Wyszłam z taksówki,wzięłam swoją gitarę i walizki,i zapukałam do drzwi.Otworzył mi je chłopak o brązowych włosach i brązowych oczach,cała moja rodzina oprócz mnie ma brązowe oczy,a ja mam czerwone.Był to mój starszy brat do którego przyjechałam po śmierci rodziców.
-Hejka Kassi,to wszystko?-Wziął moje walizki i prowadził mnie do mojego pokoju,który jest na drugim piętrze.-Masz własną łazienkę i pokój.-Otworzył drzwi i zobaczyłam czarne meble,i czerwone ściany,uwielbiałam takie kolory.Odwróciłam się i przytuliła Edwina.
-Spokojnie,bo mnie udusisz.Widziałaś szkole tu nie daleko,będziesz do niej chodzić.Nazywa się Słodki Amors,jutro jest rozpoczęcie roku o 10:30.-Nagle usłyszeliśmy burczenie w brzuchu brata.
-Wiem,siostra,że jesteś zmęczona,ale...-Przerwałam mu i powiedziałam.
-Dobrze ugotuję ci spaghetti-Zeszłam do kuchni i zaczęłam robić obiad.
-Powiedz mi,czy jak przejdę się przez park dojdę szybciej do szkoły?-Zapytałam i podałam mu talerz z spaghetti.
-Tak,a u siebie w biurku,masz tam potrzebne papiery.Ja już idę spać pa-Pożegnałam się,pozmywałam i również poszłam spać.
Wstałam o 9:50,wzięłam prysznic,ubrałam białą sukienkę,spakowałam papiery i zeszłam na dół.Zjadłam śniadanie,spojrzałam na zegarek była 10:00,brat wyszedł wcześniej,więc wzięłam torbę z rzeczami narzuciłam czarną,skórzaną kurtkę i zamknęłam dom.Szłam spokojnie przez park,po chwili usłyszałam jak ktoś woła"Demon,nie",a później leżałam na ziemi.przygnieciona owczarkiem niemieckim.Zaczął mnie lizać,podrapałam go pod pyszczkiem i zeszedł ze mnie.Nie wiem czemu,ale każde psy tak robiły.Podniosłam się do pozycji siedzącej i szukałam kto jest właścicielem tego psa,nie zważałam na brudną z przodu sukienkę.Znalazłam tylko Kastiel Sherewd,rozglądałam się za jego właścicielem,zauważyłam tylko chłopaka siedzącego na ławce ze smyczą,chyba był smutny.Wzięłam Demona za obroże i podeszłam do chłopaka.
-Hej,to twój pies?-Zapytałam chłopaka z czerwonymi włosami,podniósł głowę,gdy zauważył psa myślałam,że wyjdzie z siebie ze szczęścia.
-Demon,nie możesz tak uciekać.-Zganił psa,ale przytulił go.-Jak go znalazłaś.-Zwrócił się do mnie i spojrzał mi w oczy,nie lubiłam,kiedy się tak w nie patrzyli,później zaczynały się dziwne pytania.Za to on miał piękne czekoladowe,oraz piękny głos.
-Chyba mu się spodobałam i skoczył na mnie.-Uśmiechnęłam się i on też.
-Jestem Kastiel i przepraszam,że Demon ci zniszczył sukienkę.-Machnęłam na to ręką i wyciągnęłam scyzoryk z nożem.
-Spokojnie to,że mój pies zniszyczył ci sukinkę nie znaczy,że masz się zabiać.-Co za idiota.
-Nie zabiję się za taką błahostkę tylko ode tnę brudne miejsca.A tak w ogóle to jestem Kassina.-Usiadłam na ławce i obcinałam brudne miejsa z przodu.Gdy skończyłam,wyrzuciłam resztki i spojrzałam na zegarek,była 10:15
-Muszę iść na rozpoczęcie roku,mam może jeszcze się spotkamy.-Pożegnałam się i pobiegłam w stronę szkoły.Weszłam na do szkoły miałam jeszcze 10 minut.Zapukałam do drzwi,gdzie była tabliczka pokój gospodarzy.
-Dzień dobry,miałam się zobaczyć z Natanielem,to ty?-Zapytałam najgrzeczniej jak umiałam.
-Tak to ja,jesteś nową uczennicą, Kassina,tak?-Powiedział chłopak o blond włosach i niebieskich oczach.
-Tak,przyniosłam ci potrzebne dokumenty,zdjęcie i opłatę.-Podałam mu wszystko,a on zabierając rzeczy,które mu dałam,spojrzał mi w oczy.
-Twoja klasa to 1c i po apelu masz iść do 26 sali,i masz tu klucze do szafki.-Pokiwałam twierdząco głową i wyszłam z pokoju.Szłam korytarzem na dziedziniec,ale wpadłam na dziewczynę o białych włosach i złotych oczach.
-Przepraszam nie zauważyłam cię-Podałam jej rękę,aby wstała.
-To ja przepraszam nie patrzyłam gdzie idę,jestem Rozalia,a ty?
-Jestem Kassina,ale dla przyjaciół Kassi-Przywitałam się.
-Pewnie nie dawno tu przyszłaś,chodź poznasz innych.-Zanim zdążyłam odpowiedzieć cokolwiek,złapała mnie za nadgarstek i chodziłyśmy po całej szkole.Poznałam Iris,Kim,Melanię,Violettę,ale też Lysandra,Kentina. W końcu Rozalia mnie puściła,więc mogłam pójść na dziedziniec.Usiadłam na wolnej ławce i pogłębiałam się w moich myślach.Nagle,ktoś zasłonił mi oczy.
-Zgadnij kto?-Zapytał mnie bardzo miły głos.
-Hmm....Kastiel?-Zabrałam ręce z oczu i odwróciłam się.Wiedziałam,że był to Kastiel.
-Widać,znowu się spotykamy.-Uśmiechnął się łobuzersko.Po chwili zadzwonił dzwonek i poszliśmy na apel było jak zawsze nudno.Rozmawiałam z Kastielem,kiedy dyra coś gadała.Usłyszałam,że możemy iść i wyszłam od razu.Weszłam do klasy i usiadłam w przed ostatniej ławce ze mną usiadła Roza.Gdy wszyscy zajęli miejsca, do klasy wszedł nauczyciel.Zapisałam plan lekcji i patrzyłam w okno.Dzwonek zadzwonił i jako pierwsza wybiegłam z kasy.Na dziedzińcu zwolniłam kroku.Przy bramie czekał na mnie Edwin oparty o swój samochód.
-Hej co tam,braciszku?-Zapytałam podchodząc do niego.
-Nudno jak zawsze,a u ciebie,poznałaś kogoś?
-Tak,sporo osób.-Odpowiedziałam w siadając do samochodu.Jechaliśmy słuchając naszego ulubionego zespołu.Nagle brat ściszył muzykę.
-Hej widziałem,że przywiozłaś gitarę elektryczną,może jak będziemy w domu zagrasz mi coś?-Zapytał,widać było w coś tym dziwnego.
-Dobra,ale jaki jest haczyk?-Prosto z mostu.
-Jeśli będziesz dobra,to mam prośbę-A jednak.
-Jaką?-Zaciekawiło mnie to.
-Wiesz,gram od czasu do czasu z moim zespołem w barach,mamy nie długo występ,ale gitarzysta złamał rękę,więc może byś zastąpiła jego miejsce na jakiś czas.-Chociaż patrzył na drogę i tak widziałam te szczenięce oczy.
-W sumie może być.-Uśmiechnął się.Jechaliśmy jeszcze chwilę i weszliśmy do domu.Na początku zrobiłam nam obiad,zjedliśmy i poszliśmy do mojego pokoju.
-No graj co tylko chcesz.-Popędzał mnie brat,wzięłam gitarę,spojrzałam na zegarek 20:00."Może nikogo nie obudzę" pomyślałam i zaczęłam grać jedną z piosenek,które znałam bratu szczęka opadła.Gdy skończyłam powiedział.
-Gdzie ty się podziewałaś dziewczyno,jesteś lepsza od naszego gitarzysty,jutro jest próba o 16:00 w parku nad stawem.Przyjdziesz,albo zaciągnę cię tam siłą.-No tak to mój brat.
-Dobra przyjdę,a teraz idź,bo chcę się przebrać.-Posłusznie wyszedł,ja przebrałam się i poszłam spać.
Następnego ranka obudziłam się o 7:00,wygramoliłam się z łóżka,wykonałam poranne czyności i ubrałam się w getry,bluzkę i skórzaną kurtkę.Poszłam obudzić brata,weszłam do jego pokoju,a ten spał w najlepsze.Podeszłam cicho na palach i policzyłam się nad jego uchem.
-Po butka!!!-Krzyknęłam,on spad z łóżka z zaskoczenia.
-Kobieto,chcesz,żebym o głuchnął-Wstał z podłogi i popatrzył na mnie.
-Jest 7:20 a ty masz na 8:00 z tego co wiem.-Nagle ożył i zaczął się ubierać,więc wyszłam i poszłam do kuchni zrobić drugie śniadanie dla nas.Wyszłam z kuchni, Edwin zbiegał ze schodów.Rzuciłam mu kanapki,on złapał pocałował mnie w policzek w podziękowaniu i wybiegł z domu.Spojrzałam na zegarek była 7:30,więc też wyszłam.W szkole spotkałam Rozalię,Lysandra i Kastiela.
-Hejka,co tam?-Zapytałam ich.
-Nic ciekawego,tylko Kastiel ciągle nawija jak ktoś ekstra grał wczoraj wieczorem na gitarze elektrycznej.-Odpowiedziała mi Roza.
-Hej to jest ciekawe ja,Lys i Nataniel potrzebujemy kogoś takiego.-Wtrącił Kastiel.
-Poczekaj,czy ty słyszałeś tą muzykę o 20:00?-Zwróciłam się do Kasa.
-No tak czemu pytasz?
-Bo osoba którą wczoraj słyszałeś jest niedaleko.-Uśmiechnęłam się łobuzersko.
-Naprawdę!.Gdzie?-Rozglądał się na boki.Złapałam go za pod brudek i skierowałam jego wzrok na sobie.
-Patrzysz na nią.
-To ty?-Pokiwałam twierdząco głową.
-Grałam,bo brat sprawdzał czy nadaję się na tym czasową gitarzystkę.-Wyjaśniłam i wtedy zadzwonił dzwonek.Lekcje mijały szybko na przerwach gadałam z Kasem,Rozą i Lysem.Skończyły się zajęcia była 15:40,wybiegłam ze szkoły,ale ktoś mnie złapał za ramię i odwróci.
-Gdzie się tak śpieszysz?-Zapytał złośliwie Kas.
-Na próbę,a co?-Odpowiedziałam.
-Chciałem,cię zaprosić na moją,Lysa i Nataniela próbę.
-Może,kiedy indziej,muszę lecieć do zobaczenia.-Pożegnałam się i pobiegłam do domu. Wziełam gitarę,struny,notatnik,ołówek i pobiegłam do parku.Przy jeziorze byłam równo z czasem.
-Hej Kassi,chodź do nas-Wołali mnie chłopcy.
-Hej Krystian,Daniel,Edwin.-Przywitałam się.
-No,no ile my cię nie widzieliśmy.Ale najpierw pokaż co umiesz.-Wyciągnęłam gitarę z futerału i spytałam.
-Jakieś specjalne życzenia czy to co chcę.
-To co chcesz.-Nałożyłam gitarę i zaczęłam grę.Grałam bardzo ostro,a chłopakom szczęki opadły.Skończyłam i zaczęli mi bić brawo.
-Grasz z nami przy najbliższym występie.-Ucieszyłam się,że im się spodobałam.
-Ale nie mamy tekstu.-Oznajmił Edwin.-Znaczy coś mamy,ale nie wiemy jak to złączyć w całość.
-Pokażcie co macie,może wam pomogę-Schowałam gitarę i usiadłam koło chłopaków. Spojrzałam na ich teksty,nie które kawałki były dobre,ale reszta nie miała sensu.Wyjęłam swój notatnik i łączyłam moje "ala piosenki" i ich teksty.Czułam wzrok chłopców na sobie.Gdy połączyłam wszystkie słowa,rzuciłam na środek kartkę z słowami,chłopcy wzięli ją i czytali uważnie.
-Słowa są,muszę wiedzieć,kto zaśpiewa tekst,a kto na czym gra.-Powiedziałam.
-Ja gram na klawiszach,Krystian na perkusji,a Daniel śpiewa.-Wytłumaczył mój brat.
-Dobra próby będą tak jak zwykle,ale po 2 godziny.-Wytłumaczyłam.
-Okej zaczynajmy,pisać nuty.-Stwierdził Edwin i zaczęła się praca.Po godzinie mieliśmy muzykę i słowa.Pożegnałam się z Krystianem i Danielem,i wróciłam z bratem do domu.Od razu poszłam do kuchni zrobić obiad.Otworzyłam lodówkę,świeciła pustkami.
-Edwin idę do sklepu,po coś na obiad.-Wzięłam kurtkę,pieniądze,torbę i poszłam do sklepu.Kupiłam wszystko co potrzebne i podeszłam do kasy.
-Dobry wieczór.-Powiedział znany mi głos.Był to Nataniel.
-Cześć Nat,nie wiedziałam,że tu pracujesz.-Wyłożyłam produkty na taśmę.
-Hej Kassi, możesz na mnie poczekać,muszę ci coś powiedzieć.-Pokiwałam twierdząco,spakowałam zakupy i czekałam przed sklepem.Po 15 minutach wyszedł z niego Nataniel.
-To co, idziemy?-Zapytałam.Przytaknął i poszliśmy.
-Posłuchaj,czy możesz nie mówić o tym,że pracuję w sklepie?
-Jasne,ale czemu się tego wstydzisz?-Nie rozumiałam tego kompletnie.
-Widzisz,moja rodzina jest bogata,ale ja czuję,że ich obciążam,więc pracuję,aby dołożyć się do rachunków.-Ja też o tym myślałam,aby dołożyć się do rachunków.
-To miłe,że pomagasz rodzicom,a wiesz czy są w tym sklepie jeszcze jakieś wolne miejsca?
-Nie niestety już nie ma wolnych miejsc-Odpowiedział smutno.
-Nie szkodzi,sama czegoś poszukam.-Później gadaliśmy całą drogę,aż odprowadził mnie pod sam dom.Pożegnaliśmy się i weszłam do domu.
-Jestem idę zrobić obiad.-Krzyknęłam i zabrałam się za obiad.
-Kassina,gdzieś ty była tak długo,ja tu umieram z głodu.-Odparł Edwin.
-Nie braciszku nic mi nie jest dzięki,że pytasz-Czasami nie wiem co mam zrobić z nim.
-A tak po za tym,co ty na to,żebym znalazła jakąś pracę.-Może się zgodzi.
-Jeśli będziesz dała radę pracować i uczyć się to możesz.-Podałam obiad i przytuliłam brata.Szybko zjedliśmy i poszliśmy do siebie.Usiadłam do komputera i szukałam ogłoszeń pracy,znalazłam jako barmanka w weekendy.Pójdę juto tam i zobaczy się.
Wstałam o 8:00,ubrałam się,zjadłam śniadanie i wyszłam.Lekcje mijał szybko,po skończonych zajęciach,poszłam do klubu,gdzie miałam pracować.Szybko go znalazłam,weszłam i podeszłam do chłopaka za barem.
-Dzień dobry jestem Kassina w sprawie ogłoszenia.-Przywitałam się.
-Cześć jestem Kamil,to jest mój bar,mówisz,że chcesz u mnie być barmanką-Pokiwałam twierdząco głową.-To nie jest nic trudnego,musisz tylko nalewać piwa i od czasu do czasu podawać fajki,poradzisz sobie.Musisz tylko się trochę seksownie ubrać-Nie wydawało się to trudne.
-To od kiedy mogę zacząć?-Zapytałam.
-Od tej soboty o 19:00 możesz przyjść?-Pokiwałam głową,pożegnałam się i poszłam do domu.Szybko doszłam do domu.
-Edwin mam pracę.-Krzyknęłam wchodząc do domu.
-Jaką,gdzie?-Mówił oglądając telewizor w salonie.
-Będę barmanką w barze nie daleko.
-To dobrze,bo za tydzień mamy tam wysęp,ale nie prze mój się już wszystko umiemy.-Usiadłam koło niego.
-Hej zamówimy pizzę,nie mam ochoty dziś gotować.-Brat bez słowa zamówił pizzę,gdy przyszła zjedliśmy ją w mgnieniu oka.Poszłam do pokoju i zasnęłam od razu.