Tears of Darkness

By literaturoholiczka

358K 15.3K 7.6K

Druga część serii „Kings of Darkness" - kontynuacja losów Laurette i Astona Związek Laurette i Astona przecho... More

Informacja
Dedykacja
OSTRZEŻENIE
Prolog
1. Jest ok.
2. Między nami wszystko dobrze.
3. Każdy z nas cierpi.
4. Schowaj się przede mną.
5. Pierścionek.
6. Ten uśmiech nie jest szczery.
7. I tak cię kocham.
8. Kulturalny seans filmowy.
9. Naprawdę nic mi nie jest.
10. Coś we mnie umiera.
11. To nie jesteśmy już my.
12. Mógłbyś być lepszy częściej.
13. Czy kiedyś uda nam się to naprawić?
14. Koszmary już dawno cię zdradziły.
15. Nigdy mi się nie wymkniesz.
16. Już nikt więcej cię nie skrzywdzi.
17. Kocha cię.
18. Upadek Ray'a Gibbs'a.
19. Zrobię wszystko, by cię chronić.
20. Niebo ma smak mojej Laurette.
22. W końcu czuję się wolna.
23. Urodziny Laurette.
24. Bo ciemność należała do nas.
25. Miałam może z sześć lat...
Epilog
ROZDZIAŁ DODATKOWY

21. Mój. Tylko mój.

10.5K 458 184
By literaturoholiczka

#TODwatt

Cześć, cześć. Witam was na malutkim maratonie. Za moment pojawi się kolejny rozdział :) Miłego czytania!

Laurette

– Naprawdę nie powiesz, dokąd mnie zabierasz? – zapytałam chyba po raz setny, gdy mknęliśmy wzdłuż opustoszałej drogi.

Wyjechaliśmy już z Londynu, a teraz z każdej strony otaczał nas gęsty las i wszystko wskazywało na to, że Aston znów wywozi nas na jakieś pustkowie.

– Laurette, brakuje ci cierpliwości. – Głos chłopaka doskonale oddawał jego irytację.

– Czasami masz chore pomysły, wolę być przygotowana – burknęłam cicho, po raz kolejny wyglądając przez boczną szybę. Kropelki deszczu odbijały się od jej powierzchni, wypełniając wnętrze samochodu odgłosami miarowego dudnienia.

– Chore pomysły? – Parsknął śmiechem.

– Takie, jak uprowadzanie swojej dziewczyny – odparowałam, gromiąc go spojrzeniem. – Serio. Powiedz wreszcie, gdzie jedziemy.

– Nie.

No jasne, że nie. Po co miałby mi mówić?

– Jesteś beznadziejny.

– A ty niecierpliwa.

– Powtarzasz się.

– Ty też.

– No dobra. – Czas spróbować innej taktyki. – A daleko jeszcze?

– Naprawdę brzmisz jak Osioł ze Shreka – stwierdził roześmiany.

– No i co? Lepszy Osioł od jakiegoś niezrównoważonego chłopaka, którego hobby jest porywanie niewinnych nastolatek – prychnęłam.

– Nie porwałem cię. Wsiadłaś do samochodu dobrowolnie.

– Taa, dobrowolnie. – Wywróciłam oczami. – „Wsiadaj albo wrzucę cię do bagażnika." – zacytowałam jego słowa, jednocześnie pokładając całe wysiłki w tym, by naśladować ton jego głosu. – To jest ta twoja dobrowolność?

– Wiesz, w każdej chwili mogę się zatrzymać i jednak cię tam wepchnąć – zagroził po tym, jak po wnętrzu samochodu ponownie rozniósł się jego śmiech.

– Mówiłam: chore pomysły.

– Skuteczne – zaznaczył z naciskiem. – Na twój upór potrzebne są drastyczne metody.

Jęknęłam sfrustrowana, raz za razem uderzając potylicą o zagłówek. Gdyby chociaż z radia leciała jakaś muzyka... Ale Aston nienawidził jej słuchać w czasie jazdy, więc byłam skazana na ciszę.

– No powiedz chociaż, czy długo tak jeszcze będziemy jechać?

– Nie.

– To znaczy? Dziesięć minut? Pięć?

Aston westchnął przeciągle, a to oznaczało tylko tyle, że w końcu się ugiął. Zawsze się ugina. Może on też był uparty, ale w tej konkurencji zdecydowanie ze mną przegrywał.

– Jakieś dziesięć – odparł w końcu.

– Mogę zgadywać?

– Jeśli musisz...

– Okej, to tak... – Z szerokim uśmiechem obróciłam się w jego stronę. – Wywieziesz mnie do lasu, wyciągniesz siekierę z bagażnika, uderzysz mnie w głowę, a potem...

– Pudło.

– Co? Nie żartuj o więzieniu, proszę.

– Co? – Aston zaniósł się histerycznym śmiechem, czego nie potrafiłam zrozumieć. – Chodziło mi o to, że nie zgadłaś.

– Aha, dobra. – Przygryzłam wargę, by powstrzymać cisnący mi się na usta uśmieszek. – No to nie wiem, postanowiłeś pozwiedzać okoliczne lasy? Odpalił ci się tryb jakiegoś podróżnika?

– Też nie.

– No to może...

– Zaraz będziemy, daj sobie spokój.

– Boję się.

– Co? – Obrócił głowę, spoglądając na mnie z paniką w oczach. – Serio?

Nie, wcale się nie bałam, ale to nawet zabawne, że w to uwierzył.

– Bardzo – zaznaczyłam płaczliwym głosikiem.

Kilka sekund zajęło mu przejrzenie mnie na wylot.

– Nieśmieszne – prychnął.

– No właśnie śmieszne. Przejąłeś się.

– Oczywiście, że tak. – Przyspieszył odrobinę i zaraz skręcił w jakąś wąską żwirową dróżkę. – Zawsze obchodzi mnie to, jak ty się czujesz.

– Teraz czuję się zdezorientowana i naprawdę chciałabym się dowiedzieć, dokąd jedziemy. To też cię obchodzi?

– Znasz znaczenie słowa niespodzianka?

– Nie.

– Właśnie widzę.

– Nienawidzę niespodzianek.

– To musisz je polubić.

– Jesteś strasznie...

– Jesteśmy – uciął, hamując gwałtownie na jakimś pustkowiu.

Szybko rozejrzałam się na boki. Z każdej strony otaczał nas gęsty las, ale naprzeciwko znajdowało się ogromne pole, wyłożone asfaltem. To miejsce wyglądało na opuszczone i zapomniane z czasem, ale równocześnie coś mi przypominało...

– Czy to jakiś stary tor wyścigowy?

– Wiedziałem, że jesteś bystra. – Puścił mi oczko i nie czekając dłużej, wyszedł na zewnątrz.

A mi nie pozostało nic innego, jak po prostu pójść za nim. Opuściłam więc wnętrze samochodu. Deszczyk spadał z nieba na nasze głowy, więc szybko zarzuciłam sobie kaptur czarnej bluzy, która swoją drogą należała do Astona. Ostatnio udało mi się ich trochę nazbierać.

– No dobra, ale co my tu robimy? Tor nie wygląda na zdatny do użytku. – Stanęłam obok chłopaka z ramionami skrzyżowanymi na piersiach.

– Jeszcze.

– Jeszcze...? – powtórzyłam pytająco. – Co to oznacza?

Aston posłał mi spojrzenie w stylu tych, które same kazały mi się domyślić. I fakt, przyszedł mi do głowy pewien pomysł, ale... No, nie wiem. Wydawało mi się to nierealne.

Z drugiej strony to przecież Aston. Dla niego nie było rzeczy niemożliwych. No, może poza wejściem przez okno do mojej nowej sypialni. Wciąż nie obmyślił, jak to zrobić, a ja zaczynałam tęsknić za nocami spędzonymi z tym chłopakiem, bo nadal było mi dziwnie na myśl o tym, że miałby spać w mieszkaniu, które dzielę z ojcem.

– Serio, Laurette? – zapytał z westchnieniem, gdy milczałam przed dłuższy czas.

– Masz zamiar... kupić to miejsce?

Zuchwały uśmiech na jego twarzy stanowił moje potwierdzenie.

– Nie żartuj – rzuciłam zszokowana, uderzając go w pierś.

Raz jeszcze rozejrzałam się po tym miejscu, tym razem uważniej. Asfalt był popękany i nierówny w wielu miejscach, a trawnik dookoła kompletnie poniszczony. Placki błota szpeciły podłoże co kilka metrów. Jakieś stare taśmy walały się przy drzewach i naprawdę nic nie wyglądało tu na zdatne do wykorzystania.

– Wiem, co sobie myślisz – odezwał się nagle. – Czeka mnie tu sporo pracy, ale naprawdę chciałbym mieć coś swojego.

Przenosiłam wzrok na Astona. Wydawał się taki szczęśliwy. Odrzuciłam na bok wszystkie uprzedzenia i po prostu uśmiechnęłam się czule.

– Kiedy?

– Wczoraj spotkałem się z właścicielem tego toru. Ma jakieś dziewięćdziesiąt lat i ani grama chęci na to, by coś tu robić, więc... Wychodzi na to, że niedługo to wszystko będzie już tylko moje.

Z wrażenia aż zaniemówiłam. Wiedziałam oczywiście, że wyścigi samochodowe są czymś, co sprawia Astonowi ogromną frajdę, ale nie sądziłam, że przyjdzie taki dzień, w którym zechce otworzyć swój interes.

– Czy to zmienia w jakiś sposób twoje plany związane ze studiami?

– Nie, w żadnym wypadku. To raczej takie dodatkowe zajęcie.

– I źródło dochodu – dorzuciłam.

– No nie wiem. – Zaśmiał się pod nosem. – Mam niemal stu procentową pewność, że wyjdę przez to na minus. Ale sama rozumiesz... Nie mogę tak po prostu zajmować się firmą ojca i na tym ugrzęznąć. Potrzebuję czegoś więcej.

– Cóż, tak właściwie to przecież wcale nie potrzebujesz dodatkowych pieniędzy – odparłam. – I cieszę się, że zrobiłeś coś dla siebie.

Moje słowa były szczere. W naszym świecie zbyt wiele rzeczy pozostawało poza naszą kontrolą, a właśnie takie chwile stanowiły wytchnienie od szarej i monotonnej rzeczywistości.

Powolnym krokiem ruszyłam w stronę asfaltu, po drodze napotykając kilka rozbitych butelek, petów wciśniętych w ziemię i innych śmieci. I choć początkowo nie potrafiłam odnaleźć w sobie entuzjazmu, to teraz czułam, że Aston podjął właściwą decyzję.

– Jak myślisz, ile czasu zajmie ci doprowadzanie tego miejsca do stanu używalności?

– Nie wiem. Może kilka miesięcy, a może nawet kilka lat. – Ruszył w moją stronę z rozluźnionym wyrazem twarzy. – To bez znaczenia.

– Cieszę się, naprawdę się cieszę.

– Tak? – Objął mnie w talii i zbliżył nasze twarze do siebie.

Przeskakiwałam wzrokiem po pełnych radości oczach chłopaka, a chłodne krople deszczu lądowały raz za razem na moich ustach. Oblizałam je ze skupieniem. Wówczas spojrzenie Astona znacznie pociemniało, stało się wręcz mroczne, pożądliwe.

– Tak, bardzo – wyszeptałam, zaciskając pięści na połach jego skórzanej kurtki.

Przesunął ciepłą dłonią po moim policzku. Najpierw jedynie łagodnie pogładził opuszkami palców skórę, a potem objął moją twarz po bokach i musnął ustami moje wargi.

– Mogę? – upewnił się z troską, która rozczulała mnie tak samo mocno za każdym razem. Świadomość, że ten chłopak odkrywał swoją łagodną stronę tylko przy mnie, mieszała mi w głowie i sprawiała, że czułam łaskotanie w żołądku.

Zamiast odpowiedzi, zdecydowałam się wpić zachłannie w jego kuszące usta. Odpowiedział mi mruknięciem, które – jak miałam wrażenie – wydarło się wprost z jego piersi. Brzmiało zwierzęco, a ja po raz pierwszy od wielu tygodni poczułam coś, czego już nigdy nie spodziewałam się zaznać.

Podniecenie.

Wypełniło niespodziewanie każdą komórkę w moim ciele, zagościło się pod skórą i paliło żywym ogniem za każdym razem, gdy nasze usta ocierały się o siebie w pełen tęsknoty sposób. Nie kontrolowałam własnych dłoni, które teraz błądziły już po zarysie mięśni jego klatki piersiowej. Od skóry chłopaka dzieliła mnie tylko cienka warstewka bawełnianej koszulki. W tamtej chwili mogłam myśleć tylko o tym, jak bardzo chciałabym, aby się jej pozbył.

Jęknęłam wprost w jego usta, przysuwając się jeszcze bliżej. Niemal zlaliśmy się w jedność, kompletnie ignorując nasilający się deszcz i dźwięk grzmotów z oddali. Czułam, że czoło pokrywa mi wilgoć, tak samo policzki i dłonie, ale mimo to nie było mi zimno.

O nie. Cała wręcz płonęłam.

– Aston... – zaskomlałam, czując, jak jego wzwód ociera mi się o brzuch.

Oderwał się ode mnie pospiesznie, zerkając mi w oczy z troską i obawą. Pogłaskałam go po policzku i przez kilka sekund pozwoliłam sobie na dokładne analizowanie jego urody. Patrzyłam na ciemne i lekko zmarszczone brwi, na mokre od deszczu rzęsy i zakochane oczy, które odwzajemniały moje i tylko moje spojrzenie.

Mój. Tylko mój.

Nie wiem, czy nie podejmowałam decyzji zbyt pochopnie, ale kierował mną pierwotny instynkt. Wręcz wrzeszczał, bym posunęła się dalej, bym wreszcie przekroczyła własne granice i wróciła do normalności.

– Może zamkniemy się w samochodzie? – zaproponowałam cicho.

– Tego chcesz, skarbie?

Gwałtownie, niemalże desperacko pokiwałam głową. To sprawiło, że jego usta rozciągnęły się w uśmiechu.

Złapał mnie za dłoń i poprowadził do czekającego już na nas jaguara. Wsunął się na fotel, a mnie wciągnął sobie na kolana. Opadłam na niego z cichym westchnieniem i zanim zdążyłby chociażby zamknąć za nami drzwi, przyssałam się do jego wyeksponowanej szyi. Dokładnie czułam jego puls pod ustami, gdy składałam mokre i przeciągłe pocałunki na rozgrzanej skórze. Jednocześnie wciąż poruszałam biodrami w zachłannej próbie poczucia... czegoś. Czegokolwiek. Chciałam znaleźć się tak blisko Astona, jak tylko było to możliwe.

– Laurette – wychrypiał, przeczesując między palcami pasma moich włosów. – Laurette, skarbie, jesteś tego pewna?

Odchyliłam głowę tylko po to, by spojrzeć mu prosto w oczy i z całkowitą szczerością odpowiedzieć krótkie:

– Tak.

Wówczas jego dłonie wylądowały na moich udach, a opuszki palców pogładziły skórę. Obeszły mnie przyjemne ciarki. Jego dotyk koił i rozpalał jednocześnie. Nasze oddechy mieszały się ze sobą, a ciche sapnięcia i jęki wypełniały przestrzeń samochodu.

– Mogę posunąć się dalej? – zapytał, zahaczając o skrawek mojej spódniczki.

Tysiące myśli i wątpliwości pojawiło się w mojej głowie. Do czasu, aż nasze spojrzenia ponownie się spotkały. A gdy odnalazłam w oczach Astona tak wiele czułości, mogłam jedynie kiwnąć głową na zgodę, ponieważ...

Boże, tak bardzo go kocham.

Chciałam znów czuć tę rozkoszną przyjemność, jaka płynęła z jego dotyku i nie rozpamiętywać przy tym przeszłości. Odsunęłam wszystkie złe wspomnienia na dalszy plan, przyciskając klatkę piersiową do jego torsu, zatracając się w bliskości i cieple chłopaka.

Jego szorstkie palce musnęły wrażliwą skórę przy bieliźnie, gotowe wedrzeć się pod materiał majtek. Spięłam się na sekundę lub dwie, ale zaraz nabrałam głęboki wdech i nakazałam samej sobie się rozluźnić. Czekał cierpliwie, a gdy wreszcie zdołałam kontynuować nasz pocałunek, dotknął najwrażliwszego miejsca w moim ciele.

Jego dotyk był delikatny i stanowczy jednocześnie. Tak bardzo typowy dla Astona. Tak znajomy i tak wspaniały...

Głęboki jęk wyrwał się z mojego gardła. W tym samym momencie spoczywający na sąsiednim siedzeniu telefon chłopaka zaczął wibrować, ukazując imię Cassiana na ekranie.

– Zignoruj to – polecił mi szeptem do ucha, kontynuując słodką torturę. Ledwo mnie dotykał, a ja i tak miałam wrażenie, jakbym dusiła się z podniecenia.

Próbowałam skupić się z powrotem na Astonie i jego palcach na mojej kobiecości, ale było to naprawdę trudne, gdy komórka raz za razem budziła się do życia. W pewnym momencie Aston wymamrotał pod nosem jakieś przekleństwo, posyłając Cassiana do diabła i odebrał, przesuwając dłoń na moją talię.

– Zawsze masz chujowe wyczucie, chuju – warknął do słuchawki.

Prychnęłam, po czym przykryłam usta dłonią, bo zdecydowanie zrobiłam to zbyt głośno.

– Dobra, zaraz będziemy – powiedział zaraz, wyraźnie poważniejąc.

Gdy się rozłączył, posłałam mu pytające spojrzenie.

– Przesłuchali już Ray'a – oznajmił z wyraźnie słyszalnym w głosie napięciem, które szybko udzieliło się i mnie.

– I? – Doskonale czułam, jak strach chwyta mój żołądek w żelaznym uścisku.

– Na pewno nic złego, skarbie – zapewnił. – Ale podobno dowiedzieli się czegoś nowego.

***

Aston

Może to i lepiej, że Cassian nam przerwał. Początkowo byłem na niego strasznie wkurwiony, ale im dłużej o tym myślałem, tym bardziej utwierdzałem się w przekonaniu, że za bardzo się pospieszyliśmy.

Nawet, jeśli Laurette naprawdę była pewna wszystkiego, co się działo, to nie mogłem mieć pewności, że po wszystkim nie poczuje się źle. Kierował nią instynkt, a nie zdrowy rozsądek.

Wróciliśmy do domu w ciszy. Nie była niezręczna czy nieprzyjemna, a raczej potrzebna. Dałem jej czas na przyswojenie wszystkiego, co się między nami wydarzyło i sam też robiłem to samo. Układałem sobie w głowie wydarzenia tego dnia.

Gdy tylko dotarliśmy na miejsce i zgasiłem silnik, spojrzałem na Laurette. Nie wyglądała na skrępowaną czy zaniepokojoną, ale też nie tryskała energią.

– Dobrze się czujesz, skarbie? – zapytałem łagodnie, kładąc dłoń na kolanie dziewczyny. Jej wzrok powędrował do mojej ręki. Wówczas uśmiechnęła się niemal niezauważalnie i kiwnęła głową.

– Tak.

– Na pewno?

– Na pewno, Aston – zapewniła, wywracając oczami. – Nie musisz się martwić.

Łatwo mówić...

Sęk w tym, że zamartwianie się o Laurette stało się częścią mojego życia. Taki po prostu byłem.

– Idziemy?

– Jasne.

Weszliśmy do domu trzymając się za rękę. W salonie czekali już na nas Cassian z Eliasem. Ten drugi popijał coś z wysokiej szklanki, w czasie gdy Delmont ślęczał nad laptopem. Nie wyglądali na złych, więc od razu odetchnąłem z ulgą.

– Trochę wam zeszło – stwierdził Elias, uśmiechając się w ten wkurwiająco wszystkowiedzący sposób. – Aston wywiózł cię na drugi koniec świata?

Laurette zmarszczyła brwi.

– Tak jakby – wymamrotałem. Cassian i Elias nie wiedzieli jeszcze nic o torze, który zamierzałem kupić. Laurette była pierwszą osobą, której przedstawiłem swój pomysł. – To o co chodzi?

Zajęliśmy miejsca na kanapie. Przez cały ten czas ściskałem kurczowo dłoń mojej Laurette, by dodać jej i sobie otuchy. Wówczas Cassian odłożył okulary na stół i popatrzył na naszą dwójkę z dłońmi splecionymi przed sobą.

– Zaproponowali mu złagodzenie wyroku – oświadczył, a ja momentalnie się spiąłem. – W ramach współpracy.

– To są chyba jakieś, kurwa, jaja – fuknąłem.

Delmont skarcił mnie ostrym spojrzeniem.

– No i rzeczywiście im wszystko wyśpiewał – dorzucił. – Złagodzenie wyroku w jego przypadku nie ma prawa bytu. Oskarżono go o tworzenie dziecięcej pornografii. O napaść na tle seksualnym. O groźby. O wiele kurewsko złych rzeczy. Nie wymiga się od pierdla.

Laurette wstrzymała oddech. Spojrzałem na nią kątem oka. Dobry humor, który nie opuszczał jej przez kilka ostatnich godzin nagle odszedł w zapomnienie. Najwidoczniej znów dopadły ją mroczne wspomnienia, a ja nie mogłem na to nic poradzić.

Bezsilny. Znowu czułem się tak cholernie bezsilny.

Cassian dał nam chwilę na przyswojenie tej informacji, a potem mówił dalej:

– Ray twierdzi, że Violet złamała mu serce...

– Co do kurwy? – Próbowałem zerwać się z miejsca, ale dłoń, którą Laurette położyła mi na ramieniu, skutecznie mnie przed tym powstrzymała. W rezultacie opadłem z powrotem na kanapę z westchnieniem.

– To, że Paxton miał bzika na jej punkcie już wiemy, ale okazuje się, że Ray również. Podobno próbował ją poderwać, a ona za każdym razem dawała mu kosza.

– Taa, nic dziwnego – prychnąłem oburzony. – Tylko dlaczego, do jasnej cholery, nic nam o tym nie powiedziała?

Nie mieściło mi się to w głowie. Moja siostra najwyraźniej miała przede mną wiele tajemnic.

– Bo pewnie uznała to za nieistotne. W końcu kręciło się wokół niej wielu kolesi. Ray nie był wyjątkowy. – Cassian wzruszył ramionami.

– Czyli... – Laurette odchrząknęła. – Czyli w czasie, gdy był ze mną, on...

Elias podszedł bliżej, opadł na oparcie kanapy i otoczył dziewczynę ramieniem.

– Jebać go, Ettie.

– Muszę to przetrawić – wydukała, zrywając się na proste nogi. Pobiegłbym za nią, ale czułem, że rzeczywiście potrzebuje chwili samotności.

– Najchętniej bym go zajebał. Bezlitośnie i powoli – warknąłem, opierając przedramiona o kolana. – Co za jebany, popierdolony...

– Lepiej nic już nie odwalaj. Też marzę o tym, by się nim zająć, ale to nic nam nie da, racja? – zapytał Cassian. – Teraz możemy zacząć nowy etap. Żadnych więcej trupów.

– Właśnie. – Elias poklepał mnie po ramieniu. – Teraz skup się na Laurette. Potrzebuje cię.

I właśnie to zamierzałem zrobić – sprawić, by nic więcej nie stanęło na jej drodze do szczęścia. Chciałem dać jej wszystko, co najlepsze. Chciałem być jej jebanym światełkiem w tunelu i osobą, na której zawsze będzie mogła polegać.

I może myślałem zbyt pochopnie, ale naprawdę... Naprawdę chciałbym spędzić z nią resztę pierdolonego życia. Bo nie wyobrażałem już sobie, że mogłoby jej w nim nie być.

***

Twitter/Instagram: autorkaangelika

TikTok: literaturoholiczka

Continue Reading

You'll Also Like

595K 39.2K 36
Serce jest elastyczne. Może przetrwać wiele cierpienia i nie pęknie na pół. Jedynie się rozciągnie, zbierając w sobie cały ból, który w końcu minie...
64.1K 7.1K 25
👔Damon Lauder był jednym z najbardziej znanych lekarzy w mieście, często prowadził wykłady, a na oddziałach przerażał studentów i budził w nich resp...
79.9K 1.8K 10
Blair Clarke uczęszcza do prywatnej szkoły z internatem. Prowadzi względnie spokojne życie, dopóki na jej drodze nie staje uczeń klasy wyżej - Victor...
142K 10K 33
Czwarty tom serii Kings of Darkness - historia Cassiana i Mercy Cassian Delmont od urodzenia zmaga się z brakiem normalnych, ludzkich uczuć. Nie pojm...