The last lie [18+]

By FikcyjnaAutorka

4.4K 188 51

O dziewczynie która była przesadą i chłopaku który nie bał się przesadzić. [18+] More

The last lie
Panna Wilson
Gorzka Cola
Najciemniej pod latarnią
Maseczka z awokado
Maserati
Przepadłam dla największego kłamstwa
Wiedział
Nie zostawiaj mnie
Największe zło
Przypominasz mi ją
Szampan
Discoteka w toalecie
Najlepszego Lily
Dla ciebie warto
Nie ufasz mi
Ktoś nas obserwuje
Amerykański to chujostwo
Nie zasługiwałem na nią.
Zostałem zamknięty w złotej klatce
To on wykładał karty
Serce w bliznach
Pokój 303
Nie ufałam mu już jak kiedyś.
Co z nami?

Dobranoc, skarbie

159 5 0
By FikcyjnaAutorka


Dotarłam pod dom moich rodziców już nie był moim domem, oddali mnie do największego kłamcy i manipulanta na świecie. Zapukałam do drzwi czekając aż się otworzą, jednak to się nie stało cały czas nikt nie otwierał czego się spodziewać, zajrzałam do doniczki w której zawsze były klucze i tym razem się nie myliłam wyjęłam pęk kluczy otwierając drzwi jednym. Nie podejrzewała bym go nigdy o to co zrobił, skłamał próbując wyciągnąć ode mnie jakiekolwiek wiadomości. Kurwa przykro mu się zrobiło i mnie przeleciał, po co się na to zgodziłam. Weszłam do środka czując domowy zapach, stęskniłam się za nim. Weszłam szybko po schodach niepewnie otwierając drzwi mojego pokoju, to co mnie zastało w nim zszokowało mnie choć mogłam się tego spodziewać. Mój pokój już nim nie był, zastałam w nim biuro taty nie zamierzali mnie przyjąć ponownie pod dach miałam zostać z nim. Wzięłam głęboki wdech zamykając drzwi pomieszczenia na klucz, na wszelki, odsunąłem dywan i zaczęłam szukać jednej poluzowanej deski w podłodze, po chwili szukania znalazłam ją ujawniając zawartość. Wyjęłam z niej mały woreczek z białym proszkiem wysypałam go na blat robiąc kreski z jakiejś karty mojego ojca, wyjęłam z etui telefonu dwadzieścia funtów skręcając je w rulon. Zawsze w ten sposób radziłam sobie z problemami, na przygody z narkotykami i dopalaczami wciągnął mnie mój były Lucas Halton. Po raz pierwszy sama się zgodziłam, miałam siedemnaście lat chciałam spróbować ze względu na kłótnie moich rodziców to mnie skłoniło aby brać je systematyczniej. Gdy chciałam z nimi skończyć Lucas zmusił mnie abym dalej je brała, po prostu chciał pociągnąć mnie na dno na którym był już od dawna. Aż stało się to moim uzależnieniem, teraz było lepiej brałam je kiedy źle się czułam albo rodzice się kłócili. Gdy na stole pozostały tylko drobinki narkotyku strzepnęłam je dłonią, przetarłam nos chowając woreczek do kieszeni spodni. Lucas wciągnął mnie w dużą ilość uzależnień. Kiedyś paliłam papierosy, jointy, cieszę się że z tym przestałam jednak narkotyki to było coś lepszego. Wyszłam z pokoju zamykając drzwi, nie byłam tu mile widziana nie chcieli mnie tu więc postanowiłam nie zostawać tu dłużej skoro nie chcieli nie będę ich zmuszać, otworzyłam drzwi wyjściowe przez które przeszłam i zamknęłam na klucz chowając go do doniczki. Jedyna nadzieją była Charlotte, choć teraz jej rodzice mają trudny okres są bliscy rozwodu co dołuje dziewczynę. Jej mama Laila Scoot miała jasny odcień skóry lecz jej mąż Noah Scoot był ciemno skóry, przez to Charlotte miała dość jasny odcień ciemnej skóry. Nie chciałam się wpraszać do dziewczyny więc postanowiłam że do niej zadzwonię.

-Hej Char, jest taki problem mogę u ciebie zanocować?

-Znaczy wiesz.-Mruknęła, nie zgodzi się.-Moi rodzicę się pokłócili.

-Dobra, jasne.-Próbowałam brzmieć że nic się nie stało.

-Jeszcze raz przepraszam, muszę kończyć pa Lia.-Rozłączyła się zostawiając mnie samą ze swoimi myślami, kazały mi wracać do Victora ale ja nie mogłam. Dał mi coś aby wyciągnąć ode mnie jakieś wiadomości dla swojej jebanej mafii. Szłam chodnikiem myśląc gdzie się udać gdy mnie sparaliżowało na myśl. Jak by mi coś dał? Nic od niego nie brałam nie jadłam nie piłam. To nie był on, od razu odwróciłam się w stronę domu Victora. Jak mogłam go o to oskarżyć? Szłam przez wąską i ciemną uliczkę, na niebie też panował mrok przez co uliczka stałą się bardziej niebezpieczna. Stała się jeszcze bardziej niebezpieczna gdy zobaczyłam jednego wysokiego mężczyznę kierującego się wprost na mnie. Po raz chyba trzeci dzisiaj mnie sparaliżowało gdy mężczyzną okazał się być Rocky. Ten sam który dostał w twarz od Victora, brunet przyparł mnie do ściany kładąc rękę na ścianie z cegły przypominała mi w jakiś stopniu tą w kuchni Victora.

-Co tu robisz sama w nocy?-Mruknął w jakiś podejrzany sposób.

-Jak zadzwonię na policję to nie będę sama, ale ty będziesz sam w celi za pedofilię.

-Jesteś pełnoletnia Wilson.

-Dopilnuje żebyś dostał cele z pedofilami z internetu.

-Ciekawie Wilson.

-Spierdalaj już do pudelka swojego.

-Co kurwa?-Zapytał zdezorientowany moją odzywką.

-Psy wyprowadza się rano, popołudniu i wieczorem, ale wiesz jak to jest pudel to dwa razy częściej.-Zaśmiał się cicho pod nosem ale od razu spoważniał wpatrując się w moje oczy, od tego całego stresu zapomniałam jaki mam kolor oczu.

-Jaki mam kolor oczu?-Zapytałam jakby w ogóle jakiś psychol nie przyciskał mnie do ściany.

-Niebieskie. Lubię cię.

-Współczuję.-Prychnęłam aby zwinnym ruchem  przejść pod rękami chłopaka na co ten zaczął mnie gonić ale byłam sprytniejsza. Wbiegłam do Tesco podchodząc do kasy.-Gaz pieprzowy znajdę?

-Powinniśmy mieć tam na końcu gdzie są środki na komary.-Powiedziała młoda kasjerka, wskazując na koniec sklepu, odwróciłam się w stronę drzwi wejściowych nie widziałam go. Podbiegłam do środków na komary, na dolnej półce był gaz, wzięłam go podchodząc do kasy.-Pięć funtów.

-Ile?!-Krzyknęłam o ton za wysoko.-Oskubią ludzi co do funta.-Podałam dziewczynie te same dwadzieścia funtów którymi przed chwilą fajnie się bawiłam.

-To Londyn.-Mruknęła wydając mi resztę i podając rachunek. Wyszłam ze sklepu kurczowo trzymając gaz w ręku, spojrzałam na niego pryskając w powietrze, działał. Ignorując to że pewnie Rocky mnie śledzi szłam w stronę domu Victora. Skoro on mi nic nie dał to kto? Stałam pod jego blokiem, gdy poczułam czyjąś dłoń na ramieniu szybko się odwróciłam psikając tego kogoś w oczy gazem. Jednak nie była to osoba w którą chciałam trafić, zamiast w Rockiego trafiłam w Victora ten od razu złapał się za oczy sycząc.

-O kurwa.-Dwa słowa które umiałam wydusić patrząc na chłopaka.

-Japierdole, bardzo odpowiedzialnie.-Warknął.

-Chodź.-Złapałam go za rękę, zawsze była taka ciepła. Weszłam z nim do windy gdy ten dalej pocierał oczy.-Nie pocieraj będzie gorzej.-Odsunęłam jego rękę od oczu, ten spojrzał na mnie z uśmiechem na twarzy.-Ty przed chwilą nie umierałeś?

-Nie trafiłaś.-Zaśmiał się wychodząc z windy. Może faktycznie nie trafiłam, psikałam na oślep. Poszłam w ślady za nim gdy otwierał drzwi domu.-Jednak przyszłaś.

Przypomniało mi się że miałam być na niego obrażona biec na moją twarz wyszedł grymas i zkrzyrzowałam dłonie pod Piersami. Chłopak głośno się zaśmiał na moją reakcje, uwielbiałam jego śmiech. Lia, nie myśl tak.

-Po co udawałeś że dostałeś tym gazem.

-Chciałem zobaczyć twoją reakcje. Więc ja odpowiedziałem na twoje pytanie teraz ty.

-Jakie było to pytanie?-Zapytałam skacząc na kanapę czego razu pożałowałam, spadłam z kanapy przeklinając pod nosem kto wymyślił kanapy. Szatyn zaśmiał się na mój upadek przez co pokazałam mu środkowy palec. Gwałtownie wstałam ale przez narkotyki które wzięłam oraz niedobór żelaza zakreciło mi się w głowie i zaczęłam spadać. Upadając złapałam się czegokolwiek. Już po chwili do domu wkroczył Apollo, a ja klęczałam przed cholernym Williamsem kurczowo trzymając jego spodnie które przez przypadek ściągnęłam mu do kolan upadając. Spojrzałam na równie zszokowanego Victora, przeniosłam niepewnie wzrok na Apollo który patrzył na nas z szeroko otwartymi oczami.

-Kurwa, sory.-Zaczął się wycofywać .-Zamykajcie drzwi na przyszłość.

-Nie Apollo!-Krzyknęłam za nim gdy ten wyszedł, puściłam spodnie Williamsa których cały czas się trzymałam. Victor zaśmiał się cicho podciągając spodnie po czym wyciągnął dłoń w moją stronę którą złapałam nie chciałam znowu się znaleść w tej niezręcznej sytuacji. Gdy wstałam spojrzałam w dwu kolorowe oczy chłopaka w których przez chwilę pojawił się blask który szybko zniknął tak samo jak się pojawił. Victor podchodził do mnie przez co automatycznie zrobiłam krok do tyłu przez co napotkałam się z ścianą, chłopak przycisnął mnie do ściany kładąc ręce na niej, niepewnie przybliżył usta do moich czekając na zgodę. Zbliżyłam usta w jego stronę przez co nasze wargi się napotkały szatyn odwzajemnił pocałunek mocniej przyciskając mnie do ściany, jęknęłam w jego usta gdy jego dłoń błądziła po moim udzie.

-Nie umiem się opanować gdy cię widzę.-Wymruczał w moje wargi, gdy ja wplatałam palce w jego włosy ciągnąć je za końcówki na co ten jęknął cicho.

-Ty tak zawsze?-Zapytałam odsuwając twarz od ust chłopaka, ten posłał mi pytające spojrzenie więc postanowiłam pomóc mu w jego rozkminach.-Seks na zgodę.

Uśmiechnął się pod nosem na moje słowa kontynuując pieszczoty na moim udzie patrząc na moją reakcje. Victor wsunął we mnie palce na co jęknęłam dość głośno, podniecał mnie. Nagle usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, odsunęłam od siebie Williamsa patrząc na Apolla który coraz drugi tu wszedł.

-Kurwa no.-Westchnął gdy ja poprawiałam spodnie.-Myślałem że przestaliście.

Spojrzałam na Victora który opierał się o ścianę wpatrując się z mordem w stronę Apolla. Ten uśmiechnął się niezręcznie i poszedł do kuchni zabierając z niej tłuczek do mięsa.

-Zapomniałem go.-Uśmiech z jego twarzy zniknął po czym szybko się ulotnił.

-Idę spać padam z nóg.-Mruknęłam pod nosem idąc w stronę pokoju, gdy próbowałam go otworzyć był zamknięty, no przecież. Zaczęłam szukać klucza po kieszeniach nie mogąc go znaleść.-Victor jest problem, zgubiłam klucz do pokoju.

-Na chuj go zamykałaś?-Zaśmiał się, otwierając drzwi do swojego pokoju.-Zapraszam.

Uśmiechnęłam się wchodząc do jego pokoju, rozejrzałam się po wnętrzu. Spojrzałam na Williamsa który wskazał na garderobę.

-Weź coś i choć spać.-Pokiwałam głową podchodząc do garderoby, wyjęłam z niej czarną koszulkę i bokserki, przebrałam się wychodząc z garderoby.-W moich ubraniach wyglądasz sto razy lepiej, a jeszcze lepiej bez.

Posłałam chłopakowi piorunujące spojrzenie na co ten uniósł ręce w obronnym geście, zauważyłam na jego szyi naszyjnik ktoremu się nie przyjrzałam dokładnie. Położyłam się na łóżku przykrywając się kołdrą.

-Dobranoc.-Mruknęłam zamykając oczy.-Łapy przez sobie.-Dodałam na co te się zaśmiał.

-Dobranoc, skarbie.-Powiedział oplatając dłonie wokół mojej talii przyciągając do swojego torsu przez co leżałam plecami do jego klaty.

-Co mówiłam?-Zapytałam próbując wyjść z jego uścisku.

-Śpij.-Wyszeptał w moje ucho przez co przepadłąm, opadłam na co ten przyciągnął mnie mocniej aby mnie nie bolało. W zaskakującym tępie zasnęłam z oddechem chłopaka na swoimi karku wbrew pozorom było to przyjemnie i uspokajające.

Continue Reading

You'll Also Like

796K 34.7K 57
"Mujhe jhelna mushkil hai nader," she said with a smile while her gaze was fixed on the table. ("It's difficult to tolerate me, Nader") "Main jhel l...
199K 15.5K 35
𝐕𝐈𝐇𝐀𝐀𝐍 ♡ 𝐑𝐔𝐇𝐀𝐍𝐈𝐊𝐀 Ruhanika, a quiet introvert with a passion for books and study. She thrives in the world of words, finding solace in...
702K 101K 38
Yaduvanshi Series #3 it is a book under yaduvanshi series. But it could be read as standalone too. Nitya Raghavendra is a telugu businesswoman earnin...
3M 118K 75
"ဘေးခြံကလာပြောတယ် ငလျှင်လှုပ်သွားလို့တဲ့.... မဟုတ်ရပါဘူးဗျာ...... ကျွန်တော် နှလုံးသားက သူ့နာမည်လေးကြွေကျတာပါ.... ကျွန်တော်ရင်ခုန်သံတွေက...