GLOSS

By meeerslawet

27 0 0

,,GLOSS,, to prestiżowa szkoła , do której uczęszczają uczniowe wyższych sfer, ale czy na pewno ich życie jes... More

PROLOG
G-L-O-S-S
Zwyczajność
Problemy odchodzą
Madelyn?

To nie zabawa

3 0 0
By meeerslawet

Obudziło mnie otwieranie drzwi wejściowych, a następnie usłyszałam jakieś przekleństwa mojej matki.

Natychmiast zerwałam się z kanapy i poprawiłam swoje zapewne rozczochrane włosy, po czym przeszłam do korytarza.

-Czemu nie śpisz?- Usłyszałam pogardę w głosie mojej matki.- Jest późno.-Zlustrowała moją sylwetkę i perfidnie się zaśmiała.

Chciałam być miła, ale z tą kobietą się kurwa nie da.

-Dlatego, że mnie obudziłaś?- Sarknęłam w jej stronę.- Użyj mózgu.

Oczywiście zrobiła ze zdziwienia wielkie oczy, jak to ma w zwyczaju i zacisnęła szczękę ze złości.

-Nie będziesz się tak do mnie odzywać!- Krzyknęła pokazując na mnie palcem.

I tak jak zwykle to zignorowałam i poszłam zdenerwowana na górę udając się od razu do łazienki. Przeglądnęłam się w lustrze i zauważyłam, że moja twarz jest zarumieniona, a oczy przekrwione.

-No kurwa na wakacje chora?- Westchnęłam dramatycznie i przeszłam z łazienki do mojego pokoju.

Wakacje zaczęły się w miarę pozytywnie, zważając na to, że znów rozmawiam z Madelyn i z chłopakami. Toksycznych szmat dawno nie widzialam oprócz Jos, więc można powiedzieć, że moje życie wraca na dobre tory.

Padłam na łóżko i zaczęłam przeglądać instagrama, który po chwili był strasznie nudny więc z głośnym westchnieniem patrzyłam w biały sufit mojego pokoju.

Nagle usłyszałam dzwonek mojego telefonu i automatycznie odebrałam nie patrząc nawet na to, kto dzwonił.

-Halo?- Wymamrotałam.

-Stara, musimy się spotkać.- Usłyszałam przestraszony głos brunetki.- Teraz.

-Co..? ale co się..

-Park, za 10 minut.- Rozłączyła się.

Chciałam obejrzeć film, ale skoro błaga żebym wyszła, to kto by nie skorzystał. Wstałam i podeszłam do szafy biorąc moją czerwoną bluzę. Mój pokój był wysoko nad ziemią, więc musiałam wyjść przez tą pojebaną piwnicę. I choć była straszna, to nic nikomu się tam nie stało, więc się nie bałam.

Włożyłam pierwsze lepsze adidasy i cicho przeszłam do drzwi prowadzących do piwnicy. Weszłam do środka i od razu chciałam zapalić światło, ale nie działało.

-Dziwne..- Wzruszyłam ramionami i włączyłam latarkę w telefonie świecąc na boki.

Postanowiłam, że potem powiadomię o tym tatę, bo narazie się spieszę. Szłam wzdłuż pomieszczenia świecąc przed siebie latarką, gdy nagle usłyszałam za sobą szelest. Odwróciłam się, ale nadal stałam w miejscu, a kiedy ponownie było cicho wznowiła kroku.

Chwilę potem znów usłyszałam szelest, tylko bliżej mnie. Przewróciłam oczami i przyspieszyłam kroku, a kiedy byłam już obok wyjścia poczułam, jak ktoś łapie mnie za ramię.

Wzdrygnęłam się i odwróciłam, tylko po to, żeby zobaczyć jakiegoś obleśnego łysola, który trzymał w dłoni paralizator.

-O ja cie pierdolę, ale jazda.- Skomentowałam zauważając jeszcze dwóch facetów za nim.

-Milcz, idiotko.- Warknął łysy, a ja tylko wypuściłam drżący oddech, aby po chwili poczuć jak adrenalina wypełnia moje ciało.

-Jak mnie nazwałeś?- Prychnęłam.- Pierdolone jajo.- Spojrzałam na niego z pogardą, po czym splunęłam mu na buty.- Zjeb.

-Dosyć tego!- Krzyknął rozwścieczony.- Zamknij mordę i idziemy.

-No chyba cię jeb...

A potem jedyne co widziałam to czerń. No i chuj.

----

MADELYN'S POV;

Czekałam na nią od dwudziestu minut i nadal nic, nie odbierała ani nie odpisywała. A to nie jest normalne u Estelle.

Chciałam jej pokazać karteczkę, która była przyklejona do mojego małego lusterka, na której również narysowane jest lustro. Myślałam, że to ma związek ze sprawą molestowania i innych dziwnych rzeczy, ale bez Estelle i jej pojebanych historii mało zdziałam.

Postanowiłam sprawdzić lokalizację przyjaciółki i naprawdę nieźle się zdziwiłam, kiedy zobaczyłam, że jedzie w kierunku Las Vegas.

-Kurwa, to daleko!- Krzyknęłam po chwili zastanowienia.- Muszę zadzwonić na policję, nie..do chłopaków.

Tak też zrobiłam, zadzwoniłam do Blake'a, który na moje szczęście od razu odebrał i opowiedziałam mu co się stało.

Chwilę potem się uspokoiłam i doszło do mnie, że moja najbliższa przyjaciółka została prawdopodobnie porwana.

-O kuurwa.- Odchrząknęłam zestresowana.- Tego się nie wyklepie.

***
Godzinę potem całą czwórką siedzieliśmy u mnie w domu i staraliśmy się wymyślić jakiś dosyć inteligenty plan, ale to było na nic.

Sprawdzałam co chwilę lokalizację Estelle i nadal kierowała się w stronę Nevady.

-Słuchajcie ludzie, ona za około pięć godzin będzie już w Las Vegas, a potem nie będzie tak łatwo jej znaleźć.- Zaczęłam stanowczo, a chłopcy mi przytaknęli.

-Racja, zadzwoń do niej.- Oznajmił pewnie Matthew.- No dalej.

-Zadzwonić?- Spojrzałam na niego, jak na idiotę.- Do reszty cię już pojebało?

-Jak ty nie zadzwonisz, to ja zadzwonię.- Wzruszył ramionami, po czym wyrwał mi mój telefon i wybrał numer Estelle.

Włączył go na głośnomówiący, a kiedy po czterech sygnałach chcieliśmy się poddać, nagle usłyszeliśmy chrząknięcie.

-Halo?- Odezwał się niski głos.

-Oddaj naszą przyjaciółkę, zjebie!- Krzyknął dramatycznie Matt łapiąc się za serce.

-Idź się poskarż mamusi, pedale.- Zaśmiał się mężczyzna.- Spierdalajcie.

Kiedy miałam już stracić całą nadzieję nagle głos odezwał się ponownie.

-Chyba, że przyjedziecie na Cuyama Hwy przed czwartą rano.- Prychnął.

Spojrzałam na zegarek i zobaczyłam 3.25, przecież nie zdążymy.

-Ale jak?!- Krzyknęłam zdenerwowana.- Tam się jedzie ponad godzinę.

-4.00 i ani minuty dłużej.- Oznajmił, po czym się rozłączył.

Wszyscy na siebie spojrzeliśmy, nie wiedząc co teraz zrobić. Chciałam się już poddać, a potem rozmawiać z Est z zaświatów, ale Damon wpadł ma pomysł.

-Twój tata ma tutaj te swoje porsche?- Zapytał drżącym głosem i spojrzał na Blake'a.

-Jedziemy.- Oznajmił brunet (Blake) i wstał z kanapy idąc do garażu.- Szybciej!

---
Za niecałe pięć minut wybije czwarta nad ranem, a my mamy jeszczw dziesięć kilometrów i choć straciłam całą nadzieję już na podjeździe, to Blake był pewny, że będziemy jeszcze przed czasem.

Patrzyłam przez okno starając się uspokoić stres, ale wszystko było na nic. Nie jestem w stanie zliczyć ile razy przez ten czas zdążyłam zdrapać skórki na paznokciach do krwi. Kiedy byłam bliska przegryzienia wargi odezwał się zachrypnięty głos Damona.

-Dobra, wyluzujcie! Minuta i jesteśmy.- Odetchnął z ulgą.

Na horyzoncie było widać czarne auto, przed którym stał jakiś łysy facet. Nawet z daleka był tak brzydki, że aż skrzywiłam twarz w grymasie.

Chwilę potem Blake zaparkował naprzeciwko samochodu i ponaglił nas dłonią, żebyśmy wysiedli.

-Dziesięć sekund i byłoby po koleżance.- Zaśmiał się mężczyzna lustrując moją sylwetkę.

-Na chuj się tak gapisz?- Warknął na niego brunet (Blake)- Rozmawiasz ze mną, więc patrz się na mnie.

Facet spojrzał na niego kpiąco i wyszczerzył się w złowrogim uśmiechu.

-Chcę, żeby to ona przyszła uratować blondynę.- Oblizał swoją górną wargę. Obrzydliwe.

-Nie taka była umowa.

-Nie mieliśmy żadnej umowy, szczeniaku.- Splunął łysol.- Albo dziewczyna przychodzi albo możecie wypierdalać.

Szczerze, nie myślałam o niczym innym niż uratowanie Estelle, więc spojrzałam się przepraszająco na przyjaciół i wolnym krokiem podeszłam do faceta. Spojrzałam w jego puste, pewnie od ćpania oczy i przybrałam poważną minę.

-Oddaj mi ją.- Zarządziłam stanowczo- Już.

Jednak on się tylko zaśmiał i złapał mnie za łokiec wyciągając z tyłu spodni broń. Pociągnął mnie w swoję stronę i przyłożył mi pistolet do skroni.

-Jeśli któryś z was się kurwa ruszy to ją zajebie.- Powiedział głośno stukając mnie pistoletem w głowę.

-Ała, to bolało pajacu.- Burknęłam w jego stronę, ale on tylko spojrzał na mnie jak na idiotkę.

Patrzyłam błagalnie na chłopaków, ale żaden z nich nawet nie raczył się ruszyć, a jeszcze lepiej- Matthew wsiadł kurwa do samochodu!

-Tak jak kolega.- Ponaglił ich bronią.- Do samochodu i spierdalać mi stąd!

Nie minęła chwila a auto ruszyło z piskiem opon. Co za fałszywe kurwy, boże, zawsze muszę załatwiać wszystko sama.

Zaczęłam ocierać tyłkiem o nabrzmiałe już krocze faceta. Fuj przy okazji. Kiedy z jego ust zaczęły sypać się syknięcia i zduszone jęki szybko się odwróciłam i wyrywając mu pistolet z dłoni z całej siły walnęłam go w jaja.

-Sorki.- Uśmiechnęłam się ciepło obserwując to, jak zwija się z bólu.-Noo, to ja lecę. Pa!- Odwróciłam się w stronę jego samochodu i zobaczywszy klucze w stacyjce od razu odpaliłam samochód.

Wystawiłam przez okno środkowy palec i usłyszałam ze strony łysola ciche ,,Jebana suka,,, . A jebać go.

Jechałam przez puste drogi Californii z nadzieją, że dojadę bezpiecznie do Pismo Beach, ale to było na nic.

Do tego Estelle już dawno była w Las Vegas! Co za gówno.

Jadąc zauważyłam w lusterku trzy czarne samochody, które pędziły za mną jak szalone. Na początku pomyślałam, że to nic takiego, ale gorzej było jak usłyszałam, że pękła mi z tyłu szyba. Dodałam gazu, ale nie dało to żadnych efektów, ponieważ jeden z samochodów dosłownie na mnie kurwa wjechał.

Chciałam przyspieszyć, ale nie mogłam, nie wiedziałam dlaczego, aż nagle samochód samoistnie się zatrzymał, spojrzałam to na kierownicę, to na tył i szczerze przyznałam, że mam ostro przejebane.

....

Continue Reading

You'll Also Like

95M 3.4M 83
If you're judging this book by its cover and title, you're already proving the point this story wants to make. Try to move past this satirical obstac...
20K 567 42
Just did this for fun
55.9K 3.6K 35
အမြဲပင်၀တ်တဲ့ ငါဘလူးဂျင်းရယ်... ငါ့အသည်းလောက် အသက်လောက်ချစ်တဲ့ အသည်းလေးချစ်ရေ..... ဘလူးဂျင်းဟောင်းလေး ဟောင်းတဲ့ထိ၀တ်တဲ့သူ......" နှလုံးသွေးများ ရပ်တဲ...
11K 145 106
(MTL/BL) 一线吃瓜[娱乐圈] STORY IS NOT MINE || For Offline Reading Purpose DO NOT REPORT || DO NOT VOTE || CHINESE BL PURE MTL (isn't edited) Author(s) 海底见月...