PRAWIE MARTWA - The Walking D...

By BloodyRose5

14.8K 1K 301

Jako dziecko Bella chciała być nieśmiertelna. Bała się umrzeć i pójść do piekła zamiast nieba. Miała nadzieję... More

Prolog - Szkoła, początek...
1.Obóz
2. Radio
3. W pułapce
5. Czas się wynieść
6. Z deszczu pod rynne
7. Cmentarz na autostradzie
8. Zabawa w chowanego
9. Jeden strzał
10. Nie zabieraj go
11. Wymarzone miejsce

4. Ratunek

1K 78 17
By BloodyRose5

-Gdzie jesteście?!- Bella krzyknęła do mikrofonu. Nie usłyszała odpowiedzi. -Halo! T-dog!? T-dog mów do mnie!

Tak się wydarła, że podbiegł do niej Glenn.

-Bella! Co się dzieje?- zapytał zdyszany.

Jednak Bella skupiła się na zmienianiu stacji. Słyszała jedynie szumy. Co raz bardziej się denerwowała i martwiła. Po dłuższych zmaganiach poddała się i cicho powtarzając przekleństwa, zeszła z kampera na ziemie.

-O co chodzi Bella?- zapytał zdezorientowany koreańczyk.

-Są w niebezpieczeństwie.- powiedziała, szybko kierując się w stronę sportowego samochodu.
-Co?- powiedział stając jak słup. -K-kto?- ruszył za nią szybko.

Nie odpowiedziała. Szła w ciszy. Glenn złapał ją za ramie przy samym samochodzie i odwrócił do siebie.

-Co się dzieje? O czym ty mówisz?- jego brązowe oczy przechodziły ją na wylot.

-Wyjaśnie ci po drodze.- otworzyła bagażnik i sprawdziła czy broń jest w środku. Trzasnęła bagażnikiem. -Wsiadaj.- wsiadła na miejsce pasażera.

Mężczyzna posłusznie wsiadł na miejsce kierowcy.

-Kierunek Atlanta.- powiedziała pewnie.

Szatyn spojrzał na nią niepewnie.

-No co się tak patrzysz?! Nie ma czasu! Zombie nie czekają!- wydarła się.

Zaskoczony Glenn z piskiem opon ruszył w stronę głównej drogi. Bella w lusterku zauważyła Lori, która zdziwiona wpatrywała się w oddalający się samochód. Patrzyła na nią przez chwilę, po czym przeniosła wzrok na drogę.

-T-dog połoczył się z radiem policyjnym. Potrzebują pomocy.

-Jak to? Co się dzieje?- zapytał zszokowany azjata.

-Nie mam pojęcia. Radio padło w najważniejszym momencie.- odpowiedziała Bella ze zgrzytem. -Nie mogłam znaleźć stacji.- dziewczyna obwiniała się za bezsilność.

-To nie twoja wina Bel...- Glenn położył jej rękę na ramieniu.

Jednak dziewczyna na niego nie spojrzała. Odwróciła głowę w stronę okna. Nie potrafiła przestać myśleć o swoim przyjacielu. Dlaczego on w ogóle pojechał? Zacisnęła ręce w pięści. Szatyn zauważył to i położył rękę z powrotem na kierownicę.

Droga minęła w ciszy. Bella bezmyślnie obserwowała sztywnych idących za hałasem samochodu, podpierając brodę na pięści, a Glenn kierował zerkając czasami na nią.

Kiedy w końcu dojechali autostradą, zapełnioną pozostawionymi samochodami, do Atlanty przed znakiem "Witamy w Atlancie" zauważyli dostawczak, którym Rick i reszta przyjechali do miasta.

-Patrz!- powiedziała szybko blondynka. -To nasz samochód!

-Tak.- odpowiedział Glenn. -To nim przyjechali.

-Wiesz co dokładnie było ich celem?- zapytała Bella.

-Tak. Powinni być w centrum handlowym. Podjade najbliżej jak się da.- powiedział Glenn. -Wtedy wyskoczysz i pobiegniesz do najbliższego sklepu.- powiedział z trudem.

-Co?!- krzyknęła zaskoczona Bella. -Przecież, ja... ja...- nie mogła znaleźć argumentu. -Nie możesz mnie tam puścić samej!

-Ale muszę.- westchnął i podał jej krótkofalówkę. -Cały czas będę z tobą w konakcie. - pokazał swoją. -Wezwiesz mnie kiedy ich znajdziesz, a ja dostawczakiem przyjade i was zabiore... zrozumiałaś?

Bella jedynie przerażona pokiwała głową.

-Wszystko będzie dobrze. Dasz radę.- położył jej rękę na kolanie i spojrzał na nią pewnie, spod prostych, czarnych rzęs. -Jesteś najodważniejszą dziewczyną jaką znam.- Glenn zabrał rękę z jej kolana.

Bella patrzyła na niego zaskoczona. Nie sądziła, że mężczyzna ma o niej takie zdanie. Udało jej się przecisnąć między siedzeniami i zabrać niewielki, burgundowy plecak z bronią w środku. Zapakowała do niego krótkofalówkę i zapięła.

-Dalej nie pojadę.- Glenn spojrzał na grupę zombie przed sklepem z bronią. -Spróbuję ich odciągnąć, a ty schowasz się w sklepie.- azjata spojrzał na nią niepewnie.

Nie był niczego pewny. Nie chciał jej wysyłać, ale tylko kiedy się rozdzielą będą mieli jakiekolwiek szanse uratowania reszty grupy. Westchnął i mocno zacisnął ręce na kierownicy. Dlaczego pozwolił jej jechać. Mógł wziąć jednego z chłopaków. Wiedział, że Bella to nie byle jaka dziewczyna, ale martwił się. Zacisnął zęby i spojrzał groźnie przed siebie.

-Teraz!- Glenn zatrzymał się z piskiem opon, tak że to on był bliżej grupy.

Bella wyskoczyła szybko z auta i podbiegła na bok sklepu. Kiedy zauważyła, że zombie ruszają w stronę trąbioącego samochodu. Starała się ukryć, aby żaden jej nie zauważył. Kiedy azjata powoli ruszył, dziewczyna sprawdziła swój nóż przy pasie i weszła do sklepu tylnymi drzwiami.

Było tam niesamowicie ciemno. Poczuła silny przeciąg przez drzwi prowadzące do sklepu. Powoli do nich podeszła, cały czas trzymając w gotowości nóż. Nie chciała robić hałasu. Wychyliła głowę i zauważyła leżącego na ziemi sztywnego. W jego czaszce była dziura, a krew była wszędzie wokół niej. Nagle usłyszała warczenie sztywnego. Szybko schowała się pod ladą przerażona, robiąc przy tym hałas.

Zombie zwrócił się swym nieudolnym krokiem w stronę Belli. Przestraszona dziewczyna trzęsącymi dłońmi trzymała nóż i błagała, żeby jej nie wyczuł.

-Bella?- usłyszała niewyraźny głos z krótkofalówki. Boże dlaczego teraz?!

Warczenie sztywnego stało się wyraźniejsze. Bella nie miała wyjścia. Stanęła na przeciwko niego i chciała wbić mu nóż w czaszke, ale był zbyt blisko. Zaczęli się szarpać. Zombie marzył o zatopieniu w niej swoich zębów.

Dziewczyna pod naporem ciała sztywnego zaczęła się cofać i wywróciła się o ciało martwego sprzedawcy. Runęła razem z bestią na ziemię. Jęknęła z bólu. Jednak nie miała czasu na rozczulanie się nad sobą. Poszukała ręką noża i szybko wbiła go w głowę sztywnego. Jego ciężkie ciało przygniotło ją. Odetchnęła z ulgą i zepchnęła z trudem z siebie zombiego. Jej bluzka była cała w obrzydliwej krwi sztywnego.

-Bella?! Wszystko w porządku?- pytał zdezorientowany Glenn.

Powoli wstała i złapała za krótkofalówkę.

-Wszysto okej.- westchnęła, naciskając przycisk.

-Na pewno? Gdzie jesteś?

-W sklepie z bronią...- rozejrzała się dookoła. -Jednak prawie nic tu już nie ma.

-Musieli po drodze o niego zachaczyć.- powiedział azjata. -To oznacza, że jesteś na dobrej drodze.

-To dobrze.- westchnęła, patrząc na ciało zombiego, którego przed chwilą zabiła. -Pozwól, że to ja będę się z tobą kontaktowała Glenn.

-Ehh.. dobra.- odpowiedział niepewnie.

-Bez odbioru.- dodała i schowała krótkofalówkę ponownie do plecaka.

Ruszyła do tylnich drzwi. Sprytnie mijała grupy sztywnych, kierując się do centrum. Dzięki temu, że jest niska i szybka niezauważalnie przemieszczała się między sklepami. Udało jej się dostać do tylnego wejścia dla personelu. Drzwi nie były zamknięte. Zaskoczona weszła do środka.

-Glenn? Odbiór.- powiedziała cicho do sprzętu, przemieszczając się do przodu.

-Jestem.- odpowiedział szybko. -Już myślałem, że więcej nie usłyszę tego dźwięcznego głosu.

-Czy to miało coś zasugerować... ah... nieważne. Weszłam.- powiedziała.

-Widzisz ich?- zapytał.

-Na razie nie widzę nic prócz opustoszałych sklepów.- mówiąc to, rozglądała się.

-Muszą gdzieś tam być. Jestem tego pewny.

-Poszukam ich. Odezwe się jak coś znajdę. Bez odbioru.- mruknęła i z latarką w ręku, przemierzała długi korytarz.

Kiedy napotkała skrzyżowanie dróg usłyszała jakiś szelest. Szybko przycisnęła się plecami do ściany, robiąc przy tym trochę hałasu. To coś też się spłoszyło. Bella powoli kierowała się do złączenia dróg. Wyciągnęła z plecaka pistolet i go załadowała, po czym przyciągnęła blisko do klatki piersiowej i trzymała palec na spuście. Oddychała głęboko przerażona. Kiedy w końcu znalazła się na rogu, przełknęła ślinę i szybko wychyliła się celując w nieznajomą postać, która już celowała do niej z broni.

______________________________
Przepraszam za tak długą nieobecność, ale znajdowałam się poza zasięgiem internetów, a mianowicie byłam w Chorwacji :D
PS. Myślałam codziennie o was ;*

Continue Reading

You'll Also Like

4.1K 548 24
Lee Felix pisał znakomite wypracowania, co zaimponowało jego nauczycielowi, panu Hwangowi. Uczeń zupełnie przypadkowo nabrał bliższą relację z profe...
40.5K 2.4K 41
- Dobrze, że to trwało tylko tydzień. Przynajmniej nie zdążyłaś się nawet zakochać. A to co stało się w Las Vegas, zostaje Las Vegas.
54.8K 5.9K 51
"-A więc zwiałeś?- rzucił milioner, posyłając chłopcu oskarżycielskie spojrzenie, którego ten nie mógł zobaczyć. Peter znów wzruszył ramionami, zacis...
26.8K 1.4K 47
Faktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzym...