Night Of Destiny

By WNBlackie

17.3K 584 77

Życie siedemnastoletniej Melanie Williams zmienia się z dnia na dzień, gdy jej ukochana mama ginie w wypadku... More

Wstęp
Dedykacja
Prolog
Rozdział 1. Dawno, dawno temu w Houston.
Rozdział 2. Dawne życie, Melanie Williams
Rozdział 3. Obietnice mogą zostać złamane
Rozdział 4. Wyrok ostateczny
Rozdział 5. Witaj w Jacksonville, Melanie
Rozdział 6. Brunet i jego piekielne tęczówki
Rozdział 7. Rodzinka, jak z obrazka
Rozdział 8. Pech goni, Melanie Williams
Rozdział 9. Kilka oblicz Torresa
Rozdział 10. Spokój w gnieździe żmij
Rozdział 11. Pogadajmy
Rozdział 12. Serce potwora
Rozdział 13. Nocny trening
Rozdział 14. Gwiazda ciemnej nocy
Rozdział 15. Krew, pot i łzy
Rozdział 16. Miesięcznica
Rozdział 17. Czekolada i pierwszy upadek
Rozdział 18. Prawda zawsze ma dwa końce
Rozdział 19. Wrotki i czyste szaleństwo
Rozdział 20. Walka próbna
Rozdział 21. Przyjaźń to podstawa
Rozdział 22. Pierwsza rozpalona iskra
Rozdział 23. Krzyk milczenia
Rozdział 24. Ból najlepiej kształtuje człowieka
Rozdział 25. Zbieg niefortunnych zdarzeń
Rozdział 27. Historia Aishi
Rozdział 28. Inna perspektywa historii
Rozdział 29. Kłamstwo czy prawda?
Rozdział 30. Bajka o róży i wężu
Rozdział 31. Noc przeznaczenia
Rozdział 32. Znaczenie tatuaży
Rozdział 33. Ostrzeżenie
Rozdział 34. Pozytywne cząstki duszy
Rozdział 35. Nieszczęścia chodzą parami
Rozdział 36. Grobowy sylwester
Rozdział 37. Szkolenie
Rozdział 38. Gorzka osiemnastka
Rozdział 39. Jokery gry
Rozdział 40. Bal finałowy
EPILOG
Podziękowania

Rozdział 26. Granica zaufania

364 14 5
By WNBlackie

Kolejne minuty utkwiły mnie w przekonaniu, że to działo się naprawdę, a nie tylko w mojej głowie. Salon posiadłości zamienił się w zjazd gangsterów, bo właśnie tak ci ludzie dla mnie wyglądali. Każdy z nich miał przy sobie broń, wiele broni zróżnicowanej gatunkowo. Siedzieli przy podłużnym stole, popijając prawdopodobnie whiskey. Śmiali się, żartowali i wymieniali się papierosami. Wokół mężczyzn krążyły skąpo ubrane, młode kobiety. Nie trudno było się domyślić, że były to prostytutki. Ich zachowanie i nachalne zwracanie na siebie uwagi mówiło samo za siebie. Jedna z nich usiadła na kolanach Torresa i nachyliła się do jego ucha. On złapał ją mocniej w talii, jednocześnie skupiając swoją uwagę na słowach, które wypowiadał do niego mój ojciec. Howard siedział u szczytu stołu i wydawałoby się, że to on był gospodarzem całego zlotu. Kyle zajmował miejsce przy boku swojego przyjaciela, a Archie po drugiej stronie stołu tuż przy Zanie. Ważnym aspektem, który zaobserwowałam był taki sam tatuaż u każdego z zebranych. Zadbali o to, by był dobrze wyeksponowany. Zupełnie tak, jakby chcieli za jego pomocą pokazać kto tam rządził.

Zane też go miał.

– Zamknijcie się, kurwa mać! – krzyknął Zane, ustawiając towarzystwo do pionu.

Moje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Nigdy nie poznałam mrocznej strony przyjaciela mamy. Dla mnie był zupełnie inny, ale to mogła być tylko maska, jaką zakładał podczas naszych spotkań. Był przykładnym prokuratorem, więc nie rozumiałam, co robił w takim towarzystwie. Bałam się odpowiedzi, a czułam jej bliskość.

– To jest poważna sprawa. On ubija wszystkich, jak leci. Ale to nam dostanie się po dupie, bo on się schował gówno wie gdzie i jest przez to nietykalny – powiedział Howard, zwracając na siebie uwagę wszystkich obecnych. – Nasze układy tracą ważność. Jesteśmy na celowniku wysokich organów. Myślą, że mieliśmy coś wspólnego z tymi morderstwami.

– To niedorzeczne – skomentował Alex. Dziewczyna na jego kolanach przysunęła się jeszcze bliżej niego, składając pocałunki na jego szyi. – Są głupcami jeśli myślą, że zaryzykujemy na taką skalę. Nie ma opcji, więc zostały dwa wyjścia . – Uniósł wzrok na Zane'a i Howarda, oblizując usta. Dokładnie przyglądałam się temu gestowi. To było takie hipnotyzujące. Musiałam wziąć głębszy oddech, by uspokoić nagły przepływ ciepła wewnątrz organizmu.

Odpychał mnie od siebie, lecz jednocześnie przerażająco uzależniał.

– Rozjaśnij – polecił Zane, marszcząc brwi w skupieniu.

To jakaś sekta...uciekaj, póki jeszcze masz czas.

– Ktoś zdradził, albo za śmierć tej laski i nauczyciela odpowiada człowiek Josepha – powiedział beznamiętnie, kładąc dłoń na piersiach blondynki, które efektownie wypychała w jego stronę. – Tak czy inaczej oba te warianty łączy takie samo rozwiązanie. – Odwrócił głowę idealnie w lewo, dzięki czemu zobaczyłam jego pełną twarz i ten złośliwy uśmieszek. – Ta osoba musi zostać zlikwidowana i to najlepiej w ciągu maksymalnie czterdziestu ośmiu godzin.

Zobaczyłam, jak Zane wyjmuje z kieszeni woreczki białego proszku oraz kładzie ciężką spluwę na stolik przed sobą. Oparł się o krzesło, zaciągając się papierosem. Wyglądał na znudzonego, ale widziałam ten niebezpieczny błysk w jego oku.

To nie był już mój Zane. On... bałam się takiej wersji tego człowieka. Pozbawionego uczuć, patrzącego na broń, tak jakby miał ochotę za nią chwycić i pozabijać wszystkich wokół. Przez moją głowę przechodziło setki scenariuszy.

Co jeśli ten, którego szukałam był cały czas obok?

– Chcesz znaleźć gnoja w dwa dni? – spytał Lander, łapiąc nieznaną mi brunetkę za rękę. Posadził ją okrakiem na sobie, lecz ani razu nie zaszczycił jej swoim spojrzeniem. – Mierzysz wysoko, Torres. Za wysoko.

– Więc kurwa, co? Mamy się z tym pierdolić kolejny miesiąc? Zapomnij, to ścierwo musi znaleźć się w dole do poniedziałku. Inaczej znowu kogoś zapierdolą i my znajdziemy się w ogniu krytyki.

Utrzymywali twardy kontakt wzrokowy, który trochę mnie przerażał. Zabijali się wzrokiem, ich postawy świadczyły o tym, że mieli ochotę się na siebie rzucić.

– Masz plan? – zapytał Zane. – Powiedz, jak to sobie wyobrażasz? He? – wrzasnął, waląc pięścią w stół. Zapanowała cisza. Każdy próbował oddychać, jak najciszej. – Może mi powiesz, że mamy wyjść na ulicę i zacząć nawoływać mordercę. Może się ujawni, masz rację. Trzeba wierzyć w jego głupotę.

Przesunęłam się bliżej środka, uważając by nie wykonać zbyt głośnego ruchu.

– A może masz lepszy? – odezwał się nieznany mi głos.

Uwaga Landera spoczęła na nieco postawnym, eleganckim mężczyźnie z wyżelowanymi włosami. Na moje oko mógł mieć z czterdzieści lat.

– Co powiesz, Lander? Ostatnio zrobiłeś się taki wygadany. To może skorzystasz z okazji i opowiesz nam trochę o słodkiej dziewczynce, którą tak bardzo chronisz przed nami?

Przełknęłam ślinę, słysząc huk trzech krzeseł jednocześnie i pisk dwóch dziewczyn. Howard dopadł go pierwszy, Zane złapał za broń i wycelował w głowę mężczyzny, a Alex stanął za nim z jakąś butelką wypełnioną cieczą.

– Jeszcze, kurwa słowo na temat mojej córki, a przysięgam, że pozbawię cię tlenu szybciej, niż Lander wpierdoli w ciebie kulkę.

– Spokojnie, Howard. Po co te nerwy? Nie przyznasz chyba, że nie mam racji jeśli powiem, że wyrośnie na taką samą dziwkę, jaką była jej matka..

Strzał.

Drugi strzał.

Trzeci strzał.

Zamknęłam oczy w chwili, gdy widziałam, jak Lander pociągał za spust. Serce waliło mi nadzwyczaj szybko. Bałam się otwierać oczy. Nie chciałam oglądać tego widoku. Nikt się nie odzywał, co jeszcze bardziej potęgowało moją niepewność. Naprawdę kontrolowałam się resztkami sił, by nie wydać z siebie żadnego, choćby najmniejszego dźwięku.

– Posprzątajcie tutaj, zanim ciało zacznie się rozkładać – zarządził Alex.

Przesunęłam się kawałek dalej, niemal nie wywracając stojącej wazy. Przeszłam zawał, naprawdę. Błagałam wszystkie bóstwa świata, bym wyszła jakoś przez to obronną ręką.

– Musieliście? – odezwał się kolejny nieznany mi mężczyzna.

Wykonałam serię szybkich oddechów i zdecydowałam się uchylić powieki.

– Każdy kto obrazi te kobiety, skończy w podobny sposób – wyjaśnił surowym tonem. – Na dziś koniec tego pierdolenia. Daje wam dzień na wymyślenie czegoś sensownego. I lepiej mnie nie zawiedźcie.

Chyba pora mojego nielegalnego podsłuchiwania dobiegła końca. Podniosłam się na pewną wysokość, ale tak, by nikt mnie nie zauważył. Przedostałam się do swojego pokoju i zamknęłam drzwi na klucz. Złapałam za laptopa i natychmiast go włączyłam. Wpisałam w przeglądarkę imię i nazwisko swojego ojca, licząc na uzyskanie jakichkolwiek informacji na jego temat. Wcześniej jakoś nie wpadłam na to, by to zrobić. Nasza relacja szła w całkiem dobrym kierunku, więc uznałam to za zbędne.

Powiadają, że w internecie nic nie ginie. A mimo to, Grayson Howard był duchem. Nie było żadnej wzmianki na temat osoby o takich danych personalnych. Choćby jednego artykułu. To dziwne, zważając na jego popularność i status społeczny. Paparazzi kręciło się na naszej ulicy niemalże codziennie. Jakim cudem nic jeszcze nie wypłynęło?

Po kilkunastu minutach przeglądania różnych danych, trafiłam na człowieka o nazwisku Declan.

– Antonio Declan – przeczytałam na głos.

Weszłam w kilka reportaży, które wydawały mi się najbardziej interesujące. Jednym z nich była rozmowa z prokuraturą Filadelfii. Przeszłam do opisu sytuacji i zaczęłam czytać.

21.04.2011

Dokonano kolejnego krwawego napadu na wysoko postawionego urzędnika naszego miasta. Gregory Dixter zginął w nocy z 16 na 17 kwietnia, prawdopodobnie w swoim własnym mieszkaniu. Za bezpośrednią przyczynę jego śmierci uznaje się głębokie rany kłute, przez które do wnętrza organizmu przedarło się zakażenie. Według wstępnych ustaleń śledczych, Dixter miał zostać napadnięty ostrym przedmiotem, przypuszczalnie nożem. Sprawca jednak nie dobił swojej ofiary do końca, lecz zostawił wykrwawiającego się mężczyznę samemu sobie, skazując go na bolesną i powolną śmierć. Urzędnik został znaleziony przez pokojówkę około godziny jedenastej, ale wtedy niestety było już za późno na jakiekolwiek czynności ratownicze. Zabójstwo zostało dokonane z zimną krwią i z całą pewnością było zaplanowane, takie padło podsumowanie ze strony prokuratora zajmującego się tą sprawą. Na ten moment, mamy tylko jednego podejrzanego. Jest nim członek mafii, która przed laty siała spustoszenie w naszym mieście. Antonio Declan, znany pod wieloma nazwiskami, dokładnie trzy lata temu dokonał podobnego morderstwa. Wtedy jego ofiarą była młoda kobieta, prezes organizacji dbającej o środowisko. Do dzisiaj nie wyjaśniono dokładnych przyczyn jej śmierci. Służby zobowiązują się zrobić wszystko, by historia nie znalazła swojego powtórzenia i tym razem sprawa zostanie poprowadzona do końca...

Przerwałam i kliknęłam kolejną informację prasową.

30.09.2007

Morderstwo w Houston.

Wczoraj, wczesnym rankiem doszło do ataku uzbrojonej grupy przestępczej na ratusz. Ucierpiał burmistrz miasta oraz kilka urzędników. Są trzy ofiary śmiertelne, cywile. Miejscowej policji udało się złapać piątkę członków bandy. Do sieci trafiły interesujące zdjęcia, przedstawiające tatuaże zbrodniarzy. Poniżej zamieszczamy załącznik.

Otworzyłam zdjęcie.

Wąż oplatający jakiś znak. Zmarszczyłam brwi, przybliżając zdjęcie palcami. Próbowałam przeczytać oznaczenie, ale ich ułożenie bardzo mi nie sprzyjało. Dwie literki, tam były dwie literki tego byłam pewna.

– H? – powiedziałam pod nosem.

Wstałam z łóżka i podeszłam do komody. Poświeciłam sobie latarką, gdyż nie mogłam zdradzić nikomu swojej obecności w domu. W jednej z szuflad znalazłam lupę. Podłożyłam przyrząd do ekranu i wtedy wszystko się wyjaśniło.

G. H. – odczytałam na głos.

Tatuaż tych oskarżonych sprzed piętnastu lat był identyczny do tych, które posiadali zgromadzeni w salonie. Miał go Zane, Alex, mój ojciec i...Kyle, a nawet Archie. To oznaczało, że oni wszyscy należeli do jednej...organizacji? Sekty? Mafi...?

Mogli być jedynymi ludźmi, którzy wiedzieli dlaczego te wszystkie osoby straciły życie. Znali poprzednich zabójców, albo... tamci działali na czyjeś rozkazy. Alex, Kyle i Archie odpadali, bo byli zdecydowanie za młodzi. Pozostała, więc ta dwójka...

– Zane... tata... – wyszeptałam słabo, powstrzymując już cieknące łzy.

Dalsze artykuły znajdowały potwierdzenie moich słów. Ten sam tatuaż, podobne ofiary i brak motywu. Zatrzasnęłam laptopa i odłożyłam go na bok. Podwinęłam kolana do brody, próbując unormować oddech. Wszystkie kropki zaczęły odnajdywać swoje połączenie. Ostrzeżenia matki, nieufność babci i dziadka w stosunku do Zane'a, częste kłótnie o to i... nagła przeprowadzka do Chicago. Brakowało mi wiedzy na temat tych wydarzeń, ale nie zamierzałam od tak zamieść tego pod dywan. Zbyt dużo się dziś dowiedziałam, by po prostu zapomnieć. Chciałam poznać prawdę i nic nie mogło mnie powstrzymać.

Straciłam zaufanie do najważniejszej, żyjącej dla mnie osoby. Straciłam zaufanie do tych, którym dałam szansę, a oni ją przyjęli i podarli, wyrzucając na śmietnik.

Nagle zamek w drzwiach zaczął się przekręcać. Szybko zeszłam z łóżka i zgarnęłam leżącą na ziemi torbę. Korzystając z okazji, że ten ktoś siłował się z zamkiem, schowałam jeszcze laptopa. Wyszłam przez balkon na dach.

Mogłam jedynie liczyć, że uda mi się zniknąć niezauważoną, zanim oni przyłapią mnie pierwsi.

#NODwnb

Continue Reading

You'll Also Like

MALBAT TOM 4 By Zuzaannx

Mystery / Thriller

147K 9.6K 63
"Ile jesteś w stanie poświęcić, by ocalić swoją kobietę i ukochaną przyjaciółkę?" - takie pytanie mogli zadać sobie członkowie Malbatu, gdy Alice zos...
506K 25.6K 48
Zachodnia Kanada, turystyczne miasteczko, a w nim liceum Canmore, któremu sławę przynosi drużyna hokejowa i reprezentacja łyżwiarzy figurowych. Nie...
324K 12.3K 8
"Kłamca na zawsze pozostanie kłamcą". Wydawać by się mogło, że historia Vivian i Venoma już dawno dostała swoje zakończenie. Chłopak wyjechał z miast...
327K 13K 30
Arthur wyszedł pół roku temu z więzienia za oszustwa w kasynie, których dokonał. Dał się złapać, a był taki perfekcyjny. Natura i wychowanie jego nie...