Zielona Kraina

Por daga_sw

4K 598 68

Sandra jest wykończona pracą w korporacji. Szefowa uwzięła się na nią, tak samo jak były partner, z którym ni... Más

1
2
3
4
5
6
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
Epilog

7

157 25 1
Por daga_sw

Dopiero co zakończyłam rozmowę z kuzynką, opowiadając jej o willi i spotkaniu z mężczyzną, na którego wpadłam. W mojej głowie kotłowało się tyle myśli, że przewracałam się z boku na bok, szukając wygodnej pozycji aby zasnąć. W willi zrobiło się cicho dopiero przed dwudziestą trzecią. Goście, którzy tu wypoczywali jeszcze kilka minut temu śpiewali jakieś piosenki w swoim ojczystym języku. Ktoś próbował ich uciszyć, lecz nie przyniosło to efektów. Zapaliłam więc lampkę stojącą na szafce nocnej. Podniosłam się, wsunęłam na nogi kapcie i narzucając na siebie jedwabny szlafrok wyszłam z sypialni. Zeszłam po cichu do kuchni z zamiarem znalezienia wody. Miałam nadzieję, że nikt mnie nie przyłapie. Zapomniałam wcześniej zapytać o to Gretę. Na szczęście nie musiałam przeszukiwać szafek, by ją odnaleźć, ponieważ stała cała szklana butelka na stole w jadalni. Odnalazłam w szafce szklankę i nalałam do pełna. Od razu ją wypiłam. Napełniłam raz jeszcze i wyłączając światło udałam się w kierunku pokoju.

Położyłam się do łóżka i po kilku minutach wiercenia się zasnęłam.

Obudziłam się, gdy promienie słońca przedzierały się przez okno i raziło mnie w oczu. Przeciągnęłam się leniwie i spojrzałam na telefon leżący na szafce nocnej. Dochodziła dziewiąta. Opadłam z powrotem głową na poduszkę. Włączyłam dane komórkowe i od razu kliknęłam na napływające wiadomości z aplikacji Whatsapp. Judyta zasypała mnie masą pytań. Wstałam z łóżka, podeszłam do okna i zrobiłam jej zdjęcie widoku. Streściłam wczorajszy dzień, po czym wysłałam wiadomość. Stojąc przy walizce sięgnęłam po bieliznę, szorty i bluzę. Udałam się do łazienki i nieco ogarnęłam. Nie chciałam wystraszyć domowników swoim wyglądem, ani odstraszyć gości.

Splatając włosy w niedbałego koka opuściłam pokój. Zeszłam na parter i przypominając sobie drogę do kuchni udałam się w jej kierunku.

Buongiorno — przywitałam się ze wszystkimi zgromadzonymi ludźmi w pomieszczeniu.

— Dzień dobry słoneczko. Jak minęła ci noc? — zapytała radosnym tonem Greta, kładąc na stół kosz z pieczywem.

— A dziękuję, dobrze — odparłam, posyłając jej delikatny uśmiech.

— W takim bądź razie zapraszam do stołu. Po śniadaniu oprowadzę cię po posiadłości.

Zrobiłam tak jak mnie poprosiła. Usiadłam i zaczęłam jeść, obserwując gości, którzy chwalili wystawione na półmisku szynki oraz owoce. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Biła od nich tak niesamowita energia, że poczułam się jakbym siedziała przy wielkim stole z rodziną podczas świąt. Może tak właśnie wyglądają wspólne posiłki w tym obiekcie. Wydawało się jakby wszyscy doskonale się znali, a przecież przyjechali tu tylko odpocząć.

Pół godziny później Greta niczym przewodnik prowadziła mnie krętymi korytarzami do różnych pomieszczeń. Na początek pokazała mi kilka sypialń przeznaczonych dla gości.

— Muszę przyznać, że każdy pokój ma swój charakter — rzekłam, gdy Greta zamykała drzwi jednego z nich.

— To prawda. Każdy urządzany został w innym stylu, ale tak aby zachować klimat tego miejsca. Stąd na przykład w tym pokoju mamy obraz winnicy namalowany przez regionalnego artystę. — Zrobiłam wielkie oczy. Byłam pełna podziwu. Obraz prezentował się przepięknie. — Amelia lubiła wspierać lokalnych artystów. Wiele figur i rzeźb z budynku pochodzą właśnie od nich — poinformowała. Nie sądziłam, że babcia miała tak bogatą duszę. Choć i moje prace plastyczne nie raz chwaliła, kiedy byłam mała. Zadumałam się, co nie uszło uwadze Grety. — Mamy również pokój dla niegrzecznych gości... — Tym zdaniem skupiła moją uwagę na sobie. Zmarszczyłam brwi, a ona zaśmiała się. — Znajduje się w wschodnim skrzydle — poinformowała.

— Tam gdzie moja sypialnia? — spytałam niepewnie.

— Tak.

— Nie widziałam tam żadnych drzwi oprócz moich. — Zdziwiłam się.

— Wejście do niego jest ukryte. To taki jakby loch — zrobiła cudzysłów rękoma w powietrzu. — Najmniej przyjemne pomieszczenie. Jest bardzo malutkie. Jak ktoś przegnie z gościnnością wysyłany jest tam za karę. — Puściła mi oczko. — Oczywiście goście często specjalnie wymyślają różne rzeczy, aby tylko tam trafić. To też taki nasz chwyt marketingowy. Klienci lubią takie smaczki. Pokaże ci później.

— Czuję się jakbym chodziła po starym zamku — przyznałam.

— Na upartego można go przypisać do zamku. Ten dom ma ponad dwieście lat.

Zrobiłam wielkie oczy.

— Czyli ma swoją historię i duszę...

— Oj tak. Dosłownie, duszę... Mieszkał tu dziadek Hulia. Kilkoro gości opowiadało nam, że widziało zjawię, chodzącą po korytarzu.

— Greto? Czy ty chcesz, abym opuściła jeszcze dziś posiadłość? — dopytałam. Kobieta była na dobrej drodze do tego, abym wyjechała stąd. Przerażały mnie takie opowieści. Nie wiem czy chciałabym zobaczyć tu ducha zmarłej osoby.

— Nie, nie skądże — zaprzeczyła szybko ruchem głowy. Zbliżyła się i objęła mnie ręką. — To tylko takie plotki. Ale dodają miejscu klimatu.

— No tak, taki chwyt marketingowy — dodałam, cytując jej słowa.

— Szybko łapiesz — stwierdziła. Uśmiechając się.

Ruszyłyśmy dalej. Greta o każdym pomieszczeniu opowiadała z wielka fascynacją. Na końcu zeszłyśmy do piwnicy, gdzie znajdowały się beczki, w których przechowywano wino.

Nie powiem, to wnętrze zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Na jednej ze ścian stały wielkie, drewniane beczki. Po drugie zaś stronie znajdowały się różnego rodzaju sprzęty do produkcji wina.

— I najważniejsze... — Zaczęła nagle, gdy opuściłyśmy piwnicę. Wyszłyśmy na zewnątrz i idąc wyłożoną kamieniem dróżką doszłyśmy do łąki. — Winnica. — Przystanęła, wskazując dłonią pole z winogronem.

— Ło! Sporo tego — mruknęłam zdumiona, omiatając wzrokiem pole. — A ten domek tu poniżej? — spytałam ciekawa, spoglądając na niewielki budynek.

— Tam mieszkam ja z mężem. Mój syn Luciano śpi w domu, by pilnować gości. A swoją drogą muszę was sobie przedstawić.

— My się już chyba poznaliśmy — powiedziałam nieśmiało. Kobieta spojrzała na mnie z iskierkami w oczach.

— O! Kiedy? — Nie ukrywała zaskoczenia.

— Wczoraj wieczorem, gdy wracałam do pokoju. Wpadliśmy na siebie.

Destino (Przeznaczenie)— wyszeptała kobieta. Zmrużyłam oczy, nic nie rozumiejąc. Koniecznie czekała mnie nauka języka.

— Słucham?

— Wracajmy — nakazała nagle kobieta, ucinając temat. Ruszyła w stronę willi.

— Greto, czy mogę przejść się po winnicy? — zapytałam niepewnie, zwracając tym samym na siebie uwagę.

— Oczywiście. To twoja ziemia — oznajmiła, odwracając się w moją stronę — Możesz robić co uważasz za słuszne. Czuj się jak u siebie w domu. — Posłała mi radosny uśmiech i tym razem szybkim krokiem udała się do budynku.

Rozejrzałam się dookoła i dostrzegłam polną dróżkę, która zaczynała się obok domku Grety i Stefano. Postanowiłam nią pójść.

Przeszłam dobre sto metrów, a końca nie było widać. Ta posiadłość musiała być ogromna – pomyślałam. Z jednej strony drogi mijałam winorośle, a z drugiej drzewa i typową polną roślinność. Szłam jeszcze dobre kilka minut aż zeszłam do drewnianego ogrodzenia, które zapewne wyznaczało granicę działki. Oparłam się o nie, by chwilę odsapnąć. Na samą myśl iż w drodze powrotnej czekało mnie wdrapanie się na górę robiło mi się słabo. Po małym odpoczynku i obserwacji otoczenia dostrzegłam jakby stare krzaki. Różniły się nieco od innych grubością pnia i kolorem. Ruszyłam w ich kierunku zaciekawiona. Zbliżyłam się do krzewu, dokładnie się mu przyjrzałam, ponieważ bardzo przypominało mi to, które rosło u rodziców w ogrodzie. Moja babcia musiała przywieźć je do polski. Tylko dlaczego wybrała właśnie to? Spojrzałam na liście i szukałam gron kwiatowych. Było ich naprawdę sporo.

— To najstarsze ze szczepów. — Usłyszałam nagle za sobą męski głos. Wzdrygnęłam się, aż pęd wyleciał mi z dłoni. Odwróciłam się gwałtownie, by zobaczyć kto był nadawcą tych słów. Sam fakt, że mówił po angielsku, a nie włosku podpowiadał mi, że ta osoba już mnie znała.

— Luciano — wyszeptałam onieśmielona. Mój wzrok padł na nagą klatkę piersiową mężczyzny. Momentalnie zrobiło mi się gorąco. Na głowie miał czapkę z daszkiem, a jego ciemne tęczówki właśnie pożerały moją sylwetkę. Onieśmielona wsadziłam ręce do kieszeni bluzy. Przełknęłam nagromadzoną ślinę i przygryzając dolną wargę, przenosząc wzrok szybko na krzewy.

— Zasadził je dziadek Hulia, gdy był jeszcze dzieckiem. Cała ta alejka do samej góry. — Zerknęłam przelotnie w kierunku, który pokazywał, by odgonić myśli, które niebezpiecznie chciały zawładnąć moją głowę. Wmawiałam sobie, że przecież to tylko mężczyzna bez koszulki. Nic wielkiego. Nie raz takiego widziałam. Ale cholercia, nigdy żaden nie stał dwa metry przed moimi oczami. Pomijając swojego eks, który nie dysponował aż takim wyrzeźbionym i opalonym ciałem. — Oprowadzić cię po winnicy? — zaproponował po chwili.

— Chętnie — wydukałam, zerkając na niego nieśmiało. Ten mężczyzna od początku wzbudzał we mnie takie emocje, o których dawno zapomniałam lub w ogóle nie doświadczyłam nigdy wcześniej. Dlaczego włosi byli aż tak przystojni?

Ruszył pierwszy, a ja tuż za nim, mając doskonały widok na jego opięty tyłek w jeansach. Opowiadał o rodzajach winorośli, o smaku i winach jakie z niego powstają. Informacji było wiele, nie wiedziałam, czy udał mi się wszystko zapamiętać. Tym bardziej, że moje myśli ciągle wybiegały gdzie indziej. Po kilku minutach dotarliśmy do niewielkiej altany, by schronić się nieco przed słońcem. Oczywiście nie wzięłam ze sobą nic, by okryć głowę, a słońce paliło niemiłosiernie.

— Przyniosę nam wodę — oznajmił, znikając za drewnianą ścianą altany.

— Ok — rzekłam nieco głośniej, by usłyszał, kiedy zniknął mi z oczu. Temperatura znacznie wzrosła, a ja oczywiście nie założyłam nic pod bluzę. Było mi koszmarnie gorąco. Podwinęłam rękawy i usiadłam w rogu altany.

— Nie jest ci gorąco? — zapytał zdziwiony Luciano, wyłaniając się zza rogu. Podał mi plastikowy kubeczek pełen zimnej wody. Odebrałam kubek i od razu upiłam większą jego część. Czy on robił to specjalnie? Przysiadł się obok. Dopiero teraz dostrzegłam na jego ciele krople wody. Musiał oblać się nią, gdy nalewał do pojemników. Patrzyłam przed siebie, czując podwyższone tętno. Musiałam tak zrobić, aby nieco ostudzić myśli.

— Nie pomyślałam o tym, by założyć koszulkę...Gdy wychodziłam rano było chłodno — wytłumaczyłam się, biorąc łyk wody. Naprawdę byłam spragniona.

— Zawsze możesz ją zdjąć i chodzić w bieliźnie. Nikogo tu nie ma. Jesteśmy na środku pola. — Zrobiłam wielkie oczy. Zaskoczył mnie tymi słowami.

— Żartujesz? — Parsknęłam, nie wierząc że to zaproponował. — Nie mam zamiaru świecić cyckami przed tobą. To zbyt intymne.

— Masz na sobie bieliznę. Nie będziesz naga. Poza tym co za różnica bielizna czy bikini.

— Ogromna — oznajmiłam tonem nie znoszącym sprzeciwy.

— Nigdy tego nie rozumiałem, więc może mnie oświecisz?

— Bikini zakłada się z zamiarem opalenia ciała, a bielizna kojarzy się z intymnością, seksapilem — wytłumaczyłam najprościej jak potrafiłam, zerkając w jego stronę.

— Mmm...— mruknął. Wyglądał na zamyślonego, jakby próbował sobie to wyobrazić.

Nagle spojrzał na moją twarz, lecz jego wzrok zatrzymał się na kilka sekund na moich ustach. Wstrzymałam oddech. Byliśmy zbyt blisko siebie. Zdecydowanie za blisko. Odchrząknęłam i speszona podniosłam się z podłogi.

— Muszę wracać do willi — stwierdziłam nagle. Uśmiechnął się łobuzersko.

— Do zobaczenia — wychrypiał, nie kryjąc rozbawienia.

Uciekłam jak spłoszona sarna prosto do swojego pokoju. Jeżeli miałam tu przebywać z nim pod jednym dachem przez najbliższe dni, musiałam wymyślić co zrobić, by w taki sposób moje ciało na niego nie reagowało.

Pieprzeni przystojni Włosi! — warknęłam pod nosem. 

Seguir leyendo

También te gustarán

769K 108K 39
Yaduvanshi Series #3 it is a book under yaduvanshi series. But it could be read as standalone too. Nitya Raghavendra is a telugu businesswoman earnin...
235K 7.4K 55
ရိပ်ချေ ကိုကြီးကိုချစ်တယ် ။ ကိုကြီးလည်း ရိပ်ချေကိုချစ်လာရင် ဖွင့်ပြောပေးနော် ။ နွေဦးရိပ်ချေ 🍀 နေမခန်း & နွေဦးရိပ်ခ...
10.2M 641K 168
What will happen when an innocent girl gets trapped in the clutches of a devil mafia? This is the story of Rishabh and Anokhi. Anokhi's life is as...
854K 8.5K 68
𝐢𝐧𝐜𝐥𝐮𝐝𝐞𝐬 𝐚𝐥𝐥 𝐨𝐟 𝐭𝐡𝐞 𝐛𝐨𝐲𝐬 ✦ .  ⁺   . ✦ .  ⁺   . ✦ don't forget to vote, share and comment. 🤍