Uniwersyteckie Perypetie

By madzix_booktok

284 20 28

Rosalie Malone to dwudziestoletnia dziewczyna, która dostaje się na studia w Barcelonie. Studiuje medycynę. P... More

Dedykacja
Prolog
1. Nowe życie
2. Słoneczna Hiszpania
3. Szok i niedowierzanie
4. Słodko-gorzkie relacje
5. Nie zawsze jest kolorowo
6. Chlew
7. Tragedia
9. Zły los
10. Chemiczny zapach
11. Przyjaźń czy...

8. Barcelońskie przygody

22 2 0
By madzix_booktok

U boku Nathaniela dzielnie szłam do zaludnionej części Hiszpanii, myśląc że jest to nasza dzielnica. Mylne były moje przypuszczenia, to była jakaś osada. Będąc już blisko nie wytrzymałam fizycznie jak i psychicznie, padłam na kolana nie ubolewając że wybrudzę sobie jasny dres który już i tak był wybrudzony a jego zapach przesiąkł stęchlizną. Cicho załkałam a twarz schowałam w dłoniach, Nath od razu uklęknął tuż obok mnie.

- Halo, Ross co się stało? - przejął się i objął dłońmi moje ramiona.

- Ja.. nie dam rady, Nathan. Nie dam rady - jęknęłam.

- O co chodzi? Iskierko, proszę powiedz mi. - założył mi ramię na plecy i przytulił moją skroń do swojej.

- Jestem dla ciebie ciężarem - dusiłam się łzami - Jestem twoim pieprzonym problemem, mogłam po prostu tam zostać, a teraz przeze mnie zawalisz stu... 

- Csii.. Iskierko - przerwał mi - Studia nie są dla mnie tak ważne jak ty.

Nie oponowałam więcej tylko przytuliłam twarz do jego bluzy, od razu mnie ciaśniej objął i musnął wargami moje włosy.

- Idziemy dalej? - wyszeptał.

- Ja chyba nie dam rady. - powiedziałam niepewnie ochrypłym głosem.

Nathaniel wypuścił mnie z objęć, wstał na równe nogi i podniósł mnie tak by nieść mnie w swoich ramionach. Teraz to czułam się serio jak niepotrzebny balast na jego barkach, ugh. Doszliśmy do małego sklepiku który obłożony był czerwoną cegłówką, wyglądało to bardzo klimatycznie z gruntowymi kwiatkami obok budynku.

- Chyba nam się udało. - powiedział.

- A znasz to miejsce? - zapytałam cicho.

- Nie - pokręcił przecząco głową - Ale każdy ratunek jest dobry.

- Mhm. Mam nadzieję że się uda. - odparłam.

Nathan powoli odstawił mnie na ziemię i objął ramieniem. Po czym powoli weszliśmy do małego klimatycznego budynku.

- Dzień dobry - powiedzieliśmy równocześnie rozglądając się po powierzchni małego jakby osiedlowego sklepiku.

- Dzień dobry - zza lady wstała przemiła pani o platynowych włosach, na oko sześćdziesięcioletnia. Jej głos oddawał ciepło i troskę - W czym mogę pomóc? Wyglądacie na zmęczonych. Szczególnie ty - przeniosła czułe spojrzenie na mnie.

- Chcielibyśmy dostać się do Barcelony. - zaczął Nate - w którą stronę mamy się kierować?

- Kochani! - kobieta pisnęła łapiąc się za głowę - jeśli wy na pieszo chcecie dostać się do Barcelony, musicie poświęcić 3 godziny drogi.

Oparłam ciężką od myśli głowę na ramieniu mojego przyjaciela, on natomiast przytulił mnie mocniej do swego boku.

- A możemy.. gdzieś tutaj wypożyczyć jakiś pojazd? - zapytał niepewnie. 

- Musicie się kierować do tamtego budynku - kobieta wskazała palcem na piętrowy dom który był w nieco opłakanym stanie. - tam mężczyzna sprzedaje różne pojazdy po taniości, ale uwaga - uniosła palec wskazujący ku nam - on ma ciężki charakter.

- Dobrze, dziękujemy. - odpowiedział Nathan i gdy mieliśmy się odwracać kobieta nas zatrzymała.

- Poczekajcie! - sięgnęła po dwa papierowe kubeczki i nalała do nich wody mineralnej podając nam je - Dbajcie o nawodnienie. Jak wam na imię dzieciaczki? - uśmiechnęła się ciepło.

Oboje sięgnęliśmy po kubki, ja od razu przykleiłam wargi do jego brzegu i upiłam dwa łyki płynu.

- Ja jestem Nathaniel - przyłożył wolną dłoń do klatki piersiowej, a następnie wskazał na mnie - a to.. - zawahał się - moja przyjaciółka.

- Rosalie - uśmiechnęłam się delikatnie. - a pani jak na imię? - zapytałam.

- Gwen - odparła.

- Miło nam było panią poznać - powiedziałam.

- Mi również, jesteście bardzo uprzejmymi dzieciaczkami. - uśmiech nie schodził jej z twarzy - ale może już powoli się zbierajcie, żeby się nie ściemniło.

Pokiwaliśmy głowami i odwróciliśmy się - do widzenia - powiedzieliśmy znowu równo i wyszliśmy.

Odeszliśmy kilka kroków dalej, od razu wypijając wodę od Pani Gwen. Urocza kobieta. Szliśmy do tego budynku w którym jakiś człowiek sprzedaje pojazdy.

- Czemu się zawahałeś jak przedstawiałeś mnie tej kobiecie? - przerwałam niepewnie ciszę.

Bo.. -  westchnął - ta relacja wygląda mi nieco inaczej niż.. przyjaźń. - spuścił wzrok na ziemię - Pamiętam naszą obietnicę z dzieciństwa ale no.. - urwał.

- Co masz na myśli? To ja coś źle robię? - dopytywałam.

- Nie iskierko, nie masz się o co obwiniać - poczochrał dłonią moje i tak już skołtunione włosy. - Popatrz już jesteśmy - zmienił temat.

Mhm - pokiwałam głową lekko zaciskając palce na jego rękawie.

Podeszliśmy do budynku, popatrzyliśmy po sobie. Serio. Co to za rudera? Na betonowych ścianach powstały zacieki, szyby w oknach były jakieś popękane a przed wejściem była wyłożona najtańsza kostka (każdy kafelek był z innej parafii!). Weszliśmy do środka, nie było to duże pomieszczenie, panował tam okropny syf, kurz leżał na kurzu.

- Dzień dobry - powiedział stanowczo Nathaniel. W momencie gdy ja lekko skinęłam głową.

- Witajcie dzieciaki - podszedł do nas zgarbiony mężczyzna z gęstą ciemną brodą, włosy zgolone miał na zero. Gdy wyszczerzył się w uśmiechu od razu błysnął jego złoty ząb. - Co was tutaj sprowadza? Wy nie w szkole?

- Nie, tak się składa że nie - odpowiedział Nathan - Potrzebujemy jakiegoś motocyklu. Ma Pan coś tańszego? - zapytał.

- Tańszego to pojęcie względne chłopcze - pokręcił głową z rozbawieniem. Ludzie co to był za buc! - Ale coś się znajdzie. - odwrócił się i zniknął za kolorową kotarą. 

Z Nathanielem wymieniliśmy spojrzenia, znaliśmy się tak dobrze że wiedzieliśmy nawzajem jakie emocje czuliśmy bez słowa.

- Najtańszy motocykl mam za $50. - wszedł ponownie za ladę - chętni?

Nathaniel puścił moje ramię i zaczął grzebać po kieszeniach. Ostatecznie wyjął jakieś banknoty i drobne i przystąpił do liczenia.

- Mam $42.50 - zacisnął drobne w garści - A potrzebujemy wrócić szybko do Barcelony. Moja przyjaciółka została porwana w to miejsce - odetchnął - ..i chciałbym ją jak najszybciej stąd zabrać a to podobno kawałek drogi.

- Myślisz że mnie weźmiesz na litość? - parsknął prześmiewczo, po chwili poważniejąc - No dobra młody, jeśli Ci tak bardzo zależy to..

- To co? - przerwał mu chłopak, a w oczach pojawiła mu się iskra nadziei że, da się coś jeszcze zrobić.

- Nie przerywaj - facet zmarszczył brwi i uniósł ku niemu palec wskazujący -Musicie iść do tamtej jaskini.. groty.. jamy - cmoknął z irytacją - no w tamto miejsce, nieważne - wskazał ręką na jakieś usypisko z kamienia - i zdobędziecie dla mnie rubiny.

Pokiwaliśmy głowami. I wyszliśmy.

 Jeny. Mam już dosyć.

 A miało być tak pięknie.

  Nie tak wyobrażałam sobie Barcelońskie przygody.





Continue Reading

You'll Also Like

90.2M 2.9M 134
He was so close, his breath hit my lips. His eyes darted from my eyes to my lips. I stared intently, awaiting his next move. His lips fell near my ea...
Riptide By V

Teen Fiction

311K 7.8K 113
In which Delphi Reynolds, daughter of Ryan Reynolds, decides to start acting again. ACHEIVEMENTS: #2- Walker (1000+ stories) #1- Scobell (53 stories)...
160K 1.3K 7
EVERYTHING IS A FIRST DRAFT Princess Anne has gone her whole life thinking she is due to be the first queen to rule Canlyra without a king in her way...
678K 60.2K 35
𝙏𝙪𝙣𝙚 𝙠𝙮𝙖 𝙠𝙖𝙧 𝙙𝙖𝙡𝙖 , 𝙈𝙖𝙧 𝙜𝙖𝙮𝙞 𝙢𝙖𝙞 𝙢𝙞𝙩 𝙜𝙖𝙮𝙞 𝙢𝙖𝙞 𝙃𝙤 𝙜𝙖𝙮𝙞 𝙢𝙖𝙞...... ♡ 𝙏𝙀𝙍𝙄 𝘿𝙀𝙀𝙒𝘼𝙉𝙄 ♡ Shashwat Rajva...