Przejdźmy na Drugą Stronę

fox_koli द्वारा

27.6K 1.5K 89

Opis mi zjadło Ja tylko tłumaczę to dzieło. Link do oryginału autora: https://archiveofourown.org/works/3... अधिक

1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
Informacja
91
92 trochę dziwny rozdział
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
117
118
119
120
121
122
123
124
125
128 koniec :)

116

87 9 0
fox_koli द्वारा

Woda jest przyjemnie ciepła, kiedy wypełnia wannę, sącząc się przez kości Harry'ego. Wzdycha z ulgą, zadowolony, że pozbył się brudnej koszuli nocnej, którą rzucił na podłogę w łazience. Wlał do wanny pokaźną ilość mydła o zapachu wanilii i drzewa sandałowego i szoruje się tak energicznie, jak tylko może, drżąc kończynami.

Riddle miał rację. Jego krążenie krwi jest teraz słabe i powoli wraca do normy przy wystarczającej ilości ruchu. Ciepła woda też pomaga. Pomaga usunąć szpilki i igły z jego nóg, które zasnęły po tak długim braku ruchu. Przeklina, żałując, że nie może pozbyć się mrowienia w nogach.

Merlinie, on jest taki żałosny, prawda? Tak wyjątkowo słaby. I to nie tylko fizycznie. Jest też słaby emocjonalnie . Tak słaby, że nie mógł znieść wiadomości, że Tom Riddle, a nie Ginny, jest jego bratnią duszą. Tak słaby, że na dwa lata porzucił rodzinę, przyjaciół, obowiązki i świat czarodziejów, bo nie mógł stawić im czoła. Nie mógł stawić czoła żadnemu z nich.

I pomyśleć, że kiedyś był odważny. Kiedyś szanowany .

Zobacz, co się stało w Ministerstwie. Harry sięga po szampon, nakładając go na włosy i szorując głęboko, czując się nieszczęśliwy. Po raz kolejny pozwolił na to. Musi naprawić sytuację. Musi ocalić ministra Patila, nawet jeśli oznacza to poświęcenie samego siebie.

Nadal. Lekkomyślnością byłoby po prostu oddać pelerynę-niewidkę i Starszą Różdżkę bez żadnego namysłu. Harry musi ułożyć plan, ale ma zamiar poświęcić się kultowi uroborosa do 21 marca. Nie widzi wyjścia z sytuacji. Musi przede wszystkim uratować ministra.

Słowa Voldemorta wracają do niego. Minister Patil jest do zastąpienia. Nie jesteś.

Harry rumieni się i nienawidzi siebie za to. Nienawidzi tego, jak lubił , kiedy Riddle niósł go na rękach przez korytarz. Nienawidzi tego, że cieszył się uwagą Riddle'a.

Merlinie, on jest naprawdę żałosny. Czy jest tak samotny, tak zdesperowany, by zwrócić na siebie uwagę, że pragnie go nawet od Toma Riddle'a?

Jestem taki słaby, myśli Harry wściekle. Nic dziwnego, że się w nim zakochałam.

Zatapia się z powrotem w wodzie, wzdychając i próbując rozprostować nogi.

W tej chwili tak naprawdę nie ma planu, jak leczyć Voldemorta. O tym, jak sobie z nim radzić. Ponieważ jest o wiele więcej rzeczy, na których Harry musi się skupić. Harry musiał najpierw skupić się na Ministerstwie.

Harry podejmuje postanowienie. On... najpierw będzie pracował nad ratowaniem Ministerstwa i ratowaniem ministra Patila przed niebezpieczeństwem. Następnie, po wykorzenieniu kultu uroborosa, znajdzie sposób, by poradzić sobie z Riddle'em.

Nie zostało wiele czasu, przypomina sobie Harry. Dzisiejsza data to 7 marca. Dokładnie za dwa miesiące Voldemort zostanie odesłany z powrotem do Limbo.

Dobrze, myśli sobie Harry, ignorując to, jak myśl o odejściu Voldemorta na zawsze sprawia, że ​​czuje pustkę w piersi. Tak będzie lepiej.

___

"Zagadka?" Voldemort słyszy wołanie Harry'ego z łazienki. – Uhm, możesz wejść?

Voldemort otwiera drzwi do łazienki. Stał na zewnątrz przez ostatnie dwadzieścia minut, podczas gdy Harry się kąpał. — Wszystko w porządku, Harry? pyta szybko.

"Tak." Harry siedzi na brzegu wanny, owinięty ciemnozielonym ręcznikiem. Jego włosy są mokre i przylepione do czoła. – Hm – mówi, rumieniąc się. – Nie jestem pewien, czy mogę chodzić. Albo stój, jeszcze. Wystarczająco trudno było mi usiąść na brzegu wanny".

- W porządku – zapewnia go szybko Voldemort. Chwyta kolejny ręcznik i zaczyna wycierać włosy chłopca, lekko je mierzwiąc.

— Nie musisz tego robić — mówi Harry, jego głos jest nieco stłumiony.

— Chcę — odpowiada Voldemort. I nie jest w stanie stłumić tego – tego szczęścia , które rozkwita w jego piersi. Jest taki szczęśliwy, że może po prostu porozmawiać z Harrym. Po prostu go dotknąć. Po prostu znów zobaczyć jego niebiesko-zielone oczy.

Dziękuję, Przeznaczeniu, myśli Voldemort.

Odkłada ręcznik na bok i przeczesuje palcami włosy chłopca, odgarniając je na bok.

"Jak się teraz czujesz?" – pyta go Voldemort.

Harry śmieje się trochę. – Chyba tak samo, jak ostatnim razem, gdy mnie o to prosiłeś.

Voldemort się rumieni. Nie może się oprzeć temu impulsowi, by obsesyjnie zająć się Harrym. Do „matki" go, jak sam chłopiec powiedział.

Ponieważ to wszystko wydaje się niezwykle surrealistyczne. Jak... jak sen. Voldemort nie może uwierzyć, że znowu rozmawia z Harrym. Uderza go chęć dotknięcia Harry'ego, jakby miał zniknąć pod jego palcami, jak wytwór jego wyobraźni, i nagle wyciąga rękę i chwyta Harry'ego za ramię, zadowolony, że nie znika.

- Um - piszczy Harry. - Co ty robisz?

Oh. Chłopak nie jest jeszcze ubrany. Voldemort opuszcza rękę. – Nie mogę uwierzyć, że to się dzieje – przyznaje cicho. „Myślałem, że nigdy..." Urywa. „Myślałem, że już nigdy się do ciebie nie odezwę".

Rumieniec pojawia się na policzkach Harry'ego i och, jak Voldemort tego nie zauważył. Jak tęsknił za sposobem, w jaki mógł tak łatwo zabiegać o Harry'ego. Tyle że tym razem tak naprawdę nie zabiega o jego względy. On ma na myśli to, co mówi.

- Um, cóż - Harry chichocze trochę niezręcznie. - Oto jestem.

Voldemort nie może przestać się na niego gapić. Nie może się powstrzymać przed patrzeniem w te niebiesko-zielone oczy. – Tu jesteś – mruczy.

I Voldemorta uderzyło pragnienie, by... pocałować go. By znów go przytulić. Pochyla się –

Kiedy Harry lekko go odpycha, dłoń leży na jego klatce piersiowej. - Nie - Harry oddycha cicho, jego klatka piersiowa faluje. "Nie."

Voldemort stara się nie okazywać, jak bardzo jest przygnębiony. Zastanawia się, czy Harry nadal jest na niego zły z powodu ich kłótni, zanim wypił sobie Eliksir. – Nadal jesteś na mnie zły? pyta, patrząc w dół.

Harry nie odpowiada. Voldemort zakłada, że ​​odpowiedź musi być twierdząca. „Co tym razem zrobiłem źle?" Voldemort wzdycha.

— Nic — mruczy Harry. „Tym razem nic".

W łazience panuje cisza, z wyjątkiem cieknącego kranu.

- Chodź - mówi Voldemort, przerywając ciszę. – Musisz się ubrać.

___

Harry pozwala Voldemortowi zanieść go z powrotem do sypialni, zawiniętego tylko w długi zielony ręcznik kąpielowy. Harry przypuszcza, że ​​powinien czuć się upokorzony, upośledzony w ten sposób. Polegać na Voldemorcie w zakresie podstawowej mobilności. Ale nie czuje się upokorzony. Z jakiegoś powodu czuje się... zawstydzony. Czuje coś graniczącego z pochlebstwem i to jest śmieszne.

Rzecz w tym, że patrzenie na Riddle'a boli. Z kolei patrzeć na tęskną, niemal tęskną minę i nie czuć bólu własnego serca. Voldemort zapytał go, co tym razem zrobiłem źle? A odpowiedź brzmiała szczerze: nic. To nie była wina Voldemorta, że ​​byli bratnimi duszami, prawda? Harry przypuszcza, że ​​jeśli Voldemort dowie się o tym, będzie tak samo zdenerwowany jak Harry, kiedy się o tym dowiedział.

Ale Harry wie. Wie, że już nigdy nie będzie mógł pocałować Riddle'a. Nigdy nie może go dotknąć, w sposób, który nie jest niewinny. Bo jeśli to zrobi, po prostu wpadnie w kolejną spiralę rozpaczy, mimo że pomysł jest tak kuszący.

Voldemort delikatnie kładzie go na łóżku. – Merlinie – śmieje się. „ Nienawidzę tego łóżka. Nigdy więcej nie chcę widzieć, jak w nim śpisz.

Serce Harry'ego się ściska. Sposób, w jaki Riddle o nim mówi, jest taki, jakby... tęsknił za Harrym przez te ostatnie dwa lata.

Nie bądź śmieszny, Harry kipi do siebie. Oczywiście nie tęsknił za tobą. On nie ma serca.

„Jak – jak wyglądało obciążenie pracą?" Harry pyta niepewnie, gdy Riddle macha różdżką i przesuwa koszulę, spodnie, bieliznę i skarpetki w kierunku łóżka z szuflady komody. „Czy to było wykonalne?"

- Z pomocą Hermiony, tak - przyznaje Voldemort. „Przestępstwa z nienawiści popełniane przez mugolaków mają kontynuację. Ale to przejęcie Ministerstwa przyszło niespodziewanie. Wskazuje na stos ubrań na łóżku. – Myślisz, że możesz się ubrać?

Policzki Harry'ego płoną, tym razem z oburzenia. – Nie jestem inwalidą – syczy. „Po prostu – odwróć się".

Riddle jest posłuszny, a Harry wkłada swoje ubranie, walcząc trochę, ale radząc sobie wystarczająco dobrze samodzielnie. „Czy byłeś w stanie wiarygodnie się pode mnie podszywać?" Harry pyta.

- Nikt niczego nie podejrzewał – odpowiada Riddle przez ramię. „Więc myślę, że wykonałem całkiem przyzwoitą robotę".

- Eee, możesz się teraz odwrócić - mówi Harry.

Voldemort odwraca się i mlaska językiem. – Ty głupi chłopcze – beszta go. „Źle zapinałeś wszystkie guziki".

Harry patrzy w dół. W pośpiechu, żeby założyć koszulę, zapina guziki w niewłaściwych dziurkach, więc są gotowe o pierwszej.

- Naprawię to - oświadcza Voldemort i zaczyna rozpinać koszulę Harry'ego od góry.

Harry szuka czegoś, co mógłby powiedzieć, ale trudno mu cokolwiek wymyślić, kiedy staje twarzą w twarz z zatroskanym, zmartwionym wyrazem twarzy Riddle'a, a jego czekoladowo-brązowe oczy są całkowicie skupione na nim. Trudno jest myśleć o czymkolwiek, kiedy palce Riddle'a powoli rozpinają jego koszulę, muskając skórę na jego klatce piersiowej. — Ja... nie jestem niekompetentny — mamrocze Harry.

- Spałeś przez dwa lata – odpowiada Voldemort, spuszczając wzrok. — To chyba normalne, że jesteś trochę nie w humorze. Proszę, teraz twoja koszula jest właściwa.

Ręce Voldemorta spoczywają na jego talii, a Harry nienawidzi sposobu, w jaki jego dotyk zdaje się go palić, przypalając go ciepłem. Oczy Voldemorta również płoną swoją intensywnością, przytłaczającym smutkiem, który w nich widzi. Voldemort nie przestaje na niego patrzeć z niedowierzaniem. W zdumieniu, jakby Harry był prezentem. Skarb, o jakim Voldemort nawet nie śnił.

Voldemort wydaje się... inny, stwierdza Harry. Zmienił się, może nawet drastycznie. Harry musi zapytać portrety, co się stało w ciągu ostatnich dwóch lat.

- Portrety - mówi głośno Harry, przypominając sobie je. – Chcę porozmawiać z nimi w bibliotece.

– Rozumiem, że nie chcesz, żebym ci towarzyszył? – pyta Voldemort. Śmieje się, trochę smutno. „Wiem, że poinstruowałeś ich, aby zachowali twoje sekrety".

Dlaczego Voldemort wydaje się taki... smutny , że gdziekolwiek idzie bez niego? Harry jest oszołomiony tym, jak bardzo Voldemort wydaje się być do niego przywiązany. – Um – mówi niezręcznie – Ty też możesz przyjść.

Wtedy Riddle uśmiecha się łagodnie i ostrożnie. – W porządku – mówi łagodnie.

Harry kiwa głową, czując się znowu skrępowany całą uwagą, jaką poświęca mu Riddle. Wstaje gwałtownie z łóżka, kiedy jego kolana znów się uginają.

Ale Harry nie upada. Voldemort obejmuje ramieniem jego talię, a drugie ramię podnosi go spod kolan. – Ostrożnie – mówi bez tchu.

Policzki Harry'ego płoną. Voldemort nie musi tego robić. Harry nawet nie kazał mu być pomocnym w okresie rekonwalescencji. Voldemort robi to, ponieważ... ponieważ chce .

- Poważnie - sapie Harry. - Nie jestem damą w opałach.

Voldemort wynosi go z sypialni, schodząc po schodach. – A ja nie jestem księciem – odpowiada, uśmiechając się szeroko.

Harry nie jest do końca pewien, co ma na myśli, ale i tak przyspiesza bicie jego serca.

Uwagi:

पढ़ना जारी रखें

आपको ये भी पसंदे आएँगी

GOOD ENOUGH Szarada द्वारा

सामान्य साहित्य

27.6K 3K 36
Mała, podupadająca kawiarnia. Nietuzinkowi goście i starzy, ekscentryczni przyjaciele. Małe zakłady o to, kto tym razem przewróci się przed witryną k...
26K 1.8K 21
❕❕ Ostrzeżenie ❕❕ Z góry przepraszam za brak spójności książki, jest ona nie logiczna ale da się ją przeczytać. ❕❕❕❕❕❕❕❕❕❕❕❕ Zaklęcie śmierci, pamięć...
87.7K 4K 31
Ja tylko udostępniam! Syreni ogon, żywa, ale martwa rybka, trochę wymiotów, standardowo porwanie, czyli wszystko, co napalone tygryski w twojej okoli...
99.3K 4.7K 20
Harry ulega wypadkowi samochodowemu. Według Dumbledore'a tylko Snape jest na tyle kompetentny, aby się nim zaopiekować .