Obudziłam się, była godzina 7:45. Dzisiaj miałam luźny dzień ponieważ, wykłady miałam w godzinach 17:00-19:30. Wiedziałam że, jest to dobry dzień żeby wyjść z Nathanem na uzgodnioną przez nas wczoraj kawę w słynnym Central Perku. Podparłam się na łokciach żeby podnieść się do pozycji siedzącej, chwyciłam butelkę wody niegazowanej i przylgnęłam do jej szyjki. Następnie w moje dłonie wpadł telefon, chcąc znaleźć numer przyjaciela i zaprosić go na kawę ujrzałam to.
@NathanielOrwell: hejka, to jak dziś Central Perk? ;))
Uśmiechnęłam się do siebie odpisując mu no pewnie, to na 10? Gdy Nath przystał na tę informację, ja od razu wyskoczyłam spod kołdry, starannie zaścieliłam łóżko i czmychnęłam do gigantycznej szafy. Zaaprobowałam że dziś założę spódnicę midi z rozcięciem na boku oraz czarny top z krótkim rękawkiem. Uczesałam włosy i spięłam je w ulizanego kucyka, od razu poszłam do łazienki odprawić swój stały rytuał, czyli skin care. Dodatkowo nałożyłam lekki makijaż na precyzyjnie oczyszczoną twarz. Będąc w kuchni, namyśliłam się że na śniadanie zjem musli, także natychmiast zabrałam się za przygotowanie otrębów, które następnie ozdobiłam owocami, orzechami włoskimi i skyrem. Po zakończonym posiłku umyłam po sobie naczynia, poszłam umyć zęby, spakowałam najważniejsze rzeczy w małą torebkę i udałam się do przedpokoju, na nogi wsunęłam conversy a na ramiona zarzuciłam ramoneskę z Zary. Wyszłam z akademickiego mieszkania zamykając za sobą drzwi, klucze wrzuciłam do torebki i powoli szłam długim holem do windy aby, zjechać na parter budynku. Weszłam do windy, w środku stała tylko dziewczyna z krótkimi czarnymi włosami i grzywką, jej fryzura strasznie kontrastowała z jej karnacją, była blada jak ściana. Miałam wrażenie że, jest w mojej grupie studenckiej ale nie byłam pewna.
- Hej - dziewczyna pomachała w moją stronę - Zauważyłam że, ty również jesteś na medycynie.
- Cześć - uśmiechnęłam się i przytaknęłam - Tak, właśnie tak myślałam że Cię kojarzę.
- Jestem Sarah, ale mam już swoją paczkę - powiedziała niby to przyjaźnie, a niby od niechcenia.
- Okaaay - zmarszczyłam lekko brwi - Ja też mam, spoko.- Pomyślałam sobie że ta rozmowa miała w sobie szczyptę.. albo całą garść goryczy. Wiedziałam że, bym się z nią nie dogadała.
Zwróciła głowę w moim kierunku - A ty wczoraj rozmawiałaś z tym przystojniakiem z naszej grupy?
Gdy już miałam odpowiadać, drzwi windy się otworzyły. Wyszłyśmy na parter - Chodzi Ci o Nathana? - powiedziałam ze zmarszczonymi brwiami.
- Tak, tak, dokładnie tak! - dziewczyna niemal wypiszczała - A czemu płakałaś? O-o-o a czemu się przytulaliście? - Tak zaczęła się do mnie przysuwać i zabierać mi tlen że, się zatrzymałyśmy.
- Odpowiem Ci pytaniem na pytanie. Dlaczego pytasz mnie o takie rzeczy? - rozłożyłam ręce i przybrałam trochę zdezorientowany, a trochę zirytowany wyraz twarzy.
- Boo.. - uniosła dłonie i zderzyła swoje palce wskazujące ze sobą nawzajem, trochę jak ten typ ludzi 'uwu' - ..on mi się podoba - ściszyła ton głosu.
Moja twarz pobladła, a unoszone jeszcze przed chwilą ręce opadły wzdłuż ciała - Nathan to mój - przełknęłam ślinę - przyjaciel z dzieciństwa. - splotłam dłonie przed swoim ciałem - Dlatego się przytulaliśmy wczoraj ponieważ, odnaleźliśmy się po 14 latach - odparłam ze sztucznym uśmiechem.
Poczułam uczucie przechodzącego prądu i chłodu, ach tak. To Sarah.
- Co? - wychrypiała po czym w jej oczach pojawił się zawód i furia. Cała dygotała ze złości, wręcz kipiała tą agresją, której nie chciała pokazywać.
- To ja już pójdę, śpieszę się - uśmiechnęłam się, odwróciłam się szybko i wyszłam z budynku.
***
Weszłam do kawiarni, Nath już był i czekał na mnie. Podbiegłam i przytuliłam go na przywitanie, on zaś pozytywnie się zaskoczył i odwzajemnił mój uścisk. Usiadłam obok niego na rudej kanapie.
- Ten lokal wygląda identycznie jak w przyjaciołach. - rozejrzałam się dookoła.
- Stąd taka nazwa, iskierko - ostatni wyraz padł z jego dużych objętościowo warg, z czułością. Nachylił ciężar ciała w przód i ze stolika wziął kartę, oparł się plecami o sofę przysuwając się bliżej mnie - Na co masz ochotę?
- Ja... - Wgapiałam się mega długo w menu, nienawidziłam swojego niezdecydowania - A ty? - popatrzyłam mu w oczy.
- Ja Americano, to moja ulubiona kawa. - przesunął palcem po menu - ..i jeszcze tę kremówkę. A tobie co, niezdecydowanie jeszcze od kilku lat zostało? - uśmiechnął się kpiarsko.
- A idź ty! - pacnęłam go dłonią w jego umięśniony tors po czym zachichotałam.
- Taka jesteś? - roześmiał się i otwartą dłonią poczochrał mój starannie zaczesany kucyk. - A masz!
- No debil - wydusiłam przez śmiech, następnie sięgnęłam po telefon i spojrzałam na siebie w odbiciu - Wyglądam jak menel - szepnęłam rozbawiona.
- Nie ma za co - chłopak wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Zamów mi latte i croissanta z pistacją - podniosłam się - Ja skoczę do łazienki.
Nathaniel skinął głową i posłał mi lekki uśmiech. Weszłam do łazienki i rozpuściłam włosy, po czym znowu spięłam je w ulizaną kitkę. Nie wyglądało to tak idealnie jak wcześniej, ale to dlatego że nie miałam szczotki ani żelu. Mimo wszystko uratowałam sytuację. Wyszłam z ubikacji i podchodząc do Nathana, zobaczyłam że na stoliku stały już nasze kawy i słodkości.
- Wow szybko - uśmiechnęłam się i usiadłam obok przyjaciela.
- Dlatego lubię tu przychodzić - odparł z pełnym uśmiechem.
- Poczekaj - wzięłam telefon do ręki - Zrobię tylko fotkę na Instastories.
Chłopak tylko przewrócił oczami, na co ja parsknęłam śmiechem.
- Już możemy - sięgnęłam po wysoką szklankę z napojem kawowym w motywie ombree, od razu upiłam łyk - Jest świetna!
- A nie mówiłem? - sięgnął po swoją filiżankę i najpierw wciągnął powietrze, żeby jego nozdrza poczuły zapach prawdziwej, drogiej arabiki, a następnie przystawił naczynie do ust i z gracją upił kolejno dwa łyki.
Ogrzewałam dłonie o wysokie naczynie z kawą - Znasz może Sarah Kane?
- No ona jest w naszej grupie. - świdrował mnie wzrokiem i zmarszczył lekko brwi - a co z nią?
Odetchnęłam i upiłam kolejny łyk kawy - Bo jak szłam tutaj, do ciebie. To spotkałam ją w windzie i tak rozmawiałyśmy. - spuściłam wzrok na kolana - Ona powiedziała że, jej się podobasz - z powrotem moje spojrzenie powędrowało w oczy Natha - uniosłam kącik ust.
- Co? - wychrypiał jednocześnie marszcząc czoło.
- No, ona...
- Słyszałem i zrozumiałem - przerwał mi, odstawiając filiżankę na niski stolik. Oparł łokcie na kolanach i opuszkami palców masował powieki.
- Coś.. coś nie tak? - zapytałam z przejęciem i położyłam mu dłoń na plecach zataczając na nich okręgi.
- Nie wierzę - wymruczał pod nosem - to psychopatka, jak teraz zobaczy nas gdziekolwiek razem to będzie usiłowała zrobić wszystko żeby - przełknął ślinę tak, jakby ta uwięzła mu w gardle - wyrzucili Cię ze studiów. - głos mu się załamał.
- Ale... ale jak to? - odstawiłam szklankę na stolik, oczy zaszły mi mgłą a w gardle uformowała się lepka gula, przytuliłam policzek do jego przedramienia i nie przestawałam głaskać przyjaciela po plecach.
Poczułam jak Nathaniel objął mnie ramieniem - Jakby wpisać sobie w google jej imię i nazwisko, to cała strona będzie opisana ile i jakich przekrętów narobiła - westchnął.
Wiedziałam że relacja moja i Nathana była tą słodką, pomimo tylu lat rozłąki świetnie się dogadujemy.
- Dobrze że, już wszystko opowiedziałeś tej księżniczce, Nathaniel. - głos zza naszych pleców przekonał nas by się odwrócić.
Poluzowaliśmy uścisk i odwróciliśmy się, za nami stała Sarah.
- Czy ty kiedykolwiek dorośniesz? Kiedy zrozumiesz że, jak ktoś jest zajęty to do tej osoby już się nie zarywa? A poza tym nie ładnie jest podsłuchiwać. - Nathan zerwał się z kanapy, napiął wszystkie mięśnie i wygarnął jej wszystko na jednym wdechu.
Czułam jak serce tłucze mi jak szalone, nie wiedziałam tylko czy z tak szybko rozwijającego się biegu sprawy czy na słowa Nathana jak ktoś jest zajęty to do tej osoby już się nie zarywa. Z ciężkim oddechem wstałam, stanęłam obok chłopaka i objęłam jego dłoń moimi dłońmi.
- Zajętych? - ton głosu czarnowłosej dziewczyny złagodniał momentalnie, była potulna jak owieczka. - Ale chwila! - ponownie uniosła głos, gdy krzyczała jej głos aż piszczał - Dziś rozmawiałam z tą lafiryndą - wskazała palcem w moją osobę - i mówiła że jesteście przyjaciółmi z dzieciństwa!
- Bo Rose sama nie wiedziała! To mój pomysł! Kocham ją - wykrzyczał, a po chwili jego żuchwa zesztywniała.
Robiłam wszystko co mogłam by ukryć zaskoczenie, zacisnęłam mocniej palce na jego dłoni
- W takim razie, niech twoja dziewczyna szuka sobie nowego Uniwersytetu. - odwróciła się i wyszła.
Opadłam na kanapę, z ulgą wypuściłam powietrze z ust, a z zaszklonych oczu trysnęła fontanna łez które od razu ukryłam pod dłońmi.
- Rosie, nie płacz. Nie mów że bierzesz to co mówi tamta alternatywka na poważnie - usiadł obok mnie, oplótł mnie ramieniem i gładził po włosach.
- To przez natłok emocji - wyłkałam.
- Hm? Co się stało? - musnął mój podbródek bym spojrzała mu w oczy.
- Ta dziewczyna, nasz związek i to całe wyrzucenie ze studiów. - utrzymywałam z nim kontakt wzrokowy dopóki nie buchnęłam płaczem i przytuliłam lico do jego bluzy.
- Nie wyrzucą Cię ze studiów, za dobrze się uczysz. Prędzej wyrzucą Kane - parsknął cicho - Nie przejmuj się nią, tkwimy w tym razem, ja ci pomogę. W nas siła iskierko. - uśmiechnął się delikatnie.
- Ten związek, tak mnie zaskoczył. Nie spodziewałam się - wyłkałam i złożyłam mu pocałunek na szyi.
Nathan pocałował mnie w czubek głowy po czym podał mi chusteczkę - Czekałem na ten moment - uśmiechnął się - znaczy na ten żeby móc Cię bezkarnie całować - zmieszał się i zaśmiał.
Bez oponowania wyciągnęłam dłoń po chusteczkę, wytarłam oczy i wydmuchałam nos. - Dzięki, że jesteś - wyszeptałam.
- Ja tobie też dziękuję Iskierko. - odwzajemnił.
Siedząc na luzie na tej rudej kanapie, popijaliśmy zimną już kawę i jedliśmy nasze podeschnięte słodkości, bezpiecznie dobierając tematy i śmiejąc się non stop. Siedzieliśmy w kawiarni dopóki nie trzeba było iść na wykłady, na które poszliśmy razem.