Lalkarz - Oznaczony ♥

By Nagachi-chan

10.1K 914 96

Shiruhi , to tu dochodzi do nietypowych zabójstw. Ludzie wyglądają jak marionetki a do ich kończyn przyczepia... More

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19

Rozdział 7

565 55 5
By Nagachi-chan

Widzę ogień. Ogień który trawi wszystko co wejdzie mu w drogę. Ogień tak gorący, który pozostawia krwiste ślady na moim drobnym ciele. Belki które spadają mi na głowę, ściany które opadają z głośnym sykiem trawiących je płomieni. Mojego ojca leżącego na biurku w swoim gabinecie, krew spływającą na podłogę i ciało do połowy spalone. Moją matkę leżącą na schodach skąpaną we własnej krwi. Musiałem biec dalej nie zważając na wszystko, przeskoczyłem przez martwe ciało matki i biegłem dalej po schodach które stały w płomieniach. U podnóży drzwi leżał mój martwy pies, nóż wbity w jego klatkę piersiową, kałużę krwi plamiącą moje bose stopy, widziałem to wszystko. Słyszałem krzyki, błagania o pomoc, szlochy, ale nikt im nie pomógł. Wydostałem się z domu, opadając ciężkim ciałem na czarną od sadzy trawę. Widziałem ludzi robiących zdjęcia, szepczących między sobą i śmiejących się psychopatycznie. Widziałem ich wszystkich, pamiętam ich twarze. Nikt im nie pomógł. Nikt nie pomógł mi. Nikt nie pomógł mojej rodzinie która paliła się żywcem ! 

                                                              .  .  . 

- Panie Miyazawa. - Ze snu wyrwał mnie ciepły głos. Niechętnie otworzyłem zaspane powieki, by zobaczyć sterczącego nad moim ciałem Yuji-ego. - Nic panu nie jest ? - Zapytał niepewny czy aby na pewno mu wolno. 

- Nie, nic mi nie jest. - Posłałem mu ciepły uśmiech i usiadłem na łóżku. Po moim ciele spływał pot a kołdra pod którą spałem była mokra. Dlaczego akurat teraz przypomniałem sobie o tym zdarzeniu ? To była jedyna rzecz o której chciałem zapomnieć na zawszę, ale przez te dziecko znowu pamiętałem... Próbowałem uspokoić moje walące serce i przyśpieszony puls. Kątem oka dostrzegłem że Yuji uważnie mi się przygląda siedząć naprzeciwko mnie. 

- O co chodzi ? - Spytałem. Po jego minie wiedziałem, że chce się czegoś dowiedzieć. 

- Panie Miyazawa... - Przerwał wypowiedź i spuścił wzrok. Był zakłopotany co było strasznie urocze. 

- Tak ? - Ponaglałem uśmiechając się do niego zachęcająco. - Wiesz Yuj... nie zwracaj na mnie uwagi i nie przejmuj się takimi bzdurami. Bo zdecydowanie bardziej wolę tą pewność siebie malującą się w twoich oczach niż jej brak.

Spojrzał na mnie zaszokowany a na jego twarzy pojawił się lekki rumieniec. Tak wiem Yuji pierwszy raz odpieprzyłem taką wypowiedź. Chyba zaczyna mi odpieprzać. 

- Kim byli ci ludzie o których pan mówił przez sen ? - Wymamrotał pod nosem. 

- Ludźmi którzy doprowadzili do śmierci mojej rodziny. - Odpowiedziałem z rozbawieniem w głosie. Taka była prawda, to wydarzenie było ich winą, to oni podpalili mój dom, to oni zamordowali moją matkę, ojca i psa. Ale mnie oszczędzili. Tylko z jakiego powodu ? 

- Dlaczego ? - Dociekał. 

- Kto wie. - Powiedziałem bardziej do siebie niż do niego i przeczesałem ręką rozczochrane brązowe włosy. - A ty ?

- A ja co ? - Spytał dziwnie zaskoczony moim pytaniem.

- Masz rodzinę ? - Między nami zapadła głucha cisza, którą dopiero po chwili przerwał westchnięciem. 

- Nie, nie mam - Wymamrotał. - Nigdy ich nie znałem. - Dodał uśmiechając się pod nosem. 

- Przykro mi. - Posłałem mu współczujący uśmiech. Widziałem, że coś go boli, ale nie byłem pewny czy aby na pewno chodzi o brak rodziny. 

- Panie Miyazawa, mogę wiedzieć kiedy doszło do tej katastrofy ? -Zapytał nagle. 

Ciekawe czemu aż tak cię to interesuje...

- Gdy miałem dziesięć lat. To wydarzenie zostało opisane w gazetach jako " Tragedia z tysiąc dziewięćset pięćdziesiątego "- Wypatrywałem uważnie jego reakcji, ale jedynie dostrzegłem jego lekki uśmieszek.

- To ile ma pan lat ? 

Okej, dziwne pytanie. Czy tego nie widać ? 

- Jak myślisz ? - Spytałem z lekka się z nim drażniąc. Ciekawe czy zgadniesz...

- Nie wiem. - Wzruszył ramionami. - Około trzydziestu pięciu ? 

Zadławiłem się własną śliną po czym zwinąłem ze śmiechu na łóżku. 

- T-ty tak na serio ? - Wydukałem nie przestając się śmiać. Kiwnął głową. - A po czym to wywnioskowałeś ? Aż taki stary to ja nie jestem. Jestem zaledwie o dwa lata starszy od Akio. 

Zastanawiał się przez chwilę, wpatrując się w moje złote oczy. 

- Jest pan zbyt dojrzały by zejść poniżej trzydziestu lat i jest pan największym detektywem w Shiruhi. Chociaż wygląda pan strasznie młodo i mimo wszystko jest pan przystojny. A poza tym nie wiem ile lat ma pan Akio... - Posłał mi ciepły uśmiech. Chyba bardziej niż o mój wiek, chodziło tu o rozluźnienie sytuacji. Przyznaje udało mu się to zyskać, a już zwłaszcza tym najlepszym, przystojnym detektywem. - To jak zgadłem ? - Ponaglał. Pokiwałem przecząco głową. 

- Mam dwadzieścia trzy lata a Akio dwadzieścia jeden. 

- Ale ściema ! - Prychnął i skrzyżował ręce na klatce piersiowej. 

- Jak to ściema ? - Udałem oburzenie. Oparłem się na łokciach i pociągnąłem go za rękę, na swoją klatkę piersiową. - Mogę to udowodnić, więc jak ? Wierzysz mi że jestem taki młody ? - Powiedziałem uwodzicielskim tonem, powoli schodząc ręką w dół jego bluzki, na co ten oblał się rumieńcem. 

- Nn...niech pan nie żartuję ! - Warknął wyrywając się z mojego uścisku i zleciał z łóżka. No widzę że wraca charakterek. Bosko... Podniósł się i spojrzał na mnie morderczym wzrokiem. 

- A jeśli nie żartuje ? Wtedy się ze mną prześpisz ? - Wpatrywałem się w jego szare oczy które momentalnie zaszły mgłą. Widać było że szaleją w nim sprzeczne uczucia. Ciekawe jakież to. 

- Cc..co ? Pan wie że jestem stu procentowym facetem ? - Warknął waląc w swoją klatkę piersiową. Zaśmiałem się widząc ten słodziutki gest. 

- Oczywiście że wiem ! - Syknąłem. - No chyba nie jesteś homofobem tak jak Akio ?! 

Spojrzał na mnie zaszokowany. Chyba przegiąłem... 

- Homofobem ? Pan serio l..lubi chłopaków ?Iii sprawdzał pan to na panu Akio ? - Zapytał niepewnie oddalając się przy tym o dwa kroki, by po chwili uderzyć plecami w ścianę. 

- A co w tym złego ?! - Warknąłem podnosząc się z łóżka. Jest źle zaczynam tracić nad sobą kontrolę, albo go walnę albo go zgwałcę, co gorsze ?!

Stanąłem zaledwie trzy kroki od niego i momentalnie zobaczyłem jak po jego policzkach spływają łzy a on sam, trzęsie się jak galareta. Nie mówce mi że... 

- Ktoś cię już... - Przerwałem gdyż odpowiedź miałem wypisaną na jego twarzy. 

Cofnąłem się do tyłu i usiadłem na skraju łóżka, chowając twarz w dłoniach. Kątem oka widziałem że Yuji uważnie mi się przygląda i oczekuje mojej reakcji. Ale mimo wszystko już wiedziałem, że mam przejebane. 

- Wybacz. -Wymamrotałem posyłając mu przy tym przepraszające spojrzenie. Wstałem z łóżka, zarzuciłem na siebie czarną koszulę i udałem w stronę drzwi na korytarz. - Załatwię ci drugi pokój na jedną noc, a z samego rana wyjedziemy. - Dodałem po czym chwyciłem klamkę by wyjść. 

Nagle coś gwałtownie rzuciło się na moje plecy i oplotło mnie rękoma w pasie. Uświadomiłem sobie że tym kimś był Yuji, bo któż by inny. Dotknąłem jego drobnej ręki w geście by mnie puścił, lecz to nie zadziałało, oplótł mnie jeszcze ciaśniej a na mojej twarzy mimowolnie pojawił się lekki uśmieszek. 

- Nie odchodź. - Wyszeptał z głową przyciśnięta do moich pleców. 

- Przecież się mnie boisz. - Stwierdziłem, na co odpowiedział jeszcze mocniej wtulając się w moje ciało. Czyżbyś coś do mnie czół ? 

- To nie ciebie się boję, wręcz odwrotnie. To ciebie potrzebuję. To ty musisz mnie ochronić. - wyszeptał prawie niesłyszalnym głosem. 

Gwałtownie odwróciłem się w jego stronę i chwyciłem go za podbródek tak, że musiał spojrzeć mi w oczy. 

- Żebyś potem tego nie żałował. - Wymamrotałem. 

Następnie zamknąłem jego usta w długim, namiętnym pocałunku. 

Continue Reading

You'll Also Like

546K 31.1K 24
Tatuś nauczył Audrey, jak być grzeczną dziewczynką. Tatuś nauczył ją, że istnieje tylko jeden rodzaj miłości - taki, który wypala dusze, pochłania se...
158K 4.6K 13
17-letnia Vanessa przyjeżdża na jakiś czas do dalekiej rodziny... Wszystko miało być dobrze...Nic by się nie stało gdyby nie zgasiła światła...
18.8M 564K 41
Co, jak dwoje nastolatków o buntowniczym i łamiącym wszelkie prawa zachowaniu - zamieszkają razem? Chciałabym ZAZNACZYĆ, że w tym opowiadaniu znajdu...
2M 112K 44
Moja historia rozpoczyna się wyśmienicie. Nazywam się Amelia Collins. Jestem zwyczajną dziewczyną. Mam 19 lat i staram się czerpać z życia jak najwię...