MOONLIGHT | STAR WARS [zawies...

By KolorowaEsa

3.8K 271 129

Lilah Daverin, będąc padawanką wielkiego mistrza Yody, nie spodziewała się napotkać na swojej drodze młodego... More

MOONLIGHT
CHAPTER ONE
CHAPTER TWO
CHAPTER THREE
CHAPTER FOUR
CHAPTER FIVE
CHAPTER SIX
CHAPTER SEVEN
CHAPTER EIGHT
CHAPTER NINE
CHAPTER TEN
CHAPTER ELEVEN
CHAPTER TWELVE
CHAPTER THIRTEEN
CHAPTER FOURTEEN
CHAPTER FIFTEEN
CHAPTER SEVENTEEN
CHAPTER EIGHTEEN
CHAPTER NINETEEN
CHAPTER TWENTY

CHAPTER SIXTEEN

104 12 2
By KolorowaEsa

★✯★

Sterownia jednego z Venatorów tonęła w intensywnym świetle emanującym z monitorów i ekranów, które oświetlały pomieszczenie. Ich blask odbijał się od metalicznych ścian, tworząc wirujące refleksy na powierzchniach paneli kontrolnych. Wokół panował wszechobecny harmider dźwięków — od głuchego brzęczenia urządzeń po natłok głosów rozmawiających ze sobą klonów. Ich komunikaty wypełniały przestrzeń, tworząc wir informacji i rozkazów.

Przez panoramiczne okno, otwarte na kosmiczną przestrzeń, rozciągał się spektakl bitwy. Malevolence, ogromny okręt wojenny wroga, majaczył na horyzoncie, otoczony mieniącymi się kaskadami laserowych wystrzałów z działek statków Republiki. W środku jednego z nich, panowała gęsta atmosfera, a Obi-Wan, admirał Yularen i Plo Koon ze skupieniem przypatrywali się przebiegowi wydarzeń bitwy.

Kenobi zmarszczył w zamyśleniu brwi i podrapał się po brodzie.

— Komandorze, które elementy statku wroga są uszkodzone? — zapytał, skupiając się na istotnych detalach.

— Stracili swoją główną osłonę i stabilizatory — wyjaśnił klon i uniósł wzrok znad konsoli, kierując spojrzenie w kierunku mistrza Jedi. — ale ich statek jest ogromny i uderzenia naszych dział nie są wystarczająco skuteczne.

Plo Kon westchnął na to ciężko.

— Powinniśmy wezwać posiłki...

Za nimi rozległ się cichy syk otwierających się drzwi. Przez próg pomieszczenie przeszli ramię w ramię Daverin i Skywalker, z Korr i Tano depczącymi im po piętach.

— Po to tu jesteśmy, mistrzu Plo. — oznajmił wesoło, Anakin, po czym wskazał na siebie i brązowowłosą.

Lilah mu przytaknęła.

Obi-Wan skinął głową.

— Nawiązaliście kontakt z mistrzynią Luminarą, jak prosiłem?

— Tak, mistrzu. — odrzekła, Daverin, poprawiając nieznośne kosmyki włosów, które wymknęły się jej z upięcia. — Jest zajęta flotą Separatystów niedaleko stąd. Nie będzie w stanie nas wesprzeć, dopóki ich nie odeprze.

Słysząc informację, Kenobi wyraźnie się skrzywił.

— Bez obaw, Obi-Wanie. Poradzimy sobie sami. — stwierdziła, Lilah. — Z resztą dobrze, że wezwałam część swojego oddziału. Mimo wszystko, cztery krążowniki to i tak lepiej niż trzy, prawda?

Mistrz Jedi przytaknął, wzdychając.

— Cóż, tak czy siak, musimy poradzić sobie z tym, co mamy.

Cztery krążowniki kontynuowały ostrzał statku wroga, otaczając go płomieniami od zadanych przez siebie obrażeń. Pomimo ogromu ataku, okręt Separatystów wciąż wykazywał się wytrwałością, desperacko próbując uciec spod ich ognia.

— Admirale, meldujcie.

— Nie próbują skoku w nadprzestrzeń. — odpowiedział, admirał Yularen. — Najprawdopodobniej mają uszkodzony hipernapęd.

— To dla nas okazja. — oznajmił ze spokojem, Kenobi. Bez zbędnej zwłoki, Obi-Wan zwrócił się do pozostałych jednostek, wydając klarowne polecenie. — Wszystkie jednostki, celować w mostek, dajcie maksymalną moc dział.

Venatory podjęły natychmiastowe działanie, skupiając swoje uderzenia na najważniejszym punkcie okrętu wroga. Energia rozpalała przestrzeń wokół Malevolence, a wrogi krążownik wydawał się drżeć pod naporem ich ataku.

— Czekajcie! — przerwała w pewnym momencie, Ahsoka, skupiając wzrok na ekranie radaru. — Odbieram sygnał w pobliżu statku wroga. Coś właśnie opuściło nadprzestrzeń.

— Czy to posiłki wroga? — zapytał swojej uczennicy, Anakin.

— Nie — zaprzeczyła nastolatka, obracając się w ich kierunku. — to mi wygląda na statek z Naboo.

Lilah rozszerzyła szeroko oczy i spojrzała z niedowierzeniem na Skywalkera obok.

— Strzelcy — zawołał w kierunku klonów, Kenobi. — wstrzymać ogień. — mężczyzna zaplótł ramiona na klatce piersiowej i pokręcił głową. — Co on tam, do licha, robi?

Daverin zmrużyła oczy i zerknęła na chłopaka obok, na co Anakin odpowiedział spojrzeniem, po czym zwrócił się w kierunku Tano.

— Ahsoka, skontaktuj się z nimi.

Nastolatka energicznie przytaknęła, klikając w odpowiednie guziki na panelu.

— Krążownik z Naboo, potwierdź identyfikacje.

Komunikator cicho zaszumiał, a z odbiornika wydobył się dobrze znany głos.

— Tu senator Amidala.

Lilah zastygła w miejscu, kiedy ich twarzom ukazała się sylwetka pani senator.

— Padmé, co ty tu robisz? — zapytała z niedowierzeniem, Daverin.

— Wysłano mnie na specjalną misję. Przekazano Senatowi, że Klan Bankowy chce negocjować z nami traktat pokojowy. — wyjaśniła, kobieta.

Słysząc to, Daverin pokręciła głową.

— To zasadzka. — mruknęła do siebie pod nosem, Lilah. Uniosła wzrok z ziemi, zatrzymując się na twarzy Amidali. — Jak najszybciej stąd uciekaj i to już.

Padmé kiwnęła głową słyszą słowa przyjaciółki. Jej hologram zamigotał na moment, a ona sama wyraźnie się spięła. Anakin spotkał się wzrokiem z Lilah. Widząc, jak na twarzy Daverin pojawia się widoczne zmartwienie, zwrócił się w stronę Naberrie.

— Padmé, co się dzieje?

— Ściągają mnie na krążownik droidów. — odparła spanikowana. Amidala skrzywiła się i pokręciła głową.— Nie mam zamiaru zostać ich kartą przetargową. Kontynuujcie wasz atak. Zniszczcie ten statek za wszelką cenę. — podkreśliła.

Lilah przymknęła na chwilę oczy, próbując utrzymać swoje nerwy na wodzy. Czuła,  jak niewidzialny węzeł zacisnął się wokół jej serca, ponieważ nie wiedziała, co ma począć. Nie miała zamiaru porzucić Padmé w chwili zagrożenia, gdy jej przyjaciółka znalazła się w pułapce uknutej przez Separatystów. Jej serce krzyczało, że musi działać szybko, aby uratować panią senator, ale rozum podpowiadał jej, by zachowała wszelką ostrożność i przemyślała swoje posunięcia.

Anakin obejrzał się w jej kierunku, wyczuwając niepokój, jaki od niej bił. Nie musiał jej pytać, by wiedzieć, że obawiała się o życie Naberrie. Widział to po tym, jak zaciskała dłoń w pięść, czy chociażby w sposób w jaki marszczyła nos. Znał ją na tyle długo, że wiedział, iż Lilah nie będzie mogła stać bezczynnie, gdy jej przyjaciółka znalazła się w takiej sytuacji. Nie mogli pozwolić, by Padmé wpadła w oślizgłe i metalowe łapska Grievousa.

— Admirale — zaczęła ponuro Daverin, kiedy zwróciła się w kierunku Yularena. — proszę rozkazać przerwać ogień. To rozkaz.

Mężczyzna, choć był zaskoczony jej "prośbą", jeśli można, tak to nazwać, nie kwestionował rozkazu. Wiedział, że Lilah nie mówiła tego w żartach. Bez wahania dał odpowiednią komendę, by pozostałe jednostki zaprzestały ataku.

Daverin odetchnęła głęboko, czując ulgę, gdy dźwięk ostrzału ucichł. Ale wciąż miała świadomość, że sytuacja nie jest rozwiązana. Jej myśli krążyły wokół możliwych scenariuszy. Jak mogliby uratować Padmé, gdy ta znajdowała się na pokładzie statku wroga?

Lilah obróciła się na pięcie, kierując swoje kroki w stronę wyjścia ze sterowni.

Nia obejrzała się za swoją nauczycielką, zdziwiona tym, co robi.

— Mistrzyni? — zawołała za nią.

Kobieta stanęła w miejscu w połowie drogi i obróciła się połowicznie w kierunku reszty zebranych.

— A ty dokąd się wybierasz? — zapytał ją, Obi-Wan, zakładając ramiona na klatce piersiowej.

— Uratować ją. Nie zamierzam zostawić senator Amidali na śmierć. To moja przyjaciółka. — wyjaśniła.

Mistrz Jedi zmarszczył na jej słowa brwi.

— Nie możesz, tak po prostu wejść na statek wroga i przejść nie zauważona... — zaczął, ale Daverin mu przerwała.

— Oczywiście, że mogę. — oświadczyła. — Wedrę się na pokład Malevolence i uratuję ją, choćbym nawet miała za to przypłacić życiem. Padmé by mnie nie zostawiła, więc ja też tego nie zrobię.

Obi-Wan westchnął tylko i pokręcił głową.

Kobieta ruszyła się i już chciała odejść, ale zza jej pleców dobiegł ją zziajany głos jej uczennicy.

— Lilah, zaczekaj na mnie!

Daverin momentalnie zatrzymała ją ruchem dłoni.

— O nie, nie ma mowy. Nie idziesz ze mną.

— Ale... — zaczęła, Korr.

— Bez dyskusji, Nia. Nie zamierzam ryzykować twoim życiem. Zostajesz na pokładzie krążownika.

Nastolatka otworzyła usta, by zaprzeczyć, ale od razu je zamknęła, nie wiedząc co powiedzieć.

Lilah pokręciła tylko głową i ostatni raz spojrzała na pozostałych, skupiając dłużej wzrok na Anakinie, po czym zamaszystym krokiem, wyleciała z pomieszczenia jak burza.

W sterowni zapanowała chwilowa cisza, kiedy nikt nie wiedział, co powiedzieć.

Ahsoka rozejrzała się po obecnych, po czym cicho odchrząknęła, chcąc choć trochę rozładować atmosferę.

— Więc... — zaczęła, gdy jej wypowiedz przerwały głośne kroki, należące do Skywalkera.

Obi-Wan ponownie westchnął, łapiąc się za przegub nosa.

— A ty dokąd się wybierasz, Anakinie? — zapytał ociężale, patrząc na swojego byłego ucznia. — Niech zgadnę, uratować panią senator?

Chłopak uśmiechnął się lekko i rozpostarł ramiona.

— Można, tak powiedzieć, mistrzu. — odparł nonszalancko. — Wiesz, jak jest. Ktoś musi czuwać nad tym, by w razie wypadku, uratować skórę Lilah, gdy ta wpadnie w tarapaty, ratując senator Amidale.

Kenobi podrapał się po brodzie i ruszył za Skywalkerem w stronę wyjścia.

— Cóż, spodziewałem się, że to powiesz.

***

— Zdajesz sobie sprawę, że mistrz Skywalker i Kenobi polecieli za tobą? — powiedziała przez komunikator, Nia.

Lilah przygryzła wargę, kiedy mijała spadające części, które odpadały od statku Separatystów.

— Cóż, nie zaprzeczę, że tego się nie spodziewałam. — stwierdziła, rozglądając się po wierzchniej warstwie powłoki krążownika, próbując znaleźć miejsce, by mogła zadokować.

Korr westchnęła po drugiej stronie.

— Mogłaś mnie ze sobą zabrać.

— Nie zaczynaj. Nie zamierzam brać ze sobą padawana, by skazać go na głupią śmierć. — oświadczyła, klikając przyciski na panelu, kiedy znalazła port dokujący. — Wystarczy, że muszę martwić się o Padmé, a teraz jeszcze o Anakina i Obi-Wana. Nie potrzebuję, by jeszcze troska o twoje zdrowie zaprzątała mi teraz myśli. — odparła. — Jakbym już teraz nie miała zbyt dużo na głowie. — wymruczała.

Nia zamilkła na moment, zanim zabrała ponownie głos.

— Ja... przepraszam. Nie chciałam ci się narzucać.

Daverin przetarła twarz, zaprzeczając.

— Nie narzucasz się, Dzieciaku. Po prostu nie chcę, by ci się coś stało. Komukolwiek. — podkreśliła, dodając. — Chcę aby wszyscy byli cali i zdrowi. Czy to przesada?

Nastolatka przytaknęła jej, rozumiejąc co miała na myśli.

— Masz chociaż jakiś plan?

— Szczerze? Improwizuje. — stwierdziła, Lilah. — Zazwyczaj to Anakin był tym od obmyślania genialnych strategii, ja co najwyżej się dostosowywałam lub korygowałam jego szczegóły.

Nia parsknęła.

— W takim razie, mam nadzieję, że mistrz Skywalker wymyślił dobry plan, jak was potem stamtąd wydostać.

Daverin uśmiechnęła się lekko pod nosem, wstając z fotela. Ruszyła do wyjścia pojazdu, przybliżając komunikator bliżej do twarzy.

— Ja też. A teraz życz mi szczęścia, abym znalazła panią senator zanim zrobi to generał Grievous. Bez odbioru.

— Powodzenia, mistrzyni.

Połączenie urwało się, a w tym samym momencie drzwi od windy otworzyły się z cichym zgrzytem. Lilah postawiła stopę na metalowej podłodze statku wroga i rozejrzała się po pustym korytarzu.

Widząc, że jest czysto, ruszyła się z miejsca, idąc w głąb krążownika.

— Gdzie jesteś, Padmé? — wyszeptała do siebie pod nosem.

***

Lilah przemierzała korytarze Malevolence, przytłoczona surowością i mrokiem otoczenia. Ściany wyłożone metalowymi panelami odbijały skąpe światło, które rzucało na podłogę złowieszcze cienie. Cisza, która otaczała ją wokoło, wydawała się niemalże niepokojąca. Jak dotąd, teren wokół wydawał się czysty, ale instynktownie czuła, że niebezpieczeństwo mogło czyhać na nią za każdym rogiem.

Wychodząc na kolejne rozwidlenie, nagły ruch sprawił, że zatrzymała się w miejscu, czując, jak adrenalina błyskawicznie przepływa przez jej żyły. Widząc nadchodzące droidy, cofnęła się, chowając za ścianą. Obserwując, jak droidy zbliżały się coraz bliżej do niej, Lilah wstrzymała oddech, próbując nie zdradzić swojej obecności.

Droidy B1 przeszły obok jej tymczasowego schronienia, nie wykrywając jej obecności. Daverin odetchnęła na to z ulgą. Nie zamierzała ryzykować ujawnieniem swojej obecności na statku wroga, wystarczało że i tak szukali już panią senator.

Lilah wychyliła się zza rogu ściany i spojrzała w kierunku odchodzących robotów. Widząc, że droidy nie zerkają w jej kierunku, szybko przemknęła na drugi koniec korytarza.

Jeszcze raz wystawiła głowę w stronę przeciwników, gdy nagle jeden z droidów stanął w miejscu, odwracając się za siebie. Kobieta natychmiastowo schowała głowę, przylegając do chłodnej metalowej ściany.

Droid B1 rozejrzał się uważnie dookoła, trzymając w swoich dłoniach blaster.

— Słyszałeś?

Drugi z droidów obejrzał się w jego kierunku z irytacją.

— Co?

— Jakby ktoś za nami przebiegł. — odpowiedział pierwszy z nich.

Lilah głośno westchnęła i od razu zatkała sobie usta dłonią. Droid słysząc to, podszedł powoli w jej kierunku, ale zatrzymał się, kiedy jego kompan mu przerwał.

— Obwody ci się spaliły, blaszany głąbie? Tu nikogo nie ma.

Droid raz jeszcze się rozejrzał, po czym opuścił blaster w dół.

— Może masz rację...

— Oczywiście, że mam! — odkrzyknął mu, drugi droid. — A teraz idziemy, generał kazał własnoręcznie dostarczyć mu panią senator. A jak ją złapiemy, może w końcu dostaniemy jakiś awans.

— Rozkaz, rozkaz.

Słysząc, że ich głosy się oddalają, Lilah zerwała się z miejsca i pobiegła dalej korytarzem.

Wbiegając do kolejnego holu, wypadła zza zakrętu, nie omal wpadając na kogoś.  W pierwszej chwili myślała, że znowu natknęła się na patrol droidów, więc szybko aktywowała swój miecz świetlny, gotowa do walki. Ale kiedy zobaczyła przed sobą znajome twarze, natychmiastowo opuściła żółte ostrze w dół.

— Padmé! — wysapała Daverin, dezaktywując miecz świetlny.

Zanim Amidala zdążyła jej cokolwiek powiedzieć, przyjaciółka wpadła jej w ramiona. Oszołomiona Naberrie poklepała ją delikatnie po plecach, po chwili oddalając ją.

— Tak się cieszę, że jesteś cała i zdrowa. Bałam się, że Grievous mnie ubiegnie. — odparła Daverin z ulgą.

Pani senator jej przytaknęła z uśmiechem.

— Tak, ja też cieszę się, że cię widzę. Ale co tu robisz? W dodatku całkiem sama.

— Jak to, co? Przyszłam cię uratować. — oznajmiła i spojrzała w kierunku droida protokolarnego. Odchrząknęła cicho. — Znaczy was. Przepraszam, 3PO.

— Och, nic nie szkodzi!

Daverin przytaknęła mu pospiesznie.

— Tak, w każdym razie... skoro już was znalazłam — odparła na wstępie. — Znajdźmy Anakina i Obi-Wana i spadajmy stąd i to jak najszybciej.

Naberrie spojrzała na nią w szoku.

— Co? Oni też tu są? — zapytała. Dziewczyna skinęła głową. — To niebezpiecznie. Niepotrzebnie ryzykujecie dla mnie. To...

Lilah przerwała jej gwałtownie.

— Nie zostawiłabym cię tu samą na pastwę Separatystów, Padmé.

— Lilah, dobrze wiesz, że... — przerwała, kiedy zabrzmiał cichy dźwięk, wydobywający się z komunikatora należącego do Daverin.

Obie się na siebie spojrzały, po czym Lilah kliknęła odpowiedni guzik na urządzeniu.

— Lilah, odbiór. Jesteś tam?

Kobieta wywróciła oczami, wzdychając.

— Jestem, Anakin.

— Nic ci nie jest? Gdzie jesteś?

Dziewczyna otworzyła już usta, gdy w zdanie wcięła się jej pani senator.

— Ze mną.

— Padmé? — odparł zaskoczony. — Jak... zresztą nieważne. Wszystko z wami w porządku?

— Tak. — przytaknęła Amidala i zerknęła na brunetkę obok. — Nic nam nie jest. Znajdujemy się na niższym poziomie, ale wszędzie aż roi się od droidów.

Skywalker zaklął po drugiej stronie i znów się odezwał.

— Namierzyłaś już ich pozycję, Ahsoka?

— Tak, mistrzu. — odpowiedziała, po drugiej stronie łącza, nastolatka. — Według naszych odczytów, w samy środku statku znajduje się otwarta przestrzeń. — wyjaśniła. — Powinna być w połowie drogi między wami.

— Już idziemy. — odparł, Anakin. — Słyszałyście to?

— Tak, będziemy tam. — odpowiedziała Lilah, rozłączając się.

Daverin spojrzała na Amidale, na co senatorka skinęła głową, zgadzając się. Obie ruszyły we wskazane miejsce z C-3PO podążającym za nimi.

***

— To chyba tutaj mieliśmy się spotkać. — stwierdziła z zamysłem, Padmé, rozglądając się po ogromnym obszarze. — Jeszcze ich nie ma. Pewnie znów się spóźnili.

— Nie sądzę. — przerwała jej, Lilah, na co pani senator spojrzała na nią. — Wyczuwam ich, gdzieś tu są...

— Och, obawiam się, że mamy inny problem. — stwierdził, 3PO, wskazując palcem na coś za nimi. Lilah i Padmé natychmiast obróciły się na pięcie do tyłu. Trzy droidy zatrzymały się i spojrzały na siebie porozumiewawczo. — Mamy za to towarzystwo.

— Rozwalić ich! — krzyknął jeden z nich, na co pozostałe droidy wycelowały w ich trójkę blastery.

Natychmiastowo cofnęli się do tyłu, reagując na pojawienie się przeciwników, którzy stanęli im na drodze. Lilah wyciągnęła miecz świetlny, gotowa do walki, podczas gdy Padmé uzbroiła się w swój blaster.

Daverin szybko zareagowała, odbijając nadlatujące pociski za pomocą swojej broni, a Padmé zręcznie wystrzeliła kilka razy w kierunku droidów, starając się unieszkodliwić przeciwnika. Widząc nadlatujący w jej stronę kolejny pocisk, dziewczyna za jednym zamachnięciem, odbiła strzał i skierowała go w kierunku jednego z droidów, powalając go na ziemię.

Trójka cofała się coraz bardziej w tył, starając się zachować dystans między nimi a droidami. Padmé celnie strzelała, próbując zdezorientować przeciwnika, podczas gdy Lilah kontynuowała obronę, odbijając od nich nadchodzące pociski. W końcu dotarli do krawędzi metalowej części, ale nie mieli czasu na zastanowienie. Lilah odparowywała kolejne pociski, a Padmé nadal prowadziła ostrzał.

Pani senator zerknęła w dół na jadące pojazdy i utkwiła wzrok w droidzie protokolarnym.

— Skacz!

Zdziwiony C-3PO obejrzał się na nią.

— Kto, ja? — odparł i krzyknął, kiedy stracił grunt pod nogami w wyniku popchnięcia go przez Amidale.

Lilah i Padmé spojrzały na siebie porozumiewawczo i zeskoczyła w ślad za nim, zgrabnie lądując na metalowej powierzchni kolei. Na ich nieszczęście przy upadku w dół, 3PO zsunął się na inny wagon, pozostawiając ich same.

Obie obejrzały się za nim, ale szybko pochyliły się, kiedy to kolejka wjechała w ciasną szczelinę.

Lilah uniosła głowę, jak tylko pociąg wyjechał z tunelu i obejrzała się przez ramię. Otworzyła szeroko oczy, gdy dostrzegła Skywalkera na przeciwnej taśmie.

— Anakin!

Chłopak spojrzał w jej i Padmé kierunku i westchnął z ulgą, widząc że są całe. Wtem zabrzmiał głośny wybuch, a Daverin raptem obróciła się i dostrzegła, jak pocisk wysłany przez droidy trafił prosto w szyny po ich stronie.

— Wysadzili most! — krzyknęła w jego stronę.

Oba pociągi zrównały się ze sobą. Skywalker spojrzał w ślad za spojrzeniem dziewczyny.

— Skaczcie!

Naberrie posłała mu sceptyczne spojrzenie.

— Co?

— Chyba nie mamy innego wyjścia. — stwierdziła Daverin, patrząc w stronę zawalonego mostu. — Skacz pierwsza. Użyje mocy, abyś nie spadła. — zapewniła ją.

Padmé skinęła głową, ufając jej bezgranicznie. Z lekkim rozbiegiem pani senator skoczyła w kierunku przeciwnego wagonu. Lilah uniosła dłonie, koncentrując swoją energię, czując, jak siła przepływa przez nią. Wzbiła się w powietrze, unosząc Padmé nad przepaścią. Gdy Amidala była już bezpieczna na drugiej stronie, spojrzała kątem oka, widząc, że kolejka na której stoi, zbliża się coraz bliżej krańca mostu.

Naberrie widząc, gdzie się patrzy, pospieszyła ją.

— Lilah, skacz!

Daverin westchnęła głęboko i powoli wypuściła powietrze. Zebrała całą swoją siłę i zdecydowanie wyrwała się do przodu, przekraczając przepaść między pociągami. Jak w zwolnionym tempie widziała, jak przeleciała nad przepaścią, aż w końcu jej stopy wylądowały na stałym podłożu. Już chciała zrobić krok do przodu, kiedy to jedna z jej stóp ześlizgnęła się, a ona sama osunęła się w tył. W ostatnim momencie, jej dłoń została złapana przez Anakina, który zacisnął mocny uścisk na jej kończynie i od razu przyciągnął ją do swojej klatki piersiowej.

— Hej... mam cię. — szepnął w jej kierunku.

— Niezły chwyt. — krzyknął Obi-Wan, a oni obejrzeli się do góry, gdzie stał Kenobi na jednej z pędzących kolei. — Zajmę się droidem. — poinformował ich, a po chwili zniknął im z pola widzenia, kiedy pociąg wjechał w tunel.

Anakin cicho mruknął i spojrzał spod półprzymkniętych powiek na Lilah.

— Huh, widzę że wykorzystujesz każdą możliwą okazję, żebyśmy zostali sami.

Lilah parsknęła lekko i posłała mu niewinny uśmiech, przekręcają głowę.

— To bardzo możliwe. — odpowiedziała.

Skywalker przyciągnął ją bliżej do siebie, a Daverin poczuła jego ciepły oddech na swojej twarzy. Dziewczyna przysunęła się do niego bliżej, ale ich interakcje przerwała stojąca obok Padmé.

— Hej, naprawdę nie chcę wam przerywać, ale... — zaczęła, ale nie zdążyła dokończyć, gdy komunikator Anakina odezwał się cichym dźwiękiem.

— Anakinie, zgubiłem naszego droida.

— 3PO. — westchnęła ze zmartwieniem, Amidala.

Anakin wypuścił Lilah ze swoich ramion i zwrócił się do obu kobiet z wyrazem zdecydowania.

— Ja się tym zajmę. — zapewnił, Skywalker. — Spotkamy się na statku.

— Nie — przerwała mu, Naberrie, na co Lilah i Anakin spojrzeli na nią z zaskoczeniem. — nie możemy lecieć. Podsłuchałam Grievousa. Hipernapęd niedługo będzie gotowy do skoku.

— I tak jadę w tamtym kierunku — wciął się, Obi-Wan, informując. — więc dopilnuję, żeby go nie uruchomili.

Anakin sapnął, zwracając się ponownie do obu kobiet.

— Zabiorę was stąd. — obiecał, klikając przycisk na komunikatorze na nadgarstku. — R2, musisz mi pomóc znaleźć 3PO. Jest na jednym z pociągów. — powiedział, na co Artoo beepnął. — Tak. Wiem o tym. — astromech zaświergotał ponownie. — Po prostu, znajdź mi go, zaraz tam będę.

***

Lilah, Anakin i Padmé biegli przez korytarz, a wokół nich roznosił się w huk wystrzałów, które świszczały tuż obok nich. Serce Lilah biło gwałtownie, kiedy czuła jak przeciwnik siedzi im na ogonie. Nagle, Anakin zatrzymał się przy skręcie i wszyscy schowali się za pobliską ściankę, próbując złapać oddech.

Padmé co jakiś czas odważnie wychylała się zza osłony, celnie strzelając w droidy, które śmiałym krokiem maszerowały coraz bliżej w ich kierunku. Anakin zmarszczył brwi i zawziętością kliknął w przycisk na komunikatorze, próbując nawiązać kontakt z Kenobim.

— Obi-Wan, zgłoś się.

Po chwili ciszy, głos mistrza Jedi wreszcie się odezwał.

— Anakinie, obawiam się, że Grievous poluje na nas.

Skywalker prychnął, słysząc go.

— Zauważyliśmy.

Lilah lekko wychyliła się zza ściany, chcąc rozeznać się w ich aktualnym położeniu, ale natychmiast cofnęła się, gdy poczuła przelatujący obok wystrzelonych promień laseru przez droidy B2.

— Spotkajmy się przy naszym statku. — przekazał mu, Kenobi. — Flota musi się zająć...

Coś zatrzeszczało, a słowa mistrza Jedi przerwało.

— Obi-Wan? — krzyknął z przestrachem. — Zgłoś się. Obi-Wan!

— Co się dzieje? — zapytała Daverin, obracając twarz w jego stronę.

Anakin spojrzał na nią z napięciem w oczach.

— Zagłuszają nas. — odpowiedział szybko.

Bez chwili wahania, chłopak wyskoczył zza osłony, odbijając kilka nadlatujących pocisków swoim mieczem świetlnym. W krótkim mgnieniu oka przepołowił trzy droidy B2, które próbowały ich unicestwić.

Chwilę potem, dezaktywował miecz świetlny i przypiął go z powrotem do pasa.

— To nam da trochę czasu. — sapnął.

Daverin uniosła brwi, kładąc jedną dłoń na swoim biodrze.

— Mam nadzieję, że masz jakiś plan.

Uśmiechnął się do niej półgębkiem, posyłając jednoznaczne spojrzenie.

— No pewnie. Za mną.

***

Winda otworzyła się z cichym brzdękiem, a ich oczom ukazało się centrum dowodzenia. Jeden z droidów odwrócił się w ich stronę z konsternacją, i zanim cokolwiek zrobił, w dłoniach Skywalkera i Daverin zamajaczyły miecze świetle, podczas gdy pani senator uniosła swój blaster.

Anakin zaszarżował na trójkę robotów przepoławiając je na dwie części, ale natychmiast obrócił się, gdy usłyszał swoje imię. Dwójka droidów B2 wycelowało w stronę obu dziewczyn. Bezzwłocznie wyciągnął dłoń, odpychając za pomocą mocy Daverin i Amidale w stronę windy.

— Hej! — wrzasnęła Lilah, zanim drzwi nie zamknęły się przed jej twarzą.

W okamgnieniu doskoczył do dwójki przeciwników i wykonał kilka szybki cięć, pokonując ich.

Właz windy ponownie się otworzył, wypuszczając tym obie kobiety.

— Rozumiem, że lubisz bawić się z droidami, ale to wypchnięcie nie było konieczne. — stwierdziła z pretensją Lilah, pocierając głowę.

— Kiedyś po prostu je składałem. Teraz... tylko rozbieram na części. — wyjaśnił.

— Powiedzmy, że ci wierzę. — oświadczyła, kładąc dłonie na biodrach. — No, to od czego zaczynamy?

— Musimy najpierw pozbyć się tych droidów, żeby nie zdradzić naszej obecności. — wytłumaczył, wskazując ręką na otaczające ich rozwalone roboty. Podszedł do jednego z komputerów i usadowił się wygodnie na fotelu. — Pomajstruje w przewodach statku, Grievous będzie miał niespodziankę.

Lilah i Padmé spojrzały na siebie, zerkając kątem oka na Skywalkera, który skupił się na swojej pracy.

— No to my chyba posprzątamy droidy. — zaproponowała Naberrie, na co dziewczyna głośno westchnęła i skinęła głową.

— Och, nienawidzę odwalać brudnej roboty. — stęknęła.

***

— To powinno zadziałać. — oświadczył, zakańczając swoją pracę. — Jak idzie sprzątanie? — zapytał, wstając ze swojego dotychczasowego miejsca.

Daverin sapnęła na jego komentarz.

— Gdybyś pomógł, na pewno poszłoby szybciej. — odparła, wzdychając. Umieściła wraz z Amidalą ostatniego droida w lewej windzie i z ulgą otrzepała ręce. — Uff, zrobione. Zabierajmy się stąd.

Anakin przytaknął i pospieszył do windy, gdzie czekały obie kobiety. Gdy znalazł się już w środku, drzwi zatrzasnęły się za nim, podczas gdy te z prawej otworzyły się z cichym syknięciem.

***

— R2, jesteś całkowicie pewny, że statek jest w tę stronę? — zapytał pełen powątpiewań, C-3PO, kiedy wraz z astromechem przemierzali korytarz.

Artoo zatrzymał się przy włazie windy i zaświergotał w odpowiedzi.

— Ta droga może być niebezpieczna. — zasugerował, droid protokolarny

Niebiesko-biały droid beepnął z oburzeniem.

— Wiem, że tu wszędzie jest niebezpiecznie! — odparował, 3PO. — Proponuję, żebyśmy poczekali tutaj, aż mistrz Anakin nas znajdzie.

Drzwi windy otworzyły się ze zgrzytem, ukazując sylwetki całej trójki.

— 3PO, co ty tu robisz? — zapytał w stronę droida, Anakin. — Nie stój tak. Wracamy na statek. — poinformował, po czym wraz z Daverin i Naberrie pobiegli wzdłuż korytarza.

Skywalker podbiegł do turbowindy prowadzącej do jego statku i kliknął przycisk otwierając właz.

— Włącz silniki, R2. — poinstruował, astromecha.

Nagle przez hol przeszedł huk wystrzałów, na co całą grupą obejrzeli się w jego stronę, widząc jak w ich kierunku biegł Kenobi z pędzącymi za nim droidami.

— Czekajcie na mnie!

Obi-Wan szybko dobiegł do nich, wchodząc do środka. Anakin uniósł dłoń i używając mocy, odgrodził droidy skrzynkami. Zanim cokolwiek zrobiły, właz windy zatrzasnął się.

Całą szóstką weszli do wnętrza kokpitu statku.

— Skontaktuję się z flotą. — poinformował ich, Obi-Wan.

Lilah podeszła do fotela Skywalkera, kiedy ten się na nim usadowił, przygotowując statek do odlotu.

— R2, zwolnij zacisk cumowniczy.

Artoo odpowiedział charakterystycznym dźwiękiem i podłączył się do gniazda.

Statek oderwał się od powierzchni krążownika, odlatując od niego.

Już myśleli, że uda im się łatwo uciec, kiedy to z Malevolence wyleciało kilka pomniejszych myśliwców, które posłały serię, która uderzyła w ich statek. W odpowiedzi ich pojazdem zatrzęsło.

Kenobi posłał w stronę Skywalkera porozumiewawcze spojrzenie.

— Pora na twoje sztuczki, Anakinie.

Anakin spojrzał na niego kątem oka, a na jego twarz wślizgnął się przebiegły uśmiech.

— Czytasz w moich myślach.

Chłopak zacisnął mocniej dłonie na kierownicy i pokierował statkiem w kierunku czterech krążowników. Myśliwce nadal siedziały im na ogonie.

Skywalker zerknął w bok na swojego byłego mistrza.

— My też mamy działa, wiesz? — powiedział z ironią, przyciągając uwagę Kenobiego. — Może w końcu ich użyjesz?

— Właśnie miałem je... — zaczął Obi-Wan, ale w zadanie weszła mu Amidala.

— Ja to zrobię.

Padmé poderwała się ze swojego miejsca i podeszła aktywując lunetę od działka.

Obi-Wan zerknął na nią zza swojego ramienia.

— Widzę, że dobrze się na tym zna. — stwierdził.

— Wątpisz w naszą panią senator, mistrzu? — zapytała zaczepnie, Lilah.

Kenobi otworzył usta, aby jej odpowiedzieć, kiedy to jeden z pocisków wystrzelonych przez Amidale trafił w jeden z pięciu myśliwców przez co ten wybuch. 

A potem kolejny.

Obi-Wan skinął z uznaniem, pocierając brodę.

— Niezły strzał, pani senator. — przyznał.

Padmé uśmiechnęła się lekko.

— To był fart początkującego.

Nagle Artoo wydał kilka beepnięć, na co stojący obok 3PO zwrócił się w kierunku Skywalkera.

— Przepraszam pana, ale R2 wykrył, że statek wroga aktywuje hipernapęd. — poinformował.

Anakin nie odwracając się, machnął na to lekceważąco.

— Nie przejmuj się tym.

Obi-Wan z niedowierzaniem, utkwił w nim wzrok.

— Jak to?

Lilah spojrzała na Anakina, który uśmiechnął się pod nosem. Malevolence skierował się prosto w kierunku Martwego Księżyca Antar, wchodząc niebezpiecznie blisko jego orbity. Po chwili po powierzchni satelity rozeszły się płomienie, a po dawnym ciężkim krążowniku, należącym do Grievousa pozostały same zgliszcza.

— Przypuszczam, że to twoja sprawka. — powiedział Kenobi, posyłając wymowne spojrzenie Skywalkerowi.

Anakin uśmiechnął się, kiedy poczuł jak dłoń należąca do Daverin wylądowała na jego ramieniu. Zerknął w stronę Obi-Wana i skinął mu głową.

— Zgodnie z planem, mistrzu.

Continue Reading

You'll Also Like

28K 1.3K 49
Nie zawsze wszystko idzie po twojej myśli, Nie zawsze wszystko jest dobre, Nie zawsze jest sprawiedliwie, Ale zawsze musisz walczyć o wolność "Nigdy...
2.8K 280 16
Złamane serce. Napisano o tym dwa miliardy piosenek. Miliard książek. Nakręcono tysiące filmów. Ale on wciąż nie jest w stanie opisać tego okropnego...
13.6K 934 14
❝małżeństwo aranżowane❞ - rodzaj małżeństwa w społeczeństwach tradycyjnych, gdzie przyszły małżonek jest wyszukiwany przez rodziców, a zdanie osób be...
68K 1.6K 43
Co by było gdyby Hailie zgodziła się wyjść za Adrien podczas tej pamiętnej kolacji?