Cześć, jestem Ruby i umieram

By Teletubis_

1.5M 72.6K 90.9K

"-Czemu mi nie powiedziałaś! - krzyknął ze złością i ze łzami w oczach. -A co miałam ci powiedzieć? "Cześć, j... More

"Przeprosin, Dupku"
"Niedoczekanie"
"Nienawidzę Cię! Po co mi siostra, która niedługo umrze? "
"Dobranoc, Ruby"
"To wszystko dla mnie? "
"Hej, aż tak Cię zanudzam?"
"Przeurocza z was para"
"Jesteś jasnowidzem?"
"Och, przepraszam, że nie mam znajomych"
" Liczę na jakieś pikantne szczegóły "
"Kim jesteś?"
"Dziękuję"
"Idiota"
"Ja tak bardzo siebie nienawidzę..."
"O Jezu, chyba mam zawał"
"Nie chcę jej poznawać"
"Dbaj o niego!"
"Nie bój się, Ruby"
"Jest Pan pewny?"
"Nie płacz, słońce"
"O czym myślisz?"
"Kocham Cię"
Epilog
List
List
List
List
List
Koniec
Dziękuję
Dodatek #1
Dodatek #2
Dodatek #3
Tęsknota i gwiazdy
Uczucie zwane miłością
Szukam Cię w pamięci
Dodatek #4
:)
:)

Dodatek #5

16.7K 677 411
By Teletubis_

Pomysł na ten dodatek zrodził mi się po dwudziestej trzeciej godzinie w wigilię. Nie wiem, kiedy i czy w ogóle go wrzucę, ale mimo wszystko chciałabym wam życzyć wesołych świąt! Mam nadzieję, że dodatek do książki umili wam te dni, a na waszej twarzy pojawi się uśmiech.

Uwaga: Akcja rozgrywa się przed wydarzeniami z książki!

Choinka, prezenty, pierniczki, herbata, kot... i troszkę kłopotów.

– Mamo! Charlie znowu wysypał mąkę! – krzyknęła dziewczyna, celując drewnianą łyżką w stronę młodszego brata. Oboje byli cali brudni od mąki, ale na ich twarzach, wciąż błąkały się małe uśmieszki.

– A Ruby wsypała do pierniczków soli, zamiast cukru! – zaśmiał się, rzucając kawałek brązowego ciasta na blat.

– Zamknij się idioto, wygrzebałam to łyżką! – wytknęła mu język.

– Wciąż są słone – odparł, przyglądając się jej poczynaniom. Blondynka wsadziła blachę do piekarnika, po czym zamknęła jego drzwiczki.

– A niby skąd to wiesz, co? – powiedziała, otrzepując koszulkę z mąki.

– Bo próbowałem – wzruszył ramionami.

– Żarłeś surowe ciasto? – podniosła brwi.

– Nie, po węchu się zorientowałem, wiesz? – sarknął.

– Boże, co wy tutaj narobiliście – odezwał się nagle mężczyzna. Ruby i Charlie odwrócili się w stronę swojego ojca.

– A Ci, co się stało? – zaśmiała się nastolatka.

Mężczyzna miał wszędzie przyklejone kawałki taśmy, a na spodniach miał nawet przyczepioną kokardkę.

– Pakowałem prezenty – wzruszył ramionami. – Mam nadzieję, że posprzątacie to, zanim wróci mama – dodał.

– A gdzie ona jest? – zapytał się chłopak, wkładając brudne naczynia do zmywarki.

– Pojechała po coś do Ciotki – ponownie wzruszył ramionami.

– Mhm – mruknął Charlie. – Ja sprzątam blat, a ty resztę – zwrócił się do Ruby.

– Niech Ci będzie – wymamrotała, biorąc do ręki szczotkę do zamiatania.

Po kilkunastu minutach kuchnia ponownie zaczęła lśnić jak przedtem. Ruby zmęczona opadła w końcu na kanapę, zerkając na choinkę. Była ciekawa, co rodzice w tym roku jej kupili. Zajrzała pod nią, spoglądając na każde pudełko. Jednak prezenty były, tak zapakowane, że ciężko było jej się domyślić, co jest w środku. Przejrzała wszystkie opakowania, marszcząc brwi.

– Tato! – krzyknęła. Jej ojciec wychylił się z kuchni, zerkając na nią. – Nie kupiłeś dla mamy prezentu? – zapytała.

– Na pewno kupiłem… – podszedł do drzewka. Zaczął przeglądać prezenty, a kiedy odsunął od siebie ostatni pakunek, który był podpisany "Dla Charliego", gwałtownie wstał. – Kupiłem prezent nawet dla psa, a o własnej żonie zapomniałem!? – złapał się za głowę.

– Boże… – wymamrotała Ruby. – O której wróci mama? – zapytała.

– Jakoś przed dziewiętnastą, bo o dziewiętnastej mamy zamiar zasiąść do stołu – przygryzł wargę.

– Masz tylko pół godziny. Jedź jej kupić perfumy, czy coś… – wymamrotała, ale po chwili przypomniała sobie, że sklepy w wigilię są już o tej porze zamknięte. Pozostawał tylko monopolowy przy boisku. – Możesz jechać tylko do tego sklepu, przy boisku… – dodała.

– No nie! – krzyknął, biegnąc w stronę przedpokoju. Zdeterminowany włożył na stopy buty i wybiegł z domu, zapominając nawet o ubraniu czapki czy kurtki.

– Jak z dzieckiem… – wymamrotała blondynka, po czym westchnęła, prostując się. Zacisnęła zęby, kiedy poczuła nagły ból głowy. Zemdliło ją, więc oparła się o sofę, głęboko oddychając, a kiedy poczuła ciepłą ciecz lecącą z jej nosa, przymknęła na chwilę oczy. Piwnooka prędko udała się do łazienki. Ruby stanęła przy umywalce, pochylając głowę w dół, zaciskając przy tym skrzydełka nosa, a kiedy ciecz przestała w końcu lecieć przemyła twarz zimną wodą.

– Będzie dobrze – powiedziała do swojego odbicia w lustrze. W jej oczach pojawiły się łzy, lecz szybko je odgoniła, kręcąc głową.

Kiedy Ruby wyszła z pomieszczenia, w przedpokoju zastała Charliego z kotem na rękach. Czarnym kotem na rękach, który wcale nie powinien znaleźć się w ich domu.

Skąd on wytrzasnął tego kota?!

– Charlie… – zaczęła dziewczyna, marszcząc brwi.

– To nie moja wina! – odezwał się od razu. – Byłem na chwilę na dworze poszukać jemioły, a zamiast jej, to znalazłem jego… Zobacz, jak na mnie patrzy! Nie mogłem go nie wziąć – westchnął. Pogłaskał kota za uchem, a ten zamruczał. Co prawda kotek był bardzo uroczy, ale oboje wiedzieli, że nie mógł on zostać w ich domu.

– Wiesz, że Fado nie za bardzo dogaduje się z kotami – odparła.

– Wiem, dlatego poszukam dla niego domu. Dzisiaj jednak pozostanie u nas. Poza tym, jak na razie Fado spokojnie śpi, więc nic się nie stanie – odpowiedział, lekko się uśmiechając.

Piwnooka złapała się za głowę. I jak oni wytłumaczą to rodzicom?

– A jemioły jak nie było, tak nie ma – wymamrotała, spoglądając na chłopaka, który położył kota na ziemię. Zwierzak zaciekawiony zaczął wąchać wszystko wokół.

– Tylko go pilnuj – nakazała. Zmęczona już dzisiejszym dniem ponownie usiadła na sofie, włączając telewizor. – Daj mu coś do picia i jedzenia! – krzyknęła.

Po kilku minutach do domu wpadł mężczyzna. Zdyszany odłożył dwie wielkie reklamówki na ziemię.

– Co tam masz? – zapytała się dziewczyna. Była bardzo ciekawa, co ojciec kupił kobiecie.

– Dosłownie nic nie było! Ani perfum, kosmetyków czy nawet kubka… Więc wykupiłem wszystkie herbaty, jakie mieli. Pięćdziesiąt pudełek herbat… – odparł zdyszany. Wziął reklamówki do ręki i położył je koło choinki. Wysypał z nich na ziemię zawartość, a następnie odwinął papier do pakowania, który leżał nieopodal, próbując to wszystko spakować.

– Z kim ja żyję… – mamrotała Ruby, patrząc na poczynania swojego ojca. Wiedziała, że jej matka kocha herbaty, ale chyba nie, aż tak!

Mężczyźnie udało się zapakować wszystkie herbaty. Wielki prezent składający się z samych herbat umieścił pod choinką i zadowolony wstał, otrzepując kolana.

– Jestem genialny! – odezwał się sam do siebie.

– Widział ktoś kota?! – zapytał Charlie, biegając po pomieszczeniu.

– Jakiego kota? – ich ojciec zmarszczył brwi.

– Miałeś go pilnować! – odparła blondynka.

– Tylko na chwilę poszedłem do toalety!

Nagle cała trójka stanęła w miejscu, słysząc podjeżdżające pod dom auto.

– Elizabeth przyjechała! – odezwał się William.

Ruby pokręciła zrezygnowana głową.

– Lucky! – wołał Charlie.

– Boże! Nadałeś mu już imię? – krzyknęła Ruby.

– Przymknij się i pomóż mi go szukać! – młodszy zaglądał pod stół oraz szafki w poszukiwaniu zaginionego kota.

– O jakim kocie mowa? – mężczyzna założył ręce za piersi.

Drzwi w przedpokoju nagle się otworzyły, a William, Charlie i Ruby stanęli w miejscu, spoglądając na kobietę.

– No co? – zapytała.

Nikt nie zdążył odpowiedzieć na pytanie blondynki, ponieważ Fado nagle zerwał się na cztery łapy i pognał w stronę choinki. Przerażony Charlie próbował go złapać, ale nie udało mu się. Już po chwili choinka leżała na ziemi. Prezenty się pogniotły, kilka bombek się zbiło, lampki odłączyły się z prądu, a z choinki niespodziewanie wyskoczył… kot.

– Tu jesteś! – zawołał Charlie. Wziął kota na ręce z dala od psa, który zaczął na niego szczekać. Papier do pakowania, w które były zapakowane herbaty się rozerwał, dlatego też kilka pudełek wystawało spod choinki.

– Williamie, czy ty… – kobieta poczerwieniała ze złości, spoglądając na pudełka od herbaty.

Zanim jednak blondynka skończyła mówić, w domu zabrzmiał donośny alarm przeciwpożarowy i zapach spalenizny.

– Pierniczki! Zapomniałam ustawić stoper! – krzyknęła nagle Ruby, gnając do kuchni. Prędko wyciągnęła blachę z piekarnika, z którego ulatniał się czarny dym, a kiedy wyłożyła ją na blat, cicho parsknęła śmiechem. To nie były pierniczki, a istny  węgiel. Wszyscy momentalnie zatkali nosy. W całym domu śmierdziało spalenizną, a alarm przeciwpożarowy wciąż dudnił im w uszach. Kiedy czujnik skończył wydawać irytujący dźwięk, Charlie, Ruby i William głupio się uśmiechnęli.

– Wesołych świąt! – krzyknęli chórem, starając się udobruchać kobietę, która poczerwieniała ze złości prawdopodobnie do granic swych możliwości.

– Ja wam zaraz dam wesołych świąt! – fuknęła, rzucając torebkę na szafkę.

I może nie były to idealne święta, ale liczyło się to, że spędzili je wspólnie, popijając herbatę i śmiejąc się z kota, który właził cały czas na choinkę. A pierniczki… cóż, następnym razem może się udadzą.

Bo w święta liczy się wspólnie spędzony czas i miła atmosfera...

Continue Reading

You'll Also Like

89.6K 2.8K 33
Przez całe życie żyłaś jak zupełnie normalna dziewczyna... Wiedziałaś, że ojciec zajmuje się szemranymi interesami, a twój brat - Bruno ma pójść w je...
73.5K 1.7K 15
Jest moim sąsiadem. Denerwuje mnie. Nienawidzę go, a on bezczelnie zaproponował mi umowę, a ja z moim upartym charakterem nie dam mu wygrać bo uważał...
39K 1.3K 11
„Obserwował mnie mężczyzna ubrany w czarną bluzę. Nie pierwszy raz go widzę. Spotykamy się w moich koszmarach, a w prawdziwym życiu, czuję jego oddec...
554K 16.5K 72
Jesteście TYLKO przyjaciółmi?- zapytała. Tak- odpowiedział Luke. Nie- pomyślałam w głowie, równocześnie z jego odpowiedzią. Auć... zabolało. Hej, jes...