Aria || Eldarya LANCExOC

By 324Pikachu

13.1K 1.2K 277

To nie tak, że wiecznie uciekałam. To nie tak, że wiecznie byłam więziona. Po prostu to było lepsze dla mnie... More

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdzial 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdzial 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rozdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 69
Rozdział 70
Rozdział 71
Rozdział 72
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział 75
Rozdział 77
Rozdział 78
Rozdział 79
Rozdział 80
Rozdział 81
Rozdział 82
Rozdział 83
Rozdział 84
Rozdział 85
Rozdział 86
Rozdział 87
Rozdział 88
Rozdział 89
Rozdział 90
Rozdział 91
Rozdział 92
Rozdział 93
Rozdział 94
Rozdział 95
Rozdział 96
Rozdział 97
Rozdział 98
Rozdział 99
Epilog (rozdział 100)

Rozdział 76

54 7 4
By 324Pikachu

Sprawdźcie czy czytaliście poprzedni, bo wstawiam ten kilka godzin po tamtym!

---

Płakałam przez długie godziny w pokoju.

Naszym pokoju.

Trzymałam rękoma jego pochwe z mieczem i opierałam o nią głowę. Jego jeden z koniec dotykał podłogi.

– Jeszcze nim zawalczysz...– wyszeptałam sama do siebie.

Powiedziałabym to jemu, ale nie odpowiadał mi naszym sposobem komunikacji. Byłam jednak o jego głowę spokojna.

Mogli zablokować nam komunikację, ale nadal nie mogli w niej grzebać i mieszać. Mogli oczywiście złamać go psychicznie, ale wiedziałam, że sobie poradzi i, że ma za silną psychikę.

Pamiętałam o jego obietnicach.

O tym jak chciał nauczyć mnie greki i panowania nad emocjami.

Obiecał mi, że oficjalnie zostanę jego żona i zrobi to tak bym była zadowolona.

Podniosłam swoją głowę i spojrzałam na miecz. Delikatnie wysunęłam go trochę z pochwy i spojrzałam w metal.

Widziałam w nim swoje odbicie. Dotknęłam delikatnie jego krawędzi i pokaleczyłam palce. Włożyłam oba do ust i schowałam miecz.

Już po kilku sekundach nie było śladu na moich palcach.

Uważałam go za pieprzonego egoiste, który nagle poczuł wyrzuty sumienia i musiał poczuć się lepiej dlatego też się poddał.

– Idź w cholere, Lance.– warknęłam i uspuściłam miecz.

Schowałam twarz w dłoniach.

Czułam się okropnie z tym jak bardzo uwielbiał mnie zostawiać. Zostawił mnie ostatnio na kilka miesięcy, jego miejsce zajął pierdolony sobowtór i potem jak wrócił ON postanowił znów mnie zostawić.

Chyba przestawal widzieć mnie w tym wszytskim.

Myślał tylko o sobie, a ja byłam mu zupełnie obojętna - byłam to byłam, nie to nie. Trudno.

Nie wybierałam sobie przecież żadnej ze śpiączek czy utrat przytomności. Tak, ostatnią z tych dłuższych wypraw "do nicości" miałam na własne życzenie by odzyskać zdrowie, co się udało.

Ale chciałam być zdrową.

Przez brak swoich zmysłów byłam zależna od innych. Nie widziałam przecież na jedno oko, nie mogłam mówić i byłam zupełnie głucha.

To cud, że udało się to uratować.

Wzięłam do ręki sztylet. Chciałam się wyładować.

Złapałam w drugą dłoń jedną z jego książek i już miałam ja zniszczyć, ale się powstrzymałam.

Czemu bezcenna książka jest winna?

Jej wiedzą jest za cenna by ją zniszczyć czymś tak banalnym jak żywy żal.

Mimo uczucia impulsywności i ochoty zniszczenia ich resztkami rozumu się powstrzymałam.

Usiadłam na ziemi i wbiłam sztylet obok siebie po czym schowałam twarz w dłoniach.

Czułam sie taka głupia, że jak tylko coś się z nim dzieje dostaje istnego szału, a później cierpię długo.

Przetarłam twarz rękami od nowych łez i spojrzałam na sztylet. Był to ten, który otrzymał od Valkyona.

Że ja przybyłam za późno by to powstrzymać...

Nadal naiwnie wierzyłam, że byłam w stanie to powstrzymać.

Zauważyłam nagle, że ostre narzędzie wbiłam nieświadomie w miejsce gdzie na podłodze rozłożyły się moje bardzo długie włosy i ucięłam niechcący ich nieiwelki fragment.

Złapałam w palce "pokrzywdzony" kosmyk włosów. Uniosłam go na wysokość oczu i delikatnie przejechałam palcami po jego przyjemnych teraz końcach.

– Głupotą. Zranisz go, a on wydaje się lepszy.– zaśmiałam się gorzko.

Nie uważałam, że działa to podobnie do istot żywych.

W końcu ranimy się cały czas i wychodzi się z tego słabszym. Może później się to nieco zmiania lub wraca do pierwotnego stanu...

Ale na pewno nie jest się lepszym od razu.

Częściej, w moim przypadku, czułam, że co zranienie jestem słabsza, że zaczynam się łamać. Nie widziałam poniekąd tego, że w sumie jakoś z każdego bagna wychodzę z uniesioną głową i żyje dalej.

Puściłam włosy uznając, że później zajmę sie wyrówaneniem ich o te centymetry.

Nagle ktoś zapukał do moich drzwi.

– Nie wchodzić.– warknęłam wzdychając.

Osoba nie posłuchała i weszła.

– Mówiłam, kurwa, nie wchodzić.– warknęłam i spojrzałam w kierunku okna.

– Aria...– była to Huang Hua.

– Jeszcze ta przyszła.– warknęłam sobie pod nosem i schowałam twarz w dłoniach.

– Rozumiem, że czujesz się zła na cały świat.– zaczęła.

Zdecydowanie to nie był dobry początek.

– Jest mi przykro, że oddałaś swojego najlepszego i najwierniejszego strażnika w ramiona śmierci. Oni go zabiją. Tak, zrobił źle, nie był czysty, ale...– spojrzałam na nią – Żałował tego. Wiesz o tym, że szczerze tego żałował i jakby mógł naprawiłby wszystko. A ty mu pozwoliłaś się poddać.– z moich oczu popłynęły nowe łzy.

Nie chciałam krzyczeć na kobietę i się na nią wydzierać.

– Aria, oni go nie zabiją. Nie są głupi. On jest ostatnim smokiem, to tak jakby pomóc wyginąć jego rasie.– starała się mnie uspokoić.

– To co? Będą robić na nim testy? To żywy facet, do chuja.– warknęłam i chwyciłam się za włosy – Straż miała być niezależna od jakiejkolwiek władzy... A ty uległaś jakiemuś królowi. Nie jest ci wstyd? Szlachetna Huang Hua, która poświęca strażników? Jest mi wstyd, że byłam twoją uczennicą przez jakiś czas.

Chciała się odezwać, ale ją powstrzymałam.

– Co ty byś zrobiła na moim miejscu gdyby chodziło o Ewelein?– spojrzałam jej w oczy – Nie chciałabyś mieć jej za wszelką cenę przy sobie, by nawet tylko móc się przytulić? Rozrywa mnie ból. Nie chcę tu być, w tej straży, ale wiem, że on by chciał żebym tu była, zresztą mój ojciec to kutas, a poza tymi opcjami nie mam żadnej.– zaśmiałam się ponuro i pokręciłam głową.

– Rozumiem, że cierpisz...– zaczęła.

– Nie rozumiesz. Nie wiesz co czuje.

Westchnęła.

– Tak, masz rację nie rozumiem, ale mam coś co kazał ci przekazać. Powiedział, że nie ma odwagi ci się do tego przyznać. – podała mi złożona na pół kartkę – prosił tylko byś przeczytała to jak się uspokoisz i wyciszysz.– mówiąc to nie patrzyła na mnie.

– Czemu sam mi tego nie dał? – zapytałam biorąc do ręki kartkę.

– Nie mógł, zresztą nie miał pewności, że się zobaczycie.– złapała się za boki.

– Wiesz co jest tu napisane?– patrzyłam na kartkę.

– Tak. Powiedział mi to.– westchnęła.

Wyglądała na nieco poddenerwowaną.

– Jak długo wiesz?– spojrzałam na nią.

– Nie. – przymknęła oczy.

Nie było tam napisane nic dobrego, tak czułam.

– Potrzebujesz czegoś?– zapytała wycofując się powoli do drzwi.

– Alkohol. Chyba będę potrzebować alkoholu.

Kobieta nie skomentowała mojego wyboru, tylko przytaknęła.

– Zaraz ktoś Ci go przyniesie.– powiedziała i wyszła.

Spojrzałam na kartkę znowu i westchnęłam.

Obawiałam się czego bał się tak bardzo mi powiedzieć. Myślałam, że wiedzieliśmy wszystko o sobie i, że nie mamy tajemnic, a tu taka niespodzianka.

Położyłam ja na parapecie i wstałam.

Skoro prosił bym się uspokoiła to postanowiłam się dostosować. Tyle mogłam dla niego zrobić.

Postanowiłam wziąć lodowaty prysznic.

Gdy wróciłam, pod drzwiami pokoju stała butelka jakiegoś alkoholu, od razu ją wzięłam i weszłam do pomieszczenia.

Odkręciłam ją i wzięłam łyk. Trunek był okropny w smaku, ale liczyłam, że może chociaż trochę doda mi odwagi, mina Huang Hua przekonała, mnie, że to co jest tam napisane może mi się nie spodobać.

Wzięłam kartkę do ręki i westchnęłam. Popatrzyłam na nią chwilę i ponownie napiłam się alkoholu.

W końcu uznałam, że nie ma co zwlekać. Rozłożyłam kartkę i zaczęłam śledzić tekst oczami. Zdecydowanie było to pismo Lance'a, byłam to w stanie dość szybko rozpoznać.

Ale nigdy nie spodziewałam się, że kiedykolwiek dowiem się tego czego się z niej dowiedziałam.

" Przepraszam, że okazałem się takim tchórzem nie umiejąc ci przez tyle lat wyznać prawdy.

Przepraszam, że dowiadujesz się o tym dopiero teraz, Ario.

Pamiętasz jak się poznaliśmy? Jak pomogłem Ci uciec z KG, jak dałem schronienie? Od początku włączyłem cie w swój plan, czego pewnie jesteś świadoma, ale musiałem sie zabezpieczyć. Twoja obsesyjna "miłość" nie jest czymś naturalnym, bo jesteś pod wpływem eliksiru miłości - nie, nie zmyślam. Możesz mnie za to nienawidzić, ale takie są fakty. Przed laty podałem ci go, żebyś mnie nie zdradziła i by plan się udał.

Sprawy się pokomplikowały gdy ja coś do ciebie poczułem. Wiem, że moje uczucia są szczerze, ale co do twoich, nie ma nawet odrobiny wątpliwości, że to tylko i wyłącznie magia.

Tak - jestem chujem.

Tak - bałem sie przez te wszytskie lata ci się do tego przyznać, bo bałem sie, ze mogę cię stracić. To samolubne z mojej strony, ale tak już jest.

Przyznaje ci się w takiej formie, bo wiem, że mogę umrzeć i możemy się już nie spotkać, dlatego chcę zwrócić ci wolność.

L."

– Nie zrobiłeś mi tego...– płakałam kręcąc glową, nie chcąc uwierzyć w to co napisał.

Z moich oczu leciały potoki łez.

Nie dość, że się poddał i oddał w niewolę to jeszcze wyznaje mi takie rzeczy.

Nie wiedziałam czy to prawda czy nie, ale miałam ochotę krzyczeć. Mógł tak mowić tylko tak sobie, ale raczej by mnie nie okłamał.

Upiłam jeszcze łyk alkoholu i rozbiłam butelkę o podłogę.

– Jesteś takim chujem.– wrzasnęłam rozgoryczona i rzuciłam gdzieś kartkę. Miałam jeszcze większa ochotę by coś zniszczyć.

Podeszłam do biurka i z nie mała siłą uderzyłam dłonią w lustro, które nie miało szans. Później wzięłam sie za demolowanie reszty pokoju.

Zerwałam wszelkie zasłony, rozdarłam poduszki, całe ich wnętrzności latały po pokoju.

Chwyciłam nawet jego miecz i wbiłam go w fotel.

Potem upadłam i ukryłam w nieco zakrwawionych dłoniach twarz. Nie mogłam sobie nawet sprawić bólu fizycznego za bardzo, bo wszytskie się goiło. Zostawała tylko moja krew.

Nawet nie wiem w którym momencie usnęłam na brudnej podłodze.

Obudziło mnie walenie w drzwi i nerwowe szarpanie za klamkę.

Niezadowolona podniosłam z ziemi swoje obolałe ciało i podeszłam do drzwi.

Otworzyłam je, stali za nimi Nevra i Illar. Spojrzałam na nich tylko mętnym wzrokiem i oparłam się o futrynę.

– Czego chcecie?– zapytałam beznamiętnie.

– Mieliśmy sprawdzić jak się masz.– odezwał się fioletowo włosy.

– Żyje. Tyle wam powinno wystarczyć. A teraz spadajcie.– fuknęłam i chciałam zamknąć drzwi, ale obaj mi to uniemożliwili.

– Huang Hua chce z tobą porozmawiać.– powedział w koncu wampir.

– Dajcie mi spokój. Chcę sobie wszystko poukładać.

– Mówisz o pokoju czy głowie? – zażartował żwywiołak patrząc ponad moje ramię, a brunet cicho się zaśmiał.

– A co? Chcecie pomóc?– spojrzałam na nich.

– Zbieraj się. – rzucił w końcu szarooki.

– Ja jestem gotowa, mogę iść.– wzruszyłam ramionami i wyszłam przed pokój.

Chłopcy wyglądali na nieco zdziwionych, ale powstrzymali się od komentarzy.

Było mi wszystko obojętnie. Nawet to jak wyglądam.

Już po kilku minutach siedziałam przy stole w sali obrad i podpierałam twarz na rękach.
Patrzyłam się w okno przed sobą czekając aż Huang Hua zaszczyci mnie swoją obecnością.

Kobieta pojawiła się po chwili i zaczęła mówić.

– Rozumiem, że nie czujesz się dobrze, ale musimy wspólnie przedyskutować ten temat.– usiadła obok mnie.

– To są moją problemy, więc zostawcie mnie.– mruknęłam.

– Poproszono mnie żebym Ci pomogła...

– Jeśli ON cie poprosił, ten egoistyczny dupek... To tym bardziej mnie zostawcie.– spojrzałam na nią – Jeśli to prawda to był zwykłym tchórzem ukrywając takie coś przede mną. Tyle lat, te wszytskie uczucia i emocje były fikcją. Wiesz jak to jest stracić prawie pół życia na coś co wyrządził ci ktoś inny? Bo ktoś inny, do cholery, to zaplanował i zrobił. A ja zostałam sama z tym wszystkim. Po tylu latach... To tak jakbym zmarnowała życie. To była iluzja...– uderzyłam dłonią w stół – A on zabawił się tylko mną, nie zwrócił uwagi na moje uczucia. Wykorzystał mnie i wykonał pieprzony rytułał kochanków związując nas na zawsze ze sobą.

– Dlatego tu jestem. Mogę ci pomóc pozbyć się skutków eliksiru... W sprawie rytułalu nie mogę zdziałać nic, ale chociaż jestem w stanie zdjąć z Ciebie skutki eliksiru. Lance przyznał się, że został specjalnie spersonalizowany pod niego, więc skutki się są oczywiste i tak bardzo rzucające się w oczy, po tym jak się do tego przyznał...

– Chce tylko spokoju.– mruknęłam i położyłam głowo na stole.

Przymknęłam powieki. Na prawdę chciałam spokoju by wszystko sobie przemyśleć.

– Rozumiem.– dotknęłam mojego ramienia – Jeśli będziesz chciała się pozbyć efektu eliksiru... Po prostu powiedz.

– Chce. Chcę żeby myśli się uspokoiły. Uspokoją się?– spojrzałam na nią załzawionymi oczami z nadzieją.

– Jeśli faktycznie jesteś pod wpływem eliksiru - powinno, ale jest haczyk. Jeśli faktycznie coś do niego poczułaś to odtrutka tego nie wymarzę. Tym bardziej, że minęło Tyle lat...

– Spróbujmy.

Może moja decyzja była impulsywna, ale nie miałam już nic do stracenia. A to był jedyny sposób by się dowiedzieć czy mówił prawdę z zaczarowaniem mnie czy nie.

Ale wewnątrz czułam, że nie kłamał. Nie bał się używać magii wobec mnie, więc i do tego mógł być zdolny.

– Już proszę o sporządzanie odtrutki. Poczekaj tutaj.– ścisnęła moja dłoń, po czym wstała i wyszła z pomieszczenia.

---

Możecie mnie nienawidzieć 😂😂😂

Ale chcieliście tasiemca nie?

Continue Reading

You'll Also Like

3.9K 158 51
Crystal Ninsoare to młoda dziewczyna, która pragnie połączyć się ze swoją rodziną, uznając, że jedynym sposobem na ponowne spotkanie z nimi jest zost...
19.4K 2.3K 200
Tytuł mówi sam za siebie Znajdziecie tutaj: • memy • tapety • zdjęcia • shipy _____________________ Data rozpoczęcia: 19.05.2021 Data zakończeni...
60.7K 3.8K 19
On - sierota, samotny i wykorzystany Ona - niechciane dziecko, zapomniane Co, gdy los sprawi, że się spotkają. Jaki będzie ich wybór? Kochać i opuści...
40.5K 2.3K 57
Czy zastanawialiście się kiedyś jak potoczyłaby się historia klanu Uchiha i samej Konohy gdyby Itachi nie był zmuszony do wymordowania swojego klanu...