The last lie [18+]

By FikcyjnaAutorka

4.4K 188 51

O dziewczynie która była przesadą i chłopaku który nie bał się przesadzić. [18+] More

The last lie
Panna Wilson
Gorzka Cola
Najciemniej pod latarnią
Maseczka z awokado
Maserati
Przepadłam dla największego kłamstwa
Wiedział
Dobranoc, skarbie
Nie zostawiaj mnie
Największe zło
Przypominasz mi ją
Szampan
Discoteka w toalecie
Najlepszego Lily
Dla ciebie warto
Nie ufasz mi
Ktoś nas obserwuje
Nie zasługiwałem na nią.
Zostałem zamknięty w złotej klatce
To on wykładał karty
Serce w bliznach
Pokój 303
Nie ufałam mu już jak kiedyś.
Co z nami?

Amerykański to chujostwo

124 7 2
By FikcyjnaAutorka

-W jakim sensie?-Zapytał zdezorientowany Victor.

-Przyjedź tu proszę.

-Będę za pięć minut.

-Ty przypadkiem nie ścigałeś się?

-Dwie minuty.

Uśmiechnęłam się pod nosem cały czas oglądając się wokół siebie, bałam się że zaraz z nikąd ktoś się pojawi. Odsunęłam urządzenie od ucha rozłączając się, to wszystko co się działo przerastało mnie czemu auto takie same jak Williamsa stało pod firmą tego milionera z Hiszpanii. Usłyszałam głośny pisk opon, Victor spojrzałam na maserati stając na chodniku jakiś mężczyzna go zbluzgał a ten to zignorował podchodząc do mnie, od razu go przytuliłam czując się w jego ramionach bezpieczna. Odsunęłam się od chłopaka patrząc w jego oczy, wyglądał na zmartwionego jednak coś go uspokoiło gdy patrzył w moje oczy.

-Co brałaś?-Zapytał spokojnie, od razu zmarszczyłam brwi.

-O co ci chodzi?-Odpowiedziałam pytaniem na pytanie.

-Twoje źrenice są rozszerzone.-Westchnął po czym przetarł twarz dłońmi, zamrugałam kilka razy uchylając lekko usta.

--Victor.--

Dziewczyna patrzyła na mnie zdziwiona, zdecydowanie musiała coś brać jej źrenice były tak powiększone że byłem tego pewien. Lecz czy aż tak aby wyobrażać sobie takie rzeczy, że była w moim aucie wierzę jej ale jej oczy mówią same za siebie. Często widziałem że coś bierze była młoda każdy musi przejść ten okres ja przeszedłem go zdecydowanie za wcześnie.

--Victor--07.06.2014--

Mama dzisiaj wylądowała w szpitalu, okazało się że ma białaczkę. Mówiła mi że wróci do domu jednak ja jej nie wierzę mimo że nigdy mnie nie okłamała w tej sprawie nie wierze. Rozmawiałem z lekarzami mówili mi że mama ma małe szanse na przeżycie, spędziłem cały dzień w opuszczonym kościele klęcząc modliłem się miałem nadzieje że ktoś z niebios mi pomoże ktoś miłosierny. Po powrocie do domu oberwało mi się na szczęście Lily była cała, miała trzynaście lat trudno było wcisnąć jej jakaś bajeczkę że mama wróci jednak nie miałem serca powiedzieć jej prawdę, tata zwyczajnie się upił a ja płakałem w swoich czterech ścianach kochałem ją była moją nadzieją moim światełkiem w tunelu razem z Lily, nigdy nie poznam kogoś takiego jak Isabella albo moja siostra. Bałem się że kiedy mama zniknie zamknę się w sobie nie będzie obok mnie nikogo, będę sam nie dam rady zając się Lily przecież sam jestem jeszcze nastolatkiem, zazdrościłem Apollo miał kochających rodziców państwo Weathers byli prze kochanymi osobami a sam Apollo miał brata tak bardzo chciałem takich rodziców czemu akurat ja? Nie umiem, nie dam rady, jestem za słaby, nic nie osiągnę, zostanę sam, nigdy nikogo nie znajdę, nikt mnie nie pokocha, bo przecież nikt nie pokocha zamkniętego w sobie dupka. Wiedziałem że tata trzyma narkotyki w desce pod łóżkiem, może nielegalne substancje ukoją mój ból wszedłem cicho do pokoju moich rodziców szukając skrzypiącej deski, była po stronie mojego taty wyjąłem ją wyjmując woreczek z białym proszkiem wziąłem cały ignorując to czy mi się oberwie, bo przecież nic już nie czułem byłem martwy nie istniałem, przynajmniej tak myślałem, byłem niewidzialny nikt nie słyszał moich próśb ani błagań. Wszedłem do swojego pokoju zamykając drzwi na klucz, nie chciałem aby Lily mnie zobaczyła. Wysypałem trochę na stolik biorąc do ręki bilet autobusowy po czym zacząłem robić nim kreski, jednak większym problemem był banknot rozejrzałem się po pokoju szukając czegoś imitującego go, sądzę że kartka papieru będzie dobra, zwinąłem ją w rulon przykładając ja do kokainy zaciągnąłem lekko nosem od razu kaszląc, pomasowałem lekko czubek swojego nosa przykładając kartkę do kolejnej kreski, mimo bólu nosa było to przyjemnie lepsze ma nadejść potem. Strzepnąłem resztki ze stolika wycierając noc z resztek schowałem woreczek do poszewki upewniając się że nie widać, otworzyłem drzwi kładąc się na łóżku nie dane mi było odpocząć gdy do mojego pokoju wparowała wściekła Lily, oparłem głowę o ręce patrząc na dziewczynę z lekko uniesionymi brwiami.

-Michael!-Krzyknęła, skrzywiłem się na jej krzyk ale nic jej nie odpowiedziałem, jakby w domu był tata to bym ją zjechał jednak ten gdzieś wyszedł. Michael, jej chłopak niedojrzały gówniarz nie zliczę ile razy go pobiłem przez to jak traktował Lily jednak ta dalej z nim była. Dziewczyna wysunęła mi pod nos telefon z jakimś zdjęciem, był to Michael a obok niego dziewczyna którą trzymał w talii na następnym zdjęciu całowali się. Posunął się zdrady, pokręciłem z niedowierzaniem głową wstając z łóżka.

-Wiesz gdzie jest teraz.

-W domu.-Powiedziała, była niepewna Michael miał piętnaście lat tyle samo co ja jednak uważałem go za w chuj niedojrzałego.-Nie rób mu nic.-Powiedziała zestresowana.

-Nie zrobię.-Westchnąłem wychodząc z pokoju, nie chciałem mu nic zrobić. Już tyle razy mówiłem Lily aby z nim zerwała że mam dość.-Rób co chcesz.

Ta krzyczała coś za mną jednak nie słyszałem co, przed moimi oczami nastała ciemność a ja straciłem panowanie i upadłem, piski mojej siostry to jedyne co słyszałem po czym zemdlałem.

--Victor--

Podniosłem wzrok na dziewczynę, zamyśliłem się nie słuchałem co mówiła po prostu się wyłączyłem.  W moich oczach pojawiły się łzy, pieprzone łzy odwróciłem głowę podtrzymując je to wspomnienie było okropne jednak prawdziwe.

-Ja...-Zaczęła, jąkała się kolejny znak że brała.-Nic...

-Okej.-Przerwałem jej zimnym tonem, byłem za surowy przecież ona nic nie zrobiła.-Pokaż mi to auto.-Niemożliwe żeby w dwie minuty zniknęło, co musiała brać żeby wyobrazić sobie że siedzi w moim aucie. Od razu ruszyła pod firmę tego chuja Hiszpana i stanęła w miejscu.

-Tu było.-Wydukała zaskoczona, przygryzłem wargę patrząc na nią następnie westchnąłem i się odwróciłem idąc do auta.-Gdzie idziesz!?-Krzyknęła dziewczyna.

-Do auta, tobie też radzę.-Słyszałem że idzie za mną więc się nie odwróciłem po prostu szedłem przed siebie. Nie wiem co się z nią dzieje, o co jej chodziło przetarłem twarz dłońmi wzdychając otworzyłem drzwi od samochodu wsiadając na miejsce kierowcy odpaliłem auto czekając aż szatynka wsiądzie, spojrzałem na nią uważnie patrząc na jej twarz nie wyglądała jakby kłamała chociaż po co by to zrobiła? Co by tym osiągnęła. Ostrożnie dołączyłem do ruchu patrząc kątem oka na Li'e przygryzłem wargę skupiając się w stu procentach na drodze. -Co zrobiłaś dalej jak wsiadłaś do tego auta?-Wreszcie zapytałem, chciałem się dowiedzieć o co jej chodziło.

-Myślałam że to twoje auto i czekałam na ciebie, potem zadzwoniłam ale nie odebrałeś.-Oblizała usta biorąc wdech.-A potem zadzwoniłam do Vanessy powiedziała że przyjechałeś Maserati więc  próbowałam wyjść, drzwi były zamknięte więc otworzyłam schowek.

-Co w nim było?-Pośpieszyłem dziewczynę przyciskając gaz.

-Zdjęcia, nasze z domu jak się przebierałam jak gotowaliśmy razem. Potem schowałam te zdjęcia a drzwi były otwarte więc wyszłam.

-I do mnie oddzwoniłaś?-Lia pokiwała głową, coś w tej historii mnie przekonywało ale po co, ona nie miała sensu nic w niej nie miało.

-Nie wierzysz mi?-Zapytała.

-Nie wiem co mam myśleć.-Westchnąłem wjeżdżając na parking podziemny, musiałam to przeanalizować może uda mi się zdobyć nagrania z kamer ten Hiszpański kutas musiał mieć kamery. Zgasiłem silnik wysiadając z auta a Wilson w ślad za mną. Stałem w windzie i pisałem do tego chuja o nagrania z kamer, byłem prawnikiem jestem pewny że uda mi się je zdobyć.

-Skąd jesteś?-Zapytała dziewczyna kucając przy ścianie w windzie.

-Ze stanów.-Mruknąłem cały czas pisząc, tym razem wyzywałem jego pra pra babkę.

-A jaki stan?-Dopytywała się.

-Illinois.-Wiedziałem że zaraz zapyta z jakiego miasta.

-A jakiego miasta?-Kąciki ust powędrowały mi lekko ku górze.

-Chicago.-Westchnąłem.

-Poznałam kiedyś takiego chłopaka w szpitalu, też był z Chicago. Tylko zapomniałam jak się nazywał.

Przygryzłem policzek, to byłem ja.

-Czym różni się Amerykański od Angielskiego?-Wyszedłem z windy wysyłając wiadomość po czym schowałem telefon do kieszeni moich spodni garniturowych.

-Angielski jest językiem pięknym królewskim mówi się go z gracją, a Amerykański to jedno wielkie chujostwo, niczym innym się nie różni.-Mówiłem otwierając drzwi.

-Nie masz Amerykańskiego akcentu.-Pokręciłem z niedowierzaniem głową na ten nudny monolog.

-Mieszkam już długo w Anglii, oduczyłem się go.

-Pasował by do ciebie Amerykański Akcent, taki niechlujny.

-Spierdalaj.-Zaśmiałem się wchodząc do mieszkania, gdy dziewczyna zrobiła to samo co ja rzuciłem klucze na blat w kuchni, byłem padnięty podobnie jak dziewczyna która od razu weszła do pokoju.

Nie zapomnij o gwiazdce!⭐️

IG:FikcyjnaAutorka

Continue Reading

You'll Also Like

4.3M 236K 49
"Stop trying to act like my fiancée because I don't give a damn about you!" His words echoed through the room breaking my remaining hopes - Alizeh (...
263K 18.3K 56
ABHIMANYU RATHORE :- Rude , workaholic CEO of Rathore Empire .Devilesing hot , every girls drools over him .But loves his family to dearest . . SAKS...
142K 4.3K 144
Part 1 of "The Hunter's Gonna Lay Low" Introduction: Hunter Cha Eui-jae, who was dispatched to seal a rift that appeared over the West Sea, was flung...
5.5M 224K 67
The story of Abeer Singh Rathore and Chandni Sharma continue.............. when Destiny bond two strangers in holy bond accidentally ❣️ Cover credit...