Devil's Deals

By FikcyjnaAutorka

142 14 0

24 letni Diana Spencer żyje w specyficznej rodzinie, jej rodzice ją biją a życie dziewczyny odmieni niejaki V... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 8

Rozdział 7

15 2 0
By FikcyjnaAutorka

Uzależnienie. Według internetu definiuje to stan zaburzenia zdrowia psychicznego i fizycznego. Uzależnić się można substancjami psychoaktywnych oraz nikotyny, zaliczony jest także alkohol ale i urządzeń elektrycznych bądź wykonywanie tych samych czynności zachłannie. Jednak nie było nic o człowieku jednak sama byłam przykładem idealnym że uzależnienie od człowieka istnieje, chciałam udusić szatyna który patrzył na mnie wykonując jeden ruch obserwując przy tym moją reakcje.

Oderwał płatek jednej z białych róż po czym mi go podał otworzyłam najszerzej usta jak mogłam po czym je zakryłam odeszłam krok do tyłu patrząc na Victora. Zrobił to samo co to nieznajome mi dziecko które powiedziało przy tym "Jak dorosnę chce mieć tak piękną dziewczynę jak ty." Pokręciłam głową nie wierząc że to mogą być te same osoby nawet nie byli podobni zapewne Williams chciał abym to zrozumiała w ten sposób bo nie wyglądał na zaskoczonego moją reakcją zapomniałam o wszystko co było wokół nas że nasi przyjaciele tu byli i na mnie patrzyli. Mój stan zdecydowanie definiował że się nie spodziewałam, nigdy bym nie powiedziała że to może być on od niego dostałam swój pierwszy kwiatek raczej płatek ale to jest to samo. Skąd wiedział że to jestem ja, może zrobił to przypadkowo? Zdecydowanie nie.

-Powie mi ktoś co się dzieje?-Usłyszałam głos Lizy ale go zignorowaliśmy liczyliśmy się tylko my nic więcej.

-Za chuja nie wiem.-Powiedział zapewne Tyler w jego głosie było słychać skupienie, nie to nie był on. Zaśmiałam się histerycznie kręcąc głową.

-Tak Rosie, to byłem ja.-Rosie, przedstawiłam mu się tak gdy nie chciałam podawać swojego pierwszego imienia więc postanowiłam podać drugie.

-A ona Diana nie była?-Głos Mike'a wyrwał mnie z zamyślenia neo czym spojrzałam na Williamsa który wystawiał w moją stronę płatek białej róży, podniosłam drżącą rękę zabierając od szatyna pałek przyjrzałam mu się widząc narysowane serduszko na drugiej stronie, otworzyłam usta widząc je. Pamiętał wszystko że na płatku było ręcznie narysowane serce, uśmiechnęłam się szeroko przytulając Victora ten na mój gest puścił bukiet na podłogę odwzajemniając gest, w jego objęciach mogłam być godzinami jego bijące serce oraz oddech na karku.

-To znaczy że tak?-To naprawdę wyglądało jak zaręczyny, pokiwałam głową gdy ten odsunął mnie od siebie podnosząc z podłogi bukiet i podając mi go wzięłam do ręki kwiaty po czym odwróciłam się w stronę znajomych którym posłałam niezręczny uśmiech.

-Czyli?

-Japierdole, głusi jacyś jesteście?-Warknął Victor rzucając się na kanapę, szybko zapomniał o wszystkim.-Diana mieszka ze mną.

Powiedział przewracając oczami, spojrzał na nas. Gdy zobaczył ich zdziwione spojrzenia zaśmiał się cicho.

-Gramy w coś nudno tu.-Powiedział Reggie siadając obok Victora, on nie wiedział że go prawie pocałowałam. Cmoknęłąm ustami siadając obok Williamsa ten założył rękę na moje ramiona uśmiechając się cwaniacko.

-Butellka!!!-Krzyknęła Maddie która przed chwilą była w totalnym amoku, durna jest ta gra.

-Tyle że ktoś nie wykonał poprzedniego zadania.-Usłyszałam głos Reggie'go, sukinsyn.

-Co ci tak na tym kurwa zależy?-Warknęłam odrywając plecy aby zobaczyć bruneta.-Zakochałeś się czy co? Czy jedyny sposób aby dojść to patrzenie bo nikt nie chce wejść z tobą do łóżka.

Patrzyłam na Reggie'go obserwując jego reakcje, zmarszczył brwi gdy ja nagle poczułam dłoń Victora na udzie.

-Nie war...-Nie dokończył bo przerwał mu brunet.

-Narazie sama pakujesz się do mojego łóżka.-Co za chuj, spojrzałam na jego zwycięski uśmieszek przyjebie mu zaraz.

-Sory ale nie sypiam z kimś na stercie śmieci którą nazywasz swoim łóżkiem.-Reg spojrzał na mnie z irytacją.

-Kurwa przestańcie.-Warknął Victor.

-Grajmy.-Powiedział Reggie a ja nie raczyłam nawet na niego spojrzeć, oparłam się ponownie o kanapę gdy Tyler zakręcił butelką.

-Maddie, pytanie czy wyzwanie?

-Wyzwanie.

-Pocałuj osobę naprzeciwko.-Maddison spojrzała na mnie uśmiechając się lekko po czym cmoknęłyśmy się ustami, dziewczyna zakręciła gdy wypadło na Connora.

-Pytanie czy ...-Nie dokończyła bo chłopak jej przerwał.

-Pytanie.

-Z kim z naszej grupki znasz się najlepiej.

-Z Williamsem.-Spojrzałam szybko na Victora który nawet na mnie nie spojrzał, uśmiechnęłam się pod nosem na myśl że będę go widzieć codziennie, tylko co teraz powiem ojcu. Hej tato wyprowadzam się do twojego współpracownika bo dowiedziałam się że zabiłeś moją siostrę pa! Zajebista myśl. Kompletnie zapomniałam o Jamesie nie był tego wart.

-Diana?-Szybko otrząsnęłam się z zamyślenie i spojrzałam na Victora który wypowiedział te słowa.-Twoja kolej.-Wyszeptał do mojego ucha po czym zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu kto zada mi zadanie.

-Pytanie czy wyzwanie.-Mruknął Tyler równie podobnie jak ja znudzony tą grą.

-Wyzwanie.-Zmarszczył brwi zastawiając się jakie zadanie mi dać.

-Nie wiem.-Westchnął.-Zdejmij koszulkę

Zaśmiał się na co przewróciłam oczami, co oni mieli z tym zdejmowaniem koszulek do mnie. Gdy już ściągnęłam górną część garderoby zdałam sobie sprawę ze przy nich zawsze muszę mieć stanik. Wszystkie spojrzenia powędrowały na mój brzuch nawet Williamsa który ze wściekłosćia zagryzł wargę, od razu przypomniałam sobie o siniaku na brzuchu podkuliłam nogi uśmiechając się niezręcznie. Victor gwałtownie wstał zrobiłam to samo patrząc na szatyna. Spojrzał na siniaka na brzuchu, gdy ja położyłam dwa palce na jego podbródku podnosząc jego wzrok na mnie.

-Obiecałem sobie coś.-Wysyczał patrząc mi w oczy.-Jeszcze jeden pierdolony raz a go zajebie.

-Victor!-Krzyknęłam gdy chłopak się odwrócił.-To mój ojciec do cholery! 

-To grzecznie porozmawiam.-Powiedział wychodząc z domu zgarnęłam koszulkę którą założyłam jak kurtkę, wyszłam z mieszkania w ślad za Williamsem, czemu ta butelka zawsze kończyła się czymś takim.

-Nie rób tego.-Mruknęłam łapiąc go za ramię.-On mi tego nie zrobił.

Chłopak automatycznie się odwrócił marszcząc brwi.

-To kto?-Moje oczy od razu się zaszkliły co zobaczył szatyn ale nic z tym nie zrobił.

-To ja.-Wyszeptałam, nie wiem czy to słyszał.

-Co?-Zapytał wycierając łzę która spłynęła po moim policzku.

-To ja to zrobiłam.-To była prawda często sama się okaleczałam, na początku była to żyletka lecz potem znalazłam nowy sposób uderzałam się z całej siły w brzuch często przez to plułam krwią lecz to nie robiło na mnie wrażenia, bolała mnie bardziej podświadomość co wszyscy przede mną ukrywają.-Gdy wyjechałeś, tęskniłam.

-Ty to zrobiłaś sobie prze zemnie?-Zapytał na co lekko kiwnęłam głową, szatyn od razu mnie przycisnął do swojego torsu zaplotłam ręce wokół niego przytulając go.

-Przepraszam-Wydukałam ściskając go mocniej.

-Nie zostawię cię tam dłużej, jedziemy teraz do twojego ojca po najważniejsze rzeczy.-Mówił gdy odsunął mnie od siebie i pokręcił głową z niedowierzaniem.-Choć

Poszłam za szatynem wycierając łzy z policzków, wsiadłam do jego czarnego sportowego auta. Uśmiechnęłam się lekko podłączając się do głośników chłopaka gdy nie zwracał na mnie uwagi kierując, włączyłam piosenką podgłaśniając głośniki na sto procent.

-I threw a wish in the well

Don't ask me, I'll never tell
I looked to you as it fell
And now you're in my way
I trade my soul for a wish
Pennies and dimes for a kiss
I wasn't looking for this
But now you're in my wayYour stare was holdin'
Ripped jeans, skin was showin'
Hot night, wind was blowin'
Where you think you're going, baby?-Zaczęłam śpiewać najgłośniej jak umiałam gdy Victor szczerze się śmiał.-Razem!-Krzyknęłam na co ten pokręcił głową.

-Hey, I just met you, and this is crazy

But here's my number, so call me, maybe It's hard to look right at you, baby

But here's my number, so call me, maybe
Hey, I just met you, and this is crazy
But here's my number, so call me, maybe
And all the other boys try to chase me
But here's my number, so call me, maybe-Wykrzyczałam.-Dawaj!

-You took your time with the call

I took no time with the fall
You gave me nothing at all-Zaczął cicho na co się uśmiechnęłam.

-Hey, I just met you, and this is crazy

But here's my number, so call me, maybe
It's hard to look right at you, baby-Zaśpiewałam kolejne wersy piosenki podczas gdy ten ściszył radio, posłałam chłopakowi smutne spojrzenie na co ten zaśmiał się cicho.-Gdzie jedziemy?

Zapytałam gdy chłopak skręcił w przeciwną stronę niż mojego domu.

-Na cmentarz

Nie zapomnij o gwiazdce!⭐️

Ig:FikcyjnaAutorka


Continue Reading

You'll Also Like

586K 61.7K 25
في وسط دهليز معتم يولد شخصًا قاتم قوي جبارً بارد يوجد بداخل قلبهُ شرارةًُ مُنيرة هل ستصبح الشرارة نارًا تحرق الجميع أم ستبرد وتنطفئ ماذا لو تلون الأ...
1.6M 95.3K 39
"You all must have heard that a ray of light is definitely visible in the darkness which takes us towards light. But what if instead of light the dev...
2.1M 55.8K 67
Ever since Althea Evans's parents passed away from a horrific accident, her life turned upside down. Thea is not expecting to live a life like this...