Aria || Eldarya LANCExOC

By 324Pikachu

14.2K 1.2K 285

To nie tak, że wiecznie uciekałam. To nie tak, że wiecznie byłam więziona. Po prostu to było lepsze dla mnie... More

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdzial 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdzial 57
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rozdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 69
Rozdział 70
Rozdział 71
Rozdział 72
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział 75
Rozdział 76
Rozdział 77
Rozdział 78
Rozdział 79
Rozdział 80
Rozdział 81
Rozdział 82
Rozdział 83
Rozdział 84
Rozdział 85
Rozdział 86
Rozdział 87
Rozdział 88
Rozdział 89
Rozdział 90
Rozdział 91
Rozdział 92
Rozdział 93
Rozdział 94
Rozdział 95
Rozdział 96
Rozdział 97
Rozdział 98
Rozdział 99
Epilog (rozdział 100)
Rozdział 101 - Co było dalej? (1)
Rozdział 102 - Co było dalej? (2)
Rozdział 103 ‐ Co było dalej? (3)
Rozdział 104 - Co było dalej? (4)
Rozdział 105 - Co było dalej? (5)
Rozdział 106 - Co było dalej? (6)
Rozdział 107 - Co było dalej? (7)
Rozdział 108 ‐ Co było dalej? (8)
Rozdział 109 - Co było dalej? (9)

Rozdział 58

104 9 0
By 324Pikachu

Odczekaliśmy chwilę i postanowiłyśmy działać od razu po zakończeniu wspólnego treningu straży.

Stałam oparta o barierkę, gdy mój cel wracał.

Plan wydawał się łatwy, ale nie do końca taki był.

Hunag Hua, gdy ich zauważyła podeszła do nich i zaczęła coś mówić. Rudowłosa od razu chciała zaprzeczać, coś zrobić, ale uległa w końcu kobiecie i się oddaliły od smoka.

W tym momencie ruszyłam w jego stronę.

Nie był zadowolony gdy stanęłam mu na drodze. Musiałam wymyślić coś by mnie nie zbył. Miałam jedną szansę.

– Czego chcesz? – zirytowany przetarł twarz dłonią.

– Mam do ciebie prośbę... Dobrze zrobiłeś, że pokazałeś mi gdzie było moje miejsce. Jestem do niczego w walce. – prawda było, że tak nie myślałam, ale nie było co o tym mówić.

Chłopak uniósł do góry jedną brew i złapał się za biodra.

– Dlatego też pomyślałam, że mógłbyś mnie podszkolić. W końcu byłam twoją uczennicą... – spojrzałam na jego twarz.

Zmarszczył brwi, jakby musiał sobie to przypomnieć.

– Taak... faktycznie to ja cie uczyłem. – powiedział z pewnego rodzaju zażenowaniem – Dlatego nie rozumiem, skąd... Jak mogłem pozwolić ci trzymać miecz w ręku? Jesteś do niczego. – warknął.

No nie można było zaprzeczyć, był cholernie delikatny w sposobie wysławiania się.

Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej, starając się wyczuć dobry moment.

– Więc...?

– Myślę, że z gówna diamentu nie zrobię.

Słysząc te słowa jawnie mnie zszokowało. Co kurwa?

Ona tak mu w głowie namieszała?

Gdyby był soba wiedziałby, że umiem walczyć.

Prychnął widząc moja minę, po czym mnie minął.

Nie mogłam pozwolić mu odejść.

– Stój! – chwyciłam go za dłoń i obróciłam w swoją stronę.

– Czego? – był znudzony.

– Podszkolisz w takim wypadku? – nieznacznie zaczęłam się do niego przysuwać.

– Jesteś moją Zastępczynią, co jest kurwa nieporozumieniem. O treningu możemy porozmawiać jak cie zdrgradują, na razie - nie ma mowy.

Znów przysunęłam się do niego delikatnie.

Zebrałam się w sobie i stanęłam na palcach by dosięgnąć jego ust, ale nim zdarzyłam, chwycił mnie jedną ręką za talię i odwrócił tyłem do siebie.

– Myślisz, że jestem takim idiotą? Mam kogoś, a ty nawet nie próbuj tak więcej, bo zrobię Ci krzywdę.- powiedział cholernie niskim głosem - Nie chce zrobić ci krzywdy, więc radzę ci wypierdalać i nawet nie pokazywać mi się na oczy, bo jak tylko cie zobaczę, będziesz żałowała, że się urodziłaś.

Puścił mnie, odpychając przy okazji, a mi się poplątały nogi i upadłam na ziemię.

– Pierdolona kaleka. – mruknął i mnie ominął...

Poczułam łzy w oczach.

Jak on może się tak zachowywać? Co mu zrobiłam by tak mnie traktować?

Podniosłam się z ziemi i zacisnęłam powieki, po czym udałam się do laboratorium, bo z tego co podejrzewałam Huang Hua rozmawiała z kitsune w sali obrad.

Huang Chu widząc moją minę, westchnęła.

– Nie udało się? – zapytała dla pewności.

– Nie. – pokręciłam głową.

– Dobrze, że jesteś swoją drogą. – podeszła do mnie ze sztyletem – Potrzebuje kropli twojej krwi, bo cos jest nie tak z tym zakleciem. Musi być lekko zmodyfikowane, ale nie ma rzeczy niemożliwych.

– Możesz jeszcze zrobić coś żeby chwilowo był odporny na magię? Bo ona może próbować znów podać mu eliksir.

– Tak, spróbuję coś takiego zrobić.

Od razu zabrała się do pracy. Już po chwlili podała mi dwie maleńkie fiolki.

– Trzeba mu to podać.– zakomunikowała i poprarzyla na mnie.

– On nie chce mnie widzieć...

– Poproś Karuto. Doleje mu do picia. Czym więcej Lance wypije na raz tym szybszy będzie efekt.

– W takim razie idę od razu do Karuto.

Jak powiedziałam tak zrobiłam.
Już po chwili byłam w stołówce, o dziwo była ona pełna. Chyba to przez, że przez trening przesunęła się porą obiadowa... Nie widziałam jednak naszej cudownej pary.

Podeszłam do kucharza.

Westchnął widząc mnie.

– Nie przygotowałem dla ciebie jedzenia.– zakomunikował od razu.

Byłam na specjalnej diecie. Miałam wiele składników zakazanych, ale nie do końca wiedziałam czemu... Było to zalecenie Ewelein. Karuto jako kucharz nie był zbyt zadowolony.

– Nie chce jeść, ale mam prośbę.

Odetchnął z ulgą.

– Możemy trochę bardziej... No wiesz. Prywatnie porozmawiać? – wskazałam na kuchnie.

Nie lubił jak się wchodzi mu do kuchni.

– To ważne. – podkreśliłam.

– Wejdź.

Poszliśmy w głąb kuchni.

– Lance był już u ciebie po obiad? – oparłam się o szafkę kuchenną.

– Nie, tego buca jeszcze nie było. Słyszałem o tym co stało się na treningu... – warknął.

Czy wszyscy już o tym wiedzieli? Cudownie.

– Nie ważne. On jest po wpływem eliksiru lub zaklęcie miłosnego. Musisz pomóc nam się pozbyć tego efektu.– pokazałam mu fiolki.

– Skad gwarancja, że jak zamówi dwa napoje, to trafi do niego ten właściwy?

– Musimy spróbować. No więc?

– Pomogę. – wziął ode mnie fiolki – Ale...

– Też mam dosyć tej diety. Porozmawiam z Ewelein czy jest konieczna, bo wiem, że upierdliwe jest gotowanie dla mnie osobno.– wtracilam, a on przytaknął.

W tym momencie się rozeszliśmy.

Zajęłam wolny jeden z kilku wolnych stolikow i czekałam. Po kilkunastu minutach pojawili.

Rudowłosa zajęła wolny stolik, a on poszedł do Karuto. Chwilę porozmawiali po czym satyr podał mu najpierw dwa napoje, pokryjomu dolewając zawartość obu fiolek do jednej. Lance od razu wziął je i niósł do stolika. Po drodze napił się trochę z właściwej szklanki. Myślałam, że umrę widząc to. Po cichu zaczęłam się z tego cieszyć.

Usiadł przy stoliku i popijał picie rozmawiając że swoją towarzyszką. Miałam wrażenie, jak zaczęło coś się dziać. Niespodziewanie chłopak wypił picie do końca i wstał opierajac się rękoma o stół.
Głowę miał skierowaną w dół.

Widziałam jak kitsune nieco zaczęła panikować.

Nagle smok uderzył dłonią w stół, a wszyscy w pomieszczeniu zamilkli i spojrzeli wprost na niego.

– Nie daruje ci tego. – warknął w stronę dziewczyny i zaczął rozglądać się po pomieszczeniu.

Jego tęczówki znów miały piękny błękitny odcień, ale obecnie wydawały się zimne jak lód.

W końcu jego wzrok zatrzymał się na mnie, ocieplając się.

– Aria. – wyszeptał ze smutkiem.

W tym momencie i ja wstałam.

– Na co czekasz, idioto? – zaśmiałam się czując w oczach łzy. Tym razem były to łzy szczęścia.

On jakby się opamiętał i pospiesznie znalazł się przy mnie. Mocno mnie do siebie przytulił.

– Tak cholernie cie przepraszam. Kurwa spierdoliłem. – odsunął mnie trochę – Wybacz mi...

– Ważne, że wróciłeś. – chwyciłam go za szyję i przyciągnęłam do siebie.

– Na prawdę przepraszam ja...

– Zamknij się.

Po kilkunastu minutach oboje siedzieliśmy przy jednym stole z szefową straży w sali obrad.

Chłopak trzymał kurczowo moją dłoń, jakby bał się ze sobie pójdę lub zniknę.

– Czyli czas na wyjaśnienia.– westchnął widząc surowy wzrok fenghuang.

– Chyba na to zasługujemy. – powiedziałam na co on tylko mocniej ścisnął moje palce.

– Tak, ale najpierw... Jak to się stało, że żyjesz? – zapytał patrząc na mnie.

– Zapomniałeś już? – zapytała z kpiną w głosie szatynka.

Lance spojrzał na nią i zmarszczył brwi.

– Aria podaj mi lewą dłoń. – poprosila, a ja uwolniłam ją z dłoni chłopaka i wyciągnęłam w stronę kobiety.

Kątem oka widziałam jak oczy białowłosego rozszerzają się mimowolnie.

Zdecydowanie tylko ja nie wiedziałam o co chodzi.

– Co? O co chodzi? – zapytałam widząc ich reakcje.

– W tym pierścieniu... – chwycil moją dłoń i przejechał delikatnie palcami po biżuterii na palcu, a ona się jasno zaświeciła - Jest część mnie, a dokładniej część mojego życia. Oddałem je byś ty mogła żyć.

– Co? Jak to? Ja umierałam? O co chodzi? – byłam szczerze zdziwiona i zszokowana.

– Tak, twój stan nagle zaczął się pogarszać. Lance nie chciał dopuścić do siebie myśli, że możesz się nie obudzić, nie wspominając już o tym, że możesz umrzeć.

– Dlatego przed wyruszeniem na misję, zakląłem ten pierścień częścią swojego życia.

– Stąd te blizny? – przejechałam dłonią po jego skórze.

Prawda była tak, że był genialnym wojownikiem i nigdy do tej pory nie miał blizn, a tu nagle wraca z całą ich masa.

– Stałem się słabszy, nie mogę też zmienić się w smoka. – powiedział bardzo spokojnie, a ja rozszerzyłam oczy do granic możliwości.

– Jak to? Jesteś nim przecież! Jak to nie możesz?! – wrzasnęłam.

– Musiałem poświęcić coś ważnego. Nic nie jest bez wad. Moja smoczą część jest w pierścieniu i to ona trzyma cie przy życiu, pierścień wytwarza maane, której twoje ciało nie jest w stanie samo wytworzyć, jest to skutek uboczny kombinowania twojego ojca. – warknął.

– To jest zbyt wielka cena za moje życie. – pokręciłam głową – A ty się na to zgodziłaś? – spojrzałam na kobietę.

– Dowiedziałam się jak było po wszystkim i musiałam to zaakceptować. – odpowiedziała nazbyt spokojnie.

– Musi być inny sposób. – powiedziałam.

– Jest jak jest.– wzruszył ramionami – Wiedziałem, że byś się nie zgodziła, ale chce żebyś wiedziała - to był mój świadomy wybór i go nie żałuję.

– To za wielka cena.– powtórzyłam by go w tym uświadomić.

– Sluchaj.– Zmusił mnie do spojrzenia sobie w oczy – Nawet jakbym musiał oddać całe swoje życie za twoje, zrobiłbym to bez wahania, więc przestań pieprzyć. Jest jak jest i się z tym pogódź.

– A jeśli zdejmę pierścień? – zapytałam.

– Sama nie możesz tego zrobić, a bez niego umrzesz. Tylko ja mogę go ściągnąć.

– A co to może oznaczać dla ciebie?

– Mogę odzyskać moce gdy pierścień ulegnie zniszczeniu. Ale nie radziłbym tego robić.– zaczął mordować mnie wzrokiem wiedząc, co może właśnie rodzic się w mojej głowie.

- Nie mogę żyć twoim życiem.- warknęłam.

- Żyjesz swoim.

- Ale ty jesteś słabszy i nie masz części sobie. Jaki z Ciebie smok bez smoka?! Martwię się po prostu...

- Nie potrzebnie.

Ucichłam, a on westchnął po czym postanowił opowiedzieć nam co się z nim działo podczas kilkumiesięcznej misji, a co najważniejsze, jak uległ zaklęciu.

----

Chyba tracę zapał do tego opka 🙈

Pisanie przychodzi mi z pewnego rodzaju oporem, więc jeśli stanie sie tak, że przez pewien czas nie będzie rozdziału, to z góry  przepraszam, ale momentami naprawdę nie czuje tego opka, żeby coś sensowenego napisać.

Continue Reading

You'll Also Like

3.8K 215 15
Loki ma dość upierdliwych Avengers dlatego zamienią się w kota aby na chwilę obetchnąć. Niestety nie wszystko idzie zgodnie z planem i zostaje przeka...
32K 2.6K 68
Po wydarzeniach w Departamencie Tajemnic Heather musi nauczyć się żyć jako córka Syriusza Blacka. Rodzina Malfoy otwarcie staje po drugiej stronie ba...
3.7K 209 11
Syriusz po roku od ucieczki z Azkabanu odnajduje wspomnienia swojego brata. Większość jak dla niego jest nierealna, ale w takim świecie wszystko jest...
5K 117 24
21 letnia księżniczka Calla Targaryen pierwsza tego imienia młodsza siostra księcia Daemona Targaryena i Króla Viserysa I Targaryena trzecie i najmł...