Hate between us WYDANE 14.02...

By JoSmall

96.7K 3.8K 1.4K

Czy istnieje gorszy wróg niż przyjaciel, który zna wszystkie twoje tajemnice? Rosalie Clark w wieku sześciu l... More

Informacje
Rozdział pierwszy
Rozdział drugi
Rozdział trzeci
Rozdział czwarty
Rozdział piąty
Rozdział szósty
Rozdział siódmy
Rozdział ósmy
Rozdział dziewiąty
Rozdział dziesiąty
Rozdział jedenasty
Rozdział dwunasty
Rozdział trzynasty
Rozdział piętnasty
Rozdział szesnasty
Rozdział siedemnasty
Rozdział osiemnasty
Rozdział dziewiętnasty
Rozdział dwudziesty
Rozdział dwudziesty pierwszy
Rozdział dwudziesty drugi
Rozdział dwudziesty trzeci
Rozdział dwudziesty czwarty
Rozdział dwudziesty piąty
Informacja
Hate between us - zostanie wydane
PREMIERA

Rozdział czternasty

2.3K 141 84
By JoSmall

Rosalie wytarła brudny stolik i wróciła za ladę, gdy rozległ się dzwonek przy drzwiach. Poderwała głowę, a jej wzrok padł na Liama. Przystanął w wejściu, wyraźnie zaskoczony. Przesunął spojrzeniem po jej różowym fartuszku, zatrzymując się na dłużej na plakietce, głoszącej: „Rosalie, uczę się 😊".

– Ruszaj się Evans – burknął ktoś, popychając go do środka.

Liam zacisnął szczęki, zmierzając do wolnego boksu. Kilku chłopaków, ubranych w kurtki futbolowe, podążyło za nim.

– Ciasteczka, stolik siódmy – mruknęła Amy, podchodząc do niej.

– Mam zanieść ciastka do stolika siódmego?

Zerknęła na swój notes, sprawdzając zamówienia. Była pewna, że obsłużyła już wszystkich klientów.

– Jeszcze tak wiele muszę cię nauczyć, kwiatuszku. – Pokręciła głową. – To kod na przystojniaków. Ciacho, ciasteczko. No wiesz, takie słodziaki, że masz chęć ich schrupać. Załatwisz ich? Ja idę na fajkę.

Nim Rosalie zdążyła odpowiedzieć, kobieta zniknęła za drzwiami, prowadzącymi na zaplecze. Westchnęła, łapiąc za notes i zmierzając w stronę stolika siódmego.

Stolika Liama.

– Cześć – przywitała się – co podać?

– Najlepiej siebie, skarbie – powiedział jeden z chłopaków, śmiejąc się głośno.

Uniosła brwi, nie ukrywając zażenowania.

– A coś, na co cię stać? – spytała, nie mogąc się powstrzymać.

– Uuuuu – zawyli jego koledzy, szturchając go łokciami.

Banda dzieciaków, pomyślała, przewracając oczami.

Zerknęła na Liama. Czytał menu, jakby to była najciekawsza rzecz na świecie. Z pozoru sprawiał wrażenie, jakby w ogóle nie zwracał uwagi na to, co działo się dookoła niego, lecz jego napięta szyja zdradzała, że był zły.

Uśmiechnęła się pod nosem, odczytując to, jako dobry znak.

– Wezmę zestaw drugi i koktajl czekoladowy – odezwał się po chwili.

Reszta chłopaków podążyła jego śladem i też złożyła zamówienie. Rosalie z ulgą wróciła za ladę. Pracowała dopiero od pięciu godzin, a już miała dość. Bolało ją całe ciało. Nogi, od nieustannego chodzenia tam i z powrotem. Ramiona, od noszenia ciężkiej tacy. Twarz, od jej rozciągania w nieszczerym uśmiechu. Wargi, od ich ciągłego zaciskania, aby powstrzymać chamskie komentarze, cisnące jej się na usta.

Bardzo szybko przypomniała sobie, dlaczego rok temu, zarzekała się, że już nigdy nie będzie pracować jako kelnerka.

Uzupełniła solniczki, gdy kątem oka zobaczyła, zbliżającego się do niej chłopaka. Był to jeden ze znajomych Liama. Przystojny brunet z dołeczkami w policzkach.

– Hej, Rosalie, prawda? – spytał, opierając się o ladę.

– Tak. Chcesz zmienić coś w swoim zamówieniu?

– Nie, nie. Widzisz... słyszałem, że potrzebujesz korków z futbolu. Mogę ci pomóc. Gram od małego, więc coś tam wiem.

– A ja słyszałam, że macie zakaz rozmawiania ze mną.

Wzruszył ramionami.

– Tak, ale nie należę do osób, którym można coś narzucać. Zwłaszcza gdy robi to Evans.

Popatrzyła na niego podejrzliwie.

– To jak? – zapytał. – Umówisz się ze mną?

– Umówię? Rozmawialiśmy o korkach, nie o randce.

– Randka za pomoc. To chyba uczciwa cena.

– Często szantażujesz dziewczyny, aby się z tobą umówiły?

– Nie, jesteś pierwsza. – Uśmiechnął się, pokazując jej dołeczki w policzkach. – To jak? Randka?

Bawiła się pierścionkiem, rozważając jego propozycję. Naprawdę potrzebowała pomocy. Dzięki Scottowi i kilkunastu godzinom zmarnowanym na oglądanie SuperBowl jej wiedza na temat futbolu znacząco się poprawiła, lecz wciąż nie była na wystarczającym poziomie. Nadal musiała poświęcić sporo czasu, aby napisać krótką notatkę z meczu i cholernie ją to drażniło.

Z drugiej strony nie chciała iść z nim na randkę. Było coś dziwnego w jego zachowaniu. Biła od niego jakaś sztuczność, poza. Do tego nie podobało jej się, z jaką pogardą wymówił nazwisko Liama.

– Zastanowię się – powiedziała szczerze.

Na twarzy chłopaka pojawił się grymas, szybko zastąpiony nieszczerym uśmiechem.

– Okej. Oferta jest ważna do jutra – rzucił, odwracając się.

– Poczekaj chwilę.

– Jednak poszłaś po rozum do głowy? – spytał i nie czekając na odpowiedź, dodał: – Wpadnę po ciebie jutro po treningu... ubierz się seksownie.

Nie mogła uwierzyć w jego bezczelność. Mówił do niej z taką manierą, jakby randka z nim była najlepszym, co się jej mogło przytrafić.

– Nie zmieniłam zdania – warknęła. – Chciałam się tylko dowiedzieć, jak się nazywasz. Nie przedstawiłeś się.

– Nick Carpenter – wycedził przez zaciśnięte zęby, po czym szybkim krokiem oddalił się od lady.

Patrzyła za nim przez chwilę, nie rozumiejąc, co się właśnie wydarzyło. Usiadł naprzeciwko Liama, który nachylił się w jego stronę i zaczął coś do niego mówić. Nawet z drugiego końca sali, mogła dostrzec, że nie była to przyjacielska pogawędka.

Tak, zdecydowanie coś tutaj nie grało.

*

Rosalie zatrzymała się przed klasą, wzięła głęboki wdech i zapukała do drzwi.

– Chciała mnie pani widzieć? – spytała, stając w progu.

Pani Alegre podniosła głowę znad komputera i obrzuciła ją szybkim spojrzeniem.

– Tak, podejdź, proszę.

Weszła do środka, zatrzymując się tuż przed biurkiem. Jak zwykle w obecności kobiety, zrobiła się nerwowa. Przestąpiła z nogi na nogę, zastanawiając się, z jakiego powodu została wezwana.

– Inne tematy zajęły wczoraj tyle czasu, że nie zdążyłam z tobą porozmawiać – zaczęła pani Carmen, przechodząc od razu do rzeczy. – Chodzi o twój ostatni artykuł. Był zbyt lakoniczny, aby nie użyć słowa wybrakowany. Nie wspomniałaś w nim nic o Hat Tricku zdobytym przez rozgrywającego drużyny przeciwnej, ani o dyskwalifikacji naszego obrońcy. Musiałam sama dopisać te informacje, aby tekst nadawał się do publikacji.

Rosalie przełknęła ślinę. Było jej wstyd. Koszmarnie wstyd.

– Przepraszam – wyszeptała, nie wiedząc, co innego może powiedzieć w tej sytuacji.

Kobieta skinęła głową, wydymając pomalowane na różowo usta.

– Daję ci ostatnią szansę i to tylko dlatego, że nie mam innej osoby, która mogłaby cię zastąpić. Widziałam, na jakie tematy wcześniej pisałaś i wiem, że sport nie należy do obszaru twoich zainteresowań, ale niestety tak wygląda ten zawód. A cechą dobrego dziennikarza jest umiejętność adaptacji.

A cechą dobrego dziennikarza jest umiejętność adaptacji.

To jedno zdanie towarzyszyło Rosalie przez resztę lekcji. Do tej pory motorem jej działań była chęć pokazania pani Alegre, że nie była jak swoja matka. Teraz jej motywy się zmieniły. Pragnęła się sprawdzić. Zobaczyć, czy rzeczywiście nadaje się na dziennikarkę. Czuła, że jeżeli uda jej się zgłębić temat futbolu, to uda jej się z każdym tematem.

Dlatego, gdy zadzwonił ostatni dzwonek, wybiegła z klasy w poszukiwaniu Nicka. Stał przy schodach razem z grupką chłopaków z drużyny.

– Hej – zagadnęła, podchodząc do nich – chciałam się dowiedzieć, czy twoja oferta jest nadal aktualna.

Zadowolony uśmieszek rozświetlił jego twarz.

– Niestety, termin minął. Miałaś czas do wczoraj.

– Och, okej – odparła, wzruszając ramionami.

Nie zrobiła nawet kilku kroków, gdy zatrzymał ją jego głos.

– Dobra, będę łaskawy i zrobię dla ciebie wyjątek. W końcu jesteś nowa i nie znasz zasad obowiązujących w tej szkole. Ale zapamiętaj na przyszłość. Nick Carpenter nie daje drugich szans.

Rosalie zacisnęła wargi, powstrzymując się od cisnącej jej się na usta riposty. Chciała go obrazić, ale wiedziała, że nie może tego zrobić. Potrzebowała jego pomocy, a czuła, że ego chłopaka było zbyt kruche, aby znieść jej sarkastyczne uwagi. Zamiast tego uśmiechnęła się nieszczerze, podała mu swój numer i jak najszybciej się od niego oddaliła. Bała się, że jeszcze chwila w jego towarzystwie i naprawdę powie mu, co o nim myśli.

Pokręciła głową, zmierzając w stronę szafek. Nie mogła uwierzyć, że właśnie umówiła się z największym dupkiem, jakiego znała. Chłopakiem, mówiącym o sobie w trzeciej osobie i używającym protekcjonalnego tonu, który w moment doprowadzał ją do szału. Czuła, że ta randka będzie prawdziwym wyzwaniem. Wystawi na próbę jej cierpliwość i pokaże, czy rzeczywiście potrafi się zaadaptować do każdej sytuacji.

Wpisywała kod do szafki, gdy ktoś złapał ją za ramię i pociągnął. Nim się zorientowała stała naprzeciwko wyraźnie wkurzonego Liama w... kantorku woźnego.

– Naprawdę? – spytała. – Myślałam, że daliśmy sobie spokój z tym miejscem, po ostatniej akcji? Zwłaszcza że nasze ukrywanie się przynosi odwrotny skutek od zamierzonego. Podsycamy tym tylko plotki.

– Masz randkę z Nickiem?

Jakim cudem już wiedział? Przecież minęło zaledwie kilka minut od jej rozmowy z naczelnym dupkiem. Informacje w tej szkole roznosiły się szybciej niż syfilis w burdelu.

Zachichotała na swoje głupie porównanie.

– Masz randkę? Tak czy nie? – powtórzył zniecierpliwiony.

– Tak.

– Odwołaj ją.

– Co? Nie.

Westchnął wyraźnie poirytowany.

– Nick umówił się z tobą tylko po to, aby mnie zdenerwować. Wykorzysta cię i porzuci, jak inne dziewczyny przed tobą.

– Może ja też chcę go wykorzystać?

Liam przymknął powieki i wziął głęboki wdech. Ledwo panował nad złością.

– Poza tym – ciągnęła – co ci do tego? Ignorowałeś mnie przez ostatnie kilka dni. Wróciłeś do udawania, że nie istnieję. I nagle sobie o mnie przypomniałeś, gdy ktoś inny się mną zainteresował?

Zbliżył się do niej, opierając dłonie na jej biodrach. Ich spojrzenia się spotkały, lecz nie na długo. Jego wzrok prawie od razu przesunął się na jej usta. Oblizała je odruchowo, czując się, jakby miała déjà vu. Jakby zaraz miał stanąć w drzwiach pan Cooper, po raz kolejny niszcząc ich magiczną chwilę.

Ktoś odchrząknął. I nie była to ani Rosalie, ani Liam. Popatrzyli na siebie zdezorientowani, powoli – jak w zwolnionym tempie – odwracając głowy w stronę, z której dochodził dźwięk. W kącie stał woźny. Ubrany w swój standardowy szary kombinezon był prawie niewidoczny w słabym świetle jarzeniówki.

– Dzień dobry, panie Miller – przywitał się Liam.

Mężczyzna nic nie odpowiedział. Nawet się nie poruszył. Jedynie wpatrywał się w nich szeroko otwartymi oczami.

– Zwiewamy – mruknął chłopak.

Złapał osłupiałą Rosalie za rękę i razem wybiegli na zewnątrz. Przecisnęli się przez zatłoczony korytarz, zatrzymując się dopiero przy szafkach. Oboje zanieśli się głośnym śmiechem. Śmiała się tak mocno, że nie mogła złapać tchu. Łzy napłynęły jej do oczu, oddech znacząco przyspieszył. Ilekroć udawało jej się uspokoić, przypominała sobie przerażoną twarz woźnego i na nowo zaczynała się chichrać.

Liam miał ten sam problem. Oparł ręce na kolanach, a jego całe ciało drżało od śmiechu.

Uczniowie mijali ich, rzucając im zaciekawione spojrzenia.

Rosalie zobaczyła zmierzającego w ich stronę pana Coopera.

Oczywiście, pomyślała, jeszcze jego nam brakuje.

– Panno Clark, panie Evans – odezwał się, zatrzymując się obok nich. – Czy mogę wiedzieć, co was tak bardzo rozbawiło?

Chciała mu odpowiedzieć, lecz w tym samym momencie z kantorka wyszedł woźny, sprawiając, że na nowo wybuchnęła śmiechem. Liam podążył jej śladem.

Nauczyciel podrapał się po brodzie. Jego oczy błyszczały, pełne diabelskich ogników.

– No słucham – ciągnął – z chęcią się dowiem, co jest takie zabawne.

Zerknął na zegarek i dodał:

– Tylko proszę się pospieszyć, bo mam niewiele czasu. Chyba że znów chcecie odwiedzić mnie w kozie?

– Nie! – krzyknęli jednocześnie.

Nagle rozbawienie zniknęło z ich twarzy.

– Nie możemy dostać kary za to, że nie powiedzieliśmy panu, z jakiego powodu się śmiejemy – stwierdził Liam, prostując się.

Pan Cooper uniósł krzaczaste brwi, uśmiechając się złośliwie.

– Nie? A to dlaczego?

– Bo to głupie.

– A kara za nazwanie nauczyciela głupim?

– Co? Nie nazwałem tak pana.

– Nie wprost – zgodził się mężczyzna – ale pośrednio już tak. Myślę, że mógłbym się poczuć urażony twoją uwagą. Hmm... tak właściwie to chyba nawet się poczułem.

Rosalie nie mogła sobie pozwolić na kolejną kozę, a rozmowa Liama z panem Cooperem zmierzała w niebezpiecznym kierunku. Dlatego spanikowana rzuciła pierwszą rzecz, która przyszła jej do głowy:

– Liam opowiedział mi dowcip. Dlatego się tak śmialiśmy.

– Jest pani pewna? – spytał nauczyciel.

– Tak.

– To dobrze się składa, że lubię dowcipy. Z chęcią posłucham.

– Uhm... – jąkała się – to było... o...

Nie mogła sobie przypomnieć żadnego kawału. Miała pustkę w głowie. Zero. Nic.

Zerknęła na Liama, błagając go wzrokiem o pomoc. Lecz chłopak jedynie skrzyżował ręce na piersi, szczerząc się przy tym głupkowato.

Taki jesteś mądry?, pomyślała. Zobaczymy, czy nadal będzie ci tak wesoło.

– Myślę, że Liam opowie go panu lepiej ode mnie – powiedziała, a widząc mordercze spojrzenie chłopaka, szybko dodała: – Z chęcią zostałabym dłużej, aby jeszcze raz usłyszeć ten dowcip. Jest naprawdę zabawny. – Zrobiła smutną minę. – Ale niestety, muszę się zbierać do pracy.

Założyła torbę na ramię i ruszyła w stronę wyjścia. Dotarła do drzwi, gdy usłyszała zniecierpliwiony głos nauczyciela.

– To jak panie Evans? Nie mam całego dnia.

– Eeee... dwie małe świnki... – zaczął chłopak – eee... poszły na plac zabaw, aby... eee...

Rosalie wybiegła na zewnątrz, zanosząc się głośnym śmiechem. Pragnęła zostać w szkole i słuchać pogrążającego się Liama, ale wolała zniknąć mu z pola widzenia. Tak było bezpieczniej.

Przez całą zmianę, uśmiechała się pod nosem, zastanawiając się, po co dwie małe świnki poszły na plac zabaw.

----
Hej! Mam nadzieję, że rozdział Wam się spodobał. To kolejny z tych, które miały wyglądać inaczej, a nagle zobaczyłam w głowie woźnego i 2 małe świnki :>

Jak myślicie, czy randka się uda? Zdradzę, że będzie ciekawie ;P

Nowy rozdział 23 lipca.

Instagram: josmallwattpad | twitter:josmall #hbuJO

Jo ♡♡

Continue Reading

You'll Also Like

415K 34.5K 23
Wraz z rozpoczęciem drugiego roku studiów spokojne życie Blake Howard niespodziewanie wywraca się do góry nogami. Przez nieprzyjemne doświadczenia ze...
340K 23.6K 161
❗️NIE jestem autorem, ja tylko tłumaczę❗️ Alternatywny tytuł: I Am No Heroine AUTOR: Yehwon, 예훤 ARTIST: Harara, 하라라, Salaman OPIS: Stałam się czarn...
64.7K 1.7K 45
Rzeczy, które tak bardzo są złe i niewłaściwe, są najbardziej pożądane. Olivia Williams - młoda dziewczyna, która ma całe życie przed sobą, spotkała...
97.8K 3.8K 43
"Czasem ludzie również obrastają skorupą kruchego lodu." Gdy z dwudziestopięcioletnią gwiazdą łyżwiarstwa figurowego zrywa jeden z debiutujących na l...