MOONLIGHT | STAR WARS [zawies...

By KolorowaEsa

3.8K 271 129

Lilah Daverin, będąc padawanką wielkiego mistrza Yody, nie spodziewała się napotkać na swojej drodze młodego... More

MOONLIGHT
CHAPTER ONE
CHAPTER TWO
CHAPTER THREE
CHAPTER FOUR
CHAPTER SIX
CHAPTER SEVEN
CHAPTER EIGHT
CHAPTER NINE
CHAPTER TEN
CHAPTER ELEVEN
CHAPTER TWELVE
CHAPTER THIRTEEN
CHAPTER FOURTEEN
CHAPTER FIFTEEN
CHAPTER SIXTEEN
CHAPTER SEVENTEEN
CHAPTER EIGHTEEN
CHAPTER NINETEEN
CHAPTER TWENTY

CHAPTER FIVE

207 13 0
By KolorowaEsa

★✯★

Dziedziniec Pałacowy w Theed tętnił życiem, gdy przybyli w przebraniu uchodźców. Lilah wpatrywała się w wspaniałą architekturę Naboo, próbując, co rusz przypomnieć sobie skrawki wspomnień z czasów dzieciństwa, kiedy to wraz ze swym rodzicielem zamieszkiwała tą planetę.

Anakin, co chwilę zerkał w stronę Daverin przypatrując się, jak dziewczyna z dziecięcą ciekawością wlepia spojrzenie w każdy mijany obiekt, który napotykali na swojej drodze. Uśmiechnął się na ten widok, zaciskając mocniej dłonie na trzymanych bagażach.

Na polecenie Rady, Skywalker wraz z Daverin zostali przydzieleni jako ochrona dla senator Amidali. Naberrie, choć nie była zbyt zadowolona z planu, jakoby miała się ukrywać, po namowach zgodziła się, by na jakiś czas przenieść się na Naboo. Pocieszającą na duchu rzeczą była myśl, że wraz z nią udała się zaprzyjaźniona dwójka Jedi oraz towarzyszący im R2-D2.

Lilah odgarnęła poły fioletowego płaszcza, kiedy to wchodząc po stopniach schodów, materiał plątał jej się pod nogami. Przytrzymując jedną ręką swój bagaż, strzepnęła ubranie wierzchnie w tył, aby jej nie przeszkadzało w ruchu. W myślach zanotowała sobie, aby w wolnym czasie znacząco go skrócić.

— Nie byłam najmłodszą królową jaką wybrano, ale teraz myślę, że wtedy do tego nie dorosłam. — wyznała w pewnym momencie, Padmé. — Nie byłam gotowa.

— Ludzie cię uwielbiają Padmé. — stwierdziła Daverin, jednocześnie nadal walcząc z uporczywym płaszczem. — A z pewnością cenią twój trud jaki włożyłaś w służbę ludowi Naboo. Do tego...nie wytrzymam! Cholerny płaszcz! — syknęła na koniec, zrywając ubranie z ramion.

Skywalker wraz Neberrie posłali jej zdziwione spojrzenie, przez co, ta się zatrzymała w miejscu.

— No co? Wkurzał mnie. — wzruszyła ramionami, niewzruszona swoim zachowaniem.

Anakin zmarszczył brwi, po czym kontynuował przerwaną przez nastolatkę wypowiedź.

— Lilah chyba miała na myśli, że dzięki twojemu uznaniu wśród poddanych, mieszkańcy chcieliby żebyś została na stanowisku. W końcu zmienili nawet konstytucje z tego powodu.

W między czasie, Daverin gorliwie przytakiwała słowom chłopaka, wpychając odzienie do swojej torby. Gdy jej się to udało, z dumą podniosła się znad bagażu, zdmuchując kosmyki włosów, które wpadły jej na twarz.

— Dziękuję, że tak sądzicie. — oznajmiła Amidala. Złapała nadal szczerząca się ze swojego sukcesu przyjaciółkę pod wolne ramię, po czym ruszyła z nią dalej. Skywalker dorównał im kroku, z astromechem podążającym za całą trójką. — Mimo tego, cieszyłam się, kiedy to się skończyło. Nowa królowa potrzebowała osoby na stanowisko senatora, a ja cóż... nie mogłabym jej odmówić. — wyznała.

Daverin posłała jej uśmiech.

— Cieszę się, że tak postąpiłaś. Dzięki tobie Naboo wiele zyska. Republika potrzebuje takich senatorów jak ty, Padmé. — stwierdziła mimochodem, nastolatka.

Amidala z czułością spojrzała na młodszą towarzyszkę.

— Och, Lilah. Dziękuję ci za te słowa. Bardzo motywują do działania. — powiedziała Naberrie. Zacisnęła delikatnie dłoń na ramieniu Daverin, po czym obróciła twarz w kierunku Skywalkera. — Tobie również Anakinie, wasza obecność tutaj, mimo tych niesprzyjających okoliczności jest mi nad wyraz miła.

Anakin pokiwał głową w wyrazie aprobaty. Ponownie, już któryś raz, przeniósł swoje spojrzenie na dziewczynę u boku senator Amidali, która to roześmianym wzrokiem znów śledziła architekturę Naboo. Uśmiechnął się półgębkiem, spuszczając głowę, aby idąca po środku Padmé nie wyczuła, jak ten wpatruję się w jej przyjaciółkę.

Początek pobytu na Naboo, rozpoczął się im zdumiewającą spokojnie.

***

— Jeśli senat przegłosuje powołanie armii, zagrozi nam wojna domowa. — ogłosiła z powagą głosie, Amidala.

— To niepojęte!

Spotkanie Rady Królewskiej trwało w napiętej atmosferze. Sio Bibble — jeden z członków Rady Doradczej, pochylił się bardziej na swoim siedzeniu, kontynuując.

— Nie prowadziliśmy wojny od powstania Republiki.

Królowa Jamillia zmrużyła oczy, myśląc o słowach pani senator i jednego ze swoich doradców. Chłodne przekalkulowanie tych słów było najlepszym wyjściem w tej sytuacji, zważając na nieprzyjemne wydarzenia z nie tak dalekiej przeszłości.

Królowa przeniosła swoje spojrzenie z mężczyzny w kierunku senator Amidali.

— Czy negocjację skłonią Separatystów do powrotu na łono Republiki? — zapytała z nadzieją wyczuwalną w jej głosie.

Padmé posłała jej jednoznaczne spojrzenie.

— Nie w sytuacji zagrożenia. — odparła, Naberrie. — Mogą zwrócić się do Federacji Handlowej po pomoc.

— To oburzające! — wtrącił, doradca Sio. Spojrzenia każdego obecnego na spotkaniu zwróciły się w stronę starszego mężczyzny. — Mimo czterech procesów przed Sądem Najwyższym Nute Gunray jest wciąż vice królem Federacji Kupieckiej.

Królowa z szeroko otwartymi oczami zerknęła w kierunku pani senator. Padmé wyczuwając jej wzrok, odpowiedziała jej równie zaniepokojonym spojrzeniem. Dotąd milcząca Lilah, wyczuwając, coraz to mocniej gęstniejącą atmosferę, rzuciła okiem w kierunku Skywalkera. Anakin stał niewzruszony przy drugim boku siedzącej Naberrie, przysłuchując się trwającej dyskusji. Czując spojrzenie Daverin, zerknął na nią ukradkiem. Widząc niepokój malujący się na jej twarzy, pokiwał głową na znak, że on również niepokoi się zaistniałą sytuacją.

Sio Bibble kontynuował swój wywód dalej.

— Obawiam się, że niestety Senat nie ma wystarczających środków, aby zażegnać ten kryzys.

Królowa odetchnęła głęboko, opuszczając na moment głowę w dół. Złączyła dłonie na brzuchu i uniosła wzrok, prostując się. Mimo, że jej spojrzenie spoczywało na senator Amidali, słowa które chciała rzec, skierowane były nie tylko do niej, ale też do pozostałych osób w sali audiencyjnej, jak i do niej samej.

— Musimy ufać w siłę Republiki. Dzień, w którym stracimy wiarę w demokrację, będzie dniem jej śmierci.

W pomieszczeniu zaległa cisza. Jedyna osoba, która odważyła się ją przerwać oraz zabrać głos, okazała się Padmé.

— Oby ta chwila nigdy nie nadeszła.

Po tych słowach królowa podniosła się ze swojego miejsca, a za nią poczynili to również pozostali. Skierowała swe kroki w kierunku pani senator, obok której przystanęła.

— Tym czasem zadbamy o twoje bezpieczeństwo. — obwieściła, zwracając się do Amidali.

Kobieta otworzyła już usta, aby odpowiedzieć królowej, lecz przerwał jej doradca. Starszy mężczyzna podszedł do nich, a następnie zwrócił się w stronę milczącej dwójki Jedi, w celu dowiedzenia się planu ich działania.

— Jakie są wasze sugestie, mistrzowie Jedi?

Padmé, słysząc przydomek, jaki nadał dwójce nastolatków doradca Sio, roześmiała się lekko.

— Oh, Lilah i Anakin nie są jeszcze mistrzami Jedi. Są padawanami, uczniami. — wyjaśniła. — Ale myślałam o tym, że...

Daverin zrobiła dziwny wyraz twarzy, kiedy to próbowała ukryć rosnące rozbawienie, widząc reakcje Skywalkera. Tym bardziej rozbawiło ją, kiedy mina chłopaka, który słysząc o sobie jako mistrzu, zmieniła się w pełną dumy postawę, ugaszoną po chwili słowami Naberrie. Anakin zmarszczył gniewnie brwi, co jeszcze mocniej bawiło Lilah, uwielbiającą widok rozdrażnionego Skywalkera. Odchrząknęła cicho, próbując nie roześmiać się na głos.

— Zaczekaj chwilę. — wtrącił, oburzony nastolatek.

Amidala obejrzała się na niego zaskoczona.

— Przepraszam? — odpowiedziała ze zdziwieniem. Popatrzyła na Daverin, lecz ona tylko wzruszyła ramionami, że nic nie zaradzi na jego zachowanie. Kontynuowała więc dalej. — Pomyślałam by zatrzymać się w krainie jezior. Jest tam wiele niedostępnych miejsc.

Anakin, znów nie wytrzymując, wyrwał się do odpowiedzi. Lilah pokręciła tylko głową na jego zachowanie.

— Chwileczkę. To my odpowiadamy za twoją ochronę, pani.

Padmé uniosła brwi słysząc jego słowa.

— Znajdujemy się tutaj, ponieważ to mój dom i znam go dobrze. — odpowiedziała stanowczo. — Uważam również, że Lilah także podziela moje zdanie, zważywszy na to, iż sama mieszkała na Naboo i wie, że mam co do tego rację. Prawda?

Daverin poczuła się nieswojo, kiedy spojrzenia Amidali i Skywalkera wbiły się w jej sylwetkę. Zawahała się, nie wiedząc, co odpowiedzieć. Czując ich świdrujący wzrok, próbujący udowodnić, który z nich ma rację, onieśmielał ją. Dziewczyna czuła, jakby znalazła się pomiędzy młotem a kowadłem.

— Ja... — zawahała się. — Nie byłam tu od dzieciństwa i nie jestem pewna, czy dość dobrze pamiętam poszczególne miejsca i czy mogę być dobrą osobą do poświadczenia za to. — rzekła. Anakin uśmiechnął się dumnie na jej słowa, czując się już zwycięzcą ich małej potyczki. Jednak jego mina szybo zrzedła na dalsze słowa dziewczyny. — Lecz mimo wszystko uważam, że Padmé ma rację, co do jej pomysłu i powinniśmy zdać się na jej osąd.

Amidala uśmiechnęła się zwycięsko i skinęła głową w podziękowaniu przyjaciółce. Skywalker zacisnął tylko usta w prostą linie, wycedzając przez zęby krótkie przeprosiny.

— Wybacz mi, pani.

— Bardzo dobrze. Załatwiliśmy tą kwestie, więc... — odrzekła, królowa Jamillia. Władczyni skierowała dłoń w stronę wyjścia z sali, po czym ruszyła, zachęcając, aby oni też to uczynili.

Podążając za grupą, Lilah zaczepnie pochyliła się w stronę Anakina.

— Przyznaj się, chciałbyś aby nazywano cię mistrzem.

Skywalker uniósł na nią gniewnie jedną brew.

— Nie zaczynaj.

Daverin przygryzła usta, próbując opanować chichot. Anakin sapnął tylko ze znużeniem i trzepnął ją w ramię, przez co ta, zaczęła się tylko bardziej dusić śmiechem.

Pewne rzeczy się po prostu nigdy nie zmieniają. — pomyślał.

***

Zanim opuścili Theed Padmé zaproponowała, żeby zatrzymali się w jeszcze jednym miejscu, które chciała odwiedzić. Lilah wcale nie zdziwiła się, kiedy po tym jak Amidala przeciągnęła ich przez każdą możliwą uliczkę czy drogę w mieście, jaka była dostępna, doszli całą trójką do jej domu rodzinnego.

Rezydencja rodziny Naberrie była urokliwym budynkiem, wybudowanym w stylu takim, jak większość budynków w stolicy. Przez swój piaskowy kolor ścian, wyróżniały się wonne i kolorowe kwiaty rosnące przed fasadą domu.

Pani senator uśmiechnęła się od ucha do ucha i odwróciła się w stronę nastolatków i Artoo.

— To tu. To mój dom. — obwieściła.

Daverin obróciła się dookoła siebie, próbując przypomnieć sobie cokolwiek z tego miejsca, kiedy była tu jako dziecko.

— Bardzo ładnie. Ładniej niż zapamiętałam. — powiedziała, zwracając się do przyjaciółki, Lilah.

Amidala posłała jej uśmiech w formie podziękowania.

Nagle drzwi budynku otworzyły się, ukazując dwie roześmiane dziewczynki. Na ich widok twarz Naberrie pojaśniała jeszcze bardziej.

— Ryoo! Pooja! — krzyknęła roześmiana. Przykucnęła, a w jej ramiona wpadły jej siostrzenice, które przytuliły się do niej, uwieszając się jej na szyi.

Daverin wraz z Skywalkerem uśmiechnęli się na ten rozczulający widok.

Amidala wstała z kolan i wskazała dzieciom dwójkę padawanów.

— To Lilah i Anakin, są Jedi. Pamiętacie jak opowiadałam wam o mojej przyjaciółce z dzieciństwa? To właśnie ona. — obwieściła.

Nastolatka kucnęła, kiedy dwójka dziewczynek podeszła do niej. Wyciągając dłoń w formie przywitania, zdziwiła się kiedy te objęły ją swoimi małymi ramionkami. Ten gest jeszcze mocniej rozczulił dziewczynę.

Kiedy się od niej odsunęły i pokiwały w stronę Anakina, roześmiane pobiegły w stronę R2-D2, który widząc dzieci, wydał szczęśliwe dźwięki na ich widok.

Rozradowana Amidala pokierowała ich w stronę drzwi wejściowych do domu.

Wchodząc do środka natknęli się na mężczyznę, który na ich widok przystanął w miejscu.

— To ty, Padmé? Wróciłaś? — zapytał zdumiony.

Naberrie uśmiechnęła się, a w jej oczach zamajaczyły łzy.

— Tak, to ja tato. — powiedziała, po czym podeszła i przytuliła rodziciela.

Mężczyzna odsunął się i złapał córkę za ramiona w pieszczotliwym geście.

— Jak dobrze cię widzieć, gdzieś poza twoją pracą.

Kobieta parsknęła na jego stwierdzenie.

— Dobrze wiesz, że Republika mnie potrzebuje. — stwierdziła, odsuwając się. — Tato to Anakin i Li...

Ruwee przerwał jej.

— Wszędzie rozpoznam tego małego chochlika, chociaż teraz już nie jest wcale taki mały. Dobrze cię widzieć, Lilah. Widzę że, ponownie jesteś u boku mojej córki.

Na twarzy Daverin pojawił się uśmiech.

— Pana też dobrze widzieć, panie Naberrie.

Na jej stwierdzenie ojciec Padmé, machnął tylko ręką.

— Jakiego znowu pana, mów na mnie Ruwee. Przecież nie jestem, aż taki stary. — zaśmiał się. —Ty również chłopcze. A teraz wchodzie, matka i siostra ucieszą się na twój widok, kochanie. — powiedział, kierując ich w głąb rezydencji.

Kiedy weszli do przestronnej jadalni, zostali zauważeni przez kobiety, które akurat wnosiły dania na obiad. Młodsza z nich widząc Amidale, złapała ją za ramiona, a pani senator chichocząc, wpadła w jej ramiona.

— Padmé. Tęskniłam. — wyszeptała, pierwsza z nich.

Naberrie odwzajemniła uśmiech, po czym wskazała na swoich towarzyszy.

— To moja siostra, Sola. — rzekła, wskazując na kobietę obok niej. — Sola, to Anakin i Lilah, Pamiętasz Lilah, prawda?

Siostra Padmé przyjrzała się owej dwójce, posyłając im przyjazny uśmiech.

— Cześć Anakin. Ciebie również dobrze widzieć Lilah. Urosłaś i wypiękniałaś.

— Witaj. — odpowiedział, Skywalker.

— Dobrze cię widzieć, Sola. — odrzekła także, Daverin.

Amidala ponownie się uśmiechnęła i wskazała na starszą kobietę, która właśnie odłożyła pełen półmisek na blat stołu.

— A to moja mama. — odrzekła.

Jobal posłała im uśmiech.

— Witajcie. Zjawiliście się w sam raz na obiad. Mam nadzieję, że jesteście głodni. — powiedziała, zachęcając aby usiedli przy stole.

— Trochę.

— Niezbyt.

Odpowiedzieli w jednym momencie Lilah i Anakin.

Amidala spojrzała na nastolatków z pobłażaniem.

— Mówią tak z grzeczności. Tak na prawdę to umieramy z głodu. — stwierdziła, zwracając się do matki, Padmé.

— Cóż, trafiliście we właściwe miejsce we właściwym czasie. — zaśmiał się, Ruwee, łapiąc za sztućce.

Jobal pochyliła się w kierunku młodszej córki, kiedy nakładała jej jedno z dań.

— Kochanie, tak dobrze widzieć, że jesteś bezpieczna. Tak bardzo się o ciebie martwiliśmy. — oświadczyła.

— Moja droga. — powiedział do niej mąż, posyłając ostrzegawcze spojrzenie.

— Wiem, wiem. — przewróciła oczami na jego zachowanie, kobieta. — Ale musiałam to powiedzieć.

Sola widząc ich zachowanie, zabrała głos.

— A wy moi drodzy, w jaki sposób znaleźliście się w towarzystwie mojej siostry. O Lilah wiem, bo znam ją dłużej, a ty Anakinie?

Skywalker otworzył usta by odpowiedzieć, ale przerwała mu w tym Padmé.

— Anakin jest przyjacielem. — zaczęła. — Znamy się od lat. Wraz z Lilah są Jedi, przydzielonymi mi przez Senat w celu mojej ochrony.

Jobal słysząc jej słowa, zmartwiła się.

— Jako ochroniarze? Oh, Padmé. Nie powiedzieli nam, że sytuacja jest, aż tak poważna.

Amidala od razu zaprzeczyła.

— Bo nie jest. Przyrzekam. — odpowiedziała. — Nie jestem w żadnym niebezpieczeństwie, mamo.

Ruwee zmarszczył brwi i spojrzał porozumiewawczo w kierunku Daverin i Skywalkera.

— Jest?

Lilah i Anakin zmieszali się na to pytanie.

— Tak, um. Obawiam się, że jest. — wypowiedział się za nich oboje, chłopak.

Amidala posłała im tylko jednoznaczne spojrzenie, nie odzywając się.

Ojciec Padmé widząc ich spojrzenia, stwierdził że spróbuje jakoś rozpogodzić atmosferę, ciągnąc rozmowę dalej. Zwrócił się, więc w stronę córki swojego dawnego przyjaciela z zapytaniem.

— Lilah, a jak tam twój ojciec? Próbowałem się z nim od dawna skontaktować, ale nie odpowiadał na moje połączenia. Wiem, że wy Jedi jesteście zabierani od rodziny, ale może wiesz jak on się miewa? Martwi mnie ta jego dłuższa nieobecność.

Daverin zamarła z widelcem przy ustach. Odłożyła sztuciec koło talerza, po czym wyprostowała się. Anakin siedzący na przeciwko zmarszczył brwi na jej reakcje, nie wiedząc o co chodzi. Lilah wzięła duży oddech, próbując się uspokoić, by następnie przełknąć ślinę.

— Mój ojciec... — zawiesiła się, nie wiedząc, jak przekazać to mężczyźnie obok niej. — On zaginął. Zniknął bez śladu. Przykro mi.

Ruwee zamarł, zdziwiony tą informacją.

— Och, co za nie tak z mojej strony! Przykro mi to słyszeć. — odpowiedział. — Musi ci być naprawdę ciężko z tego powodu. Czy jest coś, co mogę zrobić, by ci pomóc?

Daverin westchnęła.

— Niestety nie, ale dziękuję za pana troskę. Tata cieszyłby się, że pan się tak o niego martwi.

Padmé widząc minę przyjaciółki, wtrąciła się.

— Tato, nie męcz już jej. Widać, że ten temat ją męczy.

Jobal także zabrała głos.

— Zgadzam się z naszą córką. Lilah jest naszym gościem, nie powinna się smucić. Lepiej skupmy się na miłym spędzeniu czasu. W końcu nie zawsze nasza Padmé nas odwiedza i to w dodatku z przyjaciółmi.

Mężczyzna pokiwał głową na słowa żony.

— Oczywiście, macie rację. — powiedział, po czym zwrócił się w stronę Daverin. — Jeszcze raz, przepraszam, Lilah.

Dziewczyna uśmiechnęła się w odpowiedzi.

— Nic się nie stało.

***

Dalszy posiłek przebiegł w dość spokojnej atmosferze. Jobal wraz z Solą zaczęły powoli zbierać brudne naczynia, a swoją pomoc zaoferowała również Padmé. Lilah widząc to, chciała także pomóc, ale ojciec jej przyjaciółki, poprosił ją i Anakina na rozmowę we trójkę w ogrodzie. Domyśliła się, że chce dowiedzieć się jak naprawdę wygląda sytuacja z związku z Amidalą. Daverin gotowa była już odmówić, jednak Jobal stanowczo odmówiła, mówiąc, że Lilah jest tu gościem i śmiało może iść z Ruwee.

Mieli już wychodzić, kiedy to Padmé zatrzymała Skywalkera.

— Anakin, można na słówko?

Chłopak zatrzymał się, ciekawy tego, co pani senator ma mu do przekazania.

Daverin obróciła się za Skywalkerem.

— Idziesz, Ani?

Anakin spojrzał w jej stronę, mówiąc, że za chwilę do nich dołączy. Dziewczyna przytaknęła i dołączyła do Ruwee w ogrodzie.

Skywalker odszedł kawałek dalej z Amidalą, aby matka i siostra Naberrie nie podsłuchiwały.

— Coś się stało, Padmé?

Kobieta wyprostowała się i oznajmiła prosto z mostu.

— Wiem o tobie i Lilah.

Anakin słysząc to zamarł. Zamrugał oczami, próbując pojąć czy dobrze usłyszał.

— Nie rozumiem.

Padmé spojrzała na niego pobłażliwie, unosząc jedną brew. Założyła ramiona na klatce piersiowej, przekrzywiając głowę delikatnie w bok.

— Nie udawaj głupiego. Nie ukrywaliście się zbytnio. To że inni tego nie zauważyli, nie znaczy, że ja także.

Nastolatek otworzył usta, jakby miał zaraz jej odpowiedzieć, ale od razu je zamknął. Wypuścił powietrze, które nie wiadomo kiedy wstrzymał, po czym zabrał głos.

— Nie wiem o co ci chodzi, Padmé. Ja i Lilah się przyjaźnimy.

Naberrie parsknęła.

— Powiedziała mi.

Anakin przymknął na jej słowa powieki.

— No tak. — zatrzymał się po czym, kontynuował. — Nie możesz nikomu o tym powiedzieć, Padmé. Rozumiesz? To bardzo ważne. Jeśli ktoś się dowie, że my...

Amidala mu przerwała.

— Hej, spokojnie. — powiedziała uspokajająco. — Nikomu nie powiem. Masz moje słowo, że wasz sekret jest u mnie bezpieczny.

Skywalker odetchnął w duchu na jej słowa.

— Dziękuje, to dla nas ważne.

— Cześć wam. Spiskujecie?

Nie wiadomo kiedy, podeszła do nich bezszelestnie Sola. Anakin i Padmé podskoczyli na jej słowa.

— Sola! Nie skradaj się tak. — rzekła Amidala, łapiąc się w miejscu, gdzie powinno znajdować się serce.

Kobieta popatrzyła na nich, marszcząc brwi.

— To nie ja się skradam, tylko to wy szepczecie po kątach. Nie moja wina, że mnie nie słyszeliście. — stwierdziła łapiąc za ostatnie naczynie na stole.

Padmé złapała się pod boki.

— To była prywatna rozmowa. W cztery oczy.

Kobieta uniosła na nią brwi.

— O tym, że on — mówiąc to wskazała w stronę Skywalkera. — posyła maślane oczy w stronę Lilah? — zapytała, niewzruszona.

Anakin słysząc to, wybałuszył oczy, a Padmé oburzyła się.

— Sola!

Kobieta nic sobie z tego nie robiąc, wyszła z jadalni, po czym chichocząc, dołączyła do swojej matki w kuchni.

Naberrie przetarła z zażenowaniem twarz.

— Nie zwracaj na nią uwagi. Nikomu o tym nie powie.

— Mam nadzieję. — odpowiedział równie zażenowany, chłopak.

— W każdym razie... — zaczęła, senator. — Anakin. Dbaj o moją przyjaciółkę, słyszysz? Nie chcę, żeby Lilah cierpiała.

Skywalker popatrzył na Amidale z powagą.

— Obiecuję, że będę o nią dbał.

Padmé uśmiechnęła się na jego słowa.

— Trzymam cię za słowo. A teraz idź, czekają na ciebie.

Anakin pokiwał głową i dołączył do Lilah i Ruwee, którzy spacerowali po ogrodzie, czekając, aż ten do nich dołączy.


Continue Reading

You'll Also Like

60.7K 4.8K 20
❝Każdy człowiek jest egoistą. Po prostu nie wszyscy mają odwagę się do tego przyznać.❞ Willow wcale nie chciała stabilizacji. Lubiła swoje życie...
28K 1.3K 49
Nie zawsze wszystko idzie po twojej myśli, Nie zawsze wszystko jest dobre, Nie zawsze jest sprawiedliwie, Ale zawsze musisz walczyć o wolność "Nigdy...
89.6K 4.6K 37
"they were young, they didn't know what life had planned for them". Kiedy Marie trafia do labiryntu, jej życie nab...
1.8K 166 10
Zapraszam na historyjki z psychopatycznym Kol Mikaelson. •Rozpoczęto 12.03.2022r do 27.01.2022r•