Burning PL

By translationspl

17.8K 976 86

Myślałam, że to nie będzie nic znaczyło, gdybym tylko wiedziała... Byliśmy do tego zmuszeni i nigdy nie pomyś... More

Rozdział 1 'Weźmiesz ślub z Justinem'
Rozdział 2 'Możecie mnie zastrzelić'
Rozdział 3 Zacieśnianie więzi
Rozdział 4 Wszystko nie tak
Rozdział 5 'Co się ze mną działo?'
Rozdział 6 Zakład
Rozdział 7 'Jej misją jest niszczenie mi życia'
Rozdział 8 '- Twój mąż tak powiedział'
Rozdział 9 '- Wszędzie cię szukałem, skarbie'
Rozdział 10 'Wszystko wróci do normy'
Rozdział 11 'Miejmy nadzieję'
Rozdział 12 Suka Stacie
Rozdział 13 Chicago
Rozdział 15 '-Pf, nie zależy mi na Justinie'
Rozdział 16 '- Te usta są po to, by je całować'
Rozdział 17 "Jestem od niej uzależniony"

Rozdział 14 Krzyki, żarty i śmiech

720 47 4
By translationspl

Byłam przerażona. Co, do cholery, się działo? Najpierw usłyszałam krzyk Dallas, a potem całej reszty. Wołałam ich ale nie dostałam żadnej odpowiedzi. Chaz i Caleb zostali przy mnie. Nie mam pojęcia kiedy ani jak zniknęli pozostali.

- Dallas? – krzyknęłam przerażona.

- Hunter? – krzyknął Caleb, który był tak samo wystraszony.

- Mamo – Chaz pisnął, przez co mogłam się domyślić, że płakał mimo, że nic nie widziałam.

Modliłam się by to wszystko się skończyło, byśmy mogli się już z tego śmiać. Mogłabym już teraz się śmiać z tego jakimi tchórzami są Chaz i Caleb ale byłam równie przerażona.

Nagle znów włączyły się światła dzięki czemu odetchnęliśmy. Powoli wstałam z kanapy, a Caleb i Chaz wstali i chwycili mnie za ramiona. Szliśmy by znaleźć innych ale nie udało nam się to. Po prostu zniknęli i nie mieliśmy pojęcia gdzie. Moje przerażenie z każdą chwilą rosło a teorie Chaza, że porwały ich duchy ani trochę nie pomagały. Caleb po chwili dołączył do niego mówiąc, że pewnie nie żyją i że my jesteśmy następni.

Dlaczego ten duch musiał mnie zostawić z najgłupszymi chłopakami? Dlaczego nie mógł mnie zostawić z Kennym i Justinem na przykład? Kenny jest silny, a Justin...no cóż. Nie będę się tłumaczyć, potrzebowałam go.

Szliśmy do kuchni by ją sprawdzić gdy światła znów się wyłączyły, na co chłopacy pisnęli jak kilkuletnie dziewczynki i podskoczyli pod sufit. Usłyszałam jak ktoś wije się z bólu i upada na podłogę.

- Co się stało? – zapytałam w strachu, który z każdą sekundą narastał.

- Przewróciłem się ale nic mi nie jest. Jedynie mojemu tyłkowi – usłyszałam jak Chaz mruczy zza moich pleców.

- Gdzie jesteś? – usłyszałam pytanie Caleba.

- Na podłodze – odpowiedział mu zawstydzony Chaz.

Ukucnęłam by go znaleźć. Machałam dłońmi jak jakaś wariatka, aż w końcu w coś uderzyłam.

- Ał.

Chyba znalazłam Chaza. Światła znów wróciły. Zagryzłam wargę by powstrzymać się od śmiechu. Na podłodze leżał Chaz z całym czerwonym policzkiem od uderzenia mojej dłoni. Hehehe, ups.

Jęknęłam zirytowana, gdy światła zgasły. Co jest z tym prądem dziś? Cichy jęk uciekł z moich ust gdy poczułam jakiś płyn spadający na moją głowę. W tej samej chwili włączyli światła więc zorientowałam się, że jestem cała pokryta czerwoną substancją. Spojrzałam na Caleba i Chaza, którzy też byli tym pokryci. Obydwoje byli tak zdegustowani jak ja.

- Krew? – Caleb pisnął.

- Chaz, co Ty robisz? – zapytałam gdy zobaczyłam jak zlizuje to coś z palca.

- Krew smakuje jak... ketchup – zapytał, liżąc kolejny palec.

- Ketchup? – zapytałam, zlizując trochę ze swojego palca.

- Czemu, do cholery, wiadro wisi na suficie? – na słowa Caleba podniosłam głowę by znaleźć ketchup wypływający powoli z wiadra. I domyśliłam się...

- Zabiję ich – powiedziałam wkurzona.

- Co? – zapytał zdezorientowany Chaz.

- Nie widzisz? To jest żart Huntera, a reszta mu pomaga – powiedziałam unosząc na nich brwi. Patrzyłam raz na jednego raz na drugiego by upewnić się, że zrozumieli.

- Oczywiście. Co teraz zrobimy? – zapytał Caleb patrząc na nas.

- Odegramy im się – zaśmiałam się.

Wszystko było ustawione, więc byliśmy gotowi by zażartować z naszych żartownisi. Jeśli myśleli, że im się udało, niech pomyślą jeszcze raz. To jest gra dla dwóch.

- Wszystko gotowe? – zapytał Caleb.

- Yup – podkreśliłam ostatnią literę.

- Okej, do dzieła. – uśmiechnęłam się zdeterminowana.

Zajęliśmy swoje pozycje, po czym dałam im sygnał, czyli po prostu kiwnięcie głową. Oddali sygnał, po czym Caleb wyciągnął swój telefon, zrobił coś na nim i światła znów zgasły. No to zaczynamy.

Justin's POV

Wszyscy schowaliśmy się w pokoju, patrząc jak ta trójka wariuje. To był pomysł Huntera by ich wkręcić, a ja się zgodziłem bo wiedziałem, że będzie śmiesznie. Hunter jest najlepszy w kawałach, niczym król żartownisi. Udowadnia to fakt, że wszystko przygotował w tak krótkim czasie.

Światła zgasły i tym razem to nie wina Huntera. Robił coś w telefonie by sprawdzić co się stało, ale domyśliliśmy się, że mu nie idzie.

Po chwili znów było jasno, a potem znów zgasły, a Huntera telefon się wyłączył. Zasugerowałem, że pewnie coś się popsuło przez to ile razy włączaliśmy i wyłączaliśmy światła. Wszyscy się ze mną zgodzili bo było to w miarę rozsądne.

Ktoś stuknął mnie w ramię ale zignorowałem to ale gdy to się powtórzyło spojrzałem na Dallas, która siedziała obok mnie.

- Umm... Dallas ? Co chcesz? – szepnąłem.

- Czemu sądzisz, że coś chce? – szepnęła zdezorientowana.

- Bo stukałaś mnie w ramię? – zapytałem szepcząc równie zdezorientowany.

- Nic takiego nie...

- Buuu – ktoś krzyknął z za moich pleców na co krzyknąłem.

Pozostali krzyknęli, wstając ze swoich miejsc ,po czym wybiegliśmy z pokoju do salonu.

- Hunter, włącz światło – usłyszałem krzyk Dallas.

- Nie mogę.

- Jak to „ nie mogę?" – Ryan krzyknął/szepnął.

- Mój telefon, kurwa, nie działa, więc nie przywrócę światła – jęknął zirytowany Hunter.

- Skoro my jesteśmy w salonie to gdzie jest Maddie, Chaz i Caleb ? – zapytał Kenny.

Znów było jasno. Dallas krzyknęła niczym z horroru skacząc wysoko z przerażenia. Moje oczy się rozszerzyły i zamarłem widząc powód jej paniki. Na podłodze leżała Maddie cała w krwi i nożem w brzuchu. Jej oczy były zamknięte i się nie ruszała.

- Maddie? – Dallas pisnęła. Podbiegła do niej i ukucnęła kładąc dłonie na jej brzuchu.

- Hej, nie panikujcie, ona udaje – Hunter chciał nas uspokoić ale było słychać, że się bał.

Światła zgasły na chwilę ale po chwili wróciły. Nie tylko one. Nie wiem jak to nazwać ale wyglądało jak mężczyzna ubrany na czarno. Miejmy nadzieję, że to człowiek a nie... duch.

Trzymał w dłoniach nóż, wszyscy krzyczeliśmy gdy zaczął iść w naszą stronę powoli i przerzucając nóż z ręki do ręki. Gdy światła wróciły nasze krzyki się wzmogły. Byłem cholernie przerażony i myślę ze reszta też.

Gdy było jasno, Maddie i ducha nie było. Rozglądaliśmy się by ich znaleźć gdy nagle ktoś zza naszych pleców krzyknął Wrzasnęliśmy odwracając się

- Właśnie zostaliście wkręceni, BAM! – Maddie zaśmiała się złowieszczo.

- I właśnie tak się wkręca – duch powiedział, zdejmując swoją czarną maskę i okazało się, że to... Caleb.

Caleb to duch ?

Nie, ty debilu. Duch jest Calebem, duh.

- Wiedziałem, ża nas wkręcacie – powiedział Hunter.

- Ale i tak się nabrałeś – Maddie zachichotała.

- Nie widzieliście swoich min, gdy zobaczyliście Maddie pokrytą... krwią – Caleb spojrzał na Maddie i obydwoje wybuchli śmiechem.

- To ketchup, prawda? – Tyler zapytał bez emocji.

- Yup, tak samo jak wasze wiadro ketchupu – Maddie powiedziała z uśmiechem.

- Skąd wiedzieliście, że to ketchup ? – zapytał Ryan.

- Chaz lizał swoje palce. – Maddie powiedziała z niesmakiem na twarzy.

- Typowy Chaz – zaśmiał się Ryan.

- Gdzie on jest tak w ogóle ? – zapytałem.

- Nie wiem, miał wylać na was wiadro ketchupu gdy my krzyczeliśmy. – Odpowiedział Caleb marszcząc lekko brwi.

- Co to za hałas ? – Maddie zapytała niepewnie.

- Nie nabierzemy się drugi raz, Maddie. – Hunter przymrużył oczy

- Ona nie kłamie, coś słychać w kuchni – Powiedziała Dallas kierując się powoli w tamtą stronę.

Poszliśmy za nią i weszliśmy do kuchni by zobaczyć kogoś z pizzą na twarzy. Chaz. Zamoczył kawałek, który trzymał w wielkim wiadrze.

- Chaz? Co ty robisz? – powoli zapytał Ryan jakby mówił do dziecka.

- Mnjdnjsnkfs – powiedział zapychając usta ostatnim kęsem.

- Chaz! To jest to wiadro, którego miałeś użyć do oblania ich ketchupem? – Maddie zapytała zła.

- Nxjsbj ? – mruknął robiąc oczy szczeniaka.

Maddie jęknęła sfrustrowana tupiąc stopą o podłogę i krzyżując ręce na piersiach. Wszyscy wybuchliśmy śmiechem a Chaz wzruszył ramionami po czym wrócił do jedzenia pizzy. Byliśmy zmęczeni tymi żartami więc postanowiliśmy iść spać.

Reszta poszła do swoich pokoi i tak samo ja z Maddie. Weszła do naszego pokoju a ja zaraz za nią. Zamknąłem drzwi gdy ona włączyła światło. Podeszła do swojej walizki, ukucnęła przy niej i otworzyła ją by po chwili wyjąć z niej rzeczy.

- Czuję się brudna, pójdę się umyć. – powiedziała kierując się do łazienki i ubraniami w dłoni.

- Czekaj ! Zostawisz mnie samego ? – zapytałem z lekkim strachem w glosie spowodowanym wydarzeniami z dzisiejszego wieczoru.

- Tak. Nic Ci nie będzie a poza tym nie możesz iść ze mną. – uniosła swoje brwi

- Nie mogę ? – zrobiłem oczy szczeniaka.

- Nie możesz. – spojrzała na mnie po czym odwróciła się i weszła do łazienki.

Zaśmiałem się lekko, kręcąc głową po czym skierowałem się do swojej walizki. Wyjąłem z niej swoje dresy. Rozebrałem się po czym wsunąłem spodnie i położyłem się na łóżku nie martwiąc się o koszulkę. Wszedłem pod pierzyny i zamknąłem oczy słysząc wodę pod prysznicem i jej ciche pomrukiwanie.

Uśmiechnąłem się słysząc jej piękny głos, który zawsze mnie uspokajał i po jakimś czasie poczułem się śpiący. Kilka minut później słyszałem jak drzwi od łazienki się otwierają i ciche kroki. Uchyliłem oczy by zobaczyć Maddie w jej piżamie składającej się z krótkich szortów i cienkiej koszulki a jej włosy były związane w koczka.

Stanęła niedaleko łóżka i położyła dłonie na biodrach, chowając usta w cienką linię i marszcząc brwi jakby nad czymś intensywnie myślała. I nawet wiem o czym. Nie wiem czy zorientowała się, że wciąż nie śpię bo w pokoju było ciemno a ja miałem przymrużone oczy.

Światło księżyca było jedynym źródłem światła w tym pokoju. Patrzyła na mnie przez dłuższą chwilę przez co domyśliłem się, że zdaje sobie sprawę, że nie śpię. Gdy miałem zamiar otworzyć oczy i zapytać co jest nie tak, Maddie westchnęła gryząc swoją dolną wargę Mówiłem, że to trochę podnieca gdy dziewczyna to robi ? To jest strasznie słodkie ale dla mnie wszystko co ona robi jest słodkie.

- Nie gryzę, Mads. Chodź spac – mruknąłem.

- Uhh..

- Żadnego ''uhh'' przecież już razem spaliśmy.

- No tak, ale inaczej – pocierała swoje ramię.

- Jak inaczej ? – zapytałem zmieszany.

- Bo wtedy się bałam. – powiedziała z małym uśmiechem.

- A myślisz, że ja się nie boje po tym co się wcześniej wstało ? Mads, widziałem się na podłodze we krwi z nożem w brzuchu. – zmrużyłem na nią oczy.

- Wciąż nie wierzę, że się nabraliście – zaśmiała się subtelnie po czym w końcu położyła się na łóżku.

Wywróciłem żartobliwie oczami z małym uśmiechem na ustach. Weszła pod kołdrę a ja przybliżyłem się do niej. Nie wiem dlaczego ale czułem, że jest między nami ten magnes przyciągający mnie do niej. Po chwili usłyszałem jej stabilny oddech co znaczyło, że zasnęła.

Domyślałem się, że śpi bo gdyby tak nie było nie przytuliła by się do mnie, prawda? Zawsze mam wrażenie, że ona nie chce mieć ze mną do czynienia więc czemu do cholery miała by pozwolić mi przytulić się do niej ?

Więc logicznym wytłumaczeniem było że zasnęła i nie była świadoma tego jak blisko byliśmy.

Madison's POV

Nie spałam jeszcze, czułam jak moje ciało płonie gdy owinął mnie swoimi ramionami i przysunął bliżej siebie. Zaskakiwało mnie kiedy za każdym razem gdy mnie dotykał albo się rumieniłam albo robiło mi się gorąco.

Nigdy nie czułam się tak z żadnym chłopakiem. Brook nigdy nie sprawiał, że tak się czułam. Najdziwniejsze było to, że podobało mi się to uczucie. I to bardzo. Martwiło mnie to. Nie polubię go i nie zakocham się w nim. To tylko zakład.

To dlaczego czuje to ukłucie w sercu skoro to tylko głupi zakład ?

Mam wrażenie, że ten zakład do zrani a to jednocześnie zrani mnie. Może nie powinnam się zakładać i dać mu szansę na bycie przyjaciółmi ? Tylko przyjaciółmi. Nie, nie jestem gotowa dać swojego zranionego serca komukolwiek.

Obudziłam się rano ale nie wstałam z łóżka nie chcąc tracić jego ciepła. Leżałam do niego plecami a jego ramiona wciąż były owinięte wokół mnie a jego noga leżała na moich. Chwile jak ta chciałam zatrzymać by nigdy nie przeminęła.

Usłyszałam jak ziewnięcie ucieka z jego ust po czym odwrócił mnie tak, że leżałam do niego twarzą. Miał przymrużone oczy przez ilość porannego światła, na jego ustach pojawił się uśmiech co wywołało uśmiech i u mnie. Przysunął się składając na moim czole krótki pocałunek po czym wstał z łóżka.

Leżałam w swojej pozycji z małym uśmiechem na ustach gdy słyszałam jego kroki. Słyszałam też zamykanie drzwi a po kilku sekundach wodę pod prysznicem. Zamknęłam oczy i czekałam aż skończy bym ja mogła zająć łazienkę.

Kwadrans później wyszedł z ręcznikiem wokół bioder i wodą kapiącą po jego ciele. Starałam się z całym sił by się na niego nie gapić więc szybko wstałam i podeszłam do walizki. Chwyciłam swoje bikini i ubrania bo wiedziałam, że pójdziemy dziś na plażę.

Przeszłam obok Justina z pewnością siebie starając się zakryć swoje nerwy. Wzięłam krótki prysznic, ubrałam swoje czarne bikini bez ramiączek, czerwone szorty i czarny crop top, który ukazywał część mojego brzucha. Włosy związałam w koka a na twarz nie nałożyłam żadnego makijażu bo po co skoro będziemy na plaż.

Wyszłam z łazienki, podeszłam do swojej mniejszej walizki i wyjęłam z niej klapki. Muszę się dziś rozpakować.

- Co ? – zapytałam gdy zobaczyłam, że Justin się na mnie gapi.

- Lepiej wyglądasz bez makijażu – powiedział wywołując róż na moich policzkach,

Przygryzłam dolną wargę spuszczając wzrok po czym oczyściłam gardło.

- Umieram z głodu. Chodźmy zjeść – powiedziałam dramatycznie jak gdyby nic nie powiedział.

Odwróciłam się słysząc zza pleców cichy chichot. Otworzyłam drzwi po czym wyszłam z pokoju. Nie musiałam się odwracać by wiedzieć, że idzie za mną. Poczuję jego obecność wszędzie mimo, że się nie odzywa. Po cichu zeszłam na dół i skierowałam się do kuchni by znaleźć resztę szykującą śniadanie.

- Dzień dobry, gołąbeczki .- Dallas zaśmiała się.

- Dobry. – wywróciłam żartobliwie oczami.

Usiadłam na krześle i rozejrzałam się by zorientować się, że każdy coś robi tylko nie ja. Nawet Chaz i Caleb kroili jakieś owoce.

- Potrzebujecie pomocy ? – zapytałam zaciskając usta.

- Nope, proszę nie pomagaj nam. Siedź tam i wyglądaj pięknie – Tyler powiedział z szeroko otwartymi oczami jakby się czegoś bał.

- Czemu ? Mogę pomóc. – powiedziałam wstając i podchodząc do niego.

- Nie, nie możesz. Spalisz wszystko. – zmrużył na mnie oczy.

- Nie, wcale nie. – broniłam się.

- Pamiętasz gdy gotowałaś makaron ? – wtrącił się Hunter.

- Spaliłaś wodę. – Caleb zaśmiał się.

- Albo kiedy ostatnio chciałaś upiec kurczaka? – zapytała Dallas powstrzymując się od śmiechu.

- Co zrobiła? – Chaz zapytał rozbawiony.

- Powiedzmy tylko że prawie spaliła cały dom gdyby nie ja – Tayler zaśmiał się

- Nie wiedziałam, ze mam pilnować cholernego kurczaka. I zapomniałam, że w ogóle było coś w piekarniku. – machałam rękoma w powietrzu.

- Co robiłaś, że zapomniałaś ? – Ryan zapytał śmiejąc się.

- Oglądałam maraton Pamiętników Wampirów, musiałam obejrzeć wszystkie odcinki. – powiedziałam jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.

- Maddie, obejrzałaś wszystkie odcinki wszystkich sezonów i to tylko dla Iana Somerhaldera – zaśmiał się Hunter.

- Duh ! Widziałeś go ? Jest seksi. – mówiłam tym samym tonem.

- Ale nie tak seksi jak ja – zaśmiał się Justin patrząc na mnie.

- Ta jasne, pewnie. Czemu nie. – powiedziałam sarkastycznie, wywracając oczami.

- Co to miało znaczyć ? – zapytał mrużąc na mnie oczy.

- To co miało. Ludzie, potrzebuje jedzenia i to teraz – powiedziałam wzdychając dramatycznie.

- Uspokój się divo. Śniadanie będzie gotowe za chwile. – Dallas drażniła się ze mną.

- Nie jestem divą. – powiedziałam dumnie.

- Taa, a Chaz ma dziewczynę. – Ryan powiedział sarkatycznie.

- Co to miało znaczyć? – Chaz skrzyżował ręce na klatce piersiowej.

- Myślałem, że bawimy się w mówienie kłamstw ? – Ryan zrobił słodkie oczka i zagryzł dolną wargę by powstrzymać śmiech.

Wszyscy wybuchliśmy śmiechem gdy Chaz zaczął gonić Ryana po kuchni. Chaz biegał za nim wokół stołu po czym wybiegli z kuchni.

~~~

Tłumaczyła: @brooksybiebs

Rozdział niesprawdzony!

Cześć wszystkim! 

Na samym początku bardzo chciałybyśmy Was przeprosić za tak ogromne opóźnienie. 

Dodatkowo: 

SZUKAMY KOGOŚ, KTO CHCIAŁBY TŁUMACZYĆ Z NAMI TO OPOWIADANIE! 

Jeśli jesteście zainteresowane, napiszcie do nas w wiadomości prywatnej! 

Do kolejnego! 


Continue Reading

You'll Also Like

456K 13.7K 97
Theresa Murphy, singer-songwriter and rising film star, best friends with Conan Gray and Olivia Rodrigo. Charles Leclerc, Formula 1 driver for Ferrar...
444K 30.2K 45
♮Idol au ♮"I don't think I can do it." "Of course you can, I believe in you. Don't worry, okay? I'll be right here backstage fo...
690K 25.3K 100
The story is about the little girl who has 7 older brothers, honestly, 7 overprotective brothers!! It's a series by the way!!! 😂💜 my first fanfic...
505K 7.7K 83
A text story set place in the golden trio era! You are the it girl of Slytherin, the glue holding your deranged friend group together, the girl no...