Tears of Darkness

By literaturoholiczka

358K 15.3K 7.6K

Druga część serii „Kings of Darkness" - kontynuacja losów Laurette i Astona Związek Laurette i Astona przecho... More

Informacja
Dedykacja
OSTRZEŻENIE
Prolog
1. Jest ok.
2. Między nami wszystko dobrze.
4. Schowaj się przede mną.
5. Pierścionek.
6. Ten uśmiech nie jest szczery.
7. I tak cię kocham.
8. Kulturalny seans filmowy.
9. Naprawdę nic mi nie jest.
10. Coś we mnie umiera.
11. To nie jesteśmy już my.
12. Mógłbyś być lepszy częściej.
13. Czy kiedyś uda nam się to naprawić?
14. Koszmary już dawno cię zdradziły.
15. Nigdy mi się nie wymkniesz.
16. Już nikt więcej cię nie skrzywdzi.
17. Kocha cię.
18. Upadek Ray'a Gibbs'a.
19. Zrobię wszystko, by cię chronić.
20. Niebo ma smak mojej Laurette.
21. Mój. Tylko mój.
22. W końcu czuję się wolna.
23. Urodziny Laurette.
24. Bo ciemność należała do nas.
25. Miałam może z sześć lat...
Epilog
ROZDZIAŁ DODATKOWY

3. Każdy z nas cierpi.

14.5K 536 197
By literaturoholiczka

#TODwatt

Laurette

Do Londynu wróciłam w Sylwestra, wraz z rodzicami – mimo ich uporu. Odbyłam kilkugodzinną sprzeczkę z matką, która chciała zostawić mnie u babci jeszcze na tydzień, aż do zakończenia przerwy świątecznej. Ostatecznie przekonało ją chyba to, że zostawiłam wszystkie podręczniki w domu, a chciałam pouczyć się na nieistniejące sprawdziany.

Podjechaliśmy pod dom późnym popołudniem, gdy słońce rzucało już swoje ostatnie promienie na ulicę, powoli chowając się za horyzontem. Wewnątrz cała drżałam z oczekiwania. Nie mogłam doczekać się momentu, w którym zobaczę Astona.

Rozmawialiśmy przez telefon kilka razy, ale miałam wrażenie, że chłopak robi to niechętnie. Miał wyprany z życia głos i wymigiwał się od niewygodnych pytań, co wzbudziło moją podejrzliwość. Chciałam już móc spojrzeć mu w oczy i wyczytać z nich odpowiedzi na pytania, które mnie dręczyły.

Dlatego też od razu wbiegłam do sypialni i zrzuciłam z siebie przepocone po podróży ubrania. Wzięłam ekspresowy prysznic, wypsikałam się perfumami o zapachu brzoskwiń, a potem ogarnęłam włosy i założyłam świeże ciuchy. Zbiegłam na parter, a gdy już miałam skierować się do drzwi wyjściowych, zawołał mnie tata.

Wywróciłam oczami, niecierpliwiąc się coraz bardziej, ale posłusznie weszłam do saloniku, gdzie czekał już na mnie z matką. Wyglądali, jakby mieli się zaraz pokłócić, dlatego tym bardziej zapragnęłam znaleźć się z dala od tego domu i kiepskiej atmosfery, która zatruwała całe powietrze.

– Gdzie się wybierasz? – zagaił, odpinając mankiety w śnieżnobiałej koszuli.

Otworzyłam usta, gotowa wyznać im prawdę, gdy dobiła mnie świadomość, iż najprawdopodobniej zabroniliby mi się spotkać z Astonem. Już dość nawysłuchiwałam się ich narzekań na tego chłopaka w przeciągu kilku ostatnich dni.

– Do schroniska. Jest Sylwester, a pieski potrzebują towarzyszy. Niektóre bardzo boją się fajerwerków. – I prawdopodobnie naprawdę powinnam się tam wybrać.

– Mam nadzieję, że nie musimy ci przypominać, że spotkania z synem Richmonda są dla ciebie nieosiągalne – odparł, strzelając we mnie uważnym spojrzeniem. Mama jedynie kiwnęła mu głową na zgodę, co było bardziej niż dziwne. Rzadko w czymkolwiek się ze sobą zgadzali.

– Nie musicie. – Westchnęłam cicho. – Przecież wiem.

– O której wrócisz?

Cholera. Nigdy wcześniej tak mnie nie kontrolowali. Zazwyczaj pytali tylko, gdzie się wybieram i tyle im wystarczyło, a teraz? Naprawdę tak to miało wyglądać?

Równie dobrze mogłabym wyjść bez słowa. Byłam pełnoletnia, a to, że wciąż żyłam na ich utrzymaniu niczego nie zmieniało. Ale czy chciałam robić sobie pod górkę w tak napiętej już sytuacji? Nie, zdecydowanie nie.

– Na pewno po północy, gdy na mieście trochę się uspokoi.

– Poproś szofera, by na ciebie zaczekał.

– Jasne. Mogę już iść?

Gdy udzielił mi zgody, wybiegłam na zewnątrz, machając dłonią do kierowcy, by dać mu znać, że musi mnie gdzieś zawieźć. Od razu wsiadł do limuzyny i wyjechał nią przed bramę, a ja pospiesznie wystukałam wiadomość do jednego z pracowników schroniska, upewniając się, że mają wystarczającą ilość wolontariuszy na tę noc. Mimo wszystko nie chciałam zostawiać ich na lodzie, zwłaszcza w tak stresujący dla piesków dzień.

Dość szybko otrzymałam odpowiedź, która uspokoiła moje wyrzuty sumienia. Wówczas wsiadłam na tylne siedzenie limuzyny i podałam szoferowi adres domu chłopaków.

– Nie mogę tam panienki zawieźć – odpowiedział, ku mojemu zdziwieniu.

– Co? – Zmarszczyłam brwi, nic z tego nie rozumiejąc.

– Państwo Anders zabronili mi wozić panienkę do tego domu.

Prychnęłam oburzona.

– Nie obchodzi mnie to. Nie muszą o niczym wiedzieć.

– Ale...

– Mam to gdzieś – wtrąciłam, ledwo trzymając nerwy na wodzy. – Jeśli mnie tam nie zawieziesz, to przysięgam, że jutro wylecisz z roboty.

– Ale...

– No co? – warknęłam.

– Panienki rodzice zamontowali lokalizator w limuzynie – powiedział cicho i od razu spuścił głowę. Może nawet zrobiłoby mi się go żal, gdybym nie była tak wkurwiona.

– Słucham? – Zaśmiałam się z niedowierzaniem, potrząsając głową. – Dobra. W takim razie zawieź mnie pod schronisko.

Tak też zrobił, a gdy tylko znaleźliśmy się u celu, nakazałam mu, by czekał tam na mnie aż nie wrócę. Potem zamówiłam dla siebie taksówkę i wreszcie pojechałam tam, gdzie rzeczywiście chciałam się znaleźć, mając nadzieję, że rodzice nie poszli o krok dalej i nie włączyli lokalizacji również w moim telefonie.

Było już całkiem ciemno, gdy dotarłam pod dom chłopaków, a jednak w całym tym mroku zdołałam dostrzec zarys męskiej sylwetki i tlącą się końcówkę papierosa między jego palcami. Opłaciłam pojazd i pospiesznie wyszłam na zewnątrz.

– Aston! – zawołałam, nie kryjąc ekscytacji. Wtem chłopak obrócił głowę w moim kierunku, a jednak nie widziałam wyrazu jego twarzy. Mimo to podbiegłam do niego i zrobiłam coś, co zaskoczyło i mnie samą.

Wskoczyłam na niego. Otoczyłam go nogami w pasie, mocno ścisnęłam, a ramiona skrzyżowałam na jego karku. W moje nozdrza od razu uderzył charakterystyczny dla Astona zapach, który przyniósł za sobą spokój. Spokój, którego ostatnio tak bardzo mi brakowało.

A jednak poczułam, jak się pode mną spina. No i wciąż nic nie powiedział, co szybko zrujnowało mój dobry nastrój, zastępując go niepokojem.

Odchyliłam głowę, chcąc na niego spojrzeć, ale oczy miał zamknięte, a jego wyraz twarzy nie zdradzał zupełnie nic.

– Aston...? – Trzymał mnie mocno przy sobie, ale nic poza tym.

– Cześć, słodziutka – wyszeptał z jakąś dziwną udręką.

– Hej, popatrz na mnie. – Przeniosłam dłoń na jego policzek i musnęłam delikatnie kciukiem ten tak bardzo niepasujący do niego, kilkudniowy zarost.

Nieznacznie uniósł powieki, ale w otaczających nas ciemnościach niewiele mogłam tak naprawdę zobaczyć. Wpatrywaliśmy się tak w siebie przez dłuższą chwilę. Bez słów. Moje serce biło coraz mocniej, targane różnymi obawami.

Wówczas wpadła mi do głowy niezwykle raniąca myśl i zaczęłam się wierzgać, chcąc z niego zeskoczyć.

– Co ty wyrabiasz? – wychrypiał, mocniej zaciskając ramiona pod moimi kolanami.

– Chcę zejść – wymamrotałam.

– Bo?

– Bo tak. Puść mnie.

– Nie.

– Puść mnie.

– Nie, Laurette. Daj mi się tobą nacieszyć. – Po tych słowach schował twarz w zgłębieniu mojej szyi i mocno zaciągnął się moim zapachem. Gdy tylko poczułam, jak przejeżdża nosem po mojej skórze, obeszły mnie ciarki.

– Dlaczego nic nie mówisz? – spytałam szeptem.

– Przecież mówię.

– Zacząłeś dopiero, gdy chciałam zejść.

– Bo twoja obecność wprawia mnie w osłupienie, nie rozumiesz? – Cmoknął mnie w miejsce za uchem, a ja zakwiliłam cicho, pragnąc jedynie, by nie przestawał mnie dotykać. – Tak bardzo tęskniłem...

Uspokoiłam się odrobinę. Ale tylko odrobinę, bowiem wciąż miałam jakieś złe przeczucie, które utkwiło na dnie mojego żołądka.

Ale czy tak właściwie powinno dziwić mnie jego niestandardowe zachowanie? Wiele przeszedł, a ja być może tylko sobie coś dopowiadałam. W końcu sama też byłam zmęczona całą tą sytuacją.

– Wejdziemy do środka? – zagaiłam po chwili, układając głowę na jego ramieniu.

– Jest ci zimno?

– Troszkę – przyznałam.

Kiwnął głową i ruszył w kierunku drzwi wejściowych. Naprawdę wolałabym pójść tam o własnych siłach. Nie chciałam, by mnie dźwigał, ale w końcu to Aston. I tak by mnie nie posłuchał.

Weszliśmy do pogrążonego w ciszy wnętrza. Zaczęłam się zastanawiać, czy Elias i Cassian gdzieś tu są, ale Aston nie dał mi zbyt wiele czasu do namysłu, zanosząc mnie prosto do swojej sypialni. Pokonał schody bez zająknięcia, mimo że na pewno musiało mu być ciężko, a potem ułożył mnie delikatnie na materacu i spojrzał na mnie z góry z jakąś dziwną iskierką w oczach.

Nieco skrępowana zdecydowałam się na włączenie lampki nocnej, aż wreszcie zalał nas snop ciepłego światła. W oczy od razu rzuciły mi się wyostrzone rysy twarzy Astona i cienie pod oczami, jakby nie spał od dłuższego czasu.

Rzadko miałam okazję się o kogoś martwić. Zazwyczaj było to dla mnie obce uczucie. A jednak teraz mogłam myśleć tylko o tym, co dzieje się w głowie Astona i jak ciężko musi mu być.

Podniosłam się do siadu, przywdziewając delikatny uśmiech na usta. Odczuwałam coraz większy niepokój, bo Aston wciąż stał nad łóżkiem z oczami wlepionymi w nicość, jakby myślami znajdował się gdzieś setki kilometrów stąd. Albo w ogóle w innym świecie.

Wyglądał niemal jak posąg lub jedna z tych rzeźb, które tak kochał.

Nieobecny. Zagubiony.

Instynktownie chwyciłam go mocno za dłoń, chcąc jakkolwiek zwrócić na siebie jego uwagę. Obdarzył mnie jedynie kilkusekundowym spojrzeniem, po którym skrzywił się nieznacznie i wreszcie opadł na łóżko, siadając tuż obok mnie. Mięśnie jego ramion spięły się pod czarną bluzką, gdy ułożył łokcie na kolanach.

– Jesteś tu ze mną? – Mój głos był cichy, przepełniony całą tą tlącą się we mnie niepewnością. Nigdy wcześniej nie czułam się tak nieporadna przy Astonie.

W odpowiedzi na moje pytanie jedynie kiwnął głową, znów zawieszając się w tym dziwnym otępieniu.

Przysunęłam się odrobinę bliżej, a opuszkami palców ostrożnie musnęłam jego bark. Musiałam czuć, że jest blisko – chociażby fizycznie, bo duchem na pewno znajdował się gdzieś poza moim zasięgiem.

Gdy nie zareagował na mój dotyk, oparłam policzek o jego ramię i kątem oka próbowałam wyczytać coś z twarzy Astona.

Przepełnił mnie niespodziewany smutek, bo miałam wrażenie, że cały emanuje jedynie obojętnością. Jakby znieczulił się na wszystko, co go otacza. W tym na mnie.

Czułam, że się ode mnie oddala. Że buduje między nami gruby mur. A nie mogłam na to pozwolić. Nie chciałam, by się przede mną ukrywał. Sam nieraz pomógł mi w trudnych dla mnie chwilach, a teraz chciałam odwdzięczyć mu się tym samym.

– Wyszeptaj mi wszystkie swoje najmroczniejsze myśli – poprosiłam łamiącym się głosem. – Zrób to, Aston.

Powoli obrócił głowę. Z zaciśniętymi w wąską kreskę ustami zajrzał mi głęboko w oczy. Jego klatka piersiowa poruszała się coraz szybciej, jakby toczył jakąś wewnętrzną walkę.

– Nie mogę – wydusił.

– Możesz. – Posłałam mu słaby uśmiech. – Możesz powiedzieć mi o wszystkim, a ja wciąż tu będę. Przy tobie, słyszysz?

– Nie o to chodzi, Laurette. – Ujął sobie moją dłoń i złożył na jej grzbiecie czuły pocałunek. – Nie chcę rozmawiać, okej?

Przełknęłam zgromadzony w moim gardle żal. Musiałam to zaakceptować, nawet, jeśli jego decyzja sprawiała mi ból.

– Żadnych rozmów. W porządku.

Niespodziewanie Aston chwycił mnie za biodra i posadził na swoich kolanach. Wypuściłam z ust zaskoczone sapnięcie, po którym od razu zarzuciłam mu ramiona na kark. Teraz nasze twarze dzieliły jedynie marne centymetry. Czułam, jak materiał jego szorstkich spodni ociera się o wewnętrzną stronę moich ud i jak jego ciepło przechodzi na mnie, otacza mnie całą.

Założył mi kosmyk włosów za ucho – zrobił to tak delikatnie, jakbym była jakimś cennym przedmiotem, czymś, co da się złamać za jednym dotknięciem. Przyglądał się mojej twarzy bez słów, analizował każdy jej fragment, a ja muskałam knykciami jego kark, co jakiś czas wsuwając palce w burzę gęstych włosów chłopaka.

Tylko dlaczego miałam wrażenie, że choć jesteśmy tak blisko, dzieli nas ogromna przepaść?

– Laurette...? – rzucił nagle.

– Tak? – Wtuliłam policzek w jego dłoń, przymykając powieki.

Zamilknął nagle, jakby słowa ugrzęzły mu w gardle.

– O co chodzi?

– Jesteś taka piękna.

Uśmiechnęłam się delikatnie. Jego słowa uderzyły wprost w moje serce, otaczając je przyjemnym ciepłem. Tak bardzo uwielbiałam, gdy prawił mi komplementy. I naprawdę brakowało mi tego przez ostatnie kilkanaście dni.

– Muszę cię pocałować – dorzucił.

– Więc to zrób – odparłam automatycznie.

– Nie poprzestanę na tym. Nie dziś.

– Więc nie poprzestawaj.

– A jeśli zrobię ci krzywdę? – W głosie chłopaka czaiła się obawa. – Nie jestem teraz sobą.

Gwałtownie uchyliłam powieki, a dłonie zacisnęłam na jego policzkach.

– Nie zrobisz mi krzywdy. Nie wierzę w to.

– Potrzebuję kontroli – wyznał, wzdychając ciężko. – Potrzebuję mieć nad czymś kontrolę, bo mam wrażenie, że wszystko wysuwa mi się z rąk.

Nawet przez sekundę nie zastanawiałam się nad odpowiedzią.

– Dobrze.

– Jesteś tego pewna? Oddasz mi się?

– Już jestem twoja, Aston. Nic się nie zmieniło – zapewniłam z szybko bijącym sercem.

Moja odpowiedź chyba rozwiała resztkę jego wątpliwości, bo nie zdołałam nawet wziąć głębszego wdechu, a jego usta już były przyciśnięte do moich. Duże dłonie Astona błądziły natomiast po moich lędźwiach, zjeżdżając coraz niżej, aż wsunął je pod materiał wełnianej sukienki.

Tak bardzo brakowało mi jego dotyku, że natychmiast poczułam, jak pod moją skórą bucha pożądanie. Nie mogłam nasycić się i tak namiętnymi już pocałunkami. Chciałam, by pochłonął mnie całą.

Kierowana tą niemożliwą do opanowania potrzebą, przycisnęłam się do niego biodrami i natychmiast poczułam na sobie jego wzwód. Zaczęłam bujać się w powolnym tempie, jednocześnie wciąż odpowiadając na każdy pocałunek z pasją.

W tamtej chwili pragnęłam zrzucić z siebie grubą sukienkę, poczuć Astona skóra przy skórze. To nie było zwykłe pożądanie. O nie. To było coś znacznie głębszego. Cała emanowałam jedynie żądzą przedostania się przez mury tego chłopaka. Chciałam zakotwiczyć się w jego sercu, by znów się na mnie otworzył.

Nim zdołałam wykonać jakiś gest, obrócił nas tak, że teraz leżałam pod nim, a on opierał przedramiona po obu stronach mojej głowy. Obdarzył mnie przeciągłym spojrzeniem, po którym ponownie wpił się w moje usta, tym razem łącząc również nasze języki. Zniżył biodra, by otrzeć się o mnie, a gdy już to uczynił, z mojego gardła wypadł zduszony jęk.

Wsunęłam dłonie pod jego bluzkę, a palcami od razu zaczęłam kreślić zarys jego twardych niczym skała mięśni. Tak bardzo uwielbiałam jego ciało, że mogłabym dotykać go bez końca. Ta zbudowana ciężką pracą na siłowni sylwetka budziła mój podziw, sprawiała władcze wrażenie. I właśnie tego od niego w tamtym momencie chciałam – władzy, bezapelacyjnej dominacji.

Chciałam należeć do mojego Astona.

Oderwał się od moich ust i skierował pocałunki na szyję. Zassał miejsce przy moim gardle, zapewne zostawiając po sobie ślad, a potem skupił się na czułym punkcie za uchem. Oddychałam coraz szybciej. Musiałam przymknąć powieki, bo przed oczami zaczęły mi tańczyć mroczki.

W następnej kolejności ściągnął mi sukienkę przez głowę, a zaraz za nią grube, wełniane rajstopy. Zostawił mnie jedynie w koronkowym biustonoszu i majtkach do kompletu. Przez dłuższą chwilę obserwował dociekliwie moje ciało, a ja, choć z całej siły starałam się wyciszyć krążące mi po głowie myśli, od razu zaczęłam się zastanawiać, czy wciąż mu się podobam.

Co prawda w czasie świąt jadłam naprawdę niewiele, ale może...

– Tęskniłem za tym perfekcyjnym ciałem – oświadczył głębokim głosem, tłumiąc wszystkie te zadręczające mnie myśli. Ucałował mój brzuch, zostawiając na nim mokre ślady, a potem jednym wyćwiczonym ruchem zerwał ze mnie majtki. – Laurette. – Spojrzał na mnie z dołu. – Powiedz, że jesteś moja.

Wzięłam drżący wdech.

– Jestem twoja – wyszeptałam zamroczona.

– Tak, dokładnie. Tylko. Kurwa. Moja – wycedził, rozsuwając mi gwałtownie uda, między którymi się ulokował. – Do kogo należysz?

Miałam ochotę wrzeszczeć z przyjemności, którą sprawiały mi jego słowa i ten subtelny dotyk opuszków palców tuż przy mojej kobiecości.

– Do ciebie. Należę do ciebie, Aston – wymamrotałam, popadając w coraz to większą ekstazę.

– Twoje ciało – wymruczał, sunąc językiem po zgięciu moich ud. – Całe twoje ciało należy do mnie.

– Tak – pisnęłam niekontrolowanie.

– I twój umysł, słodziutka.

Pokiwałam bezwładnie głową. Tak bardzo pragnęłam, by zakończył już te tortury i dotknął mnie w miejscu, które całe pulsowało dla niego. Oczekiwanie zabijało mnie od środka, ale przeczuwałam, że właśnie to sprawia mu w tym momencie satysfakcję – wiedza, że moja przyjemność jest zależna od jego woli.

– Będziesz dla mnie grzeczna?

O kurwa...

– T-tak, obiecuję.

– Trzymaj ręce nad głową – polecił z powagą. Wykonałam jego rozkaz mechanicznie i czekałam na więcej, ale wtedy Aston popadł w chwilowe zamyślenie.

Nie zdążyłam zapytać, o co chodzi, bo nagle wysunął pasek z czarnych spodni i pochylił się nade mną ze skupieniem na twarzy. Wstrzymałam oddech, gdy dopadł mnie chwilowy strach. To fakt, wiedziałam, że Aston nie skrzywdziłby mnie umyślnie, ale wydawał się pogrążony w jakimś dziwacznym transie i nie potrafiłam go rozszyfrować.

Przepełniona tysiącami myśli, poczułam nagle, jak owija pasek wokół moich nadgarstków. Uchyliłam powieki i spojrzałam wprost w jego oczy.

– Dobrze się z tym czujesz, słodziutka?

Moje ruchy były skrępowane. Nie mogłam oddzielić od siebie dłoni, byłam zdana na jego łaskę, a jednak... Jednak wcale mi to nie przeszkadzało. Właściwie miałam wrażenie, że wznieciło to moje podniecenie.

– Tak – wychrypiałam więc, uśmiechając się delikatnie.

– Powiedz, jeśli coś się zmieni, dobrze? – Przesunął nosem po moim policzku.

Gdy tylko otrzymał ode mnie odpowiedź, rozpiął spodnie, nie zrywając ze mną kontaktu wzrokowego. W jego oczach czaił się jakiś mrok, ale mimo to, zdołałam odnaleźć w nim cząstkę Astona, którego tak dobrze znałam.

Zsunął spodnie do kolan, po czym sięgnął do szafki nocnej i wyjął z niej prezerwatywę. Zafascynowana obserwowałam, jak naciąga na siebie lateks, nic nie mogąc poradzić na to, że moje biodra mimowolnie cały czas wysuwały się w przód, szukając kontaktu z Astonem. Ociekałam nagromadzoną między nogami wilgocią; miałam wrażenie, że jeśli za chwilę we mnie nie wejdzie, to oszaleję.

– Unieś biodra – zażądał ochrypłym tonem, a gdy to zrobiłam, wsunął pod moje pośladki poduszkę.

Sapnęłam zaskoczona. Wówczas złapał mnie w zgięciu kolan i uniósł odrobinę moje nogi. Przesunął końcówką kutasa po najwrażliwszym punkcie w moim ciele, aż zaczęłam się pod nim wić.

– Leż spokojnie – odezwał się od razu, karcąc mnie spojrzeniem ciemnych oczu.

Przełknęłam z trudem, dostosowując się do jego rozkazu. Pogładził mnie uspokajająco po brzuchu, a potem – nagle i niespodziewanie – wypełnił mnie jednym mocnym pchnięciem. W odpowiedzi na tę raptowną rozkosz, krzyknęłam głośno, jednocześnie zaciskając powieki.

– Zaciśnij się na mnie, skarbie.

Tak też uczyniłam, co jedynie zwiększyło doznania. Każdy jego ruch, a nawet każde drgnięcie, przyczyniały się do ekstazy, jakiej jeszcze nigdy nie czułam.

Na próżno było doszukiwać się jakiejkolwiek łagodności w czynach Astona. Wsuwał się we mnie i wysuwał w diabolicznie szybkim tempie, raz po raz uderzając biodrami o moje pośladki. Nogi drętwiały mi od tej dziwnej i niewygodnej pozycji, ale nie byłam w stanie nic zrobić, gdy mogłam myśleć tylko o cieple, które zalewało moje podbrzusze.

Spełnienie znajdowało się gdzieś na wyciągnięcie ręki. Tak blisko, a jednak tak daleko. Raz po raz jęczałam cichutko pod nosem. Fakt, że miałam skrępowane dłonie, jedynie dodawał temu wszystkiemu jakąś ekscytującą nutkę.

Bo teraz wszystko zależało tylko i wyłącznie od Astona.

Gdy już cała zaczęłam drżeć od napływającego orgazmu, Aston nagle obrócił mnie na brzuch i zdecydowanym ruchem uniósł moje biodra. Klatkę piersiową miałam natomiast przyciśniętą do materaca. Dyszałam ciężko. W moim umyśle pojawiła się chwilowa obawa, bo nigdy nie robiłam tego jeszcze w ten sposób, ale gdy Aston wypełnił mnie ponownie, czułam tylko tak dobrze mi znaną przyjemność. Rozluźniłam się pod jej wpływem, popadłam w uwielbieniu dla wszystkiego, co mi robił. A gdy poczułam na plecach jego tors, zachłysnęłam się powietrzem.

– Czujesz jak cię wypełniam, słodziutka? – wyszeptał mi do ucha, jednocześnie owiewając gorącym oddechem mój i tak rozgrzany już policzek.

Zdołałam tylko pokiwać głową, co wyraźnie mu się nie spodobało. Zacisnął dłoń na mojej szyi; nie było to bolesne, ale niosło za sobą przewagę.

– Odpowiedz.

– Tak, czuję – zaskomlałam, gdy ponownie uderzył w jakiś czuły punkt wewnątrz mnie.

– Uwielbiam cię, skarbie. – Przygryzł płatek mojego ucha, wciąż pracując biodrami w swoim własnym, niesamowicie dynamicznym tempie.

Wyprostował się, przez co na moich plecach spoczął powiew zimnego powietrza. Wzdrygnęłam się przez to, lecz zaraz poczułam, jak Aston ściska otwartą dłonią mój brzuch. Nie wiem, jakim cudem, ale odpłynęłam w tej krainie rozkoszy tak nagle, że z oczu popłynęły mi łzy. Orgazm wstrząsnął całym moim ciałem, siejąc spustoszenie. Chwilę później poczułam, jak Aston pęcznieje we mnie w akompaniamencie ochrypłego jęku.

Byłam wyczerpana, gdy wysunął się ze mnie i zszedł z łóżka, pozostawiając mnie samą. Czułam, jak miękka pościel ociera się o moje obolałe ciało, a powieki nagle miałam zbyt ciężkie, by utrzymać je w górze. Oddychałam więc coraz to spokojniej, leżąc w tej samej pozycji.

Nie minęła minuta, a Aston pojawił się tuż obok mnie. Obrócił mnie na plecy i od razu złączył nasze usta w – tym razem – niezwykle czułym i łagodnym pocałunku.

– Hej, wszystko w porządku? – zapytał, gładząc knykciami mój policzek.

Oblizałam spierzchnięte usta, nim zdobyłam się na krótką, lecz szczerą odpowiedź:

– Tak.

Uwolnił moje nadgarstki z więzów paska i odrzucił go gdzieś w bok. Następnie podał mi jedną ze swoich czarnych koszulek i pomógł mi się w nią ubrać. Gdy już to uczynił, zrobiłam mu miejsce na materacu obok siebie. Okryliśmy się ciepłą kołdrą. Wtuliłam głowę w jego klatkę piersiową, a on otoczył mnie ramionami.

– Nie zrobiłem ci krzywdy?

– Zdecydowanie nie. – Zaśmiałam się niekontrolowanie, bo przecież nigdy wcześniej nie czułam tak wielkiej przyjemności. Niepotrzebnie się martwił. – Naprawdę. Było cudownie.

Aston zgasił lampkę. Przez jakiś czas jedynie leżeliśmy wtuleni w siebie w pogrążonej w ciszy sypialni. Czułam na policzku mocne bicie jego serca.

– Wiesz, gdy nie było cię obok, nie potrafiłem zasnąć – wyszeptał nagle.

– Ja też – przyznałam. – Bez ciebie było mi ciężko.

– Ale teraz, gdy tu jesteś, czuję się spokojny. Może to chwilowe. Ale działa. – Ucałował czubek mojej głowy. – Może to chwilowe, ale i tak się cieszę... Tak bardzo cieszę się, że cię mam.

W jego głosie tkwiło tak wiele bólu, że ten natychmiast zaatakował również mnie. Poczułam mocny ścisk w sercu i wtuliłam się mocniej w chłopaka, którego nie zamieniłabym na nikogo innego, mimo niesprzyjającego nam losu.

– Jestem tu – potwierdziłam cicho. – I nie zamierzam się nigdzie ruszać.

***

Obudziłam się w środku nocy z gardłem wyschniętym na wiór. Cała byłam zlana potem; przez sen musiałam wejść na Astona, bo teraz leżałam cała na nim, z twarzą skrytą w zgłębieniu jego szyi.

Zsunęłam się z chłopaka na miejsce obok i chwyciłam za telefon. Zegar wskazywał kilka minut po pierwszej w nocy. Czekało na mnie również kilka wiadomości od ojca, z których wynikało, że niecierpliwi się coraz mocniej. Pytał, o której będę, jak i o to, czemu się nie odzywam. Wystukałam pospiesznie, że wciąż jestem w schronisku, dodając, że być może zostanę tam do rana ze względu na ciężką sytuację z pieskami.

W następnej kolejności złapałam za moje majtki, które walały się na podłodze przy łóżku i wciągnęłam je na siebie. Po cichu opuściłam sypialnię Astona, mając nadzieję, że przez krótki czas mojej nieobecności się nie obudzi. Nie chciałam zostawiać go samego, ale naprawdę chciało mi się pić.

Już na schodach usłyszałam jakieś szmery, a gdy weszłam do kuchni, dostrzegłam Cassiana. Siedział przy wyspie kuchennej ze wzrokiem wlepionym w ekran laptopa. Uderzyła we mnie świadomość, że mam na sobie tylko koszulkę Astona i zrobiło mi się głupio. Co prawda sięgała mi do kolan i zakrywała co trzeba, ale i tak sytuacja była niezręczna.

Cassian powitał mnie skinięciem głowy i wrócił do swoich zajęć.

– Cały czas tutaj byłeś? – zagaiłam niby to od niechcenia, podchodząc do lodówki. Dziwnie mi było tak pałętać się po ich domu, jakbym tu mieszkała, ale byłoby chyba jeszcze dziwniej, gdybym zapytała Cassiana, czy mogę się napić. Pewnie nawet by mi nie odpowiedział.

– Cały dzień – potwierdził, wystukując coś na klawiaturze.

– Więc jakieś kilka godzin temu również...?

– Pytasz o to, czy was słyszałem? – Brzmiał na znudzonego, jakby nie robiło to na nim wrażenia. – Owszem.

Świetnie. Czyli wysłuchiwał moich żałosnych jęków.

Stanęłam po drugiej stronie wyspy kuchennej z butelką wody w ręce i przyjrzałam się mu ostrożnie. Choć był środek nocy, Cassian wyglądał jak nowo narodzony, jakby potrzeba snu go nie dotyczyła. Miał na sobie jedną z tych swoich czarnych koszul, której rękawy podciągnął aż do łokci. Na jego nosie spoczywały natomiast okulary, które tylko dodawały mu powagi. Zazwyczaj ich nie nosił, więc chyba używał ich tylko do pracy przed laptopem.

– Czy jest jakiś konkretny powód, dla którego tak się we mnie wpatrujesz?

Jezu, kurwa. Jak on to robił, że każde wypowiedziane przez niego zdanie brzmiało jak groźba, mimo że zdecydowanie się o to nie starał?

– Bez powodu – mruknęłam zawstydzona. Po chwili namysłu dodałam jednak: – Właściwie mam powód.

– Mogę go poznać? – Nie odrywał wzroku od laptopa.

– Zastanawiam się po prostu, czemu nie śpisz. – Nie wiem, czy powinnam wdawać się z nim w rozmowę, gdy na piętrze czekał na mnie Aston. Tyle że Cassian miał w sobie coś, co nie pozwalało przejść obok niego obojętnie.

– Nie lubię marnować czasu na sen – odparł zdawkowo.

– Więc nie śpisz w ogóle? Masz na to jakieś serum? – próbowałam zażartować. Po jego pełnym chłodu wyrazie twarzy zrozumiałam jednak, że mi się nie udało.

Czy on potrafił się śmiać? Albo chociaż uśmiechać? Chyba kilka razy widziałam, jak unosi kącik ust, ale nie wyglądało to na oznakę radości, a raczej drwiny.

– Śpię tyle, ile potrzebuję. Teraz nie czuję się senny, więc robię coś pożyteczniejszego.

– Co takiego? – zapytałam od razu, dając upust swojemu wścibstwu.

– Pracuję.

– Pracujesz? – Zmarszczyłam brwi.

Pewnie nie powinno dziwić mnie to, że Cassian pracował w Sylwestra zamiast imprezować.

– Pomagam w kancelarii rodzinnej.

– Czy nie musisz mieć do tego jakichś uprawnień?

– Nie do wypełniania papierów. Zdobywam dzięki temu praktykę. Poznaję zawód od podszewki.

To miałoby sens.

Wzruszyłam ramionami i skierowałam się do wyjścia, rzucając jedynie:

– W takim razie miłej pracy.

W miejscu zatrzymał mnie jednak jego głos.

– Laurette, chodź tu jeszcze na chwilę – poprosił, wreszcie obdarzając mnie spojrzeniem. I mimo że miałam nagie nogi, oczy skupił tylko i wyłącznie na mojej twarzy.

– Okej. – Oparłam się biodrem o wyspę w oczekiwaniu.

– Z góry zaznaczę, że nic, co powiem, nie ma na celu cię urazić – ostrzegł, co spotkało się z moim zdziwieniem. Pojęłam, że ta rozmowa nie będzie niczym przyjemnym. – Aston jest w rozsypce, masz tego świadomość?

– Zdaje sobie z tego sprawę.

– Seks w niczym nie pomoże. Pewnie myślisz, że w końcu się przełamie i zacznie z tobą rozmawiać. Nie zacznie. Aston zamknął się w sobie, będzie cię tylko odpychał. Ucierpisz na tym. Przechodziliśmy już przez to.

– Gdy Violet...

– Dokładnie wtedy. – Kiwnął głową. – Żebyś mnie źle nie zrozumiała: jesteś szalenie ważna dla Astona. I wiem, że on również jest ważny dla ciebie. Pewnie chcesz go wspierać. Całkowicie to rozumiem.

– Więc do czego dążysz? – Nie mogłam opanować tego wewnętrznego drżenia. Podświadomość podpowiadała mi bowiem, że Cassian ma całkowitą rację.

– Trochę cię już poznałem. Jesteś niesamowicie uparta. Będziesz o niego walczyć, prawda?

– Prawda – zgodziłam się z nim.

– Walcz, jeśli naprawdę darzysz go tak wielkim uczuciem – poradził. – Doceniam wszystko, co dla nas robisz. Jesteś cudowną kobietą, Laurette.

Choć miał to być komplement, nie potrafiłam zdobyć się na uśmiech. Stałam tam jak sparaliżowana, wyczekując kolejnych słów.

– Ale to będzie boleć. Nie wyjdziesz z tej walki bez obrażeń.

– Mogę cię o coś zapytać, Cassian?

– Oczywiście, zawsze.

– Jak udało mu się wyjść z tego wtedy? Przecież wrócił do normalności, prawda?

Cassian, zanim zaczął mówić, wziął głęboki wdech.

– Poznałaś go już po tym wszystkim. Nie wiesz, jaki był wcześniej.

– Domyślam się, że to bardzo się na nim odbiło.

– Bardziej niż jesteś sobie w stanie wyobrazić. Właściwie stał się innym człowiekiem.

– Sugerujesz więc, że teraz... –Nie chciałam wypowiadać swoich obaw na głos, jakby przez to miały stać się bardziej realne.

– Nie wiem, jak będzie teraz. Nie jestem jasnowidzem i nie lubię snuć przypuszczeń. Chcę tylko, żebyś w pierwszej kolejności dbała o siebie. Aston ma jeszcze mnie i Eliasa. A ty? Masz kogoś, kto zadba o ciebie, gdy będzie źle?

Przygryzłam wargę, czując, jak do oczu napływają mi niechciane łzy. Myślę, że Cassian znał odpowiedź, a to pytanie było czysto retoryczne.

Nie miałam nikogo. Całe swoje życie byłam tak strasznie samotna. To między innymi przez to wdawałam się w te wszystkie toksyczne relacje. Pozwalałam, by Ray traktował mnie jak ścierwo, bo wolałam to od życia bez nikogo.

– Nie oczekuj, że Aston będzie taki, jak wtedy, gdy go poznałaś – kontynuował. – Będzie cię odtrącał. Będzie mówił ci rzeczy, które cię zranią, bo w jego mniemaniu właśnie tak powinien postępować. Będzie chciał chronić cię przed samym sobą.

Nie wytrzymałam. Pierwsza łza spłynęła po moim policzku, pozostawiając po sobie ślad, który nie był niczym innym, jak dowodem na moją słabość.

– Tyle że ja... – Pociągnęłam nosem.

– Co, Laurette? – zapytał łagodnie.

– Ja i tak się nie poddam – wyznałam łamiącym się głosem. – Czy wówczas będę mogła liczyć na twoje wsparcie?

Cassian wstał i skrócił dzielącą nas odległość, by w następnej chwili złapać mnie delikatnie za brodę. Zajrzał mi w oczy i odpowiedział:

– Tak. Ja i Elias zawsze będziemy tu dla ciebie.

– Nie chcę, żeby Aston cierpiał. – Nie wiem, co skłoniło mnie do wypowiedzenia tych słów, ale taka była prawda. Ból Astona był i moim bólem.

– Każdy z nas cierpi, Laurette – wyszeptał. – Sęk w tym, żeby to cierpienie przyćmić czymś lepszym.

***

Twitter/Instagram: autorkaangelika

TikTok: literaturoholiczka

Continue Reading

You'll Also Like

13.5K 536 17
„Bo pociągnąłeś mnie za sobą na samo dno."
142K 10K 33
Czwarty tom serii Kings of Darkness - historia Cassiana i Mercy Cassian Delmont od urodzenia zmaga się z brakiem normalnych, ludzkich uczuć. Nie pojm...
274K 10.5K 7
"Kłamca na zawsze pozostanie kłamcą". Wydawać by się mogło, że historia Vivian i Venoma już dawno dostała swoje zakończenie. Chłopak wyjechał z miast...
90.9K 1.9K 44
Ona - 25 letnia, seryjna zabójczyni należąca do grupy przestępczej lotos. On - 30 letni szef mafii, który wygrał ją, zastawioną przez ojca w pokerze...