Night Of Destiny

By WNBlackie

17.3K 584 77

Życie siedemnastoletniej Melanie Williams zmienia się z dnia na dzień, gdy jej ukochana mama ginie w wypadku... More

Wstęp
Dedykacja
Prolog
Rozdział 1. Dawno, dawno temu w Houston.
Rozdział 2. Dawne życie, Melanie Williams
Rozdział 3. Obietnice mogą zostać złamane
Rozdział 4. Wyrok ostateczny
Rozdział 5. Witaj w Jacksonville, Melanie
Rozdział 6. Brunet i jego piekielne tęczówki
Rozdział 7. Rodzinka, jak z obrazka
Rozdział 8. Pech goni, Melanie Williams
Rozdział 9. Kilka oblicz Torresa
Rozdział 10. Spokój w gnieździe żmij
Rozdział 11. Pogadajmy
Rozdział 12. Serce potwora
Rozdział 13. Nocny trening
Rozdział 14. Gwiazda ciemnej nocy
Rozdział 15. Krew, pot i łzy
Rozdział 16. Miesięcznica
Rozdział 18. Prawda zawsze ma dwa końce
Rozdział 19. Wrotki i czyste szaleństwo
Rozdział 20. Walka próbna
Rozdział 21. Przyjaźń to podstawa
Rozdział 22. Pierwsza rozpalona iskra
Rozdział 23. Krzyk milczenia
Rozdział 24. Ból najlepiej kształtuje człowieka
Rozdział 25. Zbieg niefortunnych zdarzeń
Rozdział 26. Granica zaufania
Rozdział 27. Historia Aishi
Rozdział 28. Inna perspektywa historii
Rozdział 29. Kłamstwo czy prawda?
Rozdział 30. Bajka o róży i wężu
Rozdział 31. Noc przeznaczenia
Rozdział 32. Znaczenie tatuaży
Rozdział 33. Ostrzeżenie
Rozdział 34. Pozytywne cząstki duszy
Rozdział 35. Nieszczęścia chodzą parami
Rozdział 36. Grobowy sylwester
Rozdział 37. Szkolenie
Rozdział 38. Gorzka osiemnastka
Rozdział 39. Jokery gry
Rozdział 40. Bal finałowy
EPILOG
Podziękowania

Rozdział 17. Czekolada i pierwszy upadek

351 12 0
By WNBlackie

Wrzesień zleciał mi bardzo szybko i ku mojemu zdziwieniu, spokojnie. Skupiłam się przede wszystkim na nauce i pogłębianiu relacji z nowymi przyjaciółmi. Byłam tym typem dziewczyny, która żyła fikcją i wolała spędzać czas z książkami, niż innymi ludźmi, lecz od jakiegoś czasu ulegało to zmianie. A to wszystko za sprawą pewnego rodzeństwa.

Z Ellie obejrzałyśmy wszystkie filmy z sagi Szybkich i wściekłych, a także po raz kolejny przeczytałyśmy serię książkową Shatter me od Tahereh Mafi. Zakochałam się w Aaronie Warnerze. Moje wymagania, co do przyszłego chłopaka znów znacząco poszły w górę. Przecież Dominic Toretto czy Brian O'Conner to ideały, za które mogłabym wyjść nawet dziś. Co do Aarona, tutaj mogłabym mówić godzinami.

Przebywałam dużo na sali treningowej, towarzysząc Tylerowi w przygotowaniach do walki, która miała się odbyć w połowie października. Byłam podekscytowana i przerażona jednocześnie. Chłopak zapewniał mnie, że nie był nowicjuszem i już niejedną taką walkę wygrał. Kilka razy sama założyłam rękawice i sparingowałam się z przyjacielem. Przyniosło mi to frajdę i sprawiło, że zaczęłam się poważnie zastanawiać czy sama bym nie chciała odbywać takich treningów. Póki co miałam trenować z Tylerem, a później miało się zobaczyć.

Szkoła zaczęła się rozkręcać. Nauczyciele zapowiadali coraz więcej sprawdzianów i różnych naukowych projektów. I choć chciałabym, by właśnie to było moim największym zmartwieniem, niestety wcale tak nie było. Alex i jego świta dość często pojawiała się na naszej stronie, przechadzając się po korytarzu, aby wdać się w niepotrzebne kłótnie. Robił to specjalnie. Chciał mnie sprowokować, ale nie miałam pojęcia do czego.

Miarka przebrała się w momencie, gdy zaatakował jakiegoś chłopaka z mojego rocznika. Zamiast siedzieć cicho, jak wszyscy inni, wyszłam przed szereg i rzuciłam o kilka słów za dużo. Nie było przy mnie przyjaciół, więc musiałam liczyć sama na siebie. Jako jedyna się go nie bałam, co wprowadziło innych w jeszcze większe przerażenie.

– Masz jakiś problem, Torres? – Chłopak puścił bluzkę tego nieszczęśnika, rzucając nim o szafkę. Przełknęłam ślinę widząc to, ale pozostałam w bojowym nastroju. W takich sytuacjach nie można było okazywać strachu. Chłopak obrócił się w moją stronę, oblizując suche wargi. – Wracaj do siebie i nie zaczepiaj innych bez powodu. Tak dla twojej wiadomości, nie jesteś pieprzonym królem.

Paige i dwójka chłopaków znalazła się przy brunecie, który uniósł brwi, prychając. Jego usta wykrzywiły się w złośliwym uśmieszku, co było znakiem, że chodziły mu po głowie bardzo złe rzeczy.

– Za to ty możesz być pieprzoną królową, Różyczko. Powiedz tylko słowo, a spełnię każdą twoją fantazję – powiedział z zabójczą pewnością siebie. Otworzyłam szerzej usta, gdy dotarł do mnie sens jego słów. – Dalej, skarbie. Powiedz mi, czego pragniesz?

Kpił dalej, ale ja nie dałam się sprowokować. Akurat w dłoniach trzymałam plastikowy kubek z wodą, więc nadarzyła się świetna okazja, by to wykorzystać.

– Chyba faktycznie potrzebujesz zaruchać, bo od kilku tygodni jesteś nieznośny. – Jego uśmiech pogłębił się jeszcze bardziej, ale ja wiedziałam, że za chwilę wcale nie będzie mu tak do śmiechu. – Zobacz, sama słodycz z ciebie. Która by się oparła?

Wylałam na niego zawartość, a Paige z piskiem odsunęła się na bok, by nie oberwać. Alex przymknął oczy, a z jego twarzy ciekła czekolada. Zgromadzenie ucichło, każdy bał się choćby oddychać. Przeczuwałam, co się święciło, więc uznałam, że pora się ewakuować. Archie parsknął pod nosem, bo już nie wytrzymał tego napięcia. Posłałam mu buziaka w powietrzu. On zdecydowanie bawił się najlepiej ze wszystkich obecnych i kompletnie go nie obchodziło, że jego przyjaciel zaraz wybuchnie na środku licealnego korytarza.

Zadowolona z siebie spojrzałam na swoją ofiarę spod rzęs. Dyskretnie dałam znać wcześniej zaatakowanemu chłopakowi, by jak najszybciej stamtąd uciekł.

– Wisisz mi dolara. – Mrugnęłam do niego i przeszłam obok, zarzucając włosy na drugą stronę.

To była mała zemsta za jego bipolarność i chłód względem mojej osoby. Ja też potrafiłam pokazać pazurki. Chciał się mną bawić, ale to ja zabawiłam się nim.

Właśnie upokorzyłam samego Alexandra Torresa na oczach wielu uczniów i studentów. Skala rażenia, w jakiej się znalazłam osiągnęła czerwony wskaźnik.

Schowałam się w damskiej łazience, by zejść mu z oczu i nie przypominać o swojej obecności. Poprawiłam maskarą rzęsy i nałożyłam świeżą warstwę błyszczyku na usta. Nagle usłyszałam huk odbijających się drzwi. Nim zdążyłam zareagować, on już przy mnie był. Rzuciłam w niego pudełkiem mydła, ale nawet to go nie powstrzymało. Dopadł mnie, przyciskając do zimnych płytek. Jego twarz nie była już tak bardzo czekoladowa, ale ubranie wciąż straszliwie się kleiło.

– Czyli tak sobie pogrywasz? – wysyczał wściekły, uderzając dłonią tuż nad moją głową. Serce zabiło mi mocniej, ponieważ bałam się jego nieobliczalności. – Chciałem dać ci wybór. Obiecałem trzymać się od ciebie z daleka, oczekując jedynie wzajemności. Ale ty nawet tego nie potrafisz uszanować. Grasz strasznie nieczysto, Williams.

– Bawisz się mną, jak zabawką. Zbliżasz się, potem odchodzisz. Grozisz, a zaraz chronisz. – Odważyłam się przybliżyć do jego twarzy. – Jeśli ktoś gra tu nie czysto, to tą osobą jesteś ty.

Chciałam go poznać, bo wydawał mi się ciekawą osobą, mimo niechęci, którą się otaczał. Źle zaczęliśmy, to fakt. Jednak mimo tego, miałam nadzieję, że jakoś dojdziemy do porozumienia. Teraz jednak coraz bardziej zaczęłam w to wątpić.

– Lubisz łamać zasady, Williams? – zapytał w moje usta.

– Twoje tak – odparłam bez oporów.

Bliskość, w jakiej się znaleźliśmy, powinna mnie zaniepokoić. Było jednak wręcz odwrotnie. Zawładnęła mną ciekawość tego, co miało się wydarzyć dalej.

– Chcesz złamać jedną z nich? – Wbił wzrok w moje tęczówki.

Uniosłam podbródek, przybliżając się jeszcze bardziej.

– Może najpierw zdradzisz mi, jakie zasady posiada Alexander Torres?

Celowo używałam jego pełnego imienia i nazwiska. Nie lubił tego, zdążyłam to zaobserwować.

– Trzymanie się od ciebie z daleka – wyznał niemal gryząc moją dolną wargę.

– Dlaczego tego chcesz? – zapytałam, czując jak mój mózg wypalał się od środka.

Traciłam trzeźwość umysłu.

– A kto powiedział, że chce?

Tego dnia przepadłam po raz pierwszy.

Nie myśląc nad konsekwencjami, wbiłam się w jego wargi. Subtelnie, bez gwałtowniejszych ruchów. Miałam plan do realizacji, musiałam się kontrolować najmocniej, jak tylko mogłam. Przejęłam całkowitą dominację, nie dając chłopakowi żadnego pola manewru. Kiedy odczułam jego chęć oddania pocałunku, wtedy to zakończyłam. Oderwałam się od niego, przy okazji odpychając jego ciało od swojego. Zdezorientowany brunet lekko się zakołysał i wpadł na umywalkę. Wykorzystałam jego zagubienie i uciekłam stamtąd.

Usiadłam w klasie, oczekując na rozpoczęcie się zajęć. Musiałam uspokoić szybko bijące serce, inaczej mogłam dostać zawału.

Pocałowałam go.

Mimo że zrobiłam to tylko po to, by móc uwolnić się spod pułapki jego ramion, gdzieś we mnie nadal to siedziało. Ale najgorsze było to, że mi się to podobało i nie żałowałam tego ruchu. Chłopak był atrakcyjny i w jakimś stylu pociągający. Słowa Zane'a cały czas chodziły po mojej głowie, ale coś je jednak tłumiło. Nie potrafiłam znienawidzić Alexa, choćbym nie wiem, jak bardzo chciała. Działał na mnie zbyt bardzo i nie mogłam w żaden sposób tego wyjaśnić.

Lekcje zleciały mi szybko i nudno. Ellie źle się czuła, więc dziś jej nie było, a Tyler miał godzinę dłużej zajęcia na uczelni ode mnie, więc byłam zmuszona na niego poczekać jeśli chciałam wracać z nim. Wolałam unikać Alexa przez resztę dnia.

Siedziałam w bibliotece, czytając Balladę Ptaków i Węży. Założyłam swoje specjalne okulary do czytania, które zalecił mi okulista pół roku temu. Stwierdzono u mnie niewielką wadę wzroku, która umożliwiała funkcjonowanie bez okularów czy soczewek, jednak do czytania czasami wolałam je zakładać.

– Nasza Różyczka znowu w świecie literatury.

Uniosłam wzrok na rozbawioną twarz Archiego.

Szatyn zdobył moją sympatię już podczas naszego pierwszego spotkania. Jego niebieskie tęczówki zawsze były pogodne i przyjaźnie nastawione. W tych Alexa dostrzegałam tylko mrok i odpychającą niechęć.

– Tam mogę zapomnieć o problemach i napisać w głowie własną historię. Wczuwam się w daną postać i przez te kilkadziesiąt chwil żyję jej życiem. Nic wokół nie ma znaczenia.

– Ach ta twoja fantazja.

Chłopak przysiadł się, obejmując mnie ramieniem. Polubiłam go i to tak na serio. Byłam w stanie wyczuwać złych ludzi, a przy nim nie świeciła żadna czerwona lampka. Jedyną zagadką dla mnie był ten jego tatuaż.

– Co on oznacza? – Wskazałam na węża owiniętego wokół jakiegoś znaku.

Archie nieznacznie się zestresował, próbując zamaskować to pogłębionym uśmiechem. Ta sprawa długo za mną chodziła i chciałam dowiedzieć się, jaki to miało związek ze sobą.

– Nic szczególnego. Jestem przywiązany do tego zwierzęcia, a każde następne pokolenie mojej rodziny trzyma takie w domu – wyjaśnił, sunąc wytatuowanymi palcami po malunku. Obserwowałam ten ruch, jakby ktoś rzucił na mnie zaklęcie. Sygnety na jego palcach tak bardzo mu pasowały. Uważałam to za atrakcyjną rzecz u chłopaków. – Mój taki mały kaprys. – Chłopak wyrwał mi książkę z rąk i przesuwał wzrok po kartce papieru.

– Kyle czytał tę serię, tobie też polecam. Jest bardzo dobrze napisana, a fabuła oryginalna, różniąca się klimatem od innych książek tego pokroju.

– Tak, truł nam o tym tyłek przez kolejny miesiąc, odkąd tylko to przeczytał. – Hale przewrócił kolejną stronę. – "Uważam, że każdy człowiek ma w sobie wrodzone dobro. Wie, kiedy przekracza granicę i staje się zły. To właśnie próba pozostania po właściwej stronie tej granicy stanowi prawdziwe życiowe wyzwanie" – zacytował fragment. – Jakie to, kurwa jest prawdziwe.

Zmarszczyłam brwi, słuchając jego komentarza.

– No co? – zapytał głupio. – Czasami powiem coś z sensem, chyba w to nie wątpiłaś?

– Właściwie, to tak – zaśmiałam się, przytulając męskie ramię. – Nie bierzesz tego do siebie.

– Spokojnie, nie obrażę się. – Pocałował mnie w policzek. – Na ciebie chyba nie da się gniewać. Alex jest tego żywym przykładem. Działasz na niego, jak jeszcze żadna inna. Gdyby tylko nie ten zakaz od How...

Chłopak siarczyście zaklął, orientując się, że powiedział za dużo. Na mojej twarzy pojawiła się dezorientacja.

– Co? – spytałam.

– Nie ważne. Pomyliło mi się – próbował ratować sytuację, ale nie ze mną te numery.

– Powiedz mi – nalegałam.

– Melanie, nie. – Złożyłam dłonie, jak do modlitwy.

– Archie Hale, proszę powiedz mi. Na wzgląd naszej świeżej i pięknej przyjaźni.

Próbowałam go brać na litość, robiąc taką słodką minkę szczeniaczka. Starałam się, by była bardzo przekonująca i słodka. Musiało zadziałać. Zawsze działało, w końcu kto mógł się oprzeć tak cudownym stworzeniom? Jako deska ostatniego ratunku, miałam zapisane w telefonie zdjęcia piesków, które w razie czego mogłam mu pokazać.

– Melanio Williams, nic ci nie powiem, bo Alex mnie zabije i powiesi moje zwłoki na firankach w waszym domu. Czasami nie wiem, kiedy się zamknąć i to dlatego tak to wychodzi.

Parsknęłam.

– Firanki? Naprawdę – powiedziałam z politowaniem.

Wzruszył ramionami.

– Będę cię nawiedzał każdej nocy, masz moje słowo.

– Wezwę egzorcystę i już sobie nie postraszysz.

– Wejdę w inne wcielenie, o którym nie będziesz miała pojęcia.

Reinkarnacja była jakimś sposobem, jednak nikt nie wiedział, co tak naprawdę czekało nas po śmierci. Każdy się jej bał, bo nie kojarzyła się z niczym dobrym. Ludzie odchodzący z tego świata byli zwycięzcami w porównaniu do tych, którzy zostawali. Ból, tęsknota za bliskimi nam osobami i ta niewyobrażalna pustka, której nikt nie był w stanie dla nas zapełnić. Czarne barwy, smutek i cierpienie. Zostawaliśmy z wieloma pytaniami, lecz nikt nigdy nie udzielał nam odpowiedzi. Niezrozumienie i gniew, dwie najczęstsze występujące emocje w drugiej fazie żałoby. Ta bezsilność wykańczała człowieka kawałek, po kawałeczku. Aż nie zostało po nim choćby suchej nitki.

Ja przeszłam już do czwartego etapu. Choć tak bardzo to boli, trzeba podnieść się z kolan i iść dalej przez życie. Przeprowadzka i niespodziewane pojawienie się ojca w moim życiu, zmieniło wszystko i zmusiło do szybszego ogarnięcia swojej głowy.

Nabrałam myśli, by móc mu zripostować, ale do środka weszła dwójka policjantów. Rozejrzała się po pomieszczeniu, dokładnie skanując nasze twarze. Zauważyłam, że wyleciała mi kartka od Howarda. Otworzyłam ją jeszcze w Chicago. Napisano na niej nazwę jakiegoś maila i hasło do konta. Jeszcze nie miałam okazji z niego korzystać. Chciałam z tym poczekać na odpowiedni moment i więcej czasu.

Archie dyskretnie położył buta na kartce i przesunął ją w moją stronę. Gliniarze zbliżyli się do naszego stolika. Wyczuwałam kłopoty, a chłopak siedzący obok mnie zamienił się w żywy kamień.

– Dzień dobry. Nazywam się funkcjonariusz Devon, a to moja partnerka funkcjonariuszka Stitcher. Mamy do was kilka pytań, co do śmierci Allison Cooper. Możemy?

Miałam wrażenie, że Hale nic im nie odpowie, dlatego zrobiłam to za nas dwóch.

– Oczywiście, chętnie pomożemy w śledztwie. Nas również poruszyła śmierć Allison, znaliśmy ją ze szkoły i czasami spotykaliśmy się na mieście. – Podkręciłam trochę historię, ale w większości nie skłamałam. Chłopak był z nią w pewien sposób związany, mieli tam jakąś wspólną przeszłość.

Wystarczyło jedno spojrzenie Archiego, bym ujrzała w nim podziękowania. Uśmiechnęłam się w odpowiedzi. Rozumiałam go, mimo wszystko głęboko w sobie gdzieś to przeżywał.

– Proszę odpowiedzieć szczerze. – Kobieta popatrzyła na nasze twarze oceniającym wzrokiem. – Czy uważacie, że śmierć Allison Cooper jest tylko nieszczęśliwą tragedią?

Jeżeli raz skłamiesz, staniesz się kłamcą, który w końcu sam pogubi się we własnych słowach.


#NODwnb

Wrażenia-->>>

Continue Reading

You'll Also Like

196K 4.5K 27
** Miłość. Nienawiść. Czym my jesteśmy, kochanie? ** ** książka zawiera przekleństwa**
4.2K 291 16
dodatek do let me love you. Po niecałym roku od wyjazdu do Bostonu, Evan Wilson powraca do Redwood City. 19 latek ma nadzieję, że tak dużo się nie zm...
479K 39.4K 25
Wraz z rozpoczęciem drugiego roku studiów spokojne życie Blake Howard niespodziewanie wywraca się do góry nogami. Przez nieprzyjemne doświadczenia ze...
94.7K 3.6K 34
"Był nałogiem, którego nie potrafiłam się pozbyć" Siedemnastoletnia Aurelia Winslow wciąż próbuje pozbierać się po burzliwym związku. Tygodnie spędzo...