Drop of Death +18

By Olikuuuuq

400 6 4

Hazel Wilson 19 letnia córka syryjnych mafiozów. Zabija każdego kto stanie jej na drodze. Jeden z nich Zane H... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 10

Rozdział 9

31 0 3
By Olikuuuuq

-Seksownie wyglądasz- powiedział znajomy głos.

Natychmiast się odwróciłam, patrząc złowrogo na chłopaka. Ja mu zaraz dam te „seksownie wyglądasz".

-Pojebany jesteś - warknęłam - idź komuś innemu zatruwaj powietrze.

Zane nadal się nie odsuwał, a ja już normalnie z tego powodu dostawałam drgawek.

-Niestety wypadło na ciebie - powiedział zachrypniętym głosem, a mnie wstrząsał dreszcz.

Kurwa.

-Wypaść to możesz zaraz ty przez okno - warknęłam

On jedynie co zrobił to uniósł ręce pokazując że do niczego nie zmierza.

-Po co tyle agresji malinko? - zaśmiał się kręcąc głową - Już groźby? ale w sumie nie przestawaj, z twoich ust brzmi to jak największy komplement.

Przewróciłam oczami. Minęłam go, myśląc że da mi spokój. Teraz wiem jak bardzo się myśliłam. Zane złapał mnie za nadgarstek i uniemożliwił mi przejścia dalej.

Zażenowana spojrzałam znów na niego. Wyrwałam się z jego uścisku by za dużo sobie nie pozwolił.

-Nie tak prędko - szepnął mi do ucha, a ja odepchnęłam go od siebie - jutro jedziemy do meksyku.

Spojrzałam na niego jak na jakiegoś debila. Czy on naprawdę myśli że polecę tam z nim?

Przyłożyłam rękę do jego czoła, sprawdzając czy ma jakąś gorączkę, on natomiast zmarszczył brwi.

-Co ty robisz? - zapytał.

wzruszyłam ramionami.

-Sprawdzam czy masz gorączkę - mruknęłam pewnie - Jesteś chyba chory że z tobą pojadę do meksyku. Idź do lekarza się zbadaj bo zdrowy tak by nie myślał.

Pokręciłam głową śmiejąc się trochę. Zane jedynie co teraz robił to stał z założonymi rękoma na klatce piersiowej, przyglądając się mnie.

-To nie ja wpadłem na ten „genialny" pomysł, tylko twój ojciec - powiedział ostro, a ja spoważniałam - więc lepiej się go słuchaj.

spojrzałam na niego i gdyby wzrok umiałby zabijać to już dawno by wąchał kwiatki spod dołu. Jeżeli mój ojciec tak postanowił to nie mogę się sprzeciwiać.

Wzruszyłam ramionami nadal patrząc na jego czarne niemal oczy. Były nawet ładne, ale nie dla mnie.

-Tylko tyle? - zapytałam a on kiwnął głową - no to idź bo nie mam zamiaru z tobą gadać.

Wyminęłam go i dopiero teraz zorientowałam się że praktycznie nie oddychałam. Wypuściłam powietrze ze świstem.

Siadając przy swoim stoliku, obserwowałam różne rodziny tak z nudów. Jeszcze chwilę zastanawiałam się nad tym co niby ja będę robić w meksyku razem z tym kretynem.

No nic. Wyciągnęłam rękę do lampki wina i wypiłam jej zawartość. Miałam dużą nadzieję że Zane pójdzie gdzieś dalej, jednakże myliłam się, usiadł na krześle obok mnie. Nie powinien tu siadać.

-Co tu robisz?! - wysyczalam - nie twoja rodzina.

Chłopak się uśmiechnął a jego dłoń powędrowała do mojego kosmyka włosa, szybko ją złapałam by nie dotknął moich włosów. Brzydzę się jego dotykiem.

-Jeżeli jeszcze raz mnie dotkniesz...- przybliżyłam się do niego - ...nie będę się wahać i cię zabije.

odsunęłam się i machnęłam do niego ręką by odszedł. Lekko wkurzyła go ta gadka, bo aż poczerwieniał.

Nawet prawie zrzucił krzesało kiedy wstawal, ale nie interesowało mnie to za bardzo. Interesowało mnie to jak bardzo był wkurzony. Kochałam patrzeć na emocje innych, a szczególnie wtedy kiedy zadaje innym ból.

Bo taka już jestem i zawsze będę, gdyby świat się walił to i tak będę zadawać większy ból niż kiedykolwiek przypuszczałam. Jestem do tego stworzona.

Z uśmiechem na twarzy patrzyłam jak zane się oddala, już wiedziałam że wygrałam.

Bo ja zawsze wygrywam.

                                          ***
Już nawet długo minęło od spotkania, w tym czasie weszłam do mieszkania. Przebrałam się w luźne rzeczy i odetchnęłam ulgą kiedy usiadłam na krześle.

Gdzieś z tyłu słyszałam przychodzącego sms, wstałam z niego ruszając do urządzenia. Niechętnie złapałam za niego i zaczęłam czytać zawartość niej.

Nieznany: Wyjdź przed dom.

Ja pierdole.

-Jeżeli to jakieś bachory, zabije ich - powiedziałam do siebie idąc w stronę drzwi.

Otworzyłam je i zaczęłam się rozglądać. Dziwne. Nikogo nie było. Ktoś sobie ze mną pogrywał, a ja daje się na to nabrać. Kolejny raz zawibrował mi telefon. Spojrzałam na niego.

Nieznany:Wyjdź z niego, potem skręć w lewo.

Parsknęłam grubym śmiechem, co oni sobie myślą co? że ich posłucham?

Jednak nie wiem czemu to zrobiłam, ale...Wyszłam z domu i faktycznie skręciłam w lewo. Szłam obserwując puste ciemne drogi, które były wypełnione lampami.

Kiedy były ogolone skręty na lewo, prawo lub prosto na las, zawibrował telefon. Spojrzałam na niego czytając wiadomość

Nieznany: Idź prosto, wejdź w głąb lasu.

Kurwa.

-Pierdol się! - krzyknęłam tupiąc nogą.

Nieznany: Wejdź. Nie wydzieraj się tylko wejdź.

Posłuchałam i weszłam, nie zatrzymałam się nawet na chwilę, również nie włączyłam latarki w telefonie mimo że nic nie widziałam. Prawie potknęłam się o gałązkę, ale to nic.

-Japierdole...-powiedziałam pod nosem.

Nieznany: No dalej, nie bój się.

Parsknęłam i zrobiłam jeszcze trzy długie korki przed siebie. I tego co kurwa zobaczyłam, nie spodziewałam się. Poćwiartowane ciało na kawałki leżało obok drzewa, a na nim napis.

Za niedługo twoja kolej, hazel"

Kurwa.

Nieznany: Podoba ci się to co widzisz? Jeżeli ty lubisz taką krzywdę robić innym, my również zrobimy tobie.

my?

Wyszłam szybko z lasu a z niego do domu, łapiąc duży oddech. Kurwa. O chuj im chodzi? Rzuciłam gdzieś telefon na blat i ściągnęłam z siebie rzeczy. Weszłam w głąb prysznica, wzdrygnęłam na zimną wodę.

To wszystko robi się powalone.

Wyszłam z kabiny ubierając się odrazu. Wychodząc z łazienki spojrzałam na osobę, która byłaby ostatnia aby zagościła w moim domu.

-Co chcesz? - warknęłam zakładając ręce pod piersi - I co ty do cholery tu robisz?!

Rozparł się na moim łóżku tak jakby to było jego. W tej pozycji mogłam zobaczyć jego całą sylwetkę, ubrany był w czarna koszulkę z łańcuszkiem na szyi, dresy szare i tyle.

-Byłem w pobliżu to przyszedłem - powiedział wzruszając ramionami - a tobie co? wyglądasz jakbyś zobaczyła demona.

Bo właśnie zobaczyłam.

-Masz rację, zobaczyłam - mruknęłam - leży przede mną.

-Zawsze możesz ze mną - puścił mi oczko a ja przewróciłam oczami - i malinko powinienem ja to powiedzieć o tobie.

-Podziękuję, nie chcę zarazić się jakimś debilizmem czy coś. - mruknęłam ale odrazu spoważniałam kiedy przypomniały mi się jego wcześniejsze słowa - i nie powinieneś przychodzić, nic nas nie łączy prócz jednego. - przybliżyłam się do niego - pracy.

odsunęłam się by zwiększyć między nami dystans. Wstał z miejsca tam gdzie leżał i przybliżył się do mnie mnie. Kiedy on robił krok w moją stronę, ja robiłam w tył, aż w końcu uderzyłam plecami o ścianę. Był za blisko, nie lubiłam jego bliskości. Dobrze wiedziałam do czego zmierzał, a on dobrze wiedział do czego ja zmierzałam.

Sięgałam już ręką do paska moich spodni by wyjąć z niego nóż, ale zane uniemożliwił mi go wzięcia. Złapał za moją rękę a po chwili podniósł ją i przycisnął do ściany.

-Oj nie Hazel, nie tym razem - powiedział a jego usta były kilka centymetrów od moich, a później wyszeptał w nie - to ja teraz rozdaje karty.

Dwie ręce uniemożliwił mi bym go odepchnęła, więc wpadłam na inny pomysł, kopnęłam go w kroczę. Odrazu puścił moje nadgarstki i złapał się za miejsce gdzie go uderzyłam.

Pochyliłam się tylko dlatego by wyszeptać w jego ucho.

-Teraz też rozdajesz karty? - odsunęłam się - Nie, Zane, to kobiety mają władzę nad światem, mężczyźni to tylko przykrywka. Teraz pokazałeś jaki słaby jesteś, odejdź.

Uśmiechnęłam się pod nosem kiedy spojrzał na mnie tym swoim wzrokiem nienawiści. Uwielbiałam. Poprostu uwielbiałam.

Ledwo doszedł do tych drzwi, już wiedziałam że muszę ochrzanić swoich ochroniarzy, ale nie teraz, nie chce mi się.

                                          ***

Weszłam do jakiegoś opuszczonego pomieszczenia, wiedząc że zobaczę zaraz jakiegoś mężczyznę. I się nie myliłam, stał oparty o ścianę czekając na mnie.

Ciekawe czy się pożegnał ze swoją rodziną, bo to była ostatnia szansa kiedy ostatni raz ich widział.

Zwolniłam swoje ruchy i szłam wolno, chłopak uniósł na mnie spojrzenie, wyjęłam nożyk i zaczęłam się nim bawić.

-No proszę proszę, panienka Wilson - powiedział i odepchnął się od ściany - nie zmieniłaś się, zawsze seksowna i atrakcyjna.

-pan Benz - powiedziałam z obrzydzeniem taksując jego ciało - zawsze obrzydliwy i natrętny chłop.

Zaśmiał się krótko, a po chwili spojrzał na mnie spod rzęs. Nigdy nie robiło to na mnie wrażenie.

-Zabawna jak zawsze - klasnął w ręce - No to...w jakim celu się spotykamy.

Już mi się nawet nie chciało z nim bawić, podeszłam do niego z nożem w ręku. Nie był jakoś tym zdziwiony czy coś bo wiele razy mnie widział taką.

-A w takim  - powiedziałam a zaraz po tym wbiłam mu nóż w klatkę piersiową, a potem...rozległ się krzyk, który mogłabym słuchać godzinami.

Patrzyłam mu w oczy, tak jak lubiłam, uśmiechałam się do siebie kiedy on zwijał się z bólu i krzyczał. Przez ten czas wylał już dużo łez.

Kolejny jego krzyk, trochę się zaniepokoiłam bo jednak ktoś mógł przyjść, ale w sumie i tak bym tą osobę zabiła.

Schyliłam się do niego, a swoją rękę położyłam do jego buzi by się trochę uciszył.

-Cichutko - powiedziałam z morderczym uśmiechem - musisz cicho cierpieć, aby nikt nie przyszedł i cię nie uratował - zerknęłam na niego kiedy jego oczy już prawie się zamykały - cudowne nie?

A tera. słyszałam tylko ciszę, uniosłam się wytrzepuje swoje ręce. Na doprawe kopnęłam go bo wiedziałam co ten człowiek robił kiedyś z takimi kobietami jak ja.

Wyjęłam nóż z jego klatki piersiowej, był cały w krwi nie miałam jak go wyczyścić więc polizałam go. Kiedy był już czysty schowałam do paska spodni i ruszyłam. Zadzwoniłam jeszcze do jakiejś osoby by posprzątała to najpóźniej do jutra. Rodzina może podejrzewać.

Założyłam okulary, idąc z gracją na swoich szpilkach. Wsiadłam do swoje auta i go odpaliłam, odetchnęłam ulgą i ruszyłam nim do domu.

Jeżeli coś będą podejrzewać to...

...przecież nie będzie moja wina

Włączyłam piosenkę 9mm od memphis cult i jak gdyby nic zaczęłam lekko pomrukiwać pod nosem. Dzisiejszy dzień naprawdę był nawet dobry.

____________________________________
Przepraszam...

może jest i mocny ale to nie moja wina pamiętajcie!

Continue Reading

You'll Also Like

123K 5.3K 76
"Have you ever thought about living a normal life?" "Depends on what you call normal, hyung." ------- An idol au, wherein Taehyung and Jungkook alwa...
191M 4.6M 100
[COMPLETE][EDITING] Ace Hernandez, the Mafia King, known as the Devil. Sofia Diaz, known as an angel. The two are arranged to be married, forced by...
37.7K 4.4K 72
16 años despues de la muerte de su omega, Changbin (alfa) y Chris (Delta) deben lidiar con sus hijos adolescentes, unos mellizos omegas de 16 años, u...
31.3K 716 22
Naruto Uzumaki is the eldest of four siblings, born into the Uzumaki family, renowned for their strong chakra and their special connection to the Nin...