Tears of Darkness

By literaturoholiczka

358K 15.3K 7.6K

Druga część serii „Kings of Darkness" - kontynuacja losów Laurette i Astona Związek Laurette i Astona przecho... More

Informacja
Dedykacja
OSTRZEŻENIE
Prolog
1. Jest ok.
2. Między nami wszystko dobrze.
3. Każdy z nas cierpi.
4. Schowaj się przede mną.
5. Pierścionek.
6. Ten uśmiech nie jest szczery.
7. I tak cię kocham.
8. Kulturalny seans filmowy.
9. Naprawdę nic mi nie jest.
10. Coś we mnie umiera.
11. To nie jesteśmy już my.
12. Mógłbyś być lepszy częściej.
13. Czy kiedyś uda nam się to naprawić?
14. Koszmary już dawno cię zdradziły.
15. Nigdy mi się nie wymkniesz.
16. Już nikt więcej cię nie skrzywdzi.
17. Kocha cię.
18. Upadek Ray'a Gibbs'a.
19. Zrobię wszystko, by cię chronić.
21. Mój. Tylko mój.
22. W końcu czuję się wolna.
23. Urodziny Laurette.
24. Bo ciemność należała do nas.
25. Miałam może z sześć lat...
Epilog
ROZDZIAŁ DODATKOWY

20. Niebo ma smak mojej Laurette.

11.3K 535 285
By literaturoholiczka

#TODwatt

Laurette

– To na pewno wszystko? – zapytał mnie ojciec, gdy wnosił kolejne pudła z moimi rzeczami do swojego apartamentu.

– Chyba tak.

– Nie chciałbym, żebyś musiała tam po cokolwiek wracać. – Przyszpilił mnie do podłogi tym swoim troskliwym i pełnym skruchy spojrzeniem, w stosunku do którego wciąż czułam się bezradna.

Zgodziłam się zamieszkać z ojcem na jakiś czas. Rezydencja budziła we mnie zbyt wiele przykrych wspomnień, a tata zarzekał się, że rzadko będzie w domu, więc nie będę zmuszona spędzać z nim zbyt wiele czasu. I może tak było lepiej, bo nawet jeśli teraz nasza relacja mknęła ku czemuś dobremu, to wciąż nie wiedziałam, jak mam się przy nim zachowywać.

– Jest okej – zapewniłam.

Chwyciłam skórzaną torbę w dłoń i ruszyłam z nią do pokoju gościnnego, który teraz miał stanowić moją sypialnię. A przynajmniej do czasu, aż nie znajdę lepszego rozwiązania.

Tata poszedł za mną.

– Gdybyś chciała coś tu zmienić, to się nie krępuj – zadeklarował.

– Jasne.

Rozejrzałam się po małym pokoiku z podwójnym łóżkiem i szerokim oknem, z którego rozciągał się widok na miasto. Granatowe ściany i ciemne podłogi tworzyły tę przestrzeń przytulną. Wystrój nie do końca wpisywał się w moje gusta, ale to akurat miało najmniejsze znaczenie.

Pewnie, gdy już się rozpakuję, sypialnia nabierze trochę więcej charakteru.

– Jesteś głodna? Możemy coś zamówić.

– Możemy też coś ugotować – podsunęłam. – Masz przecież kuchnię.

Podrapał się po karku ze skrępowaniem.

– Jeśli potrafisz coś przygotować to super, ale ja nie bardzo...

– Też nie grzeszę wybitnymi umiejętnościami kucharskimi – zażartowałam, by trochę rozładował to zalegające między nami napięcie. – Ale od czego jest Internet, co nie?

W ten sposób kilkanaście minut później staliśmy przy wyspie kuchennej z laptopem, na którego ekranie jakaś kobieta prowadziła poradnik dla ludzi tak nieobeznanych w temacie, co ja i mój tata. Postawiliśmy na coś w miarę łatwego. Padło na risotto z cukinią i serkiem feta. Wydawało się proste do wykonania, ale cały czas musieliśmy cofać filmik, bo coś nam umykało.

Jak dzieci. Dosłownie.

– Więc... Niedługo kończysz szkołę. Nadal chcesz iść do Imperial? – zagaił, krojąc cukinię na kilkucentymetrowe kawałeczki, zgodnie z przepisem. Nie zdziwiłabym się, gdyby wciągnął linijkę, aby mieć pewność co do tego, że będą równe. Całkiem na poważnie wziął to całe gotowanie.

Trochę jednak zdziwiło mnie to, że pytał mnie o studia, że w ogóle wziął moje zdanie pod uwagę.

– Tak, nadal chcę iść do Imperial – odparłam, gdy tylko udało mi się przełknąć zaskoczenie.

– Na biznes?

– Nie wiem.

Strzelił we mnie zaciekawionym spojrzeniem.

– Masz coś innego na oku?

Wzruszyłam niewinnie ramionami.

– Chyba. Ale jeszcze nie wiem, co postanowię.

Pokiwał głową ze zrozumieniem, nie dodając nic więcej. To takie dziwne... Kiedyś rodzice wręcz narzucali mi drogę, jaką mam obrać, a teraz rozmawiałam z ojcem o swojej przyszłości w taki sposób, jakbym rzeczywiście miała na nią wpływ.

Muszę przyznać, że mój tata naprawdę się starał. Przez większość mojego życia był beznadziejny, ale gdy w końcu pojął swój błąd, zaczął pokazywać, że rzeczywiście mu na mnie zależy.

To nie takie łatwe. Patrząc na niego, wciąż miałam świadomość tego, ile razy mnie zawiódł. Próbowałam go zrozumieć i jakoś usprawiedliwiać, ale czułam, że droga do tego, bym mu wybaczyła, miała być długa i wyboista.

A mimo to czerpałam przyjemność z tak zwykłego zajęcia, jak wspólne gotowanie. Miałam na sobie czarny fartuszek, a włosy związałam na czubku głowy w niechlujny kucyk. Tata włożył zwykłą koszulkę i dżinsy, więc nie przypominał mi tego wiecznie zapracowanego biznesmena.

Czy może tak być już zawsze?

Nagle dopadła mnie przeogromna chęć na to, by zbliżyć się do niego jeszcze bardziej. Zupełnie, jakbym była zagubionym we mgle dzieckiem, które chwyta się wszystkiego, by w końcu odnaleźć właściwą drogę.

Chciałam ją znaleźć. Chciałam móc patrzeć na tatę tak, jak dziecko powinno patrzeć na rodzica. I może właśnie dlatego pozwoliłam sobie na kolejne słowa:

– Myślisz, że spisałabym się na prawie? – Zaprzestałam krojenia sera, ku skupić się w stu procentach na mężczyźnie.

Na jego twarzy nie dopatrzyłam się zdziwienia, jakby spodziewał się z mojej strony takiego pytania. A może po prostu starał mi się pokazać, że od teraz będzie inaczej i że ma zamiar wspierać mnie w każdej decyzji.

– Hmm... Cóż...

Czy ja powinnam go w ogóle o to pytać? On nawet mnie przecież nie znał.

Już chciałam wycofać się z tej rozmowy i na powrót skupić na gotowaniu, gdy zabrał głos:

– Sądzę, że nie dowiesz się tego, dopóki nie spróbujesz.

Zmusiłam się do uśmiechu.

– Prawo jest czymś, co cię interesuje? – dociekał.

Tym razem to ja potrzebowałam dłuższej chwili na to, by znaleźć w sobie odpowiedź zgodną z prawdą.

– Dotąd nawet nie brałam takiej opcji pod uwagę, ale im dłużej o tym myślę, tym bardziej mi się to podoba.

– Moja córka prawniczką... – wymamrotał z dziwnym błyskiem w oku. – Jesteś zdolna. I uparta. Jeśli ci na czymś zależy, to to zdobędziesz. Spróbuj.

– Tak myślisz?

– Tak, kochanie.

Lista „za" i „przeciw", którą ułożyłam sobie w głowie, zdawała się być coraz bardziej klarowna, ale nie chciałam podejmować decyzji tak pochopnie. Miałam jeszcze trochę czasu.

To tak, jakbym całe życie budowała coś, co teraz miałam porzucić na rzecz czegoś innego. Ale biznes naprawdę mnie nie interesował. A prawo? Cóż, zdecydowanie wydawało mi się bardziej ekscytujące.

– Dzięki. Zastanowię się nad tym.

– Przyjaźnisz się z synem Delmonta? – wypalił nagle.

W tamtym momencie znów dotarło do mnie, jak niewiele ojciec wie o moim życiu. Wyparłam jednak tę okropną myśl z nadzieją, że to się wkrótce zmieni.

– Hmm... Można tak powiedzieć. Tak, chyba tak.

Nie wiem, czy to coś między mną, a Cassianem można było nazwać przyjaźnią, ale przecież jednocześnie łączyło nas zbyt wiele, by określać to tylko jako zwykłą znajomość.

– On wybiera się na prawo, racja?

– Tak.

– No to może on też ci coś doradzi.

– Jasne, pogadam z nim o tym – zapewniłam.

Po moich słowach ponownie zabraliśmy się do gotowania i zakończyliśmy wszystko w ciszy. W tle z laptopa roznosił się głos profesjonalistki, której danie wyglądało sto razy bardziej apetycznie od tego, co nam wyszło.

Skrzywiliśmy się z tatą i posłaliśmy sobie rozczarowane spojrzenia.

– Ryż nam się przypalił – stwierdziłam, marszcząc nos. Zapach był... Cóż, nieprzyjemny.

– Ale to chyba jest jadalne – stwierdził.

– Chyba... A może jednak coś zamówimy?

– Zdecydowanie. – Zaśmiał się, a ja poszłam w jego ślady i znów było tak normalnie. Tak spokojnie i przyjemnie. Znów pragnęłam zatrzymać czas w miejscu.

Tata zadzwonił do pobliskiej restauracji, a w ja w tym czasie doprowadziłam się do porządku, bo cała byłam upaćkana po naszym nieudanym eksperymencie. Gdy wróciłam do taty, ten siedział na kanapie z filiżanką herbaty w dłoni i przyglądał mi się w taki sposób, że od razu wiedziałam, że chce mnie o coś zapytać.

– O co chodzi?

– Wiesz, tak sobie pomyślałem... Może zaprosimy za jakiś czas Astona na kolację? Prawie go nie znam, a chyba łączy was coś prawdziwego, tak?

Zdębiałam, zszokowana jego propozycją. Naprawdę chciał wejść w moje życie i stać się jego częścią. To działo się naprawdę, a ja znów miałam wrażenie, że jestem tą kilkuletnią dziewczynką, która cieszyła się na widok wracającego z pracy tatusia, bo tak bardzo za nim tęskniła.

Otrząsnęłam się z tego nagłego rozczulenia.

– Jasne. Ale lepiej nie szykujmy tej kolacji sami, bo Aston pomyśli, że chcemy go otruć.

***

Aston

Jeszcze nigdy nie wyruszałem na spotkanie z ojcem dziewczyny, w której byłem zakochany. Może to dlatego, że zanim w moim życiu pojawiła się Laurette, nie znałem tego rodzaju miłości, a może dlatego, że jej staruszek do tej pory jakoś nieszczególnie interesował się naszą relacją.

A teraz proszę, stałem przed drzwiami apartamentu, w którym dziewczyna zamieszkała kilka dni temu i nie miałem pojęcia, jak powinienem się zachować. Laurette zapewniała mnie, że to zwykła kolacja i nie powinienem się stresować, ale jakoś nie wziąłem sobie do serca jej słów.

I nie chodzi o to, że stresowała mnie wizja spotkania z jej rodzicem. Nie. Po prostu mu nie ufałem i nawet, jeśli teraz się starał, to nie oznaczało, że zaraz znów jej nie skrzywdzi.

Wszystkie myśli wyparowały mi jednak natychmiastowo z głowy, gdy niespodziewanie drzwi się uchyliły, a zza nich wyjrzała moja Laurette. Jej piękny i pełen szczerości uśmiech sparaliżował każdy mięsień w moim ciele i nagle nie wiedziałem nawet, jak się nazywam.

– Dlaczego wyglądasz, jakbyś wolał być wszędzie, tylko nie tutaj? – zadrwiła, piorunując mnie intensywnym spojrzeniem. Odwdzięczyłem się tym samym, przyglądając się odkrytym nogom dziewczyny i jasnym włosom, które spływały jej falami po ramionach.

– Bo tak jest?

– No to zmień nastawienie, dupku. – Pchnęła mnie w pierś, a potem odsunęła na bok, by zrobić mi przejście. – Wiesz, że mój tata nie planuje cię zamordować?

– Tak? Skąd mam mieć pewność, że to nie jest jakiś spisek? – Ostrożnie przekroczyłem próg, rozglądając się po urządzonym w ciemnych kolorach wnętrzu.

– Cóż, to całkiem kusząca wizja, ale dziś będę litościwa i zostawię cię przy życiu.

– Dzięki – mruknąłem, wywracając oczami.

Upewniłem się, że jej ojciec nas nie obserwuje, a potem przyciągnąłem dziewczynę do swojej piersi i ucałowałem czubek jej głowy.

– Cześć – wyszeptałem.

– Cześć, dupku.

– Przestaniesz mnie tak kiedyś nazywać?

– Nie. – Wyszczerzyła się do mnie, a potem wykorzystała chwilę mojej nieuwagi i wymknęła się z mojego objęcia. – A teraz chodź i zachowuj się jak porządny, grzeczny chłopiec.

– A jeśli będę niegrzeczny?

– To wpadniesz w kłopoty. – Wzruszyła ramionami.

Już miałem ścisnąć ją za pośladek, ale moja dłoń zastygła dosłownie centymetry od jej skóry, bo zza rogu nagle wyłonił się Bruno Anders we własnej osobie. Jego wzrok powędrował do mojej ręki, więc szybko ją stamtąd zabrałem, a potem wymieniliśmy niezręczne uśmiechy.

No dalej, dupku. Spróbuj mi zwrócić uwagę.

Chyba miał jednak na tyle oleju w głowie, by tego nie robić. Wówczas wytknąłbym mu, że jest chujowym ojcem i zrobiłoby się naprawdę nieprzyjemnie.

Zamiast tego podał mi dłoń, a potem zaprowadził nas do kuchni połączonej z salonem.

Niewielki stół został zastawiony wyglądającym naprawdę apetycznie jedzeniem. W pierwszej chwili pomyślałem, że przygotowali to sami, ale potem dostrzegłem piętrzące się na wyspie kuchennej torby opatrzone logotypem jakiejś restauracji. Stłumiłem cisnące mi się na usta parsknięcie. Sam pewnie też przecież nie byłbym w stanie niczego ugotować.

Panująca między naszą trójką niezręczność zdawała się wręcz namacalna, gdy razem zasiedliśmy to stołu. Bruno usiadł po jednej stronie, a ja z Laurette po drugiej. Przysunąłem krzesło do dziewczyny na tyle blisko, by móc położyć dłoń na jej udzie. Skarciła mnie ukradkiem ostrym spojrzeniem, ale to zignorowałem.

Zabraliśmy się do jedzenia. Tata Laurette co jakiś czas zagadywał mnie o jakieś błahostki, ale nie był przy tym wkurwiająco wścibski, więc starałem się być w miarę możliwości uprzejmy. Wciąż jednak podchodziłem do niego sceptycznie.

Nie byłem też ślepy na to, jak Laurette grzebała widelcem w talerzu, niewiele jednak jedząc. Ale nie zwracałem jej na to uwagi. Ważne, że w ogóle próbowała.

Szkoda, że jej staruszek nie miał tego samego myślenia.

– Nie smakuje ci, kochanie? – zapytał, spoglądając na córkę z czymś, co śmiało mógłbym nazwać troską.

Ale wyczucia to on akurat nie miał, kurwa, za grosz.

Poczułem pod palcami, jak Laurette cała się spina.

– Smakuje – wydusiła z nerwowym uśmiechem.

– Więc czemu nie...

– Zje we własnym tempie – wtrąciłem, nim zdążyłbym to przemyśleć. Może to nie było zbyt miłe z mojej strony, ale miałem to w dupie.

Ojciec roku, kurwa mać. Znam ją lepiej od ciebie, staruszku.

– Jasne, oczywiście – wydukał, nie spuszczając z niej jednak czujnego spojrzenia.

Wróciliśmy do jedzenia, tym razem w ciszy, która była tak cholernie krępująca, że aż wolałbym chyba wyskoczyć z okna niż tu siedzieć, a zaznaczę, że apartament mieścił się na dwudziestym trzecim piętrze. Śmierć gwarantowana.

Po posiłku Bruno wypytał mnie jeszcze o studia, ale kiedy zauważył, że na każde zadane przez niego pytanie odpowiadam niechętnie, odpuścił.

– Skoczę do łazienki, a potem może przyniosę więcej lemoniady, co? – Laurette zerwała się z miejsca. Wiara w to, że uda jej się uratować ten wieczór, pobłyskiwała w niebieskich oczach dziewczyny.

Nie chciałem jej tego mówić, ale raczej nie uda mi się dogadać z jej ojcem. Wkurwiało mnie jego podejście do sprawy. Zaniedbywał córkę przez tyle lat, a teraz myślał, że nagle będą szczęśliwą rodzinką. Jasne, fajnie, że się starał, ale ciekawe ile to miało tak naprawdę trwać.

Bo tacy ludzie jak on rzadko się zmieniają. Zaraz znów stchórzy i zacznie ignorować Laurette, bo tak mu będzie wygodniej. A wtedy ona będzie to przeżywać podwójnie, bo zdążyła narobić sobie nadziei.

Gdy miałem już pewność, że Laurette mnie nie usłyszy, pochyliłem się nad stołem i wycedziłem cicho:

– Spróbuj ją, kurwa, skrzywdzić, a nakarmię cię twoim własnym kutasem, jasne?

Zbladł i zacisnął pięści. Tego typu mężczyźni bardzo nie lubią, gdy ktoś im grozi. Zwłaszcza, że robił to osiemnastoletni gówniarz w obronie jego własnej córki. Ale jebać to. Chciałem tylko, żeby sprawa była jasna i klarowna.

Wiem, że w normalnym świecie role byłby odwrócone, ale cóż... W moim życiu nic nie było normalne, przydałoby się do tego przyzwyczaić.

– Kochasz ją – stwierdził.

Odetchnąłem ciężko, wykończony tym wieczorem.

– Brawo, odkryłeś pierdoloną Amerykę – zakpiłem, prychając.

– Wiem, że nie jestem dla niej idealny... Ale chcę taki być.

– Oby. – Obrzuciłem go nieprzyjaznym spojrzeniem. – Bo w innym przypadku naprawdę cię zniszczę.

– Ja...

– O czym gawędzicie? – Wesoła Laurette ucięła naszą jakże miłą rozmowę, siadając z powrotem na swoim miejscu. Położyła dzbanek z lemoniadą na środku stołu i obdarowała nas uśmiechem.

– O niczym konkretnym, kochanie – mruknął jej tata.

A mnie wkurwiało nawet to, że mówi do niej w pieszczotliwy sposób.

Kurwa.

***

– Niewiarygodne, że teraz nie mogę już wchodzić do ciebie przez okno – powiedziałem, stojąc w progu drzwi, już gotowy do wyjścia po kolejnych dwóch godzinach kolacji z jej starym.

– Wiesz, gdybyś się postarał...

– Nie jestem Spider-Manem, skarbie. – Założyłem jej pukiel włosów za ucho, szukając sposobu na to, by zostać z nią jeszcze przez chwilę. – Naprawdę nie chcesz, żebym u ciebie nocował?

– To byłoby niezręczne – stwierdziła.

– Dlaczego?

Rozszerzyła powieki, jakby nie mogła pojąć, że w ogóle o to pytam. Tyle że ja naprawdę nie widziałem problemu. Jebał mnie jej ojciec. Niech sobie myśli, co chce.

– Serio, Aston? Mój tata...

– Co z nim?

– No nic, ale byłoby dziwnie, gdybym teraz wciągnęła cię do swojej sypialni. – Wzruszyła ramionami.

– Ale on wie, że mamy po osiemnaście lat? I że dotąd spaliśmy ze sobą prawie codziennie?

– Chyba wie, ile mamy lat, ale co do tego drugiego to nie miałabym pewności.

Bo ten chuj nawet cię nie zna.

Powstrzymałem się jednak od wypowiedzenia swoich myśli na głos. Nie potrzebowała tego.

– No to przynajmniej spędź ze mną jeszcze trochę czasu – podsunąłem z pełną świadomością, iż zachowuję się jak jebany desperat.

Ale mi naprawdę wciąż było mało. Mało tej dziewczyny. Mało jej bliskości. Gdybym mógł, nie rozstawałbym się z nią nawet na sekundę.

Czy to tworzyło mnie uzależnionym? Nawet jeśli, to co z tego?

– W jaki sposób?

Myśl, kurwa. Myśl...

– Kino? Jest czwartek, więc pewnie znowu puszczają coś fajnego.

– Znowu?

– Może zrobimy z tego naszą małą tradycję?

Wahała się przez kilka sekund, ale wreszcie odpuściła.

– Tylko mu powiem, że wychodzę.

– Jak będzie miał coś przeciwko, to wołaj. Chętnie uświadomię go w tym, że nie ma nic do gadania.

– Aston! – pisnęła z dezaprobatą.

– No co? Jesteś moja, skarbie.

Na szczęście staruszek nic nie mówił, a kiedy wychodziliśmy, posłałem mu ostre spojrzenie, żeby wiedział, gdzie jego miejsce. Następnie udaliśmy się do jaguara i ruszyłem w kierunku kina.

Nie żebym naprawdę miał ochotę na film. Po prostu musiałem mieć Laurette blisko siebie.

Jakieś pół godziny później znaleźliśmy się już w kinie, a ja miałem ochotę prychnąć przez ironię losu. Akurat dziś transmitowali pierwszą wersję Spider-Mana z sześćdziesiątego siódmego.

– O, może się czegoś nauczysz? – Laurette była cała czerwona od wstrzymywanego śmiechu, a ja mogłem myśleć tylko o tym, że uwielbiam ją w tym radosnym wydaniu.

W każdym innym też, ale gdy była taka wesoła, chciałem tylko, by zostało już tak na zawsze.

Kupiliśmy bilety i znów wylądowaliśmy w pustej sali kinowej, jakby nikt prócz nas tutaj nie przychodził. Ale pasowało mi to. Nawet bardzo. Dzięki temu mogłem wciągnąć Laurette na swoje kolana i przez cały czas trwania filmu całować jej szyję i policzki, aż ta chichotała w niebogłosy. I nikt nie kazał nam się zamknąć, cudownie.

– W ogóle nie oglądasz – rzuciła niby to obrażona.

Powoli skubała popcorn – uległem i kupiłem jej karmelowy.

– Mam tutaj lepsze widoki.

– Ach, tak? Jakie?

– Ciebie. Tylko ciebie, Laurette.

Nasze spojrzenia spotkały się w mroku, a twarze dzieliły tylko centymetry. Powoli zaczęliśmy niwelować tę odległość. Muskałem odkrytą skórę na jej udach, ale nie wdarłem się pod spódniczkę, choć miałem na to kurewską ochotę.

Obiecałem sobie jednak, że zaczekam, ile tylko będzie trzeba. W końcu uda nam się pokonać jej bariery, wierzyłem w to.

– Aston?

– Tak? – Nasze usta były już tak blisko siebie, że czułem na sobie jej rozgrzany oddech o zapachu karmelu.

– Czy na sali są kamery?

Zmarszczyłem brwi.

– Nie wiem. Może. Dlaczego pytasz?

– Bo bardzo chciałabym cię pocałować – wyszeptała.

Uśmiechnąłem się tak szeroko, że aż rozbolały mnie policzki, a potem bez ostrzeżenia wpiłem się w jej słodkie wargi i zatraciłem w pocałunku, który nie mógł równać się z niczym innym.

Niebo. Niebo ma smak mojej Laurette.

***

Twitter/Instagram -> autorkaangelika

TikTok -> literaturoholiczka

Rozdziały możecie komentować na Twitterze pod #TODwatt <3 

Continue Reading

You'll Also Like

558K 3.6K 8
Pierwsza część serii "Kings of Darkness" W Golden Lakes School bez wątpienia władzy nie sprawują dorośli, a uczniowie. Ta szkoła średnia zbiera w sob...
88.6K 6.3K 9
Po aresztowaniu Remo wszystko, w co wierzyła Lucy Graves, okazało się paskudnym kłamstwem. Za rozkazem matki wyjeżdża z Filadelfii, aby plotki na jej...
389K 9.6K 39
Załóż maskę, przeczytaj scenariusz, wejdź w swoją rolę i rozpocznij spektakl. Życie Ophélii Chevrolet w teatrze, zwanym jej życiem, w którym za sznur...
595K 39.2K 36
Serce jest elastyczne. Może przetrwać wiele cierpienia i nie pęknie na pół. Jedynie się rozciągnie, zbierając w sobie cały ból, który w końcu minie...