Zielona Kraina

By daga_sw

3.4K 568 68

Sandra jest wykończona pracą w korporacji. Szefowa uwzięła się na nią, tak samo jak były partner, z którym ni... More

1
2
3
4
5
6
7
8
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
Epilog

9

123 21 2
By daga_sw

Luciano

Patrzyłem jak uciekała, spłoszona w stronę swojej sypialni. Czułam się dziwnie. Nigdy wcześniej nie zachowywałem się w ten sposób, ale strasznie mnie kręciło to, co między nami było. Od samego początku dostrzegłem w jej oczach fascynację moją osobą. A dziś, kiedy mnie dotykała. Na samą myśl przez ciało przechodzą mnie ciarki. Jej bliskość sprawiła, że chciałem poznać ją bliżej. Musiałem tylko dowiedzieć się, czy jest kolejnym gościem willi, czy kimś więcej. Greta tylko wyjątkowym osobą przygotowywała sypialnie na strychu.

Z natłokiem myśli zszedłem do kuchni. Akurat przyszli również pracownicy na obiad. Aromat ziół unosił się w powietrzu. Nim usiadłem do stołu podszedłem do matki, która niosła na stół talerz pełen jedzenia.

— A gdzie Sandra? — zapytała, rozglądając się po pomieszczeniu.

— Prosiła, by przekazać, że zaraz zejdzie — odpowiedziałem zgodnie z prawdą.

— A to dobrze. Usiądź proszę. Muszę wam o czymś powiedzieć — poinformowała i położyła na stół półmisek.

— Tylko, że ja za chwilę jadę. Chyba zapomniałaś o spotkaniu z nowym klientem. Degustacja u niego w willi. Zjem na szybko i uciekam — Przypomniałem matce. Po jej minie wywnioskowałem, że jednak zapomniała, co raczej nigdy jej się nie zdarzyło. Usiadłem na krześle przy stole.

— Zejdzie Sandra to powiem — powiedziała tajemniczo. Chwyciłem miskę z makaronem i nałożyłem małą porcję na talerz.

— Nie możesz powiedzieć wprost? — spytałem, gdy dosiadła się obok mnie.

— Wolałabym by wszyscy to usłyszeli jednocześnie, niż miałabym potem biegać za każdym z was — wyszeptała, sięgając po półmisek.

— Co to za wielka tajemnica? — zapytałem sarkastycznie.

— Żadna tajemnica, za chwilkę się dowiesz. Bądź cierpliwy — odparła spokojnie.

Zacząłem jeść. Moje myśli krążyły wokół pięknej brunetki, która niedawno dotykała mojego ciała. Była taka delikatna. Jej jasno różowe, pełne usta aż prosiły się o skosztowanie. Dawno nie reagowałem tak na żadną kobietę. Żadna też nie wywołała we mnie aż tylu emocji tylko swoją osobą. Spojrzałem przez stół, czując na sobie wzrok Cateriny. Uczepiła się mnie od zeszłego sezonu. Cóż było miło, gdy spotkaliśmy się by sobie ulżyć, ale nic więcej nie mogłem jej zaoferować. Nawet bym nie chciał. Widać w tym roku też na to liczyła. Szkoda, że nie rozumiała tego co od początku jej wpajałem. Zero uczuć, sama przyjemność.

— Sandruś, kochanie siadaj. Przepraszam, że zaczęliśmy bez ciebie, ale za niedługo kończy się przerwa...

— Nie tłumacz się Greto, rozumiem — weszła jej w słowo. A ja jak ten śliniący się nastolatek na widok pięknej kobiety, gapiłem się na nią jak w obrazek. Jej sukienka podkreślała wszystkie jej atuty. Duże piersi, odstający tyłeczek, a do tego rozpuszczone włosy.

— Skoro już jesteś to pozwól, że przedstawię cię wszystkim — odezwała się matka, zbliżając się do Sandry.

W kieszeni moich spodni poczułem wibracje. Dlaczego właśnie w takiej chwili.

— Niech to szlag — warknąłem pod nosem. Wyciągnąłem go i spojrzałem na wyświetlacz. Dzwonił klient. Podniosłem się z krzesła.

— A ty dokąd? — zapytała Greta.

— Muszę uciekać — rzekłem na szybko i spojrzawszy na ojca opuściłem pomieszczenie.

Udałem się na piętro do swojej sypialni, by wziąć prysznic i przebrać się w elegantszy strój. Nie chciałem wystraszyć klienta swoim wizerunkiem. Użyłem ulubionych perfum i wybiegłem z domu. Chwyciłem przygotowaną wcześniej skrzynię z winem i ruszyłem w stronę pikapa.

Przed sobą miałem godzinną podróż do celu.

Droga minęła mi nadzwyczaj spokojnie. Na szczęście podczas sjesty włosi zajęci byli sobą, a na drogach jest dużo mniejszy ruch.

Gdy tylko wyszedłem z samochodu mój telefon zawibrował w kieszeni. Wyjąłem go i zerknąłem na wyświetlacz. Nie zaskoczyło mnie to, że sms był od Cateriny.

Caterina: O dziewiętnastej w altanie.

Jak zawsze konkretna, lecz tym razem musiałem dać jej do zrozumienia, że to koniec.

Luciano: Ok.

Odpisałem krótko. Czekała nas poważna rozmowa, która raczej jej się nie spodoba.

Wsadziłem telefon do kieszeni i podszedłem do paki, by wziąć drewnianą skrzynkę. Zbliżyłem się do drzwi i nacisnąłem na dzwonek. Po chwili wyszedł do mnie Marco. Przywitał mnie radośnie i zaprosił do środka.

Do La Verde Terra di Pesa wróciłem tuż przed umówioną godziną z Cateriną. Ominąłem budynek, by nie spotkać domowników i ruszyłem do altany. Nie zdziwił mnie widok kuso ubranej brunetki. Zawsze ubierała się tak, gdy się spotykaliśmy. Jej sukienka ledwo zakrywała tyłek, a jedno cieniutkie ramiączko opadło, jakby specjalnie, odkrywając nagą pierś.

Oparłem się o belkę, podtrzymującą dach. Jedną rękę włożyłem do kieszeni, a drugą pocierałem brodę. Caterina stanęła przede mną.

— Nie musiałeś się aż tak stroić...— mruknęła uwodzicielsko.

— Nie zrobiłem tego dla ciebie — odparłem wrednie. Pomimo moich słów uniosła się na palcach z zamiarem pocałowania mnie. Położyłem jej palec na ustach i spojrzałem z wyższością.

— Do niczego między nami nie dojdzie — powiedziałem pewnie. Opadła stopami na drewnianą podłogę zrezygnowana.

— Ale przecież...— zaczęła.

— Odpisałem ci tylko dlatego, by jeszcze raz ci powtórzyć, że to koniec. W ubiegłym roku było miło. W tym nie zamierzam się do ciebie zbliżać.

— To przez tą nową! — prychnęła z grymasem na twarzy.

— Ona nie ma z tym nic wspólnego — wytłumaczyłem się. — Dopiero co przyjechała. Nie mieszaj jej w to.

— Jasne. Myślisz, że nie widziałam jak na nią dziś spojrzałeś — warknęła wściekła, a jednocześnie zamyślona. — Na mnie nigdy tak nie patrzyłeś — wyszeptała.

— Nie wiem o czym mówisz. Wszyscy na nią zerknęli, gdy weszła do środka.

— Jasne. Zerknęli, nie pożerali żywcem. Życzę powodzenia — burknęła oburzona, dźgając mnie palcem wskazującym. — Jesteś na straconej pozycji. Ominęła cię dziś wielka nowina — dodała kąśliwie, po czym odeszła.

— Szybko poszło — wymamrotałem pod nosem. Odetchnąłem i ruszyłem w stronę willi.

Udałem się do kuchni, gdzie między jadalnią a kuchenką krążyła rodzicielka. Posłała mi radosny uśmiech.

— I jak ci poszło z Marco? — zapytała.

— Bardzo dobrze. Co miesiąc będzie zamawiał u nas dwie skrzynki wina.

— Czyli udany wyjazd. Gratulacje synu. — Zbliżyła się i przytuliła do swojego ciała.

— Dzięki. Jutro przyjeżdża Tomasso — rzuciłem, podchodząc do dzbanka z lemoniadą.

— A ten czego tu — oburzyła się Greta.

— Nadal nie ustępuje. Chce odkupić winnice.

— No to będzie miał okazję w końcu porozmawiać z właścicielem — oznajmiła. Obróciłem się gwałtownie w jej stronę.

— Jak to z właścicielem. Przyjechał ktoś z Polski? — zdziwiłem się.

— Nie zauważyłeś samochodu stojącego na parkingu przed posiadłością? — zapytała zaskoczona.

— Nie zwróciłem uwagi — odparłem. Miałem w głowie rozmowę z Cateriną, dodałem w myślach.

— Jakbyś poczekał minutę to byś wszystko wiedział.

— A więc kto to niby jest? Może ta nowa co wczoraj przyjechała — zadrwiłem.

Matka spojrzała na mnie takim wzrokiem, że już znałem odpowiedź.

Nie...

To nie może być ona...

A ja się tak zbłaźniłem.

Continue Reading

You'll Also Like

2.8M 159K 50
"You all must have heard that a ray of light is definitely visible in the darkness which takes us towards light. But what if instead of light the dev...
3.1M 70.2K 81
Diana is an 18 year old girl about to start her senior year until she bumps into a woman at the bookstore who has quite the personality. The woman ta...
4.6M 292K 106
What will happen when an innocent girl gets trapped in the clutches of a devil mafia? This is the story of Rishabh and Anokhi. Anokhi's life is as...
926K 55.2K 49
𝐈𝐧 𝐭𝐡𝐞 𝐓𝐚𝐧𝐠𝐥𝐞𝐝 𝐰𝐞𝐛𝐬 𝐨𝐟 𝐇𝐞𝐚𝐫𝐭𝐬, 𝐚𝐧𝐝 𝐩𝐮𝐫𝐬𝐮𝐢𝐭 𝐨𝐟 𝐓𝐫𝐮𝐭𝐡𝐬, 𝐋𝐨𝐯𝐞 𝐰𝐞𝐚𝐯𝐞𝐬 𝐢𝐭𝐬 𝐦𝐞𝐬𝐦𝐞𝐫𝐢𝐳𝐢𝐧𝐠 �...