Faking it! [2016] | Andy Bier...

By myheroandrew

75.9K 4.5K 1.5K

Raven Blackley kilka miesięcy temu wygrała kolejną edycję amerykańskiego programu X-Factor. Teraz nagrywa swo... More

01
02
03.
04
06
07
08
09
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
someone new
Faking It 2.0???

05

3.2K 198 73
By myheroandrew

A N D Y

- Raven, śpisz? - zapytałem, wychylając głowę za drzwi pokoju, w którym dziewczyna dziś nocowała. Nie odpowiedziała, ani nie ruszyła się, więc obstawiam, że śpi. Przymknąłem drzwi i zszedłem na dół po schodach. Było naprawdę wcześnie, bo około dziesiątej. Poszedłem do kuchni, by zjeść śniadanie, ale ostatecznie zadecydowałem po prostu posiedzieć przed telewizorem i poczekać na Raven. Włączyłem telewizję i skakałem po kanałach, aż w końcu znalazłem coś, co mnie zaciekawiło. Mianowicie to był jakiś kanał z wiadomościami i plotkami raczej dla nastolatek. Na ekranie znajdowała się blondwłosa prezenterka, a obok niej wyświetlone było zdjęcie mnie i Blackley z przedwczoraj z parku.

- Młoda piosenkarka, Raven Blackley, oraz wokalista zespołu Black Veil Brides, Andy Biersack, byli widziani razem w jednym z parków w Los Angeles. Para przytulała się i widać było, że oboje są zadowoleni ze swojego towarzystwa. Czyżby szykowała nam się nowa sławna para? Na twitterze pojawiło się już mnóstwo wpisów dotyczących zakochanych, większość fanów Raven uważa, że Andy nie jest odpowiednim chłopakiem dla niej i ich związek nie przetrwa zbyt długo. Pod hashtagiem #RavenAndAndy napiszcie, co wy myślicie o tej parze! - mówiła prezenterka, a chwilę później zniknęła z ekranu.

Ciekawe, czy Ben  to oglądał. Wziąłem telefon do ręki i wyszukałem hashtagu, który wymieniła tamta blondynka. Faktycznie, było dużo wpisów typu: "dlaczego Rae jest z tym szatanem; on na pewno ją zrani, słyszałyście o jego skandalach?" i tak dalej. Prychnąłem pod nosem na te tweety. Człowiek pójdzie kilka razy na imprezę, będzie trochę pijany (no dobra, zdarzało mi się upijać do nieprzytomności, ale to nie jest tak ważne), spotka się z maksymalnie czterema dziewczynami na kilka chwil i już od razu jest uważany za kogoś tak złego, jak morderca. Poza tym to ja jestem tym najmilszym z zespołu! Zablokowałem telefon, bo nie miałem już ochoty tego czytać. Było kilka pozytywnie nastawionych do naszej dwójki razem osób, ale to było tylko jakieś czterdzieści procent. Trudno, jeszcze zobaczą, jak bardzo świetną parą będziemy. Przełączyłem na inny kanał i skończyłem, oglądając program o pandach na Animal Planet, bo naprawdę nie było nic ciekawego. Niech Raven już wstanie, błagam, nudzę się.

Prawdopodobnie mam jakieś wspaniałe i magiczne zdolności, bo chwilę później usłyszałem kroki na schodach.

- Hej, wyspałaś się? - zapytałem, kiedy dziewczyna była już blisko. Wyglądała dość śmiesznie w moich ubraniach, ale nie miała ze sobą swoich, więc nie było innego wyjścia niż spać w moim t-shircie i krótkich spodenkach, które jej sięgały do połowy łydki.

- Bardzo. A ty? - przygładziła ręką włosy i usiadła obok mnie.

- Też, jak zawsze. Chociaż ciężko było mi zasnąć ze świadomością, że za ścianą śpi tak atrakcyjna dziewczyna. - rzuciłem żartobliwie. - Idziemy na śniadanie? Umieram z głodu.

- Jasne, co proponujesz?

- Szczerze mówiąc, mam tylko płatki i mleko. Lubisz?

- Uwielbiam prawie tak bardzo jak pizzę. - uśmiechnęła się i oboje skierowaliśmy się do kuchni. Wyjąłem z szafki dwie miski, łyżki, płatki i mleko z lodówki, a Raven usiadła przy stole. Dołączyłem do niej i podałem jej potrzebne rzeczy, żeby nałożyła sobie jedzenia, następnie zrobiłem to samo.

- Smacznego. - powiedziała, kiedy zaczęliśmy jeść.

- Wzajemnie. - odpowiedziałem, przenosząc wzrok z miski na dziewczynę. - Śmiesznie wyglądasz w moich rzeczach. Gdzie byłaś, kiedy rozdawali wzrost? - zażartowałem. Dzisiaj mam zaskakująco dobry humor.

- Ja wtedy stałam w kolejce po atrakcyjność. - odpowiedziała, chyba również żartując, chociaż ja uważam to za prawdę.

- No tak, faktycznie. - powiedziałem i resztę posiłku zjedliśmy w ciszy. Chyba czas pomyśleć nad tym, co powinniśmy dzisiaj robić. - Masz pomysł na to, co będziemy dzisiaj robić? I w ogóle byliśmy w wiadomościach pół godziny temu.

- Cokolwiek chcesz, możemy iść na te lody, na które mieliśmy pójść przedwczoraj.

- Zawsze chętnie. Później możemy poimprowizować. - powiedziałem, wstając z krzesła i odłożyłem naczynia do zlewu.

- W porządku, ale najpierw musimy pojechać do mnie, żebym się przygotowała. Nie mogę chodzić w miejsca publiczne bez tego całego makijażu i tak dalej, bo to "może nagiąć mój wizerunek". - nakreśliła cudzysłów w powietrzu. - Nie wiem, co ma makijaż do wizerunku muzyka, ale niech będzie. Idę się przebrać w moje rzeczy i w miarę doprowadzić do porządku.

- Szkoda, naprawdę lubię ten widok. - uśmiechnąłem się. - Idę z tobą, bo ja też raczej nie wyjdę z domu w piżamie. I powinnaś to docenić, bo specjalnie dla ciebie ubrałem piżamę. Zazwyczaj śpię w samych bokserkach, ewentualnie bez. Chyba czas to zmienić, bo wczoraj właśnie tak spałem, a rano Jinxx wleciał mi do pokoju.

- Czy to będzie złe, jeśli powiem, że nie musiałeś tego robić? - zapytała, idąc przede mną na schodach i odwróciła się do mnie.

- Czy to będzie złe, jeśli powiem, że w tej chwili żałuję, że jesteś w moich spodniach? - zapytałem, patrząc jej w oczy.

- Co? - zatrzymała się.

- No co, gdybyś miała swoje obcisłe spodnie, miałbym ciekawsze widoki. - uśmiechnąłem się, starając się wyglądać pedofilsko, sam nie wiem czemu.

- W takim razie ja się cieszę, że nie mam na sobie swoich spodni. - odpowiedziała się i poszła do pokoju, w którym spała po swoje rzeczy. Ja również poszedłem do swojego pokoju i próbowałem wybrać jakieś ubrania. W końcu, po zaskakująco długich przemyśleniach, wybrałem koszulkę Misfits i czarne rurki, tym razem bez dziur na kolanach. Odwiedziłem łazienkę, by poprawić włosy i umyć zęby, a później wyszedłem z pokoju i złożyłem wizytę w pokoju gościnnym, czyli tym, w którym jest Raven.

- Gotowa? - zapytałem, wchodząc do pomieszczenia. Mam naprawdę dobre wyczucie czasu, bo akurat stała w samym staniku. - Cholera, wybrałem niezły moment.

- Ej! Możesz coś dla mnie zrobić? - zapytała, ubierając szybko biały t-shirt. - Zamknij drzwi od drugiej strony, dziękuję.

Skinąłem głową i wyszedłem, żeby zamknąć te drzwi od zewnątrz i wtedy dotarło do mnie, że dałem się nabrać. Wykorzystam to kiedyś na chłopakach, zdecydowanie. Oparłem się o ścianę i wyciągnąłem telefon, by poprzeglądać wiadomości od fanów na twitterze.

- Możemy jechać. - oznajmiła mi kilka minut później Raven, wychodząc z pokoju. Schowałem urządzenie do kieszeni i zbiegłem po schodach za dziewczyną, przy okazji łapiąc skórzaną kurtkę z wieszaka. Szybko ubraliśmy buty i moment później byliśmy już w moim aucie.

- Ta płyta jest lepsza niż moje życie. - skomentowała Raven, mówiąc o aktualnie odtwarzanej płycie My Chemical Romance.

- Nie mogę zaprzeczyć. Zwłaszcza "Bulletproof Heart". Uwielbiam to. Spotkałem kilka  razy Gerarda, to jeden z moich ulubionych ludzi. Świetny facet. - powiedziałem, odwracając głowę do Blackley. Zmieniłem bieg i kontynuowałem. - A słuchasz Falling In Reverse?

- Wielbię ich. Wydawają się być fajnymi osobami. Mam rację? - zapytała, lekko się uśmiechając.

- I to jak! Ronnie to jeden z moich lepszych przyjaciół, mogę was kiedyś poznać.

###

- Mogę tu zostać na zawsze? - zapytałem, leżąc na łóżku Raven. - Masz najbardziej wygodne łóżko na świecie. Może po prostu rzucimy te plany i zostaniemy cały dzień w łóżku?

- Nie, Andy. Zaproszę cię jeszcze kiedyś do mojego łóżka, ale póki co mamy coś do zrobienia. - mówiła blondynka, malując rzęsy. - To nie miało tak zabrzmieć.

- Ciekawa propozycja, chętnie skorzystam. - powiedziałem, chcąc poruszyć brwiami, ale ona i tak mnie nie widziała.

- Jednak zastanowię się, czy zaprosić cię do mojego łóżka.

- A co do dzisiejszego wyjścia, wiesz, że musimy już zrobić coś więcej? - zapytałem, przekładając się na brzuch. Oparłem głowę na pięściach i mówiłem dalej. - Jesteś gotowa na najlepszy pocałunek swojego życia?

- Przecież nie będę się całować z Jakiem. - odpowiedziała, uśmiechając się pod nosem.

- Ty okrutna kobieto, przez ciebie będę miał kompleks Jake'owy. - mruknąłem.

- Tylko żartowałam. Z ręką na sercu mogę przyznać, że ciebie lubię najbardziej.

- Co z tego, że mnie lubisz najbardziej, skoro Jake'a kochasz. - mamrotałem dalej, brzmiąc prawie jak obrażony dzieciak. Cóż, nie mam zamiaru się obrażać, ale jestem ciekawy, co powie dalej. Raven odłożyła tusz do rzęs, podeszła do łóżka i usiadła obok mnie.

- Kocham cię bardziej niż Jake'a, jesteś już szczęśliwy? - zapytała, dotykając delikatnie mojej dłoni.

- Już prawie. - powiedziałem, spoglądając na nią. - Jeszcze buziak i pomyślę, nad przebaczeniem ci.

Raven przewróciła oczami, uśmiechając się i mruknęła cicho coś w stylu "jak dziecko", ale nie zrozumiałem dokładnie. Dała mi szybkiego buziaka w policzek, zostawiając na nim lekki ślad różowej szminki.

- Nie taki. - skarciłem ją, a ona na ostro na mnie spojrzała. - Nie chcesz poćwiczyć przed całowaniem mnie publicznie?

- Nie trzeba, musisz poczekać, wybacz. - powiedziała i chciała już wrócić do malowania się, ale przytrzymałem ją za nadgarstek.

- Niech ci będzie, ale najpierw chcę jeszcze jednego buziaka. - spojrzałem na nią, ale Rave nie wyglądała, jakby miała zamiar spełnić moje życzenie. - Chciałaś, żebym był szczęśliwy, nie?

Blackley westchnęła, ale usiadła na łóżku i powtórzyła swoją czynność. Jednak tym razem odwróciłem twarz tak, by zamiast w policzek trafiła w moje usta. Uśmiechnąłem się do siebie, bo w tym momencie byłem naprawdę zadowolony. Nie tylko z tego, ale i ogólnie z tego dnia. Póki co mijał bardzo dobrze.

- Dziękuję, teraz możesz wrócić do malowania się. - wyszczerzyłem się, a Raven wstała i wróciła do robiena makijażu. - Może ci pomóc? Myślę, że nieźle wyglądałabyś z makijażem a'la Andy Six.

- Może kiedyś, ale skoro tak cię ciągnie do pomocy, możesz mi wybrać ubrania. - powiedziała, nie odrywając się od rysowania kreski na powiece. - Tylko się pośpiesz, zaraz skończę. I nie wystrasz się tego, co tam znajdziesz, bo niestety, ale to nie ja kupuję większość tych ubrań.

Z wielkim bólem serca podniosłem się z łóżka i podszedłem do szafy, gdzie przeważały fiolet, róż i biel. Było też mnóstwo wzorów, od niektórych można było dostać oczopląsu. Jak miałem problem z wyborem swoich ubrań, tak teraz mam dziesięć tysięcy razy większy problem. Jednak czas goni i wreszcie wybrałem jasnoróżowe szorty, top w kwiatki i kurtkę z jasnego jeansu.

- Może być? - zapytałem Raven. Ona spojrzała w moją stronę i pokiwała głową.

- Może być. - powiedziała, odbierając ode mnie rzeczy i poszła do łazienki. - Jeszcze minuta i możemy wychodzić.

Skinąłem głową i ponownie rozłożyłem się na łóżku dziewczyny. Przytuliłem się do poduszki i przymknąłem na chwilę oczy, by było jeszcze przyjemniej.

- Możemy iść. - powiedziała Blackley jakiś czas później. - Andy, chodź, idziemy na lody.

Zdecydowanie mnie tym przekonała. Jak na komendę zerwałem się z łóżka i stanąłem obok drzwi. Złapałem dłoń Raven i ruszyłem z nią na dół. Oboje założyliśmy buty i kilka minut później byliśmy w drodze do lodziarni.

- Tu nigdy nie ma gdzie zaparkować. - warknąłem, zdenerwowany faktem, że nie ma ani jednego wolnego miejsca.

- Spokojnie, na pewno się coś znajdzie. - powiedziała spokojnym głosem Blackley. I faktycznie się znalazło, ale dopiero przy piątym okrążeniu tej samej ulicy. Ale lepiej tak niż wcale.

Wysiedliśmy z samochodu i objąłem ramieniem Raven, po czym skierowaliśmy się do budki z lodami niedaleko. To było tylko jakieś pięć minut drogi, które przegadaliśmy o kotach.

- Miałem dwa koty, ale Juliet je wzięła, bo ja nie zawsze jestem w domu, żeby się nimi opiekować. - powiedziałem, uśmiechając się na wspomnienie mojego Crowa.

- Ja miałam tylko rybki. Przeżyły dwa  dni, a później wyprawiłam im pogrzeb. - wzruszyła ramionami Raven.

- Jaki smak lodów chcesz? - zapytałem, kiedy zatrzymaliśmy się przed budką.

###

- Ej, mam pomysł - zaczęła Raven trochę ponad godzinę później, kiedy po prostu siedzieliśmy na trawie w parku. - co sądzisz o tym, by wypożyczyć deskorolki?

- Dobry pomysł, ale ja nie umiem jeździć. - powiedziałem, podpierając jedną ręką głowę.

- Nauczę cię, nic trudnego. - wzruszyła ramionami. - No chodź, będzie fajnie!

- Jasne, wszystko dla mojej dziewczyny. - uśmiechnąłem się. Tak oto w trochę ponad tydzień zmieniłem się z niewyżytego imprezowicza w idealnego chłopaka, oczywiście dla umowy. Fakt faktem, że lubię Raven, ale znam ją trzy dni i to niemożliwe, żebym nazywał ją swoją dziewczyną na serio. Poza tym my wcale nie musimy się lubić, jednak nie mogę powiedzieć, że to nie ułatwia sprawy. - Ale to chyba powinno być odwrotnie, w końcu to ja tu jestem facetem,  a to facet zawsze uczy swoją dziewczynę jeździć na deskorolce albo podobnych rzeczy.

- Cóż, mogę przejąć na chwilę tę rolę. - powiedziała, śmiejąc się. Następnie wstała i odwróciła się w stronę jakiejś małej wypożyczalni. Naśladując męski głos, dodała. - Poczekaj tu na mnie chwilę, moja dziewczyno!

Pokazałem jej kciuk uniesiony w górę i usiadłem po turecku, oglądając ludzi dookoła. Zauważyłem  dwie nastolatki, wpatrujące się we mnie i rozmawiające gorączkowo o czymś. Możliwe, że o mnie. Pomachałem im, czekając aż zareagują i kiedy jedna z nich podskoczyła, jak mniemam z radości, gestem zaprosiłem je, by się do mnie przysiadły na chwilę. Sądząc po ich koszulkach były fankami Black Veil Brides, a ja lubię spotykać fanów, więc czemu nie?

- Cześć, dziewczyny. - powiedziałem, kiedy już były blisko mnie. - Jak macie na imię?

- Ivy, a ona to Zoe. - powiedziała jedna z nich, niższa. - Możemy zrobić sobie z tobą zdjęcie?

- Jasne, z chęcią. - odpowiedziałem, pozując z nimi do selfie. Uśmiechnąłem się szeroko, a kiedy Ivy zrobiła już zdjęcie, wróciłem na swoje poprzednie miejsce i porozmawiałem z nimi jeszcze chwilę.

- Co tutaj robisz? Nigdy cię tu nie widziałyśmy. - zapytała wyższa, czyli Zoe, cały czas się uśmiechając. Odwzajemniłem jej uśmiech.

- Czekam na moją dziewczynę, zaraz powinna wrócić stamtąd. - wskazałem dłonią na wypożyczalnię po drugiej stronie ulicy.

- W zasadzie to już wróciłam. - usłyszałem za plecami głos Raven. Odwróciłem głowę do tyłu, uśmiechając się do dziewczyny. - Cześć. - powiedziała  do moich fanek, uśmiechając się do nich.

- Widzisz, mówiłam, że oni naprawdę są razem! - pisnęła jedna do drugiej. - Chodź, idziemy, nie przeszkadzajmy już Andy'emu i Raven. Miło było was spotkać!

Chwilę później obie dziewczyny zniknęły w innej części parku, a ja podniosłem się z ziemi i złożyłem na ustach Blackley szybki pocałunek. Ot, zwykłe cmoknięcie. Złapałem jej wolną dłoń i powoli szliśmy na chodnik, gdzie mogliśmy jeździć na deskorolce, którą wypożyczyła. Wzięła tylko jedną, bo ja i tak nie umiem jeździć, więc możemy robić to razem, zaraz po tym kiedy w miarę załapię, o co chodzi. Odłożyła pojazd na gładki beton i stanęła oboma stopami na desce.

- Okej, nie mam pojęcia, jak cię nauczyć. Na początek ja się przejadę, a ty obserwuj co i jak, w porządku? - zapytała, trzymając moje ramiona, bo trochę się chwiała. Wcale mnie to nie dziwi, stanie na deskorolce w bezruchu nie jest tak łatwe, jak sama jazda.

- W porządku, tylko mi nie ucieknij! - powiedziałem, dawając dziewczynie jeszcze jednego krótkiego buziaka. Chwilę później dość szybko odjechała. Cóż, to wydaje się nie być takie trudne. Droga powrotna do mnie zajęła Raven nie więcej niż dwie minuty, a kiedy już była obok mnie, zeskoczyła z deski i przysunęła ją do mnie, mówiąc, że teraz moja kolej. Postawiłem jedną nogę na pojeździe, ale gdy chciałem zrobić to samo z drugą, deskorolka odjechała, a ja ledwo uratowałem się przed upadkiem. Raven przewróciła oczami, i śmiejąc się, powiedziała:

- Mam cię trzymać?

Pokiwałem głową, a ona złapała moje przedramię i pomogła mi stanąć na tej przeklętej deskorolce. Dla pozostałych osób przebywających w parku musiało to wyglądać śmiesznie, bo w końcu drobniutka dziewczyna o dobre dwadzieścia pięć centymetrów niższa i około trzydzieści kilogramów lżejsza niż ja pomogła mi stanąć na zwykłej desce, co nie jest wybitnym wyczynem. Ale kto by się tym martwił?

- Teraz po prostu się odepchnij. - powiedziała Blackley, wciąż trzymając moją rękę.

- A jak spadnę? - zapytałem, bo nie  chcę po raz kolejny czegoś złamać.

- Nie spadniesz. A nawet jeśli, to tylko niecałe dziesięć centymetrów, nic ci się nie stanie.  - uspokoiła mnie. - Dasz radę, Andy.

Prawdopodobnie pokierowałem się powiedzeniem "raz się żyje", bo odepchnąłem się lewą stopą i, jakimś cudem, przeżyłem i nic sobie nie zrobiłem. To naprawdę łatwe. Odepchnąłem się jeszcze raz i kolejne kilka razy, aż w końcu się rozpędziłem do przewrotnej szybkości, czytaj jakieś dwa kilometry na godzinę. Czuć sarkazm?

Raven puściła moje ramię, a ja po raz kolejny próbowałem się rozpędzić, co wreszcie mi się udało. Ach, ten wiatr we włosach! I wszystko było pięknie, dopóki jakiś dzieciak nie wszedł mi w drogę, a ja w desperackiej próbie nierozjechania go po prostu postanowiłem spaść, bo naprawdę nie chciałem mieć trzylatka na sumieniu.

- Wszystko w porządku? - zapytała mnie Rave, podbiegając do mnie.

- W jak najlepszym. Przejedziemy się teraz razem? - odparłem, wstając i otrzepując tyłek. Poprawiłem jeszcze koszulkę i łapiąc dziewczynę w talii, podniosłem ją i postawiłem na deskorolce. Stanąłem za nią i objąłem ją w pasie obiema rękami, po czym odepchnąłem nas lekko. Kilkanaście sekund później jechaliśmy już dużo szybciej i było naprawdę przyjemnie.

- Szybko się uczysz. - powiedziała Raven, odwracając lekko twarz w moją stronę, dzięki czemu widziałem teraz jej lewy profil.

- Wrodzony talent. - powiedziałem, składając na jej policzku pocałunek, na co ona uśmiechnęła się.

Kolejną godzinę spędziliśmy, jeżdżąc na tej deskorolce, aż w końcu postanowiliśmy zmienić zajęcie, bo nas oboje zaczęły boleć nogi, a ja poczułem potrzebę zapalenia, więc poszedłem odnieść deskorolkę do wypożyczalni i przy okazji wpaść do kiosku obok po fajki, tymczasem Blackley usiadła na ławce w parku. Szybko załatwiłem obie sprawy i włożyłem papierosa do ust, podpalając go i powolnym krokiem szedłem z powrotem do dziewczyny. Kiedy byłem już jakieś dziesięć metrów od niej, wyrzuciłem używkę i zdeptałem ją czubkiem buta, po czym zakradłem się do Blackley od tyłu i zasłaniając jej oczy, zapytałem:

- Zgadnij, kto to?

- Zgaduję, że to mój chłopak, czytaj Andy Biersack. Co wygrałam za dobrą odpowiedź?

- Niech no się zastanowię. - powiedziałem, siadając obok niej. - Mogę cię zanieść do samochodu.

Raven wstała z ławki, a ja zrobiłem to samo i już miałem się odwrócić, by mogła wskoczyć na moje plecy, jednak kątem oka zauważyłem flesz. Nachyliłem się do dziewczyny, by móc szepnąć jej na ucho o paparazzi niedaleko i zaraz po tym ją pocałowałem, jednak nie tak, jak zrobiłem to wcześniej. Tym razem to nie było takie szybkie cmoknięcie, tylko prawdziwy (po części, bo przecież jesteśmy związani tylko umową) pocałunek, który trwał dłużej niż ułamek sekundy. Dużo dłużej.

- No, to teraz wskakuj. - powiedziałem, kiedy już się od siebie oderwaliśmy. Blackley bez mówienia czegokolwiek wskoczyła mi na plecy i złapała za ramiona, a ja trzymałem jej uda. - Ty w ogóle coś jesz? Jesteś leciutka.

- I to ile. - odpowiedziała, przytulając się bardziej do mnie.

- W takim razie teraz skoczymy na obiad.


dzisiaj rekordowo długi rozdział. podoba się?

tradycyjnie zapraszam do komentowania :)

dzięki wszystkim za wszystko, miłego dnia i do następnej soboty!

Continue Reading

You'll Also Like

36.1K 2.1K 30
Emily i Dick na pierwszy rzut oka wyglądają na normalnych nastolatków, ale gdy słońce zachodzi, a na niebie pojawia się księżyc i przestępcy wychodzą...
669K 2K 31
Oneshots 18+!! Nic, co tu zawarte, nie jest prawdziwe Pojawiają się lesbian, ale gay raczej nie. Czytasz na własną odpowiedzialność. Zapraszam.
72.6K 3.7K 125
Zawsze twierdziliście, że jeden dzień nie może wywrócić czyjegoś życia do góry nogami? No więc się mylicie. Zwyczajne listopadowe popołudnie mogłoby...
62.9K 2.1K 122
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki, sceny 18+ ‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Angli...