Rano całą naszą trójka była niewyspana, Kacper prawie zasnął z głową w misce płatków, musiałam go szturchnąć, by się dobudził. Sama też miałam problem z utrzymaniem otwartych oczu. Głosy ludzi dookoła zlewały się w jeden szum i nie umiałam ich rozdzielić na słowa. Z kolei Tymek tak się kiwał na krześle, że prawie spadł, i nie trafiał łyżką do buzi. Efektem był taki, że miał poplamioną mlekiem koszulkę i przyklejone płatki do twarzy.
Na lekcjach właściwie cały czas spaliśmy, nic z nich nie zapamiętałam, później wróciliśmy do baraku i od razu poszliśmy spać.
Następne co pamiętam, to jak na następnym śniadaniu, rozwiązujemy zadania na matematykę oraz kryjemy zeszyty za miskami po owsiance. Nawet nie zapamiętałam jej smaku. Kiedy skończyliśmy lekcje i wróciliśmy do baraku, do mojego pokoju zajrzał Krystek. W poniedziałek rano, poleciał na drugi brzeg jeziora, na łowy i był zbyt zajęty, by sprawdzać co u mnie. Dlatego teraz wszystko mu zreferowałam. Kiedy skończyłam, chłopaki zapukali do drzwi.
Kiedy powiedziałam proszę, weszli do środka. Kacper niósł nieźle wypchaną torbę, a Tymek jakąś kartkę.
-Pomyślałem sobie, że jeszcze raz, na spokojnie przenalizujemy opowieść Cienia, i to co się działo później, oraz, co teraz zrobimy- Powiedział Kacper rozkładając na moim biurku laptop i podpinając do niego dwie przerobione słuchawki.
-Niby po co? Wszystko wiemy, Cień doprowadził Dementy i Obławników do mojej wioski, a ci wszystkich wymordowali. Sprawa załatwiona- Powiedział Tymek siadając na moim łóżku i opierając łokcie o kolana, głowa mu opadła pomiędzy ramiona.
-No właśnie coś mi tu śmierdzi, skoro to zrobili, to kto zakopał ciała? I ważne pytanie, co się stało z łakami? - zapytałam zamykając drzwi i zajmując miejsce obok Tymka
-Przegrzebię się dziś przez artykuły i może coś znajdę. Na razie zobaczcie, tutaj mam to nagranie, tłumaczyłaś, mniej więcej w czasie rzeczywistym, prawda? -powiedział Kacper otwierając coś, i przesuwając się tak, byśmy też widzieli ekran laptopa. Po czym puścił film. Widać było na nim dwa, odrobinę różne obrazy, po lewej stronie ekranu był wyraźnie film z mojej kamery, bo dookoła kadru było widać moje futro. Po prawej z kolei był film od Tymka. Kacper przewinął aż do naszego spotkania z Cieniem. Po czym puścił.
Wyraźnie było na nagraniu widać, kiedy Cień kłamał, a kiedy nie. Kiedy kłamał, przestawiał uszy odrobinę do tyłu i mrużył delikatnie oczy. Otóż skłamał mówiąc, że wrogów była aż setka, i jak widać ktoś jednak przeżył. Jednak mówił prawdę wspominając o tym, że wszczepiono mu coś pod skórę i że doprowadził wrogów przypadkiem. Ten fragment był jasny. Ale później, ten fragment z pościgiem, już 2 razy Obławnicy mnie wcześniej ścigali, tym razem jednak, byli wyraźnie przymuleni, nawet jak na nich.
-Dobra, czyli ty się przekopujesz się przez artykuły, a ja i Tymek wybierzemy się niedługo do doliny Żelastwa, Ok? - powiedziałam wskazując na Kacpra.
-Ok.- odpowiedział Kacper
-Dobra, w porządku- stwierdził Tymek prostując się, widać, że przygnębienie mu już przeszło. Przy okazji z dłoni wypadła mu ta kartka, którą przyniósł.
-Właśnie, co to? - zainteresowałam się po chwili milczenia
-Nie wiem znalazłem, pod twoimi drzwiami- Powiedział Tymek wstając i kładąc kartkę na biurku. Ktoś nabazgrał na niej makabrycznymi kulfonami „Wróbeluwna musi zginąć".
-Hej, Wicher, jak miał na nazwisko twój ojciec? - zapytał Kacper
- Moja mama, opowiadała mi kiedyś, że dziadek po tym jak został piratem zmienił sobie na wróbel, ale tata nie używał tego nazwiska, jak już bardzo musiał to przedstawiał się Andrzej Kot. Dlaczego pytasz? - popatrzyłam na kartkę.
-Kiedyś młodym dziewczynom właśnie tak przerabiano nazwiska, dodając -ówna na końcu- wyjaśnił nam Tymek
-Ktoś grozi ci śmiercią, idziemy zgłosić na policję? - odezwał się Kacper, klapiąc w klawisze laptopa.
- Raczej nie, pamiętam, że kiedyś znalazłam podobną kartkę przybitą do drzewa, na granicy lasu. Jak poszłam na posterunek to mnie zignorowali, któryś nawet zasugerował, że sama to zrobiłam! - ostatnie zdanie prychnęłam.
-Dobra, czyli zostajemy, we trójkę. Masz już coś? - zapytał Tymek
-Poza przypuszczeniami, jakiegoś idioty z brukowca, wielkie nic. - odpowiedział Kacper
-Hej, jedna sprawa, czy wszyscy mieszkańcy, wtedy byli we wsi? - zapytałam, ponownie siadając na łóżku.
- Fakt, znajdę listę mieszkańców, przynajmniej tych oficjalnych. - powiedział Kacper, wracając do walenia w klawiaturę. Po chwili warknął Padłas! i walnął pięścią obok laptopa.
-Co? - zainteresował się Tymek
- Nic, znalazłem jakiś artykuł, tyle że by go zobaczyć, trzeba się zalogować, i mieć co najmniej 18 lat- odpowiedział Kacper
-Dasz radę to obejść? - zapytałam
-tak, tyle że zajmie mi to trochę czasu, mają jakieś zabezpieczenia, ale dość kiepskie, no i zostawię ślad- powiedział błyskawicznie klepiąc w klawisze
-Dobra, trudno. A jak dobre, ty masz zabezpieczenia? - zapytał go Tymek
-Jak tylko ktoś mi się spróbuje włamać, to dostanie na swoje urządzenie wirusa, który, całkowicie je zawiesi, i zepsuje, a po chwili sprawi, że wybuchnie. - odpowiedział, obracając ekran, włamał się już na stronę i mogliśmy odczytać co napisano w tym artykule.
Najważniejszymi informacjami, były fakty, że:
· Ciał znaleziono niewiele, za to większość całkowicie spaloną.
· Znaleziono ciała wilków i większości sąsiadów, którzy mieszkali w promieniu mniej więcej kilometra.
· Wszystkie domu spalono, na szczęście większość była wtedy pusta.
· Większość mieszkańców w ciągu paru miesięcy, znaleziono martwych. Wyssanych przez dementy
Wniosek był jasny, ktoś się bardzo postarał, by nie przeżył nikt. Kiedy my z Tymkiem jeszcze kończyliśmy czytać i przetrawiać informacje. Kacper otworzył już nową stronę i wpisał hasło „spis ludności w roku 2010". Przeglądarka chwilę mieliła, ale po chwili Kacper otworzył stronę.
- masz jakąś wolną kartkę? - zapytał mnie
-mam, powiedziałam wyrywając jedną z zeszytu i podając mu.
Zaczął wypisywać coś na niej swoim długopisem, od czasu do czasu przewijając stronę w komputerze w dół. Ja i Tymek w tym czasie siedzieliśmy cicho. Kilka minut później obrócił się na stołku z powrotem w naszą stronę.
-Ok, mam tu piątkę mieszkańców Żelastwa, którzy mieszkali tam w grudniu 2010 roku i wciąż żyją. Wieś spalono, 8 miesięcy później, więc jest szansa, że ktoś coś będzie wiedział. - pomachał kartką.
-Kto, tam jest oprócz Tymka? – zapytałam
- A więc, młode małżeństwo, które sprowadziło się tam we wrześniu 2010, obecnie mieszkają w Hiszpanii. 90- letnia babuleńka, raczej nie będzie nic pamiętać, śmierci uniknęła dlatego że była wtedy w sanatorium. Oraz obecnie 40 letni mężczyzna, który aż się prosi o angaż w roli złoczyńcy. I co najlepsze, mieszka w Wodnaju. – powiedział Kacper
- Dobra, na wyprawę i przeszukanie ruin, i tak potrzebujemy co najmniej 3 dni, więc musimy zaczekać do ferii świątecznych. Co ty na to by złożyć temu Panu wizytę? – zapytał Tymek, szczerząc kły.
- Dobry pomysł- odpowiedziałam
-Hej, pytanie z kompletnie innej beczki, Tymek, coś ty śpiewał, by ściągnąć na siebie pościg. - zapytał Kacper po chwili milczenia.
- „obławę" Kaczmarskiego, wydawało mi się to odpowiednią piosenką. - odpowiedział
- Dobra czekajcie chwilę- rzucił Kacper i wklepał tytuł do przeglądarki- o, i jest- mruknął po chwili i nam puścił.
„Skulony w jakiejś ciemnej jamie smaczniem sobie spał
I spały małe wilczki dwa - zupełnie ślepe jeszcze
Wtem stary wilk przewodnik co życie dobrze znał
Łeb podniósł warknął groźnie aż mną szarpnęły dreszcze Poczułem nagle wokół siebie nienawistną woń
Woń, która tłumi wszelki spokój zrywa wszystkie sny
Z daleka ktoś gdzieś krzyknął nagle krótki rozkaz: goń –
I z czterech stron wypadły na nas cztery gończe psy!
Obława! Obława! Na młode wilki obława!
Te dzikie zapalczywe
W gęstym lesie wychowane!
Krąg śniegu wydeptany! W tym kręgu plama krwawa!
Ciała wilcze kłami gończych psów szarpane!
Ten który rzucił na mnie się niewiele szczęścia miał
Bo wypadł prosto mi na kły i krew trysnęła z rany
Gdym teraz - ile w łapach sił - przed siebie prosto rwał Ujrzałem małe wilczki dwa na strzępy rozszarpane!
Zginęły ślepe, ufne tak puszyste kłębki dwa
Bezradne na tym świecie złym, nie wiedząc kto je zdławił
I zginie także stary wilk choć życie dobrze zna
Bo z trzema naraz walczy psami i z ran trzech naraz krwawi!
Obława! Obława! Na młode wilki obława!
Te dzikie zapalczywe
W gęstym lesie wychowane!
Krąg śniegu wydeptany! W tym kręgu plama krwawa!
Ciała wilcze kłami gończych psów szarpane!
Wypadłem na otwartą przestrzeń pianę z pyska tocząc Lecz tutaj też ze wszystkich stron - zła mnie otacza woń!
A myśliwemu co mnie dojrzał już się śmieją oczy
I ręka pewna, niezawodna podnosi w górę broń!
Rzucam się w bok, na oślep gnam aż ziemia spod łap tryska
I wtedy pada pierwszy strzał co kark mi rozszarpuje
Wciąż pędzę, słyszę, jak on klnie! Krew mi płynie z pyska
On strzela po raz drugi! Lecz teraz już pudłuje!
Obława! Obława! Na młode wilki obława!
Te dzikie zapalczywe
W gęstym lesie wychowane!
Krąg śniegu wydeptany! W tym kręgu plama krwawa!
Ciała wilcze kłami gończych psów szarpane!
Wyrwałem się z obławy tej schowałem w jakiś las
Lecz ile szczęścia miałem w tym to każdy chyba przyzna Leżałem w śniegu jak nieżywy długi długi czas
Po strzale zaś na zawsze mi została krwawa blizna!
Lecz nie skończyła się obława i nie śpią gończe psy
I giną ciągle wilki młode na całym wielkim świecie
Nie dajcie z siebie zedrzeć skór! Brońcie się i wy!
O, bracia wilcy! Brońcie się nim wszyscy wyginiecie!
Obława! Obława! Na młode wilki obława!
Te dzikie zapalczywe
W gęstym lesie wychowane!
Krąg śniegu wydeptany! W tym kręgu plama krwawa!
Ciała wilcze kłami gończych psów szarpane!"
-Faktycznie pasuje- zauważyłam, pokazując kły w uśmiechu.
-Co nie? Czyli odkładamy plan aż do świąt, tak? -upewnił się Tymek
-Odkładamy- Zgodził się Kacper