Good girls... || 5SOS

By lucynotlucy

3.8K 294 98

Hej, tu 5 seconds of summer. Calum Luke Michael Ashton Ale to wiecie. Przejdźmy do rzeczy, których nie wieci... More

Wygląda jak mały buldog
TWITCAM
Inaczej będę miał brudne myśli
A jednak ze mną spałaś
Żałuję, że tu przyjechałam
Uczyńmy tę noc najpiękniejszą w naszym życiu
Twoje życie nie jest idealne, wiesz?
TWITCAM II
Ciebie zdaje się nienawidzić cały świat
To właśnie osoba, której potrzebuje
Pomyśl życzenie
Nasza rodzina była idealna

Prawie jak Dundersztyc

235 24 11
By lucynotlucy




- Clifford! – krzyknęłam, stojąc przed domem i czekając, aż czerwonowłosy raczy łaskawie ruszyć cztery litery.
A to podobno kobiety długo się przygotowują do wyjścia.
- No już idę – powiedział chłopak, wychodząc na zewnątrz.
Michael obiecał, że zabierze mnie na śniadanie za to, że ostatnio zmokłam na pikniku. Tak naprawdę nie żałowałam, że pojechałam z nim, ale darmowym śniadaniem w towarzystwie mojego idola nie pogardzę. Oczywiście pomijając fakt, że spędzam z nim i jeszcze trójką innych, równie wspaniałych ludzi wakacje.
- Na co masz ochotę? – zapytał, obejmując mnie ramieniem i prowadząc wzdłuż drogi.
- Nie wiem – powiedziałam szczerze. – Mogę zjeść nawet owsiankę, nie jestem wybredna.
- Czemu ty musisz być taka trudna? – zapytał. – Nie możesz po prostu powiedzieć, na co masz ochotę?
- Lubię niespodzianki, Mikey. – Uśmiechnęłam się, a on westchnął.
Odkąd przyjechałam, spędzając czas z Michaelem, prawie cały czas się kłócimy, a mimo to do niego zbliżyłam się najbardziej. Mila twierdzi, że mu się podobam. Uważa, że to, że będziemy razem, jest pewne, jednak nie wie, jak naprawdę wygląda nasza relacja. Może podczas tych tygodni, które tutaj spędziłam, zaczęłam czuć coś do Mike'a, ale w rzeczywistości nawet nie chciałabym, żeby między nami było coś więcej niż przyjaźń. Może ciężko to zrozumieć, bo przecież już od jakichś dwóch lat nazywam go moim mężem i nie raz wyobrażałam sobie romantyczne sceny z nami w roli głównej, ale gdy już go poznałam, zrozumiałam, że jego przyjaźń w zupełności mi wystarczy. W jego towarzystwie czułam się naprawę szczęśliwa i nie chciałam tego zmieniać, nawet jeśli wyglądało to inaczej.
- Oh, nienawidzę cię, wiesz o tym? – powiedział, lekko zaciskając ramię na mojej szyi.
- Wiem – potwierdziłam – ale wiem też, że nie możesz beze mnie żyć, M.
- To jest mój problem – przyznał. – Chyba powinienem pójść na jakiś odwyk od ciebie.
- A ja z tobą. Pamiętasz, jak pytałeś mnie, od czego jestem uzależniona? – Pokiwał głową w odpowiedzi. – Dzisiaj powiedziałabym, że od ciebie.
- Ale jak pójdziemy na odwyk razem, to jaki to będzie miało sens? – zapytał a ja się roześmiałam.
- Żaden – odpowiedziałam. – Nas nie da się rozdzielić. Jesteśmy niepokonani.
- Prawie jak Dundersztyc z Fineasza i Ferba – powiedział, a ja ponownie wybuchłam śmiechem.
- My jesteśmy lepsi. Dundek chciał zawładnąć okręgiem trzech stanów – przypomniałam. – A nasz będzie cały świat.
- Poza tym nam się to uda. Cóż, mi w pewnym sensie już się udało.
- Racja, musisz mnie wkręcić – zaśmiałam się.
- Co będziesz robić w przyszłości? – zapytał, zmieniając temat.
Wzruszyłam ramionami.
- Pójdę na studia – powiedziałam. – Matematyka na Politechnice Warszawskiej. Później pewnie nie znajdę pracy, wyjadę do Anglii, założę herbaciarnie, nie będę żyła w luksusach, ale dam radę spłacać podatki. Wyjdę za mąż, może będę miała dzieci i umrę – wyrecytowałam.
- Chwila – zaczął Mike po chwili przerwy. – Chcesz studiować Matematykę? Zwariowałaś?
- Możliwe, ale tylko ją chociaż trochę ogarniam – przyznałam.
- Skoro, chcesz iść na studia, to chyba nie tylko trochę – zauważył.
- Dobra, nie trochę. Zdałam maturę podstawową na 100%, a rozszerzoną na 80%.
- Nie masz co robić w domu? – zapytał. Jego mina była bezcenna.
- Miałam problemy. Uczyłam się, żeby zapomnieć. Może to głupie, ale miałam trochę fioła na tym punkcie. Jak się uczyłam, to nie myślałam – wytłumaczyłam. – To zastępowało mi używki.
- O czym ty mówisz, A.? – zdziwił się.
- Nie ważne. Kiedyś ci powiem – obiecałam.
- Jesteś pewna? Wiesz, że nie dam ci spokoju?
- Wiem. Jestem pewna Mike, po prostu nie jestem jeszcze gotowa, żeby komukolwiek to powiedzieć — przyznałam.
- Okay. Ale nie smuć się już — poprosił.
- To nie takie proste — szepnęłam.
- Sałatka poprawi ci humor? - zapytał, a ja się uśmiechałam.
- Zależy jaka — powiedziałam.
- Na pewno bez mięsa.
- Jak ty dobrze mnie znasz — zaśmiałam się.
To nie tak, że byłam wegetarianką. Po prostu nie lubiłam mięsa, dlatego go nie jadłam, chyba że w szczególnych wypadkach. Moja mama była przewrażliwiona na punkcie tego, że podczas wielkanocnego śniadania, trzeba choćby spróbować wszystkiego ze święconki. Oczywiście dla mnie to było śmieszne, ale mojej mamie się nie sprzeciwiało. Po prostu. To była taka niepisana zasada od zawsze.
- Wiesz, że cię kocham - powiedział czerwonowłosy, a ja posłałam mu buziaczka. - To tutaj - powiedział wskazując na jakiś lokal przy drodze.
- Byłeś tu wcześniej? - zapytałam, gdy wchodziliśmy do środka.
- Mhm - przytaknął - jeszcze zanim przyjechałyście, ty i Mila, byłem cholernie głodny i nie chciało szukać mi się Maca, więc wylądowałem tutaj. Dzisiaj od razu pomyślałem o tym miejscu.
Restauracja nie była duża i panował w niej spokój. Przy jednym ze stolików siedziała dwójka ludzi i rozmawiała szeptem.

Razem z Michaelem usiadłam przy stoliku w kącie pomieszczenia, a po chwili młoda kelnerka przyniosła nam menu. Przejrzałam je i mimowolnie się uśmiechnęłam.
- To jest jakaś sałatkarnia? - zapytałam. W karcie dań znajdowały się tylko sałatki.
- Istnieje w ogóle takie słowo? - zaśmiał się. - Nie wiem - przyznał. - Jakaś wegetariańska knajpa, w której podają tylko sałatki. Nie dla mnie, ale wiedziałem, że tobie się spodoba.
- Miałeś rację. Jest świetnie. - Posłałam mu najpiękniejszy uśmiech, na jaki umiałam się zdobyć, a on odpowiedział mi tym samym.
- Uwielbiam, jak się uśmiechasz - powiedział, przez co moje usta rozszerzyły się jeszcze bardziej.
- A twój uśmiech wygląda genialnie na zdjęciach, ale na żywo to wręcz dzieło sztuki - powiedziałam.
- Przepraszam. - Usłyszałam głos kelnerki, która podeszła do naszego stolika. - Chcecie złożyć zamówienie? - zapytała.
- Jasne - odpowiedziałam - poproszę sałatkę grecką i sok jabłkowy.
- A ty, Michael? - zwrócona się do chłopaka. No tak, to oczywiste, że zna jego imię. Nigdy się do tego nie przyzwyczaję.
- Emm... To samo, chyba... Sam nie wiem, to jest dobre? - spytał mnie, a ja potwierdziłam skinieniem głowy.
- Ser feta, oliwki, pomidor, ogórek... wymieniać dalej? - zaśmiałam się.
- Okay, może być.
- A do picia? - znów odezwała się kelnerka.
- Sok pomarańczowy.
- Okropność - skomentowałam, a Mike spojrzał na mnie z wyrzutem.
- Masz coś, do mojego gustu spożywczego, skarbie? - zapytał, a podkreślając ostatnie słowo i obejmując mnie ramieniem.
- Znalazłoby się parę rzeczy - przyznałam.
- Przepraszam, ale mogę o coś zapytać? - powiedziała dziewczyna, która wciąż stała przy stoliku.
- Chcesz autograf? Albo zdjęcie? - zapytał Mike.
- Nie, nie o to chodzi - stwierdziła nerwowo - jesteście razem? - spytała w końcu.
- Co? Nie, oczywiście, że nie - wytłumaczył chłopak. - Ledwo się znamy.
- Nie przesadzałabym. Wiem o tobie prawie wszystko - przyznałam.
- Przepraszam. - Dziewczyna się zarumieniła. - Myślałam, że to randka - dodała ciszej. - Pójdę już.
Odeszła, zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć.
- Wiesz A. - zaczął Mike, przerywając ciszę. - To najromantyczniejsza nie-randka, na jakiej byłem.
- To miłe - przyznałam. - A ty, jesteś najromantyczniejszym nie-chłopakiem, jakiego miałam....
- Blefujesz - przerwał mi.
- Nie - zaprzeczyłam. - Zabierasz mnie na spacery po parku, robisz pikniki, pływamy w deszczu, stawiasz mi śniadania... Normalnie nie-chłopaki tal nie robią - stwierdziłam.
- Bo ja jestem kimś więcej niż nie-chłopakiem - zauważył.
- Tak? - zdziwiłam się. - Więc kim?
- Przyjacielem.
Słysząc to nie mogłam powstrzymać uśmiechu, wpełzającego na moją twarz.
- Co się dzieje? – zapytał Michael.
- Nic – zaczęłam - po prostu, właśnie uświadomiłam sobie, że przyjaźnię się z Michaelem Cliffordem! - Ostatnie słowa prawie krzyknęłam, tak, że wszyscy obecni spojrzeli na mnie z pogardą, a ja nerwowo się zaśmiałam.
- Dość długo ci to zajęło - zauważył chłopak.
- Tak, tylko, no wiesz, to dla mnie takie mega dziwne, bo zawsze widziałam was tylko na zdjęciach i filmikach a teraz nagle mam spędzić z wami wakacje – mówiłam. – A wy okazaliście się normalnymi ludźmi, takimi, jak wszyscy i samym nie wiem. Chyba myślałam, że będziecie się zachowywać bardziej „gwiazdorsko" – zrobiłam cudzysłów palcami – a wy jesteście tacy zwykli. Jak ja – wydukałam, a Mike zaczął się śmiać.
- Nie mów, że zaczniesz fangirlować.
- Fangirluję, od kiedy dowiedziałam się, że tutaj przyjeżdżam – przyznałam. – Po prostu nauczyłam się to robić w duchu albo jak jestem sama.
- Możesz fangirlować przy mnie. Mnie to nie przeszkadza – powiedział i objął mnie ramieniem.
- Nie chcesz tego, Michael – zauważyłam. – Potrafię być naprawdę męcząca.
- Powiedz mi coś, czego nie wiem, A. – zaśmiał się. – Czemu nie zajmiesz się muzyką? – zmienił temat.
Wzruszyłam ramionami.
- Nigdy nawet o tym nie myślałam – przyznałam. – Chyba nie jestem zbyt dobra.
- Żartujesz sobie? Jesteś genialna. Myślisz, że dlaczego wygrałaś nasz konkurs? – zapytał.
- Nie mam pojęcia. Może to było jakieś losowanie, a ja miałam cholerne szczęście? Innej opcji nie widzę.
-To nie było losowanie – poinformował mnie chłopak. – Nawet nie wiesz, jak ciężko było to ogarnąć.
- Jak to w ogóle wyglądało? – zapytałam.
- Zatrudniliśmy setki ludzi do przeglądania tych video. Do nas trafiło sto najlepszych – po dwadzieścia pięć na każdego – oznajmił. – Twoje trafiło się Ashtonowi.
- I uznaliście, że jestem najlepsza z tej setki? Ja i Milly? – nie wierzyłam. – To jakaś abstrakcja. – Wyrzuciłam ręce w powietrze.
- No tak. Byłyście najlepsze. Wszystkie te dwadzieścia pięć dziewczyn, które słyszałem były świetne, ale żadna nie dorównywała ci głosem.
- Jasne, a ja jestem Michelle Obama – zakpiłam.
- Nie, ale jesteś Alicją Górską, a to niewiele gorzej – powiedział.
Nie mogłam się powstrzymać i zarzuciłam mu ręce na szyję.
- Nie dziwię się, że ludzie nas biorą za parę – stwierdził, ale odwzajemnił uścisk.
- Ekhm. – Usłyszałam znany mi już głos kelnerki i oderwałam się od Michaela. – Wasze zamówienie.
- Dzięki – powiedziałam, a zawstydzona kelnerka szybko uciekła na zaplecze.
- I to ma być takie dobre? – zapytał czerwonowłosy grzebiąc widelcem w sałatce. – Co robisz? – Zajrzał mi przez ramię, patrząc w ekran telefonu.
@happyblondegirl: Jestem pieprzoną szczęściarą, dlatego, że poznałam Mike'a. I nie chodzi o to, że jest idolem, tylko że jest najlepszym człowiekiem świata.

Krótszy, ale to zakończenie tak mi się podoba, że nie mogłam się zmusić, żeby coś jeszcze dopisać. Za to jest szybciej. Dodałam go dzisiaj, bo miałam taki zły dzień, a jak wstawiam rozdziały to mam taką satysfakcję, że ktoś to w ogóle czyta. Poza tym pod ostatnim od wczoraj jest już 8 gwiazdek. Niby nie dużo, ale to i tak największa ilość w najszybszym czasie dotąd.

Co myślicie o Michaelu w tym opowiadaniu? Shippujecie go z Alą, czy wolicie ich jako przyjaciół?

Czy tylko według mnie ten rozdział jest bardzo uroczy?

Komentujcie, gwiazdkujcie, motywujcie

Kocham was

Lucy


Ps. całe opowiadanie ma dopiero 5 rozdziałów, a już jest 50 gwiazdek. To chyba dobry wynik, co nie?

Ps2. Jest takie słowo "sałatkarnia"?

Ps3. Wejdźcie w link zewnętrzny!

Continue Reading

You'll Also Like

10.6K 608 34
Tony Monet, chłopak pełen życia, przyjaciół i szczęśliwych chwil. Chłopak, który od kilku tygodni zaczyna przygaszać a przy tym całe jego otoczenie...
71.3K 2.2K 132
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki, sceny 18+ ‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Angli...
181K 10.3K 131
CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ (˵ ͡° ͜ʖ ͡°˵) ZASTRZEŻENIA • Proponuje czytać wszystko po kolei aby zrozumieć niektóre wątki, rozdziały tworzą his...
17.3K 648 47
𝐓𝐡𝐞𝐨𝐝𝐨𝐫𝐚 𝐇𝐚𝐫𝐫𝐢𝐧𝐠𝐭𝐨𝐧 to postać głęboko związana z dzieciństwem Płotek z Outer Banks, która opuściła grono swoich przyjaciół bardzo d...