pomieszczenie było małe, na środku było łóżko na którym obecnie lezal Leon. Obok łóżka były 2 szafeczki i jakiś telewizor na przeciwko
mało luksusowo, ciekawe jak taki królewicz tutaj wytrzymuje
STOP SOFIA
to ze stresu..
dalej czuje jakieś dziwne uczucie w brzuchu, boli mnie i jednocześnie łaskocze. Czuje jak mi się ściska żołądek
Leon dokładnie przeilustrował nas wzrokiem i odpowiedział swojej rodzicielce
chwile później ciocia podbiegła do łóżka i rzuciła się w ramiona Leonowi
chłopak objął swoją matkę, ewidentnie jemu również było smutno
obecnie czułam się niepotrzebna tutaj
oni się przytulali a ja wpatrywałam się w ścianę
życie
kilka sekund później zapłakana ciocia odeszła od swojego syna
aż dziwnie mi się patrzy na to, że osoba która nie jest moją rodziną jest dla mnie tak ważna. Mówię do cioci ciocia od dziecka mimo ze nie jesteśmy spokrewnieni
Leon również mówi do moich rodziców w tej sposób, nasi rodzice znają się ze szkoły i tylko tyle ich łączy
-hej - przywitał się Leon obserwując mnie stojącą przy wejściu - wejdziesz? - zapytał sarkastycznie
uśmiechnęłam się nieszczero i weszłam w głąb pokoju
rozejrzałam się i nic ciekawego tam nie znalazłam, zwyczajny szpitalny pokój
przysiadłam na krawędzi łóżka Leona i postanowiłam się zapytać:
-jak się czujesz?
blondyn bacznie obserwował każdy mój ruch, następnie spojrzał na swoją mamę która była zajęta szukaniem czegoś w torebce
-dobrze - odparł niepewnie
-boli cię? - zapytałam spoglądając na bandaż
-nie - prychnął gburowato
a temu znowu co?
nie odezwałam się już speszona jego ostrą odpowiedzią
spuściłam wzrok i obserwowałam swoje dłonie
blondyn poprawił się na łóżku i teraz siedział, dotknął mnie za ramie i powiedział:
-ej no - zaczął jeździć dłonią po moim ramieniu, spowodowało to u mnie lekkie uczucie dyskomfortu - sory - zauważył to i wziął rękę z mojego ciała
-nie przejmuj się mną - kontynuował - nie jestem jakąś pizdą, żeby takie coś mnie bolało - zaśmiał się, jakby na potwierdzenie swoich słów
nie uwierzyłam
-ale Leon - odwróciłam wzrok by spojrzeć mu w twarz - ty zostałeś postrzelony!
mama Leona poparła mnie wzrokiem
-nie zgrywaj się Leon - burknęła - tak dziewczynie nie zaimponujesz
Leon chciał skarcić ją palcem i podniósł rękę ale nie na długo gdyż wybrał tą z uszkodzonym ramieniem i syknął z bólu
-właśnie - przewróciłam oczami
-boli cię synku? - jęknęła widząc jego ból w oczach
-nie kurw.. - chciał przeklnąć ale w ostaniej chwili się powtrzymal - gilgocze lekko mamusiu - powiedział sarkastycznie
kobiecie nie spodobał się jego ton i rzuciła mu ostrzegawcze spojrzenie
-pójdę po lekarza - zaproponowała
-nie trzeba - wzbraniał się Leon
kobieta nawet go nie słuchała, odwróciła się na pięcie i poszła w stronę drzwi
chwile później drzwi się zamknęły i zostaliśmy sami
niezręczna cisza, czułam jego wzrok na sobie
-nic mi nie jest - rzucił, wstając po wodę spod telewizora
-mogłam ci to podać - powiedziałam wściekłe i wstałam za nim
-nie spinaj się - rzucił popijając wodę - nic mi nie jest - powtórzył kolejny raz
obserwowałam jak zwinnym chwytem trzyma butelkę i opróżnia jej zawartości. Wypił całą butelkę wody w 30 sekund
zgniótł i rzucił gdzieś w kąt
-wiesz ze nie jesteś w domu? - upomniałam go
chłopak rzucił mi obojętne spojrzenie i podszedł do mnie na bardzo bliską odległość
przy nim nie czułam aż takiego dyskomfortu jak przy tamtych mężczyznach, bo to Leon, z nim spałam w jednym łóżku i nigdy nic mi nie zrobił
-przepraszam - wybełkotał patrząc mi prosto w oczy
co?
stałam jak wryta obserwując blondyna. Przycisnął mnie do ściany wiec nie miałam możliwości ucieczki
nie przeszkadzało mi to jakoś bardzo bo
chciałam usłyszeć za co ten ego top przeprasza
on nigdy nie przepraszał, wiec to naprawdę nowość
-za co? - zapytałam zdziwiona
-za to co mówiłem - ciagle bacznie mnie obserwował
spojrzał mi prosto w oczu, później jego wzrok wylądował na moich ustach
-pamietam tez co mówiłem jak byłem pijany - przerwał ciszę która była między nami
znów nie wiedziałam co odpowiedzieć
-co? A.. ale jak to? - mamrotałam
-normalnie - prychnął - chciałem ci to powiedzieć wcześniej ale na trzeźwo nie dałem rady
co się dzieje właśnie
-przepraszam za to co teraz zrobię, ale to jest silniejsze
-a co zrobi.. - chciałam zapytać co zrobi ale Leon niespodziewanie połączył nasze usta w pocałunek
nie spodziewałam się takiego obrotu spraw i chwile stałam jak kołek i po prostu byłam całowana przez blondyna. Kilka chwil później dotarło do mnie co właśnie się dzieje
mój żołądek który zamienił się w jeden wielki rollercoaster mi to uświadomił
czulam dziwne skurcze w podbrzuszu ale postanowiłam się oddać temu uczuciu
pogłębiłam nasz pocałunek, złapałam go za włosy i lekko pociągnęłam za końcówki. Leon syknął zadowolony i pogłębił nasz pocałunek jeszcze bardziej
jego zdrowa ręka spoczęła na moich plecach delikatnie masując je, ja uważając ja jego ramie przyciągnęłam go do siebie
zjechał trochę niżej dłonią i chyba zorientował się, że się zagalopował bo od razu podniósł ją i zmienił kierunek
swoją dłonią podniósł moją noge i głaskał mnie po udzie, ciagle nie odłączając naszych ust
ta chwila była niesamowita, lecz została przerwana
usłyszeliśmy otwieranie drzwi i w ułamku sekundy się od siebie oderwaliśmy
wymieniliśmy tylko śmiejące się spojrzenia i spojrzeliśmy w stronę cioci oraz doktora
w tle słyszałam jakieś inne głosy, do pokoju weszli również moi rodzice
wszyscy obrzucili nas pytającym spojrzeniem, żadne z nas się nie odezwało
lekarz poprosił Leona by z nim wyszedł gdzieś, Leon posłusznie to zrobił i udał się za lekarzem wymijajac moich rodziców
ich padło na mnie, zawołali mnie do siebie
zarówno wujek Logan i mój ojciec byli jacyś nabuzowani
-wychodzimy - powiedział ostro mój ojciec
nie kłóciłam się bo i tak Leona nie było już w sali. Wyszłam razem z nimi
-czeka nas poważna rozmowa - powiedział
widząc moje zdziwienie moja mama wytłumaczyła:
-w sensie, zasługujesz na wyjaśnienia
-Leon również zasługuje - prychnęłam
-właśnie - podrapał się po głowie mój ojciec - z Leonem trochę ci się kontakt ograniczy
-co? Czemu?! - wlepiłam błagalne spojrzenie w stronę mojej mamy
wiedziałam ze z ojcem nie ma dyskusji, i będzie tak jak on zażądał. Ostatnia nadzieja była w mojej mamie
-Logan jest wściekły - przyznała - i się delikatnie pokłócili - spojrzała ukradkiem na mojego tatę
-ale dlaczego naszym kosztem? - zapytałam niepewnie
-Sofia bez dyskusji - skarcił mnie ojciec - powiedziałem mu zanim tam weszliśmy żeby lepiej nie obrywał bo to się źle skończy. Nie przemyślałem tego i tyle
-a bo to jego wina?! - wykrzyczałam w złości - przecież on chciał tylko pomóc! Nic się takiego nie stało!!
-to wytłumacz to Loganowi - prychnął
-przecież wy.. - zaczęłam - wy przyjaźnicie się od dziecka, nie możecie teraz tej przyjaźni zaprzepaścić!!
moja mama poparła mnie wzorkiem ale ona również wiedziała ze z ojcem tak łatwo nie będzie
znam mojego ojca i wiem ze jest dosyć pewnym siebie mężczyzna. Nie jest łatwo zmienić jego decyzje
szliśmy w milczeniu
moja ostatnia nadzieja która była w mojej mamie oddalała się z każda chwila.
Teraz zostaje nam tylko rozmawianie w szkole tak?
ciekawe kiedy wrócimy do szkoły, ja zapewne prędzej niż Leon po postrzale.
chciałabym z nim pogadac
DO CHOLERY PRZED CHWILA SIĘ CAŁOWALIŚMY
a teraz nagle słyszę ze nam sie kontakt ograniczy
nie dopuszczę do tego, nie pozwole tak łatwo stracić tego
czego?
Leona właśnie...
gdy widziałam go leżącego tam, w kałuży krwi to właśnie bałam się ze to koniec
bałam się ze go stracę
czy jest jeszcze jakaś nadzieja?
~~~
jutro nie będzie rozdziału bo potrzebuje przerwy by nadrobić
kocham was i do następnego ❤️❤️