A storm, you don't expect

By Oliviaa004

18K 600 209

Pierwsza część dylogii "Unexpected" Natalie po śmierci rodziców przeprowadza się do nowego miasta. Pragnie za... More

Prolog
Rozdział 1 - Nowy początek
Rozdział 2 - Maniak czystości
Rozdział 3 - Zawieszka
Rozdział 4 - Nocna wizyta
Rozdział 5 - Czerwone światło
Rozdział 6 - Męski bokser
Rozdział 7 - Chryzantemy i hortensje
Rozdział 8 - Nić porozumienia
Rozdział 9 - Komplikacje
Rozdział 10 - Kolejne zwierzenia?
Rozdział 11 - Niespodzianka
Rozdział 12 - Różne oblicza
Rozdział 13 - Jeździec Apokalipsy
Rozdział 14 - Węzeł gordyjski
Rozdział 15 - Efekt motyla
Rozdział 16 - Feniks
Rozdział 18 - Trauma
Rozdział 19 - Wino i przyjaźń
Rozdział 20 - Kac moralny
Rozdział 21 - Wyścig o śmierć
Rozdział 22 - Pasmo nieszczęść
Rozdział 23 - Ares
Rozdział 24 - Niespodzianka
Rozdział 25 - Tajemnica
Rozdział 26 - Nieznane

Rozdział 17 - Teszub

552 21 9
By Oliviaa004

Gdy wyraźniej ujrzałam twarz mężczyzny stojącego na przeciwko mnie, strach przemienił się w irytację. Była to ostatnia osoba, którą chciałam spotkać. Jak widać, szczęście mi niestety nie dopisywało.

To samo gówno, tylko inny dzień - pomyślałam.

- Nat i co?! - odezwał się głos w telefonie.

- Wolałabym być już martwa - odpowiedziałam.

Z każdym krokiem od chłopaka dzieliła mnie coraz mniejsza odległość. W głowie nie miałam żadnego planu, jedynie chciałam przejść obok niezauważona. Czy było to możliwe? Oczywiście, że nie, bo od momentu, jak tylko pojawiłam się na ulicy, patrzył tylko na mnie.

- Jeżeli myślisz, że uratuję cię przed jakimś gwałcicielem przez telefon, to na prawdę masz nierówno pod sufitem - powiedziała Olivia. Była wyraźnie zdenerwowana całą tą sytuacją, jak też sfrustrowana swoją niemocą.

- Tak, Betty. Właśnie dziś wyszłam na przepustkę. Mimo wszystko mam nadzieję, że nie wrócę do tego pudła - powiedziałam, będąc tuż obok chłopaka. Nie patrzyłam mu w oczy. Głowę miałam spuszczoną na dół. Mając nadzieję, że uda mi się być kimś innym.

- Co ty ćpałaś? - zapytała.

- Już odsiedziałam swoje. Zabójstwo tego chłopaka i tak było przypadkowe. Wcale nie chciałam mu poderżnąć gardła.

- A mogłam mieć normalnych znajomych... - westchnęła Olivia. 

Wciąż kontynuowałam swoją rolę więźniarki, gdy udało mi się wyminąć chłopaka. Parę metrów dalej wyprostowałam się i szepnęłam do telefonu:

- Chyba mi się udało - powiedziałam.

- Jak to mówią, nadzieją matką głupich - odezwał się głos za mną.

Mówiąc wciąż do słuchawki, prawdopodobnie nie słyszałam kroków za sobą. Byłam zbyt pochłonięta opowiadaną historią.

- Olivia, oddzwonię. Muszę stawić czoła swoim problemom - rzekłam, jednocześnie się rozłączając.

Odwróciłam się w stronę chłopaka. Nie miałam zamiaru nic mówić, a to co powiedziałam przyjaciółce było czystą prawdą. To od niego wszystko się zaczęło. Był problemem.

- Długo się nie widzieliśmy - powiedział, po czym na jego twarzy pojawił się charakterystyczny uśmiech.

- I lepiej, żeby tak zostało - odpowiedziałam, odwracając się na pięcie i ruszając przed siebie.

Spodziewałam się, że chłopak mnie zatrzyma, jednak on zaczął iść razem ze mną. Irytacja wciąż nie opuszczała mojego ciała.

- Muszę przyznać, że masz bujną wyobraźnię. Historia z poderżniętym gardłem była imponująca - powiedział, idąc ze mną ramię w ramię.

- Jeżeli się nie zamkniesz, to będzie też prawdziwa.

- Za każdym razem jak się widzimy, musisz być taka niemiła. Kto cię tak skrzywdził co? - zapytał.

- Moje własne oczekiwania.

Po moich słowach chłopak cicho się zaśmiał. Nie próbowałam być zabawna, mimo to skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie lubiłam jego śmiechu.

- Wydaję mi się, że potrzebujesz się rozluźnić. Jest coś co sprawia Ci przyjemność? - zapytał.

W jego głosie wyraźnie dało się wyczuć dwuznaczność, która pasowała do niego jak do nikogo innego. Pewność siebie biła od niego na kilometr.

- Cisza - burknęłam.

David był osobą, która sprawiała, że potrafiłam się zirytować w mgnieniu oka. Wybuchałam niczym granat.

- Podobały ci się wyścigi? - zapytał, nawiązując do naszego ostatniego spotkania.

- Byłyby ciekawsze, gdybyś skręcił sobie kark - odpowiedziałam, odwracając się w końcu w jego stronę. Nie wiedziałam, skąd bierze się we mnie tyle jadu, gdy chodziło o jego osobę.

Wyglądał tak jak zawsze. To samo aroganckie spojrzenie, pewna siebie postura ciała i usta wygięte w cwaniacki uśmiech. Włosy jak zawsze były w nieładzie i część kosmyków opadała mu na czoło. Jego oczy natomiast wyrażały zmęczenie.

- Następnym razem się o to postaram - powiedział, puszczając mi jednocześnie oczko.

- Nie pragnę twojego towarzystwa w drodze do domu, więc wsiądź do swojego pojazdu i odczep się.

- Ostatnio preferuje spacery, gdyż Adrien wozi się moim samochodem, a w deszczu nie wolno jeździć motorem - powiedział, przybliżając się do mnie. - Kwestia bezpieczeństwa - dodał.

Jego słowa zostały wypowiedziany w złą godzinę. Oby dwoje wznieśliśmy głowy ku niebu, z którego nagle zaczął padać gwałtowny deszcz.

Przeklinam Cię Matko Naturo - powiedziałam w myślach.

- Czyli teraz będziemy się całować, tak jak w filmach - stwierdził.

Przysięgam, że gdybym miała pod ręką kij, bądź jakiekolwiek inne narzędzie, nawet łyżkę, zabiłabym go.

Nie chciałam zmoknąć, dlatego też nie widziałam sensu, aby wdawać się z nim w dyskusję, dlatego przyspieszyłam kroku. Została mi już tylko jedna ulica, aby dotrzeć do domu. Mimo wszystko zastanawiała mnie jedna rzecz.

- Tak właściwie skąd wiedziałeś, gdzie będę i czego chcesz? - zapytałam.

Przecież nasze spotkanie nie mogło być przypadkowe.

- Cóż... odpowiedź na pierwsze pytanie zachowam dla siebie, a co do drugiego to chciałem się zapytać czy... - przerwał swoją wypowiedź, zatrzymując się i odwracając mnie w swoją stronę. - Wyjdziemy gdzieś razem? - zapytał.

Wszystkiego mogłam się spodziewać, ale na pewno nie takiego pytania. Jednak nie byłam na tyle głupia, by uwierzyć, że właśnie to go do mnie sprowadzało. Chodziło o coś innego. Mimo wszystko nie miałam zamiaru dopytywać, bo już wystarczająco przemokłam, a w butach miałam pełno wody.

- Nie - odpowiedziałam krótko i ruszyłam przed siebie.

Chłopak chwilę stał w miejscu, po czym usłyszałam za sobą westchnięcie i szybkie kroki chłopaka. Po paru sekundach znów znalazł się obok mnie.

- Natalie. Może nie wyglądam, ale mam dobre serce - powiedział.

Przysięgam, że słyszałam w jego głosie kpinę. On sam nie wierzył w to, co mówił. Na szczęście od spokoju dzieliły mnie już tylko dwa domy.

- Nie potrzebuję transplantacji - odparłam. - Życzę miłego powrotu do domu - dodałam po chwili, gdy znaleźliśmy się obok mojego mieszkania.

Sprawnie otworzyłam furtkę, po czym w drodze do drzwi zaczęłam szukać kluczy. Chwilę później już byłam w domu. Nie odwróciłam się w stronę chłopaka, ani razu. Mimo to, kiedy weszłam do domu i zdjęłam buty, skierowałam się wprost do okna w kuchni. Rozejrzałam się po ulicy, jednak już go nie widziałam.

- Wróciłaś w końcu - odezwała się Alice.

Szybko odwróciłam się od okna i spojrzałam na nią. Była już w pidżamie. Zapewne szykowała się do snu.

- Przestraszyłaś mnie - powiedziałam, zdejmując z siebie przemoczoną bluzę.

- Nie przyjechałaś taksówką? Jesteś cała mokra. Zrobię Ci ciepłej herbaty, a przed snem weźmiesz leki, żebyś się nie przeziębiła.

- Nie trzeba ciociu. Taksówki były zajęte. Myślałam, że zdarzę przed burzą. Pójdę się umyć i wejdę pod kołdrę. Nic mi nie będzie - powiedziałam, po czym pocałowałam ją w policzek i udałam się na górę. - Dobranoc - dodałam.

- Spokojnej nocy - odpowiedziała.

Chwilę później byłam już w pokoju. Od razu przeszłam do łazienki, aby zdjąć z siebie mokre ubrania i wejść do wanny. Kiedy wyjmowałam telefon z kieszeni, zobaczyłam, że mam nieodczytaną wiadomość od dżentelmena, który odprowadził mnie do domu.

David: Dobranoc, Natalie.

***

Dopijałam właśnie swoją kawę, gdy do pokoju wszedł wściekły Adrien.

- Coś się stało? - zapytałam, gdy usiadł na krzesełku przede mną.

Musiałam przyznać, że widok zdenerwowanego chłopaka był dla mnie czymś nowym. Jednak nie można było zaprzeczyć, że wyglądał teraz jeszcze przystojniej niż zazwyczaj.

- Wziąłem wczoraj wolne, aby załatwić pewne sprawy. Wracałem już do domu, gdy zaczęło lać - powiedział.

Owszem padało, jednak wciąż nie rozumiałam wzburzenia Adriena. Mimo wszystko wolałam nie dopytywać. Czekałam, aż sam zdecyduje się mówić dalej.

- Ten debil zabrał rano samochód, po czym i tak wrócił do domu cały mokry - dodał po chwili milczenia.

- David? - dopytałam z niedowierzaniem.

- Nie, mój pies - burknął, wyraźnie podirytowany moim pytaniem.

To są chyba jakieś żarty - powiedziałam w myślach, wciąż wpatrując się w oczy Adriena.

Continue Reading

You'll Also Like

35.1K 1.1K 27
Glory Avila to wykończona nastolatka, której życie nigdy nie było przychylne. Jako mała dziewczynka musiała zmagać się z problemami większymi od niej...
7.8K 213 12
16 letnia Neliza Walker podczas jednej nocy traci wszystko. Trafia do domu dziecka, a potem do rodziny zastępczej gdzie nie jest jej łatwo. Dodatkowo...
33K 1.1K 21
Tom I trylogii Mafia Vivian Scott mając siedemnaście lat ucieka od rodziców, którzy zostali mafią. Po trzech latach dziewczyna jedzie na nielegalny w...
54.6K 3.4K 21
Melissa Johnson pochodzi z dobrej rodziny, ma kochających rodziców i prowadzi kancelarię prawniczą ze swoją przyjaciółką. Od kilku miesięcy interesuj...