem ponownie, próbując przypomnieć sobie cokolwiek. Chwiejnym krokiem podszedłem do najbliższej ławki siadając na niej. Twarz ukryłem w dłoniach, próbując przypomnieć sobie cokolwiek, co wydarzyło się poprzedniego wieczoru. Dopiero wtedy dotarło do mnie, jak cholernie mi zimno. Ubrany byłem tylko w bezrękawnik, z resztą nie mój. Co chwilę przed oczyma przelatywały mi urywki tego, co się działo, jednak nie mogłem złożyć ich w sensowną całość.

- Nicodem – usłyszałem nad sobą zagniewany głos koleżanki – Co Ty robiłeś? 

Zignorowałem ją. Czas zdawał się zatrzymać dla mnie w miejscu. Siedziałem na ławce, dygocząc z zimna, z potwornym bólem głowy.

Przypomniałem sobie. Nie wszystko, ale to wystarczyło.

- Twoje ręce... - dziewczyna złapała mnie za dłoń, patrząc na mój nadgarstek. 

Popatrzyłem na swoje dłonie. Była na nich krew. Krew była na całym moim ciele.

- Nie... Nie zbliżaj się – wyszeptałem do dziewczyny, oddalając się od niej.

- Co... Co jest?

- Nie zbliżaj się do mnie! – odwracając głowę poległem w stronę domu. Chyba biegła za mną, lecz nie zwracałem na to uwagi. Chciałem po prostu znaleźć się u siebie. Ci wszyscy ludzie... Oni patrzyli na mnie. Oni chcieli zrobić mi krzywdę. Wszyscy. Byli podli.

Bałem się.

Panicznie bałem się ludzi.

Trzasnąłem drzwiami od pokoju. Zastawiłem je krzesłem, później zasłaniając żaluzje. Usiadłem na łóżku. 

Bałem się stąd wyjść.

Bo oni wszyscy tylko czekali, aż zrobię pierwszy krok.

Musieli w którejś chwili dowiedzieć się, że ja wiem.

Teraz tylko kwestią czasu jest, kiedy mnie złapią i zabiją.

Stali już pod moim mieszkaniem. 

Oni wszyscy.

Słyszałem ich głosy.

Tylko tutaj byłem bezpieczny.

Resztę mebli również dostawiłem do drzwi, by nikt nie mógł ich otworzyć.

- Boże – wyszeptałem nagle, jeszcze raz spoglądając na swoje ręce – Boże... Co ja robię... 

---------------------------------

O matko, to robi się coraz bardziej chore XD

Zaczyna mi być żal Nicodema. 

Co oni musieli mu robić w tych krzakach, że tak się przestraszył *lenny*.

Dobra, nie spojleruj. 

Chyba właśnie w poprzednim zdaniu napisałam coś sama do siebie XD

Wbijam na kolejny level niedojebania mózgowego. 

Dobra, kończę. 

Serio, jeszcze raz przepraszam za ten rozdział!

Do zobaczenia! 

~AnswerSilence

Continue Reading

You'll Also Like

2.9M 180K 67
Winner of the 'Readers Choice Award' in Historical Fiction. Winner of the 'Readers Choice Award' in Spiritual Category. Winner of Best Muslim Reader...
929K 39.1K 59
381K 25.5K 65
"You're the never ending blue sky in my world." "Well then you're the green land completing me." Life was crude, a path of potholes and smooth road...
545K 25K 42
Book 1 of Ishq Series. || Highest ranking: #1 in Cousins on 30 Aug 2020|| || Highest ranking: #1 in spiritual on 23 March 2021|| ||Highest ranking: #...