[T] Love in a time of a Zombi...

By A-miss

7.2K 642 59

Zegar tykał nieubłaganie, wskazując na zbliżającą się godzinę zagłady. Po upadku Voldemorta wielu myślało, że... More

Rozdział 1 - Uwolnienie
Rozdział 2 - Projekt 'Gwiazdka'
Rozdział 3 - Zaufanie
Rozdział 4 - Wyspa Taransay
Rozdział 5 - Zrozumienie
Rozdział 6 - Złotowłosa
Rozdział 7 - Większe dobro
Rozdział 8 - Najlepiej zaplanowane misje
Rozdział 9 - Bezpieczeństwo
Rozdział 10 - Podejrzliwość
Rozdział 11 - Decyzje
Rozdział 12 - Niezbędne rzeczy
Rozdział 13 - Konflikt
Rozdział 14 - Kraina Żywych
Rozdział 15 - Trzymając się za ręce
Rozdział 16 - Armada
Rozdział 17 - Podpalić stos
Rozdział 18 - Zasady
Rozdział 19 - Przetrwanie
Rozdział 20 - Wszyscy Razem
Rozdział 21 - Ryzyko zawodowe | część 1
Rozdział 22 - Ryzyko zawodowe | część 2
Rozdział 23 - Przebudzenia
Rozdział 24 - Szanse
Rozdział 25 - Ekspozycja
Rozdział 27 - Interwencja
Rozdział 28 - Prawda
Rozdział 29 - Wymiana
Rozdział 30 - Śmierciożerca
Rozdział 31 - Początek
Rozdział 32 - Draco
Rozdział 33 - Wolność | część 1
Rozdział 34 - Wolność | część 2
Rozdział 35 - Strategia
Rozdział 36 - Alexander Amarov
Rozdział 37 - Hermiona Granger
Rozdział 38 - Obietnice
Rozdział 39 - Wyprawa
Rozdział 40 - Ryzyko kontrolowane
Rozdział 41 - Czas

Rozdział 26 - Najazdy

164 14 0
By A-miss

Gdy Scrimgeour wszedł do pomieszczenia, Barnaby Richards opierał się o wysoki stos poduszek. Na jego klatce piersiowej i prawym ramieniu był widoczny świeżo zmieniony bandaż. Był w kiepskim nastroju, ponieważ Aisha Malik powiedziała mu, że musi leżeć w łóżku. Na domiar złego (przebite płuco, złamany mostek i hipotermia), dostał do rozwiązania krzyżówkę.

Krzyżówkę. Z gazety. Jak schorowany starzec.

Nie dał po sobie poznać, że zauważył obecność Ministra. Nie spiesząc się, wpisał jedno z haseł, nałożył nasadkę na długopis i spojrzał na Scrimgeoura.

- Zastanawiałem się, kiedy w końcu złożysz mi wizytę.

- Prawdę mówiąc, byłem tu kilka razy - powiedział Minister – Po prostu do tej pory byłeś nieprzytomny.

Wyglądało na to, że Scrimgeour czeka na jego odpowiedź. Richards wciąż był słaby z powodu utraty krwi i następstw hipotermii, ale nawet bliskie spotkanie ze śmiercią nie stępiło jego zgryźliwej natury.

- Planujesz mi coś wyjaśnić? Czy dalej będziemy krążyć wokół? - Richards uśmiechnął się drętwo - Rozumiem, że nie możemy zdradzać niektórych tajemnic, ale biorąc pod uwagę, że razem mamy przewodzić tej grupie, spróbuj sobie wyobrazić moje wkurwienie, gdy dotarło do mnie, że działałeś solo.

Minister zamrugał, próbując przetrawić, co właśnie usłyszał. Wziął głęboki wdech.

- Czego chciałbyś się dowiedzieć?

Richards próbował zmienić pozycję, podczas, gdy jego zazwyczaj opalona skóra zaczęła przybierać wyraźny szary odcień. Scrimgeour wiedział, że to nie był moment na oferowanie pomocy.

- Zgaduję, że Senat wiedział sporo rzeczy przed rozpoczęciem współpracy w ramach Projektu. Co wiemy na temat zainteresowania Amarova naszą Misją? Czy Honoria Cloot z nim działała?

-Istnieje taka możliwość - odparł Scrimgeour – Wiemy natomiast, że Amarov był solą w oku brytyjskiej społeczności Czarodziejów przez ostatnie piętnaście lat.

- Pff - mruknął Richards – Nie tylko u was istnieją mugolscy szaleńcy. Większość z nich to wariaci i zwolennicy teorii spiskowych.

- I mieli co do tego rację - wtrącił Minister.

- Tak, ale istnieją sposoby radzenia sobie z takimi ludźmi bez narażania pozostałej części społeczeństwa - powiedział Richards. Spojrzał na zegar wiszący w drugiej części pokoju – Malik przyjdzie za dwadzieścia minut z nocnymi lekami, więc przejdźmy do rzeczy.

Scrimgeour napotkał wyczekujące spojrzenie Agenta o nie mniej przenikliwym spojrzeniu.

- Ministerstwo zdawało sobie sprawę, że śmiercionośny patogen prawdopodobnie został opracowany w podziemnych laboratoriach Voldemorta. Wiedzieliśmy o nich, ponieważ Alexander prowadził własne śledztwa w tej sprawie, nieustannie dążąc do zebrania dowodów, które ujawniłyby Magiczny Świat. Ale ze względu na powagę tego odkrycia, przekazał wszystko do DMLE. Moi koledzy prosili o zezwolenie na nalot na laboratoria. Podpisałem dokumenty i operacja została przeprowadzona trzy dni później. Draco Malfoy został schwytany, a doktor Hendry Tan, twórca wspomnianego patogenu, został znaleziony martwy.

- Amarov miał wśród nich szpiega?

- Tak twierdził - powiedział Scrimgeour - Ale nie chciał ujawnić DMLE kim był jego informator.

- To mógł być Malfoy - zasugerował Richards - To wyjaśniałoby zainteresowanie Amarova porwaniem go po uwolnieniu z więzienia.

- Bardziej prawdopodobnym kandydatem był Tan. Jednak na tę chwilę nie mamy możliwości tego zweryfikować.

Richards zmrużył oczy.

-Rozumiem, że nie chciałeś podzielić się tymi informacjami z resztą zespołu, ale chciałem przypomnieć, że ja nie jestem częścią twojego zespołu. Odpowiadam za pieniądze i zasoby, których potrzebujesz, aby ta operacja zadziałała! Wkręciliście Senat, wkręciliście swoich ludzi i mnie. Gdybym nie miał dziury w płucach, a ty nie miałbyś stu lat, wstałbym z łóżka i uderzył cię w twarz, panie Ministrze.

- Odłóżmy to więc na później - odparł gładko Scrimgeour.

- Podjąłeś złe decyzje, przyjacielu. Trzeba zapanować nad DMLE.

- Tak. Przyznam się do wszystkich moich i ich błędów - rzekł Scrimgeour ze znużeniem - Zrobiliśmy jednak to, co uważaliśmy za najlepsze w tamtym czasie. Ministerstwo ma długą i złożoną tradycję tajnej biurokracji, która została stworzona wiele pokoleń wcześniej. Czasami trzeba płynąć z prądem, aby znaleźć bezpieczną przystań.

- Wiesz, jak wydostała się infekcja? DMLE nie zdołało jej ukryć, tak jak to zrobili z Malfoyem.

- Nie mam pojęcia, ale może Amarov będzie wiedział? Miałem raczej nadzieję, że Malfoy posiada tę informację, ale nic na to nie wskazywało. Chociaż, przyznaję, jeśli chodzi o tego konkretnego młodego człowieka, szczerze mówiąc, łatwiej jest wróżyć z fusów...

Richards prychnął.

- Zgadzam się. Potrafi o siebie zadbać, a to przydatna umiejętność, jeśli znalazł się w areszcie Amarova.

Scrimgeour wstał.

- Mimo tego, co się wydarzyło, musisz mi uwierzyć, że nie mieliśmy powodu, by podejrzewać, że Amarov mógłby zaszkodzić zespołowi, który został wysłany na ratunek. Wręcz przeciwnie, biorąc pod uwagę, że Alexander ma świadomość tego, kim i czym jesteśmy, spodziewałem się, że będzie ostrożny, ale chętny do współpracy - westchnął - Mówisz o nich jako o członkach zespołu, ale obaj wiemy, że są kimś więcej. Przynajmniej dla mnie.

- Wierzę ci.

- Dziękuję.

- Powiedz mi coś jeszcze. Dlaczego Amarov miałby przetrzymywać Granger, Wallena, Patil i Malfoya?

Scrimgeour już miał odpowiedzieć, gdy Aisha Malik otworzyła drzwi do pokoju. Posłała obu mężczyznom lekki uśmiech i przypomniała Ministrowi, że agent Richards potrzebuje odpoczynku.

- Niech to szlag! - zagrzmiał Richards.

- Chcesz jeszcze jedną krzyżówkę? - spytała Aisha, zupełnie niewzruszona jego wybuchem.

- Do diabła, nie - warknął Agent – Masz coś innego?

- Angry Birds.

Richards zamknął oczy, wyglądając na zbolałego.

- Przynieś krzyżówkę.

Scrimgeour poczekał, aż kobieta wyjdzie, zanim się odezwał.

- Przypuszczam, że chce ich zmusić do pracy nad lekarstwem w swojej własnej placówce.

- To pasuje do teorii o rywalizacji i prawdopodobnie wyjaśnia rolę Honorii.

Minister skinął głową. Posłał Richardsowi pełen współczucia, lekko melancholijny uśmiech.

- Oznacza to również, że praca nad lekarstwem jest kontynuowana, nawet jeśli nie przez nas.

Drzwi do pokoju otworzyły się ponownie, ale nie była to Aisha Malik. Kate McAlister stała w progu, wyglądając na zaniepokojoną.

- Przepraszam, że przeszkadzam, panowie, ale mamy drobny problem!

- Co się dzieje? - zapytał Scrimgeour, chwytając za różdżkę.

- Kojarzycie tę hordę, która gromadzi się na zewnątrz? Cóż, jest ich dwa razy więcej i zmierzają w kierunku domu.

- Co tak dokładnie robią? - zapytał Minister.

- Nie jestem pewna, ale z pewnością idą do przodu i próbują obejść bariery.

- Osłony - poprawił ją Scrimgeour.

- Tak, osłony.

- Chryste - wykrzyknął Richards - testują nasze ogrodzenie elektryczne. Ilu ich jest?

- Ponad stu. Potter i Longbottom strzelają do nich ze strychu tak dyskretnie, jak tylko potrafią. Poprosili mnie, żebym sprawdziła, czy znajdzie się jeszcze kilka różdżek do pomocy. Wysłałam profesora Yoshidę, żeby im pomógł.

- Wchodzę w to - powiedział Richards, odgarniając prześcieradło z gołych nóg.

- Nie - odparł Scrimgeour - Jeśli upadniesz, będziesz całkowicie bezużyteczny, gdyby udało im się wejść do środka.

- Może do tego dojść? - zapytała Kate – Co z osłonami?

Obydwoje wpatrywali się w Scrimgeoura.

- Jeśli te sukinsyny naprawdę są magiczne, to czy czary wytrzymają?

- Nie możemy być tego pewni- odparł Scrimgeour – Magia ochronna Grimmauld Place jest starożytna i skomplikowana – wyjaśnił - Pierwotnie zostały zaprojektowane, aby trzymać Mugoli z daleka, ale z biegiem lat rodzina Blacków dodawała kolejne warstwy, przy czym nigdy nie udało im się całkowicie zdemontować oryginalnych zaklęć. To jak mozaika ochronnej magii, która chroni nas przed dociekliwymi Mugolami lub stadem Zombie. Ale mogą pojawiać się... luki.

- Co masz na myśli? - zapytała Kate.

Richards odpowiedział jej.

- Chodzi mu o to, że jeśli wystarczająca liczba magicznych istot spróbuje dostać się do środka w tym samym czasie, osłony mogą się zachwiać. Nigdy nie zostały zbudowane z myślą o długotrwałym i skoordynowanym ataku.

Wszystkie kolory zniknęły z twarzy McAlister.

- A więc je wzmocnimy, prawda? Nie ma na to zaklęć?

- Robimy to regularnie, pani doktor - powiedział Scrimgeour tonem, który miał dodać jej otuchy - Tak samo ważne jest również zmniejszenie ryzyka wystąpienia skoordynowanego ataku Zombie. A teraz wybaczcie, idę na górę.

Gdy Minister wyszedł, McAlister opadła na krzesło.

- Nie sądziłam, że kiedykolwiek usłyszę słowa "zombie" i "skoordynowany" w tym samym zdaniu.

- Nie martw się - odparł Richards - Jeśli stracimy dom, nie zostaniemy, aby go bronić za wszelką cenę. Ludzie są dość łatwi w transporcie.

- A co ze sprzętem? Wszystkie próbki, dane... Straciliśmy wystarczająco dużo, gdy Honoria zniszczyła większość komputerów. Richards, po prostu nie możemy sobie pozwolić na kolejne problemy!

Richards zastanowił się nad tym.

- Jeśli musielibyśmy opuścić statek w pośpiechu, mogłabyś się upewnić, że zabierzemy wszystko, czego potrzebujemy?

- Oczywiście. Ile zdołamy udźwignąć?

- Pomyśl, ile każdy z nas da radę wziąć, a potem pomnóż to przez dziesięć. Niech Malik ci pomoże.

McAlister skinęła głową. Wstała i podeszła do drzwi.

- Kate - zawołał Richards.

- Tak?

Richards otworzył małą walizkę wyjętą z szuflady stolika nocnego. Znajdował się w niej służbowy rewolwer, fotografie jego córek i komplet kluczy, które jej rzucił.

- One otworzą skarbiec amunicji w biurze Scrimgeoura. Strzelałaś kiedyś z pistoletu?

- Dobry Boże, nie.

Posłał jej lekki uśmiech.

- Nie przejmuj się. Nauczę was. Wy, dziewczęta, nie możecie być gorsze od Mercera.

McAlister uśmiechnęła się smutno.

- Tęsknię za nim. Tęsknię za nimi wszystkimi.

- Tak, ja też. Jeszcze nie rezygnujemy z ich odnalezienia.

🔵 🔵 🔵

Alexander Amarov wszedł do jej pokoju tuż po szóstej wieczorem. Po kolejnym ogłupiającym dniu, w którym była zamknięta bez żadnych wieści o tym, co dzieje się we flocie, jego decyzja o złożeniu jej osobistej wizyty była nieco niepokojąca.

Niósł ze sobą długą, prześwitującą, czarną koronkowo-tiulową suknię, parę butów na wysokim obcasie z paskami i szare, sięgające kostek futro, które w pewnym momencie było prawdopodobnie setką szynszyli. Towarzyszyło mu również dwóch strażników, których odprawił po rozłożeniu sukni na łóżku. Najwyraźniej nie uważał jej za wystarczające zagrożenie, by nie mógł zostać z nią sam na sam w pokoju.

Drzwi zamknęły się za strażnikami i teraz była zamknięta w środku z Amarovem, który był ubrany w cienki wełniany garnitur. Jego włosy były wilgotne. Przez rozpięty guzik lazurowej koszuli widać było fragment metalowego panelu urządzenia do biofeedbacku. Czerwone światło migotało bezgłośnie w rytm jego tętna. Pomyśleć, że coś tak małego może kontrolować flotę składającą się z tysięcy ludzi...

- Dobry wieczór – powiedział.

Hermiona znajdowała się za wyspą kuchenną. Kilka minut wcześniej po raz enty przeglądała szafki, mając nadzieję, że znajdzie tam kawałek czegoś, czego mogłaby użyć jako broni – dużą drzazgę, drut, może poluzowaną śrubę? Niestety, meble w kajucie były bardzo solidne, ale w tym momencie nie traciła pewności siebie.

Rzuciła pobieżne spojrzenie na strój, który przyniósł.

- Myślałam, że ustaliliśmy, że nie noszę twoich sukienek.

Uśmiechnął się uśmiechem idealnych, lśniąco białych zębów. Jego niebieskie spojrzenie, o odcień jaśniejsze niż koszula, przeniosło się z jej twarzy na ciało, w oceniającym spojrzeniu, które było o wiele bardziej osobiste niż te, którymi obdarzał ją wcześniej.

- Na górze jest zimno. Poza tym nie możesz w nieskończoność paradować w ubraniach oddanych przez Belikova.

- Więźniowie zwykle nie mogą paradować.

- Nie jesteś więźniem.

- A jednak w drzwiach jest zamek - postukała się w podbródek, a jej oczy były zimne - Jakie to dziwne.

- To tylko środek ostrożności - odparł rozbawiony.

Splotła ręce na piersiach.

- Przed kim? Przed tobą? Jeśli tak, to znaczy, że nie działa - posłała mu pozbawiony humoru uśmiech - Stoisz przede mną.

- Mogę usiąść, jeśli wolisz? - i zrobił to, zajmując kawałek łóżka - Jesteś niczym rzadki okaz, prawda? - zapytał z ciekawością - Hermiono Granger, z nawiązką spełniasz moje oczekiwania.

- Czy moja reputacja mnie wyprzedza? - zapytała - Jeśli twoim źródłem jest Honoria, traktowałabym wszystko, co mówi, z przymrużeniem oka.

Przesunął palcem po koronce sukni.

- Może cię zaskoczyć fakt, że przeczytałem Historię Hogwartu, niezliczone ilości Proroka Codziennego i zdecydowanie za dużo egzemplarzy Tygodnika Czarownica, co obawiam się, mogło zostawić trwałe ślady w moim mózgu.

- Tak, on to potrafi - zgodziła się.

Wstał i podszedł do niej.

- Wiedziałem, kim jesteś, zanim się spotkaliśmy, Hermiono. Poznałem cię od razu na tamtej rybackiej łodzi.

- Ale z czym to ma związek? - zapytała, nie mogąc zwalczyć chęci cofnięcia się.

- Jeszcze nie wiem, ale mam nadzieję, że odpowiedź dotrze do mnie na czas - wyglądał na autentycznie zakłopotanego - Dość powiedzieć, że fascynuje mnie to, co wyjątkowe - był na tyle blisko, że czuła zapach jego wody po goleniu.

Hermiona poczuła, że zbliżyła się do krawędzi umywalki. Nie miała, dokąd pójść. Poza tym nie było żadnej broni w pokoju, naczyń do rzucania, sztućców do wymachiwania, tylko przeklęta góra poduszek i plastikowych butelek z wodą. Nie było nawet plastikowej tacy, która mogłaby służyć jako śmiercionośna broń (jak w przypadku Malfoya).

Ciekawe. Pomimo niepokojących podobieństw między tymi dwoma mężczyznami, za każdym razem, gdy Malfoy ją przytłaczał i onieśmielał, nigdy nie czuła się fizycznie odpychana. Niepokój i troska, których doświadczała w relacji z Malfoyem nie miały nic wspólnego z ryzykiem i niebezpieczeństwem. Szczerze mówiąc, Amarov był tak samo piękny z bliska, jak z daleka, ale było w nim coś, co sprawiało, że miała ochotę założyć trzy swetry Weasleyów i schować się pod kołdrą w łóżku rodziców.

I to bez tego, że był już morderczym psychopatą.

Ku jej przerażeniu podniósł rękę i dotknął jednego z jej nieokiełznanych loków. Po tylu dniach bez szczotki, powróciły do tego, co Hermiona lubiła uważać za ich pierwotny stan. Wzięła głęboki, nerwowy wdech, przez co jej pierś dotknęła go nieznacznie. Zobaczyła, jak jego źrenice rozszerzają się, a potem, niemal na zawołanie, przyspieszyło ciche, czerwone pikanie jego urządzenia do biofeedbacku.

Zamrugała i uświadomiła sobie, co to oznacza.

Odchrząknął.

- Myślę, że czarna sukienka była niezbyt kreatywnym wyborem. Powinienem był wybrać czerwoną. A może złotą? Następnym razem.

Przechyliła głowę na bok i z ulgą patrzyła, jak kosmyk włosów prześlizguje mu się przez palce. Miała wrażenie, że spodobało mu się uczucie, jakie wywołał, wydostając się z jego ręki.

- Oszalałeś, myśląc, że będę zakładać twoje cholerne sukienki!

Amarov pochylił się i szepnął:

- Będziesz nosić to, co ci przyniosę, Hermiono. Jeśli tego nie zrobisz, wejdę tutaj i sam cię ubiorę. I zapewniam cię, że będzie to zdecydowanie bardziej zabawne dla mnie niż dla ciebie. Wybierz swoje bitwy do wygrania, moja droga. To jest coś, co nie będzie cię zbyt wiele kosztować, prawda?

Pik-pik, pik-pik, pik-pik, zgasła mała czerwona lampka. Tak jak na trawlerze, kiedy się dusił. Tyle tylko, że tym razem, słychać było też pikanie.

Mniej więcej zrozumiała, jak działało to urządzenie – najwyraźniej miało na celu powstrzymanie kogokolwiek przed zrobieniem mu krzywdy. Rejestrowało niepokój na podstawie informacji z jego ciała i być może wywołałoby eksplozję tylko przy poważnych poziomach zagrożenia? Co kwalifikuje się jako poważny niepokój? Czy istniał próg, który trzeba było osiągnąć? Czy to wszystko może być wymyślnym podstępem? Do tej pory nikt nie sprawdzał blefu Amarova. Poza tym miał środki, aby stworzyć tak szalone urządzenie.

Hermiona zastanawiała się, jak blisko byli porywacze, a nawet ekipa ratunkowa, by nieumyślnie wysadzić w powietrze całą flotę. Urządzenie było wystarczająco czułe, aby wychwycić jego... cóż, podniecenie. Co by się stało, gdyby spadł ze schodów? Albo uderzył się w palec u nogi? Albo skaleczył się podczas golenia?

Po prostu musiało istnieć jakieś zabezpieczenie przed awarią. Do tego właśnie musiał służyć panel numeryczny i kod, który mógł wprowadzić tylko Amarov.

Po chwili spędzonej w swoich myślach, jej wzrok powędrował w kierunku szpilek. Amarov wkrótce dowie się, że nie potrafi chodzić na obcasach powyżej pięciu centymetrów. Przy odrobinie szczęścia przewróciłaby się, rozdarłaby sukienkę i zepsuła mu wieczór. Ze wszystkich rzeczy, do których mogła się przydać... On planował zamienić ją w kobietę do towarzystwa.

Westchnęła.

Miała nadzieję, że potraktuje to jako znak jej kapitulacji.

- Bardzo dobrze – powiedział - Będziesz mi towarzyszyć tego wieczoru.

- Na obiedzie z innymi kapitanami?

- Nie. Dziś wieczorem idziemy na Igrzyska. 


Beta: Meglen

Continue Reading

You'll Also Like

93.8K 3.3K 49
Haillie nie jest jedyną siostrą Monet, jest jeszcze jej bliźniaczka Mellody. Haillie wychowywana przez mamę, a Mellody no cóż przez babcie. Jak myś...
14.3K 908 9
Powojenny, magiczny Londyn pod rządami Toma Riddle'a pnie się na szczyt potęgi. Młoda czarodziejka zaczyna gościć coraz częściej w myślach polityka...
67.8K 1.9K 23
!ZAKOŃCZONE! - Puść mnie! - krzyknęłam i znów spróbowałam się wyrwać z żelaznego uścisku chłopaka - Wiem, że lubisz jak cię tak trzymam - szepnął...
54.4K 2.3K 40
Pewna dziewczyna Alex Malfoy zaczyna swój 5 rok nauki. Zmienia szkołe , znajomych i samą siebie. Przeżyje dużo przygód wraz z bratem i przyjaciółmi a...