Ponad bólem [Kookmin/Jikook]

Por SheriPieg

1.7K 255 532

[zakończony, +18] Po śmierci Yoongiego dni Jimina zlewają się w jedno, wypełnione jedynie żalem i alkoholem. ... Más

/1/
/2/
/4/
/5/
/6/
/7/
/8/
/9/
/10/
/11/
/12/
/13/
/Dodatek/

/3/

117 18 44
Por SheriPieg

Następnego dnia zjedli śniadanie we trójkę, a Jimin próbował być bardziej zaangażowany w rozmowę. Nie przychodziło mu to łatwo, bo tematy nie pojawiały się w głowie, nawet jeśli ich usilnie szukał. Ostatecznie skupił się na słowach przyjaciół i zadawał pytania, co stanowiło połowę sukcesu.

Drugą było zjedzenie prawie całej kanapki i uśmiechanie się z największą szczerością, od ostatnich miesięcy. Okazało się, że we trójkę było łatwiej. Nie musiał wtedy przejmować na siebie tak dużej odpowiedzialności za rozmowę, mogąc się swobodniej wycofywać. Chociaż starał się tego nie robić, wiedząc, że powrót zawsze jest wyzwaniem.

Ostatecznie jednak, Tae musiał iść.

Wyściskał ich obu, obiecał, że wkrótce znów się pojawi i zostawił ich samych z Bamem.

-I...jak było? - Zapytał Jungkook, podłapując jego zagubione spojrzenie, gdy zawędrował do kuchni po dodatkową porcję kawy.

-Ja powinienem o to zapytać - prychnął Jimin, trącając go ramieniem - zdałem test na wystarczająco żywego człowieka?

-Przecież wiesz, że nie o to mi chodziło.

-Wiem - zapewnił, opierając się o blat- wybacz, jestem trochę zardzewiały w swoich żartach. Było...miło.

Kookie posłał mu tak szeroki uśmiech, że automatycznie poczuł wyrzuty sumienia.

Dlaczego on się przejmował jego opinią? Dlaczego, zamiast zostawić go w spokoju, wolał przebrnąć przez tomiszcza, zapewne niezbyt lekkich książek?

Chciałby go o to zapytać, ale...obawiał się, że wywoła tym samym kolejną falę troski przyjaciela. Gubił się w tym, co naturalne, a co wywołane jego samopoczuciem.

Chyba mimowolnie westchnął, bo Jeon wlepił w niego ten swój czujny wzrok.

-Kook...-mruknął z naganą - nie zachowuj się, jakby jedno moje skrzywienie lub jęknięcie miało sprawić, że umrę.

Chłopak zagryzł policzek, ale nie ciągnął tematu, jawnie go zmieniając.

-Wyjdźmy razem na siłownię - zaproponował wywołując w Jiminie natychmiastowy protest.

-Nie.

-Ruch zawsze ci pomagał - przekonywał dalej Jungkook.

-Tak...-mruknął - no cóż...nie wiem, czy zauważyłeś, ale wczoraj wypluwałem płuca po spacerze korytarzem, nie sądzę, żeby teraz było, jak zawsze. Nie nadaję się do wychodzenia.

-W porządku - stwierdził, unosząc dłonie w obronnym geście - zostańmy na siłowni w mieszkaniu, nie musimy nigdzie iść.

Coś w jego tonie kazało Jiminowi podejrzewać, że przyjaciel go podpuścił, teraz jedynie grając chętnego na kompromisy. Uśmiechnął się półgębkiem, opróżniając kubek.

-Nie mam dresów - sięgnął po ostatnią deskę ratunku.

-Jestem przekonany, że jakieś pakowałem do twojej torby.

-Dobrze - skapitulował Park i wymijając przyjaciela złapał jego buńczuczne spojrzenie - ale wiem, że to zaplanowałeś.

          Przeszedł do sypialni, którą dziś dzielił z Tae i wypakowując ubrania na łóżko, szukał dresów, o których mówił Kookie. Znalazł jedne na samym dnie, ale rozkładając je płasko na kołdrze zrozumiał, że...nie należały do niego. Rzeczywiście dobrze je pamiętał, jednak znał fakturę bardziej z faktu przyciskania do nich policzka, niż noszenia na sobie.

Serce zakuło go boleśnie, jakby za karę, że zbyt długo pozwalał na bycie w teraźniejszości. Zadrżał, przysiadając na łóżku, by zapanować nad oddechem. Nie chciał się taki pokazywać przyjacielowi. Obiecał, że się pozbiera, a łzy, cisnące się do oczu stanowiły tego przeciwieństwo.

Zdusił impuls, by sprawdzić, czy kawałek garderoby wciąż zachował w sobie zapach partnera. To nie było możliwe, chociaż jego mózg podpowiadał, że już teraz...niemalże mógł go poczuć.

-Znalazłeś?

Donośny głos JK'a i jego wparowanie do sypialni, sprawiło, że drgnął niekontrolowanie. Szybko otarł twarz, ale jego stan nie umknął Jungkookowi, który teraz zastygł tuż przy drzwiach patrząc, to na niego, to na ubrania rozrzucone po pościeli.

-Tak - odpowiedział ochryple, dając przyjacielowi szansę, by pociągnął tę grę pozorów - już się przebieram.

Jednak chociaż wyciągnął dłoń, to nie potrafił po prostu założyć czegoś, należącego do Yoongiego. Kiedyś robił to z ogromną swobodą, ale wtedy wiedział, że ubrania ponownie przesiąkną zapachem Mina.

Ciężko przełknął ślinę, kalkulując, jak bardzo podejrzane będzie poproszenie Kookiego o jego spodenki. Jeszcze się trzymał. Jeszcze mógł chwilę poudawać, że sobie radzi. Jeszcze nasilający się ból w żołądku nie wymusił na nim wymiotów.

-To jego...prawda? - Domyślił się Jungkook, a Jimin parsknął gorzkim śmiechem, uświadamiając sobie, jak dezorientująco musi wyglądać dla przyjaciela, płacząc nad dresami, które jak pamiętał, miały niewielką dziurkę z tyłu lewej nogawki.

-Tak - przyznał w końcu - chyba...nie potrafię ich założyć. Dasz mi coś swojego?

-Przepraszam. Nie pomyślałem, że...

-Jungkookie - przerwał mu cicho - to ja się ich nie pozbyłem, nawet nie powinno ich tam być.

-A cokolwiek wyrzuciłeś?

-Odesłałem. Do jego rodziców. Poza notesem i...jak widać dresami - odchrząknął, pozbywając się łzawej guli z gardła i wstał uśmiechając się krzywo, by kłamliwie zapewnić przyjaciela o swojej stabilizacji psychicznej - chodźmy na tą siłownię.

                 Po otwarciu drzwi uderzył w niego charakterystyczny zapach sprzętów do ćwiczeń. Woń stali, gumy i nie do końca wywietrzałego potu.

Dobrze znał to miejsce, niegdyś ćwiczył z przyjacielem, dopóki któryś z nich nie zarządził przerwy. Teraz czuł się tu dziwnie obco. Nie pasował. Już nie.

Wiedział, że Jeon obserwuje jego ruchy, więc przesunął palcami po worku bokserskim, ale ostatecznie wybrał bieżnię, mogąc dostosowywać ją do swojej żałosnej kondycji.

Po dźwiękach poznał, że Kookie wszedł na orbitrek i nim rozpoczął swój marsz, rzucił nie odwracając się przez ramię.

-Przestań się gapić.

Nie wiedział, czy chłopak go posłuchał, ale włączył sprzęt i ruszył, pozwalając stopom odnaleźć się w znanym uczuciu.

Niespełna pięć minut później musiał zmniejszyć tempo, chociaż nawet nie wyszedł poza łagodny marsz. Nogi zaczęły drżeć już po kilku krokach, ale to udawało mu się z powodzeniem ignorować. Gdy do drżenia dołączył ból klatki piersiowej, jedynie złapał się uchwytów dla ustabilizowania pozycji. Ten rodzaj dolegliwości znał i mierzył się z nim, nawet bez aktywności fizycznej.

To co prawdziwie go pokonało, to zwiększające się zawroty głowy. Nie zamierzał ustępować, ale...omdlenie po tak krótkim czasie, zbyt dobitnie pokazałoby Kookiemu w jak gównianym stanie się znajduje.

Ostatecznie...wytrzymał drugie tyle, co nadal było miałkim osiągnięciem. Tym bardziej, że wiedział, jakie wyniki osiągał na tej bieżni w poprzednim życiu.

Zszedł z urządzenia i podchwycił zbolały wzrok JK'a, który pewnie nawet nie zdążył się rozgrzać.

-Nie komentuj - ostrzegł go, bo chłopak już otwierał usta - idę pod prysznic.

Zdusił westchnienie, słysząc, że przyjaciel zeskakuje na ziemię i idzie za nim.

Naprawde potrzebował być sam, by poukładać się ze swoją porażką. Ciało zawsze go słuchało, a teraz czuł się jego więźniem. To ono w pierwszej kolejności niosło ból po Yoongim. O poranku, nim głowa zaczynała pracować, to ono spinało się i szarpało, jakby chcąc wyrwać do ukochanego, którego nie było przy nim od miesięcy.

-Jutro będzie lepiej - zapewnił go Kookie, doganiając na korytarzu, a Jimin zaśmiał się na jego koślawe pocieszenie.

-Wytrzymam jedenaście minut, nie dziesięć? - Bąknął, ale poklepał przyjaciela po ramieniu - To nie jest ważne, nie przejmuj się mną.

-Musisz zacząć się ruszać, inaczej nie wrócisz na scenę - zauważył Jungkook, podążając za nim.

-Nie zamierzam wracać - poinformował go, wchodząc do łazienki i planując zamknąć drzwi.

Przyjaciel zablokował mu tę możliwość, wparowując za nim do pomieszczenia.

-Nawet nie waż się tak mówić - zagroził, zniżając ton do niemalże warknięcia.

-Chciałem się umyć...

-Jimin...powiedz, że żartujesz.

-Kiepsko mi ostatnio idzie żartowanie, pamiętasz? - Westchnął, napierając na klatkę piersiową przyjaciela, by wypchnąć go z łazienki, ale jego drżące dłonie, jedynie ześlizgnęły się po podkoszulku.

-Ale kiedyś...

-Nie jest kiedyś! "Kiedyś" wiązało się z Yoongim, jego piosenkami i wspólnym czasem na scenie, teraz jest jedynie próba przeżycia do następnego dnia i nie pokazania, jak bardzo żałosny jestem! Jak twoim zdaniem mam wyjść na scenę, skoro ryczę nad jego spodniami, a chodząc wytrzymuje pieprzone 10 minut?!

Jungkook był wyraźnie zaskoczony jego wybuchem, bo w końcu cofnął się o krok, zderzając z futryną drzwi.

-On, by chciał, żebyś śpiewał...

-No cóż, a ja bym chciał, żeby był ze mną szczery od początku, więc pieprzy mnie to, czego chciałby Yoongi.

-Ja...um...- mruknął, rozglądając się po łazience, jakby dopiero sobie uświadomił, gdzie się znajdują i potrząsnął głową, odgarniając za długie włosy.

Wyszedł, zamykając za sobą cicho drzwi i zostawiając go z zalewającym uczuciem, że znów spierdolił sprawę.

Żałował, że krzyczał na Jungkooka. Jego samokontrola ostatnio nie istniała...ale musiał najpierw wziąć prysznic. Zmyć z siebie doświadczenie porażki, wcisnąć w bluzę, w której kojący dotyk dziennika był z nim na każdym kroku i...wtedy go przeprosi.

Jeszcze trochę i jego "przepraszam" przestanie mieć jakiekolwiek znaczenie. Będzie kolejnym pustym słowem, które pada z jego ust. Wiedział to, ale...co więcej mógł ofiarować?

            Przeszedł boso do salonu i zastał w nim Kookiego siedzącego na kanapie. Łokcie oparte miał o uda, głowę pochyloną, a dłonie zakrywały twarz.

Trząs się.

Płakał.

Jimin usiadł na podłokietniku kanapy, bo prawy bok przyjaciela okupowany był przez Bama i objął go ramieniem, dociskając policzek do jego głowy.

-Przepraszam cię, Jungkookie, naprawdę, ja...

Przerwał, bo chłopak gwałtownie zagarnął go sobie na kolana i opierając głowę na ramieniu rozszlochał się jeszcze mocniej. Jimin potrzebował chwili, by odnaleźć się w nowej pozycji, po czym położył mu dłonie na plecach, gładząc uspokajająco.

-Wiem, że też za nim tęsknisz.

Głośne pociąganie nosem go rozczuliło. Wsunął palce we włosy Jeona, masując delikatnie.

-Dla każdego z nas był wyjątkowy na swój sposób.

-Dla ciebie bardziej...-szepnął łzawo Kookie - nie powinienem...

-Oczywiście, że powinieneś- przerwał mu Jimin - wszyscy go kochaliśmy. Nie zamierzałem zabierać ci prawa do twojego bólu.

-Tęsknię za nim- przyznał JK, a on usłyszał, jak przyjaciel nerwowo przełyka ślinę, chociaż płacz wydawał się już go opuszczać - ale najbardziej tęsknie za tobą. Różne rzeczy się działy przez ostatnie miesiące, a za każdym razem myślałem, że muszę ci o tym opowiedzieć, albo...że ty byś wiedział co robić - uścisk na jego talii się wzmocnił, gdy pomieszczenie wypełniła się kolejnymi słowami chłopaka - czuję, że robię coś nie tak, zapominając o Sudze, ale tak bardzo boję się, że ciebie zabraknie, że nie mam już na to sił.

Park skostniał w jego ramionach. Takiej odpowiedzi się nie spodziewał. Wiedział, że nawalał przez ten czas, zbyt pochłonięty sobą, ale chyba nie rozumiał skali, dopóki nie usłyszał, jak Jungkook o tym mówi.

Widział spojrzenia Tae, czuł uściski przyjaciół na swoim ciele, ale...nie składał tego w jedną całość.

Aż do teraz.

-Kookie - szarpnął się, ale próba jakiegokolwiek ruchu została uniemożliwiona przez ramiona przyjaciela. Zaśmiał się cicho, przejeżdżając dłonią po wytatuowanym ramieniu - spójrz na mnie.

Jungkook początkowo jedynie pokręcił głową, ale ostatecznie uniósł ją, odsłaniając zarumienione policzki, mokre od łez, czerwone oczy i odcisk szwu bluzy Jimina na czole.

Park złapał w dłonie jego twarz i potarł kciukami okolice oczu.

-Nigdzie się nie wybieram - Jungkook odwrócił wzrok, wyraźnie nie uspokojony jego zapewnieniem - nigdy tego nie planowałem.

-Nie - powiedział gorzko - ty planowałeś się zapić i zagłodzić.

Ubodło go to trafne spostrzeżenie, uświadamiając, że przyjaciel widzi zdecydowanie za dużo.

I się martwi.

-W porządku...masz rację. Zadbam o to.

Chłopak spojrzał na niego nieufnie, więc Jimin pocałował go w czoło.

-Obiecuję, ale...mam jeden warunek.

Kookie wykrzywił wargi, jakby spodziewał się, że Jimin zażąda, czegoś nie do spełnienia.

-Jaki?

-Opowiedz mi o swoich ostatnich miesiącach. O swojej trasie i spotkaniach.

-To nie jest ważne- zaprotestował Jeon, a jego policzki stały się jeszcze bardziej rumiane.

-Taki jest mój warunek - zakończył dyskusję, pokazując język.

~~~~

Jak się czujecie w żałobie Jimina? 

Wyczuwacie słodycz w ich relacji? :D

Seguir leyendo

También te gustarán

9.5K 531 35
"Co ze mną nie tak?" czyli o tym jak JK próbuje zrozumieć swoje nie koniecznie już dziecinne uczucia. zdecydowanie treści +18 #smut #no-au (bts ist...
87.3K 3K 48
Haillie nie jest jedyną siostrą Monet, jest jeszcze jej bliźniaczka Mellody. Haillie wychowywana przez mamę, a Mellody no cóż przez babcie. Jak myś...
24.1K 2.2K 22
Niełatwo żyć w całkowitej izolacji, lecz Jungkook ma tę zaletę, że samotność zupełnie mu nie przeszkadza. Chłopak stroni od ludzi, poświęcając się sw...
2.4K 317 18
Gdy człowiek dorasta zaczyna coraz bardziej myśleć o swojej przyszłości. W czym tak naprawdę jest dobry. Co zachęca go do dalszych działań. Nad czym...