Touch me [larry one shot]

By saintIouis

724 70 18

Pół roku po wypadku w Glasgow, gdzie samochód ciężarowy zderzył się z autem osobowym, zdiagnozowano u szesnas... More

1.

724 70 18
By saintIouis

Touch me.


     ,,Ale po co wprowadzać się w depresyjny stan już na początku historii, skoro przed nami jeszcze olbrzymia liczba słów, znaków interpunkcyjnych, spacji itp.? Nie wyciągam brudów sprzed pięciu lat, tylko po to, aby u wszystkich czytających spowodować nagły potok łez, ''Ocean Atlantycki'' cytując Liz. Ja oraz moja kochana narzeczona mieszkaliśmy paręnaście przecznic od Wall Street. Tak! Mieszkaliśmy w Nowym Jorku! Cóż za niesamowita sprawa, nieprawdaż? Przyszłe małżeństwo, poszukujące szczęścia (o ile taka''wartość'' istnieje) w najludniejszym mieście w Ameryce! Zapowiada się obiecująco, nie sądzicie?''


Harry Styles – W sercu pustynnika 2


***


     Harry naprawdę nie wiedział jaka magiczna cząsteczka znajdująca się w jego ciele spowodowała, że zdecydował się na napisanie i wydanie własnej powieści. Czy to mogła być zasługa Marka? Nie, raczej to niemożliwe, aby nudny ksiądz z psychoterapii grupowej, opowiadający o swoim raku płuc, będący efektem ubocznym wieloletniego palenia papierosów go zainspirował. To był najzwyklejszy na świecie impuls, który pewnej listopadowej nocy wybudził dwudziestopięciolatka z głębokiego snu. Wszystkie uczucia przelał na pustą kartkę z kalendarza i w ten sposób powstali zamknięty w sobie Jeremy oraz pozbawiona uczuć Elisabeth, którzy poznali się na uczelni i zmagają się przez (w sumie) sześćset czterdzieści osiem stron z problemami życia.

     W pomieszczeniu, gdzie na kanapie, pod granatowym kocem w białe kropki siedział Harry, leżały porozrzucane przedmioty, o które nikt się nie przejmował, nikt nie zastanawiał się, gdzież się znajdują.Zupełnie jak ze Stylesem. Czuł się niczym ta stara gra planszowa, która od paru lat tkwiła pod stosem bielizny. Zielonooki już dawno zapomniał, iż jako małe dziecko uwielbiał siedzieć w salonie igrać z mamą w szachy. Wszyscy wymazali z pamięci mężczyznę. Kiedy w dwa tysiące szóstym roku Gemma Styles zginęła w wypadku samochodowym cała rodzina i znajomi odrzucili go w kąt.

     Podniósł z drewnianej podłogi czarnego laptopa, żeby jak co dzień przejrzeć reklamy klubów fitness, sklepów elektronicznych czy wyprzedaży w znanych sklepach. Jednak tego dnia coś zmieniło się w jego skrzynce pocztowej, a mianowicie wiadomość o innej treści niż dotychczas. Nie zachęcenie do odwiedzenia butiku w centrum miasta,ani proponowanie zakupu mikrofalówki, tylko najprawdziwszy w świecie mail, który nie był oznaczony jako spam! Kliknął w czerwony napis czytaj, który przeniósł go do nowego okna:


,,Zaproszenie

Serdecznie zapraszam Pana Harry'ego Stylesa na ,,Spotkanie pisarzy'', które odbędzie się 12.12.2015 roku, o godzinie 20.00 w restauracji Katsuya

James Young''

     To już zdecydowanie było za wiele dla niego, gdyż on nigdy nie wychodził z domu, aby spotkać się z większą grupą ludzi niż pięć osób. Jednak po raz kolejny cząstka, zapewne odpowiadająca za napisanie książki, obudziła się w ciele i ruszył w stronę szafy, żeby wyciągnąć z niej najdroższy garnitur jaki posiadał.

     Kiedy zegar wybił dziewiętnastą pięćdziesiąt pięć, serce Harry'ego zaczęło bić trzy razy szybciej, a to nie uchodziło za normalne, ponieważ on nigdy się nie stresował. Złapał za metalowy uchwyt i skarcił się w myślach, bo Harry Edward Styles nie może pozwolić sobie na okazywanie uczuć, dlatego że to równa się z tym, iż otwiera się na innych, a ludzie w jego mniemaniu to gatunek, który powinien wyginąć milion lat temu, a najlepiej nigdy nie powstać.

     W uszach huczała głośna muzyka, a do nozdrzy wdarł się nieprzyjemny zapach papierosów i ciężkich perfum, dlatego pierwszą myślą kędzierzawego było ,,Muszę wyjść z powrotem na zewnątrz'', ale uniemożliwił mu to tłum podążający za nim, więc musiał zagłębić się w wielką ''mgłę'' zaduchu. Podszedł do niewielkiego bufetu i próbując zmniejszyć niepokój zwrócił się do barmana:

–  Poproszę whisky.

     Po chwili rozmowy ucichły, co zdziwiło bruneta, gdyż od początku jego pobytu w lokalu panował tam hałas. Na scenie pojawił się starszy pan, którego kojarzył z programu telewizyjnego, ubrany w granatową marynarkę z czerwonymi guzikami, koszulę z mankietami oraz beżowe spodnie.

–  Dziękuję za przybycie! Chciałbym przywitać z tego miejsca każdego pisarza, który się tutaj znajduje, jednak zajęłoby mi to zbyt wiele czasu – przerwali mu chichoczący goście – Pragnąłbym zaprosić państwa na występ największej, jednak jeszcze nieodkrytej, perełki. Mam zaszczyt przedstawić wam Louisa Tomlinsona, który będzie umilał nam czas! – odparł, a na podwyższeniu pojawił się zapowiedziany człowiek.

     Miał na sobie szary, za duży sweter, który kompletnie nie nadawał się na tamtejszą okazję i zwężane przy nogawkach czarne spodnie. Wodził wzrokiem po widowni, aż zatrzymał swoje błyszczące spojrzenie na młodym artyście w garniturze, pijącym alkohol przy blacie barowym. Uśmiechnął się ukazując tym samym śnieżnobiałe zęby, po czym wziął do ręki mikrofon i rozpoczął swój występ pełen melancholii i powolnych dźwiękach skrzypiec i pianina.

     Gdy ilość osób przy stolikach zaczęła się zmniejszać, z talerzy znikały ostatnie przekąski, a skrzypek kończył brzdąkanie na skrzypcach, Harry poczuł, że ktoś się do niego zbliża.

–  Tequila raz. – odrzekł męski głos, dochodzący zza pleców zielonookiego.

     Chwilę później obok niego znalazł się ten sam chłopak, który przez dwie godziny przyśpiewywał w lokalu.

–  Jestem Louis.

     Styles rozejrzał się dookoła, aby sprawdzić czy nikt spoza niego i blondyna nie znajduje się w pobliżu.

–  A ja... Harry – powiedział, wyciągając w jego stronę dłoń.

–  Wiesz, że los w końcu się do ciebie uśmiechnął? - spytał wesoło Tomlinson.

–  Co masz na myśli? - Przegarnął roztrzepane włosy, jednakże spowodował tym jeszcze większy nieład na głowie niż był wcześniej.

–Przez cały dzisiejszy wieczór siedziałeś sam, przez co moje serce krwawiło, więc postanowiłem umilić ci czas!

–  Dziękuję, że się mną przejąłeś – Złapał za brzeg płyty – Ale muszę cię opuścić.

  Ruszył w kierunku olbrzymich drzwi, jednak dalszą drogę uniemożliwił mu Louis, stojący naprzeciwko niego.

–  Harry, wiem, że jesteś samotny. Pozwól mi towarzyszyć przy tobie tej nocy.

     Śnieg delikatnie przyklejał się do ich ubrań. Co kilka metrów stawali na poboczu, żeby podziwiać mieniące się w światłach lamp płatki pyłu, leżące na rękawiczkach lub czubkach butów. Louis zamiast iść po równo z Harry'm, biegł przed nim, aby skoczyć w zamarzniętą kałużę. Czasami zbierał z parapetów biały puch, z których lepił śnieżki i rzucał nimi w bruneta.

     Weszli do pierwszej kawiarni, jaką napotkali po dwóch kilometrach spaceru.Zajęli miejsce przy okrągłym stoliku, stojącym przy ścianie, na której widniały kolorowe obrazy przedstawiające martwą naturę.Niebieskooki wziął z porcelanowego talerzyka babeczkę, od której oderwał połowę i dał kędzierzawemu.

–  Mam pomysł! Zagrajmy w pytania! Ja zaczynam: Byłeś kiedyś zakochany?! - krzyknął podniecony, klaszcząc w dłonie.

–  Raczej nigdy tego nie doświadczyłem. Twój ulubiony kolor?

–  Naprawdę ze wszystkich pytań świata wybrałeś akurat to? - zaśmiał się – Zielony.

     Przez kolejne dwadzieścia minut zadawali sobie pytania, a następnie udzielali odpowiedzi. Niektóre powodowały u nich atak śmiechu, a inne sprawiały, że w oczach kręciły się łzy. Niejednokrotnie byli uciszani przez starszą kobietę stojącą przy ladzie, jednak zwracali na to niewielką uwagę. Podczas rozmowy Harry spostrzegł,iż jego towarzysz, w trakcie chichotu marszczy oczy, a kiedy rozpoczyna swój monolog, zaczyna się wiercić albo pocierać kciuk o kciuka. Zauważył również, że jego oczy były niczym morze błękitu. Chciał zatrzymać każdą sekundę spędzoną w tej kafejce w słoiczku, którego mógłby później otwierać i zamykać,gdy zatęskni za domem.

–  Harry? - usłyszał szepnięcie z naprzeciwka.

–  Hm? - mruknął, uśmiechając się.

–  Jesteś piękny.

     Wtedy Louis pochylił się nad ustami zielonookiego, łącząc ich wargi w pocałunku. Jeżeli brunet miałby zapamiętać jakiś moment ze swojego życia i wziąć go do Nieba, to wybrałyby właśnie ten i odtwarzałby go codziennie w swojej głowie, gdyż to jest TO co mógłby robić o poranku oraz wieczorem i jedynie z Louisem,ponieważ sposób w jaki ich usta się komponowały był magiczny i tylko tego chciał - aby te sześćdziesiąt sekund należało do nich. Poczuł, że ta noc jest zaginioną częścią układanki,którą tworzył nieświadomie.

     Następna godzina rodziła kolejne nieskończoności w sercu Harry'ego, które wypełniały pustkę. Na początku zaczęło się niewinnie, ale on naprawdę potrzebował mniejszej przestrzeni między nimi. Chciał żeby Louis go dotykał coraz odważniej, chciał zatracić się pod jego ciałem. Oczy coraz bardziej się zamykały, ale musiał, m u si a ł, poczuć jak wszystkie cząsteczki we wnętrzu doznawały uczucia mocniej, wyraźniej, bo tego pragnął. Sylwetka chłopaka stawała się coraz bardziej niewyraźna. Rozpływał się z każdą milisekundą, jego umysł krzyczał ''więcej'', a słowa wypływały z niego jak w trakcie modlitwy.

     Na drugi dzień mężczyzna myślał, że pod białą pierzyną ujrzy zarumienionego chłopca z niesfornymi kosmykami włosów,rozrzuconymi po poduszce i przyciśniętą ręką do policzka.Jednakże zamiast swojej nieskończoności zobaczył niewielką karteczkę przypiętą do lampki nocnej:

,,Dziękuję:) - L.''

     Samotnie spoczywał po drugiej stronie kanapy, a dłoń trzymał na pustym miejscu, od którego nadal biło ciepło. Najwyraźniej to łóżko nie było przeznaczone dla dwojga. Jeżeli można tęsknić za kimś kogo praktycznie nie znaliśmy to Harry'emu się udało. On go potrzebował.


***



     ,,Przez te kilka lat myślałem, że kocham Elisabeth. Aczkolwiek pewna ważna dla mnie osoba uświadomiła mi, że jedynym uczuciem jakim darzyłem moją nieżyjącą żonę to żal. Fakt, iż ta samotna dziewczyna nikogo nie znajdzie łamał mi serce, dlatego ja postanowiłem odmienić jej przeznaczenie. Miłość nie jest tym o czym myślimy przeżuwając ostatni kawałek kanapki, przyszykowanej przez tą osobę. Miłość to miliony nieskończoności, składające się w puzzel wypełniający serce.''


Harry Styles – W sercu pustynnika 3



Continue Reading

You'll Also Like

178K 4.1K 36
On - Christian Black. Ona - Lucy Hellman. On - tajemniczy, władczy, odpychający. Ona - zabawna, miła, wyrozumiała. On - unika jakichkolwiek kontaktó...
7.8M 257K 45
Gdy dwoje największych wrogów w szkole postanawia udawać parę. Tak, dramat murowany. ____________ © Pizgacz, 2016/2017; first version "Girls Love Ba...
490K 48.3K 63
Rok 2053 Wysoko rozwinięte badania genetyczne doprowadziły do powstania wielu odmian ludzi. Rodzice zapragnęli wybierać cechy własnych dzieci, mimo ż...
89.4K 8.3K 16
Po pięciu latach w Azkabanie i ośmiu na wygnaniu, owiana złą sławą Lux Hardbrooke powraca do świata czarodziejów. Dumbledore podejmuje kontrowersyjną...