Sigil

De VALAKK__

5 1 0

Urodziny kolegi z klasy obchodzone przy tablicy Oujia nie mogą obejść się bez konsekwencji. Mais

...

5 1 0
De VALAKK__

- Proszę się przedstawić - Powiedział wysoki, postawny biskup o czarnych włosach ozdobionych siwizną na skroniach, oraz niebieskimi oczyma do rodziny, a dokładniej matki, ojca, jak i ich syna.
- Nazywam się Christian... Christian Johnson - Rzekł tata. Mężczyzna o małej posturze w okularach.
- Ja Eveline Johnson - Wypowiedziawszy te słowa nadeszła pora na jedenastoletniego chłopaka, który przez dłuższą chwilę nie powiedział żadnego słowa. Każdy skierował wzrok właśnie na niego.
- Przedstaw się, kochanie - Powiedziała mama do swego syna, a ten odwrócił wzrok.
- Nazywam się Charles Johnson - Rzekł spokojnie. W powietrzu było czuć niepokój.
- Świetnie - Minęło parę chwil.
- Sprawdziłem nagranie, wszystko w porządku, nie ma żadnych zakłóceń.
Możemy zaczynać? - Skierował pytanie do Charles'a, jak i jego rodziców, a ten jedynie skinął głową patrząc się w dal. Eveline z Christianem także nie mieli zastrzeżeń. Włączył dyktafon.
- Dobrze... więc kiedy to się zaczęło? - Spytał. Zaczęła matka.
- Pierwsze zachowania, które odstawały od tych standardowych zaczęły się pojawiać po imprezie urodzinowej u kolegi z klasy Charles'a. Było to około miesiąc temu...
                   
Jechali na miejsce kilkanaście minut, gdy już dojechali weszli do środka i wręczyli prezent. Minęło około trzech godzin, na niebie zapanował księżyc. Solenizant, wraz z kolegami z klasy biegał po domu, rodzice przy lampce wina polemizowali na tematy różnego pokroju, żaden zaś z tematów nie mógłby zainteresować dzieci, które grając w berka nie zważali na otoczenie. Charles biegł korytarzem na piętrze, nagle z jednego pokoju wyszedł nastoletni chłopak o krótkich włosach i nie miłym dla oka wyrazie twarzy. Nie zdążył zahamować i z impetem wleciał w nastolatka, który zdecydowanie nie był z tego faktu zadowolony. Nic jednak nie zrobił, po chwili jedynie zawołał swojego młodszego brata, a razem z nim przyszła reszta.
- Nie mogę już słuchać jak się drzecie i biegacie bez celu. Chodźcie za mną - Charles spojrzał na pozostałych i po chwili ruszyli za Mike'iem - starszym bratem Jamesa. Poszli korytarzem, aż prowadzący się zatrzymał. Po chwili jeden za drugim wchodzili na strych, żaden nie wiedział o co chodzi, aczkolwiek z pewnością z jakiegoś powodu ich tu prowadzi. Na górze była jedynie jedna lampka w kącie, jak i komoda stojąca naprzeciw, podeszli do niej.
- Usiądźcie w kole - Rzekł i otworzył szafkę. Znajdowała się tam stara, żółta tablica... tablica Ouija. Siedzący patrzyli z zaciekawieniem na to, co Mike trzyma w ręku. On także usiadł i położył obiekt zainteresowania na środku.
- Co to jest? - Zapytał jeden z chłopaków - Zaraz się przekonacie. Kto jest chętny? - Zapytał. Charles, co prawda niechętnie po namowach kolegów położył ręce na wskaźnik obok dłoni Mike'a.
- Czy ktoś z nami jest? - Spytał starszy brat Jamesa. Przez jakiś czas cisza wypełniała strych, aż do momentu. Wskaźnik zaczął się ruszać, każdy momentalnie się przybliżył.
- Ty tym ruszasz? - Zaczął przerażony Charles, a siedzący naprzeciwko Mike zaśmiał się i zaprzeczył, wskaźnik wylądował na literze "y" nikt nie umiał pojąć co się dzieje, oprócz najstarszego chłopaka, który z pewnością miał już z ową planszą do czynienia. Minęła kolejna chwila i w centrum uwagi była litera "e", każdy wiedział, że coś chciało się z nimi skontaktować. Uśmiech z twarzy Mike'a zniknął, gdy luna światła padająca z lampki, którą wcześniej włączyli zaczęła nieopanowanie w szybkim tempie mrugać. Żarówka przepaliła się i wszędzie zapanowała ciemność. Każdy włączając w to tych, którzy trzymali ręce na planszy wstali i czym prędzej udali się ku drabinie, by jak najszybciej opuścić strych. Każdy kto nawet w małym stopniu interesuję się tematem rzeczy paranormalnych wie, że odejście od tablicy Oujia bez pożegnania się jest bardzo niebezpieczne, a oni właśnie tak postąpili. Po chwili szli już korytarzem. - Kręci mi się w głowie - Oznajmił Charles, lecz nikt nic sobie z tego nie robił. Minęło kilka sekund i upadł na podłogę. Ostatnie, co usłyszał to resztę chłopaków biegnących na dół do rodziców, by poinformować ich o całym zdarzeniu. Mike zakłopotany próbował wszystko wytłumaczyć. Charles jakiś czas później obudził się w szpitalu...

Przy jego łóżku siedzieli rodzice trzymając go za rękę, gdy otworzył oczy rzucili mu się w ramiona. Po jakimś czasie wszedł lekarz, rzekł, iż dziecko będzie można za niedługo zabrać do domu, zapewniał także, że Charles najzwyczajniej zemdlał, a dzieje się to często w jego wieku. Zaprosił siedzących przy łożu do gabinetu, w środku podpisali oni parę papierów, w tym samym czasie zabrali dziecko na badania. Po kilkudziesięciu minutach z racji tego, iż wyniki były wzorowe szli już do auta. W drodze do domu tłumaczyli Charles'owi, by nie robił takich głupot, jak zabawa z duchami, nawet jeśli są one nieprawdziwe. Ten jednak nic nie mówił. Dotarli do domu i zdecydowali, że przez tydzień zostanie w domu. Dni mijały, a Charles siedział w swym pokoju i odmawiał jedzenia, a także picia. Udali się więc do lekarza, lecz ten twierdził, że to nic wielkiego.
- Związane jest to z dorastaniem - Próbował tłumaczyć. Rodzice nie mogli nic zaradzić i tak jak wcześniej uznali Charles w poniedziałek udał się do szkoły. Dni były zwyczajne, każdy wypełniał swe obowiązki, do momentu, aż pewnego dnia do matki zadzwonili ponownie ze szpitala. Eveline przyjechała sama, gdyż ojciec był zapracowany.
- Pani syna... - Mówił lekarz - Znaleźli w... świeżo wykopanym grobie - Kontynuował i obserwował jak wyraz twarzy kobiety się zmienia. Nie mogła w to uwierzyć, próbowała wypytywać jak to się mogło stać, aczkolwiek nikt nic nie wiedział, łącznie z mężczyzną, który go znalazł. Dziecko cały czas patrzało w jeden punkt na ścianie szpitala, nic nie mówiło i poruszało się jedynie z pomocą matki. Po kilku godzinach wrócili razem do domu, gdzie czekał ojciec. Eveline próbowała wytłumaczyć co się stało, aczkolwiek wydawało się, że nawet ona w to nie wierzy. Zaczęli się coraz częściej kłócić. Pewnej nocy, gdy Christian spał na kanapie, matka obudziła się przez dźwięk jednostajnych uderzeń dochodzących z korytarza, zeszła z łóżka i udała się ku drzwiom sypialni, wyjrzała, aby zobaczyć co wydaje owe dźwięki. Jej oczom ukazał się Charles, który uderzał głową o drzwi, które prowadzą do salonu. Eveline momentalnie zapaliła światło i podbiegła do dziecka, zawołała także swego męża, a on w mgnieniu oka wbiegł na górę.
- Co się dzieje? - Zapytał widząc swą żonę trzymającą Charles'a w rękach, tłumaczyła, że usłyszała uderzenia i wyszła sprawdzić co się dzieje. W tym momencie światła zaczęły szalenie mrugać, rodzice patrzeli dokoła dopóki wszystko nie ustało. Obaj przerażeni poszli położyć syna do łóżka i w jakiś sposób ich to pogodziło. Razem wrócili do sypialni...

Przez cały okres opowiadania przez matkę Charles'a biskup patrzał się w jedno miejsce, a dokładniej powyżej klatki piersiowej dziecka, gdy skończyła mówić spytał o bliznę, która się tam znajdowała i wskazał na nią.
- Ach tak, Charles posiadał srebrny łańcuszek z abstrakcyjnym wzorem z ustawieniem liter tworzących słowo "Amon", jedynie to zostało po jego babci. Była ona... specyficzna, ale zawsze go nosiła i uważała, że ją chroni. Parę dni temu był on... sama nie wiem jak to opisać, wżarty? W jego ciało... Straszny widok, lecz rana zaskakująco szybko się goi. Biskup wziął dyktafon, aby sprawdzić nagranie. Po chwili wrócił i rzekł...
- Nie mam dobrych informacji... - Mówił - Otóż większość nagrania jest... zniekształcona. Częściej zamiast dźwięku słychać przeraźliwe krzyki. Musimy działać szybko - W tym samym czasie biskup wyciągnął biblię i kazał dziecku czytać, by otrzymać ostateczny dowód na działanie demona. Dziecko na początku nie miało żadnych problemów, po chwili jednak "on" zaczął przejmować ciało Charles'a. Najpierw zaczęło się od nienaturalnych ruchów, potem jego głos zaczął się robić coraz niższy. Rodzice z przerażeniem wpatrywali się i słuchali swego syna, lecz czy on jeszcze nim był? Gdy Charles kończył czytać trzecie zdanie Biblii biskup zauważył jakby coś poruszało się w ścianie zanim, po chwili było widać rozciągniętą twarz, która bardziej przypominała maskę. Wyciągnął krucyfiks i skierował go w stronę czytającego, jak i ściany. W tym właśnie momencie dziecko zaczęło się unosić. Eveline nie wytrzymała i schowała oczy w ramieniu Christiana. Biskup odmawiał modlitwę trzymając krzyż. Nastała cisza, jednak nie na długo. Nagle demon w skórze niewinnego dziecka zaczął się szyderczo śmiać i rzucił nim. Uderzył w ścianę po drugiej stronie pokoju, a ten stracił przytomność. W czasie, gdy nie wiedział co się dzieje biskup zadzwonił do księdza, a także jego przyjaciela z pobliskiej parafii, który miał mu pomóc w egzorcyzmie, do którego się przygotowywali. Demon oczywiście nie pozwalał, aby przygotowania poszły bez przeszkód. Wielokrotnie przedmioty zmieniały swe umiejscowienie lub światła gasły i panowała kompletna ciemność. Końcowo wszystko się udało i biskup z wszystkimi wszedł do pokoju, w którym do krzesła przywiązane było opętane dziecko. Zaczęła się pierwsza modlitwa. - Ojcze nasz... - Mówili wszyscy. Kończąc usłyszeli coś na wzór warczenia dochodzącego z krzesła, demon po chwili gwałtownie uniósł głowę i zaczął naśmiewać się z modlących.
- Amen - Powiedzieli.
- Modlitwy... wam... nie pomogą - Mówił przerażająco niskim głosem z przerwą po każdym słowie.
- Zaczęło się - Powiedział biskup.
- Pamiętaj co ci mówiłem - Rzekł do księdza i obaj zaczęli czytać łacińskie modlitwy.
- Wyjdźcie - Tym razem słowa były skierowane do rodziców syna. Demon się z nich naśmiewał znając swoje możliwości, gdy rodzice wyszli biskup wyjął wodę święconą i nie przerywając modlitwy pokropił nią siedzącego. Twarz dziecka zmieniła się nie do poznania, było widać każdą żyłę i był nienaturalnie blady, zaczął także wydawać z siebie niewyobrażalnie przeraźliwe dźwięki, których nie sposób opisać. Eveline słysząc to w drugim pokoju rozpłakała się, lecz także nie przestawała się modlić. Lina, którą związane były nogi Charles'a pękła i w tym samym momencie biskup nie zastanawiając się podszedł, a następnie przyłożył krucyfiks do czoła demona, na który zareagował swego rodzaju charczeniem. Demonowi jednak znudziła się zabawa i odepchnął biskupa, a on uderzył w ścianę kilka metrów dalej, ksiądz straszliwie przerażony podbiegł do leżącego, aczkolwiek ten nie reagował. Opętany spalił więzy, które trzymały jego ręce i wybiegł szukając matki, oraz ojca jak później się okazało. Ci modlili się w sypialni, po chwili usłyszeli.
- Mamusiu... - Mówił stojąc w drzwiach, a ta obejrzała się i ujrzała jej syna, którego wygląd nie różnił się od tego jak wyglądał jeszcze na urodzinach przyjaciela. Kolejna łza spłynęła jej po policzku i wstała z kolan.
- Charles - Mówiła szczęśliwa widząc swojego ukochanego synka.
- Kochanie - Kontynuowała. Ojciec nie mógł wykrztusić z siebie słowa, jedynie obserwował, jak Eveline rzuca się synowi w ramiona. Była wniebowzięta tuląc go, miała wrażenie, że wszystko się skończyło. Myliła się, tylko ojciec zobaczył jak twarz dziecka, jak i jego diamentowe oczy zmieniają się w krwiste i czarne, niczym węgiel.
- Eveline! - Próbował ją ostrzec, lecz dla niej liczył się jedynie syn w ramionach. Demon pod postacią dziecka zmienił palce w ostrza o niebywałej ostrości. Ojciec biegł, by ją odepchnąć. Nie zdążył jednak. Zauważył jak ich syn wbija brzytwy w brzuch swej matki i stanął w osłupieniu. Minęła chwila, ponownie zaśmiał się i odepchnął matkę do pokoju obok. Powolnie szedł w stronę ojca, ten miał jeszcze przed oczami widok krwi swej żony, cofał się, a łzy rozbijały się pod nim. Gdy był już w wystarczającej odległości wyciągnął rękę i uniósł Christiana. Dusił go z uśmiechem na twarzy. W tym właśnie momencie ocknął się biskup, przez chwilę oniemiały czołgał się dookoła, lecz cały czas przed oczami miał imię Amon. Ksiądz także się przebudził, obaj stali i wiedzieli, że muszą skończyć to, co zaczęli. Chodzili po domu w poszukiwaniu demona. Zauważyli go w sypialni, biskup zaczął wypowiadać łacińskie modlitwy powtarzając imię, które cały czas przeplatało się w jego myślach. Demon w końcu puścił szyję mężczyzny zostawiając na niej krwiste ślady i zwrócił się w kierunku modlącego się, oraz księdza. Wydawało się, że próbował ruszyć w ich kierunku, aczkolwiek z każdym wypowiedzeniem jego imienia słabł.
- Amonie! W imię Boga rozkazuję ci, odejdź stąd! - Krzyczeli w jego kierunku. Po chwili wydał przeraźliwy krzyk, który brzmiał niczym wrzeszczenie setek dzieci i nagle padł na podłogę.
- Udało się? - Zapytał ksiądz. Biskup, choć niepewnie uznał, że tak... to koniec mówił. Tak właśnie było, demon został przepędzony. Wycieńczone dziecko, wraz z jego rodzicami zawieźli do szpitala.
- Jest w ciężkim stanie, ale przeżyje mówił lekarz o Eveline. Co właściwie się tam stało? - Pytał lekarz.
- Są na tym świecie rzeczy, których pan sobie nie wyobraża - Odpowiedział biskup, a następnie zamknął Biblię i wyszedł ze szpitala.

Continue lendo

Você também vai gostar

7.2K 236 33
Instagram Rodzina Monet 10✨️28.01.24r 20✨️04.02.24r 1tys.👤07.02.24r 111✨️20.04.24r 3,6tys.👥️20.04.24r. 185✨️01.06.24r 5,95tys.👥️02.06.24r.
145K 401 3
Co tu dużo mówić, nazwa wszystko wyjaśnia
10.6K 623 20
Peter Parker zostaje postrzelony na patrolu.Pisze do przyjaciela, Neda żeby mu pomógł, ale Niechcący myli numery.Do kogo napisał Peter?I czy ta osoba...
851K 42.2K 41
-Nie dotykaj mnie - powiedziała poważnym tonem. -Dlaczego? O co ci chodzi? - Nie odpowiadając ruszyła przed siebie. Bez namysłu złapałem ją za nadga...