The last lie [18+]

By FikcyjnaAutorka

4.4K 188 51

O dziewczynie która była przesadą i chłopaku który nie bał się przesadzić. [18+] More

The last lie
Gorzka Cola
Najciemniej pod latarnią
Maseczka z awokado
Maserati
Przepadłam dla największego kłamstwa
Wiedział
Dobranoc, skarbie
Nie zostawiaj mnie
Największe zło
Przypominasz mi ją
Szampan
Discoteka w toalecie
Najlepszego Lily
Dla ciebie warto
Nie ufasz mi
Ktoś nas obserwuje
Amerykański to chujostwo
Nie zasługiwałem na nią.
Zostałem zamknięty w złotej klatce
To on wykładał karty
Serce w bliznach
Pokój 303
Nie ufałam mu już jak kiedyś.
Co z nami?

Panna Wilson

337 9 0
By FikcyjnaAutorka

Naprzeciwko rodziców siedział ten sam Victor Williams który zagadywał do mnie wieczorem stanęłam przed stołem z przerażeniem patrząc na mężczyznę.

-Lia?-Zapytała mama z widocznym zdenerwowaniem, wzięłam głęboki nie chcąc tu być. Szatyn wstał podając mi rękę, miałam déjà vu. Podałam mu rękę przedstawiając się.

-Lia Wilson.

-Victor Williams.-Oboje wiedzieliśmy że musimy udawać, dla reputacji,  chłopak z widoczną niechęcią puścił moją rękę odsuwając moje krzesło usiałam na nim modląc się aby nie polecieć do tyłu. Szatyn usiadł obok mnie starając się na mnie nie patrzeć wydawało mi się to dziwne ale nie potrzebowałam jego atencji. A może jednak? Chłopak rozmawiając o jakiś interesach ani razu nie zwrócił na mnie uwagi, patrzyłam na swoje nowe paznokcie gdy poczułam na swoim udzie ciepłą rękę mężczyzny jak opażona odrzuciłam jego rękę lecąc przy tym razem z krzesłem do tyłu, Victor spojrzał na mnie z przerażeniem, a rodzice z zażenowaniem. Szybko wstałam poprawiając marynarkę i podnosząc krzesło.

-Chce ktoś może kawę?-Zapytałam próbując wybrnąć z mojego upadku.

-Ja poproszę-Powiedział znowu ten sam irytujący głos.

-A oprócz ciebie?

-Lia!-Krzyknęła moja matka, pokiwałam głową.

-Niech zgadnę taki twardziel jak ty czarną pije?

-Dokładnie bez cukru.-Pokiwałam głową, idąc do kuchni. Włączyłam czajnik i zaczęłam szukać telefonu w kieszeni, nie było go. Odepchnęłam się od blatu idąc w stronę salonu w którym siedzieli wszyscy, gdy już miałam sięgnąć po telefon znowu odezwała się moja matka.

-Zostaw, idź rób kawę.-Victor zmierzył moją matkę wzrokiem, uśmiechnęłam się krzywo do mamy idąc do kuchni. Woda się już zagotowała więc wlałam ją do filiżanki z kawą aby zanieść ją do wszystkich.

-Nie udław się-Mruknęłam cicho przez co tylko on to słyszał, na co zaśmiał się cicho. Mężczyzni kontynuowali rozmowę na co znudzona położyłam głowę na stole za co mi się oberwało za brak kultury Miałam kulturę lecz nie miałam jej do nikogo z tego pokoju, nawet siebie. Usłyszałam powiadomienie z telefonu, nie miałam zamiaru sięgać po niego ale moja mama pokiwałam głową widocznie też znudzona, złapałam szybko za telefon widząc 3 nieodebrane połączenia i dwie wiadomości od Charlotte, szybko odczytałam je i cicho prychnęłam pod nosem widząc jej wiadomości.

OD:Charlotte 

omg! mam takiego hot sąsiada pomóż mi jak mam go poderwać?

Halo?

DO:Charlotte

Stara, znowu ten cwel?

OD:Charlotte

Być może.

DO:Charlotte

To ci nie pomogę.

OD:Charlotte

Szmata.

DO:Charlotte

wiem

Miałam Hiszpańskie korzenie lecz nikomu tego nie mówiłam Charlotte wiedziała jako jedyna z poza mojej rodziny.  Często rozmawialiśmy w domu po Hiszpańsku, taka ciekawostka. Wreszcie Victor wstał i powiedział stanowczo.

-Wiem że twoja kancelaria to dla ciebie wszystko, jestem twoim wrogiem i konkurencją, przeniosę się z Hammersmithu i to ty zostaniesz najlepszym prawnikiem w tamtej dzielnicy.

-Jaki jest haczyk?

-Twoja córka-Podniosłam głowę i spojrzałam na niego przerażona.

-Co z nią?

-Zamieszka ze mną.

-Chyba sobie kurwa śnisz-powiedział mój tata wstając z krzesła.-Widzę że ta rozmowa nie ma sensu będę miał lepszą kancelarię, nie oddając ci córki.

-Przemyśl to dokładnie.

-Daj nam porozmawiać na osobności-Powiedział tata na co szatyn wstał i powędrowała do kuchni.

-Odjebało ci!-Wykrzyczałam w jego kierunku, byłam pewna tego że Victor z kuchni to usłyszał. 

-Kochanie, to są losy mojej firmy.

-A mojego życia.

-Będziesz u niego chwilę pewnie, proszę będziemy mogli pozwolić sobie na przeprowadzkę do centrum.

-Przecież teraz nas na nią stać!

-Wiesz jakie to będą pieniądze? Jak będę najlepszą kancelarią na Hammersmitcie.-W mojej głowie działa się trzecia wojna światowa, z jednej strony chciałam aby tata był szczęśliwy, ale z drugiej musiałam czasami pomyśleć o sobie.

-Będziesz szczęśliwy?

-Najbardziej na świecie córeczko, on ci nic nie zrobi, jak ci włos z głowy spadnie nie ręczę za siebie.

-Zgoda.-Powiedziałam krótko na co mój tata wydał z siebie okrzyk radości który mnie lekko rozsmieszył.

-Namyśleliścię się?-Zapytał wyłaniając się za ściany kuchni.

-Tak nasza córka jedzie z tobą.

-Super, pakuj się.-Powiedział w moją stronę.

-Słucham?

-Jedziesz ze mną już dzisiaj.-Spojrzałam na rodziców którzy nie interesowali się mną tylko już chcieli liczyć pieniądze zarobione ze mnie, pokiwałam banalnie głową i poszłam na górę się pakować. po trzydziestu minutach zeszłam na dół.

-Już?-Zapytałam myśląc co ze studiami, ale dla moich rodziców ważne są pieniądze

-Tak-Powiedział szatyn otwierając drzwi wyjściowe, przegnałam się z rodzicami i następnie podałam walizkę którą Victor włożył do bagażnika ja za to wsiadłam do przodu cały czas myśląc po co ja mu jestem. Chłopak wsiadł do auta odpalając je.

-Więc po co ci jestem?-Zapytałam chłopaka który wyglądał na skupionego.

-Zobaczysz Mila.

-Kto?

-Mila.

-Jestem Lia.

-Trudno od teraz jesteś Mila.

-Czemu niby?

-W mafii nie wolno podawać swoich prawdziwych imion.-Otworzyłam szerzej oczy patrząc na jego usta. Victor nie wyglądał na rozbawionego czyli nie kłamał, czego rodzice nie zrobią dla pieniędzy oddali mnie kurwa mafiozie. Jechaliśmy w ciszy gdy zdecydowałam się odezwać.

-Wytłumaczysz mi o co chodzi?-Chłopak westchnął.

-Pamiętasz może tych chłopaków co cię pobili?-Pokiwałam głową, ale szybko zrozumiałam że mnie nie widzi mieć mruknęłam ciche "Mhm" -Zwolniłem ich, doszli za to do mojego wroga który stworzył własną mafię, potrzebuje cię abyś udawała moją dziewczynę.

-Co ci to da?-Zapytałam czując strach.

-Ten kto ma dziewczynę w mafii ten jest silniejszy.-Wzięłam głęboki wdech, do końca drogi się nie odzywałam.

-Wysiadaj będziesz tu ze mną mieszkać.-Wyszłam z auta i ruszyłam za chłopakiem weszliśmy na klatkę która była skromna, przed nami otworzyły się drzwi windy.

-Jesteś bogaty a mieszkasz w bloku?

-Pozory-Powiedział klikając siódme piętro. Dom. był zwyczajny ceglane ściany z drewnianymi dodatkami, czarna kanapa chłopak złapał mnie za rękę którą wyrwałam z jego uścisku i poszłam za nim.-Twój pokój rozpakuj się.-Usiadłam na łóżku gdy szatyn wyszedł wyjęłam z kieszeni telefon i zadzwoniłam do Charlotte.

-Halo?

-Co chcesz?-Zapytała dziewczyna z jej głosu wyczytałam że płacze.

-Czemu płaczesz co się stało?

-Ten sąsiad co mi się podoba.-Przerwała aby wziąć wdech-Słyszałam że mówił do kolegów że jestem nawet ładna, ale czarna więc uważa że brzydka.

-Skąd to wiesz?

-Byłam w galerii, i go zauważyłam chciałam podejść i zagadać ale usłyszałam co mówili.-Dziewczyna szlochneła. Charlotte miała trudno w życiu dużo osób wyzywało ją a ona przejmowała się każda opinią.

-Dobra Charlotte nie przejmuj się opinią innych, jesteś niesamowita kończę skarbie, zadzwonię jutro proszę nic sobie nie rób.-Powiedziałam po czym się rozłączyłam i zaczęłam rozpakowywać.

-Masz na mieście zachowywać się jak moja dziewczyna.-Powiedział szatyn siadając na moim łóżku z piękną bordową sukienką z dużym dekoltem i tiulem.-Nałóż to jedziemy na imprezę aby cię przedstawić wszystkim jest tam konkurencja zapewne będzie cię podrywać nie ignoruj go ale odpowiadaj z klasą i przede wszystkim nie daj sobą pomiatać w razie czego zawołaj mnie, a teraz szybko się szykuj.-Dziwne to było że przed chwilą byłam z Charlotte w domu a teraz jestem tutaj zrobiłam to co powiedział Victor i szybko poprawiłam makijaż. Wyszłam z pokoju i zastałam szatyna ubranego w czarny garnitur z tym samym kolorze co krawat.

-Chodźmy bo ta suknia do najwygodniejszych nie należy.

-Pięknie wyglądasz.-Do końca drogi nic nie mówiłam nie czułam sympatii do Victora. Gdy wysiedliśmy z auta pod ogromnym klubie spojrzałam na wszystkich stojących pod klubem było ich mnóstwo każdy zaczął bić nam brawa na co Victor wyszeptał mi do ucha.-Musimy się pocałować.-Owróciłam się w stronę chłopaka który patrzył na mnie jakby nigdy nic. Wzięłam wdech ale zanim zdążyłam coś powiedzieć poczułam dłoń chłopaka na biodrze przyciągając mnie do siebie aby połączyć nasze usta w namiętnym pocałunku, wszyscy zaczęli bić brawa głośniej i krzyczeć. Victor odsunął się ode mnie i ruszyliśmy do środka.

-Co to było-Powiedziałam cicho żeby tylko on to usłyszał

-Słabo całuje?-Zapytał z rozbawieniem-Nie pij nic od nikogo, idź się baw i pamiętaj o poprzednich zasadach-Pokiwałam głową i zaczęła się impreza, jeszcze nie wiedziałam że będzie taka trudna.

Continue Reading

You'll Also Like

263K 18.3K 56
ABHIMANYU RATHORE :- Rude , workaholic CEO of Rathore Empire .Devilesing hot , every girls drools over him .But loves his family to dearest . . SAKS...
516K 32.7K 67
"Sshhhhh....." he hushed and pinned us against the wall leaving no space between us. I held onto his biceps with my hand in reflex. He shook his head...
795K 34.7K 57
"Mujhe jhelna mushkil hai nader," she said with a smile while her gaze was fixed on the table. ("It's difficult to tolerate me, Nader") "Main jhel l...
2.1M 41.3K 29
Ethan and almost every other sixteen year old that is under class is auctioned off to one person or a family. Even if you or your family doesn't want...