Uniwersyteckie Perypetie

By madzix_booktok

286 20 28

Rosalie Malone to dwudziestoletnia dziewczyna, która dostaje się na studia w Barcelonie. Studiuje medycynę. P... More

Dedykacja
Prolog
1. Nowe życie
2. Słoneczna Hiszpania
4. Słodko-gorzkie relacje
5. Nie zawsze jest kolorowo
6. Chlew
7. Tragedia
8. Barcelońskie przygody
9. Zły los
10. Chemiczny zapach
11. Przyjaźń czy...

3. Szok i niedowierzanie

16 2 1
By madzix_booktok


Pierwsze zajęcia jakie miałam to immunologia, wraz z Vic weszłyśmy na samą górę i zajęłyśmy miejsca w przedostatnim rzędzie. Wyjęłam z torby z zeszyt i ulubiony cienkopis z czarnym tuszem. Profesor pierwsze kilka minut zrobił zajęcia organizacyjne, a następnie przeszedł do wykładu. Prelekcja dobiegła końca, w momencie gdy chciałam już spakować rzeczy do torby, długopis spadł mi z biurka. Cmoknęłam z irytacją, ale po chwili wychyliłam się i zaczepiłam blondwłosą dziewczyną siedzącą przed nami, siedziała ona sama.

- Psst.. - zwróciłam na siebie jej uwagę - Czy mogłabyś mi podać długopis? - uśmiechnęłam się lekko wskazując palcem wskazującym w dół.

- Mhm tak - dziewczyna schyliła się, podniosła i oddała mi długopis.

- Dziękuję - wzięłam od niej długopis - Jak się nazywasz?

- Mia - kąciki ust jej drgnęły - A ty? - zerknęła ukradkiem na Victorię - ..wy? - poprawiła się.

- Ja jestem Rosalie, a to.. - wskazałam kciukiem na przyjaciółkę grającą w Candy Match na telefonie - Victoria.

Vic jakby na komendę podniosła głowę i uśmiechnęła się do Mii - Siemka, chcesz się z nami przyjaźnić? - wypaliła, Viki miała to do siebie że, jak była taka potrzeba to mówiła prosto z mostu.

Złotowłosa zmieszała się - n..naprawdę mogę?

- Pewnie - Obie wypowiedziałyśmy jednocześnie z ekscytacją w głosie.

Gdy rozpoczęła się pauza, w auli panował gwar. Każdy wstawał i wychodził z pomieszczenia. Nasza trójka wyszła razem, zatrzymałyśmy się pod ścianą długiego holu.

- Wiecie może gdzie jest sekretariat? - zapytała Mia.

- Tak, ja wiem - wypaliła Tori - Możemy Cię zaprowadzić.

- Byłoby super, muszę dostarczyć jeszcze jedną dokumentację - odpowiedziała.

- Ja wyjdę na dziedziniec, na świeże powietrze bo trochę mi się zakręciło w głowie - zaoponowałam.

- Może pójść z tobą do pielęgniarki? - Mia złapała mnie za ramię.

- Nie, nie ma takiej potrzeby. Złapię trochę odświeżającego powietrza i będzie okay. - uśmiechnęłam się delikatnie.

Mia pokiwała głową - No jak uważasz. - potarła dłonią moje ramię.

- To jak wyjdziecie z sekretariatu to kierujcie się od razu na dziedziniec szkoły. - odparłam

Dziewczyny zawtórowały mi zwykłym Okay. Przebijałam się przez tłumy ludzi by móc wyjść z tego luksusowego budynku Rosa ogarnij się, musisz się przyzwyczaić. Udało mi się wyjść, patio szkoły było zdecydowanie najpiękniejsze, w październikowy słoneczny (jak na Hiszpanię przystało) dzień roślinność jeszcze pięknie prezentowała się swoim jasnozielonym kolorem, ludzi było tu multum, a wszystko skąpane było w wiązce słońca. Przycupnęłam na jednej z wielu sosnowych ławek ze stalowym wykończeniem. Przymknęłam oczy i zaczerpnęłam łyk rześkiego powietrza. Od razu zrobiło mi się lepiej, i jeszcze przez chwilę tak trwałam. Do czasu, gdy z zadumy nie wyrwał mnie męski głos, momentalnie rozchyliłam powieki i moim oczom ukazał się ten blondyn który wlepiał we mnie wzrok przed pierwszymi zajęciami. Na rękach pojawiła mi się gęsia skórka, całe szczęście miałam koszulę z długim rękawem.

- Hej, nie to że coś, ale.. - chłopak przyciskał do torsu zeszyt - widziałem jak na zajęciach z immunologii pięknie prowadziłaś zeszyt. Może, chciałabyś mi pomóc rozwiązać to zadanie które Profesor zadał? - wyszczerzył zęby w radosnym uśmiechu.

- No okay, chętnie pomogę - zwilżyłam spierzchnięte usta dyskretnie językiem - Tak się składa że akurat rozumiem ten temat.

- Super, dzięki wielkie. Ratujesz mi dupę - parsknął cicho - Tak a propos jestem Nathaniel.

Wyciągnęłam zeszyt z zajęć o immunologii i otworzyłam drugą stronę z zadaniem, po chwili spojrzałam w górę na chłopaka - Bardzo mi miło, ja natomiast nazywam się Rosalie. - przysunęłam zeszyt bliżej blondwłosego i zaczęłam mu tłumaczyć dzisiejszy temat.

Nathaniel spojrzał na mnie, a następnie w korony drzew rosnących na patio - Rosalie.. - powiedział zamyślony.

- Coś się stało? - zassałam wargi do środka, tworząc teraz prostą linię na twarzy.

- Tak się nazywała moja najlepsza przyjaciółka - posmutniał - To było bardzo dawno, jeszcze jak byłem dzieciakiem.

Na pierwszą myśl pomyślałam że to mój Nath ale, znacznie się różnił i od razu wybiłam sobie z głowy pierwszą myśl na jego temat. - A co się jej stało? - rozchyliłam delikatnie wargi.

Młodzieniec spiął się wgapiając w jeden punkt - Nieważne - wrócił do mnie spojrzeniem - to jak to było dalej z tym ćwiczeniem - silił się na delikatny uśmieszek.

Nie drążyłam tematu, wiedziałam że dla nowopoznanego chłopaka może być ciężko o tym mówić. Dlatego bez oponowania wyjaśniałam mu w dalszym ciągu zadanie domowe. Po około 10 minutach załapał to i podniósł się z ławki.

- Dziękuję ci bardzo, Rose - uśmiechnął się, boże tak kochałam ten uśmiech - Mogę tak do ciebie mówić?

- Pewnie - odwzajemniłam uśmiech, chowając zeszyt do torby. Z moim szczęściem na kostkę brukową wyleciał plik kartek. Cmoknęłam z irytacją i schyliłam się by to szybko pozbierać.

- Spokojnie, pomogę. - przykucnął i zaczął z refleksem zbierać moje notatki. Szło mu to bardzo dobrze dopóki w jego dłonie nie wpadła fotografia z polaroida, cholera skąd to się tam wzięło. Zastygł w bezruchu, zauważyłam jak zesztywniała mu żuchwa.

- To mój przyjaciel z dzieciństwa, nie wiem czemu tam było to zdjęcie. - gryzłam policzek od środka.

- Rosie... - wyszeptał.

Zmarszczyłam brwi. Oboje patrzyliśmy się sobie głęboko w oczy.

- Naprawdę nie pamiętasz? - kucnął przede mną i ukrył moje dłonie w swoich. - Gwiazdo - dodał a na jego twarz wpełzł znajomy mi uśmiech.

Wszystko sobie przypominałam, było mi cholernie głupio. Zaledwie 14 lat sprawiło że nie skojarzyłam tych charakterystycznych zarysów twarzy. Gwiazdo, nasze podboje Nowego Jorku, ja zostałam gwiazdką a on księżycem, podświadomie się lekko uśmiechnęłam z tego że, dzieciaki potrafią mieć aż tak bujną wyobraźnię.

Ścisnęły mnie paskudne wyrzuty sumienia, oczy zaszły mi łzami i nie potrafiłam wydusić z siebie słowa.

- No już, Rosie. Spokojnie - popatrzył na mnie współczująco i kciukiem starł formującą się łzę w kąciku mojego oka. - Trochę czasu minęło, byliśmy dziećmi a dzieciaki nie mają tak rozbudowanego rozumu jak dorośli.

- Przepraszam Nath - cicho wydukałam i wierzchem dłoni przetarłam powieki.

Nathan wstał i ponownie usiadł obok mnie, pokrzepiająco oplótł mnie ramieniem a ja bez protestu wtuliłam lico w jego czarną bluzę. W okresie 15 minut trochę opanowałam emocje, będąc wtulona w przyjaciela. Podniosłam się by móc spojrzeć mu w oczy.

- Bardzo Cię przepraszam, ja.. nie wiem jak to.. - wyjąkałam.

- Shhh... - przyłożył mi palec wskazujący do ust jednocześnie muskając mój nosek - Wszystko w porządku ja się nie gniewam, tym bardziej że sam początkowo nie skojarzyłem - wyszczerzył zęby - A może dałabyś się jutro zaprosić na jakąś kawę i ciastko w kawiarni? - puścił mi oczko.

Pokiwałam głową z krzywym uśmiechem - No okay, w której kawiarence?

- Central Perk, wiesz gdzie się znajduje?

- Tak, tak wiem - pokiwałam energicznie głową.

Oboje wstaliśmy z ławeczki, pożegnaliśmy się i każde z nas odeszło w inne strony. Jak się okazało Mia i Vic już czekały na mnie przy wejściu do budynku, ciekawe ile czasu już tu stoją. Trochę im współczułam w głębi ducha.

- Wooow nieźle, pierwszy dzień studiów a ty już zakręciłaś się obok jakiegoś chłopca - powiedziała Victoria puszczając mi oczko.

- A weź ty! - zachichotałam machnąwszy na nią ręką, za chwile krzyżując je na klatce piersiowej.

- Ale no coś ty, to nic takiego Rose - Mia zawtórowała pokrzepiająco - A co on chciał?

- Długa historia - ukryłam wargi za chwilę znowu je wydymając w uśmiechu - po prostu Szok i niedowierzanie.

- Ale weź powiedz - odparła Mia

- Psiapsiółom nie powiesz? - Zarechotała Tori

- Chodźmy po zajęciach do Central Perku to wszystko wam wyjaśnię - wypaliłam z moim planem, tak jakby nad głową zapaliła mi się żarówka.

Dziewczyny przystały na moją propozycję, ale najpierw poszłyśmy uczestniczyć w jeszcze kilku innych wykładach.

***

Pierwszy dzień na uniwersytecie minął mi bardzo szybko, od razu poszłyśmy z dziewczynami do kawiarni. Zamówiłyśmy sobie po kawie i czymś słodkim. Ja postawiłam na Cappuccino i Tiramisu. W tak przyjemnym otoczeniu wyśpiewałam moim przyjaciółkom całą historię od A do Z jak to było z Nathanielem.

Continue Reading

You'll Also Like

70.9K 2.8K 37
ᴅɪᴠᴇʀɢᴇɴᴛ; ᴛᴇɴᴅɪɴɢ ᴛᴏ ʙᴇ ᴅɪꜰꜰᴇʀᴇɴᴛ ᴏʀ ᴅᴇᴠᴇʟᴏᴘ ɪɴ ᴅɪꜰꜰᴇʀᴇɴᴛ ᴅɪʀᴇᴄᴛɪᴏɴꜱ.
160K 1.3K 7
EVERYTHING IS A FIRST DRAFT Princess Anne has gone her whole life thinking she is due to be the first queen to rule Canlyra without a king in her way...
11K 119 28
I was on my way as usual to give my classto the "E" class when I passed the yellow octopus office and turned into a human?! I felt my heart beat at a...
150K 11.5K 13
Her şey bana gelen mektupla başlamıştı. Ufacık bir not kağıdında yazan şeyler büyük olaylara ve hayatımın değişmesine yol açmıştı. Ben kendimden emin...