BLOODY NIGHTMARE [#1 BLOODY D...

By psychopatka_pisze

33.1K 2.9K 2.7K

Dwudziestodwuletnia Nevaeh Aslow jest pacjentką szpitala psychiatrycznego Blackwell Hospital w stanie Oregon... More

Informacja
PROLOG
Bohaterowie i informacje ogólne
ROZDZIAŁ 1
ROZDZIAŁ 2
ROZDZIAŁ 3
ROZDZIAŁ 4
ROZDZIAŁ 5
ROZDZIAŁ 6
ROZDZIAŁ 7
ROZDZIAŁ 8
ROZDZIAŁ 9
ROZDZIAŁ 10
ROZDZIAŁ 11
ROZDZIAŁ 12
ROZDZIAŁ 13
ROZDZIAŁ 14
ROZDZIAŁ 15
ROZDZIAŁ 16
ROZDZIAŁ 17
ROZDZIAŁ 18
ROZDZIAŁ 19
ROZDZIAŁ 20
ROZDZIAŁ 21
ROZDZIAŁ 22
ROZDZIAŁ 23
ROZDZIAŁ 24
Dedykacja - przerywnik
ROZDZIAŁ 25
ROZDZIAŁ 26
ROZDZIAŁ 27
ROZDZIAŁ 28
ROZDZIAŁ 29
ROZDZIAŁ 30
ROZDZIAŁ 32
ROZDZIAŁ 33
ROZDZIAŁ 34
Niespodzianka - nawiązanie do 34 rozdziału
ROZDZIAŁ 35
ROZDZIAŁ 36
ROZDZIAŁ 37
ROZDZIAŁ 38
ROZDZIAŁ 39
ROZDZIAŁ 40
ROZDZIAŁ 41
ROZDZIAŁ 42
ROZDZIAŁ 43
ROZDZIAŁ 44
ROZDZIAŁ 45
ROZDZIAŁ 46
ROZDZIAŁ 47
ROZDZIAŁ 48
ROZDZIAŁ 49
ROZDZIAŁ 50
ROZDZIAŁ 51
ROZDZIAŁ 52
EPILOG
PODZIĘKOWANIA
Informacja

ROZDZIAŁ 31

459 44 15
By psychopatka_pisze

Twitter: #bloodynightmarepp

EZRA

24 lata

Leżeliśmy z Destiny pod gołym niebem w naszym ulubionym miejscu, które było świadkiem rozwoju naszych uczuć. Park był oddalony od miasta o kilkanaście minut drogi samochodem i często był on pusty. Nie rozumiałem ludzi, którzy nie chcieli spędzić kilku chwil w samotności.

- O czym myślisz? – zapytała mnie moja dziewczyna, która trzymała moje serce w garści.

Zrobiłbym dla niej wszystko i chyba zawsze tak było, chociaż do niedawna nie zdawałem sobie sprawy z moich uczuć, jednak lepszym określeniem byłoby, że ich do siebie nie dopuszczałem.

- O wszystkim, Smerfetko – musnąłem palcem jej nos.

- Mówiłam, żebyś nie nazywał mnie Smerfetką – pokazała mi język. Próbowała wszelkimi sposobami przetłumaczyć mi, że takie przezwisko do niej nie pasuje, ale ja miałem co do tego odmienne zdanie.

- Skarbie, ja z kolei ci mówiłem, że dla mnie zawsze będziesz Smerfetką. – Pochyliłem się nad nią i musnąłem jej usta swoimi. – Odkąd na własnej skórze przekonałem się, jak bardzo kochasz tę bajkę to jest jedyne przezwisko, które mogłem ci nadać.

- Zawsze będziesz wypominał mi to, że popłakałam się, gdy ukryłeś moją maskotkę Smerfetki? – Zrobiła urażoną minę, ale wiedziałem, że tylko udaje. Nigdy nie potrafiła się na mnie gniewać.

- No nie ukrywam, że było to dość słabe posunięcie, ale może już wtedy próbowałem się wkupić w twoje łaski? – Im więcej nad tym myślałem, tym bardziej docierało do mnie, że zawsze opiekowałem się Destiny i stawiałem jej dobro ponad swoje. To ona zawsze była na pierwszym miejscu w moim życiu. Nikt inny nie mógł się z nią równać, nie ważne jakby się starał.

- No tak, nie mogłeś zachować się szarmancko, tylko postanowiłeś schować coś, co było dla mnie ważne – prychnęła, gdy po chwili w kącikach jej ust pojawił się uśmiech.

- Chciałabyś, żebym zachowywał się szarmancko? – Wsunąłem się na jej ciało, uważając żeby nie przygnieść dziewczyny swoim ciężarem.

- Być może – westchnęła, gdy pocałowałem ją namiętnie. Wiedziałem, że może poczuć moją nabrzmiałą męskość, czego dowodem była jej kobiecość ocierająca się o materiał moich spodni.

- Kochanie, nieładnie się tak zachowywać w miejscu publicznym – syknąłem przytrzymując jej biodra w miejscu.

- Nie mówiłeś mi kiedyś, że niektórych zasad nie warto przestrzegać? – Zapytała z uśmiechem na ustach.

Ta mała diablica wiedziała, co zrobić, by wprowadzić mnie z równowagi.

- Moi drodzy! – Usłyszałem głos przyjaciela, który chwilę wcześniej pytał się, gdzie jesteśmy. Już wiedziałem, w jakim celu to zrobił. – Moje oczy nie muszą widzieć takich niecnych uczynków. Czuję się zgorszony.

- Issac – roześmiała się dziewczyna. Ja nie miałem powodów do śmiechu, ale jak widać ona miała na ten temat inne zdanie. – Czyżbyś nas śledził?

- O co ty mnie posądzasz, Smerfetko? – Mężczyzna chwycił się za pierś. – Złamałaś mi serce tymi podejrzeniami. Napisałem do twojego chłopaka i kulturalnie się zapytałem, gdzie jesteście.

- Chyba mamy inne definicje słowa kulturalne, bo słowa „hej, zjebku, gdzie jesteś?" to raczej nie jest odzwierciedlenie kultury – odpowiedziałem.

- To czysta semantyka, Ezro – odparł Issac. – Mówię do ciebie tak pieszczotliwie, tak jak ty do swojej lubej.

Roześmiałem się nie komentując słów przyjaciela. Wstałem i pomogłem to samo zrobić dziewczynie, której twarz rozświetlił uśmiech.

- Kocham cię, Ezro – wyszeptała w moje ucho.

- Nawet nie wiesz, jak bardzo ja kocham ciebie – musnąłem jej usta.

Znowu musiałem się katować przeszłością i wszystkim, co miało w niej miejsce. Nie tylko Nevaeh walczyła z demonami, bo ja również to robiłem. Jednak nie chciałem o tym myśleć i musiałem przekierować swój umysł na inny tor.

Kolejne wspomnienie Nevaeh było równie brutalne, co poprzednie. Znowu nie mogłem zrobić nic, aby ulżyć w jej bólu. Każde przerwanie odgrywania wspomnienia w jej głowie mogło skutkować tym, że dziewczyna ponownie zablokuje swój umysł. Będąc o krok do przodu w rozwiązaniu zagadki nie mogłem pozwolić na to, żeby coś się spieprzyło.

Następne dwa dni spędziłem na analizowaniu wszystkich dokumentów, które zebraliśmy z Issaciem. Notowałem każdy szczegół, który mógł wydawać się ważny. Każdy detal, który mógł mnie przybliżyć do prawdy czytałem kilka razy. Issac działał w sieci na każdy możliwy sposób. Byłem mu wdzięczny, bo to dzięki niemu udało się zdobyć większość papierów. Te dwa dni nie widziałem Nevaeh czując pustkę, taką jaką czułem przed pojawieniem się w Blackwell Hospital. Obiecałem jej, że uciekniemy i pragnąłem to zrobić jak najszybciej, ale potrzebowałem dowodów. W innym przypadku nigdy nie będę mógł spać spokojnie.

- Snow is falling, all around us – usłyszałem śpiewającego Issaca, który siedział przy stoliku klikając w klawisze laptopa.

- Nie mamy zimy, Issacu. – Postanowiłem uświadomić mu ten fakt, który dla mnie był oczywisty, ale sądząc po repertuarze przyjaciela, dla niego już taki nie musiał być.

- Ezro, pójdź na całość! – Parsknął śmiechem. – Czy tylko dlatego, że nie ma zimy muszę rezygnować z piosenek, które poprawiają mi humor? Mogłem wybrać inna pieśń, ale miałem ochotę akurat na tę.

- Naćpałeś się? – Zapytałem się, domyślając, co takiego wyzwoliło w nim te filozoficzne myśli. Zazwyczaj zachowuje się normalnie oprócz jego standardowych zaczepek.

- Od razu naćpałem – westchnął z przekąsem. – Naćpać się to takie... hmm... patetyczne słowo. Ja wziąłem tylko kilka buszków na odstresowanie.

- Znowu rozmawiałeś z ojcem? – Zawsze się tak zachowywał po starciach z Oscarem.

- Jak ty mnie dobrze znasz – uśmiechnął się niemrawo. – Pierdolił to samo, co zwykle. Zniszczyłem sobie życie, bo przecież mogłem robić coś innego, niż bawić się komputerkami. Mogłem stać się kimś, a klasycznie jestem nikim. Ogólnie standardowa gadka Oscara Wade'a, kiedy miał chujowy dzień.

- Dobrze wiesz, że to co mówi to nieprawda – starałem się przypomnieć mu te same słowa, co zwykle. – Nie spieprzyłeś sobie życia i nie daj sobie wmówić czegoś innego. To, że twój ojciec chciał, żebyś poszedł jego śladami nie oznacza, że musiałeś to zrobić.

- Wiem, Ezro – odparł. – Znam swoją wartość i potrafię powiedzieć ojcu to, co mi leży na sercu. Nie zmienia to jednak faktu, że wkurwia mnie, jak za każdym razem wyrzuca mi w twarz, że nie poszedłem w kierunku, który sobie wymarzył.

- Przynajmniej nie musisz grać przed ojcem wspaniałego syna, który zrobiłby wszystko, aby rodzice byli z niego dumni – podszedłem do barku i przygotowałem sobie whisky z lodem. Skoro Issac się zrelaksował to czemu ja nie miałbym zrobić tego samego innymi środkami.

- Przyjacielu, ale spójrz na to od innej strony – odezwał się po dłużej chwili mój przyjaciel. – Gdyby nie twoi rodzice to nie mógłbyś szkolić swojego warsztatu aktorskiego. Dzięki nim jesteś wspaniałym aktorem – parsknął śmiechem.

- Jakby tak na to spojrzeć to rzeczywiście tak jest – uśmiechnąłem się.

Kilka minut później ponownie pogrążyliśmy się w pracy dyskutując nad tym, co udało nam się znaleźć.

***

Następnego ranka czułem się tak, jakby ktoś przywalił mi młotkiem w głowę. Wypiłem tylko trzy drinki, ale jak widać mała ilość snu plus alkohol to katastrofa murowana. Miałem prawie trzydzieści lat, ale nawet mi czasami zdarzało się zapomnieć o tym, żeby picie łączyć z wysypianiem się.

Wchodząc do szpitala nie miałem zbyt dobrego humoru, a na dodatek czekała mnie dzisiaj przeprawa z Philipem. Ten dzień nie mógł być bardziej chujowy.

Z filiżanką czarnej kawy usiadłem w fotelu i czekałem na jednego z najbardziej wkurwiających pacjentów w mojej karierze.

- Dzień dobry, doktorze – powiedział jeden z nowo zatrudnionych pielęgniarzy, którego imienia jeszcze nie znałem albo po prostu nie chciałem poznać.

- Dzień dobry – próbowałem wykrzesać na twarzy uśmiech, ale nie jestem pewien, czy mi się to udało. – Dzień dobry, Phlipie.

Ten tylko skinął głową nie wypowiadając ani słowa. Sam jego widok wywoływał we mnie negatywne emocje, ponieważ wiedziałem, że Nevaeh nie jest mu obojętna. Najgorsze było to, że nie miał skrupułów do wypowiadania swoich pragnień na głos.

- Porozmawiajmy dzisiaj o tobie, Philipie – powiedziałem do pacjenta, kiedy zostaliśmy sami.

- Nie mam nic ciekawego do powiedzenia o sobie – prychnął patrząc na mnie obojętnym wzrokiem.

- A jest coś, o czym masz coś ciekawego do powiedzenia? – Próbowałem go sprowokować do tego, aby sam wypowiedział jej imię.

- Jedyną ciekawostką mojego życia w tym pierdolonym piekiełku jest moja ukochana. – Te słowa sprawiły, że krew się we mnie zagotowała, mimo że byłem przygotowany na ich usłyszenie. Chyba akurat dzisiaj byłem masochistką, ponieważ postanowiłem zagrać w jego grę.

- Twoja ukochana odwzajemnia twoje uczucia? – Zadałem kolejne pytanie.

- Jeszcze nie końca jest świadoma, co do mnie czuję, ale zamierzam otworzyć jej oczy na moją miłość – odparł stanowczym tonem.

Jego oczy zaczęły lśnić niebezpiecznym blaskiem.

Kombinował coś.

- W jaki sposób zamierzasz to zrobić? – Ciągnąłem temat, aby wyciągnąć z niego, co tylko się da.

- Jeszcze nie wiem, ale to będzie coś spektakularnego – uśmiechnął się.

Zmienność jego humorów mnie poniekąd fascynowała. Kiedy go prowokowałem, wręcz kipiał gniewem, ale dzisiaj emanował spokojem.

W przeciwieństwie do mnie.

Musiałem go dokładniej obserwować, ponieważ wiedziałem, że on nie rzucał słów na wiatr. Jeśli zamierzał skrzywdzić Nevaeh to chciałem być tym, który znajdzie się w odpowiednim miejscu i odpowiednim czasie. Zapytałem jeszcze o kilka rzeczy niezwiązanych z dziewczyną, ale on zawsze wracał do jej tematu. Jego niezdrowa obsesja na punkcie Nevaeh wyprowadzała mnie z równowagi. Nie chodziło o to, że żywi do niej uczucia, które były wymysłem, ale o to, że był niebezpieczny. Niestety, póki nie zrobił jej namacalnej krzywdy nie mogłem zamknąć go w izolatce. Trafiali do niej osoby, które stanowiły poważne zagrożenie dla siebie samych oraz innych pacjentów, ale aby się tam dostać Philip musiałby zaatakować pierwszy.

Jeżeli jedynym rozwiązaniem będzie sprowokowanie go do ataku to wykonam ten krok.

Zrobię wszystko, aby uchronić Nevaeh przed kolejnym zranieniem.

Nie chciałem, żeby na jej pięknym ciele pojawiła się kolejna blizna.

Wycierpiała już wiele.

Nie mogłem pozwolić na to, aby wycierpiała jeszcze więcej. 

Continue Reading

You'll Also Like

28.3K 413 21
Hailie Monet przeżywa rozstanie z Adrienem Santanem. Jak potoczą się jej losy? Niektóre rozdziały zostaną poprawione
154K 6.4K 5
"Kłamca na zawsze pozostanie kłamcą". Wydawać by się mogło, że historia Vivian i Venoma już dawno dostała swoje zakończenie. Chłopak wyjechał z miast...
139K 6.8K 26
- Mam ci mówić o tym, że boję się iść korytarzem w szkole, że boję się wejść do autobusu, że wstydzę się wyciągnąć kanapkę w szkole, bo wydaję mi się...
92.6K 2.9K 33
Przez całe życie żyłaś jak zupełnie normalna dziewczyna... Wiedziałaś, że ojciec zajmuje się szemranymi interesami, a twój brat - Bruno ma pójść w je...