The last lie [18+]

By FikcyjnaAutorka

4.4K 188 51

O dziewczynie która była przesadą i chłopaku który nie bał się przesadzić. [18+] More

The last lie
Panna Wilson
Najciemniej pod latarnią
Maseczka z awokado
Maserati
Przepadłam dla największego kłamstwa
Wiedział
Dobranoc, skarbie
Nie zostawiaj mnie
Największe zło
Przypominasz mi ją
Szampan
Discoteka w toalecie
Najlepszego Lily
Dla ciebie warto
Nie ufasz mi
Ktoś nas obserwuje
Amerykański to chujostwo
Nie zasługiwałem na nią.
Zostałem zamknięty w złotej klatce
To on wykładał karty
Serce w bliznach
Pokój 303
Nie ufałam mu już jak kiedyś.
Co z nami?

Gorzka Cola

256 5 3
By FikcyjnaAutorka

Od Autorki:Nie opłacam psychologa po przeczytaniu książki. Jakbyście chcieli wiedzieć co miałam w głowie pisząc tą książkę to wam odpowiadam. Słuchałam piosenki 90s. to normalne, chyba?

Impreza się zaczęła początek nie był zły do czasu dopóki nie podszedł do mnie pewien mężczyzna.

-Lake Billy-Powiedział do mnie mężczyzna wyciągając rękę.

-Li-Przerwałam przypominając sobie o imieniu które nadał mi Victor.-Mila Wilson

-Nie przypadkiem Williams?-Zmarszczyłam brwi analizując co mówił mi Victor

-Nie jeszcze nie-Zaśmiałam się udawanie starając się tego nie pokazać.

-Napijesz się czegoś?

-Coli-Odwróciłam się patrząc na Szatyna który rozmawiał z innymi.-Zero.-Lake zaśmiał się i ruszył do baru.

-Część, jesteś nową dziewczyną Victora?-Pokiwałam głową na pytanie wysokiej blondynki-Masz szczęście każda by chciała-Zmarszczyłam brwi zastanawiając się czemu mnie wybrał byłam najbrzydszą dziewczyną którą mógł sobie wybrać.

-Naprawdę?

-Tak! Jak się poznaliście?-Nie chciałam wymyślać czegoś wrazie jakby Victor powiedział co innego.

-Długa historia.-Zaśmiałam cicho.

-Twoja cola zero-Odwróciłam się i wzięłam szklankę od Lake'a.

-Dziękuje

-Za chwilę wracam napij się-Pokiwałam głową i wzięłam łyk, poczułam że ta cola jest podejrzanie gorzka na co się skrzywiłam, olałam to i zaczęłam dalej rozmawiać z blondynką, dziewczyna była śmieszna więc spędziłyśmy jakieś trzydzieści minut razem, Poczułam że zaczyna kręcić mi się w głowie na  nogach waty  poszłam w stronę Victora gdy ten zobaczył moje zachwanie od razu podbiegł w moją stronę.

-Co jest?-Zapytał gdy ja podniosłam szklankę z resztką gorzkiej coli, ten złapał ją i powąchał.-Kurwa mać kto ci to dał-Szatyn rzucił do tyłu szklankę przez co się zbiła, poczułam że nie daję rady i pozwoliłam mojemu ciału upaść na co nie pozwolił Victor bo mnie złapał.

-Głowa-jęknęłam z bólu.

-Mówiłem kurwa nie pij nic od nikogo-Cała impreza ucichła i stałam się główną atrakcją.-Dzwońcie po karetkę!-Wykrzyczał na co jeden Mężczyzna zaczął dzwonić. Jedyne co pamiętam dalej to krzyki i głosy Victora w moją stronę.

                                                                      ***VICTOR***

-Co się stało Mili że tak dziwnie idzie?-Zapytał Lake na co się odwróciłem, zauważyłem ledwo idącą Lia'e co wzbudziło moje podejrzenia od razu pobiegłem w jej stronę.

-Co jest?-Zapytałem na co dziewczyna podniosła szklankę z colą od razu wiedziałem co jest w środku lecz dla pewności ją powąchałem. Pigułka Gwałtu.-Kurwa mąć kto ci to dał?-Zapytałem blondynki która nie była w stanie nic powiedzieć rzuciłem do tyłu szklankę z resztką napoju, Lia zaczęła upadać więc bez zastanowienia złapałem ją.

-Głowa-Jęknęła

-Mówiłem kurwa nie pij nic od nikogo. Dzwońcie po karetkę!-Wykrzyczałem uspokoiłem się lekko gdy jeden z gości zaczął dzwonić.

-Co się jej stało?-Zapytał Lake próbując być przekonujący

-Powinieneś wiedzieć-Powiedziałem wstając aby z całej siły uderzyć bruneta w twarz na co ten upadł kopnąłem go kilka razy dla pewności i powiedziałem-Jednak dzwońcie po dwie karetki.- Kucnąłem koło Lia która prawdopodonie straciła przytomność, wziąłem dziewczynę na ręce wyprowadzając ją z budynku w którym działa się impreza, przed nim stała już karetka która wzięła z moich rąk blondynkę.

-Jedzie pan z nami?

-Tak-Odpowiedziałem i wsiadłem do karetki.

-Coś brała?-Zapytał sanitariusz mierząc tętno dziewczyny.

-Wydaje mi się że wypiła pigułkę gwałtu z colą-Mężczyzna pokiwał głową zaczynając ją osłuchiwać.

-Pan jej ją dał?-Zapytał podłączając aparaturę.

-Nie, nie wiem kto-Karetka ruszyła a ja usłyszałem masę pytań

-Ma astmę?

-Nie wiem, ale podejrzewam że ma w jej torbie był lek.-Sanitariusz mruknął ciche "Mhm" -Mogę zapytać się jej rodziców.

-Poprosił bym.-Wyjąłem szybko telefon dzwoniąc do taty Brooklyn

-Tak słucham?

-Czy Lia ma astmę?

-Czy ja słyszę karetkę?

-Ma czy nie?

-Tak ma astmę, powiesz mi teraz co się...-Nie dokończył bo się rozłączyłem

-Ma astmę-Powiedziałem czując dreszcze biegnące po moich plecach. Sanitariusz ponownie wydał to samo denerwujące "mhm" może byłem za bardzo zdenerwowany i irytowało mnie to za bardzo, wystarczyło że jeszcze raz wyda ten sam dźwięk będę w stanie go uderzyć. Dojechaliśmy zaskakująco szybko, Sanitariusze zabrali szybko dziewczynę gdy ja próbowałem wyczołgać się z karetki, krew buzowała we mnie jak szalona gdy recepcjonistka nie chciałam wpuścić mnie na salę Lii. Nie do kurwa wiary, pierwszy dzień a dziewczyna już wylądowała w szpitalu wiedziałem już że się nie odnajdzie. 

                                                                            ***LIA***

-Kurwa-Szepnęłam przeszukując torebkę, serce biło mi jak szalone. Spojrzałam w stronę drzwi w których stał Victor, od razu zmarszczyłam brwi utrzymując kontakt wzrokowy.

-Co piłaś i od kogo.-Powiedział pewnie gdy ja dalej siedziałam w ciszy.-Odpowiadaj.-Powiedział zdenerwowany.

-A ciebie kto tu wpuścił.

-Odpowiadaj na moje pytania do chuja-Mówił widocznie tracąc cierpliwość.

-A cie...

-W dupie mam twoje pytanie co piłaś i od kogo.

-To spierdalaj-Odpowiedziałam wstając i kontynuując poszukiwania.

-Dobra, posłuchaj.

-Nie chcę cię słuchać, przez ciebie jestem w szpitalu.

-Ile masz lat.

-Dwadzieścia jeden, a ty?

-Dwadzieścia cztery.

-Masz dopiero dwadzieścia lat i osiągnąłeś taki sukces?

-Teraz chcesz rozmawiać?

-Tak.

-Odziedziczyłem.-Powiedział biorąc wdech, szatyn podszedł bliżej i usiadł na moim łóżku szpitalnym, poklepał miejsce obok na co od razu usiadłam we wskazanym miejscu chcąc wyciągnąć jakieś informacje od chłopaka. Ten zaśmiał się pod nosem.-Nigdy nie ciągnęło mnie do prawa, bardziej wolałem tę drugą ciemniejszą stronę, na przykład imprez amfy.

-Podobnie jak ja tylko rzadko chodziłam przez to że rodzice chcieli abym była w domu od razu po szkole.

-Zabrałbym cię na jakąś ale zapewne skończy się ponownie szpitalem bo będziesz wiedziała lepiej niż każdy-Powiedział wstając z łóżka szpitalnego.-Przespałaś cały dzień, o osiemnastej cię wypisują zbieraj się.-Wyszedł a po nim pozostał tylko zapach nikotyny i mocnych męskich perfum. Osiemnasta, przeszukałam cały pokój szpitalny ani śladu po białym proszku, pielęgniarka weszła do sali oznajmiając że mogę wyjść, podziękowałam jej i wyszłam z pokoju wyłącznie ze skromną torebką którą miałam na imprezie, pod szpitalem stał Victor obok prawdopodobnie swojego Mustanga Ford GT, lubiłam auta lecz od trzech lat nie byłam za kółkiem i prawdopodobnie nie zamierzałam po mojej stłuczce, była mała i nikomu się nic nie stało ale gdy to powiedziałam zareagowała jakbym conajmniej kogoś zabiła od tamtego czasu zraziłam się do prowadzenia choć lubiłam jak ktoś szybko jechał ale nie wyobrażam sobie mnie siedzącą jako ten właśnie kierowca. Chłopak uśmiechnął się lekko otwierając drzwi od strony pasażera odwzajemniłam uśmiech wsiadając gdy szatyn zamknął drzwi uśmiech zszedł mi z twarzy, zanim zdarzyłam cokolwiek zrobić Victor siedział przed kierownicą i wpatrywał przed siebie, chwilę później odpalił silnik i ruszyliśmy z miejsca.

-A co lubisz robić w życiu?-Rzuciłam do chłopaka, który jak na zawołanie się spiął, zmarszczyłam brwi nie mając odwagi aby spojrzeć szatynowi w oczy.

-Ścigać się-przełknęłam ślinę tak głośno że jestem pewna że to usłyszał. Zaśmiał się cicho więc to pewne że usłyszał.-Spokojnie nie jeżdżę jak wariat-Powiedział na co odetchnęłam.-Tylko jak pojebany-Zaśmiał się wjeżdżając na chodnik, czułam że oczy zaraz wylecą mi za orbity, złapałam się drzwi gdy chłopak mało nie przejeżdżał ludzi. Wreszcie zjechał ze Ścieszki włączając się w ruch.

-Co to miało być?-Wykrzyczałam patrząc w jego niebieskie tęczówki były piękne, takie niespotykane lecz jedna wyglądała trochę inaczej.

-Korek był-Powiedział ze śmiechem podczas gdy masował sobie czubek nosa.-Oj gorsze rzeczy robiłem Mila.

-Lia kurwa Lia-Wyszeptałam nie mając sił na takie rozmowy. Czułam że pędzimy jakieś sto na godzinę, bo tyle jechaliśmy, złapałam się drzwi najbardziej jak mogłam, chłopak wyprzedzał każdego aby nie wjechać w niego, choćby jeden zły ruch kierownicą a jest po nas, głównie po nim bo ni zapiął pasów.-Zapnij pasy.

-Nie mam.-Powiedział ze śmiechem szatyn pokazując mi odcięty skrawek pasów.-Jakoś z miesiąc ten zdenerwowały mnie pasy gdy robiłem jeden trik więc je odciąłem.-Zaśmiałam się na jego historię dalej martwiąc się szybkością.

-Zwolnisz?

-Mhm-Mruknął przyspieszając.

-Prosiłam żebyś zwolnił.-Powtórzyłam bliżej niego na co się wzdrygnął, pokiwał głową na moją prośbę i faktycznie jechaliśmy wolniej.-Pracujesz jako wyścigowiec?

-Nie, wyścigi to moje hobby.

-To gdzie pracujesz?-Zapytałam na co ten udawał że myśli.

-Szlachta nie pracuje.

-Boże-Schowałam twarz w dłoniach z zażenowania które poczułam gdy wypowiedział te słowa.

-Noi siamo-Mruknął z włoskim akcentem którego napewno nie miałby anglik. Zmarszczyłam brwi próbując przypomnieć sobie rosyjski mimo że nie byłam pewna czy to dokładnie ten język-Jesteśmy-Poprawił się, gdy tylko zobaczył jak się zamyśliłam za tym słowem, pokiwałam głową próbując odpiąć pasy.

-Japierdolę-Szepnęłam naciskając pas, spojrzałam na chłopaka który stał przy moich drzwiach z bananem na twarzy.

-I widzisz to całe bezpieczeństwo ci na źle wychodzi.-Zaśmiał się odchodząc.

-Czekaj!-Krzyknęłam próbując wygramolić się z pasów zaciśniętych wokół mnie.

-Kto ci się kazał ruszać?-Zapytał z nożyczkami w ręku.-Hm?

-Myślałam że sobie poszedłeś.-Mruknęłam-Będziesz obcinał kolejne pasy?

-Ta-Zaśmiał się-Wraz z twoimi palcami-Przewróciłam oczami gdy chłopak rzucił nożyczki do tylu i zajął się moimi pasami, poczułam motylki w brzuchu gdy chłopak aby się nie przewrócić złapał się mojego uda, prychnął pod nosem odpinając pas jednym kliknięciem, otworzyłam szerzej oczy patrząc cal czas na pas.-Wolą ciebie.-Powiedziałam wstając z miejsca.

-Chodź.

-Umiesz włoski?-Zapytałam na co bardzo spiął mięśnie, zwyczajnie ignorując to pytanie nie miałam zamiaru pytać ponownie, chłopak całe szczęście zrozumiał że nie potrzebuje odpowiedzi i darował odpowiedz. Wsiedliśmy do windy w totalnej ciszy jadąc w górę.

-Za tydzień będziesz mieszkać na przeciwko mnie-Przerwał tę niezręczna ciszy za co podziękowałam mu w duchu.-Będziesz mogła zamieszkać z tą swoją przyjaciółką, jak ona miała?

-Charlotte?-Odpowiedziałam pytająco nie wiedząc do końca o kogo chodzi.

-Nie odpowiada się na pytanie pytaniem.-Zaśmiał się po czym pokiwał głową.

-Co tak kiwasz.

-Tak o tą przyjaciółkę chodziło.-Zapadła bym się pod siebie jakbym tylko mogła.

-A studia?

-Masz prawo jazdy?-Zapytał marszcząc brwi.

-Tak jakby.-Zmarszczył jeszcze mocniej brwi.-Miałam wypadek od wtedy nie jeżdżę.-Pokiwał głową ze zrozumieniem a w jego oczach zauważyłam troskę. Wysiedliśmy z windy kiedy Victorowi zadzwonił telefon, chłopak spojrzał na wyświetlacz a potem na mnie wyjął z kieszeni klucze do domu i mi je podał.

-Wejdź do domu ja muszę odebrać.-Pokiwałam posłusznie głową i włożyłam kluczyk do drzwi, Victor odebrał dopiero gdy był pewien że jestem w domu, byłam ciekawska przyznam więc przyłożyłam ucho do drzwi wsłuchując się w rozmowę.

-Lake po włosku-Mruknął do telefonu na co szepnęłam ciche "Kurwa"-Sei stupido o cosa? Potrebbe esserle successo qualcosa-Przerwał prawdopodobnie słuchając głosu po drugiej stronie.

-Lei è in piedi sulla porta-Jedyne słowa które usłyszałam z telefonu, nie wiedziałam co znaczą.

-Lo so-Odpowiedział, odeszłam od drzwi nie chcąc dłużej podsłuchiwać, weszłam do pokoju w którym miałam spać, usłyszałam że ktoś wszedł do domu wyjrzałam przez drzwi do mojego pokoju, Victor z dość lodowatą miną. 

O czym rozmawiali?

Chłopak spojrzał na mnie, i od razu uspokoił wyraz swojej twarzy na bardziej przyjazną.

-Będę cię zawoził na studia dopóki nie będziesz pewna aby ponownie jeździć autem-Powiedział unosząc kąciki ust.

-Dziękuję, ale wątpię że nadejdzie czas w którym przełamie się ponownie do aut.

-Ze mną wszystko przełamiesz.-Serce podeszło mi do gardła sama nie wiem dlaczego, pokiwałam głową zamykając się w swoim pokoju, i przypomniało mi się że przecież nie mówiłam o mojej nagłej zmianie zamieszkania Charlotte, od razu wybrałam numer do dziewczyny która dzwoniła do mnie z  dwadzieścia razy i pisała cztery razy więcej.

-Halo?-Zapytała dziewczyna.

-Charlotte nawet nie wiesz jak przepraszam że nie odbierałam ale u mnie tyle się zmieniło.

-Ta?

-Przeprowadziłam się, mieszkam z tym typem co spławił tych chłopaków co mnie pobili, dalej mieszkam w Londynie ale zdecydowanie bardziej w centrum, ten chłopak powiedział że będziesz mogła się tu przeprowadzić i nie będziesz musiała mieszkać w domu dziecka, Charlotte cieszysz się?

-Nie-Odpowieziała wręcz od razu nie analizując chociaż przez chwilę mojej propozycji.

-Charlotte? O co ci chodzi?

-To że się o ciebie martwiłam!-Wykrzyczała do słuchawki.

-Przepraszam.-Powiedziałam ale nawet nie zdążyłam powiedzieć czegoś jeszcze bo dziewczyna się rozłączyła. A mnie coraz bardziej korciło aby powiedzieć tłumaczowi słowa które zapamiętałam z ich rozmowy.

OD AUTORKI:polecam tłumacz. Zmieniłam język na włoski.



Continue Reading

You'll Also Like

4.3M 236K 49
"Stop trying to act like my fiancée because I don't give a damn about you!" His words echoed through the room breaking my remaining hopes - Alizeh (...
295K 19K 48
The story of two souls who have experienced utmost love as well as heartbreak. What happens when two of them collide accidently? Will they heal each...
5.5M 224K 67
The story of Abeer Singh Rathore and Chandni Sharma continue.............. when Destiny bond two strangers in holy bond accidentally ❣️ Cover credit...
212K 7.2K 56
ရိပ်ချေ ကိုကြီးကိုချစ်တယ် ။ ကိုကြီးလည်း ရိပ်ချေကိုချစ်လာရင် ဖွင့်ပြောပေးနော် ။ နွေဦးရိပ်ချေ 🍀 နေမခန်း & နွေဦးရိပ်ခ...