DELICATE | Edgar x Fang

By obleadun

4.5K 365 428

Zdesperowany student psychologii, szukając w swoim życiu jakiegokolwiek ratunku studiuje profesję z nadzieją... More

Aż do kości
Emo Boy
Ironia losu
Nadzieja matką głupich
Zdarza się najlepszym
Tosty francuskie
Konsekwencje
Lecznica
Opowiastki ze szpitala
List
Nędza
Pamiętnik
Miłość w czasach popkultury
Burza
Wesołe miasteczko
Kaplica

Przesłuchanie

224 20 11
By obleadun

Słońce sięgnęło zenitu, jak robi to zresztą zawsze. To przynajmniej jedna rzecz o której możemy być pewni w stu procentach.

Obudził mnie głos przemiłej pielęgniarki z prośbą o wzięcie leków, tych samych co wcześniej. Byłem zmuszony je wziąć, mimo że zgłaszałem dosłownie wszystkim, że czuję się po nich okropnie. Chociaż, takie chyba ma być ich działanie? Pytając innych towarzyszy z oddziału dowiedziałem się, że nawet gdybym miał błagać na kolanach - nie zmienią mi pigułek na inne. Przyjazność pracowników ograniczała się do pytanie o samopoczucie. W rzeczywistości obchodziło ich tylko, by pieniądze się zgadzały.

Jak można się było spodziewać, tym także razem leki w pewien sposób mnie osłabiały, wywoływały mdłości i momentalnie powodowały brak jakichkolwiek chęci do życia. Do tego wspaniałego zestawu otrzymałem także mdłe śniadanie, które tylko podwajało wcześniej podane skutki. Zjadłem dziękując za posiłek, mimo że nie byłem wcale wdzięczny. Brakowało mi ciepłego posiłku Fanga, którym podzielił się ze mną wczoraj. Pielęgniarka wyszła, a ja napisałem do chłopaka.

Edgar

Okropne mają tu jedzenie, tęsknie za twoją kuchnią (╥﹏╥).

Czekałem chwilę w nadziei, iż odpisze, ale bez skuteczności. Wyłączyłem wiadomości i przez najbliższe parę godzin przez większego ruchu oglądałem wszystko, co dostępne na moim telefonie. W moim pokoju panował jednak większy chaos, ciągle ktoś wchodził, wychodził, zadawał bezsensowne pytania, pytał jak się czuję. Wiedziałem już, że coś większego się szykuje. Zamęt nie potrwał jednak długo, cisza zrobiła się gdy budynek odwiedziła lokalna policja. Widziałem przez szybę w drzwiach, że zmierzają w moją stronę.

Usłyszałem stukanie do drzwi, na co wziąłem głęboki oddech i otworzyłem drzwi. Poprosili mnie o identyfikacje, a gdy to zrobiłem poprosili o krótką rozmowę. Wpuściłem ich do środka bez większego wahania. Domyślałem się w jakiej sprawie przyszli.

- Przepraszamy, że musiał pan czekać tak długo. Przychodzimy w sprawie poważnego pobicia na przestrzeni publicznej. Niestety, mamy pewien problem. Mianowicie, nie jesteśmy w stanie zidentyfikować winnych. Nagranie z monitoringu jest w okropnej jakości, co tylko pogarsza sytuację. Oczywiście, musimy obowiązkowo przesłuchać. Zabierzemy pana ze sobą, gdy wyjdziemy ze szpitala. - Uśmiechnęła się w moją stronę policjantka, wyższa ode mnie. Mówiąc szczerze, byłem przerażony myślą, że może mi coś zrobić. Pokiwałem tylko głową, byłem zbyt przerażony, by mówić cokolwiek.

Był z nią drugi pracownik policji, tym razem mężczyzna. Cechował go podobny wzrost do dziewczyny i ciemne włosy. Tym razem on postanowił się odezwać.
- Ile potrzebujesz czasu? - Popatrzył się na mnie z obojętnością w oczach.

- W zasadzie, muszę tylko się przebrać i od razu mogę wyjść.

Pokiwał głową i wyszedł bez słowa, nie czekając na współpracownicę. Gdy zamknął drzwi powiedziała, żebym się nie śpieszył i wybiegła za nim. Nie chciałem zajmować im dużo czasu, odrzucał mnie wręcz sam widok komisariatu policji. Mimo niewinności, zawsze z tyłu głowy pojawia się obawa przed zostaniem niesłusznie oskarżonym o cokolwiek.

Przebrałem się w ubrania Fanga, a następnie wziąłem ze sobą telefon, bo więcej bagażu nie było mi potrzebne. Odzież nadal pachniała chłopakiem. Łagodny, przyjazny zapach wyczuwać można było w obrębie kilometrów. Mijając recepcję, jedna z pań na obsłudze popatrzyła się na mnie i rzuciła żartobliwe ,,Tylko wróć w całości". Nie odpowiedziałem, popatrzyłem się w jej stronę i lekko zaśmiałem. Auto policyjne czekało na mnie tuż pod samymi drzwiami budynku. Wsiadłem z tyłu i zapiąłem pasy, nie spoglądając na osoby z przodu. Przez całą drogę nikt nie odezwał się słowem, ale wnioskuję, że to nawet lepiej. Nie potrzebowałem zbędnych rozmów, miałem w głowie ułożony scenariusz i nie planowałem nagłych zmian. Wejdę, zmartwionym głosem oświadczę, że nie znam sprawców mojego pobicia, wyjdę i już więcej nie usłyszę ani słowa o tej sprawie.

Pojazd zatrzymał się przy niewielkim szarym budynku, który na pierwszy rzut oka był okropnie stary. Policjant prowadzący auto wyszedł z niego i otworzył mi drzwi. Wyszedłem, kazano mi wejść do środka i wytłumaczyć dlaczego tu jestem. Mężczyzna zapalił papierosa, okrążając powoli samochód. Otworzyłem ogromne drzwi i od razu spotkałem się z niebezpiecznym wzrokiem pracowników. Podszedłem do biurka, które znajdowało się od razu obok i zacząłem podawać swe dane.

Zaprowadzono mnie do ciemnego pokoju, który był wyposażony w szary stół. Na meblu wystawał uchwyt, który najprawdopodobniej służył do trzymania kajdanek. Wyczekiwałem na policjantów, siedząc w pokoju idealnie oddającym klimat pokoju przesłuchań z policyjnych filmów. Znajdowało się tu także okno, które zajmowało większą część pokoju. Widniał z niego widok na parking, gdzie zauważyć można było jak pracownicy zajmujący się moją sprawą dopalają papierosa i ruszają w stronę wejścia.

Drzwi, ku zaskoczeniu otworzyła kobieta i momentalnie, w pośpiechu zasiadła naprzeciwko mnie, jakby bała się o nagłe wystygnięcie kawy, którą trzymała w drugiej ręce. Otworzyła przygotowane wcześniej akta, położone na biurku. Nie śmiałem na nie zerknąć gdy czekałem na przesłuchanie. Bałem się wykonywać jakiegokolwiek ruchu w obawie, że zostanie to w jakiś sposób użyte wobec mnie. Wzięła łyka kawy i zaczęła mówić.

- A więc, zacznijmy od początku. Jak w ogóle znalazłeś się w tej sytuacji?

Zacząłem ze spokojem opowiadać o mojej niezwykłej wizycie w sklepie. W końcu, należała ona do łatwiejszych części. Nie musiałem zmuszać się do kłamania, bo było to zdarzenie prawdziwe.

- Mhm. Teraz przejdźmy do twojego spotkania z grupą. Czy mówili coś do ciebie przed zaatakowaniem?

W mojej głowie pojawiały się teraz dwa scenariusze: pierwszy - mówię, o całej wpadce z Fangiem, o rozesłaniu na szeroki świat zdjęć, gdzie robimy rzeczy, które ,,chłopakom nie przystają". Drugi - twierdzę, że nie słyszałem nic przed atakiem. Zaatakowali znienacka, bez konkretniejszego powodu.

Także postawiłem na prawdę, mówiąc od początku do końca o historii zapoznania Fanga, o moich wybrykach pod wpływem alkoholu i w końcu o efekcie finalnym. Była to dla mnie niezręczna sytuacja, opowiadałem bowiem o moich doznaniach miłosnych z chłopakiem, którego znałem zaledwie parę dni. Miałem nadzieję, że osoba przesłuchująca wykaże się choć minimalną empatią i nie uzna tego zachowania za podejrzane. Kobieta prawie zachłysnęła się kawa po usłyszeniu, co właściwie spowodowało pobicie. Byłem na to przygotowany.

Kolejne pytanie - w końcu te, o które obawiałem się najbardziej.
- Czy znał pan ludzi odpowiedzialnych za wypadek?
- Nie.
- A może zapamiętał pan poszczególne elementy wizerunku? Cokolwiek co może pomóc nam w identyfikacji?

Zacząłem opisywać widzianych przeze mnie wtedy ludzi, ale utrudniałem celowo pracę policji.  Co chwile powtarzałem, iż nie jestem niczego pewien. Tłumaczyłem to złym stanem zdrowia, który spowodował, że ,,widziałem wszystko jak przez mgłę". Miałem wrażenie, iż natychmiastowo weszła w moją pułapkę, wierząc moim zeznaniom. Takie przynajmniej odnosiłem wrażenie. Zadała następnie paręnaście innych pytań, odnośnie mnie samego. Odpowiadałem krótko i zwięźle, ale starałem się utrzymywać naturalność. Nie stresowałem się, byłem wręcz wypełniony pewnością siebie. Nie uważałem ich za ludzi głupich, ale nie spodziewałem się, że zidentyfikują moje kłamstwo. Oczekiwałem, że jak większość spraw, które w te miejsce trafia ta sprawa ucichnie i nic po niej nie pozostanie. 

Nie stresowałem się. Byłem nauczony do kłamania na zawołanie, wyćwiczyłem tą technikę w młodzieńczych latach. Nienawidziłem jednak kłamstw, dlatego nie używałem jej często. Gdy jednak stawką było moje życie, myślę, że była to odpowiednia chwila na ten okrutny czyn. 

Dotarliśmy do ostatniego pytania, tam także wyraziłem się zwięzłością i nie wykazałem większego zainteresowania. Policjantka dopiła kawę i zamknęła teczkę, która wcześniej leżała na stole w oczekiwaniu na jej otwarcie. Podziękowała, wstała kompletnie nie czekając na mnie. Nie interesowało ją, że zostałem w środku pomieszczenia. W pośpiechu wyszła i zakończyła współpracę. Mam nadzieję, że na zawsze. Siedziałem chwilę zapatrzony w teczkę, następnie wstałem, otworzyłem drzwi i nimi trzasnąłem. Opuściłem budynek, nie patrząc się w tył. Nie obchodziło mnie to, nie wyczekiwałem na relacje o przebiegu poszukiwań. Skłamałem i nie dopuszczałem do myśli, że ktoś wykryję moje wiarołomstwo. 

Zmierzałem w stronę szpitala udając, że znam drogę. Nie miałem ochoty wracać do tego miejsca, oglądać tych żmudnych korytarzy, siedzieć wpatrując w kolejne bezskuteczne pigułki, które wciskają pod samą buzię żałośnie miłe pielęgniarki. Miałem ochotę wrócić do domu. Marzyłem o wyjściu na zewnątrz, oddychaniu świeżym powietrzem, robieniu rzeczy, które lubię, chodzeniu na tą okropną uczelnię i w końcu - spotykać moich znajomych spoza ścian nudnego budynku. Na telefonie włączoną miałem nawigację modląc się, że nie zbłądzę. 

W końcu, z daleka zauważałem budynek. Wyglądał jeszcze gorzej w dzień, niż w nocy. Po chwili znajdowałem się już przy drzwiach, otwarłem je i ku moim oczom ukazały się pielęgniarki w tej samej pozycji, w jakiej zastałem je wychodząc ze szpitala w drodze na przesłuchanie. Jedna z nich podniosła gałki oczne, spoglądając w moją stronę, ale nie odezwała się. Wróciła do papierów, które wypełniała wcześniej. Zmierzałem w stronę mojego pokoju, drogę do niego wykułem sobie na pamięć. Otworzyłem drzwi i upadłem na łóżko. Byłem wymęczony, miałem ochotę już zasnąć. Pominąć ten dzień i wybudzić się jutro, dając szansę nowemu dniu. Przeszkodził mi jednak dźwięk otwarcia drzwi do mojej sali. Spodziewałem się Fanga, Bibi lub Bustera, ale zastałem tam innych ludzi ze szpitala. Ludzi, z którymi nie oczekiwałem na trzymanie kontaktu po opuszczeniu tego miejsca. Cieszyłem się jednak, że mieli ochotę ze mną rozmawiać. Przyszło dwóch, nie zapamiętałem ich imion do dnia dzisiejszego. Usiedliśmy na podłodze, bo każdy kto przebywał tu więcej niż jedną dobę miał dość braku komfortu na łóżkach. Bez wstawania zgarnąłem z łóżka koc, którym okrywałem się podczas snu. Położyłem go na podłożu prosząc, by zasiedli na miękkim kawałku materiału. Śmiali się razem, opowiadając szalone historie z ich życia. Znali się od dziecka, oznajmili mi to przy pierwszym spotkaniu. 

Nie siedzieli u mnie długo, wygoniła ich pracownica w celu wysłania ich na badania. Nie wiedziałem, na co chorowali i chorobliwie unikałem tego pytania. Wiedziałem, iż jeżeli nie chcą mi o tym powiedzieć dobrowolnie, nie powinienem o tym rozmawiać. Nie widywaliśmy się za często - mimo pobytu w szpitalu byli okropnie zajęci. Znał ich każdy, co prawdopodobnie znaczyło, że spędzili tu okropną ilość czasu. 

Po udanej próbie wypędzenia pacjentów pielęgniarka oznajmiła mi, że przychodzi z dobrymi wieściami. Nie do końca wiedziałem, co oznaczają dla niej ,,dobre wieści''. W końcu, zamknęła drzwi i zmierzyła w moją stronę. Usiadła na łóżku i zaczęła mówić.

- Dostajesz wypis, na który tak bardzo czekałeś. Jutro możesz już wrócić do domu, ale przed tym musimy wręczyć ci wypisane porady dbania o nos i uszczerbki na twarzy. - Jak zwykle, uśmiech malował się na jej twarzy. Czekała na odpowiedź do momentu, w którym zrozumiała, że jej nie otrzyma. Wstała, posłała mi buziaka i opuściła pokój. 

Obrzydzało mnie to od środka. Zżerało, mimo tego, że był to mały gest, który prawdopodobnie symbolizował pozytywne emocje pielęgniarki. Miałem ochotę wyrwać skórę z własnego ciała. Od góry, do dołu z nadzieją, że to zaprzestanie tym okropnym uczuciem. Była to naturalna reakcja mojego organizmu, którego powodu nie znałem. Chciałem jednak poznać, odkryć jakie jest źródło tych emocji. Zacząłem podstawiać inne osoby pod pielęgniarkę. Bibi, Buster, aż w końcu -  Fang. Zauważałem różnicę, przy Bibi i Busterze rozumiałem, że robią to w sposób przyjacielski, naturalny dla nich. Gdy przychodziła jednak kolej Fanga, cieszyłem się, że posłał mi buziaka w mojej wyimaginowanej rzeczywistości. Odczuwałem ciepły, przyjemny ścisk w sercu, po prostu ciepło. Obraz, którym widziałem był tylko w jasnych, różanych kolorach, a wszędzie wydawało się, jakby miało zaraz zacząć sypać różami. Wszystko było idealne, a scena odgrywała się w mojej głowie tysiące razy, dopóki nie zawaliłem jej innym wspomnieniem. 

Zrozumiałem wtedy coś ważnego. Była to dla mnie chwila przełomowa, w pewien sposób odkryłem siebie w większym stopniu. Miałem wrażenie, że rozwiąże to wszystkie moje tymczasowe problemy. Zrozumiałem wtedy, co oznaczały te wszystkie zaczepki. Wyzywanie, nigdy nie odczuwanie poważniejszych emocji względem kobiet, sytuacja sprzed chwili. Oznaczało to tylko jedno, jestem gejem. 

Continue Reading

You'll Also Like

25.4K 1.2K 30
historia zaczyna sie gdy edgar zaczyna nową szkole, liceum w starrparku , razem z nim jego przyjaciolka colette i akurat trafiają do tej samej kla...
91.7K 2.9K 33
Przez całe życie żyłaś jak zupełnie normalna dziewczyna... Wiedziałaś, że ojciec zajmuje się szemranymi interesami, a twój brat - Bruno ma pójść w je...
2.8K 85 9
szczerze wyjebane mam w opis