We Found Happiness

By Pizgacz

1.5M 81.1K 79.4K

Maski już opadły... ____________ © Pizgacz, 2016/2017 More

Prolog
1.
2.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11.
12.
13.
14.
15.
16.
17.
18.
19.
20.
21.
22.
23.
24.
Epilog
Podziękowania

3.

65.4K 3.4K 2.6K
By Pizgacz

Dziewczyna na mnie spojrzała i przewróciła oczami, po czym wyjęła telefon z kieszeni. 

Już miała odebrać i całkiem mnie zignorować, ale byłem szybszy, bo w sekundzie wyrwałem jej urządzenie z rąk. Spojrzałem na wyświetlacz, uśmiechając się.

-A kimże jest Lisa? - zapytałem z rozbawieniem, gdy ta patrzyła na mnie jakby chciała dokonać mordu ostatecznego. 

-Oddawaj mój telefon! - pisnęła i chciała go złapać, ale podniosłem rękę. 

-Mieliśmy porozmawiać. - zaśmiałem się, widząc jak dziewczyna podskakuje, aby odebrać swoją własność. Tak, bycie wysokim ma dużo plusów. 

-Poproś, a ci go oddam. - spojrzała na mnie jak na wariata. 

-Nie będę cię prosiła ty nadęty chuju! - tupnęła nogą jak rozwydrzona księżniczka, a ja się cicho zaśmiałem. 

-Tego nadętego chuja ci nie wybaczę. - zrobiłem zawiedzioną minę. - Ale Lisa mnie pocieszy. 

-Nawet się nie waż.  - warknęła poważnie i przestała skakać. No cóż, nikt nie będzie mi rozkazywał. 

-Niestety, dzisiaj nie jest twój dzień. - zaśmiałem się i przycisnąłem zieloną słuchawkę. 

-Halo!? - odezwał się damski głos, gdy ja pobiegłem przed siebie i stanąłem po jednej stronie łóżka, a Amber po drugiej. - Amber gdzie ty jesteś!? 

-Amber nie może teraz rozmawiać. - zacząłem. - Jest bardzo zajęta. 

-Oddaj ten telefon! - szepnęła i wyciągnęła rękę, aby odebrać swoją własność. - Już!

-O... Um, a z kim mam przyjemność? - dziewczyna była wyraźnie zmieszana, a ja pilnowałem się, aby nie wybuchnąć śmiechem.

-Z jej chłopakiem. Will, miło mi. - na moje słowa dziewczyna po drugiej stronie cicho pisnęła, a blondynka przede mną otworzyła szeroko oczy. 

-Ty jesteś nienormalny! - warknęła, wyrzucając ręce w powietrzu. - Oddawaj mi ten telefon, bo inaczej będą zszywać ci tego twojego małego kutasa!

-Amber nic nie mówiła nam, o swoim chłopku. - zachichotała dziewczyna. 

-Nie? To muszę z nią jak najszybciej porozmawiać. - uśmiechnąłem się wrednie w stronę Amber, która wbijała wzrokiem w moją skórę tysiące igieł. 

-A ja cię poznać. Powiesz Amber, żeby zadzwoniła? 

-Jasne, jak tylko wyjdzie spod prysznica. - powiedziałem, a blondynka złapała się za włosy.

Tak, tak jest zła.

-Jasne. - powiedziała dziewczyna. - Cześć. - rozłączyła się, a ja z uśmiechem na ustach patrzyłem jak siwooka zaraz wybuchnie.

-Ty jesteś popieprzony! - wydarła się. Weszła na łóżko i przeszła po nim, podchodząc bliżej mnie. - Popieprzony! - próbowała zabrać mi swój telefon, więc rzuciła się na mnie, a ja straciłem równowagę i razem runęliśmy na podłogę. 

Amber leżała centralnie na mnie, a mi to bardzo odpowiadało. Nie licząc oczywiście bólu pleców i łokcia, którym uderzyłem o szafkę nocną obok. 

-Idiota, kretyn, idiota! - wrzasnęła mi nad uchem, i położyła obie ręce na moim torsie, by się jakoś podnieść. W międzyczasie zabrała mi swój telefon i podniosła się z ziemi. 

-Nie pomożesz mi? - zapytałem, głupio się uśmiechając. 

-Kumpel mojego brata to totalny debil! - wrzasnęła, wychodząc w pokoju. Leżałem tak na tej ziemi i cały czas się śmiałem.

Teraz to mam przejebane. 

Powolnym krokiem schodziłem po schodach do salonu. Od całego tamtego zajścia minęło już dziesięć minut, a dziewczyna dalej nie przychodziła, więc postanowiłem zejść i sprawdzić co się dzieje. 

Może mnie nie zabije, co jest bardzo wątpliwe.

-Wróciłem! - zawołał Josh, wchodząc do domu. Wszedl do salonu, marszcząc brwi. - Amber w pokoju? - zapytał blondyn.

-No trochę, tak jakby. -powiedziałem, drapiąc się po karku i w tym samym czasie z łazienki na dole wyszła blondynka. Miała już na sobie jeansy i była w miarę ogarnięta.

-Ty musisz leczyć tego swojego debila! - krzyknęła na Josh'a, który nie wiedział o co chodzi. - Jego niedojebanie umysłowe przekroczyło już wszystko! - włożyła buty i skórzaną kurtkę. - Wychodzę. - warknęła. 

Chłopk dalej stał zszokowany wybuchem siostry, a ja powstrzymywałem się, aby nie zacząć się śmiać. 

-Wiesz, nie chcę wiedzieć co tu się stało. - powiedział, wyglądając jak idiota. 

-Oj nie chcesz. - poklepałem go po plecach i skierowałem się do kuchni. 

***

Wszedłem właśnie do swojego mieszkania, w międzyczasie rzucając klucze i kurtkę na komodę. Skierowałem się do salonu i rzuciłem na kanapę.  

Po wyjściu Amber, razem z Josh'em pojechaliśmy po mój samochód.

Oglądałem właśnie jakiś film przygodowy, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Leniwie wstałem i powędrowałem do nich, aby spławić natręta. Otworzyłem je, a w progu stała Ally. 

-Czego chcesz? - burknąłem niemiło, opierając się jedną ręką o framugę drzwi, a czerwonowłosa zagryzła wargę. 

-Pomyślałam, że spędzimy razem jakoś miło czas. - zachichotała, wskazując na butelkę wina w swojej dłoni. - Wczoraj nie mieliśmy okazji. 

-Jestem zmęczony. - westchnąłem i chciałem spławić jakoś moją "koleżankę". Niestety na darmo. 

-Mogę poprawić ci humor. - wskazała na siebie i przeczesałaś swoje włosy. - To jak? 

-Wchodź. - powiedziałem po dłuższej chwili. Weszła do środka, a ja wiedziałem, że nie będę jutro wyspany na zajęcia. 

Zabawa z nią trwała naprawdę długo, a gdy w końcu wyszła, głośno westchnąłem.

Byłem ubrany w szare dresy, które luźno opinały moje biodra. Poszedłem do kuchni, w międzyczasie zahaczając o salon i biorąc z niego telefon i ładowarkę. Padł mi wcześniej, a ja miałem go podłączyć, ale przyszła Ally, no i nie było okazji.

Podłączyłem go do kontaktu nad blatem i napiłem się wody z butelki. Zaczęły przychodzić mi wiadomości, które zignorowałem, ale miałem też powiadomienia o tym, że ktoś do mnie dzwonił. I to sześć razy. I była to Amber. 

Ta dziewczyna dzwoniła do mnie tylko w ostateczności, więc musiało się coś stać. Wybrałem jej numer i czekałem, aż odbierze. Po trzech sygnałach się doczekałem. 

-Amber? - zapytałem, a po drugiej stronie usłyszałem głośnie prychnięcie.

-Nie, kurwa. Królewna Śnieżka. Ogarnij jakoś syf w swoim domu po jakiejś panience, z którą tam się bawiłeś, bo będę za pięć minut. - warknęła.

-Co? - nie do końca wiedziałem, czy mówi poważnie, czy obi sobie jaja.

-Gówno. Musimy pogadać.

Stałem tak przez chwilę w miejscu i analizowałem sytuację, która miała miejsce przed chwilą. Ta dziewczyna była tu chyba tylko ze trzy razy i to zawsze z przymusu. Nie wiem co się musiało stać, ale chyba coś poważnego. 

Szybko przeszedłem do salonu i sprzątnąłem kieliszki, wino i ogólnie tu ogarnąłem. Spędziłem trochę czasu z Ally i zrobił się mały "bałagan". Akurat, gdy skończyłem zadzwonił dzwonek. Szybkim krokiem zacząłem iść w stronę drzwi, a w połowie drogi zorientowałem się, że mam na sobie tylko dresy. No trudno. 

Otworzyłem je i spojrzałem na niską blondynkę. Podniosła wzrok, a gdy popatrzyła na moją klatę cicho jęknęła i przewróciła oczami. 

-Mógłbyś się chociaż ubrać. - powiedziała, patrząc gdzieś w prawo. 

-A co? Aż tak chcesz mnie przelecieć? - zmroziła mnie wzrokiem, a ja jak gdyby nigdy nic przepuściłem ją w drzwiach. Weszła głębiej, zdejmując buty i kurtkę.

Posłusznie szedłem za nią, a gdy usiadła na kanapie, popatrzyłem na nią pytającym wzrokiem.

-Jako wspaniały przyjaciel, wiesz kto ma urodziny za dwa tygodnie. - stwierdziła, patrząc na mnie pytającym wzrokiem. 

-Oczywiście, że wiem. - nie, nie mam pojęcia. - I już teraz życzę ci sto lat. - oznajmiłem, mając nadzieję, że to właśnie Amber jest jubilatką. Przewróciła oczami i zacisnęła mocniej szczękę. 

-Josh, pało. 

Nagle mnie olśniło. No tak, ma urodziny pierwszego grudnia. Zapomniałem.

-A no tak. Trzeba coś zorganizować. - podrapałem się po karku. 

-Ja właśnie w tej sprawie. Masz tego swojego kumpla, Jerry'ego, tak? - zapytała, a ja pokiwałem głową. - Ma klub, ale ciężko tam coś zarezerwować. Zadzwoń i się zapytaj. - wzruszyła ramionami, gładząc swoje czarne rurki. - Masz to załatwić.

-Okej. - powiedziałem znudzony. - Coś jeszcze?

-Nie, nie będę zajmowała już więcej twojego cennego czasu. - mruknęła, wstając z kanapy. Wstałem zaraz za nią i stanąłem jej na drodze. 

-Dalej się gniewasz za tę akcję z rana? - zapytałem, na pozór smutno, a w duchu powstrzymywałem się od wybuchnięcia śmiechem. 

-Chyba już dawno nie przestawiłam ci nosa. Może teraz to naprawimy? - uśmiechnęła się szeroko, a potem od razu spoważniała. - Przesuń się. - warknęła, robiąc krok w prawo, co w mgnieniu oka uczyniłem i ja, potem w lewo, a ja zaraz po niej. Pobawiliśmy się tak kilka sekund, aż zdenerwowana, wyrzuciła ręce w powietrzu, ma co cicho się zaśmiałem. 

-Ty masz jakieś problemy emocjonalne!? - warknęła, zakładając ręce na biodrach. 

-Nie. - powiedziałem nonszalancko. - Lubię cię denerwować. - wzruszyłem ramionami. 

-Odsuń się. - warknęła, popychając mnie, ale jej siła w porównaniu z moją, była minimalna, więc ani drgnąłem. - Otaczają mnie pojeby! - podsumowała. - Przesuń się, bo muszę już iść. 

-A, tak. Zapomniałem, że musisz wracać do swojego nudnego świata. - zaśmiałem się kpiąco, ale przepuściłem ją. Posłała mi srogie spojrzenie i lekko przekręciła głowę w prawo. - No już, pani irytująca. Możesz iść. Droga wolna. - rozbawiony wskazywałem na długi korytarz obok nas. 

-Czy ty sądzisz, że jestem irytującą nudziarą? - zapytała.

Tak, taka jesteś.

-Nie powiedziałem, że jesteś irytującą nudziarą, tylko że jesteś nudna i irytująca, a to różnica. - uśmiechnąłem się triumfująco, gdy lekko zacisnęła szczękę. 

-Jesteś bardzo popieprzonym osobnikiem. - wyminęła mnie i weszła do holu, po czym założyła buty i kurtkę. Poprawiła tylko włosy i otworzyła drzwi. 

-No idź, bo ci kościół zamkną. - powiedziałem z rozbawieniem, a Amber nawet się nie odwróciła. Pokazała mi środkowego palca, a następnie trzasnęła drzwiami i tyle ją widziałem. 

Zaśmiałem się cicho i wróciłem do salonu. Już miałem iść do swojego pokoju, ale coś na kanapie zwróciło moją uwagę. Był to złoty iPhone. Podszedłem bliżej i chwyciłem go w ręce. Telefon Amber. 

Uruchomiłem go, ale niestety miał blokadę. Uśmiechnąłem się lekko i razem z urządzeniem powędrowałem do swojej sypialni. 

Oj, dziewczyna będzie musiała się postarać, aby go odzyskać.

***

-Czego ty, kurwa, chcesz!? - wydarłem się do telefonu, gdy o siódmej rano w niedzielę zadzwonił mój chory przyjaciel. 

-No siema. - odpowiedział, a we mnie się zagotowało. Przewróciłem się na plecy i prosiłem o chwilę opanowania. 

-Josh, czego ty chcesz o siódmej rano w niedzielę? Chłopie, spać mi się chcę. - jęknąłem, nakrywając głowę poduszką. 

-Nie przesadzaj. W piątek nie mogłem się napić, ale dzisiaj chcę to sobie wynagrodzić. - powiedział wyraźnie uradowany, ale ja zacząłem już odpływać, więc nic nie odpowiedziałem. - Nie śpij, kutasie! - wydarł się, przez co podniosłem się do pozycji siedzącej. 

-Już, nie śpię. Mów dalej. - mruknąłem i podparłem głowę o jedną rękę, aby ją jakoś utrzymać. Wczoraj, a właściwe dzisiaj poszedłem spać o trzeciej i chciałbym się wyspać. 

-W takim razie przyjeżdżasz z chłopkami o szóstej. Obejrzymy mecz i wypijemy piwo.

-Tak, tak spoko. - powiedziałem ledwo słyszalnie. Godzina siódma to dla mnie środek nocy i jeszcze do końca nie wiem co i jak. 

-Dobra, idź spać złamasie. - zaśmiał się, a ja nawet się nie pożegnałem, tylko rozłączyłem. Opadłem ciężko na poduszki, a telefon rzuciłem gdzieś obok. Obróciłem się na brzuch i znowu zasnąłem. 

***

Założyłem właśnie czarną nakładaną bluzę z logiem Nike i moje czarne adidasy, po czym zamknąłem główne drzwi na klucz i zjechałem windą na parter bloku. Sprawdziłem jeszcze na swoim zegarku godzinę i mogę stwierdzić, że jestem spóźniony. No, ale cóż. 

Wsiadłem do taksówki, która była już pod budynkiem i podałem adres kierowcy. I tak będę dzisiaj lekko wstawiony, więc jazda samochodem mi się nie opłaca. Całe szczęście, że jutro zajęcia mam na dwunastą. 

Po chwili coś sobie przypomniałem i uradowany wyciągnąłem z kieszeni złoty telefon. Amber się już pewnie nieźle denerwuje. Niestety... Mam go ja, a jeśli będzie chciała go odzyskać to czeka ja wiele pracy.

Na moje usta wpłynął niezauważalny uśmiech i powstrzymałem się tylko od parsknięcia śmiechem. 

Przejechałem kciukiem po swojej wardze i skupiłem całą uwagę na krajobrazie za szybą. Nowy Jork zawsze wygląda zajebiście, ale zimą prezentuje się najlepiej. Co prawda, nie ma jeszcze śniegu, ale można wyczuć już tę atmosferę. 

Nim się obejrzałem, byliśmy pod domem Amber i Josh'a. Był on tylko kilka przecznic od mojego domu, więc z tym nie było problemu. Zapłaciłem kierowcy i udałem się do drzwi. Nawet nie zapukałem, bo nigdy tego nie robię. Już w holu słyszałem jak chłopaki drą się i komentują mecz koszykówki. 

-Jestem. - powiedziałem, wchodząc do salonu. Na kanapie siedział Josh i Jasper, a w fotelu obok Mike. 

-Stary, kurwa. Z tobą to trzeba umawiać się miesiąc wcześniej, może wtedy się wyrobisz. - jęknął Jas. Przewróciłem oczami, stawiając sześciopak piwa na stole. - Dobra, wynagrodziłeś nam czekanie. 

-Lakersi przedupią. Mówię wam. - wypowiadał się Michael na temat meczu. Z naszej czwórki to on był najbardziej zagorzałym fanem, a uwierzcie. Ciężko nas przebić. 

Usiadłem w fotelu i już chciałem coś powiedzieć, ale do salonu ze schodów wbiegła Amber. Podleciała do nas i bez słowa wyjaśnienia, nerwowo zaczęła czegoś szukać.

-Amber, tu go nie... - zaczął Josh, ale przerwał mu głośny huk, który spowodował Mike. Leżał on teraz na ziemi, a blondynka przeszukiwała fotel, z którego go przed chwilą zepchnęła. Zacząłem się śmiać, a Amber jak w amoku, znów pobiegła na piętro. 

-Kurwa, twoja siostra mnie kiedyś wykończy. - jęknął szatyn, niezgrabnie podnosząc się z podłogi i znów siadając na swoim miejscu. 

-A jej to co się stało? - zapytałem, udając głupka. Oczywiście, że widziałem, a odpowiedź siedziała w mojej kieszeni. 

-Wczoraj zgubiła telefon. Szuka go non stop, ale chyba musi się z nim pożegnać. - wzruszył ramionami i pociągnął zdrowy łyk piwa z butelki. 

-Czekaj, zaraz wrócę. - powiedziałem, wstając z miejsca. Szybko wdrapałem się po schodach i stanąłem przed jej pokojem. Zapukałem, ale nikt mi nie odpowiedział. Ponowiłem próbę, tym razem trochę głośniej, ale znów nic. 

Głośno westchnąłem i uchyliłem, drzwi, po czym wszedłem do środka. Dobrze ich nie zamknąłem, a coś zasłoniło mi oczy. Szybko się zorientowałem, że była to bluzka dziewczyny, którą sama na mnie rzuciła. Była tak zajęta przeszukiwaniem swojej garderoby, że nawet nie wiedziała, iż wszedłem. Przewiesiłem niebieski materiał przez ramie i podszedłem bliżej blondynki. 

Jej pokój był jednym wielkim chlewem i mówię to ja. Wszędzie walały się ubrania, kosmetyki, płyty, poduszki i wiele, wiele innych rzeczy. 

-Livin! - zawołałem, gdy ta zajęta była rozwalaniem swojej szafy. Tym razem, prawie dostałbym stanikiem, który swoją drogą był niezły. Koronkowy. - Amber! - wydarłem się, a dziewczyna przede mną dopiero teraz zorientowała się, że tu jestem. 

-Człowieku! Nie strasz! - krzyknęła. - Słuchaj, później pogadamy, bo jak widzisz, to teraz jestem trochę zajęta. - założyła ręce na piersiach, a ja z tego wszystkiego zacząłem się śmiać.

W takim wydaniu była po prostu przekomiczna. Czarne dresy ze ściągaczami na kostkach, puchate białe skarpety, za duża bluza Josh'a i ten jej niesforny kucyk, a do tego zero makijażu. Teraz nie była poważna, teraz była po prostu dzieckiem, które zgubiło ulubiona zabawkę, a to się nawet zgadza. 

-No i z czego rżysz!? - zawołała oburzona i brakowało tylko tego, aby tupnęła nogą. 

-Wyglądasz jak pięcioletni dzieciak, któremu zabrali lizaka. - parsknąłem. - Czekaj! - zatrzymałem ją, gdy ta znów chciała wrócić do poszukiwań i rozwalania pokoju.- Mam coś dla ciebie. 

-Słuchaj, Black. Nie mam czasu na... - zaczęła swój wywód , więc wyciągnąłem jej telefon z kieszeni i z fałszywym uśmiechem na niego wskazałem. 

-Tego szukałaś? - zapytałem jak gdyby nigdy nic. 

-Jak ty... Ty szujo! - warknęła, gdy już wszystko zrozumiała. - Wczoraj go znalazłeś i mi nie powiedziałeś!? - zaczęła mnie oskarżać, gdy ja przewróciłem oczami. 

-Trzeba pilnować swoich zabawek. - zacmokałem, a Amber z mordem w oczach podeszła bliżej mnie. 

-Oddaj. - warknęła, wyciągając rękę. 

-Nie. - uśmiechnąłem się i cofnąłem rękę. - Coś za coś. 

-Mam ci dać coś za mój telefon? - powiedziała zdenerwowana.

-Dokładnie tak, proszę pani. - uśmiech nie schodził z mojej twarzy, co bardzo ją denerwowało. 

-Czego chcesz? - głośno westchnęła, gdyż wiedziała, że ze mną nie wygra. 

-Buziaka. - na moje słowa wytrzeszczyła szeroko oczy i popatrzyła na mnie jak na debila. 

-Ty chyba ochujałeś. - stwierdziła, ale widząc moją poważną minę cicho jęknęła. - Will! 

-Jęki zostaw na później. - zaśmiałem się i wskazałem na swój policzek. - Czekam. 

Przetarła ręką twarz i przewróciła oczami. 

-To się zniż, bo jak widać nie każdy ma dwa metry. - warknęła co ja skwitowałem śmiechem, ale posłusznie lekko ugiąłem nogi. Blondynka stanęła na palcach i złożyła na moim poliku delikatnego całusa. Poczułem satysfakcję, gdy jej ciepłe wargi dotknęły tego miejsca. 

-Teraz oddaj. - wskazała na urządzenie, ale ja postanowiłem się trochę z nią pobawić. 

-Oddać? Ależ nie ma problemu. - i już chciałem trafić ustami w jej wargi, ale złapała za moją szczękę. - Dobra. - mruknąłem, gdy mnie puściła. Oddałem jej urządzenie. - I tak wiem, że ci się podobało. - z tymi słowami zacząłem biec w stronę wyjścia, bo jedna z jej szpilek już leciała w moją stronę. 

***

-Ten film nie ma sensu. - podsumowałem znudzony, gdy razem z Josh'em oglądaliśmy jakiś badziew. 

Mike i Jasper zasnęli na podłodze jakieś dwie godziny temu i w sumie im się nie dziwię. Jest już po dwunastej, a my oglądamy jakieś romantyczne ścierwo. 

-Stary, ty tego nie rozumiesz. - powiedział rozbawiony blondyn. - Nawet ja tego do końca nie rozumiem. 

-Wielkie mi halo. Chłopak zakochuje się w siostrze swojego kumpla. Przecież to nie przejdzie, bo jej brat i tak obije mu gębę. - wzruszyłem ramionami. 

-Ty byś tak zrobił? - zapytał, unosząc jedną brew. 

-Ale co zrobił? - nie do końca wiedziałem do czego zmierza. 

-No obiłbyś gębę gościowi, który przystawia się do twojej siostry? Twojemu przyjacielowi. 

-Moją siostrę mam w dupie. - stwierdziłem szczerze. - Ale ty byś tego nie zrobił? Gdybym na przykład ja przespał się z Amber? - niebieskooki patrzył na mnie przez chwilę, a następnie krótko się zaśmiał. 

-Nie. - stwierdził krótko. Zmarszczyłem brwi, nie wierząc.

-No... ale. 

-Nic bym ci nie zrobił. Stary, to by było wasze życie. Ja bym się nie mieszał, a nawet cieszył się waszym szczęściem, a gdybyście się tylko przespali to przecież nic wielkiego by się nie stało, oczywiście gdybyście oboje tego chcieli. To nie moja sprawa. 

-A gdzie się podział nadopiekuńczy brat? - parsknąłem.

-Amber to dziewczyna, o którą nie trzeba się martwić. Jeśli w tym przypadku, to ona chciałaby się z tobą przespać to bym nic do tego nie miał.

Uśmiechnąłem się lekko, ale myślami byłem już zupełnie gdzie indziej. Josh wypił już kilka piw i wiem, że jest szczery. 

Kiedy ją poznałem, chciałem, aby do czegoś doszło. Teraz czasami też mam takie myśli, ale rzadziej.

Gdyby jednak tego chciała, nie odmówiłbym jej. Na pewno bym nie odmówił, chociaż to bardzo wątpliwe. Amber to Amber. Z nią nigdy nic nie wiadomo

***

Kocham i do następnego x

Continue Reading

You'll Also Like

379K 35.8K 100
𝘁𝗵𝗲 𝗹𝗮𝘀𝘁 𝗲𝗻𝗲𝗺𝘆 𝘁𝗵𝗮𝘁 𝘀𝗵𝗮𝗹𝗹 𝗯𝗲 𝗱𝗲𝘀𝘁𝗿𝗼𝘆𝗲𝗱 𝗶𝘀 𝗱𝗲𝗮𝘁𝗵. ─ ( lista rzeczy do zrobienia przed śmiercią ) ─── cover by a...
808K 52.3K 30
Postanowiła pisać pamiętnik. Opisywać swoje myśli, odczucia, emocje i zdarzenia. Pragnie śmierci. Czy w końcu to zrobi? A może nie sama?
6.2K 488 34
Każdy zna opowieść o miłej, idealnej dziewczynie, która przychodzi nagle do nowej szkoły i podbija serce szkolnego podrywacza, rywalizując z jego nik...
65.1K 2K 28
Może to i tak niczego nie zmieni, kiedy złapiesz się na poczuciu braku, ale wiem, że teraz łatwiej nam będzie tęsknić, niż fizycznie być obok. Zrobil...