TIME of lies | ZOSTANIE WYDAN...

By autorkadalva

251K 6.4K 1.3K

Aurora Freeman, obiecująca lekkoatletka, za sprawą stypendium zyskuje możliwość wkroczenia w mury nowego lice... More

DEDYKACJA
Prolog
1. Wszystko ma swój początek
2. Upragniony spokój
3. Spływające krople piękna
4. Nowy niedźwiedź w głowie
5. Przyjemny krzyk zagłuszający nieznośną ciszę
6. Początek kształtującego dobra, a może...
7. ...Kształtujące zło
8. Zrób to, co potrafisz najlepiej
9. Nie wiesz, co narobiłaś, dziewczyno
10. Współczesna bitwa pod Saratogą
12. Odrobina prawdy
13. Zasady genialnych szaleńców
14. Przegrzany iloraz inteligencji
15. Słodko-gorzkie zwycięstwo
16. Upadek w przewrażliwienie
17. Sztuczna uprzejmość
18. Zaliczony dołek
19. Nietypowa piłeczka golfowa
20. Opady wylewające się spod powiek
21. Syndrom Matki Teresy
22. Wiara bywa zgubna
23. Pierwszy krok w stronę sukcesu
24. Czasami zastanawiamy się, dokąd zmierzamy
25. Bieg ognia w kałuży benzyny
26. Arogancja przysłaniająca prawdę
27. Dar przekonywania
28. Utracona cząstka siebie
29. Bolesność powrotów
30. Ślady niewłaściwych wyborów
31. Smak ekscytującego życia
32. Ludzie zakładają maski nie tylko w Halloween
33. Marzenie o prawdziwym domu
34. Strach ma postać wilków
35. Otchłań, w którą z czasem wpadłam
36. Czas spowity ogniem piekielnym
37. Trzepot skrzydeł motyla
38. Aura potrafi oślepić
39. Nadzieja jest okrutną bestią
40. Bezkres między prawdą a kłamstwem
41. Każde kłamstwo kiedyś się skończy
Epilog
OD AUTORKI, KTÓRĄ PRAWDOPODOBNIE MACIE OCHOTĘ ZABIĆ

11. Przypadki losu zahaczające o głupotę

4.4K 132 8
By autorkadalva

– To chyba jakiś nieśmieszny żart – wyszeptałam zdenerwowana sama do siebie.

– Mógłbym powiedzieć to samo – usłyszałam cichą odpowiedzieć chłopaka.

Jakim cudem usłyszał!? Sama z ledwością zarejestrowałam, że faktycznie powiedziałam to na głos.

Moje ciało się spięło. Serce waliło jak oszalałe. Nogi z ledwością utrzymywały mój ciężar. Byłam przerażona. Skuliłam głowę w ramionach, unosząc delikatnie wzrok. Od razu natrafiłam na czarne, mrożące krew w żyłach, oczy. Wlepione we mnie.

Nie mam pojęcia, od jak dawna tak stoimy i ile czasu to jeszcze potrwa, ale nie potrafię się ruszyć. Jego obecność zadziałała na mnie paraliżująco. Czuję się tak, jakbym została oblana szybko zastygającym betonem, który ominął jedynie oczy.

W poprzednim życiu musiałam zrobić coś naprawdę okropnego, skoro w obecnym żywocie zasłużyłam na katusze. Jakie grzechy sprawiły, że otrzymałam powtórkę z rozrywki, w postaci brudzenia ubrań Janga? Bardzo słabej rozrywki, należałoby podkreślić. W tamtym momencie kompletnie nie rozumiałam, skąd wziął się mój ogromny pech, ale nie rozumiałam również jeszcze jednej rzeczy. Nie wiedziałam, dlaczego w moim wnętrzu pojawiło się znajome uczucie. W każdym razie...

Byłam niekwestionowaną pokraką i niezdarą. Zabrudzenie ubrań tej samej osoby w ciągu zaledwie kilku godzin z pewnością nie było przypadkiem. To była głupota. A dokładniej moja głupota. Jeśli w poprzednim wcieleniu kogoś zamordowałam, to na stołówce chciałam, żeby ktoś zamordował mnie. Wtedy nie musiałabym przynajmniej stać przed Jangiem.

Okej, Rory, tylko nie panikuj. I najlepiej nic nie mów. Lepiej udawaj głupią.

Choć istnieje opcja, że nie muszę udawać.

Nie wiem, czy to moja znieruchomiała poza i brak komentarza podziałały, ale było lepiej niż mogłam przypuszczać. Od momentu, gdy uniosłam spojrzenie na czarnowłosy postrach szkoły, chłopak nic nie powiedział i nic nie zrobił. Podobnie jak ja, nie poruszył się od dobrych czterech minut nawet o cal. Może nie było doskonale, bo ciągle patrzyła na nas większość szkoły, ale było nieźle.

Miałam wrażenie, że żadne z nas nie potrafiło przerwać kontaktu wzrokowego. Ja nie umiałam, bo byłam tchórzem. On, prawdę mówiąc, nie mam pojęcia, dlaczego nic nie robił. Może chciał się nacieszyć widokiem szarej myszki, zanim ją przydusi butem do podłoża i zakończy jej marny żywot.

Czy psychopaci potrafią czytać w myślach? Bo właśnie tak zachował się Jang. Gdy tylko zaczęłam się zastanawiać, dlaczego nie odwraca wzroku, zamrugał kilkukrotnie i rozejrzał się po całej stołówce.

– Co tu jeszcze robicie!? Wyraziliśmy się wcześniej wystarczająco dosadnie, że nie życzymy sobie Waszych marnych spojrzeń. Albo wszyscy natychmiast opuszczą stołówkę, albo osobiście zapewnię widowiskowe wyjścia śmiałkom, którzy odważą się zostać w pomieszczeniu! – Ryknął Timothy z taką mocą, że ze strachu skuliłam głowę jeszcze mocniej.

Uczniowie, niczym poddani króla, jedynie przelotnie zerknęli na poczerwieniałą ze złości twarz chłopaka i z prędkością światła zaczęli przepychać się do wyjścia na korytarz. Skoro król szkoły rozkazał, aby wszyscy wyszli, posłusznie podniosłam z podłogi swój plecak, który zleciał z mojego ramienia w czasie uderzenia w Janga i z tacką w ręce ruszyłam w stronę wyjścia.

Po wykonaniu zaledwie kilku kroków, poczułam szarpnięcie, nie będąc w stanie kontynuować dalszego marszu poddanej. Czułam, jak nogi się poruszały, ale wciąż stałam w miejscu. Z irytacją odwróciłam głowę za siebie i nagle zobaczyłam, że czarnooki złapał rączkę mojego plecaka, przytrzymując tym samym moje ciało w powietrzu.

Wyglądałam idiotycznie, a on skutecznie mnie zatrzymał.

– Ty zostajesz – odparł zachrypniętym głosem.

– Wystarczyło powiedzieć, aby wyszli wszyscy, oprócz mnie – burknęłam.

– Nie pyskuj – zmrużył oczy, obserwując mój wyraz twarzy.

– Nie pyskuję. Zwróciłam jedynie uwagę na popełniony w Twojej wcześniejszej wypowiedzi błąd – wyjaśniłam.

– Coś ty powiedziała?

Właśnie... Co tym razem powiedziałam!?

Dlaczego jak się stresuję, to nie potrafię nigdy pomyśleć, tylko od razu mówię? W dodatku tak idiotyczne i ryzykowne słowa.

– Nic. Absolutnie nic nie mówiłam! – Krzyknęłam szybko, machając w powietrzu rękami i nogami.

Jang, najwidoczniej czując moje wiercenie się, pociągnął ostatni raz za plecak i z impetem odstawił mnie na ziemię. Jego siła była na tyle duża, że musiałam wykonać trzy gwałtowne kroki w tył, będąc przy tym bliska upadku na plecy. W ostatniej chwili złapałam równowagę.

Znalazłam się w tej samej linii, co chłopak, jednak w nieco bezpieczniejszej odległości. Byłam idealnie odwrócona w stronę jego diabelskiej twarzy.

Diabelsko przystojnej, niestety.

Jang mierzył mnie wzrokiem od góry do dołu. Błądził po całym moim ciele, aż w końcu zatrzymał się na twarzy. Zrobił dwa kroki w moim kierunku, po czym się nachylił. Miałam zaledwie pięć stóp wzrostu, więc czarnowłosy mógł swobodnie patrzeć na mnie z góry, ale był zmuszony dość mocno się zginać, aby usytuować nasze twarze na tym samym poziomie.

– Czy my się znamy? – Zapytał nagle, gdy jego twarz znalazła się na wysokości mojej, a jedyną rzeczą, która nas rozdzielała, była wciąż trzymana w moich dłoniach tacka.

Jego wzrok nieprzerwanie badał moją twarz. Tak, jakby próbował coś z niej wyczytać. Tylko co? I co miałam niby odpowiedzieć? „Jasne, że się znamy. Dzisiaj rano poplamiłam kawą Twoją koszulę i przy okazji Cię obraziłam. Bardzo mi miło!".

Ha, nie sądzę.

Poza tym, nie rozumiem jego pytania. Niedawno zwrócił się do mnie po nazwisku, więc z całą pewnością pamięta poranne zajście.

– Cóż, rano mieliśmy okazję w jakimś sensie się poznać – odpowiedziałam niepewnie.

– Mam na myśli, czy znaliśmy się przed tym, jak miałaś czelność zaatakować mnie kawą – wychrypiał.

– Och, nie. Nigdy wcześniej Cię nie widziałam – przyznałam zgodnie z prawdą.

Chłopak nie odpowiedział. Jedynie odsunął się, stając we wcześniejszym miejscu i znów zaczął uważnie obserwować całe moje ciało. Jego wzrok mnie przygniatał.

Poczułam się tak, jakbym została związana dziesiątkami niewygodnych sznurów. To było potwornie niekomfortowe.

Jang odchrząknął, zakładając ręce na piersi, po czym przeniósł wzrok w boczną ścianę stołówki. Jego postawa i kipiąca pewność siebie naprawdę przypominała władcę.

– Więc dlaczego zachowujesz się tak, jakbyś miała do mnie jakiś problem? – Zapytał obojętnie.

– Nie mam żadnego problemu – odpowiedziałam zdawkowo.

Słysząc moją odpowiedź, ciało Janga wyraźnie się spięło. Zacisnął pięści i zęby, a na jego szyi i przedramionach uwypukliły się żyły. Wykonał energiczne trzy kroki, chwycił trzymaną przeze mnie tackę i rzucił nią na pobliski stolik.

Dostrzegłam ruch jego ciała, który świadczył, czy chciał pokonać ostatni dzielący nas krok. Wykonałam zatem jeden krok w tył. Schemat powtórzył się kilkakrotnie aż w końcu poczułam na swoich plecak ścianę. Znaleźliśmy się w takiej samej pozycji, co wcześniej na korytarzu. Z tą różnicą, że teraz Jang ułożył obie dłonie przy mojej głowie.

– Nie kłam – wysyczał.

– Nie wiem, o co Ci chodzi. Zrobiłam to przypadkowo, przysięgam – zarzekałam się.

– Nikt przez przypadek nie pobrudzi ubrań tej samej osoby w ciągu jednego dnia. Nie ma, kurwa, takiej opcji – powiedział z powagą, podkreślając każde słowo drugiego zdania.

– Tak, masz rację. Pieprzone przypadki losu. Też nie wierzę w takie rzeczy – odpowiedziałam szczerze.

Cóż, on chyba nie uznał mojej odpowiedzi za szczerą, bo zirytował się jeszcze bardziej. Oderwał swoje dłonie od ściany i z całej siły ponownie uderzył nimi w powierzchnię. Ruch był na tyle szybki i mocny, że zaświszczało mi w uszach. Po całej stołówce rozniósł się ogromny huk, a ja skuliłam się i zacisnęłam z przerażenia powieki.

Wiedziałam, że Jang się zbliżył, bo poczułam w nozdrzach jego zapach. Orzeźwiająca woń cytrusów i lawendy mieszała się z czymś surowym i leśnym, jakby mchem i piżmem. Zapach, który rozlał się po moim wnętrzu, zapewne był jego perfumami. Niezwykle zmysłowymi.

– Nie prowokuj mnie – powiedział dosadnie, wprost do mojego ucha. – Jeśli chciałaś się do mnie zbliżyć, to są na to znacznie lepsze sposoby. Rozumiem, że miałaś nadzieję zobaczyć moją gołą klatę po ściągnięciu brudnych ubrań – powiedział z cynizmem w głosie, na co otworzyłam szeroko oczy, patrząc na bruneta, jak na wariata. – Wystarczyło ładnie poprosić, a ściąganie ubrań mogło się obyć bez ich brudzenia – powiedział jakby od niechcenia, a po chwili na jego wargach pojawił się najbardziej perfidny uśmiech, jaki kiedykolwiek widziałam.

– Wypraszam sobie! Myślisz, że jestem jakąś napaloną małolatą, która myśli wyłącznie o Twoim nagim ciele!? Nie każda kobieta musi widzieć w Tobie obiekt pożądania! – Wydarłam się rozwścieczona. – Nie naruszacie bezpieczeństwa kobiet, ale obrażanie i umniejszanie, to już inna sprawa, tak!? – Zapytałam zirytowana i gorzko parsknęłam.

Znów staliśmy nieruchomo, ale tym razem nie patrzyliśmy sobie w oczy w jakimś dziwnym zawieszeniu i niezrozumieniu. Tym razem zabijaliśmy się nawzajem wzrokiem na tysiąc różnych sposobów. Może nawet tysiąc jeden, bo właśnie wyobraziłam sobie kolejny sposób mordu.

Pójście do szkolnej kuchni, zabranie noża, odcięcie głowy Janga i usmażenie jej na ruszcie, brzmi naprawdę kusząco.

Chłopak już otworzył usta z zamiarem, zapewne, wypowiedzenia kolejnych obelg, jednak ktoś wszedł mu w słowo.

– Odsuń się od dziewczyny, Timothy.

Głos wydał mi się znajom, ale nie wiedziałam, gdzie już go słyszałam. Nie potrafiłam dopasować usłyszanego dźwięku do żadnej twarzy. Jednocześnie odwróciliśmy z Jangiem głowy w stronę odzywającej się osoby.

Czujność chłopaka nawet na chwilę nie została naruszona. Niezmiennie utrzymywał przybraną wcześniej pozycję, skutecznie przypierając mnie do ściany.

Sama nie wierzyłam w to, na co właśnie patrzyłam. Kilka kroków od wejścia do stołówki stali rzekomi przyjaciele Janga. Z logicznego punktu widzenia wynikało, że ktoś z nich musiał posłać w naszym kierunku wcześniejsze słowa. Tylko dlaczego to powiedzieli, skoro przyciskał mnie do ściany, a podobno cała czwórka miała zapędy do przemocy. Nie powinni mu jeszcze zaklaskać albo wiwatować?

– Nie Wy tu rządzicie, tylko ja – wycedził przez zaciśnięte zęby chłopak obok mnie. – A teraz wypad. Załatwiam pewną sprawę.

– Nie bądź psychopatą – odezwał się wysoki blondyn, kiwając głową z zażenowaniem.

– Mason ma rację. Dziewczyna trzęsie się ze strachu. Odpuść – Powiedział stanowczo szatyn z krótkimi lokami.

Cała ich czwórka toczyła właśnie pojedynek na spojrzenia, a jedyną osobą, która nic nie powiedziała i najwidoczniej nie miała takiego zamiaru, był Navi. A raczej Ivan.

Zwał jak zwał.

– Ta dziewucha poplamiła mi kolejną koszulę. Chyba mogę zatem zamienić z nią kilka słów – powiedział rozwścieczony.

– Jasne, rozmawiać każdy może – zaczął Latynos.

– Ale straszenie i przypieranie do ściany nie zaliczają się do zwykłej rozmowy – dodał blondyn.

– Dwie koszule! – Wydarł się ponownie Jang, uderzając w ścianę lewą pięścią, tuż nad moją głową.

Gdy to zrobił, aż podskoczyłam ze strachu i znów zamknęłam oczy.

Tego naprawdę było już za wiele. Nie chcę wracać wspomnieniami do podobnych sytuacji.

Niech mnie ktoś stąd zabierze.

– Czy mógłbyś przestać uderzać pięściami w niedalekiej odległości od mojej twarzy i odsunąć się, proszę? – Zapytałam cicho, drżącym głosem.

– Ojejku, boisz się? – Zapytał, podśmiechując się pod nosem. – Sądziłaś, że będę milutki i nie poniesiesz żadnych konsekwencji, tylko dlatego, że jesteś kobietą? Każdy powinien zostać ukarany za niegodziwe czyny, Panno Freeman.

Otwierając oczy, napotkałam złowieszczy uśmiech i oczy pochłonięte złem.

Szaleństwem.

Okrucieństwem.

– Proszę, odsuń się i porozmawiajmy na spokojnie – zaproponowałam, czując coraz większy niepokój.

Moje prośby zostały zlekceważone. Jang przechylił głowę, patrząc na mnie drwiąco. Nie musiałam długo czekać, by usłyszeć jego perlisty, sztuczny śmiech.

Wyśmiał moje błagania.

Niespodziewanie wysunął ku mojej twarzy dłoń, łapiąc za szczękę. Zacisnął zimne palce na żuchwie i podbródku, sprawiając, że odczułam nie tylko dyskomfort, ale również ból.

– Nie chcę – jego bezczelny uśmiech zniknął, a jego miejsce zajęła bezwzględność. – Nie mam ochoty się odsuwać ani spokojnie rozmawiać.

Kątem oka dostrzegłam, jak jego druga dłoń ponownie się unosi. Nie chcąc sprawdzać na własnej skórze, gdzie miał zamiar ją położyć, lub w jaki sposób i z jaką siłą byłby skłonny z niej skorzystać, zaczęłam działać, niczym zaprogramowany robot.

Doskonale znałam ten schemat.

Wyrwanie się. Ucieczka. Znalezienie bezpiecznego miejsca. Przeczekanie. Unikanie przemocowej osoby tak długo, jak tylko będzie to możliwe.

Przez ograniczone ruchy i przyparcie do ściany, nie miałam zbyt wielu rozwiązań. Zdecydowałam się na jednej z najprostszych manewrów. Uniosłam nogę, przyciągając kolano do tułowia, po czym wyprostowałam kończynę i z całej siły skierowałam stopę w piszczel Janga.

Podziałało.

Brunet zawył, odsuwając się ode mnie, dzięki czemu zyskałam drogę ucieczki.

Rozejrzałam się po otoczeniu. Główne wejście było zastawione przez przyjaciół Janga, ale po przeciwnej stronie dostrzegłam drugie drzwi. Z impetem ruszyłam w tamtym kierunku, z każdym krokiem zwiększając prędkość. Nim udało mi się znaleźć przy drzwiach, biegłam jak opętana.

Słyszałam w oddali jakieś krzyki, ale nic nie zrozumiałam. Nie byłam w stanie niczego przyswoić. Byłam skupiona wyłącznie na tym, aby znaleźć się jak najdalej od siedemnastoletniego szaleńca.

Tylko ja sama mogłam się stamtąd zabrać.

Uratować.

Biegnąc korytarzem, rozpoznałam rozciągające się po ścianach zdjęcia i witryny z licznymi pucharami. Droga prowadziła w stronę szatni sportowców i wyjścia na boisko sportowe przeznaczone dla futbolistów i lekkoatletów.

W duszy dziękowałam Ruby, że pierwsze, co rano zrobiła, to pokazała mi, jak dostać się na trening.

Opuszczenie budynku szkoły wydawało się najlepszym rozwiązaniem. Im więcej otwartej przestrzeni, tym lepiej.

Zanim wybiegłam na zewnątrz, jakaś dziwna siła pokusiła mnie, aby się odwrócić. Nie zwalniając, spojrzałam przez ramię.

To był ogromny błąd.

Jang biegł w moim kierunku.

– Nie daruję Ci tego, Freeman! – Wydarł się tak głośno, że jego krzyk rozniósł się po całym korytarzu.

Wychodzi na to, że nastała pierwsza okazja do zaprezentowania sportowych umiejętności.

Oby moja kondycja i szybkość były wystarczające na zdobycie nagrody, zwanej ujściem z życiem.

*******

#dalvatime #dalvaTOL

Continue Reading

You'll Also Like

79K 2K 18
Niespełno 17- letnia Emilly Jonhson dotychczas żyje spokojnym życiem z rodzicami i bratem. Jednak podczas jednego z wyjazdów, jej życie obraca się o...
119K 11.5K 29
Poznaj historię córki głównego bohatera z "Wszystko, co skrywa twoje serce" Można powiedzieć, że życie Penelope Porter było idealne. Miała kochającą...
141K 4.7K 35
"Tego dnia obiecałam sobie, że do końca życia będę nienawidzić tego okropnego chłopaka. Jake Taylor, już zawsze będzie na mojej czarnej liście." Czy...
156K 4.8K 30
„ Na własne życzenie weszłam w ogień, który sami rozpalili „ Zawsze myślałam, że życie jest piękne. Jako mała dziewczynka nie mogłam na nic narzekać...