Replacement / Chicago PD / FF

By MotHoS

478 27 3

Replacement - (tł. polski ) Zastępstwo Po nie udanej akcji Policji jedna z funkcjonariuszek zostaje przeniesi... More

Rozdział 1 ,,Wspomnienia"
Rozdział 2 ,,Zimne piwo"
Rozdział 3 ,,Wyznanie"
Rozdział 4 ,,Uczucia"

Prolog

171 9 1
By MotHoS

- Hailey nie! - Krzyk rozbrzmiał po całym pustostanie. A potem huk strzału z pistoletu. Brunet patrzał jak mężczyzna opada na ziemię, a w niego celuje blondynka ze strachem w oczach. - Hailey... - Powiedział cicho w stronę przyjaciółki, która niezareagowała, patrzała się w ciało, mężczyzna zmarł od trafienia w tętnice szyjną, krew lała się na beton.

- O...on, n-nie żyje? - Zapytała patrząc jak jej partner sprawdza puls mężczyzny. Brunet westchnął ciężko i spojrzał na Hailey. Pokiwał głową na znak że nie żyje...

Śledztwo utknęło, dowodów było brak. To był koniec...

- Dwa tygodnie później -

Kobieta minęła próg posterunku 21. Od razu wyczuła zapach ciasta i truskawek. Gdy weszła na hol rozejrzała się w okół. Chciała poznać każdy zakątek, miała spędzić tu kolejne trzy miesiące. Rozglądając się zauważyła siwowłosą kobietę za ladą naprzeciwko drzwi, jadła ciasto. Podeszła do niej uśmiechnięta, oparła ręce o blat, policjantka spojrzała na nią ze zdziwieniem.

- Nie dotykaj łapskami blatu, przed chwilą umyłam. - Odparła siwowłosa.

- Ja przyszłam tu na zastępstwo. - Oznajmiła uśmiechając się. Pani sierżant na te słowa odłożyła ciasto i przejechała wzrokiem po ciele kobiety.

- Przecież ciebie liść zgniecie dziewczynko. - Odparła sięgając po słuchawkę telefonu stacjonarnego. - Hank, pani przyszła do ciebie na zastępstwo za Upton... ta... życzę powodzenia. - Odłożyła słuchawkę. - Sierżant zaprasza cię na górę. - Oznajmiła opierając się o blat. - Schodami, na półpiętro, po prawej stronie. - Wskazała palcem w stronę zakratowanych drzwi na półpiętrze.

- Dziękuje. - Odparła brunetka po czym poszła do drzwi które po chwili otworzyły się dzięki przyciskowi który miała Platt - pani sierżant zza lady. Kobieta weszła po schodach na górę gdzie trafiła do biura w którym było pełno biurek, jedno puste. Skierowała się powoli w stronę zamkniętego biura w którym siedział mężczyzna. Poszła do niego, zapukała do drzwi i po cichym ,,proszę" weszła do środka. - Dzień dobry, Ava Johanson, ja w sprawie... - Nie skończyła.

- Ta wiem wiem. - Odparł krótko obcięty funkcjonariusz. Wstał zza biurka i uścisnął dłoń młodszej. - Sierżant Hank Voight, twój nowy szef, przynajmniej przez trzy miesiące. - Usiadł z powrotem na krześle patrząc na dziewczynę.

- Więc... kiedy zaczynam? - Zapytała na co starszy lekko się uśmiechnął.

- Od dzisiaj, potrzebujemy rąk do papierów. - Odparł rozluźniając się na krześle. - Jeśli nie chcesz i będziesz brała co chwilę wolne, nie szukaj siebie w tym wydziale jasne? - Odparł zupełnie spokojnie.

- Jasne. - Odparła wiedząc że nie zamierza tracić czasu.

- To dobrze, widzę że masz już sprzęt, także witaj w wydziale. - Powiedział łapiąc do ręki jakiś kawałek papieru po czym rzucił go do kosza.

- Dziękuje. - Odparła po czym obróciła się chcąc wyjść z biura, jednakże w drzwiach uderzyła w ciało innej osoby która ewidentnie się śpieszyła. Uderzyła lekko w ciało wyższego mężczyzny na co spojrzała na jego twarz. - Przepraszam. - Odparła w tym samym momencie co on.

- Przepraszam. - Odparł brunet mijając kobietę i podchodząc do biurka Voighta. - Hank mamy sprawę...

- Ava czekaj czekaj! - Odparł Hank wstając zza biurka. Brunetka zawróciła się do biura stając tuż za progiem drzwi. Nieznajomy brunet spojrzał na nią. - Jay, to twoja nowa partnerka, dopóki Hailey nie wróci. - Odparł wskazując ręką na kobietę.

- Ava Johanson. - Wyciągnęła rękę na przywitanie.

- Jay Halstead. - Uścisnął jej dłoń.

- Dobra... yyy... co to za sprawa? - Odparł sierżant.

- Dostaliśmy zgłoszenie o strzelaninie w centrum. - Oznajmił Jay zwracając wzrok na Hanka.

- Dobra, jedźcie tam i rozejrzyjcie się. - Odparł Voight siadając na krześle.

- E... razem? - Zdziwił się brunet wskazując kciukiem za jego plecy.

- Tak, chyba wyraziłem się jasno że jesteście od teraz partnerami. - Powiedział znów rozluźniając się na krześle. Jay westchnął lekko i bez żadnych emocji minął dziewczynę w drzwiach i poszedł. Ava ruszyła za nim lekko zdziwiona jego zachowaniem. Poszła korytarzem w stronę parkingu policyjnego obok posterunku. Gdy wyszła na zewnątrz zauważyła Jay'a idącego w kierunku czarno matowego pickupa, po chwili Halstead zatrzymał się i obrócił w stronę kobiety idącej w jego stronę.

- Zasada numer jeden, zawsze ja kieruje. - Odparł mężczyzna. - Numer dwa, nie zadajesz głupich pytań, numer trzy, trzymasz się mnie, czy to jasne? - Odparł w stronę Avy która w trakcie jego mówienia stanęła przed nim.

- Nie jestem dzieckiem by mnie niańczyć. - Oburzyła się.

- Ale jesteś tu nowa, i nie wiesz jak to działa. - Jay zwrócił się w stronę samochodu.

- Jestem policjantką od siedmiu lat Jay, pracowałam w pięciu wydziałach, zaczynając od patrolu po zabójstwa. - Oburzona chciała kontynuować.

- Detektywie Halstead. - Powiedział stanowczo.

- Ja też jestem detektywem detektywie.

- Ale nie tutaj, tutaj jesteś rekrutem, kadetem, początkującym. - Odparł wsiadając do samochodu. Ava podeszła do otwartego okna od strony kierowcy.

- Co ciebie tak boli?! Przyszłam tu do pracy, a ty jesteś zagorzały jak nie wiem kto.

- To mnie boli że nie rozumiesz. Wsiadaj, i się nie odzywaj. - Odparł ponownie stanowczo. Johanson odpuściła dalszej kłótni i wsiadła na miejsce pasażera.

Przez całą drogę na miejsce panowała absolutna cisza. Ava patrzała przez boczną szybę i podziwiała miasto, a Jay skupiał się na drodze co chwilę spoglądając na nową partnerkę.

- Dobra sory. - Odparł Halstead. - Naskoczyłem na ciebie.

- A jednak nie jesteś zagorzałym skurwysynem. - Powiedziała obracając głowę w stronę kierowcy.

- Skurwysynem może i jestem, ale napewno nie zagorzyłym.

- Nie byłabym tego taka pewna detektywie Halstead. - Powiedziała naznaczając dwa ostatnie słowa.

- No dobra... może jestem lekko zagorzały... - Westchnął poprawiając się na fotelu. - Poprostu mam gorszy dzień.

- Jeżeli masz je zawsze to mnie zabij.

- Niech zgadnę, jesteś osobą wiecznie uśmiechniętą i radosną?

- Tak mówią. - Oznajmiła wyjmując z kieszeni pomatkę po czym przejechała nią po ustach. Halstead spojrzał na kobietę.

- Ładnie wyglądasz. - Odparł. Kobieta schowała pomatkę i spojrzała na Jaya z lekko rozbawioną miną.

- Najpierw jesteś dla mnie nie miły, mówisz że mam się nie odzywać, a teraz mówisz mi że ładnie wyglądam? - Odparła widząc lekki uśmieszek na twarzy mężczyzny. - Zdecyduj się Jay.

- Już cię przeprosiłem za wcześniej.

- Cieszę się... i ty też ładnie wyglądasz. - Odparła widząc skrzywioną minę Jaya. Zaśmiała się a razem z nią brunet.

Po kilku minutach drogi rozmowy dojechali na miejsce.
Jay od razu wyczuł że to nie jest zwykła strzelanina.
Ava podzielała jego zdanie...

------

Mam nadzieję że spodobał wam się taki prolog.
Czekajcie na nexta!

I oczywiście możecie zagłosować dla motywacji dla mnie :)

Miłego dnia/wieczoru !

A i za wszelkie błędy orto. przepraszam, nie zawsze zauważę jakiś błąd :P

Continue Reading

You'll Also Like

5.8K 452 23
Przez całe życie staramy się uciec od przeszłości, licząc, że konsekwencje naszych dawnych czynów nas nie dopadną. Nicole Jade uciekła od przeszłości...
26.1K 1K 26
„ink brought us together"
11.1K 839 25
𝐎𝐊𝐎 𝐙𝐀 𝐎𝐊𝐎, 𝐊𝐑𝐄𝐖 𝐙𝐀 𝐊𝐑𝐄𝐖 "𝐃𝐑𝐄𝐀𝐌𝐒 𝐃𝐈𝐃𝐍'𝐓 𝐌𝐀𝐊𝐄 𝐔𝐒 𝐊𝐈𝐍𝐆𝐒, 𝐃𝐑𝐀𝐆𝐎𝐍𝐒 𝐃𝐈𝐃" ➡︎ 𝐎 𝐤𝐨𝐜𝐡𝐚𝐧𝐤𝐚𝐜𝐡 𝐩𝐨...
26.9K 4.4K 48
Dzielili razem przeszłość, a marzenia sprawiły że ich drogi dość prędko się rozeszły po wejściu we wspólną relację. Po latach ponownie się spotykają...