Halo, pomyłka? || l.p || 2 cz...

By alaskalaska

4K 450 86

Musieli się jej pozbyć... i tym razem wcale nie chodziło o Joy. Skutecznie utrudniała życie im wszystkim i zr... More

2. Si, si, taco por favor!
3. Kod czerwony
4. To będzie nasza tajemnica.

1. Mieliśmy być grubi RAZEM

1.4K 141 20
By alaskalaska

A/N: ZANIM ZACZNIESZ CZYTAĆ UPEWNIJ SIĘ, ZE CZYTAŁAŚ (/CZYTAŁEŚ? jest tu w ogóle jakiś chłopiec?) "Halo, pan z radia?" (dostępne na moim profilu) i "Przez Twe oczy zielone" (dostępne na profilu ZielonaMisia) W INNYM WYPADKU WIELE SYTUACJI MOŻE WYDAĆ CI SIĘ BEZ SENSU!

***

I to wcale nie tak, że następnego dnia czuł się mniej źle. Popijając w pracy kawę, usiłował utrzymać na ustach uśmiech, chociaż Elise i Louis wpatrywali się w niego podejrzliwie. Odbierając kolejny tego ranka telefon, nie spodziewał się znajomego głosu.

- Halo, pan z radia? - powitał go głos, który zburzył rytm jego serca.

- Tak, to ja.

- Chciałabym zamówić cud - kontynuowała osoba po drugiej stronie. Elise uśmiechnęła się ciepło, ściągając słuchawki i przełączając coś w guzikach.

- A co to za cud? - dopytał, opierając brodę na dłoni.

- To ty, Liam. Bądź moim cudem. - Powiedziała Alice i zapukała w wielką szybę, za którą siedział Liam, Elise i Louis oczywiście. Polikami czerwonymi od mrozu, stała na korytarzu w radio ściskając telefon w jednej dłoni, a wełnianą czapkę w drugiej. 

Liam nie zastanawiał się długo, w sumie to nawet gdyby chciał jakoś to przemyśleć, to nogi same od razu poderwały się do góry, a on jakby w ogóle stracił panowanie nad swoim własnym ciałem. Zostawiając Elise kompletnie samą z całą audycją, ruszył do drzwi. Dzięki Bogu w pokoju był też Louis, który tak jakby tylko czekał na sytuację tego typu, natychmiastowo ruszył w kierunku mikrofonu, i niczym najprawdziwsza prima ballerina, omijając wszystkie kable rozpostarte na podłodze, wślizgnął się na miejsce przyjaciela i zaczepnie majtając brwiami do zniesmaczonej Potter począł pleść swoje mądrości do mikrofonu. Cóż, tego dnia słuchacze mieli spotkać się z prawdziwym ekspertem - Kapitanem Tommo. 

Payne'a jednak jakoś niespecjalnie to obchodziło, bo przed oczami miał tylko ją. Alice. 

- Cześć.- Machnęła do niego dłonią uśmiechając się od ucha do ucha, kiedy tylko przekroczył próg. - Wczoraj uciekłeś tak szybko, że nie zdążyłam Ci czegoś oddać. - Dodała robiąc spory krok w przód, tak, że teraz dzieliły ich zaledwie centymetry. Splotła dłonie na karku Liama i stając na palcach po prostu go pocałowała. Delikatnie i krótko, a odrywając się od jego ust przejechała zimną jeszcze dłonią po jego gorącym policzku, dalej nie mogąc powstrzymać szerokiego uśmiechu, który już chyba na stałe zagościł na jej twarzy. W końcu czy nie coś takiego obiecywał Liam Marnie?

-Ugh brzydzę się wami... znajdzcie sobie jakiś pokój.- Krzyknął zza szklanej szyby Lou niby wielce obrażony, a Liam zamachał do niego środkowym palcem i przyciągnął do siebie Alice wplątując palce w jej poczochrane od czapki włosy. 

***

*Tu wstawcie sobie jeden z tych obrazków, które pojawiają się w SpongeBobie Kanciastoportym* Kilkanaście miesięcy później...

Alice siedziała przy jednym ze stolików razem z Ivy, serwując przyszłej Pani Tomlinson po kawałku każdego z tortów. Mogły pozwolić sobie na ten komfort tylko i wyłącznie dlatego, że Niall dał się przekupić resztkami wypieków i sprawnie obsługiwał przybyłych klientów. Horan co prawda dałby się przekupić nawet kilogramem cukru, w którym utopiłby swojej smutki związane z tym, że Bee pojechała na weekend do rodziców i zostawiła go samego jak ten palec, o czym przypominał każdemu przybyłemu klientowi.

Mimo, że nowy rok nie zaczął się jeszcze na dobre, to postanowienia Alice i Ivy już dawno poszły w las. Oczywiście obie Panie zgodnie twierdziły, że zajadanie się tortami weselnymi jest ich przykrym obowiązkiem, w co same gorąco wierzyły. 

- Najchętniej wzięłabym je wszystkie.- Powiedziała zrezygnowana Ivy odsuwając od siebie papierowy talerzyk.- Mam już dosyć podejmowania decyzji. - Westchnęła ciężko opadając na oparcie krzesła na którym siedziała.  - Torty, sukienki, serwetki, a teraz jeszcze ta sala...- Wydęła usta posyłając Ford smutny uśmiech.

- Myślałam, że Jo...- Zaczęła Alice, ale dłoń Stewart szybko zakryła jej usta.

- Nie wypowiadaj tego imienia. - Syknęła Ivy obracając się przez ramię i wpatrując się w drzwi, tak jakby te miały się zaraz otworzyć na oścież i ukazać jej przyszłą teściową. Rzeczywiście może Alice nie powinna igrać z ogniem. Jako główna druhna spędzała z kobietą tyle czasu, że zaczynała żałować że kiedykolwiek się urodziła, jakoś więc obecności Pani Tomlinson jej nie brakowało. Joy była apodyktyczna, wszystko musiało iść zawsze zgodnie z jej myślą i mimo, że planowanie całego ślubu, pozornie, wzięła na siebie, to jednocześnie angażowała w to wszystkich, nawet Żelazko.  - Mówiłam, zróbmy coś małego, nie mówmy nikomu, jedźmy do Las Vegas... ale przecież ona i tak się dowiedziała. Wszystko zresztą wie...- Ciągnęła wpychając sobie kolejną łyżeczkę tortu czekoladowego do buzi. - A najchętniej to wpakowałaby się nam nawet do łóżka, gdzie instruowałaby nas co i jak... no wiesz! 

- Jeszcze miesiąc i będziecie ją mieli z głowy. - Ford machnęła ręką, chociaż jej twarz nie zdradzała zbyt wiele wiary we własne słowa. Nie chciała dołować przyjaciółki, ale słyszała od samej Johannah, że ta zamierza się do młodych państwa Tommo wprowadzić tak szybko jak tylko przyjdzie na świat ich pierwsze dziecko. Co prawda Ivy miała jeszcze czas, mogła wiać gdzie pieprz rośnie. Gorzej było z Lou, który nawet gdyby się własnej matki oficjalnie wyrzekł, ta i tak nie dałaby mu spokoju

- Ta...- Ivy dłubała w cieście, z którego zrobiła się straszna breja. - Hej Alice, a może mogłabyś nam odstąpić mieszkania na chociażby jedną noc, proszę? Zapomniałam już jak to jest podobierać się do własnego faceta... w sumie to szlag, możemy je nawet od Ciebie wynająć po tym jak już się z Liamem przeprowadzicie do tej większej mi... - Paplała dopiero po chwili orientując się, że oczy Alice stały się wielkie jak spodki od filiżanek, i że sprzedała właśnie sekret Payne'a, sekret który on tak skrzętnie skrywał i który Lou rozgadywał na prawo i lewo niczym dumny tatuś. Stewart zasłoniła usta dłonią drugą wodząc na oślep po oparciu krzesła, z którego chciała zabrać swoją torebkę i nawiać gdzie pieprz rośnie

- Chce ze mną zamieszkać? - Spytała Alice, na której twarzy pojawił się podekscytowany uśmiech. Może kilka razy napomnkęła coś o wspólnym mieszkaniu, w końcu i tak cisnęli się wszyscy w tym należącym do niej, albo biegali z jednego końca miasta na drugi, ale nigdy tak naprawdę nie podjęli tematu na poważnie. Tym bardziej czuła się zaskoczona. Zaskoczona, ale też szczęśliwa.

- Co? No już idę! - Ivy rzuciła w przestrzeń, tak jakby ktoś ją gdzieś wołał. - Chyba coś mi się przypala, konia muszę wydoić, pękła mi uszczelka od pralki sama rozumiesz...- Ciągnęła do czasu aż nie zamknęła za sobą drzwi i nie wzięła nóg za pas, tak jakby Alice miała ruszyć za nią w pogoń. 

*** 

- Cześć Liam!- Na siłowni przywitała ich młoda wysportowana blondynka, która uśmiechając się od ucha do ucha. Lou zaraz zostawił swojego przyjaciela w tyle, wskakując swoim kształtnym tyłkiem na blat recepcji i szczerząc się jak mysz do sera począł ją bajerować.

- Cześć mała, jesteś bezpańska, bo mam tu smycz na takie suczki.- Zagaił Tommo, wskazując na swoją torbę sportową i wychylając się całym sobą w kierunku blondynki, która chichrała się tak jakby sprzedał jej swój najlepszy kawał. Liam nigdy nie rozumiał co ma w sobie ten koleś, ale dosłownie jednym tekstem potrafił załatwić sobie każdą pannę.

Nie poddając tego jednak głębszym rozkminom i kręcąc głową z niedowierzaniem, Payne wyciągnął z portfela kartę klubowicza i przesunął ją w kierunku dziewczyny.

- CO?! MASZ KARTĘ? CZUJĘ SIĘ DOTKNIĘTY DO ŻYWEGO LIAMIE. - Tommo momentalnie spoważniał zeskakując z blatu na równe nogi i zapinając bluzę dresową pod samą brodę. - Przyrzekaliśmy sobie, że jedyną okazją do ćwiczeń jest "Wiosenne Marcowanie Drużyny L-L". Byliśmy jak bracia, a Ty... Ty wszystko zepsułeś.- Mężczyzna splunął przyjacielowi pod nogi. 

- Uspokój się Lou. - Liam spojrzał na niego z politowaniem łapiąc go za kaptur i prowadząc w kierunku szatni.

- Nie odzywaj się do mnie, zdradziłeś mnie.- Mruczał pod nosem omiatając wszystkie laski pedałujące właśnie w miejscu. - Mieliśmy być grubi RAZEM.- Wyrzucił mu jeszcze. - Myślałem że to szczęście, ale to była tylko Twoja obłuda...- Ciągnął dramatycznie, wsuwając głowę do szatni kobiet, zanim nie został stamtąd wyciągnięty przez Liama. 

- Poproszę ją dzisiaj. - Powiedział Payne, który tego dnia był wyjątkowo cichy, pogrążony we własnym świecie i nieobecny, tak jakby zastanawiał się nad czymś intensywnie, bo w rzeczy samej tak było.

- O stary, musisz prosić? Ja mam to za darmo. - Lou wzruszył ramionami uśmiechając się cwaniacko i wciągając na stopy nowe adidasy. 

- Jesteś idiotą Louis. Poproszę ją żeby ze mną zamieszkała. - Payne wywrócił oczami rzucając w Tommo skarpetką. 

----

A/N: No i jest pierwszy! Na razie spokojnie, bez dram i takich takich! Ale mamy dla was, razem z ZielonaMisia (idzcie ją pofollołować jeśli jeszcze tego nie robicie) zaplanowane naprawdę dobre akcje! Wiedzcie jedno, nawet Żelazko nie będzie miał łatwego życia w tej części!

Buziaki w pysiaki, Asia :* 







Continue Reading

You'll Also Like

5.9K 442 25
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w ktorym mieszkal cale swoje zycie, wiec m...
6.6K 347 21
Co gdyby to Hailie wychowała się z ojcem a chłopcy z Gabrielą? Co gdyby to oni stracili matkę? Co gdyby Hailie miała córkę w wieku 19 lat? Co gdyby t...
7.2K 451 21
Uczeń z problemami i świeżo upieczony nauczyciel oraz opcja pomocy. Tylko czy pomoc w tym przypadku ma tylko jedno znaczenie. Oni widzą kilka znaczeń...
110K 8.3K 52
Edgar to młody chłopak z toną problemów na głowie. Dla swojej siostry starał się walczyć z chęcią skończenia tego. Niestety pragnienia wzięły górę. ...