Till the Last Breath / ZOSTAN...

By KarolinaZ_autorka

32.9K 2.7K 875

W powieści występują brutalne sceny przemocy seksualnej, przemocy fizycznej oraz plastyczne opisy morderstw... More

Wstęp
Rozdział pierwszy
Rozdział drugi
Rozdział drugi (dokończenie)
Rozdział trzeci
Rozdział czwarty
Rozdział piąty
Rozdział szósty
Rozdział siódmy
Rozdział ósmy
Rozdział dziewiąty
Rozdział dziesiąty
Rozdział jedenasty
Rozdział dwunasty
Rozdział trzynasty
Rozdział trzynasty (II)
Rozdział trzynasty (dokończenie)
Rozdział czternasty
Rozdział piętnasty
Rozdział szesnasty
Rozdział siedemnasty
Rozdział osiemnasty
Rozdział dziewiętnasty
Rozdział dwudziesty
Rozdział dwudziesty pierwszy
Rozdział dwudziesty drugi
Rozdział dwudziesty trzeci
Rozdział dwudziesty czwarty
Rozdział dwudziesty piąty I
Rozdział dwudziesty piąty II
Rozdział dwudziesty szósty
Rozdział dwudziesty siódmy
Rozdział dwudziesty ósmy
Rozdział dwudziesty dziewiąty
Rozdział trzydziesty
Rozdział trzydziesty pierwszy
Rozdział trzydziesty drugi
Rozdział trzydziesty trzeci (część I)
Rozdział trzydziesty trzeci (II częśc)
Rozdział trzydziesty czwarty
Rozdział trzydziesty szósty
*
Rozdział trzydziesty siódmy
Rozdział trzydziesty ósmy
Rozdział trzydziesty dziewiąty
Rozdział czterdziesty
Rozdział czterdziesty pierwszy
Rozdział czterdziesty drugi
Rozdział czterdziesty trzeci
Rozdział czterdziesty czwarty
Rozdział czterdziesty czwarty
Rozdział czterdziesty piąty
Rozdział czterdziesty szósty
Rozdział czterdziesty siódmy
*
Rozdział czterdziesty ósmy
Rozdział czterdziesty dziewiąty
Rozdział pięćdziesiąty
Rozdział pięćdziesiąty pierwszy
Rozdział pięćdziesiąty drugi (OSTATNI)

Rozdział trzydziesty piąty

350 39 12
By KarolinaZ_autorka

                                                      Rozdział trzydziesty piąty

                                                                              THOREN

Czternaście lat

Ciemność. Otacza mnie ciemność, a w skórę moich nadgarstków wżyna się szorstki sznur. Siedzę na twardym krześle, a jedynym dźwiękiem jaki rozbrzmiewa w tym przerażającym mroku są krople. Woda powoli skapuje na twardą nawierzchnię tworząc kałużę.

Kap, kap, kap

Jedna za drugą aż wprawia mnie w dyskomfort. Nie mogę jednak nic na to poradzić, bo gdy chcę poruszyć stopami, te okazują się przywiązane do krzesła. Co się dzieje? Gdzie jestem? Czy zostaliśmy porwani przez wuja Edgara? Po co? Nieskończona liczba pytań kotłuje mi się w głowie.

Gdzie są moi rodzice? Gdzie są moje siostry? Czemu jestem tutaj sam?

Próbuję uwolnić dłonie z krępujących mnie więzów lecz im więcej się szarpię, tym bardziej sznur się zaciska.

– Mamo! Tato! – Krzyczę. – Madeline! Eliana!

Mój głos odbija się od ścian jak echo. Drżę ze strachu, jestem wystraszony i marzę tylko o tym, aby ten koszmar wreszcie się skończył. Nie mam sił. Z moich oczu tryskają łzy. Nie jestem silny ani odważny. Jestem słabym dzieckiem, które boi się niewiadomej.

– Tato! – Zdzieram gardło. – Mamo! Pomocy! Błagam!

Nagle moją mroczną ciszę przecina kobiecy wrzask.

– Mamo! – Szamocę się ze sznurami. – Mamo!

Stało się coś złego. Niepokój rośnie mi w sercu, do tego stopnia, że mimo bólu zaczynam kolejny raz się szarpać. Moje ruchy są gwałtowne, mocne aż w końcu przewracam się z krzesłem na mokrą podłogę. Nie analizując pochylam głowę i chwytam w zęby sznur. Płacz dusi mnie w płucach, gdy próbuję przegryźć więzy. Szybciej, szybciej! Poganiam się w myślach. Muszę się uwolnić, muszę stąd uciec, muszę... nie dokańczam, gdyż niespodziewanie ktoś otwiera drzwi, a ostre białe światło brutalnie atakuje moje oczy.

– Zachowujesz się jak bestia, Thoren. – Słyszę matowy głos wuja.

– Wypuść mnie! – Krzyczę tłukąc nadgarstkami o podłogę.

– Wypuszczę, ale najpierw chciałbym żebyś coś zobaczył.

Co miałbym zobaczyć? Nie chcę niczego widzieć! Wuj jednak nie ma zamiaru się przejmować moją odmową. Schyla się i nie odrywając ode mnie swojego ponurego spojrzenia wyjmuje nóż.

Jest długi i zakrwawiony.

– Czyja to krew? – Pytam cicho lecz on nie odpowiada. Zamiast tego pomaga mi wstać i łapie mocno za rękę uniemożliwiając ucieczkę. Wchodzimy do pomieszczenia zalanego światłem i już po przekroczeniu progu czuję, że uginają mi się kolana. Mijamy metalowy blat, po którym biegają szczury. Ich niewielkie ciała noszą ślady wkłuć, są wychudzone i ogłupione. Zupełnie tak jakby ktoś wstrzyknął im do żył narkotyk. Ale to nie jest najgorsze. Wuj prowadzi mnie przez laboratorium aż w końcu docieramy do następnych drzwi. Nie są zamknięte, więc od razu tam wchodzimy i dostrzegam cztery krzesła. Są ustawione obok siebie. Co to ma znaczyć? Czy to tutaj byli moi rodzice i siostry?

– Jesteś gotów?

– Nie chcę niczego oglądać!

– Pytam, czy jesteś gotów.

– Tak! – Wykrzykuję z nadzieją, że jeśli się zgodzę, to uda mi się poszukać rodzinę. – Pokaż ten swój durny film!

Wuj prycha pod nosem, kładzie swoje dłonie po obu stronach moich ramion jednocześnie mówiąc „zaczynamy" Nadal nie wiem o co chodzi. Jestem przekonany, że wuj zwariował, bo przecież nikogo poza nami tutaj nie ma lecz ku mojemu zdumieniu zza ściany wyłaniają się potężni mężczyźni w białych farmaceutycznych fartuchach.

– Mads! – Krzyczę widząc zapłakaną siostrę w towarzystwie jednego z facetów. – Mads!

– Thoren! – Odkrzykuje szlochając. – Thoren, tak się boję!

Chcę do niej podbiec, ale wuj Edgar wzmacnia chwyt.

Facet sadza siostrę na krześle i przywiązuje sznurami.

– Co jej robi?! Niech ją wypuści!

– Zamknij się. – Warczy, a potem uderza mnie otwartą dłonią w twarz. – Patrz, co dla ciebie przygotowałem.

Niedługo potem w pokoju pojawia się Eliana i podobnie jak Mads jest od razu przywiązana do krzesła. Na końcu facet przyprowadza rodziców. Tata ma zapłakaną bladą twarz, a mama ranę na ramieniu, z której sączy się krew.

– Rodzina w komplecie. – Wuj przekazuje mnie temu gorylowi, zaś sam staje naprzeciwko krzeseł i przez chwilę bawi się nożem. – Wiecie, że mogliście tego uniknąć? Naprawdę nie musiało do tego dojść, ale wasz opór i zadzieranie nosa...ach, niech stracę. Dam wam jeszcze jedną szansę. Gdzie są próbki?

– Nie wiem! – Tata krzyczy z taką mocą, że dudni mi w uszach. – Powtarzałem to milion razy! Nie wiem gdzie są te kurewskie próbki! Przekazałem je policji!

– A policja gdzie je trzyma? – Wuj robi krok w stronę mojej mamy. – No chyba nagle się nie rozpłynęły, co?! Jestem współtwórcą! Jak wy mnie do cholery traktujecie!? To powinna być moja decyzja!

– Chciałeś sprzedać leki na czarny rynek! – Mama wierci się na krześle. – Nie mogliśmy ci na to pozwolić, to wbrew prawu!

– Wbrew prawu? – Wuj uśmiecha się szeroko. – A gdzie teraz jest to wasze prawo? Nawet mi was nie żal, jesteście durniami, a za głupotę się płaci.

Jeszcze nie opadły ostatnie słowa, jeszcze wszystko tętni życiem, gdy wuj robi zamach i wbija ostrze noża w brzuch mojej mamy. Jej gorąca krew spływa po drewnianej ramie krzesła tworząc plamę, w której widzę swoje przerażone odbicie.

– Mamusiu! – Jęczę upadając na kolana. – Mamusiu!

– Czego od nas chcesz?! – Tata szamocze się ze sznurem. – Pieniędzy?! Dam ci wszystko!

– Próbki. – Cedzi wuj. – Daj mi próbki.

–Nie mam! Oddałem im!

– Bez mojej zgody! – pełen wściekłości ton roznosi się po pomieszczeniu, a potem nóż znowu zatapia się w ciele mojej krztuszącej się z bólu mamy.

– Zostaw ją!

– O nie, bracie. Nie zostawię! Będziesz patrzył jak cierpi! – Wrzeszcząc wymierza kolejny cios. – Każda kropla krwi, która dziś wypłynie będzie z twojej winy!

Nie mogę znieść tego widoku, zamykam powieki, ale rozdzierający krzyk mamy każe mi je unieść. Serce wali mi jak młotem, odwracam głowę i gryzę w rękę faceta, który mnie trzyma. Sądzę, że mnie wypuści ale on zamiast tego uderza mnie mocno w plecy. Nie wiem jak pomóc mamie, która blednie coraz bardziej i bardziej. Już nawet się nie odzywa, a plama czerwonej substancji stale się powiększa. Mama potrzebuje pomocy inaczej się wykrwawi!

Spoglądam na siostry. Mads i Eli są tak przerażone, że z ich ust nie wydostają się choćby najmniejsze dźwięki. Siedzą jak sparaliżowane.

– Tato! Tato zrób coś! – Krzyczę roztrzęsiony. – Daj mu te próbki!

– Nie mam ich! – Odpowiada zalewając się łzami. – Przysięgam, Edgar, nie mam ich!

– Jaka szkoda. – Wuj odsuwa się od mamy. – Zaprosiłem cię tutaj, Thoren, żebyś zobaczył co dzieje się, gdy osoby, na które liczyłem. – Zaśmiewa się gardłowo. – Które kochałem, o które dbałem stają się moimi wrogami. – Zbliża się trzęsącej się ze strachu Madison. – Przykro mi mała, ale muszę to zrobić.

– Wujku, proszę – Skomli kiedy zimna stal dotyka jej chudego ramienia. – Wujku, nie, proszę, nie.

– Zostaw ją, Edgar! To jeszcze dziecko!

– Twoje dziecko, Arthurze.

– Posłuchaj, mogę wyprodukować dla ciebie więcej tego gówna, mogę zrobić co tylko będziesz chciał tylko wypuść moją żonę i moje dzieci. Błagam cię!

– Hm

– Proszę. – Tata zerka z obawą w kierunku mamy. – Ona musi trafić do szpitala.

– A ja od tygodnia powinienem wylegiwać się na plaży w Dubaju, ale przez ciebie straciłem dostawcę i wszystkie plany szlag trafił. Zakpiono ze mnie, przestałem się liczyć. Ludzie sądzą, że jestem marnym oszustem, a ty? Ty miałeś mnie w dupie. Zakazałeś odwiedzin, zniszczyłeś naszą więź i to dla nich. – Wskazuje nożem najpierw na dygoczącą Mads, Elianę, mamę i mnie.

– Przepraszam. – Tata próbuje się podnieść wraz z krzesłem. – Przepraszam, Edgar.

– Ja też przepraszam. – Wuj staje za Madison i w ciągu sekundy podcina jej gardło. Gorąca, jasnoczerwona krew siostry tryska na podłogę, ściany, brudzi koszulkę wrzeszczącego taty, a ja choćbym chciał to nie potrafię krzyczeć. Facet, który trzyma mnie za ramiona wbija swoje paznokcie głęboko w moją skórę lecz nawet nie czuję bólu. Jestem jak rażony prądem, mój umysł nie radzi sobie z tym, co przed chwilą się wydarzyło. Morderstwo. Jestem świadkiem morderstwa własnej siostry. Nagle wuj wyjmuje z kieszeni woreczek z różowym proszkiem, a następnie wysypuje go na zakrwawione ostrze noża i pochyla głowę. Wciąga nosem wszystko nie pozostawiając nawet pyłu. Jego jasne oczy płoną dziwnym, niepokojącym blaskiem, śmieje się, by potem bez słowa zaatakować Elianę.

– Patrz, Thoren! Patrz, co dzieje się z tymi, którzy odwracają się ode mnie plecami! – Wuj jak w amoku wbija nóż krtań Eli. Dziewczynka próbuje krzyczeć lecz tylko przez moment, bowiem przebita krtań uniemożliwia oddech.

Tata wstaje wraz z krzesłem, w jego sile kryje się rozpacz, która działa niczym adrenalina. Rusza na wuja, powala go i krzyczy, żebym mu pomógł, więc szarpię się z typem, który trzyma mnie coraz mocniej i mocniej, aż w końcu spada na mnie grad ciosów. Pięść faceta jest twarda jak głaz. Moja skóra na policzkach pęka ukazując świeżą krew. Kręci mi się w głowie, ledwo opanowuję duszności. Tak bardzo nie chcę upaść na kolana lecz moje nogi są jak z waty.

– Thoren! Thoren, synku! – Zamroczony bólem spoglądam w stronę taty, który leży na podłodze. Jego całe ciało drży i dopiero po kilku sekundach zauważam, rękojeść noża wystającą z jego piersi.

Ogrom bestialstwa jest tak przytłaczający, że nie mogę dłużej patrzeć na konającego tatę.

– Nie odwracaj wzroku! – Wuj doskakuje do mnie i uderza dłonią w twarz. – Patrz na tych słabych ludzi! Patrz na swoją marną rodzinę, która na własne życzenie wydaje ostatnie tchnienia. Spójrz na swoją martwą matkę, która wykrwawiła się siedząc na krześle, patrz na swoje siostry, na swojego głupiego ojca, który postanowił mi się sprzeciwić. Patrz na nich, Thoren!

Nie mogę. Zamykam powieki, spod których wydostają się łzy. Płaczę w ciszy nie umiejąc poradzić sobie z tym co czuję. Z tym, co odbiera mi dech. Żyję, ale mam wrażenie, że to tylko kwestia minut. Dygoczę ze strachu i przerażenia.

– Tato – Szepczę zaciskając pięści. – Tatusiu.

– Otwórz te cholerne oczy! – Wuj pochyla się nade mną i siłą próbuje rozchylić moje powieki. – Patrz na nich! Masz widzieć ich śmierć!

Moje nogi się poddają, uginają się pode mną, a ja upadam na betonową, zakrwawioną podłogę. Zwijam się w kłębek i dygocząc proszę boga, by to wszystko było jedynie moim popieprzonym koszmarem. Proszę go o to, żebym się wybudził i mógł przytulić się do rodziców.

– Tho...Thoren. – Ochrypły głos taty sprawia, że zastygam. – Kocham cię, kocham cię Thor, nie bój się. Niedługo się zobaczymy. Wszyscy... – Napływająca do jego ust krew powoduje, że zaczyna się krztusić. – Będę na ciebie czekać, synu. – Mówi niewyraźnie, a później milknie.

– Tatuś? – Wołam czołgając się w jego stronę. – Tatuś!

Nieoczekiwanie pomagier wuja łapie mnie za barki i zmusza bym wstał, a potem przyszpila do ściany.

– I tak oto doczekaliśmy się finału. – Stwierdza wuj oschłym, lodowatym tonem. Nie wiem co mnie czeka, ale staram się na to przygotować. Śmierć. Ostateczność czy możliwość dołączenia do rodziny? Bardzo chcę wierzyć, że to drugie. I wtem czuję, że ktoś znowu próbuje na siłę otworzyć moje zaciśnięte powieki. Ten palący, nieznośny ból sprawia, że zaczynam szlochać. Jestem zbyt słaby, kiedy uchylam powieki widzę przed sobą cztery sztywne ciała i krew. Wszędzie krew.

– Masz patrzeć! – Rozlega się charakterystyczny odgłos taśmy klejącej, a tuż po chwili jej kawałek dotyka wrażliwej, wewnętrznej strony moich powiek. Drugi koniec przylepiono aż do czoła, przez co nie mogę nawet mrugnąć. – Zapamiętaj ten widok, bo historia lubi się powtarzać.

Stoję pod ścianą z szeroko otwartymi oczami, w których zbierają się łzy. Stoję i nie mogę nic zrobić. Obraz zamordowanej rodziny wdziera mi się w kości, zatruwa krew.

Wciąż oddycham lecz moje serce umiera. 

Continue Reading

You'll Also Like

201K 9.7K 198
Witam!! Tutaj będzie pojawiać się drugi sezon<3 Kolejna część na profilu!!
371K 15.4K 33
Byłam zwykłą dziewczyną, jak każda inna. No właśnie. Byłam. Wystarczył jeden dzień, aby całe moje życie zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. Nik...
288K 10.2K 28
NIEzwykły nauczyciel z ogromnym bagażem doświadczeń. Tajemnicami, których nie chce ujawnić, lecz gdy spotyka Kendall od której nie może się uwolnić...
256K 10.2K 32
Rok 2112. Przyszłość, która nadeszła, a razem z nią średniowieczny system. W każdym kraju zapanowała monarchia, z którą pojawiły się klasy społeczne...